- Hydepark: Rola opisów w fantastyce - zaproszenie do dyskusji

Hydepark:

Rola opisów w fantastyce - zaproszenie do dyskusji

Zastanawialiście się kiedyś, jaka jest rola opisów w prozie fantastycznej? Ja zacząłem się nad nią zastanawiać, gdy postanowiłem się znaleźć z drugiej strony barykady i napisać kilka opowiadań. Gdy czytamy książkę, w naszej głowie tworzy się świat przedstawiony – nie zawsze zgodnie z wizją autora. Każdy opis jaki czytamy w książce, czy jest to opis zagajnika, czy brodawki na czole bohatera, przesiewamy przez sito wszystkiego, co już w życiu widzieliśmy, i wybieramy kluczowe dla nas elementy, które pomagają nam zwizualizować ciąg małych znaczków. Dlatego w głowie rodzi się pytanie: Czy rola opisów sprowadza się tylko i wyłącznie do przedstawienia świata i najbliższego otoczenia, w którym znajduje się bohater, spowolnienia akcji i, ewentualnie, dodania "smaczku" do opowiadania?

Świat przedstawiony książki to główny bohater, który może nam się spodobać lub nie. Zawiera takie elementy jak protagonista, antagonista i postacie wspierające rozwój akcji. Głównym zadaniem autora jest przedstawienie swojego bohatera w sposób zachęcający do bliższego poznania. Opisy w tym wypadku są bardzo przydatne. Jednak przesadzenie z detalami i zbyt nachalne wciskanie czytelnikowi fragmentów pt. "jak coś ma wyglądać" powoduje zanudzenie czytelnika. Przykładem może być np. "Przejście" (przepraszam za robienie sobie reklamy, choć w sumie to antyreklama). Rozległe opisy tak spowalniają tempo akcji, że czytelnik czuje się najnormalniej w świecie znudzony (BTW, sam się złapałem na opuszczaniu fragmentów i przechodzeniu do dalszej części).

 

Badałem każdy zaułek, każde pęknięcie, wiedząc, że moje życie zależy od tego jaką drogę wybiorę. W końcu zobaczyłem słabe światło. W miarę jak przesuwałem się przez szczeliny trąc skrzydłami o ich ostre krawędzie, światła było coraz więcej i w końcu wypełniło całe pole widzenia. Przesłoniłem oczy czułkami tak, żeby mnie nie raziło i od razu zrobiło się znośniej, tylko trudno mi było latać. Polatałem w koło, cały czas nawołując Fisa na wszystkie sposoby jakie tylko znałem. Trudno mi się było na tym skupić, bo nic nie było już szare i wszystko przyciągało moją uwagę. Koło skrzydeł śmignęło mi coś, co początkowo uznałem za młodego Brata Roju, a potem udało mi się temu przyjrzeć. Stworzonko wyglądało na cienkie i kruche, jednak tam, gdzie powinno mieć trąbkę była długa igła. Poruszało się w sposób powodujący drżenie czułków, które nie było spowodowane tym, co czuję.

Po raz kolejny obejrzałem to stworzenie, choć tym razem patrząc na nie wszystkimi zmysłami. Z jego skrzydeł, które poruszały się niesamowicie szybko, wypływały fale. Dostrzegałem je ledwo-ledwo, więc byłem pewien że są dosyć słabe. Wystarczały jednak do tego by moje czułki zaczęły reagować bez mojej woli! Żeby przygotować się na niespodzianki, przestawiłem się na pełne postrzeganie wszystkimi zmysłami.

 

Trudno uznać ten fragment za napakowany akcją. A, jak rozumiem, to właśnie o akcję chodzi w opowiadaniach i książkach, inaczej zatapialibyśmy się w lekturze listy zwierząt występujących w lesie równikowym, albo czytalibyśmy z pasją prace naukowe pt. "O ruchach jelitowych małych i dużych psów". Nie twierdzę, że tam nie może być akcji o których fantastom się nie śniło, ale jakoś nie wyobrażam sobie ludzi czytających takie rzeczy dla przyjemności. Takie spowolnienia tempa mogą być bardzo wygodne dla autora, ponieważ zwiększa ilość znaków znajdujących się w opowiadaniu, ale niekoniecznie dla czytelnika, który przez tę ilość musi przebrnąć. Mogę się założyć, że każdej osobie czytającej ten tekst zdarzyło się być znudzonym rozległością opisów w niektórych opowiadaniach, nawet jeśli opisywały czynności nie z tej ziemi, czy nawet wymiaru.

 

Z drugiej strony, opisy są doskonałe do dodawania ciekawych "smaczków". Czytając sagę o wiedźminie (fragment, w którym Ciri jest na pustyni z Konikiem, który potem wpada w dół, który jest pułapką pustynnego potwora) na tyle zaciekawił mnie opis rzeczonego potwora, że postanowiłem poszukać żródła inspiracji autora. Równie dobrze mógłbym nie znaleźć nic, ale miałem szczęście: pustyny potwór okazał się powiększoną wersją larwy owada występującego w Polsce, mrówkolwa. Możliwość zagłębienia się w świat przedstawiony na tyle, że wychodzi się poza niego (brzmi jak koncept rodem z Incepcji, ale co mi tam) jest również czynnikiem zachęcającym do maksymalnego możliwego stopnia poznania zarówno świata, jak i jego bohaterów.

 

Każdy z nas odbiera tekst indywidualnie, więc zbyt oszczędny opis powoduje spłycenie naszej znajomości ze światem autora, z kolei zbyt obszerny nie zostawia miejsca na naszą wyobraźnię. Więc tak naprawdę, jaka jest rola opisu i gdzie leży złoty środek, który gwarantuje sukces?

 

(To mój debiut w Hyde Parku, proszę o wyrozumiałość)

Komentarze

obserwuj

Rola opisów w fantastyce jest dokładnie taka sama jak w przypadku innych gatunków literackich. Ja osobiście lubię opisy. Denerwują mnie i nużą tylko w przypadku jednego autora, natomiast generalnie nie wyobrażam sobie książki/opowiadania bez opisów. W opisach zawiera się przecież nie tylko świat przedstawiony, ale także akcja, przemyślenia bohaterów, jakies informacje na temat ich charakterów i historii ich życia. To bardzo istotne.

Kiedyś miałam do czynienia z książką, dość dlugą, która miała opisy w stylu "I wjechali do lasu, który wyglądał jak ten z Władcy Pierścieni". Zagęszczenie zaś akcji było tak wielkie, że w połowie byłam wykończona ciągłymi zwrotami akcji. Na podstawie tej książki doszłam do wniosku, że opisy (o ile nie są zbyt długie i nudne) mają też walory relaksacyjne. We wszystkim należy zachować umiar i znaleźć złoty środek.

Podpisuję się pod zdaniem Elleth. Opisy muszą istnieć --- ale muszą też być wyważone pod względem treści i długości, szczegółowości. Dopasowane, najkrócej ujmując.

To zależy od wielu rzeczy. Jak sam wspomniałeś, opis w Sadze Wiedźmińskiej cię zafascynował. Mi się osobiście wydaje, że opisy są ok, pod jednym warunkiem: nie opisujemy jednej rzeczy na trzech stronach, bo czytelnik po chwili już nie wie o co chodzi. Oszczędnie, zostawiając trochę miejsca dla wyobraźni, ale nakierowując tak, by wizje autora i czytelnika były do siebie zbliżone.
Swoją drogą, w większości lektur czytałam głównie dialogi ^^"

Opisy muszą być ! nie ma bata :P nie wyobrażam sobie książki bez opisów. Oczywiście, trzeba mieć umiar, bo jak nawali się tonę opisów, nawet tego jak wygląda malutka szparka w jakimś murze to może nieco zniechęcić do czytania. Ale zawsze. przynajmniej u mnie muszą być opisy miejsca, w którym rozgrywa się akcja, albo jakieś nowej lokakalizacji.
 Pozdrawiam

Jak już gdzieś pisałem, w dobie ilustrowanej prasy, telewizji oraz internetu, każdy widział już wszystko i ma zakodowane w podświadomości archetypy jak to wszystko powinno wyglądać. Rolą współczesnego pisarza nie jest walka z tymi archetypami, poprzez nudne, drobiazgowe opisy, tylko umiejętne wywołanie właściwych. Czasem wystarczą dwa/trzy umiejętne zdania, żeby tego dokonać, a czasem i kilku stron może być mało. Zależy od talentu. Generalnie nie cierpię autorów przesadzających z opisami, jak np. King. King tworzy wspaniałe historie, ale czytanie go to tortura. :)

Hmm, w zasadzie nie kwestionuję zasadności wstawiania do opowiadań opisów jako takich, ale szukam elementów, które pomagają je dobrze napisać, np. w opowiadaniu humorystycznym siłą opisów są niekonwencjonalne porównania. Myślicie, że dałoby się wyodrębnić jakieś elementy opisu? Może uda się stworzyć opisowy tutorial ;)

Dzięki za wasze uwagi :) 

King przesadza z opisami? Właśnie moim zdaniem je minimalizuje, choćby wygląd bohaterów zostawia w pełni naszej wyobraźni, co przy bardzo dużej ilości postaci, jest miłą odmianą, zamiast ciągłego czytania: miała długie kręcone włosy bla, bla, bla... Nie opisuje też detalicznie miejsc akcji itd. No chyba, że komuś wypruwają flaki, to wtady rzeczywiście się rozpisuje ;)

Akurat. :P To przecież on jest twórcą tej nieszczęsnej szkoły "opisywaczy" ze stolikiem, klatką i królikiem na sztandarze. :)

@oruen: Chyba trafiłeś na zły moment. Teraz wszyscy zajęci pisaniem powieści... ;)

Dalej się, cholera, nie zgadzam :D Przeczytałam go wiele jego książek i nie widzę tam dokładnych opisów. Naprawdę...

@lady madder: No to już wyobrażam sobie książki, w których WIDZISZ za dużo opisów... :D

@Zico  W Przedwiośniu, zdecydowanie :D I w Ludziach Bezdomnych :D I we Władcy Pierścieni :D
Może też być tak, że mi po prostu pasuje jego styl i tak ich nie zauważam... ;)

A, i w Lemie, gdzie potrafią lądować statkiem przez 10 stron...

Bez opisów książka nie ma sensu. Będą niby bohaterowie, jakaś akcja, ale sama opowieść będzie wtedy niesamowicie chaotyczna.
A tak z innej beczki: wiem, że "W pustyni i w puszczy" nie jest książką fantastyczną, ale jest zarówno jedyną książką, którą boję się szturchnąć choćby patykiem. Tyle opisów... Ble... 

@Zico: chyba masz rację, ale nie spieszy mi się. Najwyżej temat trochę powisi ;)

Ja nie zapomnę opisu tympanonu na 4 strony w "Imieniu Róży". Chociaż książka świetna.

A co do Kinga... King nie przesadza z opisami, raczej z przemyśleniami, retrospekcjami bohatera...

Czy opisy są potrzebne? Tak. W opowiadaniach fantastycznych widać wyraźny deficyt, co mnie osobiście denerwuje . I lubię walkę z archetypami ;)

Ja o opisach (w fantastyce, ale nie tylko) kiedyś cały długi felieton napisałam:
http://www.esensja.pl/ksiazka/publicystyka/tekst.html?id=9402

Rola opisów w prozie... no genialne :/ jak znajde temat odnoszący się do zajebistego odkrycia DIALOGU w prozie, to poprzegryzam wam kable od Internetu!

@Agrest Aż przyszła mi ochota, żeby go założyć :D

Podstawowe problemy z opisami w twórczości początkujących pisarzy:

1) skłonność do opisywania wszystkiego w liczbach: "Rycerz o wzroście 180 cm wszedł do sali tronowej. Była ona wysoka na dziesięć metrów i długa na piętnaście, a w ścianie po lewej widniało sześć okien, każde z ośmioma czworokątnymi szybkami. Po bokach sali stało dwanaście kolumn. Za rycerzem podążał giermek , niższy od niego o 10 cm".  

2) brak opisów: "Jechali przez bagna". Koniec. Każdy wie, jak wyglądają bagna, to po co się rozpisywać. A że nie wykreuje się w ten sposób nastroju? Oj tam. :-)

3) nadmiar niepotrzebnych szczegółów: "Do karczmy wszedł krasnolud mający około czterdziestu pięciu lat, o brodzie sięgającej do pasa, zaplecionej w trzy warkocze związane czarnymi wstążkami. Ubrany był w skórzaną kamizelę oraz spodnie i buty z tego samego materiału. Buty były nieco ubłocone, ponieważ tego dnia padał deszcz. U nabijanego mosiężnymi ćwiekami pasa ze sprzączką w kształcie głowy byka miał sztylet długości pół łokcia, ozdobiony w rękojeści czerwonym rubinem. Na głowie miał hełm posiadający kilka wgnieceń po stoczonych dawno temu bitwach" ...itd itp.

Achika. Trochę za bardzo uogólniłeś :P Wątpię czy istnieją same opisy bazujące na któymś z tych 3 punktów. Opis oparty na punkcie 2 to nie opis :D Ten na 1 przypominałby bardziej zarys architektoniczny xD A ostatni...hmm, jeżeli ktoś opisywałby wszystko tak szczegółowo i to na dobrym poziomie to...byłoby troszkę dziwnie :D (dziwne, że stosuje tylko taką formę opsiu ^^)
  Osobiście uważam, że połączenie punktu 1 (w opisie budynków i ciekawych lokalizacji ) i 3 (najczęściej właśnie postaci) daje najlepsze efekty.
  Ale ogólnie to się z tobą zgadzam :P
A i co do opisów. Bardzo denerwuje mnie ich brak w dialogach. Postacie podczas rozmów cały czas coś robią. Wykonują jakieś gesty itp. Nie stoją jak słupy soli. U wielu początkującyh forma dialogu wygląda nastepująco :
- bla bla -
- bla bla -
 -bla bla -
- bla bla -
A przecież tak łatwo to urozmaicić
- bla bla - Powiedział lekko podenerwoany
- bla bla - Odparł mu, marszcząć gniewnie brwi
- bla bla - Już miał go zamiar uderzyć, ale złapał go skurcz (:P)
- bla bla - Wyjął szytyel i go dzgnął (XD)
  Pozdrawiam

Felik, też mnie to irytuje. A jak widzę jakiś krótki dialog bez opisów do niego to mam wrażenie, że wymiana zdań jest błyskawiczna lub jest to kłótnia

... i dlatego dozuje się i dobiera się didaskalia do charakteru postaci oraz wydarzenia...

>Achika. Trochę za bardzo uogólniłeś :P

-aś.

> Wątpię czy istnieją same opisy bazujące na któymś z tych 3 punktów.

Istnieją, Opisy bezopisowe typu "na wzgórzu stał zamek" widziałam w "Kłamcy" Ćwieka, pozostałe - w licznych tekstach umieszczanych w rozmaitych miejsach internetu. Na przykład na jednym forum tolkienowskiem ktoś wstawił historyjkę, gdzie bohatera ścigała grupka przedstawicieli jakiejś rasy, której przywódca był o 10 cm wyższy, niż przeciętny wzrost tej rasy. A mój kumpel w jednym swoim opowiadaniu podał długość i średnicę rur, które lezały pod ścianą w korytarzu, którym przechodził bohater (i nie miały absolutnie żadnego znaczenia dla akcji).

Jeśli opis wydaje się bez znaczenia jego rolą może być np... spowolnienie akcji. Coś takiego to już Homer wymyślił i miał chłop rację.

Opisy bezopisowe - wg mnie są ok, jeśli są uzasadnione to czemu nie?

Nowa Fantastyka