- Opowiadanie: Wilk który jest - Locum sacrum

Locum sacrum

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Locum sacrum

Minął już tydzień, odkąd stanął na skalistym brzegu Krainy Północy. Ledwie wyskoczył za burtę, gdy łódź ruszyła w powrotną drogę. Zbliżała się zima i zatoka niebawem mogła zostać, skuta lodem. Poprawił ekwipunek i ruszył w stronę portowego miasta. Od nabrzeża przemieszczali się tragarze, byle szybciej, byle do magazynów, a potem do ciepła. Na kamienistej drodze terkotały dwukółki, załadowane do granic możliwości. Przy bramie grodu czuwali strażnicy. Zdawali się nie zwracać uwagi na wchodzących. Najwidoczniej znali ten tłum aż za dobrze. Widok obcego nie umknął jednak ich uwagi. Tuż przed okutymi wrotami zatrzymało go stanowcze:

– Stój! Coś za jeden?

– Peregrinus.

– List pielgrzymi masz?

– Mam.

– Pokazuj! – Wartownik rozwinął pergamin i udał, że czyta. Faktycznie jednak czekał na szefa straży, który był piśmienny. Gdy ten wreszcie nadszedł, spojrzał na dokument i rzekł:

– Penitencja?

– Tak, pokuta – potwierdził przybysz.

– Coś cię ten biskup nie lubi, rycerzu – powiedział dowódca, taksując przy tym pielgrzyma wzrokiem. – Ta droga i latem jest trudna, pełna dzikiej i groźnej zwierzyny, albo jeszcze bardziej od niej zajadłych owadów, a na samym końcu czeka cię przejście przez wysokie góry, których szczyty przykryte są śniegiem nawet w trakcie upału. W przededniu zimy to pewna śmierć. Może zaczekasz u nas do wiosny? Przynajmniej o strawę będzie łatwiej i prędzej spotkasz człowieka w dziczy? Pieniędzy dużo masz?

– Nie.

– To może się u kogo najmiesz?

– Rycerz jestem i pielgrzym, a nie najemnik. Jeśli pozwolicie, pomodlę się chwilę, zanocuję w dormitorium i rano wyruszę.

– Twoja wola, panie – powiedział z drwiną w głosie szef straży. – Idź zatem. Świątynię i klasztor łatwo znajdziesz. Może tam cię mnisi rozumu nauczą? Tu jest kraina ludzi północy! Nie wiesz, na co się porywasz, Słowianinie!

Puścił te słowa mimo uszu i ruszył w stronę opactwa. O tych ziemiach faktycznie nie wiedział wiele. Skoro jednak musiał iść do grobu króla Olafa, by odbyć pokutę, to przecie pójdzie i wróci jak najprędzej do swojego domu, położonego w cieniu Łysej Góry.

Droga z miasta z początku była całkiem przyjemna, o ile to możliwe w czasie późnojesiennej pluchy. Trakt użytkowany był przez kupców, więc dobrze ubity. Łatwo też było o nocleg, bo na wieść o tym, dokąd zmierza i na widok listu pielgrzymiego, chętnie go podejmowano. Tylko w słowach wypowiadanych na odchodne, wyczuwał, że nikt się nie spodziewa jego powrotu. Gdy oddalił się już znacznie od morza i wkroczył do krainy jezior, na horyzoncie pojawiły się pierwsze pagórki. Szlak stawał się coraz trudniejszy. Wiódł raz w górę, raz w dół. Okrążał zbiorniki wodne, wił się między skałami. Lasy, przez które prowadził, były gęste i podmokłe. Siedzib ludzkich też było coraz mniej.

Pod wieczór ósmego dnia wędrówki zaczął siec deszcz. Jakby tego było mało, w pielgrzymiej torbie miał już ledwie dwa kawałki placka podróżnego. Rycerz liczył, że dotrze do osady nad Długim Jeziorem, po którego drugiej stronie od lat mnisi prowadzili szpital. Tam zorientuje się w dalszej drodze i pokrzepi ciało. Byle tylko sił wystarczyło, żeby tam dojść.

Opad zamienił się w deszcz ze śniegiem, a potem w mroźną burzę. Nad okolicą przetoczył się grzmot. W świetle błyskawicy dostrzegł bramę na wzgórzu. Ruszył w jej stronę, licząc na spotkanie z ludźmi. Gdy dotarł na płaski szczyt, okazało się, że niczego poza kamienną furtą tu nie ma, nawet ogrodzenia. Ledwie stanął pod jej łukiem, deszcz przestał padać. Przeszedł na drugą stronę bramy. Ziemia tu była zaskakująco sucha. Rozejrzał się wokół, ale nie dostrzegł żadnych świateł, czy smug dymu, zwiastujących obecność ludzi. Nie podjął nawet próby szukania opału, bo wszystko dokoła musiało być mokre. Ułożył się, okrywając szczelnie futrem. Torbę wsunął sobie pod głowę, a kij wędrowny ułożył wzdłuż ciała. Drżał z zimna. Sen nie przychodził. Patrzył na bramę, zastanawiając się, kto ją tu postawił i dlaczego to miejsce opuścił? Wówczas poczuł, że ziemia drży. Odwrócił się i zobaczył, że grunt się rozstępuje, a z powstałych czeluści, wychodzą dwa smoki. Zerwał się i skoczył w kierunku bramy, ta jednak była zamknięta, a wokół wyrosło jakimś cudownym sposobem gęste i wysokie ogrodzenie, które zamknęło go z bestiami w tej przestrzeni jak na arenie. Obrócił się w stronę skrzydlatych jaszczurów. Smoki były kilkukrotnie większe od koni, skrzydła miały złożone na grzbietach, a od ich cielsk bił czerwony blask powstały od wewnętrznego żaru.

Pielgrzym schwycił kostur, ten jednak spłonął błyskawicznie od smoczego oddechu. Złapał więc torbę i zakręcił nią młynka nad głową. Ten oręż spotkał jednak ten sam los co poprzedni. Zza pasa wydobył krótki kozik i czekał. Nieraz już walczył z takimi bestiami, ale zawsze konno, odziany w zbroję, z kopią w dłoni i nigdy sam. Obserwował potwory, które powoli zaczęły zachodzić go z dwóch boków. Lewą rękę wysunął przed siebie, prawą z kozikiem wycofał do zadania ciosu. Nogi rozstawił szeroko, dla zachowania równowagi. Czekał na atak. Ten nastąpił szybko. Pierwsza bestia skoczyła ku niemu z potwornym rykiem. Gdy tylko zwrócił się w jej stronę, uderzając ostrzem o twarde łuski pokrywające cielsko, drugi smok podciął go ogonem. Wówczas ten, który natarł na niego pierwszy, przygniótł go łapami. Rycerz z całych sił wyginał ciało, szarpał się i wierzgał, lecz na potworze nie robiło to żadnego wrażenia. Powoli zaczął pochylać łeb ku głowie pielgrzyma. Otworzył paszczę, a wówczas gorący i smrodliwy powiew wypełnił powietrze. Wojownik dostrzegł poza zębami, jęzorem i gardzielą żywe płomienie. Pomyślał, że to już koniec jego drogi. Wówczas żar przygasł. Nagła śnieżyca przesłoniła świat. Nie widział już smoków, czuł jedynie ich łapy, przygniatające go do ziemi. Odwrócił głowę, rozglądając się za jakimś orężem. W zamieci dostrzegł białego jeźdźca. Ten podjechał bliżej i spojrzał na powalonego rycerza z góry. Smoki odstąpiły. Uwolniony z ich uścisku usiadł. Oddychał z trudem. Rozcierał obolałą pierś, którą przygniatała jeszcze przed chwilą smocza łapa.

