- Hydepark: Niesamowite spotkania/przeżycia

Hydepark:

inne

Niesamowite spotkania/przeżycia

Pisaliśmy o historiach związanych z ksiąką/filmem. A czy w rzeczywistości zdarzyło się Wam spotkać ducha albo kosmitę, albo przeżyć coś niesamowitego, fantastycznego? Nie wiem, czy był już taki wątek, bo mój staż na portalu NF jest dość krótki, ale jestem ciekawa Waszych bliskich spotkań III-go stopnia, albo i IV-go.

Komentarze

obserwuj

Nie było takiego wątku na tym portalu. Przynajmniej sobie nie przypominam. A nawet gdyby był, to nie zaszkodzi jeszcze raz wymienić się ewentualnymi doświadczeniami.

 

Może nie byłem (jeszcze) porwany przez UFO (tzw. IV stopień bliskch spotkań), ani nie spotkałem ducha, ale dysponuję kilkoma fotografiami dziwnych obiektów, - powtarzam, dziwnych, nieznanych obiektów - które były badane przez specjalistów. I nikt nie potrafi racjonalnie wyjaśnić co to jest.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Razu pewnego zmówiły się przeciwko mnie zegary. Co spojrzałem --- czy na ścienny, czy telefonowy, czy naręczny --- a to 10:10, a to 13:13, a to 21:21. Liczba minut równa liczbie godzin. Częstość obserwacji znacznie odstawała od krzywej prawdopodobieństwa, tzn. w ciągu dnia na 10 spojrzeń z 7-8 mogło paść na TAKĄŻ godzinę. I tak się ciągnęło przez całe tygodnie. Diabelnia precyzyjna potrzeba orientacji w czasie? Cholera wie, ale można niezłej chronofobii się nabawić. I ta cała numerologia... Do dziś nic mi nie tyka na nadgarstku.

Ja kiedyś podróżowałem PKP do Budapesztu i okazało się, że w wagonie jadą też nasi rodzimi skinheadzi, żeby razem z węgierską bracią ruszyć potem do Pragi pacyfikować tamtejszą paradę równości. Te piosenki, te żarty. Kolega zaś miał przyjemność jechać Polskim Busem do Wafki z ONR-owcami, jak był marsz na Święto Niepodległości. Jedno i drugie niesamowite, jak z innej planety --- ale nie wiem, czy o taką niesamowitość chodziło.

pozdrawiam

I po co to było?

DAwno temu, kiedy mój mąż pracował w transporcie międzynarodowym i wyjeżdżał na całe tygodnie, zostawałam z małymi jeszcze wtedy dziećmi. Przeprowdziliśmy się na wieś. Byłam zdana tylko na towarzystwo małoletnich i ewentualnie rodziny w sąsiedztwie (niezbyt przeze mnie lubianej). Po kilkunastu tygodniach poczułam się opuszczona, samotna, smutna. Najgorzej było wieczorami. Kiedyś położyłam dzieci spać, a konsekwentnie o godzinie 20-ej właściwie spały, siedziałam sama. Zapaliłam papierosa, wyszłam do ogródka i ogarnęła mnie tęsknota za mężem, za rodzicami, za jakąś koleżanką. Posiedziałam trochę, popłakałam i wreszcie sama poszłam spać. Zasypiałam z oczami mokrymi od łez. I wtedy poczułam, że coś leciutko głaszcze mnie po głowie. Wiedziałam (nie wiem skąd), że to pocieszenie, ale zrobiło mi się nieprzyjemnie. W tym domu  pięćdziesiąt lat temu ppowiesiła się moja nastoletnia ciotka, tu zmarła moja babci, a niedawno wujek. Czułam, że to któreś z nich i na pewno nie che zrobić mi krzywdy, ale poprosiłam, żeby sobie ode mnie poszli, bo teraz się ich boję. Głaskanie ustało, a ja już nigdy nie czułam się samotna w starym, stuletnim, drewnianym domku na przedmieściach Warszawy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zacznę jak bemik. A więc: daawno temu, gdy fizycznie byłem sporo młodszy {to największa różnica, uroda pozostała bez większych zmian, duch się nie zestarzał  :-)  }, wybrałem się na grzybki do Gaju pod Knyszynem. Kto zbierał te takie jednonogie z kapeluszem, ten wie, że jak się natrafi na poletko kurek, to nic, tylko kucnąć i ciąć. Trafiłem i ja. Rosły na takiej mszystej mikropolance, więc praktycznie bezgłośnie sunąłem decymetr za decymetrem w stronę kępy krzaków --- i kto wie, może gdybym miał słabsze serducho, zaległbym pod krzakami na wieki... Cietrzew. Siedziało to czarne, skrzydlate cholerstwo cicho tak długo, jak długo wytrzymało, czyli do momentu poruszenia przeze mnie gałązek tego krzaka. Czarno przed oczami, nad głową, coś pier... mnie w plecy... Nie mógł, idiota pierzasty, w bok startować? Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że żyję...

Za to z bażantem było tylko zabawnie. Zaskoczony za rogiem domu (była zima i stadka zalatywały pogrzebać na byłych grządkach) wystartował jak z katapulty --- i czort wie, dlaczego i po co, obleciał mnie dookoła. Pewnie zgłupiał, jak ja, bo mi się nagle szumnie i kolorowo przed oczami zrobiło.

Adamie, nie był to wprawdzie kosmita, ani duch, ale przyznaję - ducha w takim momencie można wyzionąć.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A miałam jeszcze jedno dziwne spotkanie. Wracałam z moim mężem i bratem z nart. Ciemna noc, pada deszcz ze śniegiem. Ja leżę rozwalona  na tylnej kanapie samochodu, bo mam nogę w gipsie. Nagle mój brat zatrzymuje auto, wysiada, zapala papierosa, okrąża samochód. Po chwili jedziemy dalej, ale brat kręci głową na wszystkie strony. W końcu nie wytrzymuje i pyta (może nie tak delikatnie, jak ja tutaj): Czy wy też widzicie to światło za nami? Obejrzałam się. Światło pojedyńcze. My jedziemy jakieś 100km/h, bo jak mówiłam warunki kiepskie. Mój mąż pyta: Motocyklista? Zgłupiałeś, w taką pogodę? Przez kilka chwil obserwujemy światełko, po czym mój brat mówi: uważajcie, hamuję! Depnął w heble, aż prawie spadłam z siedzenia. A światełko? Zrobiło myk i jak na ciągu wstecznym w filmach SF oddaliło się od nas, a potem umknęło gdzieś wysoko.

Co to było? Nie wiem. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

mkmorgoth - a możesz te zdjęcia gdzieś pokazać? Na przykład w galerii?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mi się też zdarzyło kiedyś przeżyć coś dziwnego. Był wieczór, a właśiwie prawie noc, kiedy skończyłam okupować komputer i zdecydowałam się w końcu na wieczorną toaletę. Poszłam więc do lazienki starają sie nie robić hałasu, by nikogo nie budzić. Zapaliłam światło i pociągnęłam za klamkę i .... nic. Drzwi były zamknięte od środka. Do tej pory pamiętam to dziwne i przerażające uczucie, że coś jest ewidentnie nie tak, bo przecież nie wyglądało na to, że ktoś był tam wcześniej, zresztą kto w nocy siedziałby w łazience po ciemku? Ale mimo wszystko zawołałam - Halo. Jest ktoś tam?. Nic, cisza i zaraz dziwne próby wyjaśnienia co mogło spowodowac taki stan rzeczy - włamywacz?, duch? Byłam przerażona, ale mimo wszystkoi zapukałam i pociągnęłam za klamkę jeszcze raz z tym samym efektem. Gdy się upewniłam, że jednak to nie jest mój wymysł, pobiegłam szybko z walącym serduchem do rodziców. Byli nie mniej zdziwieni niz ja. Tata wzią poprostu śrubokręt i otworzył je. Okazało się, że w środku był nasz kot ;)

Może to nie było spotkanie z czymś niezwykłym, ale myślę, że przez to wiem jak może się czuć ktos, kto widział ducha ;p A ktoż to wie, czy za tym nie stały jakies inne siły ;) bo przecież to, że kot się zamkną sam to tylko moja spekulacja ;p

Ach. Śniło mi się dzisiaj, że paliliśmy sziszę, a w dzbanie tkwił duch. Taki biały, chmurkowy, ze smutnymi oczami. Machaliśmy do niego, pukaliśmy w szkło, próbowaliśmy go pocieszyć. I on reagował. A jak się wciągało dym, to on takie śmieszne fikołki robił ^^

@ bernik:

Jak wrócę z urlopu to wrzucę. P ;)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Mój przypadek jest przynajmniej jakoś związany z pisaniem. Głowię się nad tym od kilkunastu lat, choć może jest jakieś proste wyjaśnienie. Otrzymałem kiedyś, jedyne jak na razie, honorarium w wysokości 4 zł. z gdańskiego wyd. Atext. Sęk w tym, że nigdy tam niczego nie wysyłałem ani nie byłem w Gdańsku. Do tej pory mam z tym miastem zero kontaktów. Cztery zł. wydałem, ale na dowód mam wciąż świstek z poczty.

Szkoda, że to nie była jakaś większa kwota!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

:-) Ależ jesteś niedomyślny! Zadatek na zachętę to był.

Szłam sobie kiedyś z mamą przez cmentarz. Nagle rozpętała się burza i TRACH! BUM! KABUM! Spadł nam tuż przed nogi wielgachny konar z drzewa. Stanęłyśmy, popatrzyłyśmy się na siebie i zwiałyśmy. Nawet nie wiem, czy zombiaki jakieś nas goniły czy nie.

