- Hydepark: Jonathan Strange i pan Norrell

Hydepark:

książki

Jonathan Strange i pan Norrell

Czytaliście to?

 

Nie wiem, może się skompromituję, bo, po pierwsze, żadna to nowość, a po drugie – no, taka tam fantastyka.

 

Ale ja się zachwyciłam. Czytam przekład, mimo to fascynuje mnie każde zdanie, ironiczny humor, świetnie skreśleni bohaterowie pierwszoplanowi (no, Jonathan Strange to to, co lubię), plejada postaci z dalszego planu.

 

Ach i och, całe szczęście, że to ma aż 800 stron!

 

Ktoś czytał? Co za głupie pytanie – na pewno! A ja pewnie jak zwykle ostatnia! :)

 

Komentarze

obserwuj

może ja też się skompromituję, alę… pierwszę słyszę.

Ja też nie słyszałam, dopóki nie dostałam. Oj, polecam, polecam!

Ja się od paru dobrych lat przymierzałem i w końcu na Gwiazdkę dostałem. Zacznę niebawem czytać. Piszę "od paru dobrych lat", bo pamiętam jeszcze pierwsze polskie wydanie, podzielone na trzy tomy.

To, Janie Janku, nie zraź się początkiem. Nie jest zły, ale bez przesady. Im dalej, tym lepiej. :)

a rzuciło mi się parę razy w oczy, jak przeglądałem półki z fantastyką w księgarniach. chyba nawet czytałem co jest na okładce, ale nie pamiętam. może skrobniesz, ocho, parę zdanek o tej książce, bo smaka mi zrobiłaś, choć z czasem krucho. a może nawet recenzję byś napisała? tak proponuję, bo sam też planuję debiucik w publicystyce recenzją pierwszego tomu retrospektywy Martina. 

Też narobiłaś mi smaku :) Dobranoc!

Mee!

Czytałem kiedyś pierwszy tom. Naprawdę niezłe. Też mnie język zachwycił, i humor. Dla mnie (sąd w oparciu o stereotypy) to kwintesencja brytyjskości, tej staroświeckiej i mglistej. Językowo chyba wyróżnia się w dziale 'fantastyka. Styl bardzo "kobiecy".

Jestem w połowie. Też z czasem u mnie krucho, ale czytam, czytam. :) Recenzji pewnie nie napiszę, ale dawno nie czytałam ksiązki napisanej tak dowcipnie, jednak z dowcipem niewymuszonym i nienachalnym, ze świetnie skonstruowanymi bohaterami, z wyobraźnią tak bogatą, że w jednej książce znalazłoby się chyba ze sto pomysłów na opowiadania. Początkowo drażniła mnie ilość i objętość również wymyślonych przypisów, uznawałam opowieść za nieco "efekciarską". Ale, tak jak napisałam, im dalej, tym lepiej. Oj, oj, jakże chciałabym potrafić tak pisać! :) Styl kobiecy? Hmmm, nie wiem, bo nigdy nie rozgryzłam, co kryje się za tym określeniem. :)

Styl kobiecy? Hmmm, nie wiem, bo nigdy nie rozgryzłam, co kryje się za tym określeniem. :) Zjawił się niespodziewanie. Spojrzała w jego piękne, szafirowe oczy, na które opadała orzechowa, starannie ułożona grzywka. Poczuła, że jej serce zabiło szybciej. Zaczęła nerwowo wygładzać swoją burgundową bluzkę. W powietrzu roznosił się zapach jego delikatnych perfum. Kiedy zbliżał się do niej, nagle zaczęła się martwić. Czy aby na pewno dobrze dobrała bolerko?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A ja próbowałam to przeczytać i odpadłam. Nie wiem, czym się, Ocho, zachwycasz ; P Bardzo nie lubię nie-doczytywać książek do końca, ale tej nie dałam rady… ; (

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

beryl, rozgryzłeś! literatura kobieca stoi przed tobą otworem. 

A, Berylu, to o to chodzi! Nie, hm, no to nie, chyba tego tam nie ma. Nie przypominam sobie bolerek. :) Joseheim, no zachwycam się, zachwycam! Od drugiego tomu jeszcze bardziej. A teraz przekroczyłam połowę całości i… no znowu bardziej! ;)

ksiązkajestGENIALNA :)

Work smart, not hard

Ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony sadziłem się na książkę, dostałem ją w prezencie i ucieszony zaczałem czytać. Początkowo styl bardzo mi się podobał, ale z czasem zaczałem się zwyczajnie męczyć. Przy 500 stronach powiedziałem chwilowo pas. Na pewno do niej wrócę i skończę, ale póki co nie wiem kiedy, jakoś mi się nie pali.  Ogólnie niby fajna, niby szczególna i oryginalna na swój sposób, ale jakoś ten styl przestawiania wszystkiego mnie nie porwał. I w sumie nie wiem co o niej sądzić, bo powiedzieć, że jest słaba to niedorzeczność, a z drugiej strony nie jestem w stanie powiedzieć, że jest świetna. Tak więc sam już nie wiem. 

"I needed to believe in something"

Widzisz, a ja się w sumie sama dziwię, że tak mi się podoba. Generalnie nie przepadam za takimi efekcikami, świecidełkami, historyjkami w historyjkach. A tu – owszem.

A dla mnie ta książka to największa zagadka. Jeszcze nigdy nie miałem takiego uczucia, że nie wiem, co mam o książce powiedzieć – czy mi się podoba czy nie. Może jak znowu po nią sięgnę, to mi się wszystko wyklaruję. 

"I needed to believe in something"

Po komentarzach, to już nie wiem. Czytać, nie czytać, oto jest pytanie… ;-)

Przeczytać zawsze warto, chociazby po to by się przekonać na własnej skórze lub po to by wyrobić sobie opinię. Dodatkowo, świetnie wygląda na półce ;)

"I needed to believe in something"

Żeby jeszcze tylko mieć jakieś wolne miejsce na półce… :) A co mi tam, sięgnę, po sesji, bo jeszcze mnie wciągnie i naukę zignoruję :D

Pisząc o kobiecym stylu chodziło mi o sposób przedstawienia postaci i zabawę zdaniami. Chociaż nie jestem do końca pewny czy coś takiego rzeczywiście istnieje, to wyraźnie go tam widziałem :) Swoją drogą, po przeczytaniu tomu (z autentycznym podziwem dla języka i dowcipu), nie miałem siły na kolejny. Musiałem zrobić przerwę. Ale było to doświadczenie warte poświęconego czasu.

No tak, zabawa zdaniami, językiem jest na pewno. Wydaje mi się, że pierwszy dom  był taki dość "wstępny", dla mnie prawdziwa frajda zaczęła się z tomem drugim i pojawieniem się Jonathana Strange'a.  Ale też rozumiem osoby, które nie przebrnęły. Również miałam takie okresy, że książka zaczęła mnie nieco nużyć (trochę miałam np. przesyt wojną z Napoleonem), ale w odpowiedniej chwili następował zwrot, w wątki bardziej personalne, i zaczynało się od początku. :)

Bardzo dobra seria, ale nie wszystkie tomy są tak samo dobre. Pierwszy jest moim zdaniem najsłabszy. Czytałam parę lat, ale teraz chyba znów po to sięgnę, gdyż bardzo mi się podobało. 

Zgadzam się. Pierwszy tom najsłabszy. 

ja tam nie wiem, który najsłabszy bo mam w łącznym wydaniu

"I needed to believe in something"

Ja też mam w łącznym. Napisane jak byk, w środku: Tom I. Pan Norrell, str.7 Tom II. Jonathan Strange, str. 207 Tom. III. John Uskglass, str. 509 :)))

No tak, ale jak się czyta w formie całości, to trudno jest oddzielić jeden od drugiego

"I needed to believe in something"

Nowa Fantastyka