- Hydepark: Intrygujące (przynajmniej mnie) zdanie

Hydepark:

Intrygujące (przynajmniej mnie) zdanie

Położyłem się w niebieskawym brzasku poranka z książką na piersiach i wsłuchałem się w dźwięki śpiącego miasta uderzające w dachy, skąpane w purpurze.

 

Zafón – Cień Wiatru

 

Czy to zdanie nie brzmi nieco dziwnie, i czy właściwie jest poprawne?

Komentarze

obserwuj

Że niby położył się w brzasku poanka? Gdyby było "na" to byłoby lepiej?;) Do wszystkiego można się doczepić, do tego zdania też. 

1) Dlaczego o poranku miasto śpi? Powinno się budzić.

2) Dlaczego dźwięki uderzają akurat w dachy a nie np. w ściany?

3) Dźwięki śpiącego miasta uderzające w dachy, skąpane w purpurze --> fraza niejasna: czy to dźwięki sa skąpane w purpurze, czy dachy? Logika wskazuje, że dachy (choć wtedy lepiej brzmiałoby "uderzające w skąpane w purpurze dachy"), ale czemu są skąpane w purpurze, skoro blask jest NIEBIESKAWY?

 

Na oryginał trzeba patrzeć, może to wina tłumacza. A Zafon pisze... dziwnie. Ja tam nie przepadam za nim. W "Grze Anioła" dopiero są zdania... 

W takim razie jakim cudem został wydany, skoro wali takie... byki? Dziwactwa? A tutaj mamy rzeź niewiniątek? ;>

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Najprawdopodobniej jeszcze nie miałeś okazji, nie zdążyłeś zauważyć, że gdy nie ma się nic konkretnego do powiedzenia, treść zastępuje się formą. Zawsze znajdzie się grupa zachwyconych tym krytyków, recenzentów, interpretatorów i czytelników, którzy łykają każde dziwactwo i każdą bzdurę, żeby przypadkiem nie wyjść na zacofańców i głupoli.

Uzupełnienie: w oczach bezkrytycznie nadążających za modami.

Zafon co rusz poetyzuje. Jego zabiegi na tyle jeszcze mieszczą się w granicach szeroko pojętego rozsądku, że ludzie go kupują. Znam kilka osób, które szczerze jego styl (przefiltrowany przez tłumaczenie) uwielbiają.

 

Naprawdę można pisać dziwaczniej --- logika wypowiedzi sobie, a strumień słów, myśli, obrazów sobie. Grafomania? Może. Może być to jednak inna metoda twórcza. Zła? Jak kto lubi...

Cóż, ja osobiście lubię jego literaturę, tylko właśnie, momentami, przychodzi takie oto zdanie i jestem confused.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

I właściwie z tego zdania wynika, że dźwięki były skąpane w purpurze, czy dachy?

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Są zdania w języku polskim, w których nie da się dokładnie rozgryźć kto kogo. Chyba, że jest jakiś kontekst. Takie zdania są poprawne, ale raczej niechlujne i po prostu powinno się ich unikać. Przykłady?

 

Dzieci pogryzły psy.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Tłumaczem tej książki jest Carlos Marrodan Casas, Hiszpan mieszkający w Polsce i własnie przekładający literaturą hiszpańskojęzyczną na polski, który może jeszcze nie do końca dobrze czuje. Choć z drugiej strony tłumaczył też Maurkueza, więc raczej jest uważany za dobrego tłumacza.

A "Cień wiatru" to piękna książka, może tylko nieznacznie zatrącająca kiczem. Ale mimo to jak najbardziej warta czytania.

Jak zdanie jest w książce, to odbiera się je inaczej, mniej się rzuca w oczy okazjonalna nielogiczność - i nie uważam, że to źle, czasem na dobre wychodzi coś przełknąć, może od biedy. Czasem. Ale pomijając już to i przyglądając się konkretnie zdaniu...

1) Czy "brzask poranka" nie jest pleonazmem?
2) Skoro to mężczyzna, to nie powinien mieć książki na piersi zamiast na piersiach?

Co do purpury, to wydaje mi się, że skąpane były w niej dźwięki, nie dachy - inaczej nie byłoby tam przecinka... Ale na siłę i tak można by wstawić, więc kto wie. Dlaczego purpura jest niebieska też pozostaje dla mnie zagadką.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Tymi piersiami to mnie zaintrygowałeś... :D Jakkolwiek to nie brzmi.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

    Ciekawy jestem, czy w oryginale jest wyraz "potem" albo "a potem". Bo -- w tym zdaniu umyka następstwo czasu. Oba orzeczenia są w czasie przeszlym dokonanym. Ale --- bobater majpierw się polożył, a potem wsłuchał...  Pod tym względem jest to niezręcznie napisane --- albo przetłumaczone.

    "Brzask poranka"  nie jest pleonazmem.  

Zgodzę się z Argoeling, że "Cień wiatru" warto przeczytać. Pomijając pseudobarokową stylistykę, fabuła naprawdę wciąga, a Barcelona zostaje pięknie odmalowana. Nie powiedziałabym, że to "piękna" książka, jednak coś w sobie ma- coś na tyle magicznego, że mimo przekombinowanego języka chciało mi się ją czytać. "Gra Anioła" jest dużo słabsza, z mocno naciąganą fabułą, a już zupełnie odpadłam po "Marinie". Przecierałam oczy ze zdumienia, że ktoś to wydał.  

@RogerRedeye

 

Strona po stronie ulegałem coraz bardziej urokowi czytanej historii i jej świata, dopóty w oknach nie pojawiły się pierwsze promienie świtu, a moje zmęczone oczy nie dotarły do ostatniego zdania. Położyłem się w niebieskawym brzasku poranka z książką na piersiach i wsłuchałem się w dźwięki śpiącego miasta uderzające w dachy,
skąpane w purpurze. Senność i zmęczenie pukały do moich drzwi, ale nie ulegałem im.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Nie wiem, jak w oryginale, ale tak to ogólnie wygląda.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

@AdamKB 

Naszła mnie tutaj refleksja: za modami. Czy moda przypadkiem nie jest jedna?

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Mogą równocześnie panować dwie mody, trzy --- poza tym równoczesnym występowaniem liczba mnoga oznacza też zmienność zjawiska w czasie. > Nadążał, jak mógł, za modami wieku, w którym przyszło mu żyć. <  

Zacytowałeś trzy zdania i dzięki temu "stała się jasność".  

Strona po stronie ulegałem coraz bardziej urokowi czytanej historii i jej świata, dopóty w oknach nie pojawiły się pierwsze promienie świtu, a moje zmęczone oczy nie dotarły do ostatniego zdania. Położyłem się w niebieskawym brzasku poranka z książką na piersiach i wsłuchałem się w dźwięki śpiącego miasta uderzające w dachy,
skąpane w purpurze. Senność i zmęczenie pukały do moich drzwi, ale nie ulegałem im.   

Strona po stronie coraz bardziej ulegałem*) urokowi czytanej historii i jej świata, dopóty**) w oknach nie pojawiły się pierwsze promienie świtu, a moje zmęczone oczy nie dotarły do ostatniego zdania. Położyłem się w niebieskawym brzasku poranka z książką na piersiach***) i wsłuchałem się w dźwięki śpiącego miasta uderzające w dachy, skąpane w purpurze****). Senność i zmęczenie pukały do moich drzwi, ale nie ulegałem im.  

*) tak jest poprawniej --- lokacje opisu natężenia cechy lub czynności podlegają (najczęściej) tym samym prawom, które rządzą lokacjami przydawek charakteryzujących i klasyfikujących.   

**) tu dałbym "dopóki".  

dopóki
1. [...]
2. do czasu, aż (zwykle z przeczeniem)
Publiczność biła brawo, dopóki śpiewak nie zaczął bisować.   {SJP PWN}

***) regułą jest rozróżnienie, czynione użyciami liczby mnogiej lub pojedynczej, między tą samą częścią korpusu kobiecego a męskiego. Na piersi.  

****) skąpane w purpurze są niewątpliwie dachy.

"Me tendí en la penumbra azulada del alba con el libro sobre el pecho y escuché el rumor de la ciudad dormida goteando sobre los tejados salpicados de púrpura."

O, tak jest w oryginale. A więc to dachy są skąpane w purpurze i wydaje mi się, że ten przecinek w polskiej wersji jest postawiony nadmiarowo.

Co do mód - myślę, że bez problemu może być ich bardzo wiele. Choćby mody w różnych okresach historycznych albo w różnych dziedzinach. Natomiast jak już jesteśmy przy tym rdzeniu, to mnie razi inne słowo: "modowy". Czasopisma modowe, blogi modowe... Rozumiem, że nie może być "modne", ale brzmi to topornie (prawie jak "ministra" ;) ).

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Czyli stanęło na tym, że to zdanie jest dobre, niedziwne i pasujące do reszty?

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

        Zacytowany, nieco obszerniejszy fragment tekstu zdecydowanie zmienia odbiór tego pojedynczego zdania. Ciekawy kawałeczek prozy… Zmienia, bo na przykład wyjaśnia użycie przymiotnika „niebieskawy” -- niebo mogło być niebieskawe w świetle poranku, a czerwone dachy przybrać w tym samym świetle odcień purpury, choć akurat purpura to jeden z odcieni fioletu. No i bardzo ładnie ten passus pokazuje następstwo czynności. 

        Ale -- tłumacz wsadził w tekst brzydki rusycyzm „dopóty” -  brr… -  a nadto nie zwrócił uwagi na bliskie sobie powtórzenia czasownika „ulegać”. Lepiej może byłoby użyć w ostatnim zdaniu ładnego czasownika „poddawać się” - nie poddawałem się im brzmiałoby jednak lepiej i powodowałoby usunięcie powtórzenia.

Redeye! "Dopóty" to piękny rusycyzm :)

Nowa Fantastyka