Byłam zdana tylko na towarzystwo małoletnich i ewentualnie rodziny w sąsiedztwie (niezbyt przeze mnie lubianej). To trochę jak tutaj ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Rino, przesadziłeś.  Może niektórzy na tym portalu są małoletni, ale chyba wszystkich lubię.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja kiedyś siedziałem sobie przy komputerze i nagle z głośników zaczęła lecieć jakaś piosenka - ewidentnie kojarząca się z anime, pewnie była po Japońsku. Zdębiałem, bo włączyło się kompletnie samo (to jeszcze nie te czasy, że muzyka w banerze na jakiejś stronie w tle się włącza). Wyłączyłem i włączyłem głośniki - piosenka wróciła. Najlepsze było to, że jak wyłączyłem komputer to piosenka dalej leciała. Dopiero wyjęcie ich z prądu podziałało.

Przyczyna? Nie wiem, może tak jak w starych radiach można było się do nich podpiąć krótkofalówką ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Snow - a wiesz, że ja często tak mam? Samo mi się coś robi w komputerze, albo telewizorze, albo komórce... Lecę wtedy do syna - i on - rączkami jak Kaszpirowski - leczy natychmiast. Tylko nie mogę zrozumieć potem jego pełnych wyrzutu komentarzy! Ze niby co? Że to ja znowu coś kliknęłam, przycisnęłam? Nigdy! Grzecznie sobie piszę, a ten dziadyga (leciwy komputer) sam jakieś cuda wyczynia!

A jeśli chodzi o radia to w mojej rodzinie też funkcjonuje podobna historaia. Jak zmarł mój dziadek, a było to w Boże Narodzenie, zgasły lampki na choince i wyłączyło się radio. Tzn. świeciła się taka zielona dioda, która pokazywała, że wszystko w porządku, ale nie działało. Jak dojechała ciotka i powiadomiła o śmierci - wszystko znowu zafunkcjonowowało. To tylko opowieści - n ie b yło mnie jeszcze wtedy na świecie, ale własnej matce można chyba wierzyć, nie?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zdarza się, że ni z tego, ni z owego z głośników komputera albo radioodbiornika "lecą" postukiwania, wypisz wymaluj alfabetem Morse'a. Sam fakt nie kojarzy mi się z zaświatami czy innymi niezwykłościami, bo niedaleko mnie "urzędują" krótkofalarze, więc może jakieś tam zdudnienie bądź inna interferencja --- ale cholera bierze mnie, kiedy coś nagrywam, ściągam, a tu tit tit tiit tit... :-) Rozglądam się wtedy nerwowo po kątach, czy nie został mi jakiś nabój do bazooki :-) , bo to tiitanie się nagrywa, oczywiście...

A to mi przywodzi na myśl film "Poltergeist" czy jakoś tak. Ten, co wciągnęło dziewczynkę nie widomo gdzie, ale przez telewizor. Do dziś mam kretyńskie uczucie, jak pojawiają się szumy, a ekran śnieży. Brrr!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zajebiście mi się to czytało, przyznaję :)


kontynuujcie:)

My już swoje historie  opowiedzieliśmy, a nikt nowy nie chce dołączyć.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

...hmn...jak na moje... brakuje wujka Wędki...

odkurzyć temat i spróbować złowić większą ilość odbiorców, bo temat intrygujący :)

dla rozluźnienia atmosfery (niektóre *Wasze przeżycia mogą być zbyt krępujące, drastyczne lub osobiste) proponowałbym dopuścić możliwość pełnej improwizacji... by w gąszczu wymyślonych historyjek czytelnik mógł odszukać wydarzenia, które rzeczywiście miały miejsce...

_______________

* - mowa o wszystkich użytkownikach portalu

Wiesz, generalnie te improwizacje można znaleźć w dziale opowiadania. Tutaj raczej rzeczy, które nam się naprawdę przydarzyły, albo sądzimy, że nam się przydarzły.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

pewnie masz rację :) Ot, stan trzeźwości przyczynił się do wklepania poprzedniego komentarza :) ...po prostu zbyt szybko zakończyły się te opowieści :) zbyt mało uczestników... czuję niedosyt i generalnie... jedyne co na usta w tym momencie ciśnie...: szukam leku na zachłanność... tylko dużo, DUŻO... :)

 

...z reszta, co ja biedny żuczek mogę ^^

pozdrawiam :)

Opowieść z legend rodzinnych.

Dwie osoby, Ona i On, wracały po zmroku na miejsce noclegu. Działo się to na wsi, osoby postanowiły iść na skróty przez pola. Ona się zmęczyła, więc On wziął ją na barana. Zapalili papierosy.

Następnego dnia baby w sklepie plotkowały, że na polu Iksińskiego straszy. Włóczy się tam duch, wielki na dwa chłopy i jeden ogień mu bucha z gęby a drugi z brzucha...

Babska logika rządzi!

Kurczę, też bym chyba ducha wyzionęła, jakbym coś takiego zobaczyła!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka