- Hydepark: Tytuł wieńczy dzieło, czyli jak to robić i kto co lubi?

Hydepark:

Tytuł wieńczy dzieło, czyli jak to robić i kto co lubi?

Większość szanownych forumowiczów się zapewne zgodzi, że każdy tekst literacki, od skromnego drabelka, po wielotomową sagę, potrzebuje tytułu. Co do charakteru jaki powinien przybrać tytuł, i na ile właściwie jest ważny, opinie są już podzielone.

 

 

 

Czy ważniejsze jest, by tytuł bezpośrednio nawiązywał do treści utworu ("Planeta Śmierci", "Kroniki Czarnej Kompanii", "Gra o Tron" etc.) czy może bardziej liczy się ciekawe brzmienie ("Ciała, wiele ciał", "Poniedziałek zaczyna się w sobotę", "Zbudzone Furie" etc.) ? A może najatrakcyjniejsze są enigmatyczne, krótkie tytuły w rodzaju "Neuromancer", "Lód", "Ubik"?

 

 

 

Czy zdaża się wam sięgnąć po książkę tylko i wyłącznie dlatego, że zaintrygował was jej tytłuł? A może zrezygnowaliście z lektury, bo autor wyjątkowo kiepsko nazwał swoje dzieło?

 

 

 

Wreszcie pytanie do literatów: jak to właściwie jest z tym wymyślaniem tytułów? Czy rozpoczynając pisanie wiecie już jak nazwiecie gotowe dzieło? A może tytuł przychodzi do was w trakcie pisania? Wymyślanie go nastręcza wam problemów, czy może przychodzi łatwo i naturalnie?

Komentarze

obserwuj

Fajny wątek! Podkleję tutaj kilka wcześniejszych wypowiedzi sprzed miesiąca: http://www.fantastyka.pl/10,9402.html 

 

Ja nadawania tytułów uczę się w bólach. Ostatecznie jednak doszedłem do przekonania, że dobry tytuł to taki, który uzupełnia opowiadanie, wzbogaca jego symbolikę, akcentuje coś, na co autor chce zwrócić uwagę czytelnika.

Stąd np. opowiadanie, które początkowo nosiło tytuł "Prometeusz" zamieniło go na "Szklaneczka na dobry początek dnia", by ostatecznie skończyć na "Błędy młodości", aby zwrócić uwagę na wspólnotę doświadczeń życiowych obu bohaterów.

Albo "Amber", która zamieniła się w "Nic panu nie jest?", żeby zwrócić uwagę na kontrast między tym, jak podchodzi do siebie nawzajem para bohaterów.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Czy sięgnąłem po książkę, bo zainteresował mnie tytuł? Oczywiście, że tak, nie raz. Ostatnio w przypadku  "Przedksiężycowych", naprawdę przepiękny tytuł, aż zazdroszczę.

 

Dramatycznym przykładem zepsucia genialnego tytułu jest polskie tłumaczenie książki "Fizyka kwantowa dla poetów" na "Zrozumieć niepojęte". Jak tak w ogóle można?

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja sobie zapisuję zbitki słów, z których potencjalnie mogą być ciekawe tytuły. Jak coś piszę, to czasem sięgam do tego zbioru. Czasem z kolei tytuł rodzi się jakby jednocześnie z pomysłem, no a czasem nie mam pomysłu na tytuł, więc staram się wyrwać coś z treści opowiadania, co będzie reprezentatywne dla fabuły. Nie wydaje mi się, żeby zbytnio obowiązywał mnie problem wieloznaczności, wielopoziomowości interpretacji, neutralności wobec wątków i tak dalej, więc przesadnie dużej uwagi tytułowi nie poświęcam.

Polecam natomiast zajrzeć do eseju do Imienia róży --- Eco. Tam jest trochę ciekawych rzeczy na temat tytułów.

pozdrawiam

I po co to było?

Ja w ogóle nie jestem w stanie niczego napisać dopóki nie wymyślę tytułu. Muszę jakoś myśleć o tekście. Poza tym tytuł to taka dyrektywa celowościowa. Ogranicza lanie wody i pozwala skupić się na tym co jest najważniejsze dla tekstu.

Najlepszy tytuł jaki spotkałem to: "Martwa natura z krukami".

