- Opowiadanie: śniąca - Zaginieni

Zaginieni

Robiąc porządki natknęłam się na takiego małego starocia. I pomyślałam, że może przyda się wszystkim oddech i coś lżejszego po nalocie UFO. 

 

Wszelkie podobieństwa były w pełni zamierzone. 

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Zaginieni

Paweł zszedł wąskimi schodkami do pełnej gwaru Piwnicy Pod Gęsim Piórem. Stanął na przedostatnim stopniu, niezdecydowany, w którą stronę się udać. Wodził spojrzeniem po siedzących przy stolikach i długim barze ludziach. Dostrzegł kilka znajomych twarzy i sylwetek pośród wielu zupełnie obcych. Nie było go raptem kilkanaście tygodni, które spędził w pobudzającej wyobraźnię podróży, a tu pojawiło się tylu nowych adeptów literatury.

Wystrój Piwnicy też się zmienił. Na do tej pory gołych, nieotynkowanych murach zagościły malowidła. Fantastyczne w każdym tego słowa znaczeniu, to młodzieniec musiał przyznać. Smoki, leśne straszydła, buchające parą steampunkowe roboty, statki kosmiczne. Wszystkie wymalowane tak, jakby zaraz miały wyjść, czy wylecieć ze ściany.

W końcu mężczyzna ruszył między stoliki. Idąc w głąb sali, to tu to tam witał się ze starymi znajomymi. Przysiadł się dopiero do tkwiącej samotnie w kącie Magdy, którą darzył szczególną sympatią i za którą się wyjątkowo stęsknił. 

Wspominali, odczytywali sobie wzajemnie fragmenty ostatnich utworów. Na ich stoliku szeleścił papier, za plecami szumiały podobne rozmowy.

W pewnym momencie Magda podała Pawłowi miętoloną przed chwilą serwetkę.

– Co to?

– Napisałam tuż przed twoim przyjściem. – Spłoniła się lekko. – Wiesz, zabrakło mi papieru, a nie chciałam tracić czasu i weny na szukanie wolnych kartek u innych. Taki tam mały drabelek…

– Z chęcią przeczytam. – Paweł usiłował rozprostować zmiętą bibułkę. – Jak mi się uda odcyfrować te rozlane atramentowe kulfony – dodał, mrugając łobuzersko.

Zamilkli. Mężczyzna ze skupieniem zaczął czytać napisany naprędce tekst.

Ledwie skończył, na twarzy zakwitł mu szczery uśmiech. Nie zdążył jednak powiedzieć Magdzie, co myśli o drabblu, bo ktoś z mocą uderzył go w ramię. Przyjacielskiemu, choć prawie gruchoczącemu kości, ciosowi towarzyszyło głośne przywitanie.

– Czeeść staary! – Niektóre słowa przeciągały się śpiewnie. – Kopę laat!

– Tylko kilka miesięcy, Adasiu – odparł Paweł z uśmiechem, wyciągając dłoń w stronę przyjaciela. – Co tam u ciebie?

– Jakoś leeci. Szukam Magdy, obiecała mi zerknąć na jeden teekst.

– Przecież siedzi… – Paweł urwał w pół słowa, gdy odwrócił się w stronę towarzyszki. Jej miejsce było puste. – Jak to możliwe? Przecież jeszcze przed chwilą tu była, siedziała pod ścianą… Nie mogła wyjść, bo musiałbym ją przepuścić i zauważyłbym…

– Ooj, nieedobrze. – Zmartwiony Adaś klapnął na skraju kanapy, zmuszając Pawła do przesunięcia się na miejsce Magdy. Nachylił się i szepnął, już bez zaciągania. – Ostatnio zaczęły się tu dziać dziwne rzeczy. Ludzie znikają bez śladu w niewyjaśnionych okolicznościach. Coraz mniej starych wyg możesz tu spotkać. Pełno tu tylko dlatego, że nowych przybywa.

