- Hydepark: NowoFantastyczne Wyzwania

Hydepark:

inne

NowoFantastyczne Wyzwania

...czyli jak możemy nawzajem uprzykrzyć sobie życie.

Komentarze

obserwuj

Ale o co chodzi?

Każdy, kto nie żyje pod kamieniem i chociażby raz na rok zagląda to Internetów, słyszał o (nie)chlubnej tradycji rzucania wyzwań wszelakiego rodzaju i z byle powodu. Czasem takie wyzwania są durne, niekiedy niebezpieczne, rzadko – ale jednak! – niosą ze sobą wartość.

 

Zwykle wiążą się one z nagraniem żenującego filmiku, który potem trzeba umieścić w sieci.

Ten element sobie odpuścimy. :)

 

Odpuszczę też sobie kontynuację tego przydługiego wstępu i przejdę do konkretów:

 

Cel

Przede wszystkim zmęczenie nas, sponiewieranie, przyprawienie o siwiznę i ból palców z powodu obgryzionych paznokci. Jeśli przy okazji uda się wzbogacić portal o teksty, których – jak uważamy – brakuje, albo które chcielibyśmy przeczytać, to świetnie. A jeżeli będą to opowiadania dobre, to jeszcze lepiej.

 

Zasady wyzwań

Ktoś rzuca wyzwanie – dobrze, jakby wybór tematu poparł argumentami – i nominuje przy tym trzy osoby. Czemu trzy? A bo ja wiem? Zawsze w takich wyzwaniach pojawiają się nominacje trzech osób.

Nominowani proszeni są o wypowiedzenie się, czy nominację bohatersko przyjmują, czy też decydują się ją odrzucić. Oczywiście bez obaw o napiętnowanie, ukamienowanie i łamanie kołem – to dla każdego dorzucamy gratis. Nominować nie można osoby, która brała już udział w danym wyzwaniu.

Jeżeli ktoś wyzwanie przyjmie, ale tekstu będzie ni widu, ni słychu, nominowany powinien dokonać rachunku sumienia i bijąc się w pierś, żałować za grzechy. Ewentualnie zmienić swoje zdanie i odrzucić nominację.

Jeżeli wszyscy nominowani odrzucą wyzwanie – umiera ono śmiercią naturalną. Wtedy miło by było, gdyby pojawiło się kolejne wyzwanie i zabawa zaczęła się od nowa.

 

Nie chciałbym (i celowo piszę tutaj o sobie, jako człowiek daleki od tego, by cokolwiek komukolwiek narzucać) by wyzwania nie zawierały ograniczeń co do limitu znaków i terminu publikacji tekstów.

 

W temacie może naraz funkcjonować więcej niż jedno wyzwanie, ale tutaj błagam o zdrowy rozsądek.

A że rozsądek jest często tym, czego nam najbardziej brakuje, wprowadza się poniższe ograniczenia:

– nowe wyzwanie może zapoczątkować tylko ktoś, kto wziął udział (przez co rozumie się publikację tekstu) w wyzwaniu poprzednim;

– nowe wyzwanie można zapoczątkować nie wcześniej niż trzy miesiące po publikacji tekstu w ramach poprzedniego wyzwania;

– nowe wyzwanie można zapoczątkować nie wcześniej niż pół roku po ogłoszeniu ostatniego wyzwania, chyba, że wszystkie dotychczasowe wyzwania umarły śmiercią naturalną;

– mogą być maksymalnie trzy aktywne wyzwania w jednym czasie;

– jeśli nie będziemy mogli ogarnąć zamieszania z trzema funkcjonującymi w jednym czasie wyzwaniami, to będzie nasz problem;

 

Kryteria oceny

Teksty publikowane w ramach wyzwania oceniane będą przez najsurowsze i najbardziej wymagające jury – wasze własne sumienia i poczucie spełnionej obietnicy.

To nie konkurs, nie ma wygranych, nie ma terminów i limitów, dlatego tekst publikujcie wtedy, gdy uważacie, że sprostaliście wyzwaniu a przynajmniej zrobiliście wszystko, co byliście w stanie zrobić. Ostatecznie, że daliście z siebie te całe czterdzieści procent.

 

Nagrody

Najlepsze.

To jest nagroda numer jeden: możliwość wskazania kolejnych trzech nieszczęśliwców.

Oraz nagroda numer dwa: szansa na zareklamowanie się w tym wątku, ponieważ każdy, kto tekst w ramach wyzwania opublikował, może umieścić tutaj link do niego i nawet napisać kilka słów zachęty.

 

 

TERAZ UWAGA, BO RZUCAM PIERWSZE WYZWANIE

 

A w zasadzie nie tyle rzucam, co kontynuuję, ponieważ rzucił je mr.maras.

Jak wiecie (o ile zaglądacie na shoutbox) jest pewna grupa użytkowników, która zgadza się ze stwierdzeniem, że na Nowej Fantastyce brakuje klasycznej fantastyki naukowej, przez co rozumie się fantastykę mocno związaną z przymiotnikiem “naukowa”, opartą na researchu, rozwijającą sztandarowe dla fantastyki naukowej kierunki (nie każcie mi wymieniać, jakie – wujek google tu może być wsparciem) i eksplorującą związane z nauką obszary. Kosmosy mile widziane, ale nie wymagane. :)

Marasowego jojczenia przytaczać nie będę, przez litość względem tych, którzy dotarli tak daleko i jeszcze ich ten temat interesuje.

 

Wyzwanie podjąłem jako ochotnik.

I nawet je wypełniłem, czego efektem jest opowiadanie Planeta Woda do którego przeczytania szczerze was zachęcam.

 

Teraz, korzystając z przywileju, który sam sobie nadałem, nominuję trzech użytkowników do wzięcia udziału w Wyzwaniu Marasa. Są to:

Outta Sewer

krar85

MrBrightside

 

I wcale nie dlatego, że pechowo odezwaliście się w tym temacie na SB. Wcale. :P

Nie czujcie presji, ale los tego tematu w waszych rękach!

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Zgrabnie to ująłeś, Gekikaro. Ciekawe czy znajdą się odważni. Ja mogę im obiecać konkretny komentarz (Ty też się nie wymigasz od komentarza) jeśli to nadal będzie wyzwanie dotyczące sf o jakie chodziło, gdy Ty podjąłeś wyzwanie. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Zdefiniuj terminy “nowe wyzwanie” i “wyzwanie aktywne”. Czy jeśli, dajmy na to, 404 opublikuje tekst i nominuje kolejne ofiary, to będzie stare wyzwanie czy nowe? Czy jeśli zmieni warunki (na przykład na fantasy), to będzie nowe czy stare? Jeśli cała trójka opublikuje teksty i wskaże kolejnych pechowców, to ile będzie aktywnych wyzwań?

Babska logika rządzi!

Zdefiniuj terminy “nowe wyzwanie” i “wyzwanie aktywne”. Czy jeśli, dajmy na to, 404 opublikuje tekst i nominuje kolejne ofiary, to będzie stare wyzwanie czy nowe? Czy jeśli zmieni warunki (na przykład na fantasy), to będzie nowe czy stare? Jeśli cała trójka opublikuje teksty i wskaże kolejnych pechowców, to ile będzie aktywnych wyzwań?

Kocham was za taką skrupulatność.

 

Zgodnie w nomenklaturą serwisów społecznościowych, wyzwanie oznacza daną, konkretną aktywność – na przykład wylanie sobie na głowe kubła zimnej wody – bez względu którym ogniwem w łańcuszku nominowanych i nominujących jesteśmy.

Nowe wyzwanie, to nowa aktywność – na przykład zarapowanie piosenki jak Andrzej Du_a .

 

Czyli jak Outta Sewer opublikuje tekst i nominuje kolejne ofiary, to będzie to nadal to samo wyzwanie.

 

Jeśli rzuci nowe (nie zmieni warunki, tylko rzuci nowe – na przykład na napisanie hagiografii wzorem średniowiecznym – niezależnie od nominacji w tym, w którym brał udział) to będzie to kolejne wyzwanie. I takich wyzwań może być naraz nie więcej niż trzy.

Takich, to jest posiadających jakichkolwiek wyzwanych, którzy zadeklarowali podjęcie wyzwania. Jeśli wszyscy wyzwani odrzuca wyzwanie, to jest ono zakończone. Na ten przykład jesli teraz Outta, krar i MrBrightside odrzuca wyzwanie, to ono umiera.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Za każdym razem kiedy tak sobie tu gadacie, gdzieś na świecie umiera jedno młode wyzwanie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Challenge accepted!

 

Kocham s-f i zarazem już go nie lubię, ale najwyższy czas, by coś poważniejszego w tych tematach sklecić.  Kończę tekst na wiedźmy i w lipcu (jak rodzina i życie pozwolą) napiszę opko (i pod koniec lipca będę szukał bety :D ). Gekikara wysoko postawił poprzeczkę swoim tekstem więc będzie zabawa!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Widzę, że do tej pory przynajmiej dwóch wyzwanych przyjęło wyzwanie :) . Świetnie, panowie :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ja póki co pasuję, gdyż w ramach higieny umysłowej dłubię sobie teraz nad fantasy. Moje jeszcze całkiem świeże sf można przeczytać w zakładce z piórkami. xD

 

Natomiast będę pamiętać o tym wątku i kto wie, może kiedyś tam coś się jeszcze urodzi. :)

Nie, żebym dawała radę, ale niechaj mi gwiazdka zaświeci.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Chwilowo zasady przekraczają poziom percepcji mojego mózgu, ale może kiedyś je pojmę, więc na razie żaba obserwacyjna

http://altronapoleone.home.blog

Chwilowo zasady przekraczają poziom percepcji mojego mózgu

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Przymierzam się ...

Master of masters : John Ronald Reuel Tolkien

Czytam rzeczy do napisania s-f. Nie wiem, czy nie rzucę tematu w cholerę, ale przynajmniej poczytam coś mądrego.

Uuuu... Nawet fajna inicjatywa. 

 

jeśli nie będziemy mogli ogarnąć zamieszania z trzema funkcjonującymi w jednym czasie wyzwaniami, to będzie nasz problem;

 

To mi się podoba najbardziej. xD

 

 

Obrazek może i nie ma związku z tematem, ale może kogoś do czegoś zainspiruje... <ulubiona_emotka_baila>

Cześć!

 

Wyzwanie podjąłem, tekst napisałem i zapraszam do czytania.

Opowiadanie   Mars w trzydzieści trzy dni   już czeka na fanów s-f. Sami oceńcie, czy jest to klasyczne s-f, hard czy nie do końca. Z chęcią odpowiem na wszystkie pytania dociekliwych.

 

Przymierzam się też do przekazania pałeczki dalej (nominowania trzech kolejnych szczęśliwców) ale nie jestem pewien, czy już mogę, bo nie do końca rozumiem zaproponowane zasady:

– nowe wyzwanie może zapoczątkować tylko ktoś, kto wziął udział (przez co rozumie się publikację tekstu) w wyzwaniu poprzednim;

– nowe wyzwanie można zapoczątkować nie wcześniej niż trzy miesiące po publikacji tekstu w ramach poprzedniego wyzwania;

Od publikacji Planety wody nie minęły jeszcze trzy miesiące, a ja swój tekst opublikowałem kilka dni temu. Czy powinienem kogoś nominować już teraz czy też poczekać?

 

 

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Od publikacji Planety wody nie minęły jeszcze trzy miesiące, a ja swój tekst opublikowałem kilka dni temu. Czy powinienem kogoś nominować już teraz czy też poczekać?

Krar, oczywiście nominować! 

Nowe wyzwanie to... nowe wyzwanie (kolejne, na nowy temat). Ty kontynuujesz to rozpoczęte przez marasa. :) 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Dajesz, krar :) Ja poczekam na Twoje nominacje, a także na pierwsze opinie pod moim tekstem i potem wybiorę ofiary ;)

Known some call is air am

A zatem nie tracę więcej czasu na zgłębianie zasad i wybieram ofiary nominuję troje użytkowników:

 

Alicella

Finkla

Golodh

 

A czemu akurat was, zapytacie?

 

Alicella, bardzo podobała mi się wizja świata oraz problemy poruszone w opowiadaniu Reinkarner. 

Finkla, za tekst o szarańczy, o ten. To dobra baza do porządnego s-f imho.

Golodh, masz sporą wiedzę z zakresu fizyki, jak widzę i skłoniłeś mnie do odświeżenia mojej. Z chęcią przeczytam opowiadanie, w którym z niej skorzystasz.

 

Tyle. Detale dotyczące wyzwania w pierwszym poście. Gorąco zachęcam do podniesienia rękawicy, osobiście miałem sporo frajdy zmagając się ze swoim tekstem.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Krarze, nie bardzo Cię lubię. Ale rękawicę podnoszę, co się będzie walać po ziemi. Napełnię ciekłym azotem i wepchnę Ci ją głęboko w gardło. I wcale nie jest powiedziane, że przez otwór gębowy...

Babska logika rządzi!

Tak coś myślałem ;P

 

Pomysł jakiś mi się tli; sądzę, że uporam się z obecnymi, zmierzającymi do końca projektami i się za to wezmę. Jak dobrze pójdzie, to może i we wrześniu lwią część napiszę. Jak nie... O niektórych rzeczach lepiej nie myśleć :P

Слава Україні!

Finkla jak zawsze w formie heart Czekamy na równie atrakcyjne sformułowania w Twoim opku s-f devil

Che mi sento di morir

Dziękuję, Krar heart, jestem Ci niezmiernie wdzięczna za tę wspaniałą szansę zmierzenia się z tajnikami nauk ścisłych smiley, nie wątpię, że będzie to dla mnie niesamowita przyjemnośćlaugh. Ostatnio nawet sobie rozmyślałam podczas odkurzania o słuszności teorii strun jak również koncepcji kwantowej grawitacji i cząstkach splątanych yes.

Na pewno znajdę sposób, żeby Ci się odwdzięczyć z nawiązką. Rękawicę podnoszę i nawet nie zamierzam Ci jej nigdzie wpychać angel.

Hurra, wyzwanie przyjęte! Mamy zatem śmiałka i dwie śmiałkinie*

 

Czyli będą kolejne teksty “w duchu” hard s-f. Namyślcie się i piszcie, bez pośpiechu, bo to nie konkurs z terminem, ale też bez zbędnej zwłoki (no bo po co tracić czas na niepisanie albo nieczytanie, życie jest takie krótkie ;-) ).

 

Ja ze swojej strony zapewniam, że teksty przeczytam oraz służę ewentualną pomocą w kwestii bety czy obgadania szeroko pojętych kwestii inżynierskich.

Krarze, nie bardzo Cię lubię. Ale rękawicę podnoszę, co się będzie walać po ziemi. Napełnię ciekłym azotem i wepchnę Ci ją głęboko w gardło. I wcale nie jest powiedziane, że przez otwór gębowy...

Finkla... Skoro nie bardzo mnie lubisz, to mam dla ciebie dodatkowe wyzwanie. Wykorzystaj proszę w swoim opowiadaniu motyw bazujący na pogrubionym fragmencie wypowiedzi. Nie musi być dosłownie, i zdecydowanie nie ja powinienem być bohaterem. Liczę na Twoją kreatywność ;-)

Na pewno znajdę sposób, żeby Ci się odwdzięczyć z nawiązką.

Trzymam za słowo, Alicella ;-)

Rękawicę podnoszę i nawet nie zamierzam Ci jej nigdzie wpychać angel.

Ufffff. To tylko przez jedno ramię będę musiał się oglądać, idąc ulicą (tylko przez które...?)

 

 

 

Pozdrawiam!

 

*Nie jestem pewien, czy dobrze odmieniłem.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Namyślcie się i piszcie, bez pośpiechu, bo to nie konkurs z terminem, ale też bez zbędnej zwłoki (no bo po co tracić czas na niepisanie albo nieczytanie, życie jest takie krótkie ;-) ).

Ja już działam, już zaczęłam przygotowania merytoryczne i analizę literatury naukowej.

<Wpisuje w google: hard science fiction co to?>

< Pierwszy wynik: Wikipedia, wolna encyklopedia. Klik>

Taki żarcik (wiem, nieśmieszny).

 

A tak przy okazji to interesujący artykuł znalazłam: Dylemat fizyków.

Przepraszam za offtop, już sobie idę stąd (żeby robić zamieszanie gdzie indziejdevil).

Bardzo jestem rad, że wszyscy nominowani zdecydowali się podjąć wyzwanie... ale to jeszcze nie koniec, czeka nas jeszcze trójka kandydatów od Outty. :) 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

HA HA HA HA! (diaboliczny śmiech z wnętrza czarnej dziury). Teksty SF wkrótce zaleją portal!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Grabisz sobie Krarze ;)

Alicello, mnie rozbawił żart :)

Che mi sento di morir

Marasie, czyż nie o to Ci chodziło :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nie narzekam! Cieszę się! Tak sobie tylko liczę na palcach... Jeśli każdy śmiałek wyznaczy trzech kolejnych i oni przyjmą wyzwanie SF, a potem każdy z nich wyznaczy trzech kolejnych śmiałków i oni przyjmą wyzwanie, a potem, każdy...

Po przeczytaniu spalić monitor.

W końcu każdy będzie musiał zaliczyć minimum jedno opko SF :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

@BK Ale tylko delikatnie... chyba (mam nadzieję)

 

Ciekawe, czy ktoś “przypadkiem” napisze tekst hard s-f na konkurs księżniczkowy i spróbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu?

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Alicello, mnie rozbawił żart :)

BasementKey heart

Jeśli każdy śmiałek wyznaczy trzech kolejnych i oni przyjmą wyzwanie SF, a potem każdy z nich wyznaczy trzech kolejnych śmiałków i oni przyjmą wyzwanie, a potem, każdy...

O ile śmiałkowie nie zmienią wyzwania na inne np. na pisanie fragmentów fantasy o jednorożcach. 

Wykorzystaj proszę w swoim opowiadaniu motyw bazujący na pogrubionym fragmencie wypowiedzi.

Odpisałabym Ci coś, ale boję się, że wykorzystasz to przeciwko mnie, a w końcu całe moje wyzwaniowe opko powstanie w komentarzach...

Babska logika rządzi!

Dobra, to i ja sobie kogoś nominuję, a co :)

 

AmonRa – bo dziś leje, a ja wolałbym żeby świeciło

Zanais – bo Lowin w kosmosie może znajdzie front(ier), dodajmy, że final

SaraWinter – bo musimy trzymać parytety

 

Thats all, folks :)

Known some call is air am

Za Chyżwara, Saro! I niech Cię prowadzi podwójna helisa Amoietta! ;)

Known some call is air am

Dzięki za pamięć, Outta, ale ktoś musi tu przetrzeć szlaki i pierwszy spasować ;) Nie potrafię w sfy. Nawet tekstu na “księżniczki” nie mogę skończyć, a to już świadczy o czymś, prawda?

Ja wam dam Chyżwara, tylko Dzierzba 

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Spoko, Zanais, ja tylko nominuję, bo tak ustalono, ale nikogo zmuszać nie będę :)

 

@Arnubis – #teamChyżwar 4 life

Known some call is air am

Dzierzba już po Ciebie idzie, Outta, za takie herezje...

Nie wykluczam, że kiedyś, może... Chyba że się nie spieszy i nikt nie będzie marudził na opowiadanie za rok xD

@MrB – Mnie obroni Radamanth Nemes, więc luuuuzik ;)

Known some call is air am

Zanais, moim zdaniem lepiej za rok niż w ogóle ;)

Слава Україні!

Nie umiem w sci-fi, ale niech będzie, że wyzwanie podejmuję. Postaram się uraczyć Was tekstem solidnym jak fundamenty egipskich piramid, chwalebnym jak Barka Milionów Lat, niezapomnianym jak Dom Benben.

A tak naprawdę wyjdzie zapewne jeden wielki dramat ;)

W związku z obowiązkami jurorskimi i życiowymi tekst wrzucę zapewne w październiku, może tak być?

Pzdr! 

Bardzo ciekawy artykuł, przytaczający równie ciekawe źródła. Skłania do myślenia. Dzięki za linka.

Known some call is air am

Bilans piórkowy wyzwania to póki co 3/3… Nieźle. Brawa dla Gekikary, który jako pierwszy odpowiedział na zew i pchnął wyzwanie dalej.

MrB się wymigał, Zanais woli pozostać w swojej strefie komfortu ;), ale widzę Alicella, Finkla, Sara, Golodh i AmonRa podnieśli rękawice. 

Obiecane komentarze dla Krara i OS wkrótce, nie chciałem ich wrzucać przed głosowaniem Loży.

 

Ps. Tylko Chyżwar. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Bilans piórkowy wyzwania to póki co 3/3…

 

No Pressure GIFs | Tenor

 

P.S. Tylko Dzierzba!

Myślę Saro, że razem zniszczymy tą statystykę :P

Слава Україні!

Zanais woli pozostać w swojej strefie komfortu ;)

 

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania z wyzwania. :) 

Jeszcze raz chciałbym wszystkim pogratulować i mam nadzieję, że dołożymy cegiełkę do reanimacji tego gatunku przynajmniej na naszym poletku, a – kto wie – może i poza nim. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Zagospodarujcie ten areał, żeby było co uprawiać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie, żebym chciał tu wywoływac kogoś do tablicy, ale:

Alicella

Finkla

Golodh

Sara Winter

AmonRa

 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Nie mam nawet pomysłu na hard SF i co mi zrobisz?

Babska logika rządzi!

Nad moim prace są już w końcowej fazie. Nie będę rzucał terminami, ale jeśli nie zajdzie potrzeba gruntownej przebudowy, to spodziewałbym się go prędzej niż później :)

Слава Україні!

Nie, żebym chciał tu wywoływac kogoś do tablicy, ale:

Alicella

Finkla

Golodh

Sara Winter

AmonRa

 

hehehe... swoje zaczęłam dawno, ale coś mnie bez przerwy od niego odciąga... :p

Życzę natchnienia :P

Nie, żebym chciał tu wywoływac kogoś do tablicy, ale:

Alicella

Finkla

Golodh

Sara Winter

AmonRa

Ej, no przecież powiedziałam, że napiszę, to nie trzeba mi od razu, co miesiąc przypominać ;). Optymistycznie zakładam, że nastąpi to w tym roku xD.

No i czekam na zmianę składu Loży... :>

 

Taki tam, drobny żarcik. :D

Nie mam nawet pomysłu na hard SF i co mi zrobisz?

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Już prosiłam, żeby przyszedł. Nie podziałało.

Babska logika rządzi!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina, widzę, że dołączasz do wyzwanych i masz już nawet temat ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina, it’s not fun, it’s serious hard s-d challang!

(But I can assure you it can be fun)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Eee, tam. :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/27346

Jest i ono! Mam nadzieję, że komuś uda się przebrnąć :P

 

Nowi nominanci pojawią się za to za kilka dni; może komuś bardzo (nie) zależy i będzie chciał mnie przekupić poprosić, to muszę dać mu czas ;)

Слава Україні!

 

Dziś szykuję się na lekturę. 

Ale to jest owocny październik na forum. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Ok, to z mojej strony nominowani zostaną...

 

TUM TUM TUM

 

silver_advent

Shanti

i...

Sonata.

 

Czyli po trzykroć S (zresztą jak Science).

A poza tym wiem, że wszyscy chcieliście :P Także ten, powodzenia :)

Слава Україні!

Sonata.

Nie podejmuję wyzwania.

Ech, zegnajcie jajodzieje, latające miotły i zaślinione elfy uganiające się za krasnoludzkimi kobietami... Witajcie kable sypiące iskrami, dźwigary, mruczące silniki i ciężkie stąpanie maszyn górniczych po mrocznych korytarzach stacji badawczych.

Rzuconą rękawicę przyjmuję, co zrobić. Łatwo nie będzie. Ale spodziewaj się tekstu za 2-3 mce, moje tempo jest zaiste ślimacze. Tym bardziej, że przyzwoicie byłoby napisać coś więcej niż 15k znaków :P

Cieszę się silver :) I nie przejmuj się, 2-3 miesiące to nie będzie wcale złe tempo w wyzwaniu. Raczej takie klasyczne ;)

 

Nie wiem czy wobec tak ostrej odmowy Sonaty powinienem kogoś innego nominować w zamian czy zostawić...

Слава Україні!

Sonata tylko się tak droczy i na pewno zaczęła już przygotowania do napisania swojego opka.

Weźmie nas z zaskoczenia!

Nie wiem czy wobec tak ostrej odmowy Sonaty powinienem kogoś innego nominować w zamian czy zostawić...

Trzeba było od razu kogoś innego nominować, dobrze wiedziałeś, że nie podejmę wyzwania :) 

Golodh,

czym Ci zawiniłam – nie znoszę hard sci-fi... O.O

 

Niemniej, wyzwanie przyjmuję. Nie będzie to hard, ale pewnie sci-fi... oczekujcie mnie piątego dnia o świcie:D ... to jest pewnie za jakieś 2-3 miesiące, ewentualnie sześć.

Golodhu, prawem Sonaty odrzucić nominację. Za to zmiana nominacji byłaby nieprzewidzianym precedensem i spowodowałaby chaos. Cały sens zabawy w tym, by była dobrowolna – a jak nie będzie chętnych, to by umarła z honorem. :) 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Trudno, niech więc będzie (Sonaty) strata.

 

Shanti, przykro mi, że taką przykrość Ci sprawiłem :P

Sci-fi chyba zdarza Ci się pisać, więc myślę, że taka niedaleka wycieczka nie byłaby aż tak straszna, jak myślisz :P A jak będzie trzeba coś korygować, to służę pomocą.

Слава Україні!

A jak będzie trzeba coś korygować, to służę pomocą.