Ja wymyslam tytuł roboczy, a potem jak dojde do końca ( jeszcze mi się to nie udało ;) ) to ew. koryguję ( a w zasadzie będę korygował ). Już wiem na przykład, że tytuły dwóch tekstów nad którymi pracuję są do poprawy z uwagi na pewne modyfikację zawartości co wpłyneło na nieadekwatność obenych ( a tak mi się podobały... ) 

"I needed to believe in something"

Mnie bardziej niż tytuł (który może przykuć moją uwagę, nic więcej) ciekawi streszczenie książki. I tym się kieruję. Tytuł powinien być dla mnie w jakis sposób związany z treścią książki - zdarzało mi się po zakończeniu lektury zerkanć na tytuł i zastanawiac się: "No dobrze, ksiązka fajna, ale czego dotyczy tytuł?" Najlepiej, jeśli tytuł nie jest zbyt oczywisty ("Opętanie") ani zbyt ogólnikowy ("Wielka miłość"), ale niech też nie zdradza wszystkiego, jeśli tekst ma się opierać na zaskoczeniu czytelnika.

 

A sama jestem osobą, dla której powinno sie stworzyć profesje "zawodowy wymyślacz tytułów". Nie żartuję, ale zdarzało mi się dumać nan tytułem dłużej, niż zajęło mi napisanie całego tekstu. Posiłkuję się wtedy tytułem roboczym, który postronnej osobie nic nie mówi ("Człowiek, któremu raz w życiu zdarzyło się coś niezwykłego"), ale jakiś tytuł musi być. No, po prostu musi.

Oczywiście, że kieruję się streszczeniem ksiażki, a nie tytułem. Chyba, że kupuję w księgarniach z tanią ksiażką, wówczas mogę sobie pozwolić na ekstrawagancję tytułową. Raz tak zrobiłem i do tej pory nie żałuję, bo książka, choć krótka, nie raz mnie zaczepia i spędzamy ze sobą świetne chwile,  " świat Dydetown "- Paul Wilson. 

Samo wymyślanie tytułów nie jest dla mnie wielką udręką, chociaż czasem spija mi sen z powiek. Ot, choćby moje ostatnie wypociny, "Ostatnia wola cesarza", gdzie zamiast "woli" była "intryga". Mała zmiana, a jaka miła dla oka i nie jednoznaczna. Czasami zostaję przy tytule roboczym, co ma miejsce przy obecnie pisanym przeze mnie opowiadaniu, osadzonym w świecie Fallout, a dzieło moje nosi tytuł "Fallout". I tak zostanie. Pozdrawiam. 

 

Ja mam jak Junior, czyli nazywam tytułem roboczym i pracuję i myślę nad tekstem pod tym tytułem, a potem zmieniam na ten "prawdziwy", jak mi jakiś zaskoczy. Tyle, że ja od czasu do czasu rzeczywiście dochodzę do końca ;)

Poza tym dla mnie ważniejsze jest pierwsze zdanie lub pierwszy akapit książki, a nie tytuł i bardzo często właśnie tym się kieruję.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

@brajt

Gapa ze mnie straszna. Specjalnie sprawdzałem, czy nikt nie założył wcześniej podobnego tematu, a i tak jakimś cudem udało mi się przeoczyć twój.

"Szklaneczka na dobry początek dnia" nieodparcie kojarzy mi się ze "Śniadaniem Mistrzów", a każdy z twoich finalnych tytułów wydaje mi się interesujący. Co ciekawe, co do "Przedksiężycowych" to odnoszę wrażenie przeciwne do Twojego, za Chiny bym po tak zatytuowaną książkę nie sięgnął.

 

@syf

Dzięki za cynk! Wyszukam, zapoznam się i przemyślę.

 

@Naviedzony

Podoba mi się Twoje podejście i zazdroszczę umiejętności wcielania go w życie. Ja rzadko kiedy rozpoczynam pisanie wiedząc o czym dany tekst będzie, co dopiero mając przygotowany tytuł. Ja szczególnie lubię tytuły Strugackich, za najlepszy uznałbym chyba "Trudno być bogiem" ex aequo z "Miliard lat przed końcem świata".

 

@junior_13j

Nie trać ducha. Ja, ukryty głęboko w strukturze katalogów, trzymam dokumenty o nazwach "Zabawy z czasem", "Przygody kosmicznego klona" oraz "Śmierć i podatki" ( nawet nie wiem o czym to być miało, ale boję się otwierać) ;)

 

@Zoee

Herezje! Ja unikam streszczeń jak ognia, albo są zupełnie mylące, albo irytująco precyzyjne, zdradzając zbyt wiele z fabuły.

Ja na ogół też nie mam pojęcia jaki wybrać tytuł i radzę sobie z tym chwytając pierwszy z brzegu rzeczownik, jaki kojarzy mi się z treścią. A co do "Człowiek, któremu raz w życiu zdarzyło się coś niezwykłego" to tytuł wydaje mi się całkiem niezły.

 

@mirekowski

 

Uważaj na prawników Bethesdy ;) Rozważałeś czy nie zmienić na "Radioaktywny opad", albo samo "Opad" ( rozumiem wprawdzie zdanie "I tak zostanie" ale nie cierpię polskich tekstów o obcojęzycznych tytułach). Ciekawość, gdzie osadzisz akcje, i kogo obsadzisz w roli głównego bohatera ( o ile oczywiście chcesz się takimi informacjami podzielić) ?

na emeryturze

Gary_Joiner, rzecz w tym, że opowiadanie to, wpierw chcę przetłumaczyć na j. Angielski i wysłać do Bethesdy z listem wyjaśniającym, że nie zamierza za to story pobierać żadnych tamtiemów, a jest to zwykły chołd złożony grze, która jest dla mnie grą wszechczasów. Co oni z tym zrobią, to już ich sprawa, w liście zaznaczę, że jeśli chcą wykorzystać całość, niech wykorzystują, z małym dopiskiem, że Story by Miroslaw Kulasinski, i tyle. :)

A co do samej akcji, dziać będzie się kilkanaście lat przed wydarzeniami z trójki i, jeśli grałeś w F3 to chyba wiesz, że w Craterside supply, Moira wspomina o dziewczynie z krytpy 101, która przybyła do Megaton parę lat wcześniej. I w okół tej postaci kręcić się będzie fabuła. 

 

Moim skromnym zdaniem F3 --- za przeproszeniem --- ssie ; )

pozdrawiam

I po co to było?

Taka jeszcze moja uwaga - moim zdaniem najlepszy tytuł jaki ja znam i pamiętam to "Sto lat samotności" - brzmienie tych trzech słów mnie po prostu powala.

"I needed to believe in something"

Ogólnie to mam kłopoty z nadaniem tytułu, prawie zawsze. Tytuł musi brzmieć dobrze, przykuwać uwagę i wbrew pozorom nie jest łatwo taki tytuł wymyśleć.

 

Ciekawostka: jakiś czas temu zauważyłem, że rok temu około 90% tytułów moich opowiadań zaczynała się na literę "W". Teraz większa połowa 60-70% zaczyna się na "Z".  Dziwne, co? :P

Ze wszystkich wrzuconych tu swoich opowiadań najbardziej lubię "Tutaj zawraca czas" (gdyby Roger zajrzał, uprzedzam - tak wiem, że są w nim mega babole :P), moje pierwsze wrzucone tu opowiadanie i drugie piórko :) Opowiadanie leżakowało na dysku jakiś miesiąc, bo nie miało tytułu. Wreszcie usłyszałam w radio piosenkę HEY - "To tu": to piekło nie raj, tutaj się kończy świat/To piekło nie raj, tutaj zawraca czas. I wreszcie miałam fajny tytuł! Oczywiście wiem że tytuły z piosenek, Szekspira oraz sentencje łacińskie są pretensjonalne, ale ja to lubię... :)

A co do książek, często zdarza mi się sugerować ładnym tytułem, przyznaję. "Cień wiatru", "Mała handlarka prozą", "Walka kotów" - po te m.in. książki sięgnęłam, bo podobały mi się tytuły, w pierwszym przypadku również okładka. A na samo brzmienie tytułów powieści Pereza-Reverte - "Cmentarzysko bezimiennych statków" albo "Królowa południa" mam ochotę zebrać załogę i z okrzykiem "hej-ho" ruszyć na morze ;)

Mnie akurat tytuł "Cień wiatru" jakoś średnio przypasił - jak wiatr może mieć cień? Troche to niedorzeczne, ale może włśnie o to chodziło? W sumie nie pamiętam bo książkę dawno czytałem. Ale sformułowanie "Tutaj zawraca czas" brzmi bardzo ładnie. 

"I needed to believe in something"

@junior_13j jak wiatr może mieć cień?

 

Spójrz kiedyś na ścianę nieopodal otwartego okna w gorący dzień. ;)

Coś w tym jest :) ale bardziej są to chyba obłoki gorąca, niż cień rzucany przez wiatr?

"I needed to believe in something"

Pewnie masz rację. Ale wygląda jak cień wiatru. ;)

Z drugiej strony - gdyby wszysto było "dorzeczne", to gdzie byłaby w tym momencie fantastyka? ;)

Pozdrawiam!

Nie jestem doświadczona w pisaniu tekstów, ale tytuł jest dla mnie bardzo trudny do wymyślenia :) Czasem odnoszę nawet wrażenie, że to właśnie nad wymyśleniem tytuły spędzam więcej czasu, niż nad samym opowiadaniem, ale bez przesady :)

Nowa Fantastyka