- Hydepark: Fanfikowy zawrót głowy

Hydepark:

inne

Fanfikowy zawrót głowy

 

 

Jeśli chcemy tworzyć fanfiki np. w Stanach Zjednoczonych to jest warunek, że możemy to robić, ale na zasadzie non-profit. W Polsce chyba nie jest to uwarunkowane prawnie. Chodzi mi o to czy tworzenie ff i parodii bez zgody autora (w naszym kraju) jest zabronione czy nie?

 

Zna się może ktoś na tym? :)

 

PS: W regulaminie portalu Nowa Fantastyka, też nic nie znalazłem, czyli że nie ma tu zakazu publikowania fanfików, parodiii itp.? A może jest?

Komentarze

obserwuj

Publikacja na portalu jest zasadniczo non-profit, więc nie powinno być problemu ; ) Ogólnie, w Polsce chyba też nie można czerpać korzysci majątkowych z fanfików, ale pewności nie mam.

Z tego co wiem, to zarówno w Stanach Zjednoczonych, w Polsce, jak i wszędzie na świecie, tworzenie fanfików opiera się wyłącznie na dobrej woli właścicieli praw autorskich. Są autorzy i firmy, które przymykają na to oko, traktując jak bezpłatną reklamę, a są i takie, które gonią wszelkie przejawy takiej działalności. O czerpaniu korzyści majątkowych z tego tytułu nie może być mowy w żadnym przypadku, bo tego nawet nabardziej wyrozumiałe wydawnictwa i wytwórnie filmowe tolerować nie będą. :)

Było już o tym parę razy tutaj… poszukaj.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Teoretycznie legalność fanfiku budzi wątpliwości, ale w praktyce – o ile na tym nie zarabiasz – to nikt Ci nic nie zrobi.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu, w świetle prawa nie ma większego znaczenia czy ukradłeś samochód, żeby go opchnąć do Rosji, czy tylko po to, żeby się przejechać. ;)

Beryl, Ty będziesz wiedzieć – gdzie na klawiaturze jest symbol pargrafu – jak w umowach? Sorry za offtop.

OK. Dzięki za pomoc :)

Jak piszesz w Wordzie, to chyba moze być w SYMBOLACH. A jak zrobić go szybko, to nie wiem.

Mee!

Alt+0167    § Jest? Jest. Prawy Alt przytrzymujesz, wprowadzasz cyfry. Uwaga – z panelu cyfrowego, tego z prawej strony.   §

Robert, prawo prawem, praktyka praktyką. Nie słyszałem o przypadku, żeby ktoś pozwał za fanfik. A na pewno by się to zdarzyło, gdybyś próbował na nim zarabiać : )   Ocha – trzymasz lewy alt i wciskasz na numerycznej 2, a potem 1. Działa w MS Word, Libre Office, w notatniku – nie wiem gdzie jeszcze ;P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

§, o tu też działa.U Adama prawy, u mnie lewy alt – ciekawe.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Robert, prawo prawem, praktyka praktyką. Nie słyszałem o przypadku, żeby ktoś pozwał za fanfik.   To prawda, tym niemniej jednak nie powinniśmy młodym autorom tworzyć tu mylnego przeświadczenia, iż mają niezbywalne PRAWO do tworzenia jakich zechcą fanfików. :) Dobrze jest po prostu przedtem rozejrzeć się czy są już jakieś fanfiki na interesujący nas temat, ewentualnie popytać w fandomach.

Dzięki. Działa kombinacja Adama z lewym altem. No i rada Kozyjuniora, oczywiście, co mi do głowy nie wpadła :).

Robert, ale kwestia czy mają prawo do tworzenia fanfików czy nie, nie jest wg mojej wiedzy rozstrzygnięta. Od prawa autorskiego jeszcze (bo to się zmieni niebawem) ekspertem nie jestem, ale jest ledwie jeden artykuł, który może ten problem rozstrzygać i brak (a przynajmniej nie znam) żadnych orzeczeń w tej sprawie. Moja interpretacja istotnej wagi nie ma, zatem nie będę się nią dzielił : ) Może zapytam w październiku kogoś z odpowiednim stopniem naukowym.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Od prawa autorskiego jeszcze (bo to się zmieni niebawem) ekspertem nie jestem Niezwykle zajmująca tematyka – prawie jak moja upadłościówka ; )

I po co to było?

Taa, jeśli masz zmysł odkrywcy, to to dziedzina dla Ciebie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wydaje mi się, że inna sytuacja jest np. w Rosji, gdzie Pierumow i Jeśkow wydali fanfiki tolkienowskie, i nie były to opowiadania, ale sążniste powieści. Są tam one popularne i wznawiane, choć Tolkien Estate protestowało nie raz i nie dwa. U nas te książki były chwilę w sprzedaży, ale obecnie są wycofane.   Inna sprawa, że fandom tolkienowski w Polsce wydaje własnym sumptem fanfiki – antologie opowiadań i powieści, które są potem rozprowadzane po cenie, stanowiącej koszt druku. Więc pytanie do beryla (i pewnie innych), jak to jest w tym przypadku? Jest to czerpanie korzyści majątkowych czy nie jest?

W regulaminie jest, że ponosisz odpowiedzialność, za to, co zamieścisz :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Jeszcze w kwestii pisania/publikowania fanfików w sieci, warto sie rozejrzeć, bo są listy autorów, którzy sobie tego nie życzą np. Martin czy Ursula le Guin. http://fanlore.org/wiki/Professional_Author_Fanfic_Policies Co nie zmienia faktu, że większość autorów traktuje to jednak jako swego rodzaju hołd złożony ich twórczości i tutaj fanfikowcy mają zielone światło i nie ma sensu ich straszyć konsekwencjami prawnymi fanfików w ogólności, np. taka rowling utrzymuje stały kontakt ze swoim fandomem. Co do fanfików tolkienowskich – chyba wszystko się rozbija o to, że "Syn Gondoru" czy "Inne umysły, sera i dłonie" były wydawane w bardzo niewielkim zakładzie, tylko dla bezpośrednio zainteresowanych, a autorzy nie czerpali z tego korzyści majątkowych. (Nie jestem pewna, czy te ksiązki miały numer isbn – jak ktoś wie, to jestem cekawa).

Ah, a co do publikowania fanfików tutaj – chyba lepiej to zrobić na stronach do tego przystosowanych typu fanfiction.net, bo tutaj mogłoby być różnie z odbiorcami, w końcu fanfiki się chyba jeszcze na stronie nie pojawiały.

No, to że coś się robi w Rosji, na Ukrainie, czy np. na Tajwanie, zbytnio miarodajne nie jest. Mówię o cywilizowanym świecie. :) Nie jestem specem od prawa autorskiego, ale rzecz biorąc na logikę, myślę, że interpretacja sądu (gdyby doszło do procesu) może być tu tylko jedna. Postaci, światy i wydarzenia wykreowane przez autora pozostają jego własnością intelektualną tak samo jak teksty, w których ich użył i tylko on może nimi dysponować według uznania. Jeżeli nie zgłasza zastrzeżeń to OK, ale w przeciwnym razie trzeba to uszanować. Na Zachodzie jest taki dobry zwyczaj, że autorzy fanfików pytają wpierw gdzie trzeba o zgodę. Łatwiej zresztą chyba mają fanfikowcy odwołujący się do światów filmowych, seriali i gier, niż ci od światów literackich. Napisałem w życiu parę fików, o zgodę nie pytałem, ale w tym przypadku było powszechnie wiadomo, że właściciel praw nie robi żadnych przeszkód fanfikowcom. Wręcz przeciwnie, najlepsi bywali honorowani zaproszeniem do współpracy. :)

Inna sprawa, że fandom tolkienowski w Polsce wydaje własnym sumptem fanfiki – antologie opowiadań i powieści, które są potem rozprowadzane po cenie, stanowiącej koszt druku. Więc pytanie do beryla (i pewnie innych), jak to jest w tym przypadku? Jest to czerpanie korzyści majątkowych czy nie jest? No wiesz, żeby coś rozpowszechniać musisz mieć do tego prawo. Ciekawe jak to jest zrobione. Kto to wydał? Jak to rozprowadzają? Jak jest opłacona drukarnia, bo wątpię, żeby najpierw wydrukowała, a potem czekała na pieniądze. Jeżeli ktoś za to płaci, a pieniądze trafiają do fandomu, to przecież jest to czerpanie korzyści przez fandom. Co dalej z tymi korzyściami robi, to sprawa drugorzędna.   Robercie, wypowiadasz się z taką pewnością, więc rozumiem, że masz jako argument do przestawienia coś więcej niż „bo mnie się tak wydaje, że tak powinno być, więc tak pewnie jest”? : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu, jeżeli chodzi o "Syna Gondoru" (a sądzę, że antologie były załatwiane podobnie) to wszystko rozgrywało się w osobnym wątku na forum tolkienowskim http://forum.tolkien.com.pl/viewtopic.php?t=5199&postdays=0&postorder=asc&&start=0 Była to osobna umowa z drukarnią (zdaje się, że któryś z pomysłodawców pracuje/ma znajomych w drukarni), a nakład był ok. 100 szt. Fandom nie czerpał na tym żadnych korzyści, ponieważ płaciło się tylko za koszt wydruku i transportu.

Niepotrzebna złośliwość, Berylu, bo podkreśliłem przecież, że specem od prawa autorskiego nie jestem. :) Wypowiadam się tylko jako osoba mająca już pewne doświadczenie i obycie w świecie twórców fanfików, ale o żadnej pewności być nie może. Poniał?   Co zaś do przykładu Niofomune to wygląda na to, że po prostu wydrukowali sobie te fiki na własny użytek. Co za różnica czy na drukarce komputerowej, czy w drukarni? O klasycznej publikacji raczej nie może być tu mowy.

No, to sprawa książek wydawanych przez fandom się wyjaśniła : )   Robercie, nie istnieje coś takiego jak złośliwość niepotrzebna : ) Można powiedzieć, że jestem uczulony na swobodne interpretacje prawa dokonane na zasadzie "bo tak myślę" ;p Z drugiej jednak strony jestem równie uczulony na to, co prezentuje wielu studentów prawa, a co nazywam syndromem "bo tak mówi prawo!”, czyli odnoszenie przepisów ustaw do wszystkiego co możliwe – innymi słowy tracenie kontaktu z rzeczywistością.   Dla rozluźnienia atmosfery opowiem dowcip prawniczy, który dzisiaj wymyśliłem. Uwaga! Dowcip:   Dwóch studentów prawa sączy piwo w pubie, kiedy obok ich stolika przechodzi wyzywająco ubrana dziewczyna. Jeden z nich szturcha drugiego, zachwycony. – Daj spokój – odpowiada szturchnięty. – Znam ją. Można powiedzieć, że jest jak spółdzielnia mieszkaniowa. – To znaczy? – Każdy członek wnosi swój wkład.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Taak ; ) To ja też rzucę żartem. Właściwie będzie to rzart:   Dwóch prawników weszło do knajpy. Zamówili po kawie, a potem każdy z nich wyciągnął z teczki kanapkę. Zaczeli wcinać. – Panowie – powiedział barman. – Tu nie wolno jeść swoich kanapek. – Okej – odparli zgodnie prawnicy, po czym wymienili się kanapkami.