– Może po prostu wyjeżdżają? Jak ja kiedyś. Może nie mają czasu, bo rodzinne obowiązki…

– A Magda? Sam powiedziałeś, że siedziała obok ciebie cały czas. I co? Widzę, że nawet ulubionego drinka nie dopiła. Mówię ci, odkąd są tu te maszkary na ścianach, ludzie znikają.

Paweł spojrzał na nocne niebo i błyskające biało gwiazdy. Obraz przypominał mu nieco prace Kemptera. Im dłużej się w niego wpatrywał, tym bardziej zatapiał się w kosmicznej przestrzeni. Poczuł ciarki na plecach.

– No co ty – bąknął niepewnie. – To tylko obrazki. Ładne, w pewnym sensie realistycznie namalowane, ale to wciąż tylko trochę farby.

 – Mówię ci, znikają i nie wracają. Marcel był pierwszy. Siedział pod ścianą, o, tamtą z drakkarem. Okręt go porwał. – Adaś pokiwał głową na niedowierzające spojrzenie, jakie rzucił mu Paweł. – Sam widziałem! Po nim Piotrek i Emilia, prawie razem, więc nie pamiętam, które pierwsze. I teraz Magda… Wieesz, ja już nie będę tu przychodzić. Booję się…

 

Paweł nie był zwolennikiem teorii spiskowych. Jednak Adaś zasiał w nim pewne ziarno niepokoju. I gdy tylko stary znajomy wyszedł, on też dokończył piwo i opuścił Piwnicę. Na moment zatrzymał się jeszcze tuż przed drzwiami i spojrzał w dół, na pełną salę. 

 

Od kilku dni włóczył się ulicami miasta. Czuł głód literatury. Nie tej popowej papki, wypełniającej księgarskie półki, ale ciekawych opowieści, do których przyzwyczaiła go Piwnica i jej bywalcy. Jednak od momentu zniknięcia Magdy, z którą nie potrafił w żaden sposób nawiązać kontaktu, nie umiał się zmusić do ponownej wizyty Pod Gęsim Piórem.

Oglądał więc witryny sklepów, przemykał wzrokiem po tomikach i tomiszczach.

Aż zatrzymał się przed firmową księgarnią nowego wydawnictwa. Na okładce pewnej książki, nad czarno-białym rysunkiem drakkaru, nad wypisanym czerwoną, stylizowaną na staronorweskie runy czcionką tytułem, pyszniło się nazwisko Marcela. Jego uśmiechnięta facjata spoglądała z wiszącego obok plakatu, wieszczącego „Debiut miesiąca”.

Paweł zaczął uważniej przyglądać się wystawionym w witrynie książkom. Zauważył pokonkursową antologię o podróżach kosmicznych, a na okładce drobną czcionką nazwiska Emilii i Magdy.

Sięgnął do kieszeni po komórkę.

– Adaś? Znalazłem ich. Znalazłem Marcela, Emi i Magdę…

Koniec

Komentarze

No proszę, jak to literatura może wciągać :D.

Udany szort, niezbyt skomplikowany, ale w niczym to nie przeszkadza. Zakończenie mnie zaskoczyło, spodziewałam się raczej historii o duchach, a tu taki myk :).

Pozdrawiam!

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

Dziękuję za wizytę, Sy. Cieszę się, że końcówka zaskoczyła – tak miało być.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ładne :)!

I takie jakieś trochę nostalgiczne, a trochę optymistyczne.

Że niby “show must go on”.

 

Po prostu – fajniste :D!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Dzięki, Staruchu. Fajnie, że fajne. I, może błędnie, ale odniosłam wrażenie, że się rozczuliłeś… A może intuicja mnie zawiodła?

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

A skąd wiesz ;)? Ja co prawda staż forumowy mam nie tak wielki, ale parę osób zniknęło mi z radaru, kilka innych chyba się szykuje do odlotu.

Ech, życie…

Śniąca, ale Ty zostajesz?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Czyli jednak intuicja nadal sprawna ;)

Ja, poza momentami, gdy mnie będzie, to wciąż tu będę się kręcić. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

No – yes

angel

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

laugh

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Sympatyczne, nieźle się zaczęło, ale koniec nie zwieńczył dzieła.

