- Opowiadanie: silver_advent - Smacznego

Smacznego

Ten tekst ma już siwą brodę.

Mimo wszystko postanowiłem go opublikować. Może poprawi komuś humor? A może nie...

Nie przekonam się, trzymając tego króciaka “w szufladzie”.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Smacznego

– Ech. Głupiś, Macieju – śpiewała leszczyna, szeleszcząc gałązkami w tchnieniach mroźnego, porannego wiatru.

– Oj, głupi, głupi – szumiał strumyk, wijąc się między pagórkami.

– Zostaw! Zostaw! – poćwierkiwały ostrzegawczo ptaki, strosząc piórka i przechylając łebki.

Jednak człowiek, który brodził po kolana w zroszonej trawie, nie rozumiał mowy ptaków. Nie znał śpiewu krzewów, obce były mu szepty lodowatych wód strumienia.

Brnął więc przed siebie, przytulając do piersi małą istotę, zawiniętą w prześcieradło.

Szedł naprzód, przedzierając się przez zarośla, krzewy, młodniki, odpychając witki, które smagały go po twarzy…

…a mrok, którego nie mogły dostrzec ludzkie oczy, skradał się tuż za nim.

 

*

 

– Sama nie wiem… – W głębokim, mroźnym błękicie oczu kobiety gościła niepewność i przestrach.

– Przecie nie mogłem go między krzewami zostawić, tak się nie godzi – tłumaczył gospodarz Maciej. – Leżał w leszczynach, taki bezbronny.

Białogłowa nachyliła się nad zawiniątkiem i uśmiechnęła niepewnie.

– Może to skrzat? – szepnęła.

– E, nie. Skrzaty noszą brody. Poza tym ten ma zieloną skórę. Widział kto zielonego skrzata? Chociaż szkoda, bo przecie one wiedzą, gdzie jest złoto. – Na twarzy chłopa pojawił się chciwy grymas.

– Ech. Mężu, obyśmy sobie biedy nie napytali… Jak wtedy…

– Nie zaczynaj znowu, kobieto!

– A, to ja już nic nie powiem… – Gospodyni machnęła ręką, zrezygnowana. – Znowu te twoje pomysły! Będzie kłopot, ale się do tego nie mieszam. Rób, co chcesz.

Wtem dziwaczny stworek uniósł głowę, uśmiechnął się i zaskrzeczał:

– Będę wdzięczny, gdy zakończą państwo te jałowe spory. Prawdę mówiąc, mocno zgłodniałem.

 

*

 

– Strasznie szybko rośnie, Macieju. – Gospodyni kręciła głową z niedowierzaniem, spoglądając zza węgła na zielone stworzenie, wesoło bawiące się z jej synem.

– Ano, prawda. Tak myślę, Marysiu, że czary to muszą być jakieś. Dwa księżyce temu mały jako dziecię świeżo narodzone, a teraz sięga mi do pasa. A silny jaki! Beczkę pełną podniósł, jakby to piórko było.

Gospodyni załamała ręce.

– Martwię się. Oby nie zrobił krzywdy naszemu Józkowi.

– Przecież jest grzeczny! – obruszył się Maciej i wydął usta. – Poza tym mądry okrutnie. Jak ekonom czy pleban. Pomoże nam w gospodarce, będziemy bogaci.

– Oj… nie wiem… – frasowała się Maria – ale że mądry to prawda.

– Nie ma się czego bać. – Gospodarz machnął ręką. – Mam go na oku. Jest dobrze.

 

*

 

Zielony, muskularny stwór wychylił się z chaty. Na widok kobiety skubiącej kurę przy świetle ogniska skrzywił się i wycofał.

– Głupie piórka! – zaskrzeczał pogardliwie. – Czysty nonsens. Cóż za ohydny prymitywizm. Szkoda słów… Chłopka na zydlu durna i potrzebna niczym dziura w moście. Nocne niebo nad nią obraża moją inteligencję! O tych idiotycznych gwiazdkach nawet nie wspomnę. Co za żenująca sceneria! Tfu!

Stworzenie splunęło z niesmakiem i poczłapało w stronę legowiska.

– Co go ugryzło? – zdziwił się gospodarz, siedzący na ławeczce. – Dziwnie się zachowuje ostatnio…

– Nie wiem – mruknęła kobieta. – Wziąłeś z lasu, karmiłeś, to teraz myśl, co robić.

 

*

 

– To on, zielarko – szepnął gospodarz, wskazując palcem umięśnioną, dwumetrową bestię, przechadzającą się po podwórzu. Stwór lustrował okolicę z niezadowoloną miną.

– Jezus, Maria… – szepnęła siwa babina i przeżegnała się trwożnie. – Toż to najprawdziwszy troll!

– Nie może być. – Maciej pokręcił głową z niedowierzaniem. – Przecie trolle są głupie!

