- Hydepark: Autoreklama

Hydepark:

inne

Autoreklama

Publikać na portalach internetowych – jasne. Wysyłać się gdzie popadnie – do magazynów, zinów. Ok.

 

A gdybym np chciał zareklamować swojego bloga? Potrzebuję porady w tej dziedzinie. Owszem, można wrzucać linki na facebooku, czasem też znajomi mnie udostępniają. Ale jeśli chcę trafić poza znajomych i znajomych znajomych…

 

Zawsze można założyć sobie fanpage'a na twarzoksiążce ale… no nie wiem. Wydaje mi się to zbyt… hipsterskie?

 

Inaczej jeżeli fanpage ma osoba sławna, niż persona z garstką fanów (a o dziwo trochę ich mam). Ale z drugiej strony, gdybym był sławny, nie potrzebowałbym reklamy.

 

Czemu tak zależy mi na reklamie? Jeśli dobrze pójdzie, to za pół roku (a jak źle, to za rok), moja pierwsza książka zostanie zakończona i będę uderzał do wydawnictw. Znając polskie realia, wydawnictwo poskąpi piniondzów na reklamę, więc zamierzam zająć się tym sam. Już teraz. Może trochę udało mi się wyrobić nazwisko i zdaża mi się trafić na swoją twórczość i nazwisko na różnych forach czy fejsbukowych fanpejdżach. Przez swoją wrodzoną skromność, rumienię się i czuję się zawstydzony. Trzeba jednak walczyć ze skromnością i działać dalej.

 

Dodam, że na owym blogu znajduje się nie tylko proza. Można tam znaleźć również wiersze, teksty piosenek, kawałki mojego zespołu, a wkrótce i felietony…

 

Dla zainteresowanych:

 

http://edwardhorsztynski.blog.pl/

 

 

 

Wiem też, że przydałoby zmienić wygląd bloga, ponieważ teraz wygląda zbyt prosto. Muszę jednak przyznać, że w ogóle się nie znam na projektowaniu blogów/stron internetowych. Z tego co kojarzę, jest tu kilku informatyków… Jakby znalazł się jakiś wolontariusz o wielkim sercu, który chciałby podjąć się zadania to… byłoby mi niezwykle miło i odwdzięczyłbym się jakoś w miarę możliwości :)

 

Komentarze

obserwuj

Proponuję ustawienie wyświetlania jednego posta na stronę, bo przy bardzo długich, typu opowiadania/artykuły, strona rozciąga się niemiłosiernie. Dobrym pomysłem będzie także zapewnienie dla swojej strony/bloga Google Authorship (wtedy w wynikach wyszukiwania przy linku do twojego bloga, będzie twoja fotka profilowa oraz imię i nazwisko). Prawdopodobnie, dla ogromnego ułatwiania spraw, będziesz musiał przesiąść się na Google+, a właściwie założyć tam jedynie sobie konto, a treści przerzucić na bloggera. W innym wypadku weryfikacja autorstwa jest nieco dziwna, ale zawsze można sobie z tym jakoś poradzić :) To tyle, jeśli chodzi o takie dodatkowe promowanie się w internetach :P

Szczerze mówiąc, gdy zobaczyłem tytuł twojego postu, drogi Edwardzie, poczułem niesmak. Pomyślałem, ot, kolejny bezczelny spamer, rozpaczliwie szukający publiki, jakim ja sam byłem. Im bardziej zaczytywałem się jednak w tekście, tym bardziej docierało do mnie, jak bardzo się pomyliłem. Przepraszam. Dopiero po chwili we pełni zdałem sobie sprawę z tego, jak ciekawe i ważkie pytania postawiłeś. Oto kilka moich przemyśleń, choć nie jestem przekonany, czy mam prawo doradzać komuś takiemu jak Ty. Mam szczere przekonanie, że nie powinieneś się ani przez chwilę wahać się przed założeniem fanpage'a. Twierdzisz, że to dla sławnych? Przecież sława w twoim wypadku to nie pytanie "czy", ale "kiedy". Śmiem twierdzić, że przy takim talencie, można zrobić odstępstwo od chronologii. Garstka fanów (których, o dziwo masz), tylko czeka by urosnąć w rzeszę. Twoim obowiązkiem jest pomóc tym, którzy Cię jeszcze nie przeczytali. Zadbaj o nich, a odwdzięczą ci się stukrotnie. Uważam, za niezwykle trafny pomysł umieszczenie w tekście linka do twojego bloga. Oszczędziło to wielu ludziom straconego niepotrzebnie czasu, a tak te kilka dodatkowych minut można poświęcić na zanurzenie się w jakże ciekawej lekturze. Dziękuję, w imieniu wszystkich. P.S. Nie mogę doczekać się Twojej książki. Mam nadzieję, że zmobilizujesz się troszkę i nie każesz nam wszystkim zbyt długo czekać. A co do informatyka ochotnika, jestem przekonany, że jeszcze dzisiaj ktoś się zgłosi. Sam był się bez wahania podjął, gdybym choć odrobinę orientował się w tej materii. Pozdrawiam.

