- Hydepark: Wymarzone warunki do pisania!

Hydepark:

inne

Wymarzone warunki do pisania!

Ciekawi mnie, kiedy najprzyjemniej i najefektywniej Wam się tworzy? Pytanie tylko z pozoru banalne, bo jeśli się zastanowić, ile głów, tyle wariacji. Czytałem, że część poczytnych pisarzy tworzy pod wpływem różnych substancji, inni potrzebują kompletnej ciszy, z kolei moja znajoma ze studiów (kiedy to było…) lubiła pisać ze słuchawkami na uszach (a w nich leciała sobie beztrosko muzyka z Diablo 2).

 

Osobiście bardzo żałuję, że po twórczej nocy nagle, z zaskoczenia, przychodzi kolejny dzień i trzeba się ruszyć do roboty…

 

Lubię pisać, gdy świat śpi. Gdy za oknem ciemno. I gdy gdzieś w tle, nie za głośno, leci sobie jakaś "fantastyczna" muzyka (Two Steps From Hell dla przykładu lub wspomniana wcześniej ścieżka z D2).

 

Jakie są wasze wymarzone warunki do pisania?

 

Komentarze

obserwuj

Mnie jest w zasadzie wszystko obojętne, byleby nikt zbytnio gitary nie zawracał. Muzykę natomiast staram się dobierać pod klimat danego opowiadania.

I po co to było?

To w sumie też ciekawe podejście – ja często stwierdzam u siebie "wenę o podłożu muzycznym" – słyszę jakiś kawałek i przypisuję mu historię, do której mógłby być tłem. Nigdy na odwrót. Ale może jednak warto spróbować?

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Pisanie to u mnie nie jest jakiś specjalny problem. Jak już mam pomysł i zarys fabuły, to idzie sprawnie i szybko. Potrzebuje wtedy tylko ciszy i spokoju, by go "przepisać" z głowy. Gorzej jest z wymyślaniem – wtedy łażę jak ćmok, marszczę brwi, przygryzam paluchy i kombinuję. I właściwie też to, co wtedy potrzebuję, to cisza i spokój.

Bardzo dobrze pisze się do bitów, instrumentali…

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Po prostu, zanim zacznę pisać, muszę mieć wszystko porządnie poukładane w głowie, o! :)

Russ: przykłady proszę.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Wiesz, kto co lubi. Mówie akurat o bitach WWO i Pariasa, można podłożyć dowolną piosenkę, którą znasz i lubisz [ niekoniecznie rap ]. byle był sam podkład. Kojarzy się, jest fajnie, a nikt ci nie pitoli nad uchem. Bo nawet ulubiony zespół rozprasza, jeśli słychać słowa. Ja tak mam.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Najlepiej pisze mi się w pomiędzy 22:00-1:00, słuchając rocka lub metalu. Właśnie skończyłem, pocisnąłem trzy strony i jestem zadowolony :) Z rozpraszaniem nie mam problemów, nie potrzebuję ciszy. Często pisząc, rozmawiam na gg albo co chwilę przeglądam strony internetowe. Jedyny problem to stres, gdy rano czeka mnie coś ważnego, zwykle dzień przed nie mam ochoty otwierać edytora. Ale walczę z tym.

Przede wszystkim muszę mieć spokój – to znaczy, że nic mi nie wisi nad głową, ani nikt w pobliżu tej głowy się nie kręci. także, nie napiszę nawet linijki, jeśli słyszę jakąś rozmowę, albo chociaż muzykę z wokalem. Po prostu jakiekolwiek słowa mnie rozpraszają. Może grać muzyka (ba, nawet dobrze jeśli coś tam cichutko leci w tle), sąsiad może robić sobie remont i hałasować na cały blok, tylko żeby nikt nie gadał.   Najlepiej pisze mi się od późnego popołudnia, aż do… potem to już ile się da. Ale z rana nie jestem w stanie napisać nawet zdania. No i jeśli mam nieco alkoholu we krwi, to także wyrabiam 200% normy (czyli wcale nie tak dużo, bo piszę bardzo wolno). Jest już zupełnie doskonale, jeśli dobrze się czuję. Niestety prześladują mnie paskudne bóle głowy, a wtedy wykrzesanie z siebie zapału do pisania nie jest najłatwiejsze.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Musi być spokój i cisza. Mam słuchawki na uszach, no i muszę być całkowicie trzeźwy i wypoczęty.