– A właśnie, że nie wszystkie. Ten tu, to jest troll… no, jakże im tam… A, już wiem! Troll Ynternetowy!

– Że jak? – Gospodarz rozłożył ręce, nie wierząc własnym uszom.

– Nieważne! Nic tu po mnie. A i wam radzę wiać, kumie Macieju. Czmychać jak najszybciej, gdzie pieprz rośnie! To nie żarty!

 

*

 

– Teraz, Marysiu… – Maciej dał znak, że droga wolna. – Trzeba nam uciekać, weź Józka i biegnij w stronę lasu. Ja biorę toboły…

Kobieta stanęła jak wryta, gdy ujrzała nad sobą potężne cielsko. Trzymetrowa poczwara wymachiwała pniem niedużego drzewa niczym maczugą.

– Stać! Stać!! – ryczał stwór okropnym głosem. – Wy durne, ludzkie pokraki! Nawet uciekać nie umiecie. Pełna kompromitacja! Wasza próba oszukania mnie jest po prostu żałosna. Podobnie jak wszystko, co mnie tu spotkało. Co za odrażające, karykaturalne miejsce! Dyletanci, prostaki, amatorzy! Do chaty, z powrotem! Bo porachuję wszystkie kości!

Maciej i Maria posłusznie pomknęli do chałupy, osłaniając dziecko przed poczwarą. Wokół biegały przerażone kury, gubiąc pierze i głośno gdacząc. Krowa tłukła się w oborze, a chlewik wypełnił kwik przerażonych prosiąt.

– Od tej pory wszystko będzie po mojemu! – Bestia pieniła się, tłukąc improwizowaną maczugą w klepisko. – Bachor ma ze mną siedzieć w chacie, a wy będziecie kombinować żarcie i mi usługiwać. Macie nosić jadło, inaczej ukręcę smarkaczowi łeb! Zrozumiano?!!

 

*

 

Zielarka rozchyliła zarośla. Z ukrycia przyglądała się Maciejowi i Marii, którzy zdyszani biegli z kolejnym koszem pełnym jedzenia w kierunku chałupy.

– Tak to już jest – westchnęła smutno. – Jak kto wykarmi trolla, to potem nie sposób się go pozbyć…

Koniec

Komentarze

Khaire!

 

Szort – cymes laugh, a we mnie zostały po lekturze dwie refleksje:

– czy konieczne było dookreślanie gatunku trolla? To trochę tak, jakby tłumaczyć puentę dowcipu.

– idylla jest zawsze podejrzana. Dla równowagi przyjrzałbym się lepiej tej wsi spokojnej, wesołej i zharmonizowanej z naturą, gdzie obce gatunki konsultuje się z Zielarką ;)

 

D_D

Twój głos jest miodem... dla uszu

Witaj.

Kapitalny humor. Mnie się tu podoba wszystko. Byłam bardzo ciekawa, jak zakończysz tę bajkę. :)

Tytuł od samego początku kojarzyłam z krwawym horrorem i na szczęście pomyliłam się. :)

Klikam, pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Troll Ynternetowy – najgorszy gatunek. Nie da się go pozbyć.

 

Podobało mi się, ale humoru nie poprawiło. Bo to w sumie smutna bajka jest.

 

@Duago_Derisme:

Masz rację, autor zawsze musi trochę balansować między "łopatą" a niedopowiedzeniem, ale w tym wypadku zdecydowałem się całkowicie odkryć karty z racji tego, że gatunek fantasy ma bardzo silnie zarysowaną konwencję i chciałem uniknąć niedomówień ;)

@bruce:

Bardzo dziękuję za odwiedziny, klika i cieszę się, że Ci się podobało :)

@AP:

Owszem, to taki trochę "śmiech przez łzy". Poszedłem tutaj znaną drogą – nawet jeśli nie da się czegoś/Kogoś pokonać, to zawsze pozostaje ośmieszenie. Jakoś tak lżej na duszy, uważam, że ogólnie humor może spełniać i taką rolę.

Też mi się podobało. Najbardziej ostatnie zdanie:

Jak kto wykarmi trolla, to potem nie sposób się go pozbyć…

Gatunek trolla także. laugh

Ostatnie zdanie bardzo prawdziwe, silverze. Miałem podejrzenia, że to jakiś Mały Otik, albo inne wstrętne dziwo, a to był stwór jeszcze gorszy, bo ynternetowy ;)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Ha, ha. Świetne, sliverze, świetne. Bardzo trafny szort napisany przyjemnym stylem i zaprawiony ciekawymi bohaterami. 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Oj, prawda, prawda, aż chce się spytać o fantastykę. Nie karmić, to samo zdechnie albo pójdzie gdzie indziej szukać frajerów.

Babska logika rządzi!

@Koala75:

Dzięki! Cieszy mnie to mocno :)

@Outta Sewer:

Zdecydowanie gorszy! Nie dość, że wredny, to w dodatku upierdliwy. Co gorsza, nie kamienieje w dziennym świetle, więc obronić się o wiele trudniej niż przed zwykłym :(

@Młody pisarz:

Cieszę się, szczególnie, że styl uznajesz za przyjemny :)

@Finkla:

Na to wychodzi – niezbyt fantastyczny stwór, jeno w zmyslonym anturażu :) Obyśmy widywali go jak najrzadziej…

I ja dziękuję, pozdro! :))

Pecunia non olet

Hej, genialny tekst. Od razu bym kliknął, ale widzę, że się spóźniłem. Chcesz coś przekazać i ubierasz to w piękne szaty. Podobało mi się. Pozdrawiam.

Kto wie? >;

Hej 

Super napisane i świetna historia. Coś w stylu bajki XXI w. :D. A jaki morał piękny ;). 

Klikam i pozdrawiam :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

@skryty, @Bardjaskier: Dzięki, Panowie! :) Ogólnie zastanawiałem się, żeby nie przesadzić z długością tekstu. Niby chciałoby się rozwinąć opisy itd, ale bałem się, że dla tak prostego pomysłu to może szybko zmienić się w tzw. przewagę formy nad treścią.

I dobrze, że nie rozwijałeś. Długości jest idealna, jak dla mnie :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Uśmiechnęło mi się :) Fakt, takich lepiej nie karmić, choć z drugiej strony rozumiem Macieja, dobry człowiek z niego, jakże miał maleństwo zostawić, żal przecie, zginęłoby tam samo. Bo to jeden raz się przygarnęło, z otwartymi rękami przywitało, a potem wyrosło takie coś.

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Lubię Twój styl, niedopowiedzenia, od razu wciągnąłeś mnie do tego świata. Ten wstęp jest taki nawet poetycki, a końcówka z mrokiem piękna. Czytam dalej. :) 

 

Nie ma się do czego przyczepić, tekst tak wygładzony, że każde słowo jest na swoim miejscu. A jednocześnie budujesz stopniowo napięcie co do małego zawiniątka, zielonego stworka. 

 

Obstawiałam gnoma, a tu się okazuje, że troll. :D

 

– A właśnie, że nie wszystkie. Ten tu, to jest troll… no, jakże im tam… A, już wiem! Troll Ynternetowy. 

Świetne, rozbawiło mnie. Zwłaszcza że mamy tu dwa podejścia:

– trolle internetowe, które lubią się przyczepić do miejsca, gdzie nikt ich nie chce;

– w Internecie każde magiczne stworzenie może być zupełnie inne niż to, które powstało na podstawie legend. 

 

Końcówka jest niby dramatyczna, ale tak wyważona, że nie sposób się nie uśmiechnąć do słów zielarki. 

 

Podobało mi się, przyjemna lektura, krótka, a tyle treści. :) 

Hej,

 

fajny tekst, zabawany i z morałem :)

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Życie, Silverze, samo życie, choć w formę bajki ujęte. Zacne! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajny tekst, podoba mi się gwara jaką się w nim posługujesz, pozdrawiam.

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

@Irka_Luz:

“Bo to jeden raz się przygarnęło, z otwartymi rękami przywitało, a potem wyrosło takie coś.”

 

O, to to, właśnie! XD Niejeden raz, niestety…

 

@Ananke:

“Lubię Twój styl, niedopowiedzenia, od razu wciągnąłeś mnie do tego świata. Ten wstęp jest taki nawet poetycki, a końcówka z mrokiem piękna.”

Tutaj pokazałem trochę mojej “prawdziwej twarzy” literackiej. Może nie w tematyce, ale w sposobie budowania zdań, nasycenia emocjami. Mam w sobie duszę grafomana, emocjonalnie chwiejną, koślawo roztańczoną stworę, której przepędzić nijak nie potrafię. 

 

Nie ma się do czego przyczepić, tekst tak wygładzony, że każde słowo jest na swoim miejscu.

To jest tak: kiedy piszę, staram się trzymać na smyczy moje wewnętrzne potwory ;) Przez to te teksty są “grzeczne”, ale kiedy czytam je z dystansem, wydają mi się nieco nijakie. Z drugiej strony mam wrażenie, że gdybym dał upust emfazie, zadęciu i patosowi, które rozwalają mnie od środka, byłoby to trudne do przeczytania :) Można oczywiście próbować “złotego środka” i tutaj miejscami taka próba miała miejsce, ale to takie stanie w emocjonalnym rozkroku.

 

 @BasementKey:

Dzięki i pozdrawiam :)

 

@regulatorzy:

Jak zwykle cenię sobie Twoje wizyty pod moimi wypocinami :) Dziękuję bardzo! 

 

@borek321321:

Dzięki :) 

 

@Anet:

Bez Twojego znaku jakości tekst nie byłby kompletny, dzięki za odwiedziny! :D

Nowa Fantastyka