I po co to było?

Dwóch prawników wybrało się na wspinaczkę. Jeden był w tym nowy, więc gdy dotarli do ściany pyta drugiego: – Jakieś rady? – Tak. Uważaj na brak umocowania.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Zacytuję ustawę o prawach autorskich i prawach pokrewnych: Art. 2.

1. Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja,

jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.

2. Rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu

pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu

pierwotnego wygasły. W przypadku baz danych spełniających cechy utworu zezwolenie

twórcy jest konieczne także na sporządzenie opracowania.

3. Twórca utworu pierwotnego może cofnąć zezwolenie, jeżeli w ciągu pięciu lat od

jego udzielenia opracowanie nie zostało rozpowszechnione. Wypłacone twórcy

wynagrodzenie nie podlega zwrotowi.

4. Za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym

utworem.

5. Na egzemplarzach opracowania należy wymienić twórcę i tytuł utworu pierwotnego.

A zatem moim zdaniem to, czy fanfik jest rozprowadzany odpłatnie, czy też nieodpłatnie nie ma znaczenia dla jego legalności. Chodzi raczej o to, czy jest utworem na tyle oryginalnym, że można go uznać za "utwór, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem" a nie jedynie "przeróbkę". Jeśli tak, to prawa autorskie do fanfika posiada wyłącznie jego twórca, a autor oryginału nie ma roszczeń. Tyle, że jest kwestią sporną, czy utwór, który wykorzystuje bohaterów stworzonych przez kogoś innego, jest na tyle oryginalny, by uznać go jedynie za "utwór zainspirowany". Nie znalazłem nigdzie jednoznacznego rozwiązania tego problemu, daję linka do pewnego artykułu, który co najwyżej zahacza o to zagadnienie: http://www.rachelski.pl/utwor-inspirowany-ile-mozna-zaczerpnac-z-oryginalu/   Dowcip prawniczy: Przychodzi dowcipny klient do prawnika. – Dzień dobry, panie mecenasie. Chciałem zasięgnąć porady. Ile kosztuje zadanie panu pytania? I dlaczego tak drogo? – Każde pytanie kosztuje dwa tysiące, tak drogo, bo zbieram na nowy samochód, a poza tym radzę, żeby dobrze się pan zastanowił, bo już wisi mi pan cztery patyki.

Żeby było jasne: nie twierdziłem, że kwestia odpłatności ma jakieś znaczenie prawne. Biorąc pod uwagę na jakim etapie doktrynalnym czy orzeczniczym jest kwestia inspiracji w utworach literackich, czyli jak nikłe znaczenie w praktyce powyższe przepisy miały do tej pory w tej kwestii, można śmiało uznać, że napisanie fanfika i udostępnienie go w internecie nie grozi żadnymi konsekwencjami. Wydaje mi się, że dopiero próbując na tym zarabiać, ktoś mógłby uruchomić machinę, a i wtedy kwestia rozstrzygnięcia byłaby otwarta.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Też właśnie o tym myślałam – że autorzy (większość) przymykają oko, kiedy jest to po prostu publikowanie sobie w internecie i nikt na tym nie zarabia. Gdyby ktoś czerpał z tego korzyści, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, aczkolwiek to też jest kwestia otwarta, zważywszy na to, że niektóre fanfiki były nawet wydawane, tylko po zmienieniu personaliów bohaterom (chociażby Grey). To pewnie zależałoby od skali zjawiska i czy akurat autorowi chciałoby się procesować, bo sądzę, że niektórym nawet szkoda by było na to sił.

Żeby było jasne: nie twierdziłem, że kwestia odpłatności ma jakieś znaczenie prawne.

Oczywiście, a ja nie twierdziłem, że Ty twierdzisz. Po prostu parę osób poruszyło tą kwestię.   Biorąc pod uwagę na jakim etapie doktrynalnym czy orzeczniczym jest kwestia inspiracji w utworach literackich, czyli jak nikłe znaczenie w praktyce powyższe przepisy miały do tej pory w tej kwestii, można śmiało uznać, że napisanie fanfika i udostępnienie go w internecie nie grozi żadnymi konsekwencjami.

Nie, czemu? To tylko świadczy o tym, że jeśli ktoś zdecyduje się na pozwanie twórcy fan-fików, sąd będzie musiał wydać "precedensowe" orzeczenie. A to, że większość autorów ignoruje darmowe fanfiki też nie daje powodu do uznania, że napisanie fanfika i udostępnienie go w internecie nie grozi żadnymi konsekwencjami. Bo nijak nie daje gwarancji, że właśnie ten konkretny autor, którego sfanfikujesz nie ma innego podejścia i nie wniesie pozwu. W Polsce nie słyszałem na razie o jakimś przeciwniku fanfików, ale pośród światowych twórców np. George Martin znany jest jako zdeklarowany wróg wszelkiej twórczości domorosłych pisarzy osadzonej w realiach jego utworów.   Gdyby ktoś czerpał z tego korzyści, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, aczkolwiek to też jest kwestia otwarta, zważywszy na to, że niektóre fanfiki były nawet wydawane, tylko po zmienieniu personaliów bohaterom (chociażby Grey). To pewnie zależałoby od skali zjawiska i czy akurat autorowi chciałoby się procesować, bo sądzę, że niektórym nawet szkoda by było na to sił.

Bo jeśli fanfik nie opowiadał o tych samych bohaterach, tylko o podobnych, to nie jest to złamanie praw autorskich, tylko inspiracja. I nie ma znaczenia, czy autor fanfika na tym zarabia, czy nie. Kwestia osiągania lub nie korzyści majątkowych jest tu kompletnie nieistotna z prawnego punktu widzenia. Więc tu nawet nie chodzi o to, że autor oryginału "przymknął oko" tylko o to, że w takim przypadku miałby duży problem z przekonaniem sądu, że doszło do złamania jego praw… Przynajmniej jeśli mowa o rozwiązaniach takich, jak w prawie polskim

To tylko świadczy o tym, że jeśli ktoś zdecyduje się na pozwanie twórcy fan-fików, sąd będzie musiał wydać "precedensowe" orzeczenie. (…) W Polsce nie słyszałem na razie o jakimś przeciwniku fanfików No tak. Niemniej, ja lubię odwoływać się do praktyki społecznej. Tym bardziej w przypadku, gdzie sprawa jest tak niejasna, a jednocześnie tak olewana od lat przez upoważnionych do pozwu, jak tutaj. Nie wydaje Ci się zresztą, że w takiej sytuacji jak omawiana, czyli w przypadku opublikowania fanfika (fanfiku?) na portalu wystarczyłoby usunięcie tekstu? Nie powiem, żebym myślał nad tym problemem z kodeksem i ustawą w ręku, rozważając różne opcje i myśląc godzinami, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby autor fanfiku mógł ponieść konsekwencje finansowe. A przecież chyba to jest głównym zmartwieniem, nie? : ) Jeśli masz inne zdanie, to – mimo, że fanfików wręcz nie lubię, więc niewiele mi do problemu – chętnie bym się z nim zapoznał.  

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Chodziło mi bardziej o to, że na przykładzie Greya można zawsze fanfik "zmodyfikować" i wtedy co prawda wszyscy wiedzą, o co chodzi, ale i tak sąd nie może nic zrobić, bo formalnie to tylko inspiracja, nawet jeśli początkowo było pisane jako fanfik. A więc teoretycznie taki tekst można by było wydać, tylko po naniesieniu odpowiednich poprawek.

No tak. Niemniej, ja lubię odwoływać się do praktyki społecznej.

Jest to jakiś argument, ale mimo wszystko nie sprawia, że ma się pewność, że nikt się fanfika nie czepnie. A kiedy już do tego dojdzie, to raczej sąd nie uzna argumentu "Ale tyle osób tak robi i nikt się ich nie czepia".   Nie wydaje Ci się zresztą, że w takiej sytuacji jak omawiana, czyli w przypadku opublikowania fanfika (fanfiku?) na portalu wystarczyłoby usunięcie tekstu?

To zależałoby od dobrej woli autora oryginału – jeśli by się uparł, to i tak móglby wnieść pozew.   Nie powiem, żebym myślał nad tym problemem z kodeksem i ustawą w ręku, rozważając różne opcje i myśląc godzinami, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby autor fanfiku mógł ponieść konsekwencje finansowe.

No nie wiem. Wiadomo, że wydanie korzyści uzyskanych przez fanfikowca nie wchodzi w grę (bo ich nie uzyskał), ale zdaje mi się, że autor oryginału może się domagać, żeby fanfikowiec zapłacił mu wynagrodzenie za korzystanie z jego utworu.   Jeśli masz inne zdanie, to – mimo, że fanfików wręcz nie lubię, więc niewiele mi do problemu – chętnie bym się z nim zapoznał. A czemu w sumie? Ja osobiście mam co do fanfików mieszane uczucia. Z jednej strony znaczna ich część to chłam – pisany przez fanów, dla fanów, którzy łykną wszystko, co nawiązuje do ich ulubionej książki/filmu. No ale przecież z grafomanią można się spotkać także poza poszczególnymi fandomami. A z drugiej strony – jeśli ktoś pisze nienajgorzej i chce za pomocą swojego talentu wyrazić fascynację jakimś dziełem, to czemu nie? Wszak twórcy fanfików na ogół nie traktują swojej twórczości jako żerowania na cudzych dziełach, tylko raczej jako swoisty hołd dla autora. Można nawet powiedzieć, że autor czasem odnosi z tego pewne korzyści – dzięki fanfikom fandom się rozwija, cozapewnia mu wiernych fanów, którzy będą się interesować jego przyszłymi dziełami (choćby jako materiałem dla następnych fanfików :D).  

Definicje prawne, przytaczane tutaj, mają się raczej nijak do tego tematu. To wszystko tyczyłoby się jakichś prób naśladownictwa, tworzenia wyrobów "lotropodobnych" i "potteropodobnych" i innych prób zdyskontowania czyjegoś sukcesu. Ale w przypadku fanfików nie ma przecież żadnych wątpliwości co do tego z jakich dzieł ich autorzy czerpią. Ba, byłoby dla nich wręcz obrazą, gdyby były takie wątpliwości. Tu nie może być o mowy o żadnym "zainspirowaniu". To jest wprost korzystanie z cudzej własności intelektualnej. Bez przymróżania oka i udawania, że coś nie jest czymś czym jest. I tak konkretnie trzeba też stawiać pytanie jak prawo odnosi się do takiej działalności.   Ja również nie jestem wrogiem fanfików. Myślę, że uczą dobrej pisarskiej roboty. Przede wszystkim zaś uczą liczenia się z odbiorcą. Fanfikowiec od początku pisze dla czytelników, musi liczyć się z ich gustami i oczekiwaniami. Nie może pisać sobie a muzom, bo zostanie wygwizdany w fandomie. To dobra szkoła dla przyszłych rzemieślników pióra. :)

Ale w przypadku fanfików nie ma przecież żadnych wątpliwości co do tego z jakich dzieł ich autorzy czerpią. Ba, byłoby dla nich wręcz obrazą, gdyby były takie wątpliwości. Tu nie może być o mowy o żadnym "zainspirowaniu". To jest wprost korzystanie z cudzej własności intelektualnej. Bez przymróżania oka i udawania, że coś nie jest czymś czym jest. I tak konkretnie trzeba też stawiać pytanie jak prawo odnosi się do takiej działalności.

No tak, ale skąd założenie, że dzieło zainspirowane innym ma udawać, że takie nie jest? Jako przykład "dzieła zainspirowanego" podaje się często parodię. A przecież w jej przypadku z założenia wiadomym jest, jakie dzieło parodiuje (bo inaczej nie miałaby sensu). Generalnie dzieło zainspirowane to ma być takie, które cechuje na tyle duży stopień inwencji twórczej, wkładu jego autora, żeby uznać je za dzieło noszące pewne cechy oryginalne. A zatem w zasadzie, jeśli ktoś wykorzystuje cudzych bohaterów, ale opisuje zupełnie inne ich przygody, niż w oryginale, to można się zastanawiać nad tym, czy jest to złamanie praw autorskich, czy inspiracja. Chyba, że uznamy, że postacie stworzone przez autora oryginału same w sobie podlegają ochronie jako przedmiot prawa autorskich.   Fanfikowiec od początku pisze dla czytelników, musi liczyć się z ich gustami i oczekiwaniami. Nie może pisać sobie a muzom, bo zostanie wygwizdany w fandomie. Ale z drugiej strony zauważyłem, że czytelnicy przychylniej oceniają fanfiki z ich ulubionego fandomu. Często czytając fanfiki, a potem oceny i komentarze czytelników, odnosiłem wrażenie, że gdyby bohaterem opowiadania nei był Harry Potter, tylko Zenek Czarodziej, to ci czytelnicy wcale bym się tym dziełem nie zainteresowali, a na pewno nie ocenili go równie przychylnie. Fanfiik z reguły jest wartościowy dla czytelników nie tyle jako (a przynajmniej – nie tylko jako) samodzielny utwór, ile jako przedłużenie obcowania z ulubionymi bohaterami czy światem. Co samo w sobie nie deklasuje fanfików – stworzenie udanego utworu poprzez zabawę z elementami stworzonymi przez kogoś innego i rozwijanie ich też jest swego rodzaju sztuką, inną niż wymyślanie oryginalnego świata, może mnie "szlachetną", ale jednak sztuką. Zresztą, w dyskusji, którą rozpętałem na temat średniowiecza itd. pojawiały się głosy pochwalające korzystanie ze schematów, jako ułatwiające odbiór dzieła przez czytelnika.

Chyba, że uznamy, że postacie stworzone przez autora oryginału same w sobie podlegają ochronie jako przedmiot prawa autorskich.   I po części tak jest, o ile dobrze zrozumiałem wywody prawne podlinkowane przez kolegę syf.'a Oczywiście muszą spełniać szereg uwarunkowań, generalnie jednak podlegają.   Ale z drugiej strony zauważyłem, że czytelnicy przychylniej oceniają fanfiki z ich ulubionego fandomu.   Zapewne. Myślę jednak, że wynika to z faktu, iż członkowie tego samego fandomu generalnie odnoszą się do siebie przychylniej w każdej kwestii, nie tylko fanfików. W końcu łączy ich wspólna pasja. :)

Bo ja wiem? Fanfiki kojarzą mi się głównie z zafascynowanymi książkami małolatami, którzy tworzą swoje grafomanie. Ja tworząc swoje grafomanie wolałem być oryginalny, wymyślić coś własnego, zamiast korzystać z gotowego świata. Nie widziałem w tym ostatnim nigdy żadnego sensu. Nie podobał i nadal nie podoba mi się pomysł, że korzystam z tego, co ktoś stworzył. Zresztą, historie wykreowane przez pisarzy to na swój sposób rzeczywistość, której nie powinienem zaburzać, bo to co napiszę nie ma w tych rzeczywistościach racji bytu.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Zapewne. Myślę jednak, że wynika to z faktu, iż członkowie tego samego fandomu generalnie odnoszą się do siebie przychylniej w każdej kwestii, nie tylko fanfików. W końcu łączy ich wspólna pasja. :) IMO jest bardziej tak, jak mówi Gedeon. Od dłuższego czasu śledzę fandomy Harrego Pottera i róznych mangi i anime, gdzie wyraźnie zauważam, że nie chodzi o samą sympatię dla piszącego, ile fakt, że ktoś pociągnął dalej wątek uwielbianej postaci. Przy czym jakość kontynuacji jest już osobnym tematem, ale – jeśli patrzeć na fandom w całości – nie ma specjalnie dużego znaczenia. Jest też kwestia postaci OOC (tzw. Out Of Character, czyli Snape nieszczęśliwie zakochany w Hermionie, Aragorn jako rumieniąca się pierdoła itd.), które mnie osobiście doprowadzają do szewskiej pasji, kiedy jakąś postać lubię, ale większość fandomów wręcz uwielbia takie modyfikacje. To moim zdaniem kolejny dowód, że większości fandomów zależy tylko na tym, żeby czytać o lubianych bohaterach, a cała reszta jest już drugorzędna. (Dlatego niektóre fanfiki bardzo łatwo byłoby przerobić na dzieła oryginalne, bo z kanonem mają współną tylko nazwę własną – ale inna kwestią jest, że takie twory zazwyczaj nie zostałyby wydane nawet pod groźbą bioterroryzmu). Chociaż sama piszę fanfiki, to jednak doskonale rozumiem postawy, które prezentuje np. beryl. Niestety wśród fanfikciarzy jest o wiele większy odsetek osób piszących chłam, niż przy opowiadaniach autorskich, co boli tym bardziej, gdy lubiło się oryginał. Co nie zmienia faktu, że sama staram się pisać fanfiki w najwyższym poziomie, na jaki mnie stać i cieszy mnie, jak raz na te parę lat uda mi się znaleźć osobę, która również pisze coś sensownego w znanym mi fandomie. Także fanfiki na początku mojego zainteresowania pisaniem dawały mi o wiele większą motywację niż tworzenie własnych opowiadań, bo miałam już pomysł, który mnie fascynował i na jego podstawie mogłam doskonalić warsztat czy techniki pisania. Więc podziwiam ludzi, którzy startowali bez tego, z pełną oryginalnością.

gdzie wyraźnie zauważam, że nie chodzi o samą sympatię dla piszącego, ile fakt, że ktoś pociągnął dalej wątek uwielbianej postaci. Przy czym jakość kontynuacji jest już osobnym tematem, ale – jeśli patrzeć na fandom w całości – nie ma specjalnie dużego znaczenia.   Czy ja wiem? Równie dobrze może być odwrotnie. Czyli, że łatwiej wkurzyć czytelników swoją nieporadnością w przedstawianiu ich ukochanych bohaterów niż pisząc historię niezależną. :) Nie znam fandomu potterowców, ale u nas, gdy jeszcze tworzyłem fiki, nie brakowało naprawdę ostrej i wrednej krytyki oraz mieszania z błotem takich "autorów" jakiego nie widziałem na żadnych portalach ogólnofantastycznych. :) To była naprawdę dobra szkoła pisania i zawsze będę uważał, że sporo mnie nauczyła.

@Robercie – to bardzo zależy gdzie. Fandom potterowski jest duży i rzeczywiście trafiają się miejsca, gdzie krytyka jest ostra a poziom bardzo wyśróbowany (słyszałam dobre opinie np. o Mirriel, sprawdzałam bardzo pobieżnie). Niestety im dłużej przebywam w różnych fandomach, tym bardziej zauważam, że wnikliwi i obyci literacko czytelnicy to rzadkość. Mówię to z własnego niezbyt miłego doświadczenia, bo nieraz zostałam już zjechana za "czepianie się szczegółów" nie tylko przez autorkę, ale i przez gromadę fanek. (Dodam, że szczegóły to podstawy gramatyki i interpunkcji czy elementarna logika). Przy czym nie da się ukryć, że im dalej od książek, tym fandomy marniejsze – szczególnie marnie przedstawiają się te od anime, seriali czy boysbandów.

Bo ja wiem? Fanfiki kojarzą mi się głównie z zafascynowanymi książkami małolatami, którzy tworzą swoje grafomanie. Ja tworząc swoje grafomanie wolałem być oryginalny, wymyślić coś własnego, zamiast korzystać z gotowego świata. Jeśli ktoś korzysta ze schematu "europejskie średniowiecze" to spoko, ale jeśli ktoś korzysta ze schematu stworzonego przez innego pisarza, to jest to brak oryginalności :D A jeśli chodzi o małolatów, to zapewne w większości wypadków tak jest, ale nie zawsze. Np. Ewa Białołęcka, profesjonalna pisarka, stworzyła sporo fanfików harropotterowych.   Przy czym nie da się ukryć, że im dalej od książek, tym fandomy marniejsze – szczególnie marnie przedstawiają się te od anime, seriali czy boysbandów. Być może oceniam niesłusznie, ale nie potrafię postrzegać fandomu boysbandów jako czegoś więcej, niż wyrazu erotycznych fascynacji fanek.

czy boysbandów.   Nie no, mam na myśli fandomy związane z fantastyką, przede wszystkim z literaturą i filmami, a nie tam takie głupoty. :) To pisze się fanfiki o boysbandach? LOL, zaskoczyłaś mnie. :D   Jak powiedziałem fandomu potterowców nie znam, ale w fandomie, z którym ja byłem związany, było parę osób znających się na dobrym pisaniu, mających na koncie publikację, a nawet żyjących z pisania (niekoniecznie pisarzy, ale np. pracowników różnych pism). Pewnie stąd moje dobre zdanie o fanfikowcach (być może zawyżone, jeżeli wziąć pod uwagę ogół). :)

Właśnie, też miałem wspomnieć o Białołęckiej. :) Choć to nie jedyna znana autorka/autor pisząca kiedyś fanfiki.

Cóż, fanfiki to boysbandów to jest osobny poziom i nie mogę się z Wami nie zgodzić w opinii :P (Niektóre fanfiki o One Direction czy Tokio Hotel były tak złe, że aż sławne). Ale też widać różnice np. w fandomie tolkienowskim między ludźmi, którzy przeczytali ksiązki i tymi, którzy piszą fanfiki na podstawie filmu. To najjaskrawszy przykład, ale dobrze pokazuje, że problem nie leży tylko w mniejszej wiedzy o świecie przedstawionym. A co do literatury– na masakrycznym poziomie stoją fanfiki do książek, które w oryginale nie były zbyt ambitne. Chociażby zetknięcie się z fandomem Canavan było dla mnie wstrząsem kolosalnym i do dzisiaj nie mogę się pozbierać.

Jeśli ktoś korzysta ze schematu "europejskie średniowiecze" to spoko, ale jeśli ktoś korzysta ze schematu stworzonego przez innego pisarza, to jest to brak oryginalności :D

Ty tak na serio? Bo to chyba jednak trochę za głupia uwaga, żeby była na poważnie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Oczywiście, że na serio. Głupi użytkownik, to i głupia uwaga. Ale Ty jesteś mądry, Berylu, więc wytłumacz mi, czemu osadzanie utworu w realiach pseudośredniowecznych jest w porządku, a osadzanie w realiach utworu napisanego przez kogoś innego jest przejawem braku oryginalności, skoro w obu przypadkach autor tak naprawdę swej inwencji do stworzenia świata nijak nie używa.

Bo cybernetyczny odpowiednik Giedżmina Wieralta jest zabawniejszy niż średniowieczny Droghan Mroczny, zabójca potworów, białowłosy mutant z dwoma mieczamu dwuręcznymi ;)   "Ej białasie!" "Co to, kto to mówi?" "To ja, debilu, Twój amulet wiedźmiński! Stoisz pod wygódką i za moment sołtys narobi ci na te białe pióra"   Czy jakoś tak szedł fanfik wiedźmińsk

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Gedeon, nie próbuj mnie trollować, bo się nie dam :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Hej, a tak w ogóle ma jakiś sens to całe wypisywanie tych disclaimerów przez autorów ff w stylu "postacie i świat nie należą do mnie, nie czerpię z tego zysków, itd."ma jakiś sens? Jak rozumiem w Stanach chyba ma.

Z tego co wiem, to nawet w Stanach to nic nie daje, ale praktyka jest modna i często spotykana.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No bo tak wtedy tak mądrze brzmi :P Mnie to zawsze bawi, jak takie ostrzeżenia pojawiają się np. na portalach, gdzie ludzie zamieszczają tylko fanfiction.

"Gedeon, nie próbuj mnie trollować, bo się nie dam :)" Najgorsze, że ja tak na poważnie.

Teksty w stylu "Postacie nie należą do mnie" mają tyle samo sensu, co zamieszczane na Chomikuj odezwy "Z pewnego kontrowersyjnego powodu, jeśli pracujesz dla policji zaglądać na mojego chomika ani mnie ścigać za to, co znajdziesz". Co najwyżej moga wyrażać szacunek dla autora – ewentualnie odsuwać podejrzenia o naruszenie osobistych praw autorskich, ale z punktu widzenia ochrony majątkowych praw autorskich są pozbawione jakiegokolwiek znaczenia, sa co najwyżej przyznaniem się do winy.

O, a jak już jesteśmy przy prawach autorskich, to jak jest z wykorzystywaniem np. kardów z filmów czy gier? Są jakieś ograniczenia, czy można wrzucać do internetu do woli?

Na pewno możesz to umieszczać jako "cytat z utworu". Jeśli np. wykorzystasz to w jakimś niecnym celu – dajmy na to, podpiszesz to jako kadr ze swojego filmu, to jest to zakazane (opublikowanie kadru na Twoim portalu filmowy, z którego czerpiesz zarobek nie jest niecnym celem, tak samo jak np. opublikowanie cytatu z recenzowanej książki w płatnej gazecie). Ale samo wklejanie kadrów, pod warunkiem, że wiadomo z czego pochodzą raczej nie podlega ograniczeniom. 

A, dzięki. W prawach cytowania ksiązek akurat się ogarniałam, ale tutaj akurat mnie zastanowiło, tym bardziej, że to bardzo często spotykane (np. właśnie w recenzjach).

Na tej samej zasadzie możesz wykorzystać fragment wideo albo audio. Albo w ogóle w ramach opracowania (recenzja wideo) wykorzystać większy fragment gry itd.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Aaa… Gedeon, zapomniałem. No to skoro Ty tak na serio, to przypomnij sobie co napisałem w założonym przez Ciebie temacie, kończąc dyskusję :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nijak nie widzę związku. Ale to na pewno dlatego, że jestem głupi, więc się nie przejmuj.

Nie widzisz związku pomiędzy tematem rozmowy "fantasy to nie średniowiecze" a pytaniem, dlaczego akceptuję schemat średniowiecze, a nie akceptuję fanfików?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Widzę związek, tylko właśnie nie rozumiem, skąd afirmacja powieści w świecie skopiowanym z realnej epoki historycznej, przy jednoczesnym krytykowaniu tekstów osadzonych w uniwersach wymyślonych przez kogoś innego, z powodu braku oryginalności/kreatywności.

Moim zdaniem to dwie zupełnie różne kwestie. A tak poza tym, to przecież powiedziałem Ci, że na ten temat już nie będę z Tobą rozmawiał, bo to nie ma sensu, więc po co chcesz go dalej męczyć?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"A tak poza tym, to przecież powiedziałem Ci, że na ten temat już nie będę z Tobą rozmawiał, bo to nie ma sensu, więc po co chcesz go dalej męczyć?" Eeeee… Bo to, że Ty uważasz, że rozmowa na dany temat nie ma sensu nie oznacza automatycznie, że ja tak samo uważam? "Moim zdaniem to dwie zupełnie różne kwestie" 1. Jeśli nie wymyślasz własnego świata, tylko korzystasz z gotowca, np. realiów jakiejś epoki historycznej, wszystko gra. 2. Jeśli nie wymyślasz własnego świata, tylko korzystasz z gotowca, np. świata wymyślonego przez kogoś innego wykazujesz się brakiem kreatywności, pomimo tego, że nad pracę nad tworzeniem świata poświęciłeś dokładnie tyle samo czasu i sił, co osobnik z punktu 1. Faktycznie, byłem taki głupi, że zdawało mi się, że postrzegam jakiekolwiek podobieństwo miedzy tymi dwiema sytuacjami.     

Eeeee… Bo to, że Ty uważasz, że rozmowa na dany temat nie ma sensu nie oznacza automatycznie, że ja tak samo uważam?

To dopiero bylo głupie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dziękuję za uznanie. Ale to nie moja zasługa, botaka odpowiedź, jakie pytanie. Spytałeś czemu kontynuuję rozmowę, choć Ty uznałeś, że nie ma sensu, to odpowiedziałem. 

Nie no, kochaniutki, przecież Ty musisz mnie trollować, a ja w dodatku się daję. W Twoim wątku piszę Ci, że nie będę więcej z Tobą rozmawiał na ten temat. Jakiś czas później w dwóch innych wątkach Ty za wszelką cenę próbujesz wznowić ze mną dyskusję. Odpowiadam Ci więc to samo: takie próby nie mają sensu, bo nie będę dalej z Tobą rozmawiał. A Ty uważasz za głupie pytanie, dlaczego cały czas wracasz do tematu? Cieszy mnie, że tak bardzo chcesz dyskutować, ale do tego potrzeba co najmniej dwóch osób, a jeśli ktoś Ci mówi, że dyskutować nie chce (mało tego, powtarza to po kilka razy, licząc, że jednak dasz mu spokój), to twierdzenie "ale ja chcę" jest przecież dziecinne. Dziękuję za uwagę i życzę Tobie i sobie wielu ciekawych rozmów na inne tematy niż ten :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie, nie, nie

Nie to nie

Mówię nie gdy myślę nie

Czemu więc

Czytasz nie

Jakby nie było tak

Może nie jakoś bardzo, ale trochę lubię tę piosenkę :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No tak, ale jeśli ktoś kończy dyskusję, stojąc twardo na swoim stanowisku i uznając, że nie podlega ono dyskusji, a parę dni później głosi coś, co stoi w wyraźnej opozycji do tej tezy, to znaczy, że jego deklaracji nie można traktować na poważnie :D

Weź sobie do serca to, co kilka osób Ci napisało w Twoim temacie. Podpowiem, że dotyczyło to Twojej zdolności czytania ze zrozumieniem. A teraz, z łaski swojej, daj mi spokój.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Moje umiejętności czytania ze zrozumieniem – dobre, czy nie – mówią mi, że Twoje stanowisko w tym temacie stoi w sprzeczności ze stanowiskiem w tamtym temacie. I dopóki nie zostanę wyprowadzony z błędu, nie widze powodu, żeby zmieniać to stanowisko.   "A teraz, z łaski swojej, daj mi spokój." Jeśli chcesz mnie ignorować, to zacznij wreszcie to robić, zamiast bez przerwy mi odpisywać, jak to nie masz zamiaru odpisywać. Chyba, że aż tak strasznie zalezy Ci na tym, żeby mieć ostatnie słowo. 

No widzisz, czytanie ze zrozumieniem. Nigdzie nie napisałem, że chcę Cię ignorować. A tylko, że o konkretnym temacie nie będę z Tobą rozmawiał, czego przecież nie robię. Poćwicz sobie, będzie nam obu łatwiej.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Najlepszym ćwiczeniem byłoby, gdybyś wyjaśnił mi, gdzie popełniłem błąd, uznając, że twierdzisz jednocześnie, że: 1. Jeśli nie wymyślasz własnego świata, tylko korzystasz z gotowca, np. realiów jakiejś epoki historycznej, wszystko gra. 

2. Jeśli nie wymyślasz własnego świata, tylko korzystasz z gotowca, np. świata wymyślonego przez kogoś innego wykazujesz się brakiem kreatywności, pomimo tego, że nad pracę nad tworzeniem świata poświęciłeś dokładnie tyle samo czasu i sił, co osobnik z punktu 1. 

I że między tymi stanowiskami zachodzi sprzeczność. Ćwiczenie na praktycznym przykładzie z życia wziętym jest lepsze niż robienie testów, nie uważasz?

dzieci, dzieci

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Konkurs to konkurs, ale teksty które na niego spłyną – moim zdaniem – zdecydowanie będą kwalifikowały się do pozwu o naruszenie praw autorskich, o ile jakiś autor zechce sobie głowę tym zawracać, rzecz jasna.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka