- Hydepark: Po co? Część 2

Hydepark:

strona

Po co? Część 2

Wrodzone wścibstwo i pewna superhipertajna misja każą mi zadać wam kilka pytań. ;) Wbrew pozorom pytania są poważne i celowe, a odpowiedzi się nie zmarnują. Chodzi o wychwycenie wśród użytkowników pewnych powtarzających się schematów.

 

Kiedyś pytałem was, po co tu jesteście. http://www.fantastyka.pl/10,2557.html Teraz pytam po co tu wracacie. Jak często przeglądacie stronę? W jakich okresach robicie to częściej, a kiedy rzadziej? Co sprawiłoby, że zaglądalibyście tu częściej lub chętniej? Gdzie zaglądacie najchętniej, a gdzie wcale? Jakie działy w ogóle was nie interesują?

 

Jako przykład podam brajta. Brajt przegląda stronę głównie w poszukiwaniu migoczących gwiazdek i nowych tematów w hyde parku, ew. szortów lub opowiadań ulubionych (znajomych) autorów. Im więcej w danym okresie komentował, tym więcej gwiazdek mu migocze i tym częściej bywa. Znacznie częściej pojawia się na stronie, jak uda mu się z kimś pokłócić. Jeszcze częściej, jeśli właśnie wrzucił jakieś swoje opko i czeka na zachwyty. Do pisania / zamieszczania tekstów mobilizują go konkursy (te z nagrodami) albo jest to decyzja czysto spontaniczna.

 

Na stronę zaglądałby częściej, jakby było więcej opcji społecznościowych (prywatne wiadomości, system znajomych), oraz gdyby na stronie był dział wiadomości z branży i blog redakcyjny. Czytałby więcej, gdyby dobre teksty były znacznie szybciej odsiewane od kiepskich (a nie po miesiącu jak piórka).

 

Publicystyki nie pisze, czyta jeśli jest ciekawy temat lub znajoma książka / film. O galerii wie tyle, że istnieje. Zawartość nowych numerów pism przegląda, ale rzadko ma to wpływ na jego zakup (większy ma wyrobiony przez lata sentyment do pisma i upadek SFFiH). Zaglądałby chętniej do publicystyki, gdyby istniał konkretny schemat tekstów tam zamieszczanych, a recenzje były bardziej zrozumiałe.

 

Nie, nie trzeba odpowiadać w trzeciej osobie. ;)

Komentarze

obserwuj

Elanar zagląda na... khem, znaczy zaglądam zazwyczaj raz dziennie. Zawsze przeglądam dział hyde parku i publicystyki - do opowiadań zaglądam rzadziej, a czytam jeszcze rzadziej z tej przyczyny, że (mimo szczerych chęci) nie wyrabiam się ze swoim rosnącym stosem książek, więc na opki zazwyczaj nie starcza mi czasu (o komentowaniu nie wspominając). Także do tego działu przykładam zazwyczaj mniejszą uwagę, chyba że akurat nie mam żadnej interesującej książki, wtedy jest wręcz odwrotnie. Natomiast me wizyty w galerii można policzyć na palcach jednej ręki.

Również spodobałaby mi się większa ilość opcji społecznościowych (nie jakiś fantasyko-facebook, ale parę dodatków byłoby dobrym pomysłem. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

A jakich treści szukasz w dziale publicystyki?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Zazwyczaj recenzji, lubię poznać opinie innych użytkowników na temat nowego filmu/książki, czy podzielić się swoimi wrażeniami. Wielokrotnie zostałem zaskoczony, gdy coś co według mnie było świetne, zostało opisane jako kompletna klapa (lub na odwrót). A czasem (nawet bardzo czasem) pojawiają się jakieś naprawdę pomysłowe i przemyślane artykuły... ale na tyle rzadko, że nie jestem teraz w stanie podać żadnego przykładu (a może to z niewyspania?). ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Julius Fjord szuka w opowiadaniach materiału na przemiał, a czasem nawet czyta dla funu. Do hyde parku przychodzi, bo lubi mówić, a czasem nawet słuchać. Do publicystyki zagląda rzadko, bo recenzje są powierzchowne, a artykułów problemowych nie ma zbyt wiele. W galerii bywa, ale ostatnio nie komentuje, bo coś mu się zdaje, że do pustych ścian by przemawiał. Na stronie loguje się regularnie, a jak czeka na zachwyty, to się nawet nie wylogowywuje :) Zagląda nieco częściej, gdy z kimś agon prowadzi.