JA mam jak Ocha. Jak mam pomysł to nic i nikt nie jest w stanie mi przeszkodzić. Wyłączam się. A najlepiej mi się pisze, jak mój małżonek z książką w ręku ogląda z łóżka telewizję. Telewizor jest wtedy przyciszony, małżonek nie zagaja rozmowy, bo zajmuje go książka, a ja klepię w klawiaturę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Czyta książkę i ogląda tv w tym samym momencie? Czy na reklamach zanurza się w lekturze? Zgadzam się z Ochą i Bemikiem – jak mam o czym napisać, to może się chatka walić. Do dwójki biegających dzieci się przyzwyczaiłem, to nic mnie od stukania w klawisze nie odciągnie ;) A najlepiej pisze mi się rano. Wieczorem robię się melancholijny, zbyt poetycki, jednocześnie z przekonaniem, że taka ckliwość jest fajna :) Później rano trzeba wszystko poprawiać :D Hormony? I na trzeźwo, zdecydowanie. Muzyka, podobnie do dzieci, mi nie przeszkadza.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Koiku, telewizor w przypadku mojego męża (syna zresztą też) jest obowiązkowy. Coś musi brzeęczeć. Ja nie brzęczę, raczej jestem małomówna, więc gra telewizor.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

E, no nie. U mnie chata się nie może walić. Musi być cicho, najlepiej, żeby wszyscy spali. Muzyka też wykluczona. I wtedy piszę na tempo, byle więcej zapisać, zanim sama padnę. :) A najbardziej lubię w pisaniu etap poprawek. To już jest takie spokojne dłubanie, akapit po akapicie, z tym mi się już nie śpieszy. :)

Zresztą, ja mam zawsze wyrzuty, że zamiast zajmować się więcej dzieckiem, pracą, to się zajmuję tymi pierdołami. Dlatego to jednak jest zawsze na końcu.

Właśnie, Ocho, najgorsze jest sumienie, że zamiast "czegoś tam" siedzę przy kompie. Na szczęście dzieci mam dorosłe, wnuków nie chcą mi zrobić, ale jest pies, który siada czasem koło mnie i wzrokiem pełnym wyrzutu gapi się na mnie, jakby chciał powiedzieć: A ja? Co ze mną, paniusiu? Przygarnęlaś mnie (sunia jest znajdą), obiecałaś, że będę miała dobrze, a teraz zamiast spaceru mam słuchać jak klepiesz w klawiaturę? Z reguły wygrywa pies.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tyraelu, widzę że w tej kwestii mamy zbliżone upodobania, nawet muzyczne :) oczywiście noc plus dobra, nastrojowa muzyka – Two Steps From Hell (mi najbardziej podchodzi Skyworld i Archangel :P ), niektóre utwory Apocalyptici lub oczywiście muzyka filmowa :D Pisania z "dopalaczami" jeszcze nigdy nie próbowałam.. ;)

Dla mnie obowiązkowa jest cisza, bo do pisania potrzebuję niestety absolutnego skupienia. Telewizor rozprasza mnie i irytuje, a muzyka w ogóle nie wchodzi w grę. Dobrze jest też pisać w przestronnym pomieszczeniu, gdyż – jak to się łądnie mówi – pobudzam kinetycznie twórcze myślenie, tj. wydreptuję po pokoju dziesiątki kilometrów między zdaniami. 

Ja już się nauczyłam, że jak mam fazę, to mogę wszędzie. Wyłączam świat zewnętrzny. Choć na przykład w tramwaju albo autobusie trochę trzęsie…

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Domek na wsi, cisza spokój, wygodny fotel w oldschoolowym pokoju lub na ganku i szklaneczka bimbru.

Wykrakałam sobie z tym psem – zachciało nam się spacerku, cholercia. Suka mi zwiała pod koniec półtoragodzinnego łażenia. Więc od siebie dołożyłam kolejne chyba 1,5 szwendając się po Puszczy Kampinoskiej i gwiżdżąc z nadzieją, że się pojawi. W końcu zrezygnowałam i wróciłam sama – ledwie żywa. Musiałam odpocząc, zrobić obiad. Na szczęscie ta moja zmora (w przeciwieństwie do mnie) zna kierunki i kiedy wybierałam się po nią po raz drugi, była już na naszej ulicy. Nawet się nie mogłam na nią gniewać, bo taka była radosna!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Najlepiej pisze mi się między 8.00 – 12.00 – wtedy mój umysł funkcjonuje najlepiej. Wieczorami daje się we znaki zmęczenie i ociężałość intelektualna. Oczywiście najlepiej, kiedy nikt nie przeszkadza, nie zagaduje. Muzyka – tylko jako tło wypełniające ciszę. Nie może być absorbująca, dekoncentrująca.

Mam podobnie. Wieczorem już mózg jest zmęczony po całym dniu i ciężko wykrzesać z siebie choć kilka zdań.

Co ludź, to opinia. Ja, dla przykładu, nienawidzę ciszy – musi się coś dziać, muzyka, film, cokolwiek. Ostatnio świetnie mi się pisało na recepcji ściany wspinaczkowej, gdzie trenowało moje samcze – huk, muzyka, tłum ludzi i harmider taki, że sam w sobie wycinał mnie ze świata :)  Ale idealnych warunków nie odkryłam jeszcze, dalej szukam :(

Ja uwielbiam brać jakiś zeszyt lub kartkę papieru i pisać w swoim łóżku. Jestem bardziej kreatywna, niż przed komputerem i zazwyczaj tam spisuję pomysły i główkuję nad tym, co chcę napisać. Natomiast kiedy zabieram się już do czegoś konkretnego i dłuższego, klawiatura jest niezastąpiona. Lubię jak jest ciemno i cicho, bo wtedy łatwiej mi jest zagłębić się w opisywaną historię. Chociaż, często zależy od opowiadania. Muzyka czasem pomaga, innym razem przeszkadza. Zazwyczaj wybieram jakiś fajny filmowy soundtrack, trwający trochę dłużej, żeby nie trzeba było ciągle odtwarzać ponownie. Raz napisałam krótkie opko czekając na fryzjerkę, w notatniku w telefonie ;) Jak złapie wena, to nie przeszkodzą mi czas, ani miejsce. A, jeszcze jedno spostrzeżenie. Na lekcjach pisze się naprawdę dobrze! Nie odważyłabym się na matmie, ale już na polskim, czy historii… :D

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Ja w pracy nie mogę pisać :) Ostatnio zostawiłam rękopis niedaleko szczurkowej klatki i do dziś nie mogę odtworzyć tego, co nicponie zeżarły ;)

Ja ostatnio potrzebuję spaceru po lesie, żeby poukładać sobie w głowie rzóżne rzeczy. Kiedyś wystarczała praca fizyczna, głupie zmywanie czy odkurzanie. Albo kąpiel, o, kąpiele są pomysłotwórcze jak nie wiem co…   Do pisania – muzyka owszem, ale instrumentalna, najchętniej ścieżki dźwiękowe.   Natomiast pisać ostatnio praktycznie nie mogę. Jakbym była na złym haju. Wracam z pracy i do niczego zabrać się nie mogę, a przecie pisanie wymaga znacznego wysiłku umysłowego, Wena parę miesięcy temu uciekła. Ot, życie, przyziemność, problemy, zmęczenie. Wniosek: umysł musi być wypoczęty, bo inaczej dupa zbita.   Ale że na ogół pisanie przychodzi do mnie falami, liczę na to, że wena wreszcie kiedyś powróci ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

wszystkim, którzy lubią muzykę instrumentalną jako podkład do pisania, polecam gatunek post rock. bardzo niszowy. klimatyczny. można zacząć od naszych Tides from Nebula. ale piszę też do muzyki z wokalem. może być rap, może być alternatywa, może być ekstremalny metal – ważne, żebym był w rytmie pisania. najlepiej mi idzie, jak wyłączę facebooka i w ogóle wszystkie strony internetowe. i piszę. koniecznie na trzeźwo. miło jest mieć kubek herbaty pod ręką. a jeszcze lepiej, kiedy nie ma się niczego na głowie.  czasem, kiedy się nie mogę zabrać za pisanie, próbuję się skoncentrować. jak nie znajdę odpowiedniej muzyki, wolę ciszę. dobrze jest też móc inspirować się jakimś cytatem. i polecam napisanie kilkunastu zdań o niczym, tak dla rozgrzania tego zmysłu słowotwórczego :D no i jeszcze żongluję. ale to nie każdy potrafi. szkoda, bo nic trudnego. a bardzo pozytywnie wpływa na człowieka.

