Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Jastek Telica

Dźwignia nieuczonej genialności

{
klasyka s-f

Stos kłopotów to  zbiór opowiadań o niedouczonych wieśniakach geniuszach, zarazem mutantach Hogbenach i wynalazcy samouku Gallagherze plus dwa dodatki socjologiczno – filozoficzne raczej nie warte wspomnienia. Hogbenowie posiadają nadzwyczajne umiejętności, mogą latać, czytać w myślach, mają też swój niedopowiedziany plan dotyczący ludzkości i próbują nie rzucać się w oczy, jako osobnicy skromni. Gallagher to pijak, nie od rzeczy pewnie będzie tu wspomnieć o takim Philipie Marlowe, czy zapijaczonych rewolwerowcach. To taki znak czasów, kiedy Kuttner opisywał dzieje tego naukowca bez dyplomu. Jego bohater to przy tym taki geniusz, że tworzy, kiedy pije, podświadomość mu się włącza. Kiedyś takie rzeczy bardzo do mnie trafiały, że niby mózg ludzki kryje tajemnice, że trzeba jakiegoś zmyślnego ufoludka, który te nasze zwoje porozwija albo przeciwnie, mocniej zakręci, a wtedy ho ho, pokażemy! Było swoją drogą takie opowiadanie o kosmicznym rozbitku, który po interwencji obcych staje się mądrzejszy i silniejszy. Zdaje mi się, że radzieckiego rodzicielstwa.

No dobrze, ale po co Autorowi, który geniuszem nie będąc, przynajmniej nie w sferach wynalazczych technologicznie, no może bywając geniuszem literackim, takie tuzy intelektu? Zabawnie ma być, bo to tacy geniusze na poły pomieszani z Forrestami Gumpami, no i poza tym co wytworzyć muszą. Niezwykłego oczywiście.

Wielki tu kłopot się jawi dla Autora, który jednakże techniki nie ogarnia na poziomie swoich tworów. Głupstwa może napłodzić, a później za takie potomstwo wstyd. Ryzykuje. Ale sprytny Autor, jak nasz Kuttner, zrobi z jednych mutantów wieśniaków. To, że oni coś niezwykłego skonstruują, nie znaczy, że zrozumiałymi słowami to objaśnią. Koncept genialny! Nie dość, że zestawienie samo w sobie humorystyczne, to zarazem wytłumaczalne. I Hogbenowie tacy są.

Zaś Gallagher twórczy wtedy, kiedy napruty, kiedy trzeźwy jak świnia, usiłuje dociec co genialnego nawyprawiało jego podświadome alter ego. Też wytłumaczalne, choć przyznam, że mniej to przekonuje niż kiedyś. Wtedy te podświadomości i archetypy zdawały się ukazywać, że w naszej głębi coś siedzi. Niepoczytalnie wielkiego. Wciąż na tym można budować. Krytykę na pewno, powieść też, przynajmniej Le Guin Czarnoksiężnik z Archipelagu udał się wybornie, ale tak w życiu realnym? Takie jednak czary mary.

No dobrze, ale Kuttnerowi się powiodło. Taką dźwignię wynalazł, że jego bohaterowie w swoim świecie wydają się realni. Choć Hogbenowie bardziej.

Czemu Gallagher mniej?

Świat Hogbenów umieszczony w przeszłości, a co najwyżej w teraz, Gallaghera natomiast w przyszłości. W której oczywiście wszystko poszło inaczej. Gdyby jeszcze w sferze technologii, nawet Lem, chociaż taki futurysta, to kiedy miał przedstawić deja vu, obrał sobie jako przykład przeskok igły na płycie gramofonowej. Znak jego czasów. Gorzej, że procesy społeczne przebiegają inaczej. Poszły zgoła innym torem i raczej nie zawrócą. Kapitalizmu tak drapieżnego, jak w świecie Gallaghera nie ma i nie będzie bez jakiejś globalnej katastrofy, Lemowi powiodło się lepiej, choć przecież nie w Obłoku Magellana, ale już obraz z Powrotu z Gwiazd bardziej przekonujący. No cóż, Kuttnerowi w przypadku Gallaghera nie wyszło, dwa podstawowe elementy tworzące jego świat, czyli technologia i społeczeństwo zechciały pojechać innymi torami, choć robot Joe bardzo udany.

Opowiadania są zabawne, może nie aż tak jak przesławny fragment lemowski w przykranem, ale śmieszą zacnie. Obecnie wolę bardziej Hogbenów, co nie wiem, czy mnie dziwi, ale konstatuję fakt, że piętnaście lat temu nie zwracałem na to uwagi.

Starzeję się, jednakże powyższe dziełko każdemu polecę. Bardzo mocny kawałek klasyki fantastyki.

Komentarze

obserwuj

Podobała mi się powieść “Nieśmiertelni” tego autora, której akcja toczy się na planecie Wenus.

 

Czytałem inne rzeczy autora, ale żadnych nie pamiętam. Tylko ta mi się zapisała.

Rzeczka nieduża i niegłęboka, choć przebyć ją łatwo, bo tu wszędzie same płycizny, to most na niej. A na moście mytnik z kilkoma zbrojnymi pomocnikami.

Warto przeczytać.

 

Nowa Fantastyka