Chodzi za mną od tygodnia książka, którą czytałem jako gówniarz jeszcze i sobie nie moge przypomnieć tytułu.
To było stare sience fiction amerykańskie, albo angielskie, o kolesiu co poleciał na jąkąs super/duper stację kosmiczną jako przewoźnik bodajże, a wyszło na to, że został właścicielem najwiekszej bazy DNA gatunków i mógł je klonowac do woli. Latał sobie po wszechświecie i robił różne ciekawe rzeczy na różnych ciekawych planetach. I kota miał, który zwał się Dax bodajże.
To chyba było jakos tak, mogłem coś pomylić, ale chyba to tak.
Wię ktoś co to za książka?
To z rozpędu, polskie opowiadanie z jakiegoś zbioru, której głównym bohaterem była dziura w płocie i wykute prez nią oko. Ma ktoś pojęcie?
Wiem, jestem ignorantem. Przepraszam.
Pierwsze - nie wiem. A to drugie to nie czasem "Rok 199? czyli dziura w płocie" Romana Bratnego?
G.R.R. Martin Tuf Wędrowiec po polsku bodajże.
Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem
@ KaeEl, to niestety nie to. Sprawdzałem. Mimo wszystko dzięki za próbę.
@ Snow, jesteś wieli. Biegnę do biblioteki. Dzięki wielkie.