- Hydepark: Kwietniowy numer NF (2013 r.)

Hydepark:

czasopisma

Kwietniowy numer NF (2013 r.)

Lepiej późno niż wcale...

 

Publicystyki jak zwykle nie rezenzuję, poprzestając na stwierdzeniu, że przeczytałam... no, z wyjątkiem naukowego tekstu W. Podrzuckiego.

 

Opowiadania:

 

"Dziewczyna z kartofliska" – powiem krótko: rewelacja. Język i konstrukcja na najwyższym poziomie, klimat niesamowity (te zawilce!...), bohaterowie przekonujący i jeszcze sympatyczne nawiązanie do "Lilki" z początków ubiegłego roku.

 

"Nie wszystko złoto, co się świeci" – granie na pewnych stereotypach fantasy (powiedziałabym wręcz, że polskiego fantasy – skojarzenia miałam co najmniej z trzema pisarzami), na początku miałam wrażenie, że humor jest strasznie wysilony, ale potem zaczęło mi się podobać. "Nie odwracajcie jego uwagi od... od ogólnie pojętego bohaterstwa", he he. Albo że czterech facetów walczyło na noże, o, już tylko trzech. Z negatywów: korekta przegapiła "węża rozdziewającego paszczę". ;-)

 

"Po drugiej stronie" – pomysl ciekawy, wykonanie męczące, fabuła nijaka, bohaterowie nie do odróżnienia od siebie, język raczej ubogi. Ale generalnie może być. Szkoda tylko, że autor tak bardzo podporządkował wszystko pomyslowi dwudzielności, że już nie chciało mu się przekonująco opisać miejsca pracy bohaterów, choćby tylko w paru zdaniach. To był jakiś instytut naukowy? Poważnie? Miałam wrażenie, że spotkanie kumpli na sesję RPG, albo coś w tym rodzaju.

 

"W klatce" – nudnawa ramotka. Kto dziś pisze o porywaniu ludzi do kosmicznego zoo? Przez cały czas miałam wrażenie obcowania z tekstem z antologii czytywanych w liceum. Po czym spojrzałam na notkę o autorze. Aha, zaczął tworzyć w latach 80. A dla bohatera pogo jest ostatnim krzykiem mody, nieznanym mu dotychczas. Aha.

 

Miałam nadzieję, że przynajmniej na końcu będzie jakiś twist, na przykład, że jest to nielegalny eksperyment naukowy, o czym bohater wie, a bohaterka nie.

Komentarze

obserwuj

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ee/Zawilec_gajowy.jpg

Ja tu nic specjalnego nie widzę. Po przeczytaniu opowiadania "Dziewczyna z kartofliska" miałem ochotę zaraz zacząć czytać "W poszukiwaniu straconego czasu". Nie czułem klimatu w erosomańskich wyczynach dwojga starych wieśniaków z jakąś przegnitą pleśnią. Czułem się, jakby ktoś "Chłopów" na horror przerobił. Denerwowało mnie też zamknięcie akcji w tej chałupie. Hmm, uważam, że pod względem ciasnoty akcji opowiadanie bliskie jest "Otwartej bramie" z FWS 1/2013. Z klimatu to tylko rabacja galicyjska wnosiła coś ciekawego.

"Nie wszystko złoto..." - przyjemne, proste, ok.

"Po drugiej stronie" z opowiadania będę pamiętał tylko budowę, fabuła pretekstowa wobec formy.

"W klatce" - wszystko fajnie, ale można streścić w trzech zdaniach.

Mam ten numer. Opowiadania mnie odrzuciły kolejno: po 2, po 1, po 3, po 1 stronie. A kupiłem właśnie ze względu na Podrzuckiego :-)

"Dziewczyna z kartofliska" - opowiadanie, w moim odczuciu, rewelacyjne. Kupiłem ten numer NF właśnie ze względu na ten tekst i nie czułem się zawiedziony, wręcz przeciwnie. Niestety, aby ten tekst się podobał trzeba czuć klimat, umieć docenić język, dać oczarować się narracji - dlatego spora część czytelników z pewnością będzie zawiedziona i "nie zobaczy tu nic specjalnego", a szkoda. Szkoda tych czytelników oczywiście.

 

"Nie wszystko złoto co sie świeci" - rzadko pozwalam sobie na taki komentarz ale tu inny nie pasuje: opowiadanie-chujnia. Humor na tyle prymitywny, że pratkycznie nie istnieje  - już lepsze teksty potrafią rzucać menele na ławce w parku, fabuła żadna (nie pamiętam nawet o czym było, a na pamięć nie narzekam), nudne to i rozciągnięte nie wiadomo po co i na co. Generalnie - tragedia, nie wiem jakim cudem dostało się takie gówno do druku. Podczas lektury czułem wstyd za redaktora, który zdecydował się na puszczenie tego w świat.

 

"Po drugiej stronie" - pomysł na budowę  pierwszorzędny + fabuła słaba = całość do poczytania.

"W klatce" - czekałem, az przewidywalne zakończenie stanie się nieprzewidywalne i... sie nie doczekałem. Czytało się jednak przyjemnie, więc nie będzie narzekań.

O publicystyce też się nie wypowiem, choć wspomnę, że byłem zażenowany tekstem Jakuba Ćwieka, którego przesłanie można przekazać jednym zdaniem, zaś fragment autobiograficzny miał się nijak do reszty wypowiedzi.

Sorry, taki mamy klimat.

Nowa Fantastyka