- Hydepark: Refleksja po CeBit - nowe technologie a fantastyka naukowa.

Hydepark:

inne

Refleksja po CeBit - nowe technologie a fantastyka naukowa.

Wczorajszy dzień spędziłem na targach CeBit, wśród najnowszych osiągnięć naszej cywilizacji w dziedzinie elektroniki, robotyki i informatyki. Jako miłośnik nowych technologii, poszukiwacz technicznych nowinek, a jednocześnie fan SF, zacząłem zastanawiać się nad tym, czy pisarze SF nadążają jeszcze za rozwojem techniki.

 

Czy pamiętacie wielkie szafy z kolorowymi lampkami, imitujące komputery w nieco starszych filmach SF, albo kanciaste, toporne roboty, wyglądające jak konserwy na nogach? Te wszystkie wyobrażenia przyszłości są już mocno nieaktualne. Komputery z kolorowymi przyciskami, umieszczane na przedramieniu, albo w klamrze paska, jeszcze niedawno tak poruszające wyobraźnię, bledną teraz przy pierwszym lepszym smartfonie z dotykowym wyświetlaczem i czterordzeniowym procesorem. Efektowne kryształy, będące czasem w SF nośnikami danych rzeczywistość zawstydza kartami flash wielkości paznokcia. Radiostacja w zegarku na rękę? Przecież mamy już telefony w zegarkach. Nowa technika szybko weryfikuje teraz te wyobrażenia.

 

Stoły z wielkim dotykowym ekranem zamiast blatu, okulary z wyświetlaczem zatopionym w soczewce, przezroczyste ekrany, które można zrolować jak gazetę, „inteligentne” mieszkania, urządzenia sterowane głosem lub gestem, drukarki 3D, nanotechnologie i uzbrojone drony, którym już niewiele brakuje do bojowych robotów z różnych powieści i filmów.

 

Czy to wszystko może być nieprzebranym źródłem inspiracji? A może SF staje się dla pisarzy polem minowym, gdzie ich pomysły mogą być niemal w każdej chwili zweryfikowane przez nowe odkrycia naukowe? Chętnie poznam Wasze zdanie.

 

Mile widziane przykłady powieści i filmów, dla których rzeczywistość stała się najsurowszym krytykiem, bądź tych, które już teraz sprawdziły się niemal w całości.

 

Wstawiajcie też proszę linki do stron (najlepiej z filmami) przedstawiających najnowsze wynalazki i ciekawe urządzenia. Niech poszerzają naszą wiedzę i będą dla nas inspiracją.

 

- drukowanie w 3D

 

Jeśli nas nie stać na drukarkę, pozostają nam flamastry

 

wpływ nowych technologii na technikę podrywu – czyli jak być elastycznym

 

Sugru – uniwersalny jednoskładnikowy zestaw naprawczy

 

to jeszcze SF, ale...

 

Najnowszy, bezprzewodowy odkurzacz z modułem teleportacji zanieczyszczeń

 

 

 

Na zdjęciu – dzień kobiet na CeBit

Komentarze

obserwuj

Pamiętam mocno nieudany artykuł w NF o cybernetycznym seksie, jakieś 10 lat temu, może więcej. Bleee, obrzydliwe to było.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tzn o technologiach przyszłości z tym związanych, które na szczęście poszły inną drogą.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Roboty się częściami zamieniały? :)

brajt, napisałem ten post w tym samym czasie, więc nie zobaczyłem sprostowania.  Przepraszam.

Mojego kuzyna na drukarkę 3D stać nie było, to sobie ją sam skonstruował :). I działa! 

Ocha, pogratuluj ode mnie zdolnemu kuzynowi.

:). No, zdolny gówniarz.

Niedawno usłyszałem (chyba wczoraj ;) ), o tym sugru i wydaje mi się to super sprawą.

Co do SF, to jestem bardzo ciekawy czy pojawią się inteligentne nanoboty wykorzystywane w naprawach i medycynie.

Tak naprawdę, pomimo niektórych trafień, uważam, że dzisiaj pisarze SF raczej nie trafiają w rozwój technologii.