Nie śledziłam całego tego wątku i nie przeczytałam szczegółowo zasad (tl;dr), ale także w świetle niedawnej krótkiej wymiany zdań na sb mam wrażenie, że wyzwania powinny być wyłączone z betowania, bo co to za podjęcie rękawicy, jeśli ma się zastęp giermków?

http://altronapoleone.home.blog

Nie śledziłam całego tego wątku i nie przeczytałam szczegółowo zasad (tl;dr), ale także w świetle niedawnej krótkiej wymiany zdań na sb mam wrażenie, że wyzwania powinny być wyłączone z betowania, bo co to za podjęcie rękawicy, jeśli ma się zastęp giermków?

Nie każdy zna się na wszystkim, albo może być czegoś niepewny w wykonanym researchu – np. mnie pomocą merytoryczną służyli Jim, Golodh (fizyka) i Arnubis (biologia) – i szczerze nie widzę tutaj ujmy w korzystaniu z konsultacji innych. A jeśli chodzi już o podejmowanie rękawicy, to rycerze między innymi po to mieli giermków, by im służyli pomocą w przygotowaniach. :)

Nie chciałbym zmieniać tego tematu w dyskusję o tym kiedy beta jest ok a kiedy nie i dlaczego – na pewno jest na to lepsze miejsce.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Dobra, ponieważ podjąłem się wyzwania, to może warto byłoby uściślić, co rozumiecie przez hard SF?

Bo to co ja rozumiem, nie wymaga jakiegoś wielotygodniowego researchu, tylko dysponowania pewną wiedzą ogólną i nie zapędzania się w rejony, które zna się słabo.

Przykładowo dla mnie sztandarową hard SF są opowieści o pilocie Pirxie – nie sądzę, żeby tam było coś tak spektakularnie trudnego do ogarnięcia intelektem. Wg mnie wystarczy jak załogi nie latają z prędkościami powyżej warp 1... chociaż... ;) 

No, generalnie nie są w oczywisty sposób łamane prawa fizyki.

Chociaż nr.2...

 

Dla mnie prostą ilustracją pewnego paradoksu jest świat, który dojrzał na tyle, by nanorobotyka (lub coś pokrewnego, czego jeszcze nie znamy) uzyskało niemal pełną władzę nad materią. Inf u Dukaja z “Perfekcyjnej niedoskonałości”. Jest hard? Dla mnie jak cholera, nie widzę żadnych przeciwskazań dla jakiejs formy programowalnej materii w baaaaaardzo dalekiej przyszłości. A skoro to jest hard, to naprawdę sporo jest, bo elfy i krasnoludy będące wytworem niezwykle zaawansowanej bioinżynierii (mutacje na bazie homo sapiens), czary bazujące na nanotechnologii, no generalnie wszystko co nie łamie praw fizyki, bądź jest mądrze uzasadnione istniejącymi... 

Sam raczej tak daleko nie wybiegnę, bo wiem, że nie tego się oczekuje, ale moim zdaniem ta idea jest szersza niż nam się wydaje...

 

Dla mnie – tu nie chodzi o świat “możliwy”. Bo nie wiemy, co jest możliwe, a w sumie to nie raz jeszcze możemy się w tym zakresie zdziwić.

Chodzi bardziej o świat oczekiwany. Świat istniejący jako pewien mem kulturowy. Wcale niekoniecznie prawdziwy... ;)

mnie pomocą merytoryczną służyli

Wiesz, to akurat można w wątku merytorycznym, a nie na becie ;) Chodzi mi jednak o szlifowanie stylistyczne i fabularne tekstu, bo beta jest dla większości ludzi głównie od tego. Pewnie, że i merytorykę można na becie i bywa to łatwiejsze i szybsze, ale to jest do obejścia wątkiem, a po prostu imho cała zabawa w wyzwania polega na tym, że się nie posiłkujemy innymi, tylko jest to “jeden na jeden”.

http://altronapoleone.home.blog

Drakaino, ale to nie są pojedynki – wtedy w pełni to rozumiem, że beta by była niemile widziana.

Tutaj nie ma zwycięzców i przegranych, to jest zabawa, a jej celem jest zmotywowanie ludzi (w przypadku marasowego wyzwania) do pisania bardziej naukowego sci-fi. Co samo w sobie jest dość wymagające od strony przygotowania. :)

Może pojawi sie kiedyś inne wyzwanie, w którym taki warunek (brak bety) ktoś sobie zastrzeże – ja takiego nie zastrzegałem.

 

Silver, co do twojego pytania:

Jak wiecie (o ile zaglądacie na shoutbox) jest pewna grupa użytkowników, która zgadza się ze stwierdzeniem, że na Nowej Fantastyce brakuje klasycznej fantastyki naukowej, przez co rozumie się fantastykę mocno związaną z przymiotnikiem “naukowa”, opartą na researchu, rozwijającą sztandarowe dla fantastyki naukowej kierunki (nie każcie mi wymieniać, jakie – wujek google tu może być wsparciem) i eksplorującą związane z nauką obszary. Kosmosy mile widziane, ale nie wymagane. :)

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Czyli antyutopie, androidy, bunty robotów, cyber-dyktatury itd. łapią się, jeśli mają wystarczającą podbudowę naukową? Myślę, że rozumiem pojęcie “twardości” fantastyki, ale pod skórą czuję, że to dotyczy całego obszaru fabularnego, który możemy eksplorować. Ale dotychczas KAŻÐY z was pisał o podróżach kosmicznych... z drugiej strony mówisz – nie wymagane... Rozumiesz, że to może zasiewać pewną nutę niepewności ;)

To napisz coś innego Silver, to że każdy z nas poszedł w kosmos, wcale nie znaczy, że Ty musisz :)

Known some call is air am

To napisz coś innego Silver, to że każdy z nas poszedł w kosmos, wcale nie znaczy, że Ty musisz :)

 

A więc tak będzie.

Dla mnie hard SF to dowolna opowieść podbudowana naukowo (i pewnie w większym stopniu niż mniejszym). Kiedyś mówiłem na sb, że gdyby ktoś stworzył dobry model, który wiemy, że nie działa w rzeczywistości, i na nim oparł opowieść, to uznałbym hard SF :P

Także no, nie musi być kosmos, byle był ten istotny element nauki/researchu :P

Слава Україні!

A co z socjo SF? Czy np. książki Zajdla są hard SF? Czego jak czego, ale praw fizyki to on pilnował.

Babska logika rządzi!

Dla mnie są, Finklo. Fizyki pilnował, ale u niego to socjo jest najważniejsze, dlatego tak lubię Zajdla :)

Known some call is air am

Ej! Czy w takim razie jeśli napiszę socjo sci-fi, to wyzwanie będzie zaliczone? 

Outta, Ty we mnie rękawiczką rzucałeś. Mów mnie, jak jest. :D

Zajdel nawet w wiki występuje jako przykład hard sf...

Ja tam zaliczę ;) I niczym nie rzucałem, ja tylko zaproponowałem, tak gwoli ścisłości ;)

 

@Silver – o, nie wiedziałem :)

Known some call is air am

Kurczaki, to chyba zacznę pisać od nowa. XD

Geki – trochę rozumiem, ale jednak nie do końca się zgadzam ;) Bo co innego właśnie merytoryczne pogaduszki (mógłby być nawet cały wątek osobno dla wyzwania sf), a co innego zwykła beta. Wyzwanie jest też do konkretnej osoby, a nie batalionu ;) Skądinąd można by takie też zrobić, na twórczość zbiorową, kiedyś zresztą coś takiego było, ale chyba trochę zdechło. Albo mi się przyśniło.

Ale ja mam wątpliwości co do bet konkursowych w ogóle, choć znając przekonania ogółu w tym względzie w swoich konkursach tego nie zabraniałam.

http://altronapoleone.home.blog

Co do bet konkursowych, to w pewnym stopniu mogę soe z Tobą zgodzić, drakaino. Ale na wyzwanie chyba patrzysz pod trochę złym kątem, bo samo napisanie tekstu jest wyzwaniem, ale my nikogo nie wyzywam, tylko nominujemy, a to nie jest równoznaczne z współzawodnictwem, tlko bardziej z zachętą, z motywowaniem do podjęcia próby. A my chętnie pomożemy, jeśli ta zachęta okaże się skuteczna. Zresztą, nominowani mają prawo odmówić wzięcia udziału i nikt nie ma pretensji, nikt nikogo z tego powodu nie ocenia, nie ma żadnej klasyfikacji, wygranych i przegranych, nie ma systemu ocen specjalnie pod to wyzwanie przygotowanych.

Known some call is air am

I dla mnie socjo-sf jest hard. #teamfinkla, Q, silver. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jak mówiłem, nie będę odnosić się do bet, bo osobiście jestem ich wielkim zwolennikiem i jako betujący i jako betowany – i myślę, że to w ogóle genialna sprawa, że coś takiego na portalu funkcjonuje jawnie. Bo ludziom konsultować i wspólnie poprawiać tekstów nie zabronimy, najwyżej będą to robić nieoficjalnie. A każdy we własnym zakresie powinien ocenić, czy przypadkiem wkład betujących nie jest zbyt duży, by tekst podpisywać jako własny. ;) 

 

A co do socjo sci-fi jak najbardziej może być hard. Socjologia to też nauka. Super by było zobaczyć opowiadanie czerpiące z niej i np. ukazującego społeczeństwo będące przerysowanym obrazem koncepcji solidaryzmu społecznego.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Socjo hard sci-fi? Bardzo interesujące, choć może to się okazać trudniejsze niż napisanie o locie w kosmos, bo trzeba już nie tylko fizykę ogarnąć, ale i wiele innych dziedzin, w tym informatykę, która rozwija się w takim tempie, że trudno przewidzieć, co będzie za dwadzieścia lat i jak to zmieni społeczeństwo.

 

A co do bet, to tylko tak nieśmiało napomknę, że dla mnie ważną ideą portalu jest wzajemne uczenie się od siebie, a nie rywalizacja. Beta łączy ludzi, jest zupełnie inna interakcja niż w poczekalni. W kontekście konkursów uważam, że nie ma w tym nic złego, bo każdy może z bety skorzystać, a jeśli tego nie robi, to na własne życzenie. Z wkładem w opowiadanie też nie widzę problemu, bo betujący wskazują mankamenty w fabule, ale to autor musi wymyślić, jak je wyeliminować.

Tak, oficjalne bety są super, aczkolwiek dwa niefajne doświadczenia trochę ostudziły mój entuzjazm. Oczywiście, że zakaz bety w konkursie nie zlikwiduje pokątnych konsultacji, dlatego też nie zabraniam bet w swoich konkursach ;)

http://altronapoleone.home.blog

A z trochę innej beczki: Alicella, Finkla, jak tam wsze hardy?

Tabula rasa czy ostatnia prosta?

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Krar, powiem Ci, że dzisiaj, gdzieś między 0:27 a 0:28, wpadł mi do głowy niesamowity pomysł (on jest oczywiście niesamowity, do póki jest w moje głowie, a potem się pewnie okaże, że sztampa). Nie wiem, czy dam radę coś takiego napisać, ale w każdym razie spróbuję ;).

Jaka tabula?! Ciągle szukam deski na tę tablicę... I żadna nie jest wystarczająco doskonała.

Babska logika rządzi!

Znam ten ból. Żadna i tak nie będzie. Trza oheblować.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A co do bet, to tylko tak nieśmiało napomknę, że dla mnie ważną ideą portalu jest wzajemne uczenie się od siebie, a nie rywalizacja. Beta łączy ludzi, jest zupełnie inna interakcja niż w poczekalni. W kontekście konkursów uważam, że nie ma w tym nic złego, bo każdy może z bety skorzystać, a jeśli tego nie robi, to na własne życzenie. Z wkładem w opowiadanie też nie widzę problemu, bo betujący wskazują mankamenty w fabule, ale to autor musi wymyślić, jak je wyeliminować.

#teamAlicella

wpadł mi do głowy niesamowity pomysł (on jest oczywiście niesamowity, do póki jest w moje głowie, a potem się pewnie okaże, że sztampa). Nie wiem, czy dam radę coś takiego napisać, ale w każdym razie spróbuję ;).

 

#TeamAlicella :D

U mnie się sporo już wymyśliło, mam początek, koniec, ramy czasowe, środowisko, ba, nawet tytuł! ale... ten przeklęty środek :D

Nie wiem czy nie napiszę sobie fragmentów i potem będzie sobie pomysł powoli inkubować, jak to dobrze połączyć...

Alicello, zgoda, pod warunkiem, że rzeczywiście autor sam wymyśla, jak rozwiązać problemy. Moje niefajne doświadczenie wiąże się z tym, że zostałam de facto wmanipulowana w wymyślanie dla autora, a następnie tenże autor nawet betom nie podziękował (tekst został nagrodzony, jak i kiedy, nie powiem, zresztą autor już tu nieaktywny). Jak człowiek się raz tak sparzy, to potem bywa przesadnie ostrożny :( Drugi raz omal się podobnie nie wkopałam, ale zorientowałam się na czas, że osobnik (tym razem nieaktywny poza tą betą) oczekiwał z kolei darmowej redakcji i korekty tekstu do posłania gdzie indziej i był bardzo oburzony, kiedy mu napisałam, że to nie serwis darmowych usług edytorskich.

http://altronapoleone.home.blog

Silver, o właśnie, ten środek to zawsze najgorszy ;). Ja najbardziej lubię pisać początek opowiadania, wtedy to jest totalna fascynacja. Na razie mam w głowie pierwszą scenę i kłębowisko myśli dotyczące dalszych losów bohaterów, choć chyba wiem, jak ta historia się skończy.

 

Drakaino, rozumiem, tak bywa, że czasami jedna osoba potrafi  paskudnym zachowaniem obrzydzić coś, co w założeniu jest bardzo fajne. Ale nie zrażaj się do bet :), bo zdecydowana większość użytkowników zachowuje się bardzo w porządku. Gdyby nie pomoc betujących, to w życiu bym się nie odważyła opublikować tutaj pierwszego tekstu, ależ to był stres ;).

I zgadzam się, że beta to nie jest darmowa usługa edytorska i jeśli ktoś szuka pomocy przy tekście na przykład na konkurs zewnętrzny, to powinien to wyraźnie zaznaczyć w opisie na betaliście, a nie zatajać.

Ja to się chyba bardziej tekstami betowanymi przejmuję niż własnymi ;), a jak widzę, że moje uwagi autorowi pomogły, to się cieszę jak dziecko :D.

Alicella

Finkla

Sara Winter

AmonRa

silver_advent

Shanti 

 

...nie myślcie, że o was zapomnieliśmy! 

Z niecierpliwością oczekujemy kolejnych opowiadań i kolejnych nominowanych do wyzwania. 

 

Tymczasem chciałbym zaanonsować, że moje opowiadanie wyzwaniowe doczekało się kontynuacji, której nie będę tu linkować z przyzwoitości (ale ta sama przyzwoitość nie miała nic przeciw temu, by się w ten sposób zareklamować). 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

...nie myślcie, że o was zapomnieliśmy! 

 

Nie myślimy w ten sposób. ;) 

Nie myślimy w ten sposób. ;) 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W tej chwili założenie, że ja w ogóle myślę, wydaje mi się bardzo naciągane.

Babska logika rządzi!

Jeżeli ktoś wyzwanie przyjmie, ale tekstu będzie ni widu, ni słychu, nominowany powinien dokonać rachunku sumienia i bijąc się w pierś, żałować za grzechy. Ewentualnie zmienić swoje zdanie i odrzucić nominację.

 

Informuję, że zmieniam zdanie i odrzucam nominację.

Decyzję podjąłem po przeczytaniu komentarza mr.Marasa do opowiadania Krara85. 

Po prostu zrozumiałem jak wiele mi brakuje do napisania hard sf. To zadanie dla osób wybitnych, które łączą w sobie ogromną swobodę literacką z nienaganną znajomością nauk ścisłych. Nie posiadam żadnej z tych cech, w moim wypadku przyjęcie wyzwania było porwaniem się z motyką na Słońce.

Bardzo mi przykro, ale po prostu nie potrafię napisać niczego innego niż krótkich bajeczek, które według deklaracji niektórych czytelników są całkiem zabawne :) I tego mam zamiar się trzymać.

To trochę nie fair, Silverze. Wychodzi na to, że komentując czyjś tekst odstraszyłem Cię od wyzwania, które czterem dotychczasowym autorom przyniosło już trzy piórka i nominację. Obiecany komentarz dla OS będzie zatem ostatnim moim komentarzem w tych wyzwaniach.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ech, co ja wam mogę napisać... Panowie, zachowujcie się jak panowie. Wszak jesteście dorosłymi mężczyznami, którym pewne zachowania nie przystoją – na przykład poddawanie się bez walki, albo zamykanie buzi na kłódkę, bo czyjeś słowa nas dotknęły. ;)

Proponuję, by silver dał sobie czas na przemyślenie sprawy – bo poprzeczka marasa jest ustawiona chyba wyżej niz w konkursie PFFNu – a maras... też dał sobie czas na przemyślenie sprawy, bo jego komentarze są w tym wypadku najcenniejszymi nagrodami dla uczestników.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

silverze, ale też o to właśnie chodzi, żeby spróbować; nie ma zwycięzców, a przegrani są właśnie ci, którzy rezygnują :P Ciężko też mówić, że może ci czegoś brakować – bo do czego? Przecież nie ma minimalnej poprzeczki, a powstałym tekstom brakuje i tak dużo do klasyków. Po to jest wyzwanie, żeby próbować, nauczyć się czegoś nowego i trochę (może) wyjścia ze strefy komfortu. Nie traktuj tego jako wyzwania dobrego hard s-f, tylko po prostu napisania hard s-f; jakie by nie było i tak je przeczytamy :P

Poza tym sprawiłbyś mi wielką przykrość, gdybyś jako drugi odrzucił moje wyzwanie. Przemyśl to jeszcze ;)

 

Слава Україні!

Poza tym hard i hard s-f. Dobre science fiction z mocnym science jest chyba w zupełności satysfakcjonujące?

Po przeczytaniu spalić monitor.

To trochę nie fair, Silverze. Wychodzi na to, że komentując czyjś tekst odstraszyłem Cię od wyzwania, które czterem dotychczasowym autorom przyniosło już trzy piórka i nominację. Obiecany komentarz dla OS będzie zatem ostatnim moim komentarzem w tych wyzwaniach.

 

No to jest ostatnia rzecz, jakiej bym oczekiwał! Twój komentarz był jednym z najbardziej wartościowych, jakie przeczytałem na tym forum. Właśnie powinno być więcej takich, wniosek powinien  być dokładnie odwrotny... 

 

poddawanie się bez walki

 

Porównanie trochę nie na miejscu. Jeśli Andrzej Gołota w szczycie formy zaprosiłby Cię do ringu, to wyszedłbyś się poboksować? Ogarnąłem czego się oczekuje i zrozumiałem, że za nic nie dam rady. Pozostaje przeprosić, że otrzeźwienie przyszło tak późno.

Silverze, poboksowac to bym się nie wyszedł nawet z panem spod monopolowego, z obawy o stan mojego uzębienia po walce... ale jakby mnie Kasparow zaprosił na partyjkę szachów to z przyjemnością zebrałbym baty nawet i sto razy. ;)

Poza tym zgadzam się w pełni z Golodhiem – to nie jest konkurs, to wyzwanie. Radzimy z nim sobie lepiej albo gorzej, ale póki próbujemy – jesteśmy zwycięzcami. Przecież nim nauczymy sie biegac, trzeba postawić pierwsze kroki.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

We, silver, nie rób dramy :) Też przeczytałem komentarz marasa pod opowiadaniem krara, a teraz przygotowuję się psychicznie na baty, które pewnie dostanę. Jak wspomniał już Geki, to nie jest żaden konkurs, tylko wyzwanie, a to oznacza, że podjęcie próby może nie czyni Cię zwycięzcą, ale pokazuje, że Ci cię chce chociaż spróbowac. Piszesz, że brak Ci czegośtam (nie precyzujesz czego) do napisania hard s-f – miej więc świadomość, że mnie pewnie brakuje jeszcze więcej (i warsztatu, i wiedzy, i obycia z tym gatunkiem), ale próbę podjąłem, hard sf nie napisałem, czego jestem świadom, ale spróbowałem. Jak wyszło, tak wyszło, ale cośtam wyszło, więc, jak to mawiał niegdyś pewien biznesmen z Torunia – alleluja i do przodu, trzeba siać, siać, siać! ;)

 

Pozdrawiam serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki

Q

Known some call is air am

Silverze, poboksowac to bym się nie wyszedł nawet z panem spod monopolowego, z obawy na stan mojego uzębienia po walce... ale jakby mnie Kasparow zaprosił na partyjkę szachów to z przyjemnością zebrałbym baty nawet i sto razy. ;)

A jakby jeszcze po partiach pokazał co robisz źle...

Слава Україні!

Silver Advent,

 

Jeśli masz ochotę nauczyć się czegoś nowego – a po to chyba wszyscy tu jesteśmy – to zachęcam cię do zerknięcia na konkurs https://www.fantastyka.pl/opowiadania/konkursy/125 i źródła w nim podane. Bierzesz artykuł, uważnie studiujesz, w wypadku wątpliwości dopytujesz tu na forum w wątku z pomocą merytoryczną i wio, jedziemy z tym. Forum jest po to, żeby się rozwijać, komentarze uczą, a zamykanie się do jednej formy/gatunku literackiego nic ci nie da.

 

Przecież nim nauczymy sie biegac, trzeba postawić pierwsze kroki.

Tak heart

www.facebook.com/mika.modrzynska

Pomyśl jeszcze, Silver! I moim zdaniem poradzisz sobie, co więcej możesz przy pisaniu fajnie się bawić. heart

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

 

Znowu dramy robicie :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć!

 

Decyzję podjąłem po przeczytaniu komentarza mr.Marasa do opowiadania Krara85. 

Ej no, Silver, nie dramatyzuj, pisz i jak coś to napisz w przedmowie, że nie życzysz sobie wyczerpującego komentarza mr.marasa. Myślę, że i mr.maras i inni zrozumieją i wszyscy to zaakceptują. Bez krytyki i polemiki nima rozwoju.

Obiecany komentarz dla OS będzie zatem ostatnim moim komentarzem w tych wyzwaniach.

Ej, mr.maras, nie dramatyzuj tylko komentuj kolejne teksty.

 

I z trochę innej beczki: Kto z wyzwanych planuje zdążyć jeszcze w tym roku?

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

I z trochę innej beczki: Kto z wyzwanych planuje zdążyć jeszcze w tym roku?

Ja się szykuję na styczeń :)

A ja nie celuję w żadną konkretną datę. Uznam, że gotowe, to pokażę światu.

Babska logika rządzi!

Ej no, Silver, nie dramatyzuj, pisz i jak coś to napisz w przedmowie, że nie życzysz sobie wyczerpującego komentarza mr.marasa. Myślę, że i mr.maras i inni zrozumieją i wszyscy to zaakceptują. Bez krytyki i polemiki nima rozwoju.

 

Krarze, przedstawiasz to tak, jakbym wycofał się ze względu na strach przed krytyką. Trudno mi zaakceptować takie postawienie sprawy.

Możesz mi wierzyć lub nie, ale jestem wobec swoich tekstów nierzadko bardziej krytyczny niż przydługaśne komentarze, które mr.Maras wstawił wam pod opowiadaniami. Zupełnie nie w tym rzecz.  Jeśli przewiniesz wątek do góry, to zobaczysz, że dopytywałem szczegółowo, na czym polega wyzwanie. 

Wychodzi na to, że albo tego szczegółowo nie dopowiedziano, albo ja nie zrozumiałem (to prostsze wyjaśnienie). Gdybym wiedział, że chodzi o rozwinięcie fabuły w oparciu o jakąś teorię naukową, to bym od razu zrezygnował. Bo to nie działa w ten sposób, że bierzesz dowolną teorię z “fizyka teoretyczna w weekend” i “coś tam wymyślasz”. Najpierw wypadałoby znać przynajmniej w ogólnym stopniu to nad czym obecnie pracują nauki ścisłe, a potem próbować konstruować jakieś spekulacje i wariacje na zadany temat. Trudność dodatkowo podnosi fakt, że należy o to oprzeć historię fabularną. To problem podwójny, bo z samej teorii naukowej historii nie wykręcisz – wypadałoby, żeby miała jakieś przełożenie na rozwiązania inżynieryjne... No i tu już robi się totalny kosmos. Szczerze mówiąc, to w latach 60-tych może jeszcze takie teksty były możliwe, ale obecnie nauka jest już tak do przodu, że to stworzenia takiego tekstu z ręką na sercu trzeba by powołać zespół specjalistów pod kierunkiem generalisty-literata. Albo pisać bzdury  baśnie w kosmicznym anturażu… Na to drugie oczywiście przystaję ;) Ale rozumiem, że nie o to niby chodzi...

Myślę, silver, że maras ciut przesadza. I przypadkiem mi się, marasie nie obrażaj, bo już w ogóle zwątpię, że słowa pisane na ekranie mogą coś przenosić. :-) Sama, w życiu bym się napisania takiego opka nie podjęła. Historia fabularna zdaje mi się wystarczająco trudna, do tego dochodzi język, zróżnicowanie postaci, ich motywacji.

Bardziej dumam w kierunku krara, czyli wykorzystać jakiś element z możliwych scenariuszy przyszłości bądź zdanie z jakiegoś artykułu. Dla mnie jego opko jest science, choć nauki niby tam nie ma, czyżby? Strasznie fajnie, że kam_mod podlinkowała konkurs Naz. Nie znałam tego konkursu, nie wiedziałam, że był. Czytałam tylko opowieść Belli. Teraz sobie przeczytam resztę, bo kostką ciągle jeszcze so-so.

Dla mnie – krótko mówiąc – anturaż jest – super. Ważniejszy jest człowiek niż technikalia i bycie na bieżąco. Przecież się nie da, nie jesteśmy specjalistami. :-) 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Moim zdaniem wszyscy przesadzacie. Znaczy – wszyscy poza silverem. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wszyscy na niego naskoczyliście. Pisanie ma przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Silver zdecydował, że nie chce się mierzyć z takim tekstem, to nie jego działka. I ma do tego święte prawo. Naprawdę, sądzę, że ostatnie czego teraz potrzebuje to tłum ludzi mówiących mu, że nie ma racji i wskazujących co ma pisać. Bądźmy dorośli.

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Moim zdaniem przesadzasz, Arnubisie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego na nas naskoczyłeś. My go do niczego nie zmuszamy ani na niego nie naskakujemy, tylko staramy się go zmotywować. I mamy do tego święte prawo. Naprawdę, sądzę, że żaden z nas nie mówi mu co ma pisać, żaden z nas nawet nie mówi, że on nie ma racji. Po prostu piszemy, na bazie własnego widzimisię, dlaczego sami podjęliśmy wyzwanie, mając nadzieję, że on zrewiduje nieco swoje stanowisko :P A tak zupełnie serio, to jeśli nie chcesz Silver, to nie, z mojej strony EOT :)

Known some call is air am

Silverze, dodam tylko, że wyżej dopytywałam, czy socjo SF należy do hard SF. I wszyscy odpowiadający twierdzą, że tak. Więc nie trzeba znać fizyki ani wysyłać bohaterów w Kosmos. Spokojnie można pokazać następne stadia konsumpcjonizmu, zdewastowaną planetę, walki o wodę pitną...

Babska logika rządzi!

Cześć!

Krarze, przedstawiasz to tak, jakbym wycofał się ze względu na strach przed krytyką. Trudno mi zaakceptować takie postawienie sprawy.

Źle mnie zrozumiałeś (albo ja się źle wyraziłem). W pewnym stopniu każdy z nas ma swoją wizję hard s-f i te wizje mogą być nieco różne. To, że ktoś (przykładowo) ma jakieś zdanie na jakiś temat (hard s-f) to nie jest jakaś wykładnia absolutna, choć ja zdanie marasa szanuję i bardzo jestem wdzięczny że (wreszcie) skomentował mój tekst. Pisanie to nie matematyka, tu pole do interpretacji jest BARDZO duże. A skoro podjąłeś już rękawicę to napisz swoje hard s-f, w dogodnym dla siebie terminie, przedstaw nam jak ty to widzisz. Jednym się pewnie spodoba, komuś się nie spodoba, ktoś będzie się spierał o pietruszkę. Warto imho.

Nie sugerowałem, że rezygnujesz w obawie przed krytyką, ale raczej chciałem zasugerować, żeby nie rzucać podniesionej rękawicy z powodu opinii konkretnej osoby o jakimś tekście.

 

Pozdrawiam i życzę weny wszystkim śmiałkiniom i śmiałkom!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Finklo, wygląda na to, że nie jednak niekoniecznie. Zacytuję mr.Marasa, od którego przecież wziął się cały ten temat. On jest niejako “ojcem chrzestnym” tego wątku, więc przyjmuję Jego wykładnię w tym temacie:

 

Jeśli mi czegoś zabrakło od strony merytorycznej, to może oparcia całej fabuły na jakimś pomyśle naukowym, będącym twórczym rozwinięciem jakiejś ciekawej koncepcji naukowej. Ty raczej korzystasz z otoczki s-f, a nie budujesz na niej sam koncept opowieści 

 

Czyli to socjo SF byłoby w temacie, GDYBY jego główną kanwą (a nie dekoracjami) stał się jakiś pomysł wynikający z nauki. Może mnie mr.Maras poprawi, ale wg mnie takim pomysłem mogłoby być na przykład wynalezienie i wdrożenie w społeczeństwie interfejsu mózg-maszyna i wejście na wyższy poziom wymiany myśli, zachowań społecznych itd.

I faktycznie nie musi być kosmos, nawet nie bardzo odległe od nas czasy – jeśli dobrze zrozumiałem mr.Marasa to ciekawym przykładem tego co (teoretycznie) moglibyśmy zrobić jest opowiadanie “Zrozum” Teda Chianga. Niby prosta historia, oparta na jakimś hipotetycznym środku podwyższającym sprawność mózgu, ale intelektualna analiza tego zagadnienia, a następnie pisarska realizacja to dla mnie jak balet na metalowej żyłce – koleś, który to napisał chyba sam dostał  przynajmniej jedną dawkę tego środka :D 

 

Ja to rozumiem tak – siadamy i wymyślamy, jakieś rozwiązanie naukowe, wynalazek, teorię, a dopiero potem na bazie tego budujemy fabułę. Chodzi o bycie nowatorskim, wymyślenie czegoś nowego, a nie eksploatację starych, wymyślonych przez innych koncepcji. 

Maras jest ojcem założycielem/chrzestnym pomysłu, to prawda. Ale wiesz – dzieci bardzo rzadko słuchają ojców we wszystkim. ;-)

Babska logika rządzi!

Ja to rozumiem tak – siadamy i wymyślamy, jakieś rozwiązanie naukowe, wynalazek, teorię, a dopiero potem na bazie tego budujemy fabułę. Chodzi o bycie nowatorskim, wymyślenie czegoś nowego, a nie eksploatację starych, wymyślonych przez innych koncepcji. 

 

To jest tylko ideał, Silverze. Wyłącznie mój ideał, zaznaczmy – fajne, twórcze rozwinięcie jakiejś hipotezy, teorii, czy technologii osadzonej w nauce (dziedzina nauki nie ma znaczenia, Chiang sięga np. po lingwistykę). Same dekoracje, to po prostu s-f innego levelu dla mnie. Ale ja w żadnym razie nie neguję takiej s-f, taka s-f też istnieje i się podoba. Po prostu moim zdaniem to nie jest rasowa fantastyka naukowa. Ale nikt też nie mówi, że takiej s-f nie wypada pisać. To tylko ja sobie marzę o tekstach przesiąkniętych nauką aż po rdzeń i fabułach opartych na naukowych koncepcjach. Podawałem przykłady, jak s-f może wyglądać. Kosmatka, Chiang, Watts, Bacigalupi, Benford czy Landis. Oni tak tworzą s-f. I ona jest jakby 100 % s-f. Wykręca mózg, wymaga często nie tylko reaserchu ale i wiedzy (od autora i czytelnika), a przede wszystkim pomysłu. Nie tylko pomysłu na fabułę, ale też jakiegoś wywiedzionego z nauki konceptu jako fundamentu opowiadania. I to da się zrobić, chociaż to trudniejsze niż napisanie jakiejś historii w świecie skonstruowanym zgodnie z prawami natury :).  To, że wsadzimy bohatera w statek kosmiczny i będziemy ściśle przestrzegali praw fizyki, astronomii, opiszemy technikę wynikającą z rzeczywistej techniki, to też jest s-f, ale jednak tylko w dekoracjach. Kiedy jednak mamy pomysł jak przeprowadzić ten lot do sasiedniego wszechświata, korzystając z punktu styku kosmologicznych bran, zgodnie z którąś z teorii składowych M-teorii, to już jest coś extra (wymyśliłem ten bezsens na poczekaniu).  A przecież można też np. wziąć po prostu zaskakujący eksperyment (jak Kosmatka), pokombinować i wywieść z tego niesamowitą fabułę, nie wychodząc z uniwersyteckiego kampusu.

Ale ja nie jestem tutaj żadnym jurorem, bo to nie konkurs, ja nie stawiam warunków, nie eliminuję tekstów, bo mi ich gatunkowość nie pasuje, bo to nie zawody. Obiecałem komentarze to je piszę i tłumaczę jak odbieram tekst, co mi się podoba, a co nie. I naprawdę nie chcę nikogo zniechęcać. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Marasie – dzięki za tak obszerny komentarz pod moim tekstem. Odniosę się do pewnych poruszanych przez Ciebie kwestii, kiedy znajdę dłuższą chwilę czasu, bo na razie mam taki zajob, że sypiam po dwie-trzy godziny dziennie, wyszarpując drobne fragmenty czasu na przeczytanie lub skomentowanie czegoś, a Twój komentarz wymaga czegoś więcej, niż jakichś czterdziestu minut, by na niego odpowiedzieć.