Ale, w sumie, niezła wprawka literacka.

Pozdrówka.

niezła wprawka literacka

Zgadza się, odgrzebana po dłuższym czasie, wrzucona z sentymentu. 

Miło, że zajrzałeś i zostawiłeś po sobie ślad, Rogerze. Mógłbyś jednak przybliżyć, co Ci w zakończeniu nie przypasowało? Może: czego się spodziewałeś? 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Zauważył pokonkursową antologię o podróżach kosmicznych, a na okładce drobną czcionką nazwiska Emilii i Magdy.

Szkoda, że nie usiadły pod obrazem UFO, przynajmniej byłoby wiadomo, kto wejdzie do antologii. :)

 

Mnie również przypadło do gustu. Fajny, sympatyczny szorciak. No i trzeba teraz uważać, gdzie się siada. :)

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

 

Bo końcówka jest pośpieszna i tak trochę na byle zbyć. Z końcówki wynika, że za tą ścianą z malunkami istniał inny świat. Równoległy? Ponadto jest chyba tak, że zaginieni wracają, może na chwilę, no bo jak udało się im wydać książki? 

Gdyby tekst rozwinąć i dołączyć rozdział, wyjaśniający, choćby w przybliżeniu, zagadkę zniknięć, tekst byłby kompletny. 

Tak mi się wydaje.

Ilustracja do wykorzystania.

Pozdrówka.

 

Hm, tak to widzisz. Ja nie będę zdradzać, jaki cel mi przyświecał, że napisałam tak, a nie inaczej i co się ze sobą łączy. Dam szansę kolejnym czytelnikom. Myślę, że jednak tym razem wyjaśnienie zagadki odarłoby szorciaka z czegoś. Z pewnością z szansy pobudzenia wyobraźni czytelnika. W sumie każda (chyba) interpretacja będzie dobra. 

Dziękuję za ilustrację, ale używam albo własnych zdjęć, albo grafik stworzonych specjalnie dla moich tekstów. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Urokliwe. Fajny pomysł, zaskakująca końcówka. Podobało mi się. :)

AQQ, przepraszam! Przegapiłam Twój komentarz… tak mi wstyd. 

Tekst jest sprzed około dwóch lat, gdy o UFO (w sensie konkursu) nikt jeszcze nie myślał. Ja jako obserwator z natury zawsze patrzę, gdzie siadam, chociaż czasem myślę, że nie byłoby źle zasiąść w jakimś innym miejscu i dać się porwać ;)

 

Ocho, dziękuję, że zajrzałaś i cieszę się, że się podobało. A wiesz, że Ciebie już też zaczęło wsysać? ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

A wiesz, że Ciebie już też zaczęło wsysać?

To samo sobie pomyślałam. Tylko ciekawe, pod czym nieopatrznie usiadłam. ;)

Nieopatrznie? :O A ja myślałam, że sama szukałaś właśnie takiego specjalnego, wciągającego miejsca. Ale w sumie też się zastanawiałam, co na “Twoim” malunku mogłoby być.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Mi też się podoba i też udało Ci się mnie na koniec nieźle zaskoczyć :):):)

Jupi, kolejny zaskoczony i zadowolony czytacz :) I trzy uśmiechy od Katii – super nagroda :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

 

A teraz duży uśmiech w podziękowaniu za “lożowanie”, za wszystkie komentarze i uwagi, “taki” i “nietaki” i życzę wszystkiego dobrego.

 

Znalezione obrazy dla zapytania smile yellow

Bardzo zacne opowiadanko, świetnie ilustrujące sytuację „rozpisanego” środowiska. ;)

Jestem to od dłuższego czasu i na palcach rąk i nóg nie zdołam już policzyć tych, którzy poznikali…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Katiu – wielkie dzięki :) 

 

Reg, miło mi, tym bardziej, że Bogini nie wytknęła żadnej usterki – albo w swej łaskawości przymknęła oko, albo mi się udało wielkich gaf nie popełnić ;) 

Ja jestem o wiele krócej, a i tak widzę, ilu poznikało i z radością zauważam, gdy przynajmniej część z tych ludzi pojawia się na nowych, zwłaszcza papierowych wodach. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Istotnie, mnóstwo poznikało, by trafić tam, dokąd od początku zmierzali, a choć trochę żal, że już ich tu nie widać, to cieszę się, kiedy z naszej przystani odpływają kolejni… :)

Czy Zaginieni to jedyny efekt porządków?

Tak, na niczym się nie potknęłam. I nie, nie mam zwyczaju przymykać oka, kiedy coś mnie w nie dziabnie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czy Zaginieni to jedyny efekt porządków?

Na razie tak. 

 

I nie, nie mam zwyczaju przymykać oka, kiedy coś mnie w nie dziabnie.

I za to bardzo Cię cenię (i myślę, że nie tylko ja). 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

No cóż, w takim razie trzeba czekać na nowe opowiadania. :)

 

Bardzo dziękuję. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja też dziękuję, bo to szalenie motywujące usłyszeć, że ktoś czeka na nowe teksty. Coś tam skrobię i mam nadzieję, że się wyrobię tak, jak bym chciała. Ale na razie sza!

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Powodzenia i sukcesów w skrobaniu. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

laugh

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Chyba już kiedyś gdzieś czytałem. Fajny szorciak :)

Pamięć Cię nie zawodzi, Belhaju :) Byłeś pierwszym czytelnikiem szorta dawno temu.Nie ma źle, jeśli wciąż uważasz, że jest fajny.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Fajne :)

http://altronapoleone.home.blog

Sympatyczny szort. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Mnie też się podobało :) Super końcówka :) 

Drakaino, bierzesz przykład z Anet? ;)

 

Szyszkowy, cieszę się :)

 

Leniwcze, dziękuję :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

I zaginęli pozostali czytelnicy… Nikt już śladu po sobie nie zostawia… Siedzi człowiek całymi dniami na szkoleniu, obmyślając odpowiedzi na komentarze, a tu lipa, czyli nic…

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Przyjemnie nastrajająca historia. Pasuje mi do nalewki o smaku arroz con leche ;-).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Aż musiałam sprawdzić, co to za smak. I nie wiem teraz, co o tym myśleć. Ryż na mleku (nie meksykański, ale jaki pamiętam z dzieciństwa) wspominam nijak. I naprawdę jest taka nalewka? Jakkolwiek by z tym ryżem nie było, dziękuję, Nevazie, za wizytę i ślad po niej :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

U mnie w barku jest :P. Skórka z cytryny, kora cynamonu (te dwa pierwsze smaki dominują), cukier, mleko ryżowe. Trochę wody. No i spiryt. Polecam się na przyszłość :P.

 

PS U mnie to raczej hiszpańskie smaki, nie meksykańskie ;)

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Wierzę na słowo, bo ja z tych niepijacych, ale Tobie na zdrowie, skoro smakuje :) Jak szukałam arroz con leche w Googlach, to mi pokazało jako meksykańskie danie, czy raczej deser.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ładne, podobało się. Troszkę szyk kilku zdań na początku bym odwrócił, bo drapie, ale poza tym ok.

Dzięki, Rybaku. A które drapią? Wiem, że miewam wciąż jeszcze problem z szykiem. bardzo lubię przestawiany na różne sposoby, więc czasem coś mi przy autokorekcie może umknąć.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Wodził spojrzeniem po ludziach siedzących przy, i ew kolejne.

Oki, przyjrzę się jutro jak będę w domu przy komputerze.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Piękne, jest w tym magia :)  Czyta się lekko i w sumie kończy się szczęśliwie ;)

Kolejny zadowolony czytelnik – super :) Dzięki MPJocie. 