"choć nie jestem przekonany, czy mam prawo doradzać komuś takiemu jak Ty. " To brzmi jak sarkazm… poważnie :) Ja przeca jestem zwykły chłopak z Podlasia… Lecz jeśli to jednak nie był sarkazm, to bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa, w ten chłodny jesienny poranek :))

"Defibrylacja" mi się spodobała. Serio ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Ale muzyki do niej jeszcze nie zrobiliśmy :). Raz zaczęliśmy, a potem nam wyleciało z głowy :)

Sarkazm?! Czym zasłużyłem, by dopatrywać się w moich słowach drugiego dna? Czyżby tym, że mogłem pominąć dno w twoich?  Przykrość jaką wyrządzasz rekompensuje mi twoja skromność. "Zwykły chopak"? – talent żadko idzie z tą cechą.

Po prostu często jak ktoś mnie tak chwali, aż ciężko mi uwierzyć, że mówi szczerze.  Oprócz skromności można tu dodać lekką paranoję… Ale staram się z tym walczyć :). Gdy nie jestem pewien czyichś intencji lub sytuacji to proszę dziewczynę o trzeźwą ocenę sytuacji. Spiski, spiski wszędzie… heheh Przepraszam i dziękuję jeszcze raz :). Jeszcze co do fanpage'a… Bloga czytają znajomi, a nieznajomi czytają mnie na portalach. Myślę, że to byłby dobry koncept, żeby znajomych i nieznajomych zebrać razem w jednym miejscu…

I tylko czasem będę schodził do piwnicy żeby posłuchać psalmów na moją cześć :D

Jeszcze co do fanpage'a… Bloga czytają znajomi, a nieznajomi czytają mnie na portalach. Myślę, że to byłby dobry koncept, żeby znajomych i nieznajomych zebrać razem w jednym miejscu…

Fanpage to byłaby taka platforma na której ci, którzy cię nie znają, mogliby wymianić się uwagami o Twojej twórczości z tymi, którzy juz znają z Twoimi tekstami. Niby oczywiste rozwiazanie, ale znakomite! Już widzę te opinie…, sam chętnie opowiem o Tobie innym. Co od myślenia spiskowego… Ostrozności nigdy za wiele. Weźmy Twoją szczerość i łatwość dzielenia się pomysłami z innymi. Myślę, że znajdą się tacy, którzy po przeczytaniu tego tekstu, pomyślą"dlaczego sam na to nie wpadłem…" 

Niezłe to to nawet. Podoba mi się wpis z dwudziestego ósmego września. A co do szaty graficznej – myślę, że nie tyle jest za prosta i za mało ozdobna (minimalizm w cenie), co niepasująca jakoś charakterem do sposobu w jakim piszesz: szorstkość, bezceremonialność i dosadność – trzy cechy, które mogą określać Twój styl. Choć przyznam, że ostatni post jakoś nie przypadł mi do gustu – reszta jest bardzo dobra, na moje niewprawne oko. Pozdrawiam.

No to jedziemy… Zapraszam. https://www.facebook.com/pages/Edward-Horszty%C5%84ski/234295336732681

Obawiam się, że z tymi informatykami/wolontariuszami nie będzie tak kolorowo i nie chodzi o to że nie mają wielkich serc, ale z praktyki wiem, że zazwyczaj mają pełne ręce roboty i niełatwo znaleźć im trochę wolnego czasu (choćby na pisanie opowiadań). W każdym razie kilka rzeczy mogę podpowiedzieć (może przyda się jeszcze komuś).

 

W pierwszym rzędzie musisz rozważyć, czy będziesz korzystał z gotowych serwisów z blogami (jak dotychczas), czy chcesz stworzyć własną stronę z odrębnym adresem. Każde z rozwiązań ma plusy i minusy. Serwisy są darmowe i nie wymagają umiejętności programowania – praktycznie każdy bez większego wysiłku może takiego bloga stworzyć. W dodatku partycypuje się nieco z pozycji, jaką blog ma w wyszukiwarkach (inna rzecz, że to właśnie te blogi i liczba ich odwiedzin budują tę pozycję). Zawsze można też liczyć na odwiedzających trafiających na Twój blog ze stron serwisu. Minusem jest to, że wygląd i funkcjonalność bloga jest ograniczona do tego, co oferuje serwis i chyba nigdy nie będzie to wyglądało jak profesjonalna strona. Może to też odstraszać informatyków chętnych do pomocy, bo z jednej strony będą musieli poznać ograniczenia danego serwisu i się do nich zastosować, a z drugiej prawdopodobnie nigdy nie będą w pełni zadowoleni z efektu.

 

Zbudowanie własnej strony daje pełną kontrolę i zdecydowanie większe możliwości, ale wiąże się z większym nakładem pracy i kosztami. Po pierwsze musiałbyś zadbać o hosting, czyli miejsce na jakimś serwerze, gdzie umieściłbyś swoją stronę. Firm hostingowych jest wiele, a ich usługi nie są zbyt drogie i zależą od oczekiwanego limitu transferu i miejsca na serwerze – koszt rzędu kilkudziesięciu złotych rocznie. Następnym krokiem byłoby wybranie i wykupienie domeny (czyli adresu) – zakładając, że nie będzie to adres pożądany przez wielu, jest to koszt rzędu dwudziestu paru złotych rocznie.

 

Potem zostaje stworzenie całej strony. Osobiście poleciłbym do tego Joomle – jet to kompletne środowisko z zapleczem umożliwiającym dodawanie treści na stronie bez znajomości programowania w HTML (ma wbudowany edytor) i co ważne – jest darmowa – trzeba ją tylko zainstalować na serwerze (serwer musi obsługiwać PHP i bazy danych MySQL, ale to musi zapewnić usługa hostingowa). Joomla ma budowę modułową, czyli można zainstalować kompletne moduły, jakie chcemy wykorzystać na stronie. Jeśli miałbyś czas i ochotę, kursy Joomli można znaleźć choćby na Youtube. Pozostanie jeszcze zadbać o wygląd strony i tutaj możesz skorzystać z gotowych skórek do Joomli (z angielskiego Template), które można wyszukać w internecie. Jeśli Ci się poszczęści znajdziesz darmową, która będzie odpowiadać Twoim wymaganiom, jeśli będziesz wymagający – znajdziesz profesjonalne, gotowe strony z przykładowymi treściami (do zastąpienia) w cenie kilkudziesięciu dolarów. 

 

Jeśli potrzebowałbyś jakichś informacji, pisz na emaila podanego w moim profilu. Podjąć się budowy strony bym nie mógł (przynajmniej do końca roku jestem solidnie obłożony, a później nie wiem czy będzie lepiej), ale chętnie służę radą.

Zainteresowani może i widzieli, a nie zainteresowani może się zainteresują ;). http://edwardhorsztynski.blog.pl/2013/01/23/pamietnik-podczlowieka-przekletego/ Nie wrzucałem tego na portal, bo nie jest fantastyka, więc nie wiem czy przypadnie do gustu przeciętnemu zjadaczowi fantastyki. Długo się wahałem przed opublikowaniem tego. Parę razy już to miałem zrobić, ale zrezygnowałem. Jakoś nie uważałem tego za jakieś superdruper opowiadanie, ot coś napisane w parę dni. No i do tego jest bardzo osobiste, co też powstrzymywało mnie, przed ukazaniem swojego zgniłego wnętrza. Może na tym polega jego sukces, że treść opowiadania jest prawdziwa, a nie sztuczna, wymyślona (w pewnym stopniu oczywiście jest). Ale i tak zmieniłem kilka drobiazgów… Wielkim zaskoczeniem było dla mnie to, jak dobrze się przyjęło te opowiadanko, a nawet w jednym miejscu ma ocenę 6, a taką ocenę ostatni raz miałem chyba w podstawówce, z polskiego. (no jasne chwal się ocenami z polskiego, a interpunkcja jak była nieopanowana od tamtych czasów, to do dzisiaj nic się nie zmieniło…) Teraz jestem ciekawy jak to ocenią użytkownicy tego portalu, których często uważam za trochę surowych. Ale to dobrze i pewnie dzięki temu Wasza opinia będzie miała dla mnie duże znaczenie ;)

Zainteresowałem się.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

:)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nowa Fantastyka