 

Kłania się.

Marcin jest od niedawna. Zdążył jednak polubić kilku autorów. To ich opowiadań wypatruje w gąszczu tekstów.

Lubi też czytać komentarze. Czasami umiera ze śmiechu, czasami się złości…

Ale przede wszystkim – uczy się od innych jak pisać poprawnie, jakich błędów unikać.

Stopień uzależnienia : wysoki

Poziom radochy : ogromny

No i to co najważniejsze : Uczestnictwo w portalowej zabawie, cholernie nakręca go do pisania !

Ja zaglądam głównie dla zabawy, jaką daje mi czytanie kiepskich utworów (oraz nikłej satysfakcji w niesieniu kaganka oświaty, kiedy np. tłumaczę komuś zgodność podmiotów albo zasady odmiany nazw własnych przez przypadki). Szczególnie wypatruję tekstów mających w tytule "rodział 1" oraz słowa takie jak dziedzictwo, krew, smok, kryształ, miecz.

Jeżeli chodzi o stronę jako taką, to znacznie bardziej podoba mi się stare forum NF, gdzie są wszystkie te opcje (np. wskakiwanie ostatnio komentowanych tekstow na górę listy), o które tutaj długo musielismy się dopominać, jak również opcje, których tu nie ma - np. informacja, ile postów napisał dany użytkownik, wyszukiwanie postów konkretnej osoby, wyszukiwanie użytkownika...

Ja jestem nowa, więc dosyć uzależniona, ale z czasem pewnie mi przejdzie. Zaglądam również w poszukiwaniu migających gwiazdek, ale że - oprócz rzadkich nagłych napadów - nie udzielam się zbyt dużo, to migających gwiazdek  zazwyczaj tez jak na lekarstwo. 

Zaglądam właściwie do 2 działów : opowiadania i hyde park. Hyde park - bo czasem są fajne dyskusje i jeszcze fajniejsze offtopy, opowiadania - bo sama czasem coś umieszczam, więc jestem ciekawa komentarzy, na temat opowiadań moich i cudzych (staram się przyswajać dobre rady i uczyć na cudzych błędach:)). Mam kilku ulubionych autorów. Komentuję raczej, jak mi sie coś podoba. 

Zaglądam codziennie, ale to dosłownie zaglądam.

Czasem przeczytam jakieś opowiadanie.

Udzielam się rzadko, ponieważ forma i kolorystyka portalu jest nieprzyjazna moim oczom. Poczytałam chwilę i już mi jakieś mroczki latają.

A szkoda. Mam wrażnie, że samo powstanie portalu było chyba nazbyt "spontaniczne" i nieprzemyślane, co wyłazi w użytkowaniu, niestety. Pomysł niezły, ale niedopracowany.

Żałuję też, że publicystyka jest tak przypadkowa i "amatorska" w większości, by nie rzec dziecinna ;), ale to w sumie nie powinien być zarzut. Trudniej napisac sensowną recenzję czy artykuł niż opowiadanie. Opowiadania jeszcze w szkole uczą pisać, a teksty publicystyczne może z raz się trafią młodemu człwiekowi i to tyle. A szkoda.

Pozdrawiam z pozycji obserwatora.

Bemik  - jestem tu również od niedawna i zglądam prawie codzienni, szczególnie do działu opowiadania. Oczywiśćie też do Hyde Parku, gdzie wypatruję konkursów, bo to motywuje mnie do pisania i daje zajęcie na dłuższy czas,  a czasem na króciótki, jak ostatni wywołany na szybko  PRAWIEkonkurs na dokończenie opowiadania. Oczywiście przeglądam też gwiazdki, bo staram się w miarę możliwości komentować to, co przeczytałam, choć rzadko umieszczam negatywne opinie, raczej wypowiadam się tam, gdzie mam coś miłego do powiedzenia. Publicystykę odwiedzam, ale specjalnie się nie udzielam, a w galerii byłam dwa, może trzy razy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Mam całkowicie takie same odczucia jak Brajt. Dodam tylko tyle, że w publicystyce boli mnie ograniczenie form literackich do recenzji. A felietonów już nikt nie pisze, choć to tak lekka i przyjazna forma!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Dzięki za odpowiedzi, czekam na więcej. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

(Będzie w trzeciej osobie, a co mi tam. ;))

JeRzy zagląda tu służbowo. Za każdym razem, kiedy widzi, jak ta strona wygląda, zgrzyta zębami, ale opinię zachowuje na spotkania redakcji, bo mówić głośno byłoby niedyplomatycznie. Ubolewa, że nie wolno mu pewnych rzeczy z zaplecza funkcjonowania pisma wyjaśnić ludziom otwartym tekstem, żeby raz na zawsze rozwiać różne mity. Opowiadań nie czyta. Do publicystyki zagląda regularnie i nawet chętnie, bo dzięki temu wyłowił już paru autorów, bardzo fajnych ludzi i wierzy, że objawią się kolejni. Dziwi go, że ludzie, którzy potrafią czytać, jednocześnie nie potrafią umieszczać swoich tekstów we właściwych działach; że ludzie, którzy chcą pisać, nie wiedzą, czym się różni artykuł od felietonu albo że streszczenie to nie recenzja... Marzy mu się, żeby wokół strony Fantastyka.pl powstała duża i aktywna społeczność fanowska, dla której pismo będzie czymś, co ich łączy we wspólnej pasji i miłości do gatunku. Widzi w stronie NF (ale nie w tej formie, w jakiej ona teraz istnieje) przyszłość miesięcznika, a na dłuższą metę może i jedyną nadzieję w czasach kryzysu.

Marzy mu się, żeby wokół strony Fantastyka.pl powstała duża i aktywna społeczność fanowska

Która istniała na forum Nowej Fantastyki, dopóki redakcja nie cofnęła bana obrażającemu wszystkich Przewodasowi. Żeby bylo śmieszniej, konkursy forumowe mieliśmy wcześniej niż na forum SFFiH, a żeby było jeszcze śmieszniej, co najmniej jedna znana osoba (Domagalski, OIDP) zadebiutowała wlaśnie w nich.

Achika, czy konkursy forumowe na forum NF dawały zwycięzcy prawo druku w NF? Bo nie zaglądałem tam ze względu na atmosferę wokół forum. Dawniej w NF były szorty, ale to było daaaaaaawno.

Jak już zbiję fortunę na połączeniu Harry'ego Pottera, Zmierzchu i Gry Endera, to napiszę w autobiografii, że bardzo mi pomogliście w rozwoju. :)

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Achika, czy konkursy forumowe na forum NF dawały zwycięzcy prawo druku w NF?

Nie, albowiem wtedy redakcja nie była tym zainteresowana.

JeRzy dobrze kombinuje, ale przy braku sita redakcyjnego nie powinien się dziwić, że różniste rzeczy ludzie publikują. I tak jest nieźle, proszę JeRzego!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Achika napisała:

Która istniała na forum Nowej Fantastyki, dopóki redakcja nie cofnęła bana obrażającemu wszystkich Przewodasowi.

Moim, całkowicie prywatnym zdaniem: zawracanie głowy. Gdyby chodziło tylko o to, że kogoś kłuł w oczy Przewodas, to na forum istnieją filtry, którymi można we własnym zakresie zablokować nielubianego użytkownika, aby nie widzieć jego postów. Poza osobami, które domagały się zbanowania KTL-a, na forum były też takie, które chciały go czytać, dyskutować z nim i nie były równie wrażliwe na formę wypowiedzi. Dlaczego zatem miałby zostać zbanowany, skoro w zasięgu ręki było inne rozwiązanie, na którego zastosowaniu obie grupy użytkowników mogły wygrać? Odpowiedź brzmi: nie chodziło o Przewodasa, tylko o urażoną ambicję niektórych dawnych użytkowników forum, którzy chcieli postawić na swoim i udowodnić, jacy są ważni, nie oglądając się na innych.

