- Hydepark: PAŹDZIERNIKOWIEC 2013 - wyniki

Hydepark:

czasopisma

PAŹDZIERNIKOWIEC 2013 - wyniki

 

Konkurs na recenzję październikowca i cieszy, i pozostawia pewien niedosyt.

Choć recenzje pojawiły się tylko trzy, to zarysowały się w nich dość zróżnicowane opinie na temat opowiadań z numeru: te same teksty (polskie bądź zagraniczne) albo się jednoznacznie podobały, albo wręcz przeciwnie. Co – powiem tę oczywistość – jest rzecz jasna stanem normalnym czytelniczej biocenozy i dobrym paliwem do dyskusji; fajnie, że pod tekstami się takie pojawiły (choć może czasem w formie nieco nazbyt ognistej ;-). Gorzej – dla redaktorów – jak wszyscy ganią; z gremialnymi pochwałami jeszcze można sobie poradzić ;P

 

Problem w tym, że – prawdopodobnie – poszczególni autorzy i komentatorzy pod recenzjami próbują mówić o literaturze w różnych językach, tylko pozornie tożsamych (a że sobie tego nie uświadamiamy, stąd nieporozumienia). Jeden „język” to nasza powszechna mowa forumowa, w której oceniamy teksty zamieszczane na portalu: punktujemy, czy „bohater zbudowany”, „fabuła harmonijna”, „stylizacja konsekwentna”. Jest to język „inżynierski”; odwołując się do już użytego porównania, sposób na powiedzenie, z czego most jest zbudowany – ale nie dokąd prowadzi.

 

Alternatywą byłoby mówienie o literaturze poza taką protekcjonalną perspektywą, z punktu widzenia „czytelnika” (a nie „redaktora-nauczyciela”), który nie tyle wie lepiej, jak coś powinno zostać napisane, tylko próbuje wyciągnąć z tekstu dla siebie tyle, ile się da, chce się nim zadziwić, ucieszyć. Żeby nie było nieporozumień: sednem tego spojrzenia nie jest chwalenie za wszelką cenę, nawet jak opowiadanie zemdliło. Tylko – cofnięcie się o krok, przypomnienie sobie, co nas do czytania przyciągało kiedyś, w zamierzchłych mitycznych czasach, kiedy umieliśmy tylko czytać.

 

Oczywiście ta sama osoba może mówić o literaturze i w tej pierwszej, i w drugiej optyce. Najlepszym przykładem będę pewnie ja: niby mobbinguję teraz za nałożeniem na oczy innych okularów, a jednak pod Piórkami sam najchętniej rozdaję razy, zadzieram nosa, dzielę i rządzę.

 

Co napisawszy, jestem pełen wątpliwości, czy w ogóle powinienem to wklejać w podsumowaniu. Bo znowu wyjdzie, że jęczę, że nie chwalą (choć chwalą) ;-) No ale powiedzmy, że zdaję się tu na Waszą dobrą wolę w odczytaniu moich intencji i liczę na najniższy wymiar kary.

 

 

 

Co do samych recenzji – IMO wszystkie prezentowały zbliżony poziom. (Także formalny – wszystkie w zasadzie zrezygnowały z jakiejkolwiek formy felietonowej/literackiej, od razu przechodząc do opowiadań i ich analizy). Najszerzej temat potraktowała IMO Bellatrix (choć jednocześnie to też tekst najbardziej „inżynierski”?), która tym samym zwycięża i proszę ją o kontakt na priva. Co oczywiście nie znaczy, że z jej oceną poszczególnych opowiadań się zgadzam. (Ale tego nie mógłbym powiedzieć o żadnej z recenzji).

 

W dywagacje na temat opowiadań zagranicznych nie wchodzę, wiadomo, że polska koszula bliższa ciału. Więc tylko dwa zdania o tym, czemu IMO ani „Pieśń brązu”, ani „Sztuka latania” (wspaniała techno-baśń) nie są tekstami „słabymi”. Nie mogą takie być, skoro to tak świetnie, dojrzale, bezkompromisowo, gęsto, z wiarą w inteligencję czytelnika, anty-Kresowo, ponad-poprawnie („lepiej niż poprawnie”) napisane teksty! Kreacja z „Pieśni brązu” (świat w tle) mogłaby być może nieco bardziej oryginalna, ale info, że autor ma 17 lat – to z mojej strony żaden spadochron; raczej kolejny wyraz zdumienia: że można TAK pisać już w takim wieku.

 

No, to tyle w temacie coming outów… I nie, nie jestem autorem żadnego z opowiadań ;P

 

Dzięki wszystkim za udział (w konkursie i dyskusjach)!

Komentarze

obserwuj

Gratulacje dla Bellatrix, uparcie pisała no i się doigrała ;)  Nie chciałabym wypowiadać się jako ogół, nie mniej, mam wrażenie, że większość z nas ocenia opowiadania z technicznego punktu widzenia, bo to jest konkretny punkt odniesienia i to się czuje podczas czytania. Kwestię treści trudniej ująć w słowa, mam wrażenie, że to wymaga dużego oczytania, żeby coś do czegoś porównać, odnaleźć inspirację, ocenić czy udało się czy się nie udało. Może to też kwestia pewnego rodzaju odwagi? Trzeba się obnażyć w pewien sposób, niż trzymać sztywnych ram określonych gdzieś tam i przyjętch za normę, jak konstrukcja bohatera czy tempo narracji. 

Gratulacje. Nie mogą takie być, skoro to tak świetnie, dojrzale, bezkompromisowo, gęsto, z wiarą w inteligencję czytelnika, anty-Kresowo, ponad-poprawnie („lepiej niż poprawnie”) napisane teksty! Zastanawiające – mnie szczególnie ; ) – czy chodzi tu o warstwę językową, czy jednak treściową. O ile sens pierwszego tekstu rozumiem – choć wydaje mi się, że rwanie się opowiadaniem na motto Mistrza i Małgorzaty to jak z motyką na słońce (motyka musiałaby być naaaprawdę duża, a ta, choć ostra, jest chyba nieco za mała) – to drugiego nie potrafię pojąć. 

I po co to było?

A ja mam pytanie, bo nie wiem – co to znaczy anty-Kresowo?

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Kresowo – zgodnie z tym, co Kres pisał w swoich poradnikach, czyli możliwie ściśle trzymać się reguł poprawności naszego języka, a anty – wiadomo. 

I po co to było?

O, dzięki.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Gratulacje dla zwyciężczyni. :)

Jakiś listopadowiec się zapowiada? Czytam sobie numer, wypisuję uwagi, jeszcze nie wiem czy to ma sens ;)

Nowa Fantastyka