- Hydepark: Nowa Fantastyka 08/2012

Hydepark:

Nowa Fantastyka 08/2012

Pojawił się sierpniowy numer "Nowej Fantastyki". Zachęcam do komentowania. Na marginesie dodam, że przyszła w końcu godzina na tekst Eferelina (znaczy się mój). ;)

----malakh---

Przepraszam, że wtąrcam, ale nie ma sensu zakładać drugiego tematu, skoro ten jest, więc tutaj dokleję:

Wisi już PDF, a w nim pełen wywiad z Martinem – jest to materiał dostępny jedynie tutaj, w wydaniu papierowym go nie ma!

Komentarze

obserwuj

To już wiem skąd ten pośpiech przy zakładaniu tematu ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A mnie zastanawia, na co oni z Batmanem tak patrzą ;)

Patrzą na mnie z zazdrością.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl, przejrzałeś mnie. :)

Czyli tak naprawdę masz już złote pióro? Gratulejszyn ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Piękna sprawa, Eferelinie.

Na razie tylko rzuciłem okiem, Eferelin. Ale na pewno przeczytam i skrobnę parę słów, co myślę.

Eferelin Rand traci anonimowość :) Oczywiście bardzo chętnie przeczytam i gratuluję złotego pióra.

Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa. Jestem szczerze ciekaw Waszych opinii, bo "Mistrz" to pierwsze historyczno-przygodowe fantasy, którego napisania się podjąłem.

Eferelinie, tekst pisany na zamówienie, z nakreślonym wątkiem narracji?

Nie, to tylko moja radosna twórczość. Póki co, nikt jeszcze u mnie tekstów nie zamawia. :)

Może nawet specjalnie dla Ciebie kupię numer... albo przeczytam Twoje opowiadanie na szybko w sklepie. Długie jest? ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A co tak wszyscy milczycie w sprawie konkursu na opowiadanie?

 

Ja tam jestem zaskoczony tą inicjatywą zaskoczony bardziej niż opowiadaniem Eferelina ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

A konkurs to bardzo fajna inicjatywa. :)

Oczywiście. Trzeba będzie wziąć udział. Prawie pół roku na przygotowanie się ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Skoro nikt się nie kwapi omówić numer, to ja skrobnę parę słów.

Pierwsze opowiadanie "Lisiczka" zacząłem czytać, ale nie skończyłem. Znużyła mnie ta chińszczyzna. Następne, "Mistrz" Eferelina, przeczytałem z zainteresowaniem, bo zawsze bardzo lubiłem filmy samurajskie. Jest dobrze napisane, konkretnie i na temat, choć, po prawdzie, wolałbym, by skończyło się jakimś efektownym pojedynkiem między dwoma mistrzami miecza. Bo o podłych uczniach tak trochę przykro się czyta. Następny tekst, ten o Nowej Hucie, to jakas kolejna wariacja rozliczeń zprzeszłoscią PRL-u, tu z okresu stalinowskiego. Mnie taka tematyka ani ziębi, ani grzeje, ot, przeczytałem i tyle. Potem był tekst Stephensona, ale ja cyberpunk odrzucam z automatu, więc nie czytalem. "Mamo, jestesmy Żenią" - dość interesujący tekst, choć chyba nie zrozumiałem zakończenia, w każdym razie jest dość dziwne. No i ostatnie opowiadanie, musiałoby być genialne, bym miał ryzykować utratę wzroku, czytając tę minimalną czcionkę. A wątpię, aby takie było...

Konkurs jest na pewno ciekawy... Fajny limit znaków, precyzyjnie podany {znaki ze spacjami}. Fajny, szeroki zakres tematyczny. Kto co lubi pisać... No i odległy termin nadsyłania prac, dający naprawdę dużo czasu na pisanie. 

Jednego zabrakło i chyba tutaj redakcja trochę się zawahała --- podania nagród. Czy zwycięzca / zwycuęzcy  dostąpi/dostąpią zaszczytu publikacji tekstu w wydaniu papierowym?

Jedno, dwa zdania więcej w tej sprwie -- i komunikat byłby pełny.

Uznaliśmy, że to oczywiste - konkurs ogłoszony w piśmie, więc i opowiadania nagrodzone pójdą w piśmie.

Pięknie! Oczywiście dla zwycięzców... Pełnia informacji. Dzięki.

Co do Twojego tesktu Eferelinie, to mam całkiem pozytywne odczucia. W sumie przyjemne opowiadanie, prosto zbudowane, bez udziwnień, co wychodzi raczej mu na plus. Mam fajną jasność umysłu po takich tekstach. Aczkoliwek dopatrzyłem się dwóch literówek, bodajże w słowie "krotki miecz", który to później napisałeś poprawnie. Drugiego przykładu nie pamiętam. Pozdrawiam.

Opowiadanie Eferelina mił się czytało. Ciekawe przeniesienie umiejętności mistrza Yody na japoński grunt. Możliwe ścieżki  wydarzeń. Będę o tym medytował w najbliższej przyszłości.

Przeczytałam NF i niestety jestem rozczarowana. Najbardziej podobało mi się
kwantowe opowiadanie o Żeni - dość ciekawy

pomysł, nieprzegadane, tylko końcówka dla mnie niezbyt zrozumiała - czym

były "złe rzeczy", które wyroiły się z urządzenia? Spodziewałabym się

raczej jakiejś antymaterii niż chmary agresywnych nanocząsteczek (i

dlaczego agresywnych?). Może jest na sali jakiś fizyk i mi wyjaśni?

"Lisiczka" według mnie ma fatalną konstrukcję. Na początku bohaterem jest

pan Zhong, a jego kontakty z lisicą są tak ważnym elementem akcji, że

sugerują, iż będą mieć jakieś istotne znaczenie. Potem lisica znika, by na

końcu opowiadania pojawić się dosłownie na sekundę, głównym bohaterem

nagle zostaje chłopiec, a zakończenie sprawiło na mnie wrażenie pisanego w

zbytnim pośpiechu - ot, szast prast, ucięta końska głowa, duch i puenta,

sprawiająca wrażenie, że tekst jest pierwszym rozdziałem czegoś.

"Mistrz" to dla mnie raczej streszczenie niż opowiadanie: bohaterowie są

tylko imionami, do żadnego nie sposób się przywiązać, niczyja śmierć nie

robi wrażenia, element fantastyczny jest wstawiony pretekstowo.

"Jipi i elektroniczny paranoik" - gadające głowy. Kropka.

Tekst o Nowej Hucie to dla mnie blade echo znakomitej "Księgi Besławii".

Przypuszczam, że został opublikowany tylko jako "literackie rozliczenie z

komunizmem". W połączeniu z marnym tekstem o wydarzeniach radomskich z

któregoś z poprzednich numerów daje to wrażenie niepokojącej tendencji w

doborze tekstów.

"Racice i szałas..." mogłyby być nastrojową arabską baśnią, ale niestety

nastrojowość, jak dla mnie, mocno tam szwankuje. Akcja jest prosta jak

linijka i pozostawiła mnie z wrażeniem "Jak to, to już wszystko???".

Dodatkowo ilustracje spoilerzą tekst w sposób kryminalny.

Ostatnio pogrywam sobie w Shoguna i chyba głównie dlatego tekst Eferelina od razu ujął mnie swym klimatem. Jeżeli chodzi o historię to nie mam do niej najmniejszego zarzutu, choć całe opowiadanie mogłoby być tak z dwa razy dłuższe. Nie zgadzam się z tezą, że zbyt ogólnikowa proza stawiana jest na równi ze streszczeniem czy innym opracowaniem. Taka kompozycja ma swój urok. Śmiało można by napisać niejedną rozprawę naukową, korzystając z tych pięciu stron. Dla mnie "Mistrz" to majstersztyk pod względem akcji. Opisy występowały jako tako, lecz znakomicie dopełniały je dialogi.

Na zakończenie dodam, że chętnie przeczytałbym jakąś kontynuację, gdyby owa miała szansę na zaistnienie. Myślę tutaj bardziej o średniowiecznej Japonii lub świecie fantasy skonstruowanym na podobnych zasadach.

Sierpniowy numer skłania mnie do gorącego błagania Redakcji o ... redakcję. Konkretnie, "Lisiczka" nie spotkała się chyba z uważnym redaktorem i stąd kwiatki w stylu "uwagę poświęcił karemu koniu".

Eferelin Rand: gratulacje! Z przyjemnością przeczytałam opowiadanie naprawdę spójne z kulturą, w której jest osadzone.

(Tak, droga Redakcjo, nadal piję do wzmiankowanej "Lisiczki", w teorii również umieszczonej w kulturze Wschodu, której bohaterowie rozmawiają ze sobą bezpośrednio niczym Amerykanie w McDonaldzie.)

 Niemniej, żeby nie ograniczać się do narzekań, panowie Stephenson i Crosshill stanowili znaczącą rekompensatę za straty intelektualne poniesione przez czytelnika przy lekturze pierwszego tekstu.

Nie rozumiem twojego błagania. Lisiczka była wcale dobrym tekstem, tylko trochę za szybko się skończyła, jakby była tylko wstępem do większego opowiadania/powieści. A Redakcja nie ma nic do powiedzienia w kwestii zamierzeń autora, publikuje się różne teksty i o różnej tematyce. Jedyne co mogę zarzucić, to liczne błędy (jak na teskt publikowany w czasopiśmie)  - literówki głównie. Czasem były na tak wysokim poziomie, że wysiadałem, nie szło zrozumieć. Ale taka sytuacja powtarza się, co opowiadanie - widzę błędy.

Jak dobrze, że tu wszedłem. Przeczytałem cały numer będąc w podróży i nie zauważyłem konkursu na opowiadanie. Ale bym sobie potem pluł w brodę.

A co do treści: Bardzo mi się podobało opowiadanie Stephensona (dla którego przede wszystkim kupiłem numer), to Crosshilla także bardzo dobre. Natomiast "Abdel Dżamila"... Kiedy fabuła jest banalna i oczywista już od samego tytułu, oczekuję świetnej formy, odejścia od schematu, czegokolwiek, czym się mnie zainteresuje. A tu tekst się skończył, a po czymś takim ani śladu. Z kolei w ramce o autorze widzę, że tekst był nominowany do Nebuli... Naprawdę nie wiem, o co chodzi.

Z polskich opowiadań podobała mi się "Lisiczka". "Nową Hutę" zacząłem czytać z zainteresowaniem, czekając, aż części układanki się połączą. Nie połączyły. Z "Mistrzem" mam ten sam problem, co z "Abdelem Dżamilą" - skoro fabuła jest oczywista, to zabrakło mi czegoś innego, co mnie porwie. (Wybacz, Eferelinie ;))

 

Rady Sullivana jak zawsze ciekawe, felieton Orbitowskiego jak zawsze o niczym. Bardzo fajny był artykuł o cenzurze, słaby o mutantach. Nie wiem, dlaczego autor uznał, że przez większość artykułu musi tłumaczyć nam, biednym czytelnikom, że delikatne mutacje w stylu poprawienia zdolności biegania są możliwe, ale teleportacja już nie za bardzo. Wow!

A o czym nie napisałem, mam mniej lub bardziej pozytywne zdanie.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

To i ja się dołączę.

Artykuł "Klasyka grozą podszyta", moim zdaniem, wygrywa. Teksty tego typu zazwyczaj mnie nużą, a ten od deski do deski przeczytałam z niesłabnącym zainteresowaniem. Super. 

Na uwagę zasługuje również tekst "Zło powszednie", który skłania do zapoznania się z filmem. 

Opowiadanie "Lisiczka", ze względu na wschodni klimat przypadło mi do gustu, choć nie tchnie tym prawdziwym chińskim duchem, jaki czasem zdarza się spotkać ("Papierowa menażeria" Ken Liu). 

"Mistrz", przeczytałam kilka razy, świetne, choć zakończenie psuje efekt. Tempo za mocno przyspieszyło, a sam finał jakiś taki banalny. 

"Mamo, jesteśmy Żenią, twoim synem", wtf!? Nie zrozumiałam przesłania. Ci, co zrozumieli, gratuluję bystrości umysłu.

"Racice i szałas Abdela Dżamili", gdyby nie rysunki czytałoby się ciekawie. Niestety wszystko popsuły. 

Resztę opowiadań omijam, gdyż jak dotąd nie znalazłam tyle czasu, by do nich zajrzeć. 

Uwagi ogólne, ultra dużo błędów w tekstach!  Nie wspominam już o recenzji "Prometeusza", gdzie pojawił się chochlik sporych rozmiarów. Coś takiego jest niedopuszczalne.

Miałem bardzo duże oczekiwania co do tekstu Olejniczaka po cudownej "Księdze Besławii". "Nowa Huta" nawiązuje do tamtej estetyki, ale mam mieszane odczucia: czy Olejniczak próbuje tym tekstem tamtą formę pogłębić, wyciąć nadmiar Schulza, by zrobić więcej miejsca dla samego Olejniczaka, czy też może po prostu rozgrzebuje formę tekstu, który dostał nominację do Zajdla. "Nowa Huta" nie dźwięczy tak we mnie jak "Księga...", ale i tak po raz kolejny porusza te struny gdzieś we mnie w środku, do których mało który autor w ogóle potrafi sięgać. Oczekiwanie, że w takim tekście wątki nagle się połączą, świadczy o zupełnym niezrozumieniu opowiadania, bo to nie jest proza przygodowa, tylko artystyczna, i jako taka nadaje na innych falach. U Schulza też przecież wątki nie łączą się ze sobą, w nominowanym w tym roku do Zajdla "Dumanowskim" Szostaka też nie (a nawet są ze sobą sprzeczne), także powieści Olgi Tokarczuk to raczej kolaże niż prawdziwe powieści, a jednak w każdej z tych książek przyjęta forma trzyma wszystko w kupie żelazną łapą i te utwory nie sprawiają wrażenia przypadkowych. Więc jak dla mnie Olejniczak na pierwszym miejscu.

 

"Mamo, jestem Żenią" -- fajna żonglerka modnymi teoriami.

 

Opko o Abdelu Dżamili -- jestem świeżo po "Opowieściach sieroty" C.M. Valente, i to opowiadanie, choć ładne, wypadło jak echo tamtej książki.

 

Za cyberpunkiem nie nadążam, Stephenson nie Stephenson. Nie ogarniam.

Ja to chyba bezkrytyczny się robię. Przeczytałem wszystko bez kręcenia nosem (co było nietypowe jak na lekturę NF) i nawet dziesiątki literówek nie potrafiły wytrącić mnie z otępiałej radości wdrażania się w następną i następną historię. Cóż, lato... Nie żebym potrafił uzasadnić, ale z opowiadania Stephensona miałem najwięcej frajdy. Tekst Eferelina zupełnie dobry, tylko krótki. Dokładniej: finał przyszedł bez odpowiedniego przygotowania. Taki sztuczny skok w dramaturgii. Za to stosunek treści do ilości godny pozazdroszczenia. I bohaterowie bardzo wiarygodni, i realia.

Nowa Fantastyka