Trudno też również mówić, że społeczność, która się tam wytworzyła, była duża. Z tego, co przed chwilą sprawdziłem na forum Drugiego Obiegu, założonym przez użytkowników, którzy sami się wypędzili z forum NF, od początku jego istnienia (prawie trzy lata temu) zarejestrowało się niespelna czterysta osób. Na Facebooku DOF ma 250 sympatyków. Nawet jeśli jakieś 10% z tego faktycznie aktywnie się udziela, to dawałoby góra kilkadziesiąt osób. Przez "dużą" społeczność, którą chciałbym widzieć skupioną wokół NF, rozumiem taką idącą w tysiące fanów.

Rinos:

Tutaj na stronie oczywiście nie ma sita redakcyjnego, bo ma ona służyć temu, żeby każdy mógł spróbować sił (a inni użytkownicy mogą to oceniać). Optymalnym rozwiązaniem byłaby strona podzielona na część "profesjonalną", do której teksty byłyby dopuszczane i redagowane przez ekipę NF i część "amatorską", gdzie mógłby się udzielać każdy, a redakcja odławiałaby z niej wartościowe teksty i autorów do współpracy. :)

JeRzy

Moim, całkowicie prywatnym zdaniem: zawracanie głowy. Gdyby chodziło tylko o to, że kogoś kłuł w oczy Przewodas, to na forum istnieją filtry, którymi można we własnym zakresie zablokować nielubianego użytkownika, aby nie widzieć jego postów. Poza osobami, które domagały się zbanowania KTL-a, na forum były też takie, które chciały go czytać, dyskutować z nim i nie były równie wrażliwe na formę wypowiedzi. Dlaczego zatem miałby zostać zbanowany, skoro w zasięgu ręki było inne rozwiązanie, na którego zastosowaniu obie grupy użytkowników mogły wygrać?

 

Buahahahahhahahahahha! No to chodź go odbanuj, bo znowu jest biedny KTL zbanowany;) A nikt z obecnych, nielicznych, ale jednak, użytkowników nie domagał się, żeby go znowu zbanować, bo po co? Człowiek się przyzwyczaja:)

Że urażona ambicja użytkowników, to sie zgodzę.

Że pasowało, że się wynieśli, to się zgodzę.

Że cienko przędą, to się zgodzę.

Ale że KTL niewinny i że ktoś za nim tęsknił, to buahahahahahahahahahahahahaha!


A społeczność była zajefajna, ale wszystko co dobre, kiedyś sie kończy. Taki lajf.

A poza tym to buahahahahahahahahahaha!

Tu, z tymi ludźmi, co są na portalu, fajnymi ludźmi, a jest ich wcale nie tak wielu, da się zbudować całkiem dobre rzeczy, ale trzeba by ich najpierw posłuchać i wysłuchać.

JeRzy napisał:  

Przez "dużą" społeczność, którą chciałbym widzieć skupioną wokół NF, rozumiem taką idącą w tysiące fanów.  

Pozwolisz (internetowy savoir vivre pozwala nawet do redaktorów pisać w drugiej osobie l.p.), że pośmieję się z takich marzeń?  

Tysiące ludzi nie tylko mogą być, ale są zainteresowane tym, co dzieje sie we fantastyce, w "Nowej Fantastyce" i wokół nich. Ale tylko kilkaset spośród tych tysięcy wypowie się, zabierze sporadycznie głos w jakiejś konkretnej albo przeciwnie, bardzo ogólnej kwestii, i na tym koniec. Pozostaje, jak na każdym znanym światu forum dowolnego typu, grupka kilkunastu, kilkudziesięciu zawsze aktywnych zapaleńców, nieledwie wariatów, bo fanatyków tematu... Co z tego wynika? Przeważnie zapaść, uwiąd forum po odejściu tychże tak nieładnie przeze mnie nazwanych...  

Masz tutaj ponad sześć tysiecy zarejestrowanych użytkowników. Masz także dostęp do dokładnych statystyk --- policz procentowo, ilu naprawdę się udziela... Poza tym, gdyby zdarzył się cud i udzielała się więcej niż jedna trzecia zarejestrowanych, nikt tego bajzlu nie zdołałby ogarnąć, co też ma swoje znaczenie.

