- Hydepark: Opka w antologię zebrane

Hydepark:

książki

Opka w antologię zebrane

Naszło mnie ostatnio takie przemyślenie. Bowiem zdarza się czasami tak, że autor wydaje parę opowiadań w jakichś pismach, antologiach, a potem, po latach, jakiś wydawca zbiera je do kupy i wydaje jako zbiór. A jeśli opowiadania, patrząc z perspektywy naszych czasów, są wydawane także w gazetach internetowych, na portalach (Fahrenheit itp.), dostęp do nich jest zatem w jakimś stopniu ciągły i nieskończony – co wtedy? Czy takie opowiadania są gorsze od papierowych? Czy takie opowiadania trudniej zebrać w kupę i wydać?

 

 

 

Przyznam, że patrzę ze swojej perspektywy, już jedno opowiadanie na szeroki rynek przepchnąłem, w produkcji jest kilka innych, zbierze się z dziesięć, warto porozsyłać to tu, to tam. I może miłoby było za dziesięć lat wydać je jako zbiór. Tylko właśnie… czy opowiadania z takiego elektronicznego świata nie są spalone…

Komentarze

obserwuj

Pilipiuk na weryfikatorium twierdzi, że wszystko co w sieci jest dokumentnie spalone dla druku.

matko, dokumentalnie. Dokumentnie

Niektórzy wydawcy też tak twierdzą. Ciężko tu coś powiedzieć. Jeśli byłby to zbiorek, z którego wszystko było w necie, to może być mały popyt. Ale jeśli duży procent stanowiłaby treść oryginalna, to już inna sprawa. No i oczywiście ważne także jest jak bardzo ludzie są zainteresowani tym, co tworzysz ;)

Od dzisiaj piszę w ukryciu – do tej pory całą swoją wesołą twórczość zamieszczałem tutaj.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Oj tam, zawsze można przecież z tych opublikowanych opowiadań wziąć najlepsze elementy i napisać je jeszcze raz, tyle że lepiej ;)   No, chyba że ktoś napisał za pierwszym razem takie arcydzieło, które lepsze już być nie może :P

nie sadzę, żeby było tak tragicznie. W końcu nie każdy dostanie się na twoją stronę i przeczyta dzieło za darmo, co nie?

Internet jest szeroki, głęboki i tak dalej aż do nieskończoności, więc wydaje mi się, że nie są spalone – wszystkich opublikowanych chyba nie da rady znaleźć, jak jest się czytelnikiem. Zresztą, zależy pewnie też od wydawcy, bo gdzie indziej zaistnieć, jak nie w internecie?

Jedno z opowiadań Anny Kańtoch z cyklu o Domenicu Jordanie znalazło się najpierw w Fahrenheicie, a potem trafiło to książkowego wydania opowiadań. Więc chyba nie zawsze i niekoniecznie tak jest.

Jest bardziej prawdopodobne, że opublikowanego w internecie opowiadania nie wezmą niż że wezmą do druku.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To ja się może wypowiem z perspektywy czytelnika. Dla mnie nie ma takiego znaczenia, że opowiadnie jest dostępne. Kupując książkę (zbiór, antologię) dostaję przecież wszystko w jednym miejscu, ładnie opakowane, może z przedmowa, czy posłowiem. Autor może też zmienić to i owo (wielu autorów książek wydaje je ponownie po latach, poprawione i uzupełnione). Podsumowując, dla mnie jako czytelnika zamieszczenie opowiadania w necie nie dyskwalifikuje go w żaden sposób. Jednak z tego, co czytam, wydawcy mogą róznie na to patrzeć.

Nie odkładaj nig­dy do jut­ra te­go, co możesz wy­pić dzisiaj (JT)

Dzięki za wszystkie odpowiedzi.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Nowa Fantastyka