Chcę jeszcze tylko zapytać Cię, czy to o czym piszesz, to wychodzenie od jakiejś naukowej koncepcji, musi według Ciebie być mocno w przypadku hard s-f osadzone na stanie obecnej wiedzy i na istniejących teoriach, czy może dopuszczalne jest stworzenie własnej koncepcji? Pytam, bo tekst, który mam aktualnie na wykończeniu dotyczy podróży w czasie, ale nie opiera się na żadnej znanej mi teorii, tylko na pewnym pomyśle, który wpadł mi do głowy jakiś czas temu: czas jako łańcuch stworzony z ogniw, będących powtarzającymi się pętlami, połączonymi ze sobą tylko dwoma punktami, co powoduje, że zmiana przeszłości, zamkniętej w danym ogniwie, nie implikuje zmian w teraźniejszości, a wyłącznie w tym ogniwie, nadpisując się w jego ramach na poprzedni stan. Nawet sobie schematy pod to rozrysowałem :)

Known some call is air am

Poczekam, Outta. Chętnie poczytam Twój tekst o podróżach w czasie i pamiętaj, że ja nie jestem żadnym guru od s-f i nie określam, co jest s-f, a co nie jest i jakie musi spełniać warunki. Powiem tylko, że jest bardzo dużo koncepcji czasu i ja osobiście, zanim bym zasiadł do pisania opowiadania o podróżach w czasie z własnym pomysłem, zapoznałbym się z tym, co na ten temat napisał np. Carlo Rovelli (”Tajemnica czasu”), Brian Greene (”Struktura kosmosu. Przestrzeń, czas i struktura rzeczywistości”), Sean Carroll (”Stąd do wieczności i z powrotem. Poszukiwanie ostatecznej teorii czasu”) albo coś Stephena Hawkinga (”Krótka histora czasu”). Jest tego dużo (sporo tego czytam), warto coś liznąć, znaleźć podobieństwa, oprzeć się o jaką hipotezę. To znaczy ja bym tak zrobił, zanim bym odjechał w swoje koncepcje. Ale to żaden mus. Można przecież napisać po prostu fajne opowiadanie fantastyczne oparte na całkiem wymyślonej, szalonej koncepcji i ten tekst oraz koncepcja mogą zachwycić  pomysłowością i  wyobraźnią autora :)

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Wiem, że nie jesteś, ale jakiś autorytet masz, dlatego pytam :) Przytoczonych przez Ciebie autorów nie czytałem, tylko Hawkinga costam liznąłem, szukałem też po sieci jakichś koncepcji, które pokrywałyby się z tym, co sobie umyśliłem i nie znalazłem niczego, co by ten pomysł przypominało. A sam pomysł wyszedł – uwaga, bo to będzie dziwne ;) – od próby nadpisania fabularnego tła dla gier typu Quake: Arena czy Unreal: Tournament, przy założeniu, że umieranie na arenie podczas walk i powracanie żywym do gry chwilę później, musi mieć jakieś solidne uzasadnienie, w miarę logiczne, bez magii, nekromancji, czy założenia, że to VR.

Known some call is air am

Ciekawa i zaskakująca inspiracja. Mam wrażenie, że wymyślając całkiem autorską koncepcję, szlachetnej hard s-f nie napiszesz, oczywiście zawsze można to opakować w solidne dekoracje zgodne ze stanem wiedzy i możliwym poziomem techniki i to też będzie nadal s-f. Idea podróży w czasie to klasyczny motyw w fantastyce, są różne hipotezy oparte m.in. na mechanice kwantowej, które rozpatrują możliwość takich podróży. Niektóre sięgają po czarne dziury.

Ale szczerze mówiąc samo pojęcie czasu wg. najnowszych hipotez i modeli kosmologicznych traci jakikolwiek sens. Sam piszę obecnie tekst w oparciu o wymyślony przez świetnego fizyka Johna Wheelera eksperyment "z opóźnionym wyborem". To rozwinięcie eksperymentu z dwoma szczelinami dowodzącego dualizmu korpuskularno-falowego  obiektów kwantowych. Wheeler wymyślił, jak taki eksperyment mógłby wyglądać w skali kosmicznej. I mówiąc krótko, nasza obserwacja (która, jak wiadomo ma wpływ na zachowanie fotonu i wpływa na to czy przechodzi on przez szczeliny(ę) jako fala czy jako cząstka) przeprowadzona przy samym końcu podróży fotonu, który wyrusza powiedzmy 2 miliardy lat temu z odległego końca wszechświata i w połowie tej dłuuuugaśnej podróży przechodzi przez soczewkę grawitacyjną (w zastępstwie szczeliny) powiedzmy miliard lat temu, no więc ta nasza obserwacja niejako działa wstecz o ten miliard lat.  Foton “dowiaduje się” dopiero przy samej mecie miliardletniej podróży, że zostaje właśnie zaobserwowany, więc nie zważając na czas i przestrzeń, niejako ignorując upływ czasu, w wyniku naszego działania “podejmuje decyzję wstecz” (tylko z naszego punktu widzenia i naszego pojmowania czasu) jak się będzie zachowywać miliard lat temu, podczas przejścia przez soczewkę... Nasza obserwacja “teraz/przy mecie” zmienia jego zachowanie miliard lat temu, bo on się “teraz” dowiedział, że został zaobserwowany, co skutkuje zmianą jego zachowanie przeszłego niejako.

Oczywiście to tylko podważa nasze pojmowanie czasu, przyczynowości i zwyczajnie wskazuje, że czas (upływ, strzałka, pojęcie) i jego kierunek nie ma żadnego znacznia dla obiektów kwantowych. Podobnie jak nie ma znaczenia przestrzeń w splątaniu kwantowym.  A że my wszyscy jesteśmy zbudowani z obiektów kwantowych... No i czas jest zdecydowanie loklanym zjawiskiem, a nie jakąś stałą i niezmienną kosmiczną cechą całego wszechświata (jak chcielibyśmy intuicyjnie i jak to widzi fizyka Newtona).

Eksperyment Wheelera w wersji kosmicznej, to imo gotowa idea na science-fiction i właśnie próbuję ją jakoś sensownie spożytkować. Ale autorska idea Outta Sewera też może być interesująca, nawet pozbawiona podstaw naukowych.

Po przeczytaniu spalić monitor.

To jest sprytne, bo gdyby to nie były 2 miliardy lat, tylko np. sekunda świetlna i udałoby się skonstruować jakiś sprytny mechanizm, który omija obserwację, ale jednak pozwala stwierdzić, którędy przeszedł (tu jest pies pogrzebany, pewnie się nie da), to mamy wysyłanie informacji w przeszłość. Rozciąganie dystansu w czasie to już potem tylko kwestia techniki :) 

A przecież już samo wysłanie informacji w przeszłość to “game changer”. Powoduje zauważalne zniekształcenia continuum... 

Tak, to wykręca umysł, ale niestety jakakolwiek obserwacja zawsze wpływa na wynik/zachowanie elektronu czy fotonu. Mówiąc obserwacja nie musimy nawet myśleć o obserwacji dosłownej, czy jakimś badaniu obiektu. Same jego relacje z innymi obiektami są już obserwacją, jakikolwiek kontakt z otoczniem. Tak się dzieje m.in. w naszych organizmach. Można powiedzieć, że wszystkie sąsiednie obiekty cały czas “obserwują” obiekty kwantowe poprzez kontakt, wpływy wzajemne, oddziaływanie, co powoduje/wymusza niejako “normalnienie” zachowania obiektów kwantowych i dlatego rzeczywistość makro wygląda jak wygląda. 

 

edit. Ale normalnie te eksprymenty są właśnie często przeprowadzane na pojedynczych fotonach w bardzo małych przedziałach czasowych. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

No, to wszystko nie jest takie proste; kolaps funkcji falowej nie ma prostej interpretacji fizycznej, fotony komunikujące się ze sobą z przeszłości to trochę bajka popularnonaukowa pokroju przedstawiania oddziaływań fundamentalnych jako wymiana kulek czy zakrzywienia przestrzeni jako kulek zaginających jakąś elastyczną powierzchnię... To świadczy o naturze korpuskularno-falowej cząstek kwantowych i istnienia splątania kwantowego i daje się wyjaśnić bez cofania w czasie.

No i mówienie, że kierunek czasu nie ma znaczenia też jest na wyrost, wciąż ani nie da się komunikować z przeszłością, a i zachodzą takie egzotyczne procesy jak łamanie symetrii T (czasowej) przez oddziaływania słabe, które wyraźnie rozróżniają kierunki.

A to, że czas jest zmienny to wiemy już z Szczególnej Teorii Względności :P

Слава Україні!

Ależ oczywiście, Golodhu, że to nie jest takie proste. Ja tutaj przedstawiam przecież maksymalne uproszczenie. Nawet Faynman stwierdził, że naprawdę "Nikt nie rozumie teorii kwantowej", a jej w miarę sensowne wyjaśnienie wymagałoby pewnie kilkuset stron i niczego by nie wyjaśniło. Chociaż z drugiej strony ten sam Faynman uważał, że w eksperymencie Younga zawiera się właściwie cały sens fizyki kwantowej. 

Ja natomiast wyraźnie podkreślam w powyższym poście (nawet kilka razy), że nie chodzi o cofanie się w czasie tylko, że "pojęcie czasu wg. najnowszych hipotez i modeli kosmologicