- Opowiadanie: Outta Sewer - Wiara wartości

Wiara wartości

To opowiadanie było na początku najgorszym koszmarem dla betujących. Ciąłem więc i redagowałem, tylko po to by ostatecznie je skasować i napisać od nowa. Mam nadzieję, że teraz jest lepsze.

 

Stokrotne podziękowania dla oidrin i Asylum, które dzielnie betowały i tłukły mi do łba co w nim nie gra.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Wiara wartości

Stary Charon stał nad brzegiem Lete, rysując wiosłem koślawe wzory w mokrym piachu. Prawie wszystkie plaże podziemnego świata pokryte były płytkimi, wątpliwej jakości bohomazami, cierpliwie kreślonymi od ponad tysiąca lat. Nudził się.

 

***

 

Ten dzień byłby jak każdy inny, chociaż określenie “dzień” w podziemiu, nie bardzo pasowało do tego… dnia? Ważne, że nie był, bo ktoś podeptał piaskowe malunki.

– Witaj, Charonie! Kopę lat! – wykrzyknął ktoś. – Nie powinieneś siedzieć nad Styksem? Trochę się nachodziłem, zanim cię znalazłem.

Ktoś był około trzydziestoletnim, przystojnym mężczyzną z bródką. We fraku, z cylindrem na głowie, krótką laseczką w urękawiczonych dłoniach i granatową pelerynką magika spiętą złotymi klipsami.

– Coś za jeden? – syknął starzec.

– No, jak to? Starych kumpli nie poznajesz? – oburzył się ktoś – Ach! Już wiem. Kwestia stylizacji. Zaraz to naprawimy.

Mężczyzna złapał pelerynę i zawinął nią wokół siebie w krótkim piruecie. Pelerynka przestała być granatowa, zmieniając barwę na czerwoną. Frak zmienił się w zbroję rzymskiego legionisty, cylinder w hełm. Zamiast laski młodzieniec trzymał oszczep.

– Lepiej? – Uniósł obutą w sandał stopę i przyjrzał jej się krytycznie. Poruszał palcami. – Już zapomniałem, jakie to było cholernie niewygodne.

– Lucyfer. No bo któż inny mógłby mnie odwiedzić w tej pustej krainie? Podeptałeś mi rysunki, chłopcze.

– Niby to szkaradztwo na piasku? Myślałem, że to naturalnie występuje w Hadesie, żeby sprawiać ból posiadaczom oczu i jakiegokolwiek poczucia estetyki. Ale nieważne. Przychodzę w interesach. – Strój rzymskiego legionisty zamienił się z powrotem w szaty magika. Tym razem obyło się bez piruetu.  – Mam pomysł jak dopiec Bogu i byłbyś mi potrzebny. Zawrzemy układ, podpiszemy umowę, wszystko na cacy.

– Układ z diabłem. Na tym można dobrze wyjść? I czemu miałbym chcieć ci pomóc? Starzec odwrócił się plecami do Lucyfera i od nowa zaczął gryzmolić końcówką wiosła.

– No, ludzie to nie bardzo wychodzą na układach ze mną – przyznał szatan –  Ale przecież nie jesteś człowiekiem, tylko demiurgiem. Chyba nawet ostatnim. Możesz na tym tylko skorzystać. Siedzisz tutaj w Hadesie, nudzisz się od czasu kiedy ludzie przestali wierzyć w twoje dzieła, trochę rozrywki ci się przyda – przekonywał diabeł. – Zawrzemy spółkę, stworzymy tu u ciebie park rozrywki, zapełnimy klientelą. Będzie super.

– Czy dobrze rozumiem, że chcesz zamienić tę krainę w drugie piekło? – Tym razem oburzył się Charon, ale nie przerwał bazgrolenia.

– Filię raczej. Wiesz, że anioły zajęły Olimp? Mają do niego blisko z nieba, imprezy tam robią. A ja, drogi Charonie, mam z piekła blisko do Hadesu i pomyślałem, że taki masz fajny przestronny pustostan. Jak by go zagospodarować? Czytałeś Dantego? – Lucyfer umilkł i uniósł brwi. – Dobra, nieważne. Wymyśliłem jak rozkręcić tutaj biznes, ale bez ciebie to nie przejdzie.

– Eh. Dobrze. Zapytam. Dlaczego beze mnie to nie przejdzie? – Zrezygnowany starzec wiedział, że diabeł nie odpuści i trzeba dać mu się wygadać.

– Ludziom żyje się tam, w ich świecie, coraz lepiej. A to powoduje, że nie są skorzy do zła na tyle dużego, które kwalifikowałoby ich do piekła. Ale dobrzy też nie są. Na każdego świętoszka, którego Piotruś wpuszcza do nieba, przypada kilkudziesięciu trafiających do czyśćca. Do mnie to już mało kto przychodzi. – Zrobił smutną minę, śmierdzącą na kilometr teatralnością – A w czyśćcu, mówię ci, już prawie nie ma miejsca. Ostatnio wysłałem tam jednego demona, żeby wybadał nastroje, pokręcił się. I wiesz, co się stało?

– Mmm? Co takiego?

– Prawie go zadeptali! I to nawet nie specjalnie! Taka chudzina, karzełek i do tego niewyględny z tego Themogorotha, a prawie zginął. Tak jest tam ciasno. Strach pomyśleć, jak by się to skończyło, gdybym wysłał Legion.

– Ale co to ma wspólnego ze mną i twoim planem? – Niezadowolony z najnowszego dzieła przestał kreślić, pokręcił głową z dezaprobatą i odwrócił się z powrotem do szatana.

– Te dusze są do zgarnięcia. Tylko musiałby je zgarnąć jakiś pomniejszy bóg, bo do piekła nie da rady ich ściągnąć.

– No to po co ci one? Skoro nie możesz ich zabrać do swojej krainy i nie tobie będą służyć?

– Po nic. Ale w ten sposób Bóg ich też nie dostanie. – Wyczarował szklankę wody i upił z niej niewielki łyk. – Teraz sytuacja wygląda tak, że On sobie tam ułaskawia co jakiś czas większą ilość duszyczek, które naprawdę żałują. I zasila sobie niebiosa. Czyściec to zbiornik retencyjny nieba. A jakby mu spuścić z tego zbiornika duszyczki, żeby poszły w grunt, znaczy tutaj, do ciebie? – Wylał zawartość naczynia na piasek, co miało najwyraźniej podkreślić jego słowa. – Pomniejszy bóg jest odpowiedzią.

– Chcesz żebym stworzył nowego boga? W którego uwierzą dusze, które już umarły i są w czyśćcu? – zapytał z niedowierzaniem Charon. – Przecież one już wiedzą że Bóg istnieje, więc ich wiara zamienia się w pewność, idioto. Jak mają uwierzyć w innego?

– Tylko nie idioto – ostrzegł Lucyfer zimno. Po chwili na jego ustach ponownie wykwitł zwodniczy uśmiech. – Ale wybaczę ci, bo nie wiesz najfajniejszego. Tym czyśćcowym duszom nie pozwolono wejść do królestwa niebieskiego, bo wiarę przysłonił im pieniądz. W zasadzie to mamonę traktowali jak boga.

– I ja mam stworzyć pomniejszego boga pieniędzy? Dać mu moją domenę, żeby mógł tu ściągnąć dusze z czyśćca i patrzeć na to z boku, zadowolony, że dopiekłem Bogu? Nie widzę korzyści.

– Kiedy zaczną przybywać tutaj dusze, będziesz miał się do kogo odezwać. Jak długo jesteś tu sam? Półtora tysiąca lat. Nie doskwiera ci to? Wiem, że tak. Mam tutaj swoich szpiegów, którzy obserwują cię od dawna. Tylko muszę ich wymieniać co jakiś czas, bo cholery opijają się wody ze Styksu i potem trzeba ich izolować. Wiedziałeś, że w piekle jest czarny rynek wód z twoich rzek? Ale nieważne, wróćmy do meritum: jesteś mi potrzebny. Stwórz pomniejszego boga. Pięknie proszę – poprosił najładniej jak się dało. A kiedy prosi cię o coś szatan, to ładniej niż on to robi się nie da.

– Ehh. – Przewoźnik westchnął, usiadł na burym piasku w pozycji lotosu, złożył wiosło na kolanach i spojrzał na Lucyfera z dołu. – Dlaczego sam go nie stworzysz?

– Powiedzmy, że nie potrafię wyprodukować cegieł, ale mogę mieć wpływ na budowlę która z nich powstanie. – Stworzył iluzję muru, w którym zaczął przestawiać cegły, nadając mu nowy kształt. – Rozumiesz?

– To chyba ty nie rozumiesz, że proces nie jest taki prosty. Trzeba dać coś od siebie, żeby stworzyć nową istotę – cierpliwie tłumaczył Charon – Kiedy tworzyłem każdego z greckich bogów, oddawałem kawałek siebie przedmiotom, które stawały się zalążkami. Piórku oddałem mądrość i stworzyłem Atenę. Muszli moją miłość, powołując do istnienia Afrodytę. I tak dalej. Potem pozwalałem im wzrastać, podlewając odpowiednią mieszanką wód rzek Hadesu, aby nadać im charakter. Oddałem wszystko, co mogłem, zostawiając sobie niewiele. A kiedy starzy bogowie umarli, razem z nimi przepadło to, czym ich obdarowałem.

– E, tam. Coś ci jeszcze zostało. Na przykład chciwość – stwierdził fakt szatan – Mógłbyś nią napełnić obol. A wtedy idea posiadania pieniądza, która już urosła u ludzi do rangi wiary, zakiełkuje realną formą. Potem będzie już z górki. To jak? Zgadzasz się?

– Kiedy oddam tę resztkę, nie wiem co się stanie. Nie wiem, czym ja się stanę. Jeszcze raz zapytam: gdzie moja korzyść?

– To Bóg odebrał ci wiernych, doprowadzając twój panteon do śmierci. Nie chcesz się zemścić? – Lucyfer kusił. Sukces był blisko, o czym świadczył sam fakt, że staruszek chciał rozmawiać, zamiast posłać go w… anioły? Potrzebny był jeszcze ostatni gwóźdź. – Poza tym, co to za demiurg, który niczego nie tworzy? Daję ci receptę na samotność i gorycz porażki, jaką poniosłeś ponad milenium temu. Miałeś kilka dobrych momentów, ale działałeś zbyt lokalnie. A tutaj trzeba globalnie, Charonie. Nie wielu bogów dla wielu ludzi, ale jeden bóg dla wszystkich. Pieniądz. To będzie nasz wspólny sukces. To jak?

Gdyby dawno temu Charon nie oddał pewności siebie tarczy, która była zalążkiem Zeusa, prawdopodobnie nie zgodziłby się z szatanem. Ale oddał.

 

***

 

Charon dreptał po piasku zacierając bohomazy, które ktoś wyrysował na wszystkich plażach tego dziwnego, podziemnego świata. Nie wiedział, kto i po co je nagryzmolił. Ale nie wiedział też, po co je zaciera. Przynajmniej miał zajęcie. Nie nudził się.

Rysunki nie były piękne, ale przewoźnik pomyślał, że chciałby móc rysować chociaż tak. Była w nim pewność, że nie jest zdolny do stworzenia czegokolwiek.

Kiedy zmazywał stopą wyjątkowo nieudany rysunek pingwina, choć równie dobrze mógł to być fortepian, poczuł, że coś się zmieniło. Nagle wszędzie wokół niego zaczęły pojawiać się dusze. Błyszczały delikatną, złotą poświatą. Początkowo tylko stały, skonfundowane zmianą otoczenia. Potem zaczęły ze sobą rozmawiać i dociekać, gdzie mogą być. Charon przyglądał im się zaskoczony.

Jedna z dusz – czterdziestokilkuletni mężczyzna w nienagannie leżącym garniturze, z tygodniowym zarostem i starannie wypielęgnowaną grzywką – podeszła do niego i zadała serię pytań.

– Pan nie jest jednym z nas, prawda? Jest pan tutejszy? Czy to jest piekło?

– Tak. Tak. I nie. Chociaż mogę się mylić.

– A nie wie pan, czy można stąd się dostać do nieba?

– Gdzie? – zapytał, autentycznie zdziwiony.

– Do miejsca w którym czekają na nas bogactwo i wieczne szczęście.

Przypomniał sobie, że po drugiej stronie Styksu jest jakieś królestwo. Ocieka złotem i zbytkiem, a w jego centrum znajduje się pałac zamieszkany przez młodego boga. I jest tam jeszcze ten jego zabawny przyjaciel, magik. Chyba był tam jeden raz.

Charon uznał, że pewnie o to miejsce chodzi elegantowi. W starej czaszce pojawiła się jaśniejsza myśl.

– Wiem gdzie to jest. To niebo. Mam łódź. Mogę was przewieźć na drugą stronę rzeki. Czym zamierzacie zapłacić?

Mężczyzna uśmiechnął się z ulgą i sięgnął do kieszeni marynarki. Wyciągnął z niej niewielki, plastikowy prostokąt. Podsunął go przewoźnikowi i zapytał:

– Można kartą?

 

***

 

Łódka posuwała się szybko wskroś nurtu Styksu. Stojący w niej przewoźnik wiosłował żwawo, zanurzając wiosło to z prawej, to z lewej burty. Wracał na swoje nabrzeże, by podjąć kolejne dusze chętne przeprawić się do złotego królestwa. Wiele kursów było za nim, a jeszcze więcej przed nim. Strumień umarłych przybywających do Hadesu zdawał się nie mieć końca.

Ze zdziwieniem zauważył, że na deskach pomostu nie czeka na niego zwyczajowy tłum. Umarli trzymali się ubitego gruntu, jakby obawiając się podejść do samotnego mężczyzny stojącego na samym końcu mola. Charon ucieszył się na widok magika, którego kojarzył jako miłego i zabawnego człowieka. Chciał go zapytać czy wie, czym jest zagadkowy „terminal”, o który coraz częściej pytają pasażerowie.

– Witaj, przyjacielu! Czy chcesz przeprawić się na drugą stronę?

Pochmurny Lucyfer nie odpowiedział na pozdrowienie, tylko od razu przeszedł do konkretów.

– Jest problem, Charonie. I to poważny. Musisz zabić boga pieniądza.

– Jak to? – zdziwił się przewoźnik – Już nie jesteś jego przyjacielem?

– Skup się, starcze. Nasz plan częściowo się powiódł. Dusze z czyśćca trafiły tutaj, tak jak chcieliśmy. Problem w tym, że od momentu w którym pieniądz stał się prawdziwą wiarą, z bogiem istniejącym jako istota a nie tylko idea, do nieba i piekła praktycznie nikt już nie trafia. Bóg się, delikatnie ujmując, wściekł. – Lucyfer podrapał się po głowie i rozejrzał dokoła. Jakby bał się że Bóg stoi gdzieś obok i podsłuchuje. I pewnie tak było. – Dał mi ultimatum: albo naprawię bajzel, który sam spowodowałem, albo on zaczyna apokalipsę. A to nie jest mi na rękę, bo jeszcze nie zakończyłem przygotowań do dnia sądu. On zresztą też nie. Ale nieważne. Musisz odebrać młodemu tę część siebie, którą napełniłeś zalążek, powołując go do życia.

– Nie wiem, o czym mówisz. – Charon naprawdę nie wiedział. Szatan zdążył to wywnioskować po jego bezmyślnym wyrazie twarzy. – Jestem tylko przewoźnikiem, a nie żadnym stwórcą. Chociaż przypominam sobie, że kiedyś mogłem nim być. Ale… coś chyba zgubiłem. Nie wiesz, co to mogło być?

Przerażony szatan pokręcił głową. Zrozumiał, że Charon wraz z ostatnią częścią siebie, oddał finalnemu dziełu wszystkie, pozostałe mu moce i umiejętności. Zostały mu tylko łódź i kilka niejasnych wspomnień.

– Może chodzi o ten tajemniczy terminal? Może to on jest tym, co zgubiłem? Jak myślisz, magiku?

Z oddali dobiegł ich głos pierwszej trąby.

Koniec

Komentarze

Bardzo ładna herezja, z prawdziwym, ale smutnym morałem, takim bardzo ludzkim (i potrzebnym nam wszystkim) morałem. Mamona… Dystansująca bajka dla dorosłych. Pouczająca i skłaniająca do refleksji, dokąd prowadzą nas nasze własne decyzje, i czego pragniemy (albo czego wydaje nam się, że pragniemy) od życia. Więcej takich!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Fajna opowieść. I wymowa też mi się podoba. Żądza kasy nawet niebo potrafiłaby pogrzebać.

A poza tym lubię, kiedy nieuczciwi cwaniacy wpadają we własne sidła.

Misie.

Babska logika rządzi!

Podobało mi się. Dobre opowiadanie, z lekkim humorem i ciekawym twistem. Znowu cały misterny plan w p…

Hej :)

Dzięki za odwiedziny i czas poświęcony na przeczytanie tego opowiadania.

 

@krar85 – herezja me gusta ;)

@Finkla – dzięki za klika :)

A poza tym lubię, kiedy nieuczciwi cwaniacy wpadają we własne sidła.

Ale przecież Lucyfer jest sympatyczny :) Pomimo że cwaniak. Właśnie piszę drugie opowiadanie, którego bohaterem jest diabeł. Tam raczej moralizatorstwo jest zepchnięte na drugi plan, choć trochę się go znajdzie. Konstrukcja drugiego opka podobna do tej, więc nic odkrywczego. Za to więcej humoru.

 

@Zanais – Dzięki :) A misterny plan się poszedł j… Plany Lucka już tak mają ;)

Known some call is air am

No, nie wiem, czy taki sympatyczny… Nawet jeśli autentycznie próbował działać dla dobra Charona, to raczej nim manipulował. A to już nie jest uczciwe.

Babska logika rządzi!

Masz rację Finklo, manipulował Charonem dla własnej korzyści i nie miał na względzie jego dobra. Ale chyba podświadomie chciałem go uczynić takim trochę śmieszkiem, który mógłby wzbudzić nieco sympatii u odbiorcy. :)

 

Known some call is air am

Przepadam za takimi opowieściami. A ta napisana z lekkością i swadą, z dialogami, w których zimna logika Lucyfera wygrywa z niepewnością i zagubieniem starca daje się konsumować z przyjemnością i zaciekawieniem, które u każdego powinno się przeistoczyć w zamyślenie.

Zdanie które mnie położyło swoją celnością:

Czyściec to zbiornik retencyjny nieba.

I dwa drobiazgi warsztatowe:

Ile tu jesteś sam?

Trochę niezgrabne. Lepiej “Jak długo jesteś tu sam?

Ale nieważne. Do meritum: jesteś mi potrzebny.

Płynniej byłoby: “Ale nieważne, wróćmy do meritum: jesteś mi potrzebny.”

Pozdro i klik!

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Hej :)

 

Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przypadło Ci do gustu to opowiadanie :) Ale uwierz, nie chciałbyś tego przeczytać w pierwotnej wersji. Oidrin i Asylum uświadomiły mnie, że wersja alfa jest nadęta i purpurowa i nie nadaje się do publikacji. Przepisałem całość od zera, zostawiając tylko główny zamysł, co wyszło opowiadaniu tylko na dobre.

 

Zdanie które mnie położyło swoją celnością:

Czyściec to zbiornik retencyjny nieba.

To zdanie dopisałem w zasadzie na końcu, kiedy całość była już gotowa. Czytając je przed publikacją, po prostu wpadła mi do głowy taka myśl i postanowiłem ją zamieścić w opku.

 

Oczywiście poprawki zostaną naniesione według Twoich sugestii.

 

Dzięki za odwiedziny i klika :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Podoba mi się zarówno pomysł, jak i pomieszanie spraw chrześcijańskich i mitologicznych. Zacne opowiadanie. ;)

 

Tro­chę roz­ryw­ki ci się przy­da – prze­ko­ny­wał dia­beł – Za­wrze­my spół­kę… ―> Brak kropki po didaskaliach.

 

Nie­za­do­wo­lo­ny z naj­now­sze­go dzie­ła prze­stał kre­ślić, po­krę­cił głową z dez­apro­ba­tą i od­wró­cił z po­wro­tem do sza­ta­na. ―> Chyba miało być: …i od­wró­cił się z po­wro­tem do sza­ta­na.

 

– Tylko nie idio­to.Ostrzegł Lu­cy­fer zimno. ―> – Tylko nie idio­to – ostrzegł Lu­cy­fer zimno.

 

pod­le­wa­jąc wodą z od­po­wied­niej mie­szan­ki wód rzek Ha­de­su… ―> Nie brzmi to najlepiej.

Może: …pod­le­wa­jąc od­po­wied­nią mie­szan­ką wód rzek Ha­de­su

 

Łódka po­su­wa­ła się szyb­ko wskroś nurtu Styk­su. Sto­ją­cy na jej po­kła­dzie prze­woź­nik… ―> Czy łódka Charona na pewno miała pokład, czy może raczej dno? Może w ostatnim zdaniu wystarczy: Sto­ją­cy w niej prze­woź­nik

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki reg :)

Cieszę się, że Ci się podoba.

 

Oczywiście, Twoje – jak zawsze pomocne – uwagi zostaną uwzględnione w tekście. Daj mi tylko wrócić do domu ;)

Known some call is air am

Bardzo proszę, Outto Sewerze. I, rzecz jasna, nie mam nic przeciw temu, abyś poprawek dokonał w domu. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ty to masz dobrze Sewerze. Ja na poprawki Reg czekam, czekam i chyba się n ie doczekam :-(

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Przykro mi, Tsole, ale to nie brak chęci przeczytania Twojego opowiadania, a kłopoty ze wzrokiem. Ostatnio czytam mało, w zasadzie staram się spełniać obowiązki dyżurnej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg: w takim razie życzę, by te kłopoty ze wzrokiem poszły sobie precz

https://www.youtube.com/watch?v=gy16lulWqlI

 

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Dziękuję, Tsole, także za Korowód.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć Outta Sewer:-)

kiedy zobaczyłam tag chrześcijaństwo i mitologia, to pomyślałam, że raczej Twoje opowiadanie nie przypadnie mi do gustu, ale przypadło! :-) a to ze względu na elementy humorystyczne, czyli filię, płatność kartą, czy te bardziej subtelne. Naprawdę bardzo fajnie to wyszło.

Zwłaszcza, że temat jest poważny, tak? Wartość pieniądza, co ludzie są wstanie zrobić, aby się wzbogacić. Podoba mi się stwierdzenie, że odkąd pieniądz stał się realny, to nikt już nie chce trafić ani do piekła ani nawet do nieba. Straszna wizja, bo w konsekwencji prowadzi do apokalipsy. No ale chyba inaczej być nie może.

No i mój ulubiony Szatan:-) podoba mi się to, w jaki sposób go przedstawiłeś. Doskonale wie, w jaki sposób skusić Charona, żeby osiągnąć zamierzony cel. Natomiast to, jak przestraszył się gniewu Boga i panicznie chciał wszystko odkręcać, to niestety już mniej:-)

polecam do biblioteki, pozdrawiam

Hej :)

 

Zwłaszcza, że temat jest poważny, tak?

Powiedzmy, że tak :) Właśnie o taki prosty przekaz mi chodziło. Pieniądz rządzi wszystkim. C.R.E.A.M

 

No i mój ulubiony Szatan:-) podoba mi się to, w jaki sposób go przedstawiłeś. Doskonale wie, w jaki sposób skusić Charona, żeby osiągnąć zamierzony cel. Natomiast to, jak przestraszył się gniewu Boga i panicznie chciał wszystko odkręcać, to niestety już mniej:-)

Cieszę się, że podoba Ci się postać szatana. Jak pisałem wcześniej Finkli, chciałem żeby wzbudzał jakąś sympatię. Właśnie pisze się drugie opowiadanie z tym panem w roli głównej. Mniej poważne w przekazie, bardziej skupiające się na humorze, z elementami popkultury i domieszką technologii. Chcesz betować, jak się całe napisze? ;)

 

Dzięki za polecankę :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Outta Sewer, nie czuję się na tyle kompetentna, żeby betować:-) 

pozdrawiam:-)

Wyjątkowo “zgrabny” tekścik, niby lekki i przyjemny, a dający do myślenia :) Przeczytałam z zainteresowaniem i doceniam połączenie wszystkich elementów w spójną całość. 

I oczywiście klikam bibliotekę :)

Dzień dobry Katiu :)

Cieszę się, że Ci się podobało i dziękuję bardzo za klika do biblioteki

 

Pozdrawiam :)

Q

 

PS. Olciatka – i tak dostaniesz zaproszenie do betowania :P Też myślałem, że brak mi kompetencji do betowania. Mój staż pisarski w miesiącach, dałby radę policzyć na placach jednej ręki emerytowany stolarz ;) Ale oidrin przekonała mnie, że betowanie to zdobywanie doświadczenia w równym stopniu jak pisanie swoich tekstów. I rzeczywiście to tak działa.

Known some call is air am

Betowałam, więc wypowiem się krótko, bo w szczególe już było.

 

Ciekawy pomysł na połączenie dwóch ważnych mitologii i usprawiedliwienie powszechnego kultu mamony. Czekam na kolejne przygody, skoro już jest zapowiedź. Ogólnie cieszę się, że mimo zmagań z tym tekstem udało Ci się znaleźć swój głos i wrzucić sporo smaczków.

Pozdrawiam i klikam.

:-)

Hejka! 

No mi również spodobał się mix: chrześcijaństwo + mitologia. Fanem mitologii nie jestem, ale pomysł całkiem, całkiem. 

Ze spraw technicznych to niekiedy gubiły się przecinki (też się z tym borykam)

Kiedy tworzyłem każdego z greckich bogów, oddawałem kawałek siebie przedmiotom (+,)które stawały się zalążkami.

Daję tylko na dowód, bo dla mnie to i tak pierdółka ;p 

 

Fabularnie ok, z morałem i to dość życiowym, choć się zdziwiłem, że większość tekstu to dialogi. 

No ale podsumowując dobrze się czytało. 

Pozdrowionka!

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Hej :)

@oidrin – Dzięki wielkie za pomoc. Naprawdę ta beta wiele mnie nauczyła :)

@NearDeath – te przecinki to moje przekleństwo. Nie ogarniam gdzie je wstawiać ;)

Cieszę się, że Ci się podobało. I w sumie nie wiedziałem, czy nie przegadam tego dialogami. Ale chyba wyszło dobrze :)

Pozdrawiam

 

Known some call is air am

Wiesz[+,] że anioły zajęły Olimp?

Zrezygnowany starzec wiedział[+,] że diabeł nie odpuści i trzeba dać mu się wygadać.

I wiesz[+,] co się stało?

Problem z przecinkami się powtarza, przejrzyj tekst pod tym kątem (czasowniki się nie lubią, coś musi je oddzielać).

Pięknie proszę. – poprosił najładniej jak się dało.

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Hej Anet :)

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Za wskazanie miejsc bez przecinków również dziękuję.

I cieszę się, że Ci się podobało :) Aż odpalę żonie parę stówek na nowe buty ;) :) :D

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

:DDDDD

Też pozdrawiam i też się cieszę, że mi się podobało ;)

Przynoszę radość :)

A jakby tak wstawić opis tej krainy mamony? Już wspomniałeś na początku opowiadania o piekle Dantego, więc na przykład 9 kręgów korporacyjnej ścieżki kariery?

 

A proszę bardzo Laniedzie, możesz coś takiego stworzyć. Ja w tym opowiadaniu napisałem to, co chciałem. Ale pomysł całkiem spoko. Twój pomysł :) To jak, piszesz? Mogę nawet betować, jeśli chcesz :)

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Nie wiedziałem, że Charon był bogiem, no proszę, całe życie człowiek się uczy. To nawiązanie do Dantego bardzo zgrabne, tradycja łączenia religii, ma mocne korzenie, jak widać. Mix kulturowy bardzo udany :)

A skąd Charon znał Lucyfera? I to jeszcze ubranego w zbroję rzymskiego legionisty?

 

 

Che mi sento di morir

Odpowiedzią na Twoje wszystkie pytania jest licentia poetica :P

 

Otóż Charon nie był (chyba) bogiem sensu stricto. Nie był też demiurgiem. To ja go nim uczyniłem :)

 

skąd Charon znał Lucyfera? I to jeszcze ubranego w zbroję rzymskiego legionisty?

Razem krzyżowali Briana ;)

 

Cieszę się, że przypadły Ci do gustu moje wypociny :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Wikipedia twierdzi również , że Charon był bogiem ;) W sumie z Internetu, też byłby niezły bóg, prawie tak dobry, jak bóg pieniądza.

Che mi sento di morir

Kurde, cicho Basement, bo właśnie coś w tym guście się pisze. Za kilka dni skończy się pisać i zostanie opublikowane ;)

PS. Ksywa ma coś wspólnego z Basement Jaxx?

Known some call is air am

Nie opiszę wizji piekła mamony, bo nie mam żadnej fabuły w którą mógłbym taką wizję wkomponować :( Sprytnie zagrałeś strojem rzymskiego legionisty, od razu kojarzy się z ukrzyżowaniem, co wyznacza schyłek starych bogów. Lucyfer najpierw występuje w stroju magika/sztukmistrza. Czyżby nawiązanie do Bułhakowa? Aha, drobna uwaga. Skoro ukrzyżowanie Jezusa oznacza schyłek i śmierć starych bogów, to Charon jest samotny i bezrobotny od ponad dwóch tysięcy lat, a nie od tysiąca, czy tysiąca pięciuset. Ładnie by się uzupełniało, strój legionisty, ze stwierdzeniem, że Charon jest samotny od 2000 lat

Nie opiszę wizji piekła mamony, bo nie mam żadnej fabuły w którą mógłbym taką wizję wkomponować :(

To ja stwórz. Sama wizja jest ciekawa i niech ona stanowi oś fabuły.

 

Lucyfer najpierw występuje w stroju magika/sztukmistrza. Czyżby nawiązanie do Bułhakowa?

Akurat nie myślałem o Bułhakowie, ale o bardziej uniwersalnym znaczeniu. Sztukmistrz chce cię oszukać, sprytnie manipulując. Chce żebyś uwierzył, że to co ci pokazuje jest prawdą.

 

Aha, drobna uwaga. Skoro ukrzyżowanie Jezusa oznacza schyłek i śmierć starych bogów, to Charon jest samotny i bezrobotny od ponad dwóch tysięcy lat, a nie od tysiąca, czy tysiąca pięciuset. Ładnie by się uzupełniało, strój legionisty, ze stwierdzeniem, że Charon jest samotny od 2000 lat

Uwierz, lub nie, ale początkowo to było dwa tysiące lat. Ale potem doczytałem, że chrześcijaństwo jako państwową religię wprowadził Teodozjusz I Wielki. Więc schyłek wierzeń rzymian, będący spadkiem po grekach, przypadł na koniec czwartego wieku. Powiedzmy, że te tysiąc pięćset lat w przybliżeniu pasuje :)

Known some call is air am

Świetne opowiadanie. Pozdrawiam

Nigdy się nie poddawać

Dzięki Zielonko.

Cieszę się że przypadło Ci do gustu :)

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Ksywa ma coś wspólnego z Basement Jaxx?

Nie miałem tego akurat na myśli :) Bardziej insirpowałem się opowiadaniem: “Ci, którzy odchodzą z Omelas” Ursuli LeGuin.

Che mi sento di morir

Jakoś trudno mi było sobie na początku wyobrazić i przyjąć połączenie chrześcijaństwa z dawnymi wierzeniami greckimi, co – przyznaję szczerze – nieco popsuło mi odbiór. Jak się jednak przyzwyczaiłam, to doceniłam pomysł. Ciekawy tekst, dobrze napisany.

Biedny Charon – z jednej strony mu współczuję, z drugiej może i dobrze, że wszystko zapomniał. Czasem nieświadomość jest najlepszą rzeczą. Jak lubię diabły, tak tym razem Lucyfer okazał się wredną, niesympatyczną szują i w sumie dobrze mu tak. Zebrał, co zasiał. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Hej :)

 

@BasementKey

Czytałem to opowiadanie, ale niespecjalnie pamiętam o co w nim chodziło. Jedyne co pozostało to niejasne wspomnienie, że Omelas powstało od Salem. Hmm. Muszę sobie odświeżyć.

 

@śniąca

Dzięki za odwiedziny i czas poświęcony na czytanie :) Jeśli chodzi o mariaż różnych systemów wierzeń, to dla mnie takie połączenia są naturalne. To jak łączenie kilku bajek w jedną całość, po to by odmalować ciekawe tło dla fabuły.

Charon rzeczywiście jest w tym opowiadaniu biednym, wyrolowanym przez szatana demiurgiem, który wszystkiego zapomniał. A szatan miał być choć trochę sympatyczny :/ Kurde, chyba lubię inny typ postaci niż większość ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Ja lubię sympatyczne diabły, szatana itd., ale ten tu jak dla mnie jest antypatyczny. Może mamy inne poczucie sympatyczności? ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ciekawa byłam, jak zawalczysz z tym tekstem. Wyszło. :-) Niemniej czekam w przyszłości na próbę stylizacji, wywinąłeś się z sieci jak srebrzysta rybka. xd

Jest zdecydowanie jaśniej, chyba (?) lepiej, czuję że Twoje, a to dla mnie ma znaczenie, choć może jest jego pozbawione, bo pamiętaj – pojedynczy czytelnik – zero znaczy. ;-)

Tu też jest pewien rodzaj stylizacji, ale bardzo współczesnej.

Dla mnie – panujesz nad tekstem, ale ze mnie marny miernik, bo sama tysiące błędów popełniam.

Z tym Lucyferem ciutkę poszedłeś na skróty, ale niech Ci będzie. Wizja z bety była rozleglejsza, lecz cholernie wymagająca, lecz musiałeś na coś postawić, rozumiem. :-)

Fajny pomysł połączenia obu boskich światów!

 

Z innych uwag: popracowałabym w niektórych miejscach nad dialogami, tj. trochę poskracałabym „na ucho”.

A drobiazgi znajdziesz poniżej:

,Już zapomniałem(+,) jakie to było cholernie niewygodne. 

,Żeby sprawiać ból posiadaczom oczu i jakiegokolwiek poczucia estetyki. 

Tu coś nie gra.

,Oddałem wszystko(+,) co mogłem, zostawiając sobie niewiele.

, Charon uznał(+,) że pewnie o to miejsce chodzi elegantowi.

,Nie wiem(+,) o czym mówisz.

,Nie wiesz(+,) co to mogło być?

 

I jeszcze malunek: Crossing The River Styx, Joachima Pateniry; czyli Charon pomiędzy piekłem i niebem, płynący w kierunku oglądającego. :-)

 

 

pzd srd :-)

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Powitać, Asylum :)

Wyszło. :-) Niemniej czekam w przyszłości na próbę stylizacji, wywinąłeś się z sieci jak srebrzysta rybka. xd

Na razie odpuszczę, skoro już się wywinąłem :)

 

Jest zdecydowanie jaśniej, chyba (?) lepiej, czuję że Twoje, a to dla mnie ma znaczenie, choć może jest jego pozbawione, bo pamiętaj – pojedynczy czytelnik – zero znaczy. ;-)

Tu też jest pewien rodzaj stylizacji, ale bardzo współczesnej.

Też myślę, że to jest bardziej moje. Tamto było koncepcją, którą zbyt mocno chciałem obudować powagą, co nie wyszło. Stylizacji tutaj niewiele, a to co jest jakoś swobodniej mi przychodziło. I nie zgadzam się, pojedynczy czytelnik to taki sam miernik jak stu czytających. Po prostu przy większej ilości czytelników, spektrum odczuć jest szersze.

 

Z tym Lucyferem ciutkę poszedłeś na skróty, ale niech Ci będzie. Wizja z bety była rozleglejsza, lecz cholernie wymagająca, lecz musiałeś na coś postawić, rozumiem. :-)

Fajny pomysł połączenia obu boskich światów!

Tamta wizja nie zaniknęła, jeszcze kiedyś coś na bazie pomysłu z jajkami i Lete może napiszę. Ale to będzie kiedyś, o ile w ogóle ;)

 

Dzięki za betowanie i podzielenie się opinią na temat już opublikowanego tekstu :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

coś na bazie pomysłu z jajkami i Lete może napiszę

Tak, pamiętaj, bo tamto było w pięknej poetyce. Lucyfera zapomnę, a srebrzyste jajka – nie! Inne było i trochę jestem na siebie zła, bo wypróbowałbyś na czytelnikach. To jest równie dobre, ale tamto było inne, a jak pewnie już zorientowałeś się fascynuje mnie inność. wink

I przypadkiem nie zaprzestań metaforyzowania, poetyzuj, mi tam się podoba, jak to robisz. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Kiedy będę pisał opowiadanie, w którym będę chciał przemycić nieco poetyki, to zgłoszę się do Ciebie. Pomysł już jest, bazujący na uczuciach, więc idealny dla nieco poetyckiej stylizacji, ale do przelania w litery jeszcze daleka droga.

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

Known some call is air am

:D

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Także i to opowiadanie mi się podobało :D Choć muszę przyznać, że Transfer bardziej trafił w moje gusta – może dlatego, że było tam więcej humoru. Niemniej jednak czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem (postaci ciekawe, nie ma dłużyzn, pomysł ciekawy). I ten bidny Charon rysujący koślawe pingwinki w piachu – aż serduszko się ściska.

I tylko na samym końcu lekko zgrzytło mi to dodatkowe tłumaczenie:

Przerażony szatan pokręcił głową. Zrozumiał, że Charon wraz z ostatnią częścią siebie, oddał finalnemu dziełu wszystkie, pozostałe mu moce i umiejętności. Zostały mu tylko łódź i kilka niejasnych wspomnień.

Wcześniejszy fragment ładnie to wyjaśniał: nie wprost, ale tak akurat by zrozumieć. Nie jest to jednak wada tekstu, czy coś – po prostu wcześniej było wszystko jasne i w mojej głowie zabrzmiało to, jak powtórzenie ;)

Witaj i tutaj :)

 

Choć muszę przyznać, że Transfer bardziej trafił w moje gusta – może dlatego, że było tam więcej humoru

Bo tamten miał być bardziej humorystyczny. Ten bardziej na poważnie, z kilkoma zabawnymi fragmentami.

 

Wcześniejszy fragment ładnie to wyjaśniał: nie wprost, ale tak akurat by zrozumieć. Nie jest to jednak wada tekstu, czy coś – po prostu wcześniej było wszystko jasne i w mojej głowie zabrzmiało to, jak powtórzenie ;)

Jasne, rozumiem. Mniej łopaty, więcej miejsca na wyobraźnię czytelnika. Postaram się :)

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Jasne, rozumiem. Mniej łopaty, więcej miejsca na wyobraźnię czytelnika. Postaram się :)

Dobra łopata nie jest zła ;) Ale myślę, że każdy ma własny złoty środek (lub go szuka) i liczy na to, że większość czytelników zrozumie. Ja wolę trochę mniej powiedzieć niż za dużo, ale sam widziałeś, jak to się czasem kończy.

Podobało. Fajne :) (na licencji Anet)

Nowa Fantastyka