Na Facebooku 60% użytkowników powraca na stronę codziennie (w stosunku do tych, którzy weszli choć raz w danym miesiącu). W innych dużych serwisach które stawiają na aktywnych użytkowników jak ten współczynnik wynosi 30% w momencie szybkiego rozwoju, to już jest bardzo dobrze. My tu mamy fazę stagnacji, więc załóżmy, że my możemy liczyć na tych 10% użytkowników, którzy pamiętają na co dzień o serwisie, nawet jeśli się niekoniecznie codziennie logują. A z tych 10% znowu 10% ma czas i ochotę aktywnie się udzielać. Przy 6-tysięcznej bazie użytkowników daje to 60 tak zwanych poweruserów, którzy w danym momencie napędzają całą społeczność. Wciąż liczba wydaje się trochę naciągana. Można to zmienić na dwa sposoby - albo zadbać o rozwój tej społeczności od wewnątrz (póki co brakuje podstawowych narzędzi do kreowania społeczności, a konkursy redakcyjne są średnio raz na miesiąc - nawet znacznie mniejsze serwisy mają ich więcej), albo rozszerzyć grupę docelową, np. poprzez rozwój publicystyki, wiadomości z branży etc. To mniej więcej zadanie na rok czasu, ale wykonalne.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Możliwe, że nie mam racji, ale nie porównywałbym tego portalu z Facebookiem. Pyskoksiąg jest do wszystkiego (czyli, jak każde nazbyt uniwersalne narzędzie, żadnej z funkcji nie wypełnia należycie, jak uczyniło by to narzędzie dedykowane), ten portal jest adresowany. Pełna, powtarzam, pełna zgoda, że osiągalna jest większa aktywizacja użytkowników, widziana globalnie --- ale przez, myślę, stworzenie i rozbudowę działów, tak, jak Ty piszesz. Trzeba jednak liczyć się z dwoma podstawowymi ograniczeniami:

--- nie wszyscy w naszym pięknym kraju interesują się fantastyką;  

--- nie wszyscy zainteresowani mają odwagę i chęć wypowiadać się publicznie, a spośród tych, którzy na to się decydują, wielu odpada po otrzymaniu negatywnych komentarzy, po braku reakcji na ich wystąpienia i tak dalej.  

Dodatkowym ograniczeniem jest fakt, że kto wcześniej "zadomowił się" na podobnych forach i stronach, ten rzadko zmienia "towarzystwo". I jeszcze to, co zabrzmi dość nieprzyjemnie: starzy wyjadacze z innych stron i for nie zlecą się tu jak osy do miodu --- gdyby uważali tę stronę za odpowiadającą im treściami i poziomem, dawno by tu już byli... No cóż, o tym należało myśleć przed uruchomieniem portalu --- forma, treść, funkcjonalności... --- teraz mamy co mamy, kiepską opinię.

Nie porównuję z Facebookiem - Facebook jest na samym topie jeśli chodzi o tak zwaną powracalność. Zauważ, że ja zakładam stopień aktywności użytkowników na poziomie 10% zamiast 60% (spośród tych, którzy w ogóle tu wchodzą w ciągu miesiąca, nie całych 6 tysięcy).

Owszem, nie wszyscy w naszym pięknym kraju interesują się fantastyką, ale wciąż jest od groma ludzi do zagospodarowania. W tej chwili jest to praktycznie serwis dla osób interesujących się pisaniem fantastyki. A to znacznie zawężony rynek w stosunku do osób interesujących się czytaniem fantastyki lub czytaniem o fantastyce.

Jak się da osom miód w większej ilości niż u konkurencji, to one go wyczują i się tu pojawią. Wiadomo, przykładowi krewni i znajomi Repka zostaną na Polterze, tak jak wszędzie tam, gdzie lokalna społeczność jest bardzo zżyta ze sobą, ale nawet tam jest od groma osób, które nie stanowią części tego systemu. Kwestia odpowiedniego zachęcenia.

Jest na przykład taki serwis internetowy (o ogólnoświatowym zasięgu), który w każdym mieście ma swoich ambasadorów (rekrutowanych spośród użytkowników). Tacy ambasadorzy opiekują się nowymi użytkownikami (mają specjalne narzędzia dzięki którym ich widzą), tłumaczą im wszystko, przedstawiają lokalnej społeczności na organizowanych przez siebie cotygodniowych imprezach etc. Ten sam serwis ma osobną grupę użytkowników, którzy zajmują się pisaniem indywidualnych, powitalnych wiadomości dla nowych userów z innych części świata. W ten sposób każdy user już na wstępie czuje się częścią zarówno lokalnej, jak i światowej społeczności użytkowników. Oczywiście to nie nasza bajka, ale na każdą społeczność jest jakiś sposób, da się ją jakoś ugryźć.

Do tego serwisy internetowe mają to do siebie, że powstają i upadają. Kto rok temu przypuszczałby, że posypie się forum SFFiH? Nie z winy forum wprawdzie, ale stało się. Tacy użytkownicy są do zagospodarowania przy każdej tego typu zmianie.

Swoją drogą Facebook ma taką pozycję, że nie musi być idealnym narzędziem na każdym poziomie. Nawet jeśli organizacja np. afterparty po koncertach za pomocą Facebooka nie jest idealna, to i tak wypada równie dobrze jak serwisy specjalistyczne (Last.fm).

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajt

Do tego serwisy internetowe mają to do siebie, że powstają i upadają. Kto rok temu przypuszczałby, że posypie się forum SFFiH? Nie z winy forum wprawdzie, ale stało się. Tacy użytkownicy są do zagospodarowania przy każdej tego typu zmianie.

 

Podziwiam optymizm, ale się nie zgodzę. Tacy użytkownicy są przeważnie straceni. Z moich obserwacji wynika (a w obserwacjach jestem dobra;)), że:

- nie chce im się szukać nowego miejsca i zadomawiać się wśród nowych ludzi,

- łapią syndrom wypalenia, zniechęcenia i rozczarowania,

- zajmują się czymś zupełnie innym niż udzielaniem się na forach/portalach poświęconych fantastyce.

Tego nie da się uniknąć. Poczucie, że powiedziało się już wszystko, co miało się do powiedzenia dopada z nienacka i skutecznie paraliżuje.Tylko nieliczni odnajdują się w nowych miejscach.

Jeżeli już, to grupy docelowej upatrywałabym wsród młodych i młodocianych, oni są pełni entuzjazmu i werwy, im się chce. Bez tego ani rusz.


Krótko mówiąc, w generaliach jesteśmy zgodni praktycznie całkowicie. Lecz to żaden powód do radości --- Ty sam pisałeś o roku na odrabianie startowych strat...  

Podany przez Ciebie przykład, jak serwis XYZ zajmuje się "świeżakami", bardzo interesujący. Przecież coś podobnego można by i tutaj... Nie wiem, strzelam w tej chwili niemalże na oślep: wstępna prezentacja "zakulisowa", ocena trzech "cenzorów", co jest dobrze, a co źle, garść rad, podtrzymujących na duchu --- po co spuszczać lanie publicznie? Po co taki tekst w ogóle upubliczniać? Zaśmiecać stronę i serwer? Nie twierdzę, że same perły i diamenty dzięki temu pozostaną, ale każde podniesienie średniego poziomu równałoby się podniesieniu marki, poprawieniu opinii o portalu. Co myślisz o takim albo podobnym mechanizmie?

Mówisz o wstępnej prezentacji tekstu, tak? Jak się znajdą chętni, to jest to dobra myśl. Dodałbym standardowy mail z linkami do wszystkich pożytecznych tematów w Hyde Parku lub informacjami opracowanymi specjalnie dla nowych użytkowników. Natomiast z technicznego punktu widzenia zaśmiecanie serwera choćby i najsłabszymi opkami zawsze jest korzystne, bo przekłada się na lepsze pozycjonowanie w Googlach.

Napiszę więcej jutro, bo dziś mam stanowczo za dużo pracy niestety.

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jeszcze tylko jedno co mi na szybko przyszło do głowy. Bardzo zaniedbany jest na stronie marketing wirusowy. Może wynika to z tego, że mało kto dzieli się swoimi opowiadaniami ze znajomymi z obawy przed cynizmem, a tutaj ludzie są anoinmowi. A może chodzi o brak integracji z serwisami społecznościowymi.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Gytha:

Ale że KTL niewinny i że ktoś za nim tęsknił, to buahahahahahahahahahahahahaha!

Nie napisałem, że był niewinny. Napisałem, że na forum NF byli ludzie, którzy chcieli z nim dyskutować - bo niezależnie od trudnego charakteru jest dobrym i cenionym pisarzem - i że można było pogodzić interesy tych, którzy go nie chcieli oglądać z interesami tych, którym jego zachowanie nie przeszkadzało. Wystarczyło znaleźć w sobie dobrą wolę. Tyle, że osobom, które wtedy odeszły, mniej zależało na tym, żeby nie oglądać Przewodasa, a bardziej na tym, żeby zaakcentować swoją ważność i pozycję; chcieli dyktować, co redakcja NF ma robić, wymusić szantażem bana, który wcale nie był jedynym ani najlepszym rozwiązaniem. Warto też zauważyć, że część tych użytkowników, znając charakter KTL-a, przy każdej nadarzającej się okazji prowokowała go na różne sposoby. Owszem, jego wina, że dawał się sprowokować. Jego wina, że reagował tak, a nie inaczej - temu nie zaprzeczam. A jednak trzeba być mocno nieobiektywnym, aby twierdzić, że tamta ekipa była niewinna i poszkodowana.

Brajt: obserwacja uczy, że w Internecie im prościej, im mniej trzeba klikać, tym lepiej. Integracja z serwisami społecznościowymi to teraz podstawa. Zawsze mówię, że jeśli potrzeba jest matką wynalazków, to ich ojcem jest lenistwo. ;)

JeRzy:

A jednak trzeba być mocno nieobiektywnym, aby twierdzić, że tamta ekipa była niewinna i poszkodowana.

A ja wcale tak nie twierdzę. Nawet oczułam niejaką satysfakcję, że kilka osób oberwało po nosie. Tylko nie mogę przeboleć, że oprócz nich ucierpiała cała społeczność. Cała zgrana i ciekawa społeczność, której już nie ma. Uśmierciliście ludzki zapał.

I tak jak wspominałam, skoro Przewodas jest nieszkodliwym ekscentrykiem, a nie zarozumiałym chamem, to dlaczego znowu zbanowaliście go?

Poza tym nie ma już o czym gadać. Co się stało, to się nie odstanie. A podjęte wtedy decyzje byłe ze wszech miar błedne.

Po napisaniu powyższego komentarza, naszła mnie refleksja, że:

Ty, JeRzy tutaj: A jednak trzeba być mocno nieobiektywnym, aby twierdzić, że tamta ekipa była niewinna i poszkodowana.

A ja tutaj: A ja wcale tak nie twierdzę. Nawet oczułam niejaką satysfakcję, że kilka osób oberwało po nosie.

Piszemy o prywatnych animozjach, sympatiach i antypatiach. A w sumie tak być nie powinno, bo forum nie było miejscem do rozstrzygania prywatnych spraw. A tak się właśnie stało i to napawa mnie wielkim niesmakiem. Wielkim. I sama jestem z siebie niezadowolona, że pozwoliłam sobie uśmiercenie forum postrzegać przez prywatę.

Pozwolę sobie zapytać, skoro i tak temat został poruszony, warto było? Warto było doprowadzić do wyludnienia forum? Są z tego jakieś korzyści?

A zauważyłeś JeRzy za czym tęsknią użytkownicy portalu? A chcieliby mieć coś na kształt forum+ dobry edytor, by móc się lepiej, sprawniej komunikować.

Ciekawe. Nieprawdaż?

Pytasz mnie, czy warto było doprowadzić do wyludnienia forum - ale przecież nikt z redakcji go nie wyludniał; nie dam sobie tego wmówić. Przeciwnie: sam uświadamiałem wtedy użytkowników, że mają do dyspozycji łatwą opcję zablokowania KTL-a we własnym zakresie. To oni wybrali gorsze rozwiązanie - zachowali się egoistycznie i uważam, że na tym stracili, bo na forum NF byli w mniejszym lub większym stopniu liderami, a w Drugim Obiegu kiszą się w sosie wzajemnej adoracji. Ich zapytaj, czy było warto. Niezaleznie od wszystkiego, w każdej chwili mogli i nadal mogą wrócić, bo ani nikt ich z forum nie wyganiał, ani nikt im drzwi przed nosem nie zatrzaskuje.

Forum nadal działa, jest do niego link i nawet trochę się dziwię, że ludzie z niego nie korzystają, bo jest dużo czytelniejsze i wygodniejsze w obsłudze od Hyde Parku na stronie - ma dobry edytor, można odfiltrować sobie niepożądane osoby...

No to pogadaliśmy sobie.

Przecież nic się nie stało. Tylko mnie starej coś się przywidziało.

Nie widzę powodu, żeby użytkownicy portalu mieli przenosić się z dyskusjami na forum, skoro członkowie redakcji omijają je szerokim łukiem. A jakąkolwiek ciekawą informację dotyczącą czasopisma NF wolą zamieścić i skomentować na DOF-ie niż na własnym, wydawałoby się, forum. Niesamowite.

Poza tym członkowie redakcji udzielają się na DOF-ie, czyli jednak z odszczepieńcami  warto wymieniać opinie i pokisić się choć przez chwilę w ich sosie. Zadziwiające.

Nikt Tobie, JeRzy, niczego takiego nie wmawia --- to są oceny skutków wpuszczenia na salony faceta, który zaczął od załatwiania prywatnych porachunków, załatwiania w sposób, za jaki każdy inny wyleciałby z forum. Ceniony pisarz? Być może --- ale z jakim wizerunkiem jako człowiek...   

A skoro DOF-owcy kiszą się we własnym sosie, to dlaczego jest tak, jak pisze Gytha?

Dlaczego członkowie redakcji udzielają się na DOF-ie? Bo niektórzy mają tam znajomych - ot i cała wielka filozofia. Ja się tam nie udzielam, bo po tym, jak mnie przy różnych okazjach, publicznie i w mailach, obrażano, wyzywano i obmawiano, nie czułbym się tam dobrze. O ironio, ci sami ludzie, którzy oburzali się na Przewodasa, że załatwiał na forum "NF" swoje porachunki, robili wszędzie przy byle okazji to samo wobec mnie - różnica polegała najwyżej na doborze słownictwa.

Cała tamta sprawa kosztowała mnie potwornie dużo nerwów i to, że teraz bardzo niechętnie udzielam się w jakichkolwiek dyskusjach jest po części jej wynikiem. Prawdę mówiąc, już żałuję, że dałem się Achice wciągnąć w roztrząsanie tego kolejny raz. Do tej pory tego nie rozumiem: skoro ówczesna społeczność na forum "NF" była tak cenna, dlaczego tamci forumowicze postawili wyżej własne ego i ją rozbili? Ale nie powinienem przecież liczyć, że ktokolwiek przyzna, że można było użyć filtrów i zablokować KTL-a we własnym zakresie, zamiast stawiać sprawę na ostrzu noża i szantażem domagać się bana.

Dlaczego KTL jest zbanowany obecnie - to pytanie nie do mnie. Ja od kwestii moderacji od jakiegoś czasu trzymam się z dala. Uprawnienia admina mam, ale pytany o bany odpowiadam "róbcie, co chcecie, tylko mnie w to już nie mieszajcie". Cenię spokój.

Ciekawe informacje dotyczące pisma zamieszczamy i komentujemy przede wszystkim na naszej stronie fanowskiej na Facebooku, a nie tutaj (chociaż tutaj również) i to akurat chyba jest zrozumiałe (w tym miejscu tradycyjnie dyplomatycznie przemilczam moją opinię o stanie tej strony).

OK. Dla dobra własnego, czyli stałych bywalców na tej stronie, zakończmy roztrząsania na napisanym. Nie ma większego sensu drążenie, kto i kiedy, a dlaczego i po co --- trzeba umieć powiedzieć sobie: było i minęło.  

Oby tylko nie wróciło w żadnej postaci. Jedno takie doświadczenie wystarczy, uważam. Po co nam druga czkawka?

Amen - tylko tyle mogę dodać. :)

Portalowi ludzie z forum nie korzystają (masowo), bo najzwyczajniej w świecie nie jest ono z portalem zintegrowane - to są osobne bazy danych z osobnymi kontami użytkowników. I wprawdzie taka integracja byłaby możliwa, ale nikt przy zdrowych zmysłach i szacunku dla swojego wolnego czasu się tego nie podejmie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A kto tu chciał połączyć forum z tą stroną? Bo ja na pewno nie.

Ja piszę na wszelki wypadek, żeby ktoś nie wpadł na pomysł wykorzystania obecnego forum zamiast Hyde Parku.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nowa Fantastyka