W końcu każdy chyba marzy o szczęśliwym zakończeniu ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ładny i magiczny szort literacki ;) Taki w sam raz do obiadu :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Smacznego już pewnie nie mam do czego powiedzieć, więc ograniczę się do prostego: dziękuję :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Sympatyczne. Że też ciągle myślało mi się o… [A, skoro nie chcesz psuć radochy innym, to ocenzuruję.] Pszipadek? ;-)

Fajny pomysł z wsysającymi obrazkami.

Babska logika rządzi!

Żaden pszipadek ani nawet przypadek :) 

Cieszę się, że zajrzałaś i że przypasowało. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Jak bym mogła nie zajrzeć. Tylko mam spory poślizg – to z powodu inwazji ufoków. ;-)

Babska logika rządzi!

Tak się domyślałam, że ten nalot da ludziom w kość ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Przyjemne. Podoba mi się narracja.

A knajpa to chyba jakaś norka dla planszówkowców i karciarzy ;)

norka dla planszówkowców i karciarzy

GĘSIE PIÓRO ma w nazwie! Gracze może przez przypadek tam zaglądają ;) To zdecydowanie knajpa literacka. Zresztą, to alegoria bardzo konkretnego miejsca, którego nazwy nie będę wymieniać ;)

Miło autorce, że się kolejnemu czytelnikowi podobało, dziękuję :)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Tak czarujące, że nawet ja, nieznająca, poczułam powiew nostalgii ;)

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Oj tam, nieznająca. Tekst stary, ale cały czas aktualny. Mogę Cię zapewnić, że znasz takich Marcelów, Magdy i Emilie, tyle że pod innymi imionami ;) I jeśli Ci tego mało, to podążasz powoli ich śladem ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

To oni wszyscy mają analogi w realu? Marcela nie mogę przypisać…

Babska logika rządzi!

Bo pewnie usiłujesz to zrobić zbyt dosłownie, Finklo. Te postaci są bardziej symboliczne. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Możliwe. Ale babki da się przypisać dosłownie… Chyba, żeby z Marcela zostawić tylko pierwszą połowę…

Babska logika rządzi!

Takie kombinacje :D Wyciąć połowę, jeszcze płeć zmienić może? Tu jest tylko przykład, a realna lista się wydłuża, i wydłuża, i wydłuża… 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Z Wiktorzycą w SB nie takie kombinacje przychodzą do głowy. ;-)

Babska logika rządzi!

Szkoda, że brak mi czasu na regularne zaglądanie i przegapiam takie gratki :( 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Sympatyczny tekst z zaskakującym zakończeniem. Myślałam, że obrazki na ścianach rzeczywiście porywają ludzi, a to literatura… Tekst odczytałam jako metaforę “zniknięcia” z towarzystwa. Czyżby inspiracją do opowiadania była Piwnica pod Baranami?

ANDO, cieszę się, że się podobało. 

Uważam, że w przypadku tego szorciaka każda interpretacja będzie dobra – literatura, obrazki inne wymiary – wo koloru, do wyboru, co komu pasuje :)

A inspiracją był nasz portal i znikający z niego autorzy, którzy “wypływali” (i nadal to robią – ci sami po raz kolejny lub następni) z dużymi publikacjami – czyli książki własne, udział w antologiach.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Takie to z jednej strony smutne, a z drugiej pełne nadziei :) Choć nie wiem, czy ta nadzieja nie jest fałszywa, czy portalowych autorów, zamiast kariery literackiej, nie porywa po prostu proza życia. Bo żona/mąż, bo dziecko, bo praca… Chcę wierzyć, że jednak tak nie jest, że porywa ich drakkar sławy i spełnienia literackiego, na którym wiosłują wena do spółki z hajsem :D

Che mi sento di morir

Chcę wierzyć, że jednak tak nie jest, że porywa ich drakkar sławy i spełnienia literackiego, na którym wiosłują wena do spółki z hajsem :D

I tego się trzymajmy :D 

 

Dzięki za wizytę i zostawienie śladu po niej. Każdy odzew czytelnika cieszy. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Nowa Fantastyka