- Hydepark: Oblężenie

Hydepark:

inne

Oblężenie

Możecie powiedzieć, jak zabrać się do opisu oblężenia zamku? Chodzi o taki ze strony obrońcy i atakującego. Tak po prostu, jak zacząć i co jest wskazane. Pomożecie?

Komentarze

obserwuj

Musisz przede wszystkim trochę poczytać o oblężeniach, zarówno powieści przygodowych, jak i źródeł historycznych (przygodówki: np."Oblężenie Macindaw"; ze źródeł i książek historycznych nie przychodzi mi na myśl nic konkretnego). Jeśli chodzi o emocje bohaterów to spróbuj postawić się w ich sytuacji (uwaga! nie zawsze to pomaga; weź pod uwagę, że jeśli wszyscy bohaterowie będą mieli identyczną osobowość jak ty, to nic z tego nie będzie, dlatego w każdego bohatera "wlej" tylko cząstkę siebie). Mam nadzieję, że moje rady się na coś przydadzą.

Primo, chcę zaznaczyć, że nie ręczę głową za swoją fachowość i historyczność.

Bardzo istotne jest "kiedy i gdzie" następuje to oblężenie. Początki średniowiecza? Schyłek? Skute lodem góry, czy piaszczyste równiny?

Swego rodzaju metody i sposoby prowadzenia oblężenia, z tego co słyszałem, powstały dość późno. Zazwyczaj każde oblężenie wyglądało nieco inaczej zależnie od rodzaju wojska, dowódcy, umocnień, itepe, itede. Ale na pewno były jakieś cechy wspólne.

Jeszcze zanim doszłoby do oblegania zamku, dobrze byłoby umieścić w środku szpiegów, zebrać o nim jak najwięcej informacji, spróbować jakiegoś sabotażu (np. zatruć studnie). A jeśli atakujący dysponuje znacznymi siłami może jeszcze zaryzykować szturm na początek. ;)

Moim zdaniem oblężenie należałoby rozpocząć od odcięcia twierdzy od świata zewnętrznego, bo jeśli obrońcy będą mogli wyłazić i kontaktować się z potencjalnymi sojusznikami, to raczej nic nie wskóramy. Później możemy spróbować porozmawiać grzecznie z obleganymi, ponieważ jeśli tanio sprzedadzą swoja skórę, to nie będziemy musieli w ogóle wytaczać cięższych dział. A jeśli nie, to rozpocząć ostrzał (z katapult, trebuszy, armat, czy czym tam dysponujemy). Ach, jeśli nie dysponujemy prawdziwą artylerią z porządnymi działami burzącymi to ostrzał umocnień zazwyczaj nie ma zbyt dużego sensu. Lepiej skupić się na zabudowaniach wewnątrz w celu wywołania pożarów lub zarazy. I to chyba tyle w kwestii rozpoczęcia oblężenia.  

Ciężko powiedzieć cos więcej bez bardziej szczegółowych informacji, bo jak mówiłem: ile zamków tyle technik ich zdobywania. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Pomożemy!


Historykiem nie jestem, ale mogę napisać tyle, ile wynika z mojej wiedzy, zakładając , że gdybym strzelił jakiegoś byka, lepsi ode mnie sprostują.

BTW, przeciągnę definicję słowa „zamek” na ufortyfikowane miasto, bo skądinąd mam wrażenie, że o to ci chodziło.


A więc,


Zdobywanie fortyfikacji dla opornych (by Lassar):


Po pierwsze, sezon łowiecki na zamki rozpoczyna  się na wiosnę, a najkorzystniejszą częścią roku jest koniec przednówka, odpowiednio wcześniej, zanim zaczną się sianokosy. Lato jest marne, ponieważ zapasy są już w spichrzach, a zima jest marna, ponieważ piździ. Przy czym należy pamiętać, że im wyższy poziom rozwoju cywilizacji, tym mniej zwraca się na takie duperele uwagi.


Zwyczajowo wróg stara się zaskoczyć przeciwnika, ale zwykle trudno ukryć przemarsz kilku(nastu) tysięcy chłopa. Na wieść, że powodowani chuciami wszelakimi żołdacy pędzę co sił w nogach, wszystko, co żywe i może być zgwałcone/zabite zapierdala za mury. Dlatego zwykle w oblężonych miastach panuje tłok, głód i ubóstwo. Co innego, że okrutny, acz skuteczny dowódca woskowy może kazać zamknąć bramę przed uciekinierami, skazując ich na nieuniknioną śmierć  z rąk nieprzyjaciela lub pana Głoda.


Zwykle przed nadciągnięciem nieprzyjaciela spala się na popiół wszystko, co może mu być przydatne (domostwa, dojrzewające zboże, posiadając odrobinę wolnego czasu można zaś wszystko, taka wasza mać, zrównać z ziemią). Czasami może się też o to toczyć walka a awangardą nadciągających wojsk.  I tutaj następuje pierwsza faza oblężenia, czyli otoczenie. Armia musi w pierwszej kolejności odciąć wszelkie możliwości kontaktu przeciwnika ze światem zewnętrznym. Jeśli, przykładowo, przez miasto przepływa rzeka lub stoi ono nad brzegiem morza, a najeźdzca nie ma możliwości nałożenia blokady morskiej, od razu może wykupić bilet powrotny. Szkoda czasu i chęci.


Oblężenia to czasochłonny interes. Grecy męczyli się pod troją dziesięc lat, a i tak, gdyby nie skonstruowali pierwszego na świecie trojana, nic by z tego nie wyszło. Obwarowane miasto w sposób prędki da się zdobyć na dwa sposoby ― zdradą lub układami. Należy pamiętać, że w środku zawsze znajduje się spora grupa wpływowych osób ceniących nabitą kabzę ponad abstrakcyjne idee. A jeśli na dodatek przeciwnik sukcesywnie urządzał krwawe łaźnie w każdym siłą zdobytym mieście, w przypadku zaś uległych respektował wszelkie ujęte w umowie punkty (co wbrew pozorom było mądrym posunięciem), stronnictwo wotujące za poddaniem zyskiwało na sile.  Zwykle to kupcy byli grupą społeczną silnie nalegającą na poddanie miasta ― nic dziwnego, przecież tracili ono pieniądze z każdym dniem, podczas którego byli odcięci od świata (nie wspominając, że rekwirowano im cokolwiek się dało).


Kiedy jednak negocjacje spaliły a panewce, a dywersant zapił się na śmierć i zapomniał otworzyć bramy, wróg wytaczał cięższe działa (katapulty). Po pierwsze, mógł próbować dostać się do środka przez ustawiczne ataki piechoty wyposażonej w drabiny, tarany lub inne fikuśne machiny piechoty (tak po prawdzie to rzadko bywały skuteczne, nawet przy dużej przewadze liczebnej). Po drugie, mógł starać się skruszyć mury za pomocą katapult/dział (im lepsza technika, tym skuteczniejsze). Po trzecie, mógł osłabiać siłę i wolę obrońców ostrzeliwując zamurze pociskami zapalającymi (garnki ze smołą lub takie cudo) lub różnymi wywołującymi powszechny wstręt i grozę rzeczami (uciętymi głowami obrońców, odchodami, tomikami opowiadań Fasolettiego). Podobno Filip Macedoński wystrzelił w oblężone miasto swoim, zdradzieckim, żywym jeszcze, dowódcą. W przypadku armat obrońcy mogli odpowiedzieć ogniem, w przypadku katapult wątpię. Zbyt niska celność, poza tym nie ma jak ich zamontować na murach.

Można również podkopać się pod mury i wysadzić je za pomocą prochu lub zwyczajnie podkopać się pod fundamenty, powodując w ten sposób zawalenie. Obrończy mogą poprowadzić kontratak. Zwykle w tym celu nie korzysta się z żadnej z głównych bram, ale z bocznych, ukrytych przejść przez mury, zwanych poterną, furtką czy też furtą.

Przy czym należy pamiętać, że głównym aspektem psychologicznym było oczekiwanie na posiłki. Jeśli obrońcy nie mieli nikogo, kto mógłby przyjść im w sukurs, nie mieli też żadnej nadziei i byli bardziej skłonni do poddania się.

No, kurde, ale się rozpisałem.

    Ciekawa teoria... Julius  Gaius Caesar, odcinający podziemny dopływ wody do jednego z obleganych miast w Galii, pewnie uśmiechnąlby się lekko.  No, ale Rzymianie perfekcyjnie budowali drogi, mosty i akwedukty,  istniejące do dzisiaj i nadal wykorzystywane. Nie wspominając o Koloseum.

    Wszystko zalezy od okresu i należalo go bliżej okreslić. 

Ach, dziękuję wam. Niektórzy mieli wątpliwości co do czasu. Otóż, chodziło mi o późne średniowiecze.

  Rogerze, czy ja wiem? Pewne rzeczy pozostają niezmienione, nieważne, czy Rzymianie oblegają galijskie miasto, czy Space Marines przedzierają się przez linię obrony swych heretyckich braci. Podatki rosną, Polacy narzekają a skarpetki śmierdzą, że wymienię kilka.

 

  A tak na serio to konia z rzędem dam, że chodzi o jakiś świat fantasy. W tym przypadku ciężko byłoby określić okres.

 

  No tak, Rzymianie nie nosili skarpet. Pozostają dwa pierwsze.

A tak na serio to konia z rzędem dam, że chodzi o jakiś świat fantasy. - Przecież w świecie fantasy też mogą się zmieniać. Jak już wspomniałem, chodziło o późne średniowiecze.

Ja mam inną radę: jak nie wiesz nic o oblężeniach to nie pisz o nich! Pisz o tym, na czym się znasz! Wszyscy na tym skorzystają! Wiem, że współczesna szkoła wymusza pisanie na podstawie Wikipedii, ale unikałbym takich rozwiązań w życiu. Można się tylko ośmieszyć, bo ludzie widzą takie "inspirowanie się".

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

W Bożych Bojownikach Sapkowskiego jest kilka takich opisów. Polecam, choć nie wiem na ile to się przekłada na realia historyczne.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nie od rzeczy byłoby poczytać "Krzyżowców" Kossak-Szczuckiej - jest tam długi i szczegółowy epizod oblężenia bodajże Akki.

Ja poleciłabym Eneasza Taktyka i jego "Obronę oblężonego miasta", gdyby nie fakt, że Eneasz żył przed naszą erą i do późnego średniowiecza sporo z jego pomysłów pewnie się przeterminowało ;)

Jak nie wiesz, jak opisać oblężenie, bo nic o tym nie wiesz, to piszesz z perspektywy jakiegoś biednego piechura, który nie ma pojęcia, co się dzieje, ale świszczą kamienie i strzały, obok kolega wyje, oblany gorącym olejem a on właśnie spada z drabiny, zepchniętej przez obrońców.

:)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dobrze gada!

No tak, Rzymianie nie nosili skarpet. Pozostają dwa pierwsze.



Błąd. Rzymianie nosili skarpety. A w każdym razie rzymscy legioniści stacjonujący w chłodniejszych rejonach Europy (np. Brytania). :)

Na pewno pełnoprawne skarpety, a nie onuce?:)

Owszem, prawdziwe skarpety. Potwierdzają to znaleziska w Anglii. Notabene na północy Europy nosili też spodnie, których nie nosili u siebie w Italii. :)

Każdego dnia można nauczyć się czegoś nowego.

Oh

Bardzo trafna uwaga Dj Jajki! To jest sposób. Dla zaznajomienia się z tematyką oblężeń zachęcam do sięgnięcia po grę "Twierdza"część I i II, bo trzecia, to jakieś nieporozumienie. Jak te ludziki wrzeszczą, gdy je polać wrzącym olejem! Na dokładkę proponuję książkę Mikii Waltariego "Czarny Anioł" - największe oblężenie w historii. Dowiesz się ilu puszkarzy ginęło przy każdej z absurdalnie wielkich armat do kruszenia murów.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

O właśnie, a propos armat to przypomniała mi się najbardziej znana Polakom (w pewnym wieku...) literacka scena oblężenia, czyli Częstochowa z "Potopu".

@rinos, promowanie "Twierdzy" to zdecydowanie dobry pomysł, tylko trzeba uważać, bo jeszcze w opisie oblężenia dojdzie do niszczenia kamiennych murów za pomocą włóczni ; )

Zawsze można powiedzieć, że to Zaklęta Włócznia Niszcząca Fortyfikacje. ;P

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Albo jądrowa.

Oj tam, takie niedociągnięcie drobne.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

To jeszcze zajrzyj do Tolkiena, tam było kilka epickich oblężeń. I Cezar, ten gość to potrafił pisać o wojnie - no cóź, praktyk. Bardzo przyjemna lektura. A, no i jeszcze "Sztuka Wojny" Sun Tzu, w sumie lektura obowiązkowa.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

A, no i jeszcze "Sztuka Wojny" Sun Tzu, w sumie lektura obowiązkowa. - Czytałem :-)

Nowa Fantastyka