- Hydepark: Nowa Fantastyka 04/2011

Hydepark:

Nowa Fantastyka 04/2011

Jako, że przełknąłem kwietniowy numer Nowej Fantastyki, po raz kolejny postanowiłem napisać co sądzę o tymże numerze. I tych którzy też przeczytali, również zapraszam do wyrażenia swojej opinii.

 

No więc zaczniemy od wstępniaka. Poprzednie dwa były według mnie lepsze. Ten jest o prowokacji, ale nie prowokuje :P

 

Uszlachetnianie flaków – No cóż, artykuły Łukasza Orbitowskiego bardzo lubię i jeśli jest on odpowiedzialny za te przedstawienia, to chętnie bym je obejrzał.

 

Igraszki z kiczem – Moim skromnym zdaniem artykułowi czegoś brakuje. Chyba po prostu jest za krótki, traktuje temat zbyt ogólnie. To zresztą również wada kolejnych.

 

Bywają sny prorocze – Części pierwszej nie czytałem. Nie wiem nawet, w którym numerze była, no ale trudno. Artykuł krótki, choć traktuje o temacie-rzece, bo o snach napisano tyle książek, tyle artykułów, że taka miniaturka z pewnością nie odda całości zagadnienia. Więc innej możliwości, jak potraktowanie tematu po łebkach raczej nie było.

 

Mechanistyczna parada miłosna – To to już w ogóle miniaturka, w dodatku nudna. Moim osobistym zdaniem najsłabszy artykuł numeru.

 

Komiks o Funkym Kovalu pozostawię bez komentarza…

 

No i wreszcie dostaliśmy w numerze naprawdę ciekawe i wciągające opowiadania. Nie wszystkie, ale zawsze.

 

Planeta węża – Jak dla mnie rewelacja. Bardzo interesująca, wciągająca fabuła, ciekawe połączenie motywów okultystycznych z science fiction. W dodatku napisane tak, że czytanie tego tekstu to sama przyjemność. Brawa dla pana Kołodziejczaka.

 

Radosna przyszłość – Taka wizja przyszłości. Niezbyt przyjemna, tekst średni. Na portalu jest takie opowiadanie o podobnej tematyce, tzn. niezbyt przyjemne wizja przyszłości. http://www.fantastyka.pl/4,4104.html – Moim zdaniem lepsze. Bardziej poruszające.

 

Pewnego razu za siedmioma światami – A to powinno pozostać opowiadaniem dla Klary. I tylko dla niej.

 

Słowa na n – Kolejny ciekawy tekst, poruszający problem klonowania i rasizmu. I tu pytanie nawiązujące do opka. Gdyby sklonować np. Hitlera, to czy jego klon miałby te same zapędy co nie żyjący oryginał? Autor próbuje dać odpowiedź, tyle, że posługuje się neandertalczykami.

 

Bohater – I trzeci moim zdaniem świetny tekst w numerze. Fajnie napisany, z interesującą fabułą, bardzo podobała mi się kreacja świata we wnętrzu robala oraz motyw z ogromnym, sztucznym słońcem.

 

Żyję, kocham cię, do zobaczenia w Reno – Nowa Fantastyka nie byłaby Nową Fantastyka gdyby przynajmniej jeden tekst na numer nie był kompletnym gównem. Opowiadanie tylko dla fanów brazylijskich seriali oraz porzuconych kobiet z depresją.

 

Gra o Tron – Nie mam HBO, co za tym idzie, serialu nie obejrzę, książki także nie miałem w rękach nawet, więc artykuł sobie darowałem.

 

Polowanie na muminki – Artykuł jak zawsze ciekawy i na wysokim poziomie. I chyba nic więcej nie ma do dodania.

 

Komentarze

obserwuj

Tekst Kołodziejczaka był powodem, dla którego sięgnąłem po bieżący numer -- rzeczywiście dobry, ale mógłby być trochę dłuższy.
Słowa na n co prawda przeczytałem, ale nie podobały mi się, ze względu promocję bojowo-lewackich nastrojów. Zły człowiek, w moim odczuciu, jest tu symbolem złego białego/sprytniejszego/lepiej rozwiniętego, który --  korzystając z przewagi -- źle robi dla innych niż on, ale czasy sie zmieniły, więc teraz ci inni się zemszczą. Jak dla mnie jednostronne i raczej bezrefleksyjne niestety, choć można by głębiej wniknąć.
Radosna przyszłość -- racja, słabsza raczej.
Bohatera mam dopiero zamiar przeczytać.
Teksty niebeletrystyczne ogólnie niezłe, ale tekst o kiczu raczej podsumowuje oczywistości.

W ramach podsumowania mogę powiedzieć, że dla Kołodziejczaka zdecydowanie warto kupić numer.
pozdrawiam

I po co to było?

Tegomiesięcznego NF nie czytałem, ale mam jeden komentarz - co jak co, ale książkę Gra o tron to weź do ręki i przeczytaj :D

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

A propos "Gry o tron" - pierwsza część, czyli Gra o tron, podobała mi się bardzo. Druga - ale nazwy juz nie pomnę - takze. Ale trzeciej nie zdzierżyłem. Miałem wrażenie, że facet nie skończył jeszcze wstępu = a napisał chyba ze 4 tys, stron.

"Żyję, kocham cię, do zobaczenia w Reno – Nowa Fantastyka nie byłaby Nowš Fantastyka gdyby przynajmniej jeden tekst na numer nie był kompletnym gównem. Opowiadanie tylko dla fanów brazylijskich seriali oraz porzuconych kobiet z depresjš."

Hehe... no to sporo tych kobiet z depresjš, bo do tej grupy łapię się oczywiœcie ja, no i redaktor John Joseph Adams, który tym tekstem otworzył magazyn "Lightspeed", całe grono amerykańskich pisarzy, ponieważ opowiadanie jest nominowane do Nebuli...

Ale dobrze, że "Bohater" ci się podobał;]

malakh, nicht stresen zibite ;). Ja przeczytałem to opowiadanie nominowane do Nebuli, ale kompletnie mnie nie poruszyło. Temat oklepany w stu tysiącach różnych mediów, więc pozostaje wykonanie, które w moim mniemaniu jest średnio udaną eksperymentozą. Szczerze bardzo zastanawiałem się, kto je nominował, ale cóż. W końcu nominują i wybierają tylko ludzie ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

malakh, zauważ, że np. filmy nominowane do najważniejszych nagród, np. Oskarów, to w większości pompatyczne gówna. Zdarzają się oczywiście wyjątki, typu Gladiator, Tytanic (od momentu jak zaczął tonąć. Do tego momentu, wolę się nie wypowiadać bo podpadnę rzeszom rozhisteryzowanych kobiet wylewającym morze łez nad losem biednego Leonarda). I z opowiadaniami widać tak samo. Nie wiem kto nominował "Żyję, kocham...." do tych nagród, ale musiał dostać porządną łapówkę albo był nienormalny.
No oczywiście to moje zdanie, ale jest, jakie jest :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

nie wiem czy to była łapówka, ale z Oscarami dobre porównanie, wystarczy też zobaczyc jak kiepskie były filmy konkursowe na festiwalu w Berlinie. 
Bardzo mi się podobał tekst o kiczu w fantastyce, mechanistyczna parada miłosna to faktycznie miniaturka, ale dla mnie ten tekst nie był nudny- zaciekawiła mnie sprawa prowokacji Petera Jacksona, dzięki tekstowi odkryłem Philipa Morę i sięgnę po jego filmy (sonda analna brzmi smakowicie), nie widziałem też dokumentu Banksy'ego, a Bat Papi mi się spodobał:)
Sny prorocze fajne, Orbitowski rządzi, Funky Koval... cóż, fanem nie jestem.
reszta dopiero przede mną 

czytać jeszcze nie zaczęłam, ale mam uwagę co do okladki - bez obrazy, ale tandetna...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ale artykuł jest w środku o kiczu i tandecie, więc to niejako ją usprawiedliwia. W moich oczach przynajmniej :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Marsylka, zgadzam się, tandeta - jak cycki, to powinny być całe :D

tak ci zalezy na cyckach? to nie lepiej w obcisłej skorze?

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Fas - wybacz, przeoczyłam cię;P- chyba że, do środka jeszcze nie maiłam czasu zajrzeć;P może po zerówce w piątek...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Marsylka, nie rozumiem - piersi zawsze są w skórze, która z wiekiem robi się mniej obcisła...

Co do tego, czy mi zależy, czy nie - pogadamy kiedy indziej, ale bez wątpienia tej ilustracji cycki by dobrze zrobiły, choć by nie pomogły :D

Z numerem jeszcze nie miałam okazji się zapoznać. W weekend nadrobię zaległości... chociaż okładka jakoś mnie do tego nie zachęca. Do kiczu niby pasuje, ale i tak do mnie nie przemawia. Najpierw był zezowaty chirurg z kameleonem a teraz wariacja na temat "Sookie Stackhouse spotyka Pokemona". Powiem szczerze, że wolałabym na okładce zobaczyć fajnego smoka, rycerza albo nawet cycatą czarodziejkę. Oczywiście może być też jakiś ładny motyw z sf albo innej konwencji. Nie wiem, może po prostu jestem staromodna...

A ja tylko powiem, że wydawnictwo Rebis może sobie pogratulować za reklamę cyklu Lewiatan. Pierwszą część łyknąłem w jeden dzień. Całkiem to przyjemne, młodzieżowe czytadło. Więcej takich wkładek! Bo co innego subiektywna recenzja, a co innego liznąć nieco stylu literackiego autora.

Nowa Fantastyka