- Hydepark: Nie patrz! Czyli filmy fantasy/sf, których za wszelką cenę należy unikać

Hydepark:

filmy i seriale

Nie patrz! Czyli filmy fantasy/sf, których za wszelką cenę należy unikać

 

Tak z ciekawości temat zakładam, bo choć (pomimo nieudolności wyszukiwarki...) sprawdzałam, wygląda na to, że było już kilka wątków dotyczących polecania dobrego kina, ale chyba nikt nie zadbał o temat związany z produkcjami, których lepiej nie oglądać!

 

 

 

A to też ważna rzecz przecież. Czasem człowiek zaczyna coś i odpada po piętnastu minutach. Albo – co gorsza! – idzie do kina i okazuje się, że wyrzucił pieniądze w błoto.

 

 

 

Więc? Co, Waszym zdaniem, powinno zostać spalone we wszystkich egezmplarzach i kopiach, czego nie oglądać, na co szkoda czasu? Podzielcie się, proszę, wrażeniami, zróbcie bliźnim przysługę ; )

 

Komentarze

obserwuj

Obrazek prześliczny.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Frankenfish!!! Zdecydowanie odradzam. Do dziś żałuję, że obejrzałem.

Ja odradzam Eragona.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dlatego nigdy nie chodzę do kina sam, zwłaszcza na Lyncha. Jak po pół godziny straci się wątek, można się spokojnie przerzucić na całowanie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Chyba, że poszedłeś z kolegami.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To wtedy skupiamy się na przeszkadzaniu innym. Choć popcornową wojnę podczas seansu Wiedźmina (UNIKAĆ ZA WSZELKĄ CENĘ) trudno będzie kiedykolwiek przebić.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Wiedźmina, na nieszczęście, chyba widział każdy.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Z innej beczki. Noc poślubna Belli i Edwarda to najnudniejsze 10 minut w historii kinematografii.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tak sobie myślę, że niektóre filmy które kiedyś wydawały się fajne, dziś nie sposób byłoby oglądać. Taki dajmy na to Kaczor Howard - kiedyś, w kontekście całej otoczki lat osiemdziesiątych rzecz absolutnie genialna. Dziś nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek odważył się zrobić remake.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

To pewnie było nawet najnudniejsze 10 minut w historii scen erotycznopodobnych ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Film którego należy unikać - fabularny Scoobie-Doo. Jest koszmarny i naprawdę potrafi zepsuć przyjemność z oglądania bajek.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Erotycz... ojej, muszę obejrzeć.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"Prometeusz" - największy gniot minionego roku.

Ale kociaki! To Twoi współlokatorzy?

Niestety nie. Ale ma innych, równie uroczych (o ile nie drapią), tyle, że trochę wyrośniętych.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"Trochę"?

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

No dobrze. Może nie trochę. Jeden w szczególności. I również przestaje być uroczy, kiedy zdarza mu się rzygać. Jakoś traci wtedy w moich oczach na swojej wrodzonej, jakby nie patrzeć, słodkości...

Zadowolona doprecyzowaniem, Cet?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

^____________^

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Nie na temat, moi drodzy ; /

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Było takie coś z Nicolasem Cagem i czarownicą w klatce na początku, czego nie dało się oglądać, więc nawet tytułu sobie nie przypomnę - to tak, żeby było na temat. Jose, co to była za szmira?

Aha i z tym samym aktorem Uczeń Czarnoksiężnika - fajny pomysł, beznadziejne, oklepane, mdłe zakończenie, które rujnuje dobre wrażenie po filmie.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Łowca Czarownic. Ale czarownica była fajna, a scena na moście przypominała klimat dawnych rpgowych sesji.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

"Porwanie" z Jacobem ze "Zmierzchu". Z cudowną groźbą głównego złego: "Jeśli nie oddasz mi tych kodów, (...) zabiję wszystkich twoich znajomych z facebooka".

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

To najlepsza groźba, którą ostatnio słyszałam :D. Powinnam ją wykorzystać na niektórych swoich "znajomych"...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

O kurczę, muszę obejrzeć. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie dawałbym tu "Prometeusza". Jeden z niewielu filmów, w których 3D naprawdę miało sens. Wizualnie - majstersztyk. Ponadto rodzi się godna następczyni Ripley. A jeśli komuś nie pasuje fabuła, to niech obejrzy jeszcze raz ze świadomością, że to dopiero pierwsza część trylogii.

No wiesz, o gustach się nie dyskutuje, to, co dla jednych jest szmirą, dla drugich może być majstersztykiem. Jak Matrix na przykład ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Zaraz, a czym, jeśli nie dyskusją o gustach, jest ten wątek? ;]

O filmach, nie o gustach. Możesz wyrazić opinię, że coś ci się nie podoba bez zbędnej kłótni o to, dlaczego ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ale można też wyrazić opinię, dlaczego się nie podoba. Jeśli ktoś powie, że nie podobają mu się gwiezdne wojny, to wolałbym wiedzieć, czy to ze względu na dźwięki w kosmosie czy falliczny kształt mieczy świetlnych.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nigdy tak nie myślałam o mieczach świetlnych -_-''.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

@ekeeke - Jeśli tobie "Prometeusz" się podobał nie zamierzam się kłócić, ja dawno nie widziałem tak marnego filmu i dawno tak się w kinie nie wynudziłem. Każdy ma inny gust i każdy może wyrazić tutaj swoją opinię i umieścić film, który uważa za nieudany.

Cet, bo głodnemu chleb na myśli : P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To brajtowi to powiedz XDDD

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Jak dla mnie "Opowieści z Narni: Książę Kaspian" i "Podróż Wędrowca do Świtu" to zbrodnia wyrządzona miłośnikom książek z tej serii. Kaspian trafił akurat na modę, kiedy wszystkie ekranizacje książek/komiksów musiały obowiązkowo być mroczne, ale nie tylko mroczne, o nie. Musiały być megamroczne. Ponieważ w książce megamrocznych scen brakowało, trzeba je było dopisać. Bez komentarza. Natomiast z "Podróży..." nie jestem w stanie przywołać ani jednej sceny, tak bardzo bezpłciowy był ten film.

Osobiście nienawidzę też "Harry'ego Pottera" z dubbingiem.

Mroczne sceny w Kaspianie? :))

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To już stary serial był bardziej mroczny.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No więc właśnie ;)

Ja z "Podróży" przywołać jestem w stanie tylko jedną scenę, jak trafiają do Narni, nic więcej. Znacznie słabszy od poprzednich.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Czy to plotka, czy mają robić reset serii?

Co to znaczy reset serii?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Kręcić od nowa. Tyle że chronologicznie, czyli począwszy od Siostrzeńca Czarodzieja. 

Będzie ekranizowany "Siostrzeniec...", ale niekoniecznie oznacza to reset serii.

Osobiście odradzam "Króla Skorpiona 2" i pełnometrażowego "Wiedźmina" (serial czasem nie był taki zły).

Hmm.. No nie mam pojęcia czemu mieliby chcieć to jeszcze raz robić, pomijając kasę. Jeszcze jakby w międzyczasie był jakiś wielki skok technologiczny, to rozumiem, ale tak to...

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Może nie chodzi o skok, tylko rozczarowanie kolejnymi, bezpłciowymi częściami. 

Zdecydowanie radzę unikać Bestię Borowczyka.

Wiedźmy - co prawda familijny, ale jako dziecko oglądałam i już wtedy zastanawiałam się, co to jest...?

Generacja DNA - strasznie nudny.

Critters 2 - chyba nawet całego nie obejrzałam, podobnie kolejne części Gremlinów.

Łowca i Śnieżka - zwiastun zapowiadał się ciekawie, a przysnęłam na nim...

A z seriali odradzam Terra Novę - nawet jak na familijny strasznie naiwny i nielogiczny.

 

 

 

 

 

Jednak trochę tej Śnieżki będę bronić. Może rzeczywiście, scenariuszowo nie do końca, sama postać Śnieżki też jakaś taka nie bardzo, ale wizualnie ten film był moim zdaniem bardzo udany. Wszystko co najpiękniejsze kręciło się wokół złej królowej oczywiście, ale ze szczegółami oglądałam jej tron, koronę, suknie, biżuterię. Mam zresztą trochę takie skrzywiene:). No i wg mnie sama Charlize Theron jest po prostu przepiękna, pasowała do swoich kiecek :).

Ocha, pomyślałabym, że znam Cię osobiście, bo słyszałam dzisiaj prawie to samo zdanie z ust kogoś, kto siedział obok mnie ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

:). Chyba jednak nie. Nie rozmawiałam z nikim dziś o filmach. W ogóle dziś coś mało mówiłam, kurczę :).

I nie mogłabyś fizycznie wysłać poprzedniej wiadomości o 11 rano ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

ocha, nie musisz bronić - zgadzam się, że bardzo plastyczny film, ładny. Ale zawód, bo miało być coś ciekawego, z życiem, akcją - a tu nudy... Jakby tylko jedna czy dwie osoby się postarały przy tym filmie, a scenarzyści, reżyser - olali go.

Zawód? Już jak pokazały plakaty na mieście było widać, że nic dobrego z tego nie wyniknie i można liczyć co najwyżej na warstwę wizualną.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tej Śnieżki, to ja bym nie bronił...
Za to kaspianową Narnię da się "łyknąć", choć mroczne w niej było tylko: "Show me your enemies!". :) Za to "Podróż wędrowca... do kitu!".
O Promku powiedziano już wszystko i to nie jeden raz. Dla mnie Be, ale Be do obejrzenia. Jak się wyłączy myślenie...
A odradzam: kolejne z neverending stories; powinny się skończyć na jednej. Pierwsza część genialna; po dziś dzień do niej wracam.
Blade III -- szkoda słów.
Dragon Wars -- jw.
I jeszcze dorzucę: Water Horse. -- nawet moje dzieci nie chcą na to patrzeć. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Bitwa pod Wiedniem. Dla mnie to fantasy. Takiego gniota dawno moje oczy nie widziały i radzę omijać ją każdemu.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Gorsze od tej warszawskiej?

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Jakby z warszawskiej wyciąć Nataszę Urbańską i udawać, że nie gra tam Szyc to może jeszcze coś by z niej było.

A ta wiedeńska? Włoski film, z włoskim mnichem w roli głównej. Zgroza. Najgłębsze odchłanie dna.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No to nie obejrzę. Dzięki.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Beowulf w wersji "futurystycznej" – wyłączyłem gdy zobaczyłem walkę jednego faceta z całą armią. Oczywiście podchodzili pojedynczo i czekali aż on zada cios. 

Z anime (w końcu też fantasy) – Ikkitousen. Byłoby znośne, gdyby nie sceny, zboczone nawet jak na ecchi. Osobiście dotarłem chyba do czwartego odcinka i odpadłem, nie byłem w stanie dalej oglądać. 

Co do Eragona – film dało się jako tako obejrzeć chociaż z klimatem książki niewiele miał wspólnego. To, co najbardziej mnie zdziwiło, to to coś "mrocznego" czego dosiadał Cień. Czyli próba "umrocznienia" klimatu, która zakończyła się efektem dokładnie odwrotnym. Książka nawet mnie wciągnęła a film... Cóż, taka sobie bajka. Nijacy bohaterowie plus intryga, prosta do bólu. Dobre na raz, dalej nie chce się tracić czasu.

A no i "Zmierzch" czyli opowieść o wampirach emo.

Ja na ten przykład rozpatruję "Zmierzch" jako komedię i nie ukrywam – bawiłem się świetnie :D.

Ciężko mi wpaść na jakiś film, którego nikt jeszcze nie wymienił. Mogę tylko dodać, że końcówka "Niepamięci" jest przewidywalna i niesatysfakcjonująca, a bohater grany przez Morgana Freemana zupełnie płaski (nawet Tom Cruise wypadł lepiej). Oczywiście to tylko moje zdanie :( .

O, ten wątek żyje ; ) Cieszę się.

 

Sięgam wstecz pamięcią, ale ostatnio jeśli coś naprawdę mi się nie spodobało, to był to tylko "Prometeusz".

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

C'est la test.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Prometeusz to całkowita porażka.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wiele jednak nie pomogły ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Już w pierwszych sekundach film podpada animacją, gdzie rozrywają się splecione nici DNA, co wyglądało jakby były między nimi silne, wielocząsteczkowe połączenia :)

Well, z tak mikroskpijnej perspektywy – zapewne są. ;p

 

Co do tych “ciekawych inaczej”...Jest takie cudeńko – “Mamut” :))

Poza tym, istne dzieło sztuki ze Slaterem – “Stranded”.

No i “Titanic 2”, bo tego się nie da rozpatrywać w innych kategoriach jak s-f, no chyba, że od biedy w komediowych ;p

And one day, the dream shall lead the way

Osobiście, chcę się odwołać do filmu, którego koncepcja była świetna, jednak wykorzystana historia była banalna, a i metody budowania napięcia też nie należały do tych z półki znajdującej się ponad poziomem kolan.  

Mam na myśli “Pacific Rim” Film stworzony dla efektów specjalnych. Jednak, gdyby wyrwać z niego niektóre elementy takie jak historia pilota, który znajduje niemal “przeznaczoną” przez los partnerkę do dryfu, nagłe oświecenie w chwili katastrofy o mieczu mechanicznym, którego swoją drogą później używali jakby cały czas zdawali sobie sprawę, że jest podstawą ich wyposażenia i kilku innych rzucających się w oczy elementów. Gdyby zostawić główny szkielet czyli: przeżycia głównego bohatera, głównego dowódcy i historię wojny z Kaiju no i oczywiście ciągłe sprzeczki dwójki specjalistów zajmujących się wojną z monstrami od naukowej strony, a sztampowe rozwiązania zastąpić czymś mniej konwencjonalnym i oczywiście z takimi efektami specjalnymi, wielu ludzi czekało by na kontynuację.  Osobiście spodobało mi się, sposób w jaki wykorzystano efekt 3D (np. kołyska Newtona)

Film polecam, dla każdego, kto może obejrzeć go w 3D, jeżeli uprzednio oczywiście nastawi się na marny film, ale świetną zbieraninę efektów specjalnych i efektywne potyczki kolosów w przeciwnym razie cała produkcja wydaje się być żenująca i nie warta przeznaczania na nią czasu. 

Rozpisałem się troch, ale nie żałuję :) I dziękuję każdego kto miał na tyle cierpliwości by zainteresować się moim zdaniem. No i oczywiście, ciekaw jestem, czy ktoś może podziela moją opinię.

A ja ostatnio z polecenia kuzyna (wydawało mi się, inteligentnego) obejrzałam “Niezniszczalnych” (wiem, wiem, stare). Ze względu na treść pozwolę sobie zaliczyć go do fantastyki.

I byłam przekonana, że to będzie dla jaj. Bo stary Stallone, wyglądający jak stary cocker spaniel, stary Schwarzenegger, stary Rourke itd. itp. – no, oni nie mogli na serio grać twardzieli! I co? To było NA SERIO!!! Dawno nie czułam się tak zażenowana filmem. I jeszcze Stallone się zakochał! Brrrr...

Dobrze, dobrze, niech temat żyje, ostrzegajcie wspólforumowiczow :)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Co do Pacific Rim zgadzam się w 100% Banalnośc tego filmu wręcz powala, wszystko bazuje już na utartych schematach. Byłam na tym w kinie i bardzo żałowałam wydanych pieniędzy. Ale trzeba przyznać, że mojemu młodszemu bratu bardzo się podobał. Cóż, pewnie robiony pod młodszą widownię...

Ja też. Film zawiódł mnie tym bardziej, że utrzymane w podbnym tonie Transformery (ale tylko 1 część, reszta to już festiwal głupoty) podobały mi się bardzo.

And one day, the dream shall lead the way

“After Earth”. Obsada: Will Smith & Son. Najgorsze SF (w kategorii tych wysoko budżetowych) jakie widziałem.

“Dary Anioła: Miasto Kości”. Aktorstwo tak drewniane, że można się pociąć, a naiwnością fabuły przebija nawet “Zmierzch”.

I Wszystkie, ale to wszystkie “Ghost Ridery”. Chyba że ktoś lubi cielęcy wyraz twarzy Nickolasa Cage. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Ojej, Cage! Żaden inny aktor na mnie tak nie działa. Po prostu nie mogę oglądać filmów z jego udziałem, no nie mogę! Plakat z cierpiętniczą miną Cage’a to dla mnie plakat do spalonego filmu.

Napisałabym, że nie polecam żadnego filmu z nim, ale właściwie nie mogę tak napisać, bo widziałam jeden jedyny, z piętnaście lat temu. Może to jednak arcydzieła są? 

 

Ja jeszcze “Elizjum” uznaję za mocno głupowaty film, ale być może będę tu w odosobnieniu.

No niestety “Elizjum”, oprócz postaci tego psycho-najemnika to pomyje w porównaniu do “Dystryktu 9”, tak więc całkowicie się zgadzam :)

 

Cage jedną sceną zniszczył “Zapowiedź”, która do ostatnich 15 minut była naprawdę fajnym filmem. ;) Ale kilka ciekawych pozycji w swojej filmografii ma.

And one day, the dream shall lead the way

Cage miał rolę życia w “Leaving Las Vegas”, potem już równia pochyła. Gra chyba we wszystkim co mu zaproponują, chociaż (uwaga! może niektórych spotkać szok) odrzucił role: Aragorna, Neo z Matrixa i Johna Constantine. Chyba jego najlepsze, z mojego puntu widzenia, decyzje. :)

 

A “Elizjum” takie sobie, górna połka stanów średnich, można obejrzeć.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Ja bez szczerego śmiechu nie jestem w stanie sobie Cage’a w jakiejkolwiek z tych ról wyobrazić :)

And one day, the dream shall lead the way

“Zmierzchu” nie oglądałem i nie zamierzam. A co do nowych filmów SF to z nowości nie polecam “Snowpiercer. Arka przyszłości”. Oglądając takie filmy zastanawiam się zawsze kto dał na to pieniądze.

Ktoś już chyba wspomniał o Eragonie. Obejrzałam przed przeczytaniem książki (której, nawiasem mówiąc, też bym nie polecała) i miałam wrażenie zmarnowanego czasu. Nic mnie nie poruszyło.

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

“Zmierzch” widziałem, nie polecam. Pomijając samą historię to twórcy filmu nie są w stanie ponoć nawet realiów z książki wyłożyć przejrzyście (książki nie czytałem, ale film oglądałem nakłoniony przez fankę książki, która wielokrotnie przerywała oglądanie, klnąc na twórców, że tego nie wyjaśnili czy tamtego. Ponoć książka jest dobra od strony umieszczenia historii w realiach(na temat fabuły nie będę się wypowiadał) za to filmu z pewnością nie polecam bo nie ma tam żadnej mocnej strony.

 

 

 

Co do Cage’a mogę stwierdzić tylko jedno. Nawet raczej zapytać niż stwierdzić.

“Kto i jaki ma powód by wciąż dawać Cage’owi możliwość zarobku w przemyśle filmowym i to w miejscu gdzie stać powinni aktorzy?”

 

P.S. Nikogo swą opinią nie planowałem urazić, a jeżeli kogoś uraziłem to, to tak jakoś wyszło. Niechcący. 

Nikt do tej pory nie wymienił “Dungeons & Dragons”?!

Poza sztampowym do bólu scenariuszem, bezpłciową drużyną bohaterów i pseudoepickością w filmie pojawia się najbardziej przerażający antagonista w dziejach kinematografii – koleś z niebieską szminką na ustach. Argh...

Ja się na “Wiedźmina” tak nie rzucam. Fakt, faktem film słaby, ale to w sumie dzięki niemu jako dzieciak zainteresowałem się w ogóle fantasy. Na pewno “Zmierzch” – ta aktorka która grała główną rolę przez cały film gra tak jakby miała połączenie anemii z zatwardzeniem. Myślę że śmiało do tej kategorii dać wszystkie filmy fantasy i sci-fi klasy B z lat 80, a i najnowsze “Asterixy”.

“47 Roninów” z Reevesem. Dwa podejścia, dwa razy dopadł mnie sen. “Bieda z nędzą”, jak to się mówi.

 

And one day, the dream shall lead the way

Ja przyklepię pod Ghost Riderami – szmiry jakich mało. Dopisłabym jeszcze drugiego i trzeciego Matrixa – powinien być absolutny zakaz oglądania tych filmów, jesli nie chcesz brzydzić sobie odbioru pierwszej części. Dopisałbym jeszcze Jhonnego Mnemonica z Reevsem ( Reeves i Cage powinni mieć zakaz gry w filmach, to już chyba Seagal miał lepszą mimikę twarzy i zdolności aktorskie ). Ni i jeszcze mój chyba absolutny faworyt – Ucieczka z Los Angeles – ja podczas oglądania miałem odruch wymiotny. Jakkolwiek Uczieczkę z NY dało się jeszcze strawić, tak kontynuacja to szmira jaką trudno sobie wyobrazić. 

"I needed to believe in something"

Ej, Reeves wcale nie jest takim złym aktorem. W Matrixie sobie radził. W Constantinie z resztą też.

W Roninach już nie bardzo, no ale nawet gdyby był lepszym aktorem, niż jest nie byłby w stanie uratować tego filmu.

Erm... Chyba nikt jeszcze nie wspominał “Hulka” z Edwardem Nortonem. Szkoda tak dobrego aktora na takie badziewie. Kolejny – “Kobieta Kot” z Halle Berry, skoro już mowa o marnowaniu niezłych aktorów na szmiry.

Aha – trzeci Matrix wcale nie był aż taki zły. Drugiego słabo pamiętam.

 

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Lubię Matrixa, nawet lubię Constantine’a. Ale Kijanu mnie wkurza – ten człowiek ma jeden wyraz twarzy. Wydaje mi się, że Matrix zyskałby na zmianie obsady, ale do Constantine’a gość nawet pasował.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jestem zdania, że Revees pasuje do ról, w których postać powinna być mało wymowna, czyli do Matrixa i Constantina raczej się wpasował.

 

Junior_13j nie wiem czy widziałeś np. Animatrix. Pierwsza część powstała tylko po to aby opracować całe uniwersum, czyli Reaktywację i Rewolucję, Animatrix oraz gry z serii Matrixa. Kiedy spojrzy się na całość tego tworu w ten sposób wszystko znacznie zyskuje. 

Przynajmniej moim zdaniem. 

Okej, pewnie właśnie wylewam na siebie wiadro krytyki, jednak kto może niech unika serialu “Gra o tron”. Dla poparcia swej opinii zamieszczę krótkie streszczenie dowolnego odcinka:

Krew. Seks. Mało książki. Więcej krwi. Więcej seksu. Mniej książki.

Po pewnym czasie to już zniesmacza ...

Już chyba tak zostanie. Trza się przyzwyczaić, że Tomba bywa na NF mocno nieregularnie. "Gdy ktoś pyta, czy może coś wziąść, należy mu odpowiedzieć że owszem, może to braść."

Moim zdaniem nie warto oglądać  części Nieśmiertelnego od drugiej wzwyż, kompletna porażka. Nie polecam też filmu Snowpiercer, może nie jest tragiczny ale nie udany moim zdaniem z motywem poślizgnięcia się na rybie.

Dodam jeszcze do tego Avatara, pomijając efekty specjalne według mnie jest beznadziejny, Pokahontaz na niebiesko.

Ktoś z poprzedników wypowiadał się o Elizjum, dla mnie zepsute w dużej mierze przez czarny charakter, śmieszny raczej niż straszny.

Nie wiem, czy ktoś już pisał ale... Ziemiomorze. Unikajcie, jak ognia – zwłaszcza, jeśli czytał ktoś książki Ursuli K. Le Guin, na których podstawie film powstał. Zniszczyłam się niemal całkiem oglądają ekranizację ;_;

Dlaczego? By nie wymieniać za długo – ponieważ cały film jest drętwy, robiony na siłę i jakby starano się upchać wszystko na raz.

Studio Ghibli stworzyło też ekranizację Ziemiomorza opowiadającą o dziejach już pod koniec książek, kiedy to nasz Arcymag Gedd jest wiekowym osobnikiem, ale RÓWNIEŻ nie polecam... Tak jak Studio Ghibli genialnie tworzy filmy (animowane), tak w tym wypadku reżyserem był syn jednego z głównych ojców Ghibli... niestety talentu nie odziedziczył.

 

Wnioski. Książki są genialne, ale niestety biedna pani Ursula nie doczekała się porządnych filmów i jej dzieła skalano okrutnie... x_x

Na mojej liście filmów, których nie mogę oglądać jest Niesamowity Spider-Man. Ten restart serii nie wyszedł dobrze moim zdaniem.

Mam podobną opinię, z tym, że zdecydowanie bardziej niecenzuralną ;)

W ogóle przypadek reboota po 10-ciu latach od powstania oryginału? Czysta kpina.

And one day, the dream shall lead the way

A to nie było przypadkiem tak, że był komiks “Amazing Spider Man”?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Możliwe :) Ale filmy przedstawiają w sumie te same wydarzenia, tylko z inną obsadą. Ja tu i tak nie widzę innego celu, niż prostackiego zdarcia kasy z amerykańskich dzieciaków. 

A tyle jest świetnych książek do ekranizacji.

And one day, the dream shall lead the way

Co do Spidermana, to doszły mnie słuchy, że znowu będzie reboot, bo Sony w końcu odsprzedało prawa Marvelowi. Ktoś może potwierdzić? :P

Gadałem ostatnio z prezesem Marvela, ale zapomniałem zapytać :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Co do Spider-Mana to grubsza sprawa. Otóż Marvel, jak i DC Comics bawią się w tak zwane “Światy” lub “Ziemie”, czyli różne realia. Brało się to z tego, że było parcie na komiksy, ale chciano różnych scenariuszy i byli różni twórcy. Dlatego zaczęto tworzyć inne wymiary, w których losy bohaterów toczyłyby się inaczej.

Spider-Man, który był wydany w trzech filmach i którego wszyscy znamy też między genialnej piosence “Hero” Chada Kroegera i Nickleback to najbardziej podstawowa wersja.

Z kolei to co wyszło niedawno to inna bajka... Otóż nasza blond-aniołek występuje też w oryginalnej wersji, ale jest po Mary Jane i w okresie, kiedy nasz Peter już pracuje. Z kolei tutaj mamy nieco inny świat. Niestety nie pamiętam, który bo w przypadku Spider-Mana to występował w kilkunastu bodajże. Sami zobaczcie. Normalnie, jak mrówków... Mamy tu przygody z Lizardem, którego normalnie Peter poznał dopiero, jako pracujący, dorosły człowiek... A w filmie jest jeszcze młokosem, o wspomnieniach z przygody z pająkiem nie wspominając. Mary Jane jeszcze powinna być widoczna, ale zastępuje ją Gwen. Tak, więc jak sami widzicie stworzono alternatywną wersję Spider-Mana chcąc uderzyć w popularne tematy, a jednocześnie – niestety – nadal trzymając się komiksów, czyli z palca tego nie wyssali. Nie mniej jednak, jest to mało popularna wersja, gdyż większość ludzi zna jedynie pierwotne wersje światów, a nie zagłębia się w te inne :)

 

Uf... to tyle :D

 

Spider-man 3 ma być w 2018 roku. Jednak, jak to zawsze z Marvelem bywa – nigdy nie możesz być pewnym! Mają już bowiem na głowie projekt Ant-man’a i Avengersów oraz całej tej sagi by trzymała się kupy. Do tego obiecali stworzyć film o superbohaterce, więc mają nóż na gardle. Zobaczymy więc :)

Co do Ant-mana zastanawiam się co z tego wyjdzie. Po zwiastunie mam mieszane uczucia, coś mi tam nie pasuje, ale wiadomo to tylko zwiastun. 

Do listy filmów, których nie mogę ścierpieć dodaje Transformers, każdą część Jeśli ktoś oglądał film Clerks 2 to wie jakie mam zdanie na temat dużych robotów.

Faktycznie Ant-Man zaczyna się trochę inaczej niż klasycznie oryginalny Ant-Man, ale może nie będzie tak źle... Zobaczymy.

 

Transformers to bajki z mego dzieciństwa. To w co je przerobili na filmach to.. cóż.. dość.. niepokojące o.O no i aktor... Shaun Le Bouf czy jak mu tam... dobrze, że przynajmniej w 3ce nie grał x_X

Dracula? Podobał mi się, ale pewnie dlatego, że cały film śliniłam się do Luke’a Evansa... *_*

Ten film miał cała masę nielogiczności, niedopowiedzeń; postacie zachowywały się nienaturalnie, były mało przekonujące; dziury fabularne występowały dość obficie. Jedyną postacią, na którą był jako taki pomysł, to główny bohater. Cała reszta – tło. Może moje oczekiwania były zbyt wielkie? :P

Pewnie oczekiwałeś zbyt wiele. Ja nie oczekiwałam i podeszłam do tego z założeniem, że niestety d*py urywać nie będzie... no i zapatrzyłam się na Evansa, przez co film mi przeleciał szybko... <wzdycha> *_* Evans <3

Musiałam sprawdzić, któż to. Jeśli to jedyna zaleta Draculi, to raczej sobie odpuszczę... ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Jeszcze tragiczny jest “Ja, Frankenstein”.

To nie mogło być nic dobrego – no i nie było :)

 

Ze starszych, na pewno “Liga Niezwykłych Dżentelmenów” to zdecydowanie strata czasu.

And one day, the dream shall lead the way

Moje TOP TEN:

 

  1. Wiedźmin, made by Poland (brrr) Jak oni to mogli spartolić, no jak, pytam się?! Dlaczego?! Doczekamy się ekranizacji w Hollywood?
  2.  Wszystkie filmy niemieckiego kina katastroficznego. Tornado w Berlinie? Tsunami na Morzu Północnym? Co jeszcze wymyślą?
  3. Posejdon (statek tonie, ludzie się ratują... nuuudddaaa...)
  4. Avatar – Ostatni władca wiatru (jakoś tak). Przyznaję, że oglądałem kreskowkę Avatar. Oryginalna, z pomysłem i przesłaniem, bardzo zabawna. Film... cóż, nawet znośne efekty specjalne go nie ratują.
  5. Mucha – część II i III. Na siłę kontynuowany nienajgorszy pomysł z jedynki.
  6. Duża część serii Star Trek.
  7. Planeta Małp. Ta sprzed paru lat, nie pamiętam dokładnie nazwy.
  8. Batman z Szłarcenegerem. Klasyk beznadziejnego filmu
  9. Trzynaście dusz – pod koniec, niestety, przewidywalny
  10. Star Wars, trzy ostatnie filmy, jeden gorszy o drugiego. Ale da się obejrzeć, więc ostatnia pozycja.

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

 Wszystkie filmy niemieckiego kina katastroficznego. Tornado w Berlinie? Tsunami na Morzu Północnym? Co jeszcze wymyślą?

W ogóle niemieckie filmy to z reguły ogień i pożoga ;) Jakieś takie przaśne to wszystko.

 

 

EDIT: Jeszcze z ostatnich, Exodus był słaby. Straszliwie bezpłciowy film, można było dużo więcej wyciągnąć z tej historii. Ridley Scott i jego ostatnie dokonania, to równia pochyła w dół.

And one day, the dream shall lead the way

Jeszcze tragiczny jest “Ja, Frankenstein”.

Nie dodałem tego filmu do tej listy tylko dlatego, że nie przetrwałem więcej niż 10 min filmu :P

Co do Exodusu to oglądając trailer, miałam nadzieję że jednak się okaże że to tak naprawdę aktorska wersja “Księcia Egiptu” i w końcu zaczną śpiewać. Nie zaczęli, dałam sobie spokój z filmem ;-)

i w końcu zaczną śpiewać. Nie zaczęli, dałam sobie spokój z filmem ;-)

:D

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dreammy... <leży> XDD HAHHA

Odradzam ,,Intruza” na podstawie powieści Stephanie Meyer – książka uzależnia jak narkotyk, ale piąty film oparty o jej twórczość jest kompletną porażką. O ile trzy pierwsze części Zmierzchu były niezłe, o tyle przy Intruzie mogli się nieco bardziej postarać. Przez większą część seansu czekamy, aż wydarzy się coś niezwykłego, jakieś wielkie BUM! (punkt kulminacyjny), a pod jego koniec tracimy nadzieję, że cokolwiek ciekawego znajdziemy w tej produkcji. Krótko mówiąc: jest nudny, ciężki, i jeżeli ktoś nie przeczytał książki, to ten ktoś nie zrozumie NIC.

Ostatnio oglądałem w telewizji “Green Lantern” i muszę powiedzieć, że takiej tragedii nie widziałem od czasu Fantastycznej Czwórki.

Całe szczęście, że jedno i drugie omijałem szerokim łukiem. Chociaż muszę przyznać, że negatywne opinie aż zachęcają do przekonania się samemu :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Z czystym sumieniem NIE polecam Barbie Jupiter-Intronizacja.  Nie mam zielonego pojęcia co miało na myśli rodzeństwo Wachowskich robiąc ten film, ale głupotą momentami miażdży. A do tego Czajnik Tatam bardziej drewniany niż Kristen Stewart w “Zmierzchu”... Jeszcze oczy mi krwawią...

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Nie oglądałem ostatnio jakichś totalnych szmir, ale:

Chappie to również nic nadzwyczajnego, choć aż tak zły nie był. Tym niemniej, laptop + pendrive  + ludzka świadomość łamią system na pół.

No i Ex Machina, którą wszyscy się tak zachwycają... bez przesady.

And one day, the dream shall lead the way

“Lucy” Luca Bessona. Jak z potencjalnie ciekawego pomysłu zrobić bezsensowną jatkę. Jeden z głupszych filmów, jakie widziałam, a głupich widziałam sporo.

“Chappie” też mi się nie podobał.

“Vice”.

Koszmar, nie film. Oglądać tylko w wypadku, gdy lekarz zaleci odtrucie organizmu, apteki zamknięte, a my nie mamy w szafeczce leków stymulujących odruch wymiotny.

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Niepomny ostrzeżeń, obejrzałem mimo wszystko tę “Lucy” – słyszałem o niej w końcu też parę dobrych opinii. I... uf, jakie to było durne! Wg filmu, kontrolując więcej niż 10% naszego mózgu (nie wiem, skąd się wziął ten mit, tak nawiasem), człowiek jest w stanie czytać w myślach, zmieniać swój wygląd w jednej chwili, kontrolować materię, sprawiać, że ludzie lewitują, mieć władzę “nad falami elektrycznymi ORAZ magnetycznymi, ale nie wszystkimi, tylko tymi prostszymi”... Stężenie debilizmu gorsze niż w “Ja, Frankenstein”, który przynajmniej nawet nie starał się mieć jakiegokolwiek sensu.

“Siódmy syn” również marny i bez sensu, ale do dwóch powyższych się pod tym względem nie umywa.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

No właśnie – najgorsze jest to, jak głupie filmy mają ambicję. Niedawno widziałam też “Abraham Lincoln – łowca wampirów” (po prostu jak mój mąż słyszy taki tytuł, to się nie może powstrzymać). Też był masakrycznie głupi, ale przynajmniej nie udawał, że jest mądry.

Ale mnie w “Lucy” i tak najbardziej wkurzała ta rąbanka.

Mnie w “Lucy” najbardziej wkurzała ta pseudonaukowość :P

Czekam na pseudonaukowy film, gdzie jakiś prawnik zaskarży prawo ciążenia i jak wygra rozprawę, ludzie zaczną latać.

Wg filmu, kontrolując więcej niż 10% naszego mózgu (nie wiem, skąd się wziął ten mit, tak nawiasem), człowiek jest w stanie (...)

Poczytaj sobie o tym tutaj :)

https://en.wikipedia.org/wiki/Ten_percent_of_the_brain_myth

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

“Anomalia”

Eh... wydałem na ten film dwadzieścia złotych. Zdecydowałem się, bo wytwórnia Universal... Tak, wiem, żaden argument. Strzeżcie się!

 

 

Właśnie po raz pierwszy w życiu (tak, naprawdę do tej pory nie udało mi się go obejrzeć) oglądałam sławetnego Prometeusza. I jestem głęboko wstrząśnięta, tak głęboko, że postanowiłam zostawić tu ślad.

Lubię sci-fi, ale większych bzdur w życiu nie widziałam ;(

Hah, znam to :) Nie no, Prometeusz to patologia, gdzie pomijając dziury w fabule, pierwsze pytanie które chce się wykrzuczeć wcstronę ekranu to: "co za typ was wybrał na tę wyprawę, debile?". Zachowania postaci wymykają się tu zdrowemu rozsądkowi, zdecydowanie ;)

And one day, the dream shall lead the way

Pomijając już debilizm załogi i potentata, który tych kretynów wysłał w kosmos, najbardziej poruszyła mnie scena dwuminutowej operacji brzucha, po której można biegać, skakać i walczyć z potworami. W dodatku do tej pory zachodzę w głowę, skąd w lądowniku kosmicznym wzięła się siekiera.

Chociaż nie – może obcy przynieśli.

Eee, mnie bardziej powaliła scena z biologiem, który chce pomiziać obcego węża.

 

Hmmm... Nie brzmi to najlepiej :P

Tam w prawie każdej scenie było coś powalającego. I przez cały film towarzyszyła mi myśl, że gdybym wrzuciła tutaj takie opowiadanie, to zjechalibyście je z góry do dołu ;)

A mnie się podobało kilka scen z początku – na zasadzie: O! Byłam tu! Przecież to Dettifoss! I kilka innych miejsc ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Klucz do wieczności vel Self/less. Omijać. Zapowiada się fajnie, pomysł dobry, ale... jakby reżyser nie wiedział, czy chce uderzać w konwencje bliżej fiction, czy bliżej Rambo w Afganistanie, czy może szlachetny Bond i cycki.

I aktorsko do bani. Dawno nie widziałem tak źle zrobionego filmu, który miał potencjał.

Ja przepraszam za tę nekrofil... nekromancję.

Zgłaszam do listy Slender Mana. 

Cóż, są filmy tak kiepskie, że aż śmieszne. Ten jest tak kiepski, że aż nudny.

 

Edyta: troszkę niezgodne z tematem, bo to horror jest. Podobno.

Kolejnej rezurekcji listy nadszedł czas.  Wiem mógłbym zostawić zmarłych w spokoju ale muszę... Żółć jest we mnie silna.

 

Ostatnia IX część gwiezdnych wojen. NIE! Cofam. Cała nowa trylogia... zrobili z niej istny horror i to nawet nie mówię o niezgodności z canonem, ale niezgodności w samej tej trylogii, niedopowiedzenia, uproszczeniach, kliszach i absurdalnym scenariuszu.

 

Ale numer IX przeklinam po dwakroć bo wydałem pieniądze, żeby zobaczyć to w kinie(uczyniłem to co prawda, żeby zrobić recenzję, ale i tak żałuję) i najgorsze że miał on potencjał i to ogromny, ale zmarnowany w najokrutniejszy możliwy sposób.

 

 

Jeśli chodzi o Star Wars, to polecam zobaczyć jakie to jest złe pod każdym względem (wyjątkiem efekty specjalne), ale nie polecam wydawać pieniędzy na seans. Kiedyś będzie w TV. :)

Osobiście byłem w kinie, ale tylko dlatego że szwagier dostał z roboty darmowe wejściówki o krótkim terminie, bo inaczej plułbym sobie w twarz jakbym zapłacił Disneyowi za to coś.

Po spektakularnym fiasku poprzedniej części poszedłem się po prostu pośmiać i nawet to nie za bardzo się udało, bo to było... słabe. Więcej fanu mam na filmach klasy B z Pulsa.

Ale popieram, cała nowa trylogia jest słaba. Bardzo słaba.

Tylko efekty na plus.

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Ostatnia IX część gwiezdnych wojen. NIE! Cofam. Cała nowa trylogia...

Czemu tylko nowa trylogia? Pierwsza-klasyczna jest modna głównie dzięki temu, że jest modna. W pierwszej-chronologicznej podobny efekt.

wilk-zimowy

Oryginalna trylogia ma swoje tragiczne chwile, ale w całokształcie jest całkiem dopracowana. To standardowa historia o tym jak chłopiec staje się rycerzem, żeby uratować królestwo z rąk złego czarnoksięznika. Tyle co było powiewem świeżości w tym założeniu były realia SF. Jednak widać, że całość trzyma się razem. Jest to majstersztyk w najbardziej pospolitym tego słowa znaczeniu. (Nie jest najlepszym dziełem w historii, ale jest wykonany na wysokim poziomie i otworzył drogę kilku nurtom, które możliwe że by nie powstały żeby nie on)

 

Prequele są za to historią bardziej polityczną, gdzie głównym bohaterem jest młody chłopak, później mężczyzna nie znający swojego miejsca na ziemii i nie mogący zapanować nad swoimi emocjami. I ktoś taki z brzemieniem wybrańca na barkach jest jedną ze stawek walki między dwiema frakcjami, aż w końcu upada. (Nie dziwię się że fanom starej serii, prequele mogą się nie podobać, ale głównym powodem za tą niechęcią jest to że z heroicznej historii przenosimy się do szczytu chwały jedi gdzie tak na prawdę wszystko sypie się w oczach z obiektywnej perspektywy. Ci którzy twierdzą, że to efektowność zabiła Gwiezdne Wojny niech zadadzą sobie jedno pytanie, czy gdyby w czasach powstawania starej trylogii istniała ta sama technologia to czy Lucas na prawdę by z niej nie skorzystał?) Ostatecznie więc niechęć jest zrozumiała, bo to jest kompletnie inny rodzaj opowieści serwowany odbiorcom, ale sama jakość przedstawionej historii w obu przypadkach jest bardzo dobra.

 

Tymczasem nowa trylogia... Żeby nie trzymała sie kanonu, ale historia w samej trylogii trzymała się kupy, mógłbym to przełknąć, ale tym razem sama trylogia się rozpadła od środka. To czy coś jest modne czy nie, to swoja drogą. To czy jakiś dialog jest sztywny czy nienaturalny to się zdarza, niektórzy mają z tymi aspektami kłopoty. Ale w samym prokecie fabuły ta trylogia rozpada się na kawałki. A najgorsze jest to że były w niej podwaliny by zrobić coś dobrego i oryginalnego(może odchodzącego od starego kanonu, ale wciąż broniącego sie jakością wewnętrzną) Tymczasem wybebeszyli wszystko i rozrzucii po ogródku, niech wyrośnie z tego kasa.

 

Podsumowując, poprzednie trylogie nie są bez skazy i tak... wiele osób wraca teraz do nich tylko dlatego że są modne, ale historia w nich była na jakimś konkretniejszym poziomie, a tutaj jest tak źle, że szkoda gadać, a i tak się rozpisałem bo ciężko to w sobie zdusić.

Ci którzy twierdzą, że to efektowność zabiła Gwiezdne Wojny niech zadadzą sobie jedno pytanie, czy gdyby w czasach powstawania starej trylogii istniała ta sama technologia to czy Lucas na prawdę by z niej nie skorzystał?

Na pewno by skorzystał – pytanie, czy wyszłoby mu to na dobre? Moim skromnym zdaniem, które całkowicie podzielam, Lucas nie jest dobrym scenarzystą. Kiedy miał na warsztacie prostą jak konstrukcja cepa, rozkosznie chłopięcą pierwszą trylogię, poszło mu nieźle (inna rzecz, że nie jest to jego wyłączną zasługą, wyguglajcie sobie choćby Leigh Brackett). Ale w drugiej trylogii próbował już być “dorosły” i poniósł klęskę, bo taki nie jest. Zwłaszcza, że tym razem nie miał przy sobie ludzi, którzy stuknęliby go w głowę i powiedzieli, że coś nie działa. Został legendą, a to dla twórcy bardzo niedobrze.

Twórcę trzeba krytykować, nie okadzać, bo mu sodówka strzeli.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jamesie9987,

Oryginalna trylogia (...) To standardowa historia

Otóż właśnie ;-)

Ileż razy próbowałem dotrwać do końca ;-) I to mimo faktu, że lubię te dzieła, z których oryginalny Star Wars sięgał garściami, włącznie z pograniczem kopiuj-wkleja.

 

Według mnie warto czasem obejrzeć słaby film. Przynajmniej mamy jakiś punkt odniesienia :) Dla przykładu, czwarta i piąta (szczególnie piąta!) część “Piratów z Karaibów” utwierdziły mnie w przekonaniu, że pierwsze trzy części stanowią niepodrabialne, niepowtarzalne arcydzieło.

 

Z innych przykładów: seria Cube. Pierwszy film – świetny, drugi – słaby. O trzecim nawet nie warto wspominać.

“Mroczna Wieża” – doskonały przykład KATASTROFALNIE spierdolonej ekranizacji książki. Ostatnia “Fantastic Four” – doskonały przykład na to, że nawet słaby film (czyli FF z 2005) wydaje się niezły, jeśli schrzanić koncepcję jeszcze bardziej, robiąc taki remake. Drugi “Pacific Rim” – zrobiona całkowicie bez potrzeby i bez pomysłu kontynuacja filmu, który był całkiem niezłym jednostrzałowym odmóżdżaczem.

Gdyby nie złe filmy, skąd wiedzielibyśmy, które filmy są dobre?

Precz z sygnaturkami.

Gdyby nie złe filmy, skąd wiedzielibyśmy, które filmy są dobre?

Całkowicie się zgadzam z takim podsumowaniem rozważań o złych filmach.

A tak z innej beczki. Uświadomiłem sobie właśnie, że chciałbym jeszcze słówko powiedzieć o trzech ostatnich częściach Gwiezdnych Wojen, których gorzej nie dałoby się chyba nakręcić. Nawet gdyby ktoś się starał, to nie dałoby się chyba zjechać z tymi filmami niżej, bo radośnie już sobie spoczywają na samym dnie. I nawet nie razi w nich tak bardzo infantylność, uproszczenia i decyzje bohaterów, często pozostające w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. To są grzechy wielu współczesnych filmów. Dla mnie najgorszy jest brak pomysłu na tą całą historię. Gdy te filmy oglądałem, czasem miałem wrażenie, jakby scenariusze pisał dziesięciolatek. I teraz, nawiązując do sentencji o dobrych i złych filmach, gdy porównamy części IV, V i VI z częściami VII, VIII i IX – łatwo uda się dostrzec różnicę.

Nowa Fantastyka