- Hydepark: Idealizm - przychodzi facet do biblioteki...

Hydepark:

Idealizm - przychodzi facet do biblioteki...

Objawem głupiego idealizmu stał się dzisiaj pomysł, żeby przyjść do salonu z butami i oczekiwać od sprzedawcy sugestii, w których butach będzie Ci dobrze.

Mamy tu na NF kobietę pracującą w bibliotece. Wątpię, czy gdybym podszedł do Niej i zapytał (podczas dnia pracy), co by mi sugerowała do przeczytania, pomyślałaby cokolwiek innego niż: "zboczeniec".

 

A ja mam z tym problem. Fantasy wszelkiego gatunku wydaje mi się dziecinna. Sam Terry Pratchett wydaje mi się monotonny i ograny. Książki sensacyjne i opowiadające o prawnikach nie wytrzymały nawet pięciu "czytań". Przez pewien czas "wielka literatura amerykańska" dostarczała rozrywki. Teraz Philip Roth też wydaje się nudny.

 

Czy to możliwe, żeby w przeciągu życia jednego człowieka cała literatura znudziła się? Istnieją przecież tysiące książek. Zawsze powinno być "coś nowego" zamiast pięciu czy sześciu ogranych schematów.

(O klasykach nie wspominam, bo ci ludzie pisali by cierpiec i zeby czytelnik cierpial razem z nimi).

 

Teraz nastały takie czasy, że można pójść do apteki i nie dostać lekarstwa. Być może za pięć minut usłyszymy w bibliotece: "niech pan idzie do literaturoznawcy". To by wreszcie wyjaśniło cel kształcenia humanistów.

Komentarze

obserwuj

rinos, jak Cię lubię, tak nie bardzo dostrzegam sens w tym co napisałeś.

baranek: a nie powinien ktoś co coś sprzedaje doradzić? Taki jest sens w tym co napisałem.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

rinos: nie stary, Ty narzekasz, że nie doradzają, a to guzik prawda. wierz mi pracowalem w bibliotekach, pracowałem w księgarniach, pracuję w sklepie z butami. doradzają. a Ty marudzisz, aby marudzić.

no racja. nie sprawdzałem tego. ale jakoś głupio zapytać o radę. to teraz pytam. doradzisz?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

No dobrze, albo o co chodzi?

Rinos, jeśli pijesz do mnie, to mogę Ci polecić na przykład coś takiego, bo ja akurat na takich ksiazkach pracuję ;P

A tak serio, jak szukasz czegoś niespotykanego i oryginalnego, to polecam "Terra Nostra" Carlosa Fuentesa. Jest absolutnie fantastyczna i nie do podrobienia. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Dzieki Suzuki. O taką radę mi chodziło :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

no i o Ciebie chodziło przez cały czas :P

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Rozumiem cię rinosie, bo i ja ostatnio nie mogę znaleźć niczego dla siebie. Wszystko wydaje mi się tak do siebie podobne, schematyczne... Marzy mi się wciągające fantasy, które nie byłoby wydaną lat n temu klasyką, tylko czymś nowym. Nic mnie jednak nie przekonuje;/ Nie wiem czy to wina tego, że jestem coraz starsza i mam coraz większe wymagania, czy może dlatego, że nie potrafię szukać. Kurcze, gdzie są te książki, przy których kilka godzin było niczym minuta? 
W rozpaczy czytam ostatnio klasyków i nadrabiam zaległości w tej literaturze, która została stworzona by cierpieć:) Przyjemnie i ambitnie spędzam czas... Co nie zmienia faktu, że chętnie przeczytałabym coś nowszego, co by mnie powaliło na kolana, oczarowało i pozostawiło na czas nieokreslony z otwartą ze zdziwienia gębą. 

nadrabiam zaległości w tej literaturze, która została stworzona by cierpieć

Czytasz Zmierzch? ;P

A tak serio, to ja to samo przechodziłam kilka lat temu i teraz praktycznie czytam tylko ksiażki, które przetrwały mody i próbę czasu (czyli głównie klasykę). Ewentualnie, jak coś mnie wybitnie zmęczy, to sięgam po coś lekkiego. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki, to było nawiązanie to słów, które napisał rinos w temacie:) 

A może ktoś z użtkowników poleciłby coś interesującego z fantastyki, tyle że wzglednie nowego/mało znanego? 

@April, a "Egipcjanin Sinuhe" (Mika Waltari) czytałaś? To nie fantastyka, ale prawie ;) I dobre. Bardzo dobre.

Ja dużo czytam fantasy, bo taka "praca" i sugeruje polskie książki, do których od niedawa się przekonałem :)

Ranferiel: Nie, nie czytałam. Rzadko sięgam po książki historyczne, ale realia starożytnego Egipu wydają się na tyle nęcące, by zrobić wyjatek. prawopodobnie się skuszę:)

Ipman: ja też ostatnio przekonałam się do polskiej prozy. Jednak minie sporo czasu, zanim nadrobię zaległości w naszej rodzimej literaturze. Może podałbyś jakiś tutuł, ktory szczególnie zrobił na tobie wrażenie?:) 

Z polskiej ja polecam Wegnera. Bardzo fajnie pisze, nie do bólu prosto i w dodatku nie ma tam aniołów. Same plusy ;)

Z zzagranicznej i to z nowej polecam Metro 2033, bardzo przyjemnie i niezobowiązująco się czyta. No i nie kojarze niczego innego opisującego życie w metrze po katastrofie atomowej.

Za to odradzam zachwalane przez zgredów rakietowe szlaki (ledwo przez 1 tom przebrnąłem, choć było kilka perełek).

Jeśli chodzi o nowości, to warto zaglądać do anglojezycznych nagród i czekać na przekład. Bacigalupi pisze fajnie i ciekawie, Mieville też całkiem daje radę.

Problem z samym fanasy jest taki, że tam ciężko o coś nowego, ponieważ czytelnicy kochają schematy i jak się pokarze elf pracujący w kuźni i krasnolud poeta to zaraz wpadają w szał i toczą pianę z ust. Swoją drogą fajnie się z tego nabija autor Rezydenta Wieży.

Pozdrawiam,
Snow

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

April: Osobiście sugeruję zacząć od "Achai" Zmiemiańskiego, jeżeli tego jeszcze nie czytałaś, na prawdę dobry kawał fantasy.
Przyjemnie też mi się czytało "Cherem" Domagalskiego - taka powieść kryminalna z elementami fantasy, które zostały bardzo ciekawie wplątane i do tego akcja dzieje się we współczesnym Gdańsku.
Może te książki są troche męskie, ale myślę, że ci się spodobają :)  A jeżeli już je czytałaś, to mogę polecić coś innego :)

No jeśli chodzi o fantastykę, to może nie będę oryginalna (chociaz osoboście znam tylko jedną osobę, która tą książkę czytała, a i mi wpadla w ręce mocno przypadkowo), ale z tytulów, które mnie osobiście zachwyciły, to ostatnio chyba "Stwory światła i ciemności" Zelaznego. Ale przyznaję się, że poza pierwszymi dwoma tomami Kronik Amberu jeszcze nic innego nie czytałam tego autora. W każdym razie jeszcze nigdy nie natknęłam się na choćby szczątkowo podobny pomysł. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Achaia to fantasy? Zawsze myślałem, że to spis erotycznych marzeń autora.
"i jak się pokarze elf pracujący w kuźni i krasnolud poeta to zaraz wpadają w szał i toczą pianę z ust."
elfa to naprawde musiało pokarać pracą w kuźni ;)
Tyle z bezsensownego czepiania. Rinosie, nie odrzucaj klasyki. Klasycy są fajni. Zwłaszcza bracia słowianie. Ja osobiście polecam np Nieznośną lekkość bytu Kundery, fajna mainstreamowa książka. Jak chcesz coś nowszego, w porządku jest Pielewin, szczególnie Generacja P.
Podbijam również Zelaznego, całkiem fajny jest.

rinos, sięgnij po "Jesień w Pekinie" Borisa Viana. jak Ci podejdzie, to skosztuj "Opowiastek do pociągu" i "Pociągu do opowiastek" tegoż autora. Potem weź "Gwiazdozbiór kata" Rafała Dębskiego. Popraw "Wrześniem" Pacyńskiego. Oraz Sherwoodzką Trylogią tegoż. I na koniec może "Poszarpane granie" i "Wichry Smoczogór" Wita Szostaka. A jak jeszcze będziesz miał siłę to "Pióro archanioła" Morrowa. Jamesa, zdaje się.

April: Wolski: "Agent dołu" [ale bez dodatków :)], "Antybaśnie", Zajdel: "Paradyzja" i "Wyższe racje", Wnuk-Lipiński: "Mord założycielski". No i oczywiście Tapatiki :) [Marty Tomaszewskiej - tak dla porządku].

rinos, jeśli zaś chodzi o buty, to musiałbyś się pofatygować do mnie do sklepu.

Dziękuję Wam wszystkim za propozycje:) w końcu będę miała kilka, a nawet kilkanaście powodów, by zarwać parę nocy:) a pewnie nie tylko ja znalazłam tutaj coś dla siebie.

baranek: ja kupuję buty na rynku za 40pln. Ale u kobiet zwracam uwagę na obuwie i naprawdę widzę, że większości nikt nie doradził.
Boris Vian trafił właśnie na moją listę książek do wypożyczenia w tym tygodniu. Wepchnął się przed dwa Vonneguty ;)

April: sugestia Baranka co do "Agenta dołu" najbardziej trafna z sugestii.

a.k.j: boje się, że te Twoje sugestie to jakiś hardcore... pomijając Zelaznego, którego chyba wszystko czytałem. Ale to jest autor ze zlotej ery fantastyki. Chociaż "Kroniki Amberu" to takie "M jak milość" w światach fantasy ;) I autor ciężkawy bywa. "Stwory światła i ciemności" są wymagającą lekturą, bo na początku ni chu chu nie wiadomo o co chodzi.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

"Gar'Ingawi Wyspa Szczęśliwa", Anna Borkowska. W antykwariatach albo bibliotekach wygrzebiesz bez trudu. Chyba najpiękniejsza polska fantasy, jaką napisano.
No i Biblia. Oczywiście:)

Dukaj. Dukaj nie jest dziecinny, monotonny czy ograny. Polecam ze wszechmiar "Lód" chociażby.

Boris Vian musi poczekać na zmiany w trójmiejskim bibliotekarstwie. W tej filii, która jest w moim zasięgu, nie mieli. Zmiany właśnie zachodzą, więc za jakieś trzy miesiące będę miał sznsę, by zmierzyć się z klasykiem.
Chwilowo Vonnegut. Okazało się, że nie wszystko przeczytałem. On bywa podciągany pod fantastykę, ale w bibliotece jest w dziale "literatura amerykańska".
Ajwenhoł: Biblię sobie odpuszczę. Niby sporo się dzieje, ale fabuła jakaś taka niespójna. Panią Borkowską szufladkuję jako polecaną przez czytelnika Biblii... ale serio: zapamiętałem nazwisko. Jak mnie najdzie na fantasy, to spróbuję.
Suzuki: "Terra Nostra" Carlosa Fuentesa znalazła się na mojej czarnej liście (tzn do przeczytania). Tej książki też nie ma w mojej filii biblioteki. Za to po integracji trójmiejskich bibliotek powinna być. Przy okazji: z tymi "Stworami światła i ciemności" to "dałaś do pieca". Faktycznie świetna książka, ale gdybym nie był fanem Zelaznego wczesniej, to porzuciłbym niedokończywszy.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

jamesmas: Dukaj nie mieści się ze swoim tempem w akceptowalnym czasie czytania ksiązki. Przeczytałem 200 stron "Lodu" i tempo akcji mnie zarżnęło. Po pół roku musiałem oddać książkę koleżance. Pewnie jakbym miał ze dwa, trzy lata, to bym przebrnął. Klimat był kapitalny, język męczący, a fabułę pewnie bym rozpoznał, jakby zaczęła się pojawiać ;P

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

No dla mnie to była jego pierwsza książka, a jakoś przeczytałam bez problemu.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki: ja wtedy miałem chyba z 17 lat. Wolałem coś ze zrozumiałą akcją.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Ja, do tej pory bardziej wolę akcję niż formę :)

Dopiero teraz zauważyłem ten temat, ale co tam.
Snow: Przecież Tolkien też pisał o kowalach elfów, którzy wykuli pierścienie. I jakoś nikt się tego nie czepia.

boris vian jest całkiem zabawny. z vonnegutem bawiłem się przez kilka lat. choć muszę przyznać, że groteski i czarny humor straciły na uroku. teraz jak chcę się pośmiać to czytam hawkinga lub oglądam dyskusje polityków w telewizorni. jeśli chcę się pośmiać jeszcze bardziej to idę gdzieś, gdzie mogę się pokłócić i poudawać, że wiem o co chodzi.
"622 upadki bunga" witkacego czyta się przyjemnie. takie lekko pokręcone i trochę niedopracowane czytadełko.
zajdla polecam zbiór opowiadań "dokąd jedzie ten tramwaj?".
warto porozglądać się za kirem bułyczowem.
aktualnie czytam "hyperion" dana simmonsa- bardzo plastyczne opisy, warsztat świetny, zobaczymy jak pociągnął dalej fabułę. jest to książka, która mnie wybiła z czytelniczego marazmu.

p.s książki, która miałaby mnie powalić na kolana, przestałem szukać dobrych parę lat temu. cudów nie ma, znaleźć można drobne przyjemności :)

jak na razie z poleconych tutaj książek chapnęłam "poszarpane granie". gdyby powieść zamiast 300 miała z 600 stron to mogłaby byc tą ukochaną:) (mam słabośc do cegieł:) ale tak niestety jest tylko "bardzo dobra". wiem, że baranek polecał ją rinosowi, ale też się skusiłam i nie żałuję. 

a co do "hyperiona", to czytając go byłam wściekła, gdy kończyła się jedna historia, po czym po chwili już wsiąkałam w drugą:) czas nie pozwolił mi na dokończenie czytania powieści, ale wrócę do niej, bo jest naprawdę warta uwagi. nie dziwię się, że potrafiła "wyrwać z czytelniczego marazmu":)

Nowa Fantastyka