- Hydepark: Problem ze światem (filozofii i rozważań egzystencjalnych brak)

Hydepark:

inne

Problem ze światem (filozofii i rozważań egzystencjalnych brak)

Mam do was pytanko. Mam nadzieję, że temat się nie zdublował, a żeby nie biadolić we wstępie, przejdę od razu do rzeczy. Proszę was o poradę :) Może uda mi sie oddać to, co mam na myśli.

 

Osadziłam swoją powieść fantasy, no powiedzmy, w renesansie włoskim, lecz nie jest to wprost powiedziane i nie będzie. To takie info dla mnie, bym sie nie pogubiła i nie walnęła jakiegoś byka logicznego. Spieszę zaznaczyć, że akcja powieści nie dzieje sie w żadnym włoskim mieście, tylko w przeze mnie wymyślonym, ale zależy mi, by architektura była na modłę owego renesansu włoskiego, tak jak i etap rozwoju cywilizacyjnego, ale nie wiem czy tak można w ogóle robić. Nie bardzo potrafię swym rozumkiem odnaleźć granicę i trochę się motam między tym, co powinno zostać, a co mogę zmienić. Teraz, czy przy takim zalożeniu:

 

a) Mogę zmienić religię i stworzyć sobie dwóch bożków, nie wdając się w influencję reformacji, kontrreformacji i tych innych pierdół? W ogóle czy mogę założyć, że takie wydarzenia nie miały miejsca w moim świecie i to po prostu ominęło mieszkańców mojego miasta, a także krainy?

 

b) Czy opisując budynki zgodnie z włoskim, renesansowym stylem, muszę także opisywać to samo żarełko i piciełko, jakie serwowali wówczas we włoskich karczmach? Czy jednak mogę sobie tutaj zmienić i wymyślić własne?

 

c) Mogę podrasować trochę stroje mieszkańców przy jednoczesnym wytłumaczeniu skąd mają materiały itd?

 

d) Mogę zmienić trochę politykę, czyli podobny system rządów, ale zamiast króla np. królowa?

 

e) Czy mogę "domyślić" sobie fantastyczne sklepy do tych typowo renesansowych?

 

f) Czy muszę przy opisie architektury używać włoskich nazw, czy da się to jakoś ominąć? A raczej czy można ominąć?

 

g) I w końcu, bardzo ogólnikowo mówiąc, czy mogę sobie wymyślić inżynierów (maja inną nazwę, ale tak mówię, żeby było wiadomo, o co chodzi), którzy wprowadzają co jakiś czas różne "mechaniczne" innowacje, za grzybka nie pasujące na pewno do renesansu, aczkolwiek też nie współczesne?

 

Może się wydawać, że z tego renesansu tu mało zostaje, bo wiele chcę pozmieniać, ale tak jak mówiłam, zależy mi głównie na architekturze i rozwoju cywilizacyjnym, które chcę wmieszać w magiczną aurę :) jeśli pytania wydadzą wam się głupie i naiwne, to przepraszam, po prostu nie chcę się bawić potem w zmienianie wszystkiego, więc wole dopytać.

 

Jak to z tym wszystkim jest? Jak się już osadza w konkretnym okresie historycznym, to trzeba sie trzymać każdego szczegółu czy jednak nie? Liczę na waszą pomoc :)

 

Komentarze

obserwuj

Jak się już osadza w konkretnym okresie historycznym, to trzeba sie trzymać każdego szczegółu czy jednak nie?

Jeśli chodzi o to pytanie, to zajrzyj do tematu "Fantasy to nie średniowiecze" – tam była obszerna dyskusja. Jeśli zaś chodzi o Twój świat, to pewnie, że możesz. Skąd w ogóle takie pytanie : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie wiem, wydaje mi się, że wychodzi wtedy taki misz masz trochę  i nie wiedziałam, czy jest on dozwolony :) Niby podstawą jest renesans, a jednak wiele w nim zmieniasz. Zastanawiałam sie, czy wtedy ktoś może zarzucić nieścisłość.

Dzięki, beryl, za wskazanie tematu, poczytam sobie. Nie wiem w jaki sposób go ominęłam, skoro jest na pierwszej stronie, a przepatrzyłam wszystkie w hyde parku w poszukiwaniu podobnych. Ślepota ;)

Wiesz, generalnie możesz wszystko, póki to wszystko da się logicznie wyjaśnić. Jeżeli np. pojawiają się u Ciebie rządy królowej jako coś normalnego, to musisz zadać sobie pytanie – jak do tego doszło? Czy np. cały świat/konkretne miasto opierało się od początku na systemie matriarchalnym (i przewidzieć związane z tym konsekwencje, np. inna pozycję kobiet)? A może kiedyś pojawił sie precedens z powodu braku męskiego potomka i koronę przejęła silna królowa, a potem tak już się utarło? Wszystko jest dowolone, póki wewnętrzna spójność świata jest zachowana. Co do samej idei klimatu konkretnej epoki historycznej – pomyśl, co najbardziej kreowało tę epokę i jak najlepiej oddać jej charakter tak, żeby "nibylandia" przypominała to, co ma przypominać. Co do nazw/języka – taka Brzezińska w "Wodach głebokich jak niebo" nie wahała się przed poznazywaniem wszystkiego po włosku. Nie da się ukryć, że język jest istotnym elementem kultury i tutaj musisz po prostu się zastanowić, czy uda Ci się zachować włoski klimat przy wprowadzeniu innego języka (jeśli tak, to śmiało, ale wymyślanie własnego to ciężka sprawa). W temacie "Fantasy to nie średniowiecze" wspominanym przez beryla był poruszany motyw wynalazków. W skrócie – jeśli były możliwe w tamtych czasach i jesteś w stanie wyjaśnić logicznie ich pojawienie się, to jasne. Tak samo mogli w Twoim świecie czegoś nie wynaleźć, co było już obecne w świecie naszym (takiego koła dla przykładu).

Co do samej idei klimatu konkretnej epoki historycznej – pomyśl, co najbardziej kreowało tę epokę i jak najlepiej oddać jej charakter tak, żeby "nibylandia" przypominała to, co ma przypominać. Co do nazw/języka – taka Brzezińska w "Wodach głebokich jak niebo" nie wahała się przed poznazywaniem wszystkiego po włosku. Nie da się ukryć, że język jest istotnym elementem kultury i tutaj musisz po prostu się zastanowić, czy uda Ci się zachować włoski klimat przy wprowadzeniu innego języka (jeśli tak, to śmiało, ale wymyślanie własnego to ciężka sprawa) Sądzę, że sama architektura sporo już ułatwia w oddaniu klimatu, karnawały, kultura i sztuka.  Co do języka to absolutnie nie mam zamiaru wymyślać swojego, lecz mam problem natury innej. Nie umieszczam akcji we włoskim mieście, tylko we własnym, wymyślonym, a więc zamiast np. Katedry Santa Maria del Fiore jest Katedra Srebrnej Nici (przykład) i w ogóle ułożenie budynków, plan miasta jest zupełnie inny. Aczkolwiek wszystko utrzymane w architekturze włoskiej, więc pojawią się na pewno włoskie określenia typu loggia itp. Stąd też moje wątpliwości, czy mogę ich używać czy nie. 

Oczywiście, że możesz! Jeśli zaś chodzi o Twój świat, to pewnie, że możesz. Skąd w ogóle takie pytanie : ) Beryl, zagadką dla mnie pozostaje, w którym momencie zaakceptowałeś tą samą tezę, której uparcie zaprzeczałeś w tamtej dyskusji. Nie można było tak od razu? :D

Oczywiście, że możesz!  Gedeonie, odnosisz się teraz do mojego pierwszego postu czy tego o nazwach włoskich?  Beryl, zagadką dla mnie pozostaje, w którym momencie zaakceptowałeś tą samą tezę, której uparcie zaprzeczałeś w tamtej dyskusji. Nie można było tak od razu? :D Bo Beryl uprzejmy dla kobiet jest ;p Tak myślę…

Z określeniami architektonicznymi nie ma problemu – w końcu na co innego by to zamienić? Zapisanie powieści po polsku i tak jest przecież traktowane jako umowne "tłumaczenie" – w Śródziemiu nie mówili po angielsku, u Sapkowskiego po polsku itd. Jeżeli jakieś określenie jest normalnie stosowane w języku polskim, to nie ma problemu (a nawet byłoby wskazane, bo pokazujesz, że orientujesz sie w architekturze czasów, na których wzorujesz swój świat).

Ja bym się wzbraniał przed mieszaniem języków. Skoro mówią po swojemu, to mówią po swojemu "w przełożeniu" na polski. Nie ma Włoch, więc nie może być włoskiego. Z drugiej strony, jeśli słowo jest używane w polskim na tyle powszechnie, że nie ma zamiennika, to w sumie kto wie – ale czy na pewno nie da się inaczej? Mnie pewnie takie makaronizmy by raziły.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Myślałam tutaj konkretnie na przykładzie loggi – jest to słowo normalnie używane w języku polskim (chociaż może trochę bardziej specjalistyczne) i na takiej samej zasadzie działałaby jakaś inna attyka czy rotunda. Tzn. wiadomo, o co chodzi, ale wiadomo też, do jakiego okresu historycznego/kraju mniej-więcej to przynależy.

A to nie można chociażby lodżia? Słownik pwn podaje też taki zapis.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Lodżia brzmi dziwnie, ale do przeżycia. Co gdy jednak jakieś słowo nie ma odpowiednika w języku polskim? Wtedy wstawiać włoskie czy może zwyczajnie opisać, jak coś wygląda? Ciężka sprawa ogólnie, bo jednak "oryginalne" włoskie nazwy nadają odpowiedni klimat i od razu sugerują czytelnikowi, gdzie się ma zaczepić historycznie. Z drugiej jednak strony, czy to wtedy nie obliguje autora do wprowadzenia niezbędnej stylizacji językowej w obrębie dialogów? 

Sprytnym, wygodnym i przede wszystkim nieskomplikowanym rozwiązaniem jest to, które wykorzystał m.in. Stephenson w Peanatemie. Krótki wstęp wyjaśniający, co jest czym, czemu nasze słowa służą do opisu tamtejszej rzeczywistości, skąd się biorą podobieństwa między naszą a ichnią florą i fauną (i architekturą np.). Ty wymyślasz reguły swojej literackiej gry. Więcej pewności siebie? :-)

Och nie, wstępy są niedobre. Autor nie powinien tłumaczyć, autor powinien opisywać.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mowa nie o wstępie autorskim. Raczej o narracji wyższego rzędu. Podobnie jak u Tolkiena i wielu innych.

Co do nazewnictwa, to jest taka książka "Style w architekturze", autora nie pamiętam. Na końcu ma między innymi słowniczek chyba angielski, niemiecki, francuski i włoski właśnie. Ze swoim światem możesz robić wszystko, ale powinnaś dopilnować logiki. Na przykład możesz wybudować Kościół Srebrnej Nici, ale raczej nie na planie krzyża. Putta też chyba odpadają. Karnawał również IMO wywodzi się z chrześcijaństwa. I tak dalej, z każdym szczególikiem. Powodzenia.

Babska logika rządzi!

Wydaje mi się, że wokół tego całego worldbuildingu jest za dużo szumu. Dobra opowieść obroni się nawet w świecie nie do końca dopracowanym się broni. Światy Lusiusa Shepara nie są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, a historie przecież rewelacyjne i z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Myślę, że dałoby radę udowodnić np. bezsensowność i irracjonalność istnienia smoka Griaule'a, a nie ujmuje to czaru opowieściom o nim.

Coś w tym jest. Odwołując się do klasyków, takiego Szekspira mało obchodziła spójność świata, potrafił wprowadzić działa do wczesnego średniowiecza, ale jakoś nie słychać z tego powodu wielkiego oburzenia ;)

Dzięki wszystkim za pomoc :) Finkla – książka, o której wspominasz jest chyba dziełem Wilfrieda Kocha. Znalazłam. Dzięki za cynk! 

Jeśli jesteś coś w stanie przekonująco opisać – to wszystko można. Ja trzymam się tej zasady. O to chyba wlaśnie chodzi w fantastyce. Trudno stwierdzić, co dla jednej osoby będzie przekonujące, a dla innej już nie. To chyba kwestia warsztatu, umiejetności czy techniki. Nie wiem, bo ich na razie nie posiadam.

"Ze swoim światem możesz robić wszystko, ale powinnaś dopilnować logiki. Na przykład możesz wybudować Kościół Srebrnej Nici, ale raczej nie na planie krzyża. Putta też chyba odpadają. Karnawał również IMO wywodzi się z chrześcijaństwa. I tak dalej, z każdym szczególikiem." A Brzezińska się tym nie przejęła i w pogańskim świecie sagi o Twardokęsku mamy na przykład proboszcza, ktory udziela spowiedzi. Mnie osobiście zgrzyta to potwornie, ale wydawcy i fanom najwyraźniej nie. Tyle, że w momencie wydawania pierwszego tomu sagi Ania miała już co najmniej jednego Zajdla za Babunię, a to trochę zmienia postać rzeczy. ;-)

Nowa Fantastyka