- Hydepark: Nowa Fantastyka 02/2013

Hydepark:

czasopisma

Nowa Fantastyka 02/2013

Chyba już na rynku :)

 

Fragmencik TUTAJ i tradycyjnie zapraszamy do lektury i komentowania (cukierek za znalezienie literówki? sponsorem fabryka landrynek...)

 

dj

Komentarze

obserwuj

Ekhm, to nadal jest PDF z poprzedniego numeru! Cukierek powiadasz? :D

nie jest, przynajmniej u mnie linkuje ok. f5?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

U mnie nadal Bilbo.

    Z zaintereesowaniem przeczytałem początek opowiadania Pawła Ciećwierza. Chyba już wschodząca gwiazda... No, bombastyczno - patetyczne to jest, aż do bólu, niestety. W tym tekścu przy końcu jest taki kawalek, gdzie aż się prosi o napisanie go jeszcze raz i usunięcie powtarzającego się, też aż do bólu, czasownika "być". A wcześniej przynajmniej raz autor zgubił sobie podmiot. Ciekawe, co dalej, ale jeżeli jest tak, jak na początku., to pewnie jest nienajciekawiej. 

:(

Oooo wywiad z McKeanem bardzo chętnie przeczytam. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Może jutro wrócę do teraźniejszości ;)

Prokris, korzystasz z Firefoxa?

 

Pomogło coś takiego: kliknąłem prawym w obrazek pedeefu, wybrałem zapisz element docelowy jakoi zapisał się nowy fragment. Potem już link działał normalnie.

F5, shift+f5, czy jakoś tak

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

pod szarym niebem zaciągniętym jak całun nad zagubionym w syberyjskiej pustce miastem- czy przed "jak" nie powinno być przecinka? Strona 22 Non Serviam Paweł Ć., wers czwarty i piąty. Czy należy mi się cukierek, czy mentalna rózga?

Na upartego masz rację. Na upartego, bo jeśli już, to przecinek powinien być przed "zaciągniętym", który z kolei jest przed "jak".

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Właśnie czytam. Zadziwiające jak szybko dociera prenumerata do Anglii.

Rzeźbiarze światła, Maciej Musialik, kolumna 1., wers41

"W tej ruderze zawsze wszystkosię sypie.."- Jestem prawie pewien, że dwóch kropek na końcu nie poinno być.

LWIĄTKO HERAKLESA, Maciej Salamończyk, kolumna druga, wers 39.

Albo też co bardziej prawdopodobne jakąś odmianą pięknej pantery mglistej

Przed "co" i przed "jakąś' powinny chyba być przecinki.

    Nawet na pewno.

Szukam sponsora tony cukierków...

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

DJ'u trzeba było zrobić z tego konkurs błyskawiczny! Mam słodycze jeszcze ze świąt, więc pozwolę sobie nie brać udziału w poszukiwaniach, żeby dla wszystkich starczyło ;)

W całym wydaniu fantastyki o dziwo mało jest błędów w publicystyce. Jedyny zgrzyt stanowi w tym względzie rozmowa z Dave'em McKeanem. W tekście wyłapałem trzy paskudne literówki. Pierwsza na stronie 15, kolumna 1, wers 22. "Dlaczego każda ilustacja ma wygląda tak samo...". brakuje w słowie "wygląda" literki "ć", bo powinno być "wyglądać". Druga literówka widnieje na stronie 16 w kolumnie 1, w wersie 18. "Wracając do na moment superherosów...". powinno być tak, że "do" jest przed "superherów", albo powinno się usunąć wyrażenie "na moment". Ostatnia literówka też jest na 16 stronie, ale w kolumnie 3 i w wersie 21. "Owszem ilustrowałem jest "Magię Rzeczywistości"". Zamiast "jest" powinno być "mu", albo "jemu". Za oowiadania wezmę się w innym terminie, bo mam teraz kilka ciekawych książek do czytania. Myślę, że nie będzie źle, bo minęły te czasy kiedy w jednym akapicie opowiadania znajdowałem 3 perfidne literówki.

No za tyle literówek to się należy zwrot za pismo! :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja już po lekturze prozy polskiej i co do literówek, to byłoby też się do czego przyczepic. Ale po co, poszło do druku i już.

W kwestii samych opowiadań, to tak:

Ceną będzie samotność - MNie sie podobało, taka przyjemna obyczajówka. Sprawnie napisane, więc czytało się przyjemnie. Za krótkie żeby znudzić, bez przesadnego dramatyzmu i z fajnym zakończeniem, które mnie zaskoczyło, bo w zasadzie nie zwróciłem uwagi na zbyt wiele, moim zdaniem zdradzający, tytuł. Ale ogólnie bardzo na plus.

Non Servian tez uważam za warty przeczytania. A gdzieś już chyba czytałem inny tekst o tym nekromancie, chyba w NF, albo w NFWS, ale za jasnego pierona sobie przypomnieć nie mogę.

Rzeźbiarze światła - krótkie, lekkie i przyjemne. I chyba nic więcej do dodania nie ma.

Lwiatko Heraklesa - Cóz, chyba w każdym numerze musi być przynajmniej jeden tekst, który rozumieją tylko Autor z Redaktorem. Przeczytałem, bo krótkie, ale sensu niestety nie ogarniam.

Teraz w kolejce czeka proza zagraniczna.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Proza zagraniczna przeczytana:

 

Jesteś tutaj? - Ten tekst średnio mi się podobał. Wyglądał, jakby Autor nir mógł się zdecydować na który wątek zwrócić większą uwagę. Ten z poszukiwaniem przestępcy, czy romansowania z wirtualną świadomością. Wyszło takie mdłe coś z naciskiem na romansidłowość.

 

Dziesiata Muza - Najfajniejsze opowiadanie z prozy zagranicznej. Jest tajemnica, jest przygoda, fajne zakończenie, które również przypadło mi do gustu.

 

Dzieisięć sigm - Mam jakiś uraz do opowieśći o równoległych wszechświatach, może dlatego, że wszystko jest tam cholernie zagmatwane i rozrzucone zbyt "szeroko". Tutaj akcja była zawęzona do pojedynczego zdarzenia, ale jakoś niespecjlnie mnie to porwało, a i zakończenie znów zalatywało tanim romansidłem.

 

(SPOILER!!!)

Zajęcia w terenie - Niezłe. Podobałoby mi się, gdybym wczesniej, na końcu książki Mostowicza "My z kosmosu", nie czytał opowiadania Arthura C. Clarka pt. Lekcja historii. Tam wystepował podobny motyw, tyle, że pewna cywilizacja znalazła nośnik z filmem. Badała go na wszystkie sposoby i cuda wianki, a na końcu pojawił się napis "Był to film Walta Disneya". Celowe, czy przypadkowe podobieństwo?

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Powiem szczerze, było kilka wpadek w F i NF w jej historii, a czytuję od samego początku, ale teraz to sobie specjalnie założyłem tu konto - Lwiątko Heraklesa to najbardziej wybitny okaz gniota, powiedziałbym, że antyzajdel XXX lecia. Zlepek pomysłów, fabuła ala deuz ex machina, nagrodzadzenie nazw i pojęć bez sensu i składu. Być może ktoś ogarnia te paralele i odniesienia, ale nie ja. Widać chodziliśmy do innych doktorantów na zajęcia.

Fantastyka polska. Skala od jednego do sześciu.

 

"Ceną będzie samotność" Bernadety Prandzioch -- 4,5 -- Dobrze napisana, sympatyczna opowiastka obyczajowa z ciemniejszymi nutami. Zgrabnie wkomponowany wątek magiczny.

 

"Non serviam" Pawła Ciećwierza -- 4,5 -- Dekadencki nastrój plus ciekawa wizja stwórcy. Może na początku trochę się dłuży.

 

"Rzeźbiarze światła" Macieja Musialika -- 3 -- Do przeczytania. Dość przewidywalny koniec.

 

"Lwiątko Heraklesa" Macieja S. -- 1,5 -- Autor porozrzucał w tym niespójnym tekście, którego nie nazwę opowiadaniem, mnóstwo faktów ze świata nauki, zwłaszcza biologii. Takie tam ciekawostki -- sypie nimi bez sensu, próbując udawać, że mają związek ze sobą i z fabułą (jaką fabułą?). Poznęcam się trochę, bo autor sobie zasłużył.


Dlatego spróbowano wykorzystać koncepcję Ruperta Sheldrake'a -- pole, które łączy wszystkie organizmy żywe, wpływając na nie i modyfikując ich zachowanie. Być może oddziałuje również na materię martwą. W końcu Stanley Miller w zeszłym stuleciu udowodnił, że możliwe jest powstanie życia z materii nieożywionej -- Co to za argument na oddziaływanie pola Sheldrake'a na materię martwą? Związek iluzoryczny, na podstowie swobodnego skojarzenia, wprowadzony chyba tylko po to, żeby napisać, że Miller to i tamto. Proponuję też jeszcze raz poczytać o eksperymencie Millera. Udowodnił powstanie życia z materii nieożywionej? Doprawdy?


Koncepcja pola morfogenetycznego, a w szczególności to, że może działać poza czasem i przestrzenią, była uważana za, oględnie mówiąc, błędną. Jednak podobne teorie znano już w starożytności -- i tu autor zaczyna pisać o starożytnych koncepcjach, w szczególności o entelechii Arystotelesa. Jakże nieudolnie autor nawiązuje do starożytności. Bo zastanówmy się przez chwilę nad tym zestawieniem: "Uważano teorię za błędną. Jednak Arystoteles stworzył kiedyś podobną". Czy przez owo jednak rozważana teoria staje się prawdopodobniejsza?


Major Hoff posługiwał się komunikatorem neutrino. -- "komunikator neutrino" pojawia się tylko w tym jednym zdaniu, tak samo jak major Hoff. (A autor w tym momencie pewnie pomyślał: ha, wprowadziłem do tekstu neutrino, kolejny punkt dla mnie). Komunikator neutrino. Jak to brzmi? Jak nazwanie komórki "komunikatorem mikrofala". "Komunikator neutrinowy" uszłoby, chociaż każdy, kto ma pojęcie o fizyce uzna, że to dosyć karkołomny pomysł. Dlatego może warto by krótko napisać, jak to działa i po co się stosuje takie cuś.

 

Wystarczy.

 

Nie postawiłem jedynki, bo osnucie opowiadania na kanwie poważnie potraktowanej koncepcji pola morfogenetycznego wydaje mi się ciekawym pomysłem.

 

***

 

I w ten właśnie sposób najwięcej miejsca w poście poświęciłem najgorszemu opowiadaniu lutowej NF.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nowa Fantastyka