– Przybyłem, chociaż mnie nie wezwałeś – rzekł jeździec.

Pielgrzym milczał.

– Ziemia, na której jesteś, mnie została poświęcona. Tu stała pierwsza w tej okolicy świątynia, a wiedzieć musisz, że każdego tak starego kościoła Ludzi Północy strzegą smoki. Pożarłyby cię z całym ekwipunkiem, gdybym nie przybył, bo ich rolą jest ochrona tego miejsca przed sprofanowaniem. Skoro jednak do mojego grobu pielgrzymujesz, ocalę cię. Warunek stawiam jeden. Gdy wrócisz, odbudujesz tu moją świątynię. Dalszej drogi się nie bój. Smoki będą ci w niej towarzyszyć. A teraz bywaj i pamiętaj, co ci nakazałem!

Śnieżyca ustała. Zniknęło ogrodzenie. Niebo się rozpogodziło. Pielgrzym stał przed otwartą bramą. Księżyc i gwiazdy rozświetliły przestrzeń. Dostrzegł blask tafli Długiego Jeziora i domy rysujące się na jej tle. Ruszył w stronę ludzi, by poprosić o gościnę. Wówczas usłyszał pomruk. Obejrzał się. Bestie stały za nim. Jeden z jaszczurów położył się na brzuchu i pozwolił mu wejść na swój grzbiet. Wzbili się w powietrze. Widział na dole setki jezior, a potem ośnieżone szczyty wysokich gór. Sen i zmęczenie wreszcie go zmorzyły i zasnął na ciepłym smoczym cielsku. Obudził się u wrót katedry. Potworów nigdzie nie było. Dzwon zaczął bić, wzywając wiernych na poranne nabożeństwo. Ruszył do wnętrza dopełnić pokuty, podziękować za wsparcie i złożyć śluby na przyszłość. Jak każdy, kto spotyka w drodze smoki, z którymi się mierzy i ma grób, do którego konsekwentnie podąża.

Koniec

Komentarze

Całkiem ciekawa, a na pewno dobrze napisana powiastka. Średniowieczne klimaty to ewidentnie Twój konik. Choć czytało się przyjemnie, powyższy szort nie powalił na kolana, czytywałem o wiele lepsze Twoje teksty, Wilku. Niemniej na Bibliotekę zasługuję i pospieszam nominować.

Piękne dzięki za dobre słowo i podjęte działanie! :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Ja tylko z zupełnym drobiazgiem co do formy tytułu: jeżeli tytuł ma być po łacinie i znaczyć “święte miejsce”, to najpoprawniej jest w mianowniku “locus sacer” , w rodzaju męskim. “Locus sacrum” w rodzaju nijakim ujdzie, “locum sacrum”, rodzaj nijaki z typową końcówką jest opcją zdecydowanie najmniej prawdopodobną (pojawiło się raz w jeden łacińskiej inskrypcji z czasów klasycznych). Jest też znana fraza “ad locum sacrum”, ale znaczy ona “do świętego miejsca” i jest w bierniku – mianownik tu brzmiałby właśnie “locus sacer”.

To są oczywiście pedantyczne rozważania specjalistki i nie musisz absolutnie się nimi kierować (w końcu w Twoim świecie może być inaczej!), ale przy średniowiecznych inspiracjach, których jest w nim sporo, pomyślałam, że może się przydać :)

ninedin.home.blog

Smoki sprawiły, że opowieść nabrała baśniowego charakteru. :)

Niespecjalnie natomiast podoba mi się perspektywa życia, które miałoby być wypełnione walką z przeciwnościami-smokami i perspektywą grobu.

 

Na przed­nów­ku zimy to pewna śmierć. ―> Czy tu aby nie miało być: W przededniu zimy to pewna śmierć.

Przednówek bowiem jest mi znany jako czas niedojadania, czasem przymierania głodem i czekania na nowe zbiory.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@Ninedin

Zacząłem od sprawdzenia z kim mam okoliczność. :-) Studia w Instytucie Filologii Klasycznej UJ to był mój drugi kierunek (po historii). Dawne dzieje. Parę razu publikowałem w „Nowym Filomacie”, nim przejęła go PAU i znowu zmieniła format pisma. Wracać do locum sacrum? Proszę bardzo. Ponieważ głównie byłem (jestem? Bo może się nie wyrasta? :-D ) mediewistą, to zauważę, że środowisko średniowieczników zaadaptowało ten zwrot jako termin i znajdziesz go pewnie w tej postaci w większości artykułów poświęconych takim czy innym sanktuariom. Ponieważ pierwszy raz w 1997 roku „wcisnął” mi go do redagowanego tekstu prof. Krzysztof Bracha, czyli jeden z najlepszych znawców późnośredniowiecznej paleografii łącińskiej, to, pozwolisz, że z sentymentu zachowam go w tej właśnie wersji.

Na marginesie, miałem to opowiadanie zakończyć po trzech gwiazdkach, cytatem z piętnastowiecznego kolofonu: „Finis adest operis mercedem posco laboris. Amen”, ale postanowiłem go zachować do zakończenia powieści.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

P.S. Widzę, że profesorowie Kazimierz Korus i Stanisław Stabryła już na emeryturze. Życzę Ci więc i studentom Twoim, skutecznego wypełnienia tej luki! Powodzenia w działaniu, Ninedin! :-)

 

@Regulatorzy,

Pięknie dziękuję za polecenie i uwagę! Zycie jest liniowe i od tego nie uciekniemy. Natomiast smoki okazują się być całkiem pomocne, byle miał je kto okiełznać. Zwróć też uwagę, że sam grób nie jest w tej opowieści jednoznaczny. :-) Ze Szlaku Świętego Olafa przebyłem dotąd ledwie parę kilometrów, ale mam go w planie na przyszłość, całe pól tysiąca kilometrów. Jest piękny! :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@wilk Rany, kiedy studiowałes? Bo ja siedzę w tym miejscu od tzw. zawsze, studia, potem doktoranckie i praca. No ale widać, że mediewistka nie jestem, więc absolutnie wycofuję wszelkie uwagii. Zawsze się człowiek czegos ciekawego na tym forum dowie!

ninedin.home.blog

@Wilk Rany – zmieniam pseudonim? :-D W pierwszej połowie pierwszej dekady XXI wieku. ;-) Tu zaocznie. Wybrałem sobie nieistniejące już kulturoznawstwo ze specjalnością cywilizacja śródziemnomorska z informatora UJ, żeby całkiem nie zdurnieć od pracy w pracy. Nie miałem z Tobą zajęć. Gdzieś więc pewnie mijaliśmy się na szóstym piętrze Collegium Paderevianum (część zajęć mieliśmy też w Collegium Kołłątaja).

Niczego nie wycofuj! :-D Racja po Twojej stronie, a z łagodności komentarza wnoszę, że agape również. ;-) Pomyślę o tym wieczorem.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

P.S. Jak tak się zastanawiam, to Wilk w zasadzie nigdzie nie jest od zawsze, ale na szczęście „dar drzwi” ciągle działa. ;-)

Te łaciny są bardzo różne. W „Jeżeli jest się inteligentem…” ładnie o tym mówi prof. Marian Plezia. Fakty są jednak takie, że pamiętam coraz mniej, a z greki to już chyba tylko fragmenty wbite na pamięć. ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Tak, na kulturoznawstwie zajęć nie miałam, choć akurat wtedy zaczynałam pracę na UJ :)

ninedin.home.blog

Świat jest wyjątkowo mały! :-D

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Podobało mi się! Wilku, który jesteś:) Jest w Twoim opowiadaniu magia. Jest dojrzałe jak soczysta śliwka i prawdziwe. 

A co będzie dalej, a co było przedtem, zapytam??? Smoki strażnicy – piękne, w tej sprawie jestem naturalnie nieobiektywna, ale opisałeś je zaprawdę takimi jakimi są:), tylko czemu Pielgrzym nazywa je czasami jaszczurami? Smoki są pamiętliwe i w pamięci zachowają taką zniewagę:D Jak pięknie ziały ogniem i nie zrobiłeś z nich kalek bezbronnych oraz wiedz, że na pasku Olafa też nie chodzą, dobrowolnie zgodziły się strzec świętych miejsc.

Z zastanowień. Trochę brakowało mi gwaru i opisu – choćby szczątkowego – akcji w portowym mieście i noclegu w dormitorium. Byłam jej ciekawa. Zwątpiłam też w pewnym momencie, czy bohater wchodzi („ruszył w jego stronę”) czy opuszcza miasto. Przez tydzień szedł do niego, choć miasto portowe?, ok – na razie wierzę. 

Zwróciło moją uwagę słowo „ledwie” – chyba kilka razy użyłeś. No nie, sprawdziłam – dwa razy, ale mnie wybiło, to drugie użycie.

‚Ledwie wyskoczył za burtę,

‚w pielgrzymiej torbie miał już ledwie

 

Naturalnie, zwracam się o kliknięcie biblio:)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Pięknie dziękuję, Asylum, za podzielenie się wrażeniami, uwagami i polecenie tej opowiastki Bibliotece. :-)

Chyba najwięcej gwaru spośród wszystkich moich opowiadań było w „In taberna”. Zwłaszcza gdy podpity tłum wznosił toast za głupotę. :-) Dormitorium pojawiło się w „Sejmiku gryfim”, ale zabrałem stamtąd szybko bohaterów do gospody. Obiecuję w jakiejś kolejnej opowieści umieścić taki dialog. Sypiałem w klasztorach i albergach, punkt odniesienia się znajdzie.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest 

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

:D

Gwar, może nie jest potrzebny, ale zdawało mi się, że uciąłeś w tym momencie.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Wilku, który jesteś… bardzo spodobał mi się Twój tekst. Chyba głównie przez klimat, który udało Ci stworzyć – magiczny powiew przeszłości i baśniowe smoki. Poza tym dobrze przemyślane i bardzo porządnie napisane opowiadanie. Ode mnie biblioteczny kliczek :)

Ładne, klimatyczne opowiadanie. W plastyczny sposób opisujesz drogę pielgrzyma, miałam wrażenie, że wędruję razem z nim. Początkowo zastanawiałam się, dlaczego stworzyłeś bohatera, który nie wygrał ze smokami, ale po zrozumiałam to po przeczytaniu ostatniego zdania.

Zgadzam się z Asylum, w tym tekście jest magia, dlatego zgłaszam go do biblioteki.

@Asylum

Dzięki za objaśnienie! Może coś kiedyś napiszę o samym gwarze? Jestem pewien, że Stefan Grabiński samym gwarem by jakiegoś swojego bohatera ukatrupił. :-D

Ze wspomnień. Nocleg w sali zbiorowej. Jeden ze współspaczy zaczął się zbierać przed świtem. Pakował swoje rzeczy do torby, w której musiał mieć z tysiąc suwaków, które ciągle odsuwał i zasuwał. Po chwili nikt już nie spał, tylko wszyscy leżeli z różnym stopniem wkurzenia na twarzach. A on spokojnie dokończył pakowanie, stanął w drzwiach i powiedział na głos:

– To ja idę! Do widzenia!

Po czym poszedł. Kumpel zerwał się z pryczy, a że w takim miejscu kląć nie wypadało, to warknął:

– Jaki maniak depresyjny! :-D

Przyjmij to wspomnienie z Roku Pańskiego 1995 jako uzupełnienie brakującego fragmentu.

 

@Katia72

Bardzo dziękuję za dobre słowo i polecenie Bibliotece. Cieszę się, że skandynawski klimat przypadł Ci do gustu! :-)

 

@Ando

Pięknie dziękuję za podzielenie się dobrymi wrażeniami i nominację! :-) Bohater, który nie wygrał ze smokami – fajne, podoba mi się! :-)

 

Pozdrawiam Was serdecznie,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Bardzo mi się podoba brak magii. Smoki traktuję jako symbole namiętności, które pobożny rycerz ma pokonać, odbywając pokutę. Święty pokonał je i może im rozkazywać. I jeszcze mi się podoba szacunek do epoki i do świętości. Respekt! Myślę że chętnie wysłucham uwag Wilka, kiedy powieszę swój materiał.

Dzięki za dobre słowo! Powiało kuszeniem Ojców Pustyni! :-) Tylko tam pojawiał się mały Etiopczyk. Bardzo chętnie się wypowiem na temat wiszącego materiału, gdy już zawiśnie!

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Fajnie opisana wędrówka. Z początku coś tam mi zgrzytnęło tu i tam, ale potem widać było, że się rozkręciłeś i wsiąkłam w historię niczym deszcz w północny trakt ;) bo i klimat dobrze trzyma, i stylizacja naturalna, a dość proste opisy, bez zbędnych ozdobników bardzo tu pasują.

Ostatnie zdanie naprawdę robi robotę i sprawnie przenosi cały sens opowiadania na wyższy poziom. Smoki skojarzyły mi się z jakiejkolwiek natury trudnymi momentami w życiu – nie trzeba wyjść z walki z nimi zwycięsko, by zostały z nami na zawsze i służyły po drodze jako cenne doświadczenie. 

Dobra robota!

 

Piękne dzięki za dobre słowo! :-) Lasy Jämtlandu, gdzie rozgrywa się główna część tej historii, są gęste i „gąbczaste” i faktycznie łatwo w nie wsiąknąć. ;-) Na szczęście drogi mają ubite. Nawet te stare, nieużywane już trakty, które wyznacza jedynie linia drzew i czasem jakiś mostek.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

W pełni usatysfakcjonowałeś mnie wspomnieniami z sali zbiorowej i już mi niczego nie brakuje – historia kompletna !xd 

Spodobał mi się maniak depresyjny:) Ja pamiętam jeszcze szeleszczenie plastikowymi torebkami.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Bardzo ładne opowiadanie, hipnotyzujący styl.

@Aysulum

Na Camino Ingles w albergue w Betanzos spotkaliśmy jakichś Azjatów. Nie mieli śpiworów, lecz spali pod foliami NRC. Szeleścili potwornie przy każdym ruchu. Na szczęście żeśmy im uciekli i to był jedyny wspólny nocleg.

 

@SaraWinter

Dziękuję za dobre słowo! Historia hipnotyzuje a nie usypia! :-)

 

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Bardzo mi się podobało, taka spokojna magiczna opowieść. Brak gwaru mi nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, w czasie takiej pokutnej pielgrzymki, człowiek powinien być skupiony na sobie, swoich emocjach i winach, a nie na świecie zewnętrznym. Końcowe memento mori pasuje do średniowiecznego klimatu, aczkolwiek oczekuję od życia ciut więcej niż tylko mierzenia się ze swoimi smokami.

Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to trochę za łatwo mu poszło, nawet z okiełznanymi jaszczurami.

Klika już nie potrzebujesz, a szkoda, bo dałabym chętnie. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Piękne dzięki za podzielenie się wrażeniami! :-) Jak się idzie? Hm… Pewnie różnie. Z doświadczeń własnych, idzie się łatwiej. Droga pielgrzymia pod względem oznaczeń jest, w odróżnieniu od szlaku turystycznego, jednokierunkowa. Cel więc wszyscy mają z tej samej strony. I czuć, że idzie się ze wsparciem, że jest moc, która Cię i wspiera i przyciąga. A gwar? Na drodze każdy jest sam (to znaczy pary idą razem). Spotyka się w barach, na noclegach i no i u celu. Czasem bywa głośno, a czasem zupełnie cicho.

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Nieźle się czytało i wrażenia tekst pozostawił pozytywne, choć fabuła mogłaby być bardziej wyboista :)

Dzięki! Bohater dotarł w mojej wyobraźni tylko do Jämtlandu, a tam są takie górki jak moje Świętokrzyskie, po około sześćset m n.p.m. Bardziej wyboiście robi się dopiero na północy. ;-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Witam! 

Przeczytałem tekst już dawno, nawet rymowanki o nim pisałem, ale o komentarzu jakoś zapomniałem :-) 

A szort jest zacny, mocno, że tak powiem, wilkowy – elegancka, nieco baśniowa opowieść (prawie przypowieść) w średniowiecznych klimatach, gdzie fantastyka służy do zasymboliziwania pewnych ważnych prawd. A wszystko w bliskim nam kulturowo, chrześcijańskim duchu. Nie trzeba uciekać w modne, dalekowschodnie rejony, by znaleźć nieco duchowości, nawet w codziennym życiu :-) 

Pozdrawiam! 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Przeczytałam w chłodny wieczór przy kubku gorącej czekolady i stwierdzam, że to opowieść w sam raz na takie właśnie okoliczności – zabrakło mi tylko jakiegoś ognia i może głosu, który by poniósł tę historię (chociaż ten akurat sobie wyobraziłam).

Czyli chcę przez to powiedzieć, że mi się podobało.

Cóż mogę napisać? Bardzo dobre fantasy! Wprawdzie jako współczesny racjonalista nigdy nie udałbym się na tego rodzaju pielgrzymkę, ale jako (amatorski) pasjonat historii doceniam sprawne oddanie średniowiecznych klimatów.

Gif za-spóźnienie-przeprosinowy tym razem z dwoma żulami :) zaczyna mi brakować gifów

 zostać, skuta

Co to za przecinek? Mam wołać Inocynta Ankohlika, coby Cię alkoholizował, czy go wywalisz?

 Zdawali się nie zwracać uwagi na wchodzących. Najwidoczniej znali ten tłum aż za dobrze. Widok obcego nie umknął jednak ich uwagi.

Bardzo porwana narracja, mam wrażenie staccatto.

taksując przy tym pielgrzyma wzrokiem

"Przy tym" zbędne.

 nawet w trakcie upału

Nienaturalne. Nawet w upały, nawet w upalne lato, idź w tę stronę.

 prędzej spotkasz człowieka w dziczy?

Nie kumać. To on łatwiej kogoś spotka w dziczy – pozostawszy w mieście?

 powiedział z drwiną w głosie

Naturalniej byłoby po prostu "zadrwił".

i na widok listu pielgrzymiego, chętnie

Bez przecinka.

 Tylko w słowach wypowiadanych na odchodne, wyczuwał

Bez. Przecinka. I: na odchodnym.

 zbiorniki wodne

Jakieś to nowoczesne i techniczne jak na opowieść o średniowiecznym pielgrzymie.

 zaczął siec deszcz. Jakby tego było mało, w pielgrzymiej torbie miał już ledwie dwa kawałki placka

Ten deszcz? Tu i ówdzie nie od razu widać, co jest podmiotem. Pewnie bezimienność Twego rycerza ma uzasadnienie, ale mimo to.

 do osady nad Długim Jeziorem, po którego drugiej stronie od lat mnisi prowadzili szpital

Po drugiej stronie, niż osada – czy na brzegu przeciwległym do tego, na którym jest rycerz?

 Opad

Techniczne, współczesne.

 mroźną burzę

Co to takiego? Śnieżyca?

 grzmot. W świetle błyskawicy dostrzegł bramę

Grzmot dostrzegł? Błyskawice zimą rzadko się zdarzają, o ile wiem, a w śnieżycy niewiele widać. Tak więc – moje zawieszenie niewiary właśnie spadło i się obtłukło.

 licząc na spotkanie z ludźmi

Mało naturalne.

 żadnych świateł, czy smug dymu, zwiastujących

Drugi przecinek bym wycięła.

 Nie podjął nawet próby

Formalne, ale po urzędowemu, nie średniowiecznemu. Nie pasuje.

 Ułożył się, okrywając szczelnie futrem. Torbę wsunął sobie pod głowę, a kij wędrowny ułożył

Powtórzenie.

 z powstałych czeluści, wychodzą

 w tej przestrzeni

Techniczne, zresztą zbędne. Wiemy, gdzie jest zamknięty.

 od ich cielsk bił czerwony blask powstały od wewnętrznego żaru.

Mało obrazowe. Przez ich łuski przeświecał czerwony blask, może?

 Ten oręż spotkał jednak ten sam los co poprzedni.

Hmm. Ten sam, co. Ale to nadal nie brzmi.

 powoli zaczęły zachodzić go z dwóch boków

Mogłoby to być bardziej obrazowe.

Ten nastąpił szybko.

Zbędne, wręcz przeszkadza. Jeśli ma być dynamicznie, nie zapowiadaj, co się zdarzy za chwilę.

Gdy tylko zwrócił się w jej stronę, uderzając ostrzem o twarde łuski pokrywające cielsko, drugi smok podciął go ogonem.

Potnij zdania, będzie dynamiczniej.

 Otworzył paszczę, a wówczas gorący

"Wówczas" zbędne.

poza zębami

Czyli oprócz zębów (i całej reszty). Nie miało być: za zębami?

 

Ładne, miło się czytało, choć czegoś tu jakby brak… Na pewno nastrojowe, ale raczej jak notatka z podróży (autentyczna literatura podróżnicza rzadko wywołuje u mnie żywszą reakcję, więc weź poprawkę na moje rozbestwienie). W sumie wyszła Ci całkiem dobra średniowieczna legenda.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

OK, jest jakiś kawałek historii. Ale właśnie kawałek, nie cała, bo pielgrzymka dopiero się zaczyna. Racja, etap ważny, może kluczowy, od tej pory powinno być z górki, ale…

Babska logika rządzi!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

@Thargone

Wzruszenie odebrało mi głos na wieść o Twoich rymowankach! Dziękuję!

 

@Werwena

Ogień był wewnątrz smoków! ;-) Dziękuje za dobre słowo!

 

@MarcinRobert

Piękne dzięki za dobre słowo! Z ciekawostek – w ubiegłym roku z przyczyn niereligijnych do Santiago de Compostela przyszło 38 154 osoby, czyli prawie 11% wszystkich peregrynantów. Ruszaj śmiało! :-)

 

@Tarnina

Jestem pod gigantycznym wrażeniem Twojej pracy! Moje uczucia najlepiej oddaje rosyjskie: „bez pół litra nie razbieriosz”! :-) Obiecuję pochylić się nad każdą uwagą!

 

@Finkla

Jak to już gdzieś ustalaliśmy, Wilk się wychowywał np. na „Iliadzie”, która jest li tylko kawałkiem historii, a jednak całością, i może stąd ten nawyk. ;-) Pielgrzymka kończy się w momencie powrotu do domu, więc może ten bohater się jeszcze pojawi? Planuję cały szlak św. Olafa na 50 urodziny – 10 kilometrów marszu za każdy rok życia. Może się uda i spotkam w drodze smoki i pojawi się wraz z nimi ciąg dalszy opowieści? :-)

 

@Anet

Bardzo dziękuję!

 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i tulę, do wilczego serca!

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Moje uczucia najlepiej oddaje rosyjskie: „bez pół litra nie razbieriosz”!

Zdrówko!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W końcu mamy karnawał! :-D

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Nowa Fantastyka