A jeśli chodzi o przyszłe technologie, to marzy mi się polecieć takim samolotem:

http://www.airbus.com/innovation/future-by-airbus/concept-planes/the-airbus-concept-cabin/

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ten filmik, Kara, jest mocny. Znany motyw, ale ten filmik zawiera potężny ładunek emocjonalny.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Mi się wydaje, że dzisiejsi pisarze SF nawet nie próbują trafiać w rozwój technologii. Albo nastawiają się na akcję (space opera), albo wędrują zbyt daleko w przyszłość, abyśmy kiedykolwiek mieli szansę to ocenić. Np. taki Dukaj raczej próbuje opisać rozwój cywilizacji, gatunku ludzkiego, a nie technologii.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

I to jest najwłaściwsze moim zdaniem podejście. Usiłowania przewidzenia poziomu i rodzaju technologii przyszłości zawodzą niemal zawsze, ponieważ ekstrapolacje nie są w stanie objąć tego, w co nie są nacelowane, a poza tym nie mogą uwzględnić następstw nie przewidzianego pojawienia się nowej dyscypliny naukowej, efektów interdyscyplinarnego podejścia do starych, wydawałoby się, tematów. Zdarzają się chlubne wyjątki --- Orwell "zaprzągł" telewizję do szpiegowania ludzi na każdym kroku i w każdym momencie --- ale przeważają prognozy nietrafione z powodów obiektywnych, wymienionych powyżej, i powodów sprowadzających się do myślenia życzeniowego, jak powszechne, czyli niezindywidualizowane, niespersonalizowane, jeśli wolicie, stosowanie terapii genowych. Pokażcie mi dwa identyczne, identycznie sterujące organizmem genotypy... Nawet "sztandarowi" pod tym względem bliźniacy jednojajowi różnicują się z biegiem czasu.

Macie panowie rację, choć mam pewne wątpliwości, czy da się tak konstruować powieści SF, aby szerokim łukiem obchodzić wszelkie rozwiązania techniczne. W końcu nasi bohaterowie często muszą jakoś porozumiewać się na odległość, czy przenosić z miejsca na miejsce. Poza tym, czy to jeszcze będzie fantastyka naukowa

Biorąc pod uwagę choćby te dwie dziedziny - telekomunikację i transport - nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co stanie się w przyszłości i nie chodzi mi o tysiące, czy setki lat, bo przełomowe odkrycia mogą mieć miejsce choćby i w tym roku. Wykrycie bozonu Higgsa może prowadzić do ujarzmienia grawitacji. Badania nad splątaniem kwantowym może zmienić oblicze telekomunikacji.

Dawniej powieści SF żyły swoim życiem kilkanaście, czasem kilkadziesiąt lat (tutaj ukłony dla Juliusza Verne), ale dziś mogą stać się nieaktualne w ciągu kilku lat.

Z drugiej strony, nowe odkrycia naukowe coraz częściej obalają teorie uznawane za sprawdzone, a w najbliższym czasie mogą wywrócić znaną nam fizykę, więc chyba nikt się nie przejmie tym, że jakieś opowiadanie się zdezaktualizowało.

Miałbym taką uwagę do Twojego widzenia problemu: bynajmniej nie musi być odejściem od SF brak "wykładu", co i jak, no i dlaczego, działa. Jeszcze w latach sześćdziesiątych trafiały się teksty z takimi, jak je trochę przekornie nazwałem, wykładami, ale były to już, o ile mi wiadomo, sporadyczne przypadki. Co innego nie wdające się w szczegóły prezentacje --- weźmy taki "zerotransport" Strugackich. Ani słowa, dzięki czemu czy to pojedynczego człowieka, czy cały kosmolot można przenieść o dwie przecznice lub na skraj Galaktyki. Czy to nadal SF? Jak najbardziej, uważam.  Więc wydaje mi się, że można obejść technologię szerokim łukiem, prezentując tylko efekty jej zastosowania, bez zawracania czytelnikowi głowy wymyślonymi technikaliami. Niech sam, jeśli ciekawy i bystry, główkuje, czy to wormhole, czy dezintegracja / integracja obiektu, czy co jeszcze innego.

Wszystko może stać się nieaktualnym za kilka lat. Ba! --- miesięcy... Czy tylko dlatego rezygnować z prób tworzenia ładniejszych bądź brzydszych obrazów przyszłości? Chyba przyznasz, że nie; ani potrzeby takiej nie ma, ani nikt nie zaprzestanie tworzenia takich obrazów na chociażby własny użytek, nawet, gdyby formalny zakaz wprowadzić. Nie skreślajmy SF, jedynego nurtu z udziałem rozumu...  

P.S. Proszę miłosników fantasy o nie obrażanie się na zapas z powodu ostatnich słów. Chodzi mi jedynie o to, że we fantasy dominuje "prymat ducha nad materią", czyli wszystko na wiarę, bez podbudowy stricte rozumowej.

Daleki jestem od skreślania SF, mojego ulubionego gatunku. Sam zaczynam moją przygodę z pisaniem, mając cichą nadzieję tworzyć w przyszłości właśnie w tej tematyce. Tyle, że im bardziej przymierzam się do przelania swoich pomysłów na papier, tym trudniejsze się to wydaje. Im bardziej staram się przygotować merytorycznie w temacie, który chciałbym poruszyć, tym więcej wątpliwości się pojawia.

:-) Skąd ja to znam?  A takie to proste wydawało się na początku...   :-)

CEBIT idealnie pokazuje jak technologia stoi w miejscu. Ekrany dotykowe naprawdę są postępem? Moim zdaniem są krokiem wstecz. Współczesne humanidalne roboty są pokraczne i całkowicie zbędne. Jak spojrzeć prawdzie w twarz, to dużo już lat minęło od ostatniego pożytecznego wynalazku. Latamy w kosmos? Gdzie kosmos, a gdzie nasze latanie?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Czemu krokiem wstecz? Za ich pomocą można naprawdę cuda zdziałać, przy odpowiednim oprogramowaniu i bogatych funkcjach multidotyku.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Moim zdaniem to kompletnie niefunkcjonalne. Pomijając normalne zastosowania (do takich każdy woli klawiaturę z klikiem) dodam swojego konika, czyli gry. Do gier ekran dotykowy się nie nadaje. Jest za mało precyzyjny itp. To jest taki wynalazek dokonany przez debili, dla debili :) Ale niewykluczone, że debile odiedziczą Ziemię. Ktoś musi.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

"Gdzie kosmos, a gdzie nasze latanie?"

Przestrzeń kosmiczna jest bardzo niebezpiecznym miejscem i im więcej o niej wiemy, tym trudniejsze jest dla nas podróżowanie w niej, bo więcej problemów trzeba rozwiązać. Dawniej przeprowadzano więcej misji kosmicznych, ale wynikało to z ignorancji i brawury wywołanej zimnowojenną rywalizacją, a zastępującej zdrowy rozsądek. To trochę tak, jak ze wspinaczką po skalnej ścianie. Dziecko, nie zdające sobie zbytnio sprawy z niebezpieczeństwa i dodatkowo podjudzone przez rówieśników chętniej zacznie się wspinać. Czasem może mu się nawet udać. Doświadczony alpinista natomiast, zanim zacznie wspinaczkę, będzie kompletował potrzebne mu wyposażenie. Jeśli chodzi o podróże w kosmos, moim zdaniem my ludzie wyrośliśmy z nieodpowiedzialnego wieku dziecięcego i jesteśmy na etapie kompletowania sprzętu.

Jeśli chodzi o roboty, to zaczyna być ich pełno wszędzie, szczególnie na halach produkcyjnych, ale ich wygląd determinuje pełniona przez nie funkcja, więc wcale nie są humanoidalne. Te humanoidalne natomiast mają jedną, konkretną funkcję. Mają nas, szarych ludzi, oswoić z ich obecnością, bo w ten sposób jest nam łatwiej.

Jeśli chodzi o ekrany dotykowe, mają one służyć pracy z informacją. Człowiek jest tak skonstruowany, że jego najcenniejszym zmysłem służącym pozyskiwaniu informacji jest wzrok, stąd wszelkiego rodzaju ekrany świetnie się nadają do tego, aby człowiekowi informację prezentować. Możliwość pracy z tą informacją bezpośrednio na ekranie wyklucza konieczność stosowania dodatkowych interfejsów, co zwiększa efektywność i komfort. Nie bardzo rozumiem więc, dlaczego uważasz to za krok wstecz, Rinosie. 

Klawiatura z klikiem jest dobra przy komputerach stacjonarnych, a jeśli chodzi o pisanie tekstów to dużo wygodniejsze zdają się moduły rozpoznawania mowy. Przy urządzeniach mobilnych klawiatura staje się nieporęczna (zajmuje dużo miejsca, sporo waży i nie może pełnić już żadnej innej funkcji), więc zastępowanie jej dotykową matrycą uważam za spory postęp.

Kiedyś, aby wymieniać informacje z komputerami i aby nimi sterować, konstruowaliśmy przeróżne interfejsy, których obsługi byliśmy jakoś w stanie się nauczyć. Teraz uczymy komputery poprawnie interpretować informacje, jakie przekazujemy w naturalny dla nas sposób - przez mowę, gest i dotyk. Ja uważam to za spory postęp.

Obsługa gier, Rinosie, zapewne w niewielkim stopniu zajmuje naukowców. Pomyśl natomiast, jak dzięki dotykowym ekranom zmienia się praca inżynierów z programami typu CAD. Teraz przesunięcie wyświetlanego  na ekranie elementu to ruch jednym palcem, obrócenie go albo powiększenie - dwoma palcami. Klawiatura i myszka zostają w tyle.

Idea szklanych domów znów aktualna? :)

rinos, argument z grami ma udowadniać, że ekrany dotykowe są dla debili? Z tego to nawet ciężko się śmiać.

Ale coś z tym zastojem jest. Gdzieś, nie pamiętam gdzie, widziałem taki nagłówek "We were promised mars colonies. Instead, we got facebook".

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Co można zrobić precyzyjnego dysponując paluchem o zakończeniu ponad 5mm? A rysiki to dodatkowy gadget, który lubi się zgubić. Do tego brak pewności czy klawisz został wciśnięty. Konieczność czekania aż cudowna, dotykowa klawiatura się zapali (bo jak jest ciemna to ani jej zobaczyć ani poczuć pod palcem się nie da). Krótko mówiąć - krok do tyłu.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Rinos - a czy Twoje paluchy przy korzystaniu z klawiatury dysponują innym zakończeniem? Poza tym emulowane na wyświetlaczu przyciski mogą mieć dowolny rozmiar. A myszka komputerowa to nie dodatkowy gadżet, tak jak rysik? Z tym brakiem pewności, czy klawisz został wciśnięty, też przesadzasz, bo zazwyczaj towarzyszą temu efekty dźwiękowe i wizualne. W dodatku "klik" może być tak głośny, jak go sobie ustawisz.


A tak na marginesie - wolę czyścić dotykowy panel, niż tradycyjną klawiaturę, nie mówiąc już o używaniu jej po kimś.

Raport mniejszości

Jest tam przedstawiony interfejs oparty o gesty i kontrolę pozycji ręki/rąk. Zakładają specjalne rękawice i machają nimi przed ekranem. Film z 2002 a ja mam takie coś w domu, tylko nie potrzebuje rękwic. Kinnect się nazywa ;)

 

Z takich ciekawostek, w TNG (star trek) wszyscy chodzili po pokładzie z jak najbardziej współczensnymi tabletami. Zresztą takie urządzenia są równierz obecne w Hyperionie Simmonsa.

Internet w Grze Endera był jak na swoje czasy bardzo ciekawie przedstawiony. Tylko teraz przy ekranizacji wyszedł problem, bo to co kiedyś było rewolucyjnym pomysłem i wypełniało sporą część książki, dziś jest po prostu rzeczywistością i dwójka dzieciaków siedząca przed komputerami na nikim nie zrobiłaby w filmie wrażenia.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A co z dronami bojowymi? Ostanio w USA jest spory szum o ustawę dotyczacą mozliwości uzycia dronów na terenie Stanów, w celech szpiegowskich lub likwidacji osób podejrzanych o "terroryzm." Jak dla mnie to Skynet z Terminatora się kłania, tylko SI jeszcze brakuje (chociaż cholera ich tam wie, co Pentagon mam w laboratoriach).

Jesli chodzi o postęp technlogii informatycznych, to pod wpływem obejrzanego teasera gry "Cyberpunk 2077" zajrzałem na półkę z ksiązkami i sięgnełem po orginalny podręcznik do RPG "Cyberpunk 2020", wydany jakoś tak pod końcówkę lat dzięćdziesiatych. Wizja technologi, która kiedyś tak się "jarałem", zawarta w opisie świata mocno już wyblakła, w niektórych dziedzianch prześcigęlismy autorów systemu o całe lata świetlne, nie mówiąc o niektórych pomysłach Dicka, Gibsona czy paru innych klasyków.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

A propo dron (dronów?) na terenie USA, to był fajny odcinek o tym w serialu "Masters of SF" (ekranizacja opowiadania, nie pamiętam jakiego)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nowa Fantastyka