- Hydepark: A wolność?

Hydepark:

A wolność?

Ktoś mi kiedyś powiedział, że nasza wolnosć kończy się tam, gdzie jest drugi człowiek.

 

Inni ludzie to ograniczenia, obowiązki i odpowiedizalność. Nie piję, nie biorę nie palę, nie należę do sekty– nic mnie nie ogranicza, poza inną osobą.

 

Absurdalność działań niektórych ludzi prowadzi do samozagłady.

 

Samotność– nie czujemy jej w ogóle, nie zauważamy jej prawie wcale.

 

Przyszłość mają tylko ludzie, którzy chcą coś w życiu osiągnąć.

 

Obojętnosć wobec całego świata i drugiej osoby jest na porządku dziennym.

 

Łączy nas coraz mniej, coraz mnie jesteśmy ludźmi.

 

Elokwencja jest bez znaczenia– puste słowa nikogo nie obchodzą.

 

Czas to pieniądz, a pieniądze same się nie zarobią.

 

Zagrożeniem jakie najczęściej dostrzegamy jest drugi człowiek.

 

Niepoczytalność– najwygodniejszy termin do określenia powodu czyichś działań.

 

Odosobnienie wydaje się być jedynym lekarstwem na brak bólu.

 

Świat jest zły, bo ludzie są źli.

 

Ćiemność spowija swym całunem cały świat.

 

To jest choroba dzisiejszych ludzi. Nie żądza pieniędzy, władzy, sukcesu– aspołeczność.

 

Boimy sie innych, boimy sie odtrącenia. Poczytujemy innych jako zagrożenie. Wolimy być sami, niezależni, nie chcemy mieć z innymi nic wspólnego.

 

Ale czy naprawdę nie widzimy, że przez to coraz mniej przypominamy ludzi? Że to nasza własna głupota, uprzedzenie wobec innych nas ogranicza?

 

Nasza wolnosć wcale nie kończy się tam, gdize jest drugi człowiek.

 

On nas nie ogranicza, to my zrobiliśmy z niego naszego naturalnego wroga numer 1.

Komentarze

obserwuj

Co to za bełkot?

pozdrawiam

I po co to było?

To Hyde Park :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

E tam, przesada. Zamiast patrzeć na ogół wystarczy spojrzeć na paczkę przyjaciół siedzących na plaży, albo na parę spacerująco po parku trzymając się za ręce. Aspołeczność widać tylko patrząc globalnie, lokalnie tego nie ma, chyba, że ktoś sam z siebie woli odospobnienie.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Coś mi się zdaje, że autorka wątku nie zrozumiała starego bon motu, mówiącego, iż "wolność ruchu twojej pięści kończy się tam, gdzie zaczyna się nos drugiego człowieka". :D

PS "... gdzie zaczyna się nos twojego sąsiada" było chyba w oryginale. :)

a o co chodzi z tą "ASPOŁECZNOŚCIĄ"? 

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Aha. I co dalej? Mam się wzruszyć i poszukać kontaktu z ludźmi? Wyjść na ulicę z wielkim transparentem: "Bądź moim przyjacielem"? Jedyne, co możesz zrobić, to żyć po swojemu. Jeśli kogoś wyciągniesz - good for you.

Pozdrawiam.

Mirella95: Nie jestem hipiską, kominukuję się raczej z subkulturą gotycką i metalową. A my z natury jesteśmy zamknięci, nie umiemy niczego otwarcie powiedzieć, bo niektóre rzeczy po prostu nas przerastają. Jesteśmy skrytymi artystami, jesteśmy sami dla siebie.



Najlepszym na to lekarstwem wydaje mi się znalezienie sobie pracy. :D

Bardzo fantastyczny temat ;)

Mirella, z tego typu problemów często się po prostu wyrasta :) (co prawda nie wiem ile masz lat ;), ale brzmisz jak bunt młodzieńczy ;) ).

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Sporadycznie zerkam na forum- tutaj do HD, czy na komentarze pod tekstami, które przeczytałem. Trochę smuci mnie fakt, iż pojawia się coraz więcej infantylnych ocen w stylu ,,jest dobrze, fajna opowiastka, trzymam kciuki", albo ,,nie jest to tekst wybitny, ale też nie jest to tekst słaby". Jakimś przejawem tego infantylizmu są również niektóre tematy w HP, chociażby ten.  

Jeśli Autorka zaczyna, iż KTOŚ KIEDYŚ powiedział jej, iż nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka, a później rzuca frazesami w stylu ,,ciemność spowija całunem cały świat", to ja się (grzecznie) pytam, co się stało, iż tacy ludzie są targetem NF, albo jeśli nawet nie są docelową grupą to czemu do NF lgną, zadając sobie na tyle trudu, aby spłodzić takie bzdury jak powyżej i je wlepić. 

Nie jestem za cenzurą, nie krytykuję NF i nie wytykam palcem. Dzielę się tylko własną refleksją. Tacy ludzie, a co za tym oceny i tematy nie stanowią głównego frontu, przytłaczającej większości, ale moim zdaniem ich ilość zwiększyła się. 

Weź pod uwagę, orsonie, że każdy widzi i ocenia świat, z więc ludzi, przez pryzmat własnych doświadczeń. Nie podoba się Tobie poruszony temat, nie podoba sposób jego prezentacji? Nic w tym złego ani dziwnego --- poruszasz się w innym środowisku, na co innego zwracasz uwagę, i tak dalej, przyczyn sporo można wymienić. Ale takie odmienności perspektyw nie upoważniają nikogo do nazywania cudzych refleksji frazesami i bzdurami. 

Jestem typem "stacjonarnym", nieczęsto wybieram się w podróże, chyba właśnie dzięki temu lepiej dostrzegam jedną ze zmian, dokonujących się na moich i nie tylko moich oczach: o ile kiedyś stosunkowo prędko i łatwo zawiązywały się rozmowy między obcymi sobie współpodróżnymi, rozmowy oczywiście przeważnie takie sobie, niezobowiązujące, ale umilające czas, o tyle obecnie wydarzenia takie należy odnotowywać w kronikach zdarzeń niezwykłych. Poza tym druga charakterystyczna cecha: jeśli już, to o czymś tam rozmawiają osoby starsze, a młodzi siedzą wokół, najeżeni zdziwieniem...  

Mowi Tobie coś powyższe?

To jest jednak problem jednostek, który, przynajmniej jak dla mnie, nie może być traktowany jako ogół.

Ale dobra, uwielbiam takie gadki, i wydaje mi się, że jest nieco inaczej, niż powiedziałaś.

Wróg, którego człowiek aspołeczny widzi w każdym innym człowieku, to uprzedzenie spowodowane krzywdą, którą na owego aspołecznego człowieka od najmłodszych lat sprowadzali inni ludzie.

Jest na to panaceum, którym właśnie jest człowiek, ze swym zainteresowaniem i dobrem. Bo jak samemu wyciągnąć się z aspołecznej samotności?

Ale do niczego nie zachęcam, nie można być Siewcą Nadziei w sensie ogólnym. Chociaż, fakt faktem, że ,,każda wyleczona dusza uzdrawia fragmencik wszechświata’’ i już pomoc jednej skrzywdzonej, aspołecznej osobie daje (mi przynajmniej) wielkie poczucie spełnienia.

Jednak wszystko sprowadza się do tego, że aspołeczność nie jest problemem społecznym.

Pozdrawiam.

Urbanie, to mniej więcej chciałem powiedzieć. Ale najwyraźniej mi nie wyszło. ;)

Generalizowanie na temat ludzi to szalenie trudna sztuka i szalenie często uprawiana. Nie powiem, jakie słowa zazwyczaj mamroczę pod nosem, kiedy czytam, słyszę w radiu --- sądy wygłaszane zupełnie poważnie na temat tego, jacy to ludzie są, a jacy nie są. :/

Jeśli chodzi o zachowania aspołeczne. Owszem widuję, owszem generuję, owszem kontempluję. Nie uważam ich za przejawy jakiegoś problemu, są to naturalne reakcje obronne. Przeciw czemu? A przeciw temu właśnie generalizowaniu, do którego skłonność widać jakoś jest dziedziczona i niewyzbywalna. Każdy, kto może o sobie powiedzieć: "jestem człowiekiem", wpisuje się w system zależności, którego struktura jest dla niego tym bardziej pełna napięć, im bardziej ją odkrywa. Ów system to nic innego jak zbiór płaszczyzn, na których możliwe są porównania jednostki i "wygeneralizowanego" ogółu. A kultura działa współcześnie jak gigantyczna soczewka, skupiająca w jednym punkcie najdalsze obrazy, prowokująca do porównań.

"Jestem człowiekiem". To jest jednym z tych, którzy... <Tu pojawia mu się przed oczami "wygeneralizowany" człowiekopotwór, z jednej strony tak idealny, że mimo starań w życiu mu nie dorównam i nawet nie próbuję, a z drugiej tak odrażający, że mimo oczywistego pokrewieństwa nie chcę mieć z nim nic wspólnego.> I kilka wiązań w strukturze, łączących mnie z moim "wygeneralizowaniem" pęka lub nie pęka. Zależy ode mnie, od napięć, od siły wiązań, a przede wszystkim od tego, jak bardzo jestem świadomy tego, co widzę, i jak bardzo jestem wrażliwy na to, co widzę.

A i wrażliwość nie jest tylko moja, bo od kultury dana. W niej --- kulturze, której zdolność zbierająca wciąż rośnie i rośnie --- wnioskuję --- tkwi źródło jakiegoś mierzalnego wzrostu aspołecznych zachowań. Jeśli ktoś widzi w tym chorobę, niech leczy objawy. Ale czynnika etiologicznego nie wyeliminuje. (no chyba że w SF lub u Rousseau:) )

Aleś się rozpędził, rozbrykał... Etiologia, kultura...  

Generalnie jesteśmy istotami społecznymi. Nie przetrwałby gatunek, gdyby nie współdziałania w grupach. Ale to było kiedyś... Rozejrzyj się, jak jest teraz. Przede wszystkim wzrosła, dzięki osiągnięciom technologii, samowystarczalność jednostek. Dalej: wzrosły wymagania wobec jednostek, pragnących osiągnąć tak zwany sukces. Nie osiągniesz owego sukcesu, nie blokując drogi do niego konkurentom. Skoro nie muszą współpracować na każdym kroku i w każdej sprawie, nie czynię tego. Skoro nie czynię, nie znam człowieka. Skoro nie znam, zachowuję minimum rezerwę wobec niego. To wystarczy, bym nie szukał bliższego kontaktu, porozumienia --- bo nie jest mi potrzebne, patrz samowystarczalność. Do tego dokłada się wychowanie, bynajmniej nie na altruistów...

Oderwałem się od pisania kosmicznych historii, to i kosmiczne myśli mnie naszły ;)

To, co wymieniasz, też jest tylko tlenem, bez którego nie ma płomienia. Ale to, co krzesze iskrę, jest gdzie indziej. Tak myślę.

Swoją drogą przepraszam za tę uwagę na temat generalizowania, a potem bezczelne generalizowanie...

:-)

Generalizowanie to straszna sprawa, tak generalnie mówiąc. Ja do powyższych rozważań mogę tylko dodać, że ciemność nie pisze się ćiemność, trzeba było wymyślić coś w stylu "ćma przykrywa mrocznym skrzydłem naszą przyszłość", albo "ćpanie to nasz jedyny ratunek". ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Sądząc po nicku, Mirella ma 18 lat. W tym wieku często ma się ponure i w zamierzeniu głębokie przemyślenia na temat otaczającego świata (ja miałam schiza na punkcie wojny atomowej, po maturze mi stopniowo przeszło). Jeżeli podzieliła się nimi na tym forum, to - jak sądzę - pozytywnie świadczy o jej zaufaniu do nas. :-)

Ta umiejętność przychodzi z wiekiem ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Nie kłam - dawkuj prawdę w takim stopniu, jakim rozmówca jest w stanie ją przyjąć!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ja to nazywam nie mówieniem całej prawdy ;P. Zastanów się co możesz powiedzieć tak, żeby nie powiedzieć niczego. (I potwierdzam, przychodzi z wiekiem, przez ostatni miesiąc zrobiłam się o wiele lepszym kłamcą niż chciałam ;P).

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ale musisz wiedzieć, Mirello, o czym nikt jeszcze nie napisał, że kłamca musi mieć niezawodną pamięć.

... i mieć kontrolę nad ciałem aż po mikroodruchy. Vide Lie to me :P

Nowa Fantastyka