Othersun, mnie ostatnio na szkoleniu próbowali nauczyć żonglowania ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

zygfryd – przy rocku chyba bym nie dał rady na dłuższą metę. Co prawda pierwsza scena z mojego opowiadania "Znaj przyjaciół swoich" powstała pod wpływem wspomnianego w nim kawałka Blue Stahli… a później nastąpiła totalna (moim zdaniem) zmiana klimatu w opowiadaniu… Czy na lepsze, tego nie wiem? Elanar – może te bóle głowy to góry pomysłów, chcących wydostać się na zewnątrz :) ? Oby nie było to nic poważnego… Bravincjusz – to cisza, czy słuchawki na uszach? Chyba, że słuchawki pełnią rolę wyciszającą…? Bemik – co ty w wieku 25 lat o wnukach myślisz, kobieto?! Ogarnij się ;) koik – to wieczorami pisz dla kobiet, a rankami dla facetów – będziesz autorem uniwersalnym! ocha – ja nie znoszę poprawek swoich tekstów. Najchętniej od razu bym je publikował. Nistety (a może na szczęście) rzeczywistość portalowa temperuje te zapędy. Ceterari – oby cię faza nie napadła w trakcie skoku ze spadochronem… arya – no widzisz, Archangel dobry na wszystko ;) (osobiście z Two Steps From Hell lubię też klimaty troszkę "kosmiczne" vide "Orion"). Na "dopalaczach" też nigdy nie pisałem (i raczej nie zamierzam), choć zauważyłem, że gdy towarzyszy mi kieliszek dobrej greckiej Metaxy – pisze mi się jakoś tak PŁYNNIEJ… ;) vyzart – startuj w maratonie pisania. Wychodzisz sobie nagrodę :D Edwardzie – jak będziesz organizował pisanie na ganku – czekam na zaproszenie, chętnie dołączymy z Metaxą (bimbru chyba jeszcze nie piłem dobrego…) Szkapa – a praca, nauka? Między 8:00 a 12:00? Chyba, że piszesz w pracy/szkole… niebieska – spróbuj NA ścianie wspinaczkowej ;). A propos szczurzych nicponi – pracujesz w laboratorium? Mela – niestety nie wiem, co to znaczy pisać "u fryzjera" – ja jestem z tych, co fryzjerów nie potrzebują :D joseheim – taka to już uroda weny. Wena musi być kotem (fuj, sierściuchy! – wiem, wiem, narażam się…), bo chadza własnymi ścieżkami i przychodzi, kiedy to ONA chce… othersun – o post rocku pierwszy raz słyszę – a może po prostu nie wiedziałem, że to to się tak nazywa. Jakieś konkretne utwory (linki?) masz na myśli? Rozgrzewki jeszcze nigdy nie przeprowadzałem, bo… …No właśnie: bo jak zacznę pisać, to spontanicznie i MUSZĘ skończyć przy jednym posiedzeniu. Rzadko udaje mi się napisać przez to coś dłuższego. Jeśli jakiś tekst piszę na raty – wygląda, jakby pisały go dwie różne osoby. I albo jest niespójny, albo niepotrzebnie rozwleczony, albo nieproporcjonalny (jedne sceny za krótkie, drugie za długie). Chyba nikogo nie pominąłem… :) Założę drugi temat w HP – podlinkujmy tam wspólnie "muzykę do pisania" (chyba, że łaskawie nam panujący admin uzna, że lepiej robić to w tym wątku :D ).

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Ceterari – szkolenie z szybkiego czytania? Technik zapamiętywania? Wydajnego uczenia?

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Jest temat muzyczny (a nawet dwa), nie ma co bytów mnożyć.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Hmm – bez bicia się przyznaję, że nie szukałem (więc pewnie i dlatego nie znalazłem).

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Tu:

http://www.fantastyka.pl/10,9248.html

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Cóż, berylu złoty (a raczej zielony), temat faktycznie jest muzyczny, ale bardzo ogólnikowy. Ja zaproponowałem muzykę stricte do pisania, ale jak widzę, zdążyłeś wątek już skasować… Mówi się trudno. Nie jam tu adminem.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

A, uznałem, że skoro jest zarówno temat o muzyce, jak i temat o warunkach, w jakich piszemy, to tamten jakoś tak wchodzi w granicę kompetencji zarówno jednego i drugiego ; ) Tym bardziej, że w jednym i drugim już temat muzyki do pisania był poruszany. Nie narzekać mi tutaj zatem!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@Tyrael: Jak rozwijać inteligencję twórczą i uczyć się szybciej :D

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ceterari – zaciekawiłaś mnie tą inteligencją twórczą… Podrzucisz jakieś wskazówki?

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

To ja mam kolejne pytanie. Czy macie jakichś ludzi, którzy powodują, że piszecie? Nie takich, którzy za wami łażą i smęcą: "Pisz, pisz!" tylko jak najbardziej materialne i antropomorficzne osobniki robiące za MUZĘ? Wcześniej to pytanie nie przyszłoby mi na myśl, ale teraz, hm…

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

http://www.youtube.com/watch?v=wZmEWmHJR8c – to jeden z bardziej znanych utworów, choć post rock się słucha raczej albumami. a rozgrzewki są bardzo fajne. polecam spróbować pisanie o niczym, na zasadzie skojarzeń, dygresji, zabawy słowem. ty, Tyraelu, piszesz krótkie rzeczy, a ja wolę długie. jak już wejdę w czegoś klimat, to mogę pisać codziennie po kilka stron i jestem w rytmie :) a żonglowanie jest przydatne między innymi do tego, co TyraelX napisał. i to nie wymaga talentu. 99% ludzi jest fizycznie w stanie nauczyć się żonglerki 5 piłkami. a co dopiero mizernymi trzema ;)

tylko jak najbardziej materialne i antropomorficzne osobniki robiące za MUZĘ?

Antoni Macierewicz.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Czy macie jakichś ludzi, którzy powodują, że piszecie? Nie takich, którzy za wami łażą i smęcą: "Pisz, pisz!" tylko jak najbardziej materialne i antropomorficzne osobniki robiące za MUZĘ?

Ja sie pochwalę, że mam. Ale jednocześnie jest też tą osobą, która za mną łazi i smęci: "Pisz, pisz!". ;P Nawet w opowiadaniach zacząłem umieszczać Muzę – choć w nieco zmienionej postaci. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Beryl, chyba nasze rzeczywistości się mijają, bo nie rozumiem o czym do mnie rozmawiasz VV'.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Cóż, jeśli chodzi o muzę, to chyba jeszcze jej nie spotkałem – nikt, to by mnie motywował w rzeczony sposób, nie przychodzi mi na myśl.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Mając, zdawałoby się, idealne warunki: cisza, spokój, nikogo w domu, pies śpi, sąsiad akurat nie raczy mnie muzyka disco lat 90 etc etc… nie napiszę nic. Bo te idealne te warunki nadają się np do bezmyślnego przeglądania Internetu w celu znalezienia jego końca. Najlepiej mi się piszę i "najpłodniej" kiedy: – nie mam na to zupełnie czasu; – powinnam robić coś cholernie ważnego; – dnia następnego mam coś dużego, stresującego; – jest godzina 4 nad ranem.   Tadam!

Ja, jak większość – z tego co zauważyłem, muszę mieć spokój. Ale musi on być absolutny – żadnych bodźców z zewnątrz. Z reguły piszę nocami.

Czy macie jakichś ludzi, którzy powodują, że piszecie? Nie takich, którzy za wami łażą i smęcą: "Pisz, pisz!" tylko jak najbardziej materialne i antropomorficzne osobniki robiące za MUZĘ?    Ja jeszcze nie spotakłam. Ale polecam spróbować ostatecznych terminów. Na przykład jutro rano koniecznie i nieodwołalnie trzeba wysłać pracę na konkurs. Coś w tym rodzaju. Brak czasu pobudza neurony. Agrest – masz całkowitą rację.

TyraelX – I cisza i słuchawki ;) Bo te słuchawki nie tłumią wszystkich dźwięków, a jak ktoś głośno gada za oknem lub w pokoju obok, to trochę mi to przeszkadza. Muzyki słucham i tak bardzo cichutko i są to przeważnie ścieżki dźwiękowe z gier, więc tak czy inaczej, słyszę wszystko dookoła.   Dziś wypróbowałem jednak kompletną ciszę, rezygnując także całkiem z muzyki i efekt nawet lepszy był – większe skupienie ;)

A ja nie mam wyjścia. Mam biurko w tym samym pokoju co telewizor. Ponieważ zwykle pisałam wieczorami, więc wiadomo było, że telewizor będzie bębnił. Tak się przyzwyczaiłam, że teraz, kiedy jestem na zwolnieniu i do szesnastej nie ma nikogo, sama włączam to pudło, żeby mi coś brzęczało, bo inaczej mi nie idzie. Tyle że bardzo cichutko.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No proszę, bemik – i niech ktoś powie, że telewizja jest zła ;) Kto by pomyślał, że to dzięki niej możemy czytać Twoje klimatyczne teksty ;) Wracaj do zdrowia !

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Telewizja jest zła! :)

Pomijając chwile, kiedy leci w niej jakiś ciekawy sport, to w pełni się zgadzam z Ochą ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Zgadzam się z Berylem (!), bo ja właściwie oglądam tylko tenis ziemny, snookera i siatkówkę. Poza tym telewizor spełnia rolę zagłuszacza ciszy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Snooker! ; D

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

ze mną to bywa różnie, różniście i zależy co aktualnie piszę. Jak coś z akcją to muzyka (np z Matrixa), jak coś w stylu horroru to wrzucam jakiś soundtrack skomponowany przez Zimmera albo Djawadi'ego. Tuptanie Młodego mi w ogóle nie przeszkadza, ale do szału doprowadza mnie gdy ogląda bajki na minimini – w szczególności Pony!!! Wtedy nie ma siły, choćby mi pomysły rozsadzały czaszkę – nic nie napiszę! No i nie ma szans na pisanie gdy ktoś mi co chwilę włazi do pokoju i czegoś ode mnie chce. A wymarzone warunki do pisania to dobra muzyka (ale w tle, a nie na cały regulator), półlitrowy kubek z zabielaną, słodką kawką i paczka marlboro 100'. Niestety od 5 lat nie da się spełnić więc radzę sobie ostatnio jak mogę ;)

Mówisz o fajkach, czy o dziecku?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

w sensie spełnienia wymarzonych warunków? Jedno drugie wyklucza – ja się mogę truć, ale Młodego nigdy, a nie mam dla siebie osobnego pomieszczenia z wyciągiem ;)   a i przypomniałam sobie jeszcze jedno. Jak wstanę od tego co piszę to już "pozamiatane"…

Ja też palę, ale nie w domu – wychodzę na dwór, nawet w zimie. Robię sobie przerwę na kawę, zjedzenie czegoś, no i papieroska.

Jak to:  Jak wstanę od tego co piszę to już "pozamiatane"… – to nie piszesz nigdy czegoś dłuższego? Bo nie wyobrażam sobie, żeby siedzieć bez przerwy kilka albo kilkanaście godzin. Ja często cos zostawiam i wracam dopiero za jakiść czas!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Piszę, głównie coś dłuższego, bo krótkie formy sprawiają mi problem – głównie z tym, żeby się zmieścić ze wszystkim, przekazać informacje, niczego nie pominąć i zamknąć – jak zauważyłaś problemy z zakończeniem mam. Bardziej chodzi mi o to, że jak wstanę od tego co piszę to muszę kontynuacje odłożyć do czasu, aż znów "wczuję się" w klimat. Z drugiej strony nie mogę czekać za długo, bo wkradają sie pomysły nowe, które przestają trzymać się tego co pisałam wcześniej i potem wychodzą mi takie potworki jak "tysiąc ludzi" na początku tekstu… a dwie strony dalej juz "ćwierć miliona". Wstałam – przeszłam się, stwierdziłam, że tysiąc to za mało na przetrwanie gatunku w ciągu miliona lat i zaczęłam pisać o ćwierć milionie. Znów wstałam, oderwałam się i zapomniałam, że przecież pisałam na początku o tysiącu – byk zostaje – śmiechu co nie miara ;)

A, rozumiem. Ja zawsze, jak zrobię sobie dłuższą przerwę, to po powrocie czytam ostatnio napisany fragment – od razu wyłapuję wtedy masę błędów. Oczywiście niektóre zostają, ale mam betę, który z reguły je dostrzega. I nabija się przy tym ze mnie niemiłosiernie. A jeśli jest to opowiadanie i wrzucę je na portal, zawsze mam nadzieję, że pojawi się regulatorzy – ona to dopiero czochra tekst. Albo Adam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

o i kurczę, widzisz… jak ja po powrocie zaczynam czytać to co już napisałam i wyłapuję błędy, to później zamiast pisać dalej zajmuję się korektą "tu się wytnie, tam się sklei" i… znó wstaję zrobic sobie przerwę – dalej – jak wyżej… znów wpada nowy pomysł i kolejny kwiatek gotowy… Nie mogę tak…. muszę pisać do upadłego i przeć do przodu, aż do końca. Jak zakończę, to wtedy mogę się zająć czytaniem od początku i bezlitosnym cięciem tekstu, wyrzucaniem, dodawaniem, zmienianiem… ;)

Jeśli potrzebujesz betowania, chętnie się podejmę – byle nie powieść. Na razie mam sporo czasu. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

jak będe miała opowiadanie to na pewno zagaję ;) dzięki, bo u mnie nikt nie czyta, tylko ja :P

"regulatorzy – ona to dopiero czochra tekst" – śmiechłem z tego określenia i wizualizacji regulatorów, czochrającej kosmate litery między przecinkami ;)

Ja mam podobne problemy z dłuższymi tekstami – jak zacznę to muszę skończyć – ale o tym już wspominałem.

Za to z korektą jest u mnie tak – ile razy bym nie przemielił swojego opowiadania – i tak inni znajdą w nim jakieś kwiatki. Może nie kolczaste róże od razu, ale żonkil w akompaniamencie hortensji i hiacyntów przeważnie zakwita… A do tego nasz ukochany edytor na stronie rozsiewa złe nasiona… ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Ja tam nie mam nic przeciwko korekcie po powrocie do tekstu :P Właściwie to jest to wielce porządane, bo przynajmniej mogę wczuć się na powrót w to, co pisałem wcześniej i dalej, płynnie pociągnąć akcję… albo opisy, jeśli akcji ma akurat nie być, a że przy okazji usprawnię kawałek tekstu, to uznać to należy za dodatkowy plus :)

W sumie doszłam do wniosku, że wystarczy mi pomysł. Jestem w stanie przerwać pisanie i do niego wrócić, jeśli tylko wiem, co chcę napisać.

Przynoszę radość :)

A propos – gdzie szukacie pomysłów? Czekacie, aż wena spojrzy na was łaskawie, czy aktywnie poszukujecie pomysłów?

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Ja czekam. Swego czasu zdarzyło mi się w pracy powiedzieć, że tak, wiem, muszę to napisać i napiszę, ale teraz nie mam weny ;) Przeczekuję, aż mnie natchnie i już ;)

Przynoszę radość :)

Mnie czasami coś po prostu "połaskocze" w tył głowy. Łaskotanie przeradza się w drapanie i męczy tak długo, aż w końcu nie stwierdzę – "dobra, już dobra, napiszę ten początek, bo mi mózg wydrapie" ;-))

Ja pomysłów nie szukam, bo same przychodzą. A że opowiadania wolę tworzyć raczej dluższe, to pomysły muszą być należycie przemyślane i wielowarstwowe ;) Czasem podczas pisania zdarzy się, że opowiadanie pójdzie w zupełnie innym kierunku, przez co pomysł odkładany jest na półkę do wykorzystania innym razem. Cóż począć, skoro w trakcie pracy nad tekstem pojawiła nowa i lepsza koncepcja? ;)

Ja z kolei przyzwyczaiłam się do pisania w hałasie (w TV Shrek leci w kółko, Potworzyca jojczy, pranie wiruje). Pomysły najczęściej przychodzą tuż przed snem, wtedy łapię za telefon i chaotycznie zapisuje schemat, aby rano pamiętać ;) Później muszę usiąść, otworzyć Worda i naszkicować plan, który i tak później nieco się zmienia, ale w razie co mogę wrócić i sprawdzić, co miało być dalej, przez co rzadziej się zacinam ;-)

Be patient.

Nigdy do tej pory nie napisałem planu żadnego swojego opowiadania – może przez to boję się dłuższych form?

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

ja piszę plan dopiero wtedy, jak zaczynam się gubić i zdaję sobie sprawę, że to nie będzie krótkie opowiadanie. Poza tym, nawet nie wiem jak mam napisać plan, żeby później pamiętać o co chodzi. Jak już to w notesie zapisuje różne hasła – te o dziwo rozumiem… Tak już wyszło, żem Matka Chaosu ;-)

Ja wcześniej też nie pisałam planu, jednak odkąd zaczęłam, opowiadania mają sens i nie gubię się w trakcie, ożywiając kogoś, kto nie żyje :D

Be patient.

Ja tam moge wszystkich zabijać ;-) a jak ożywię, to mam zawsze pole manewru. Za to kocham s-f :P

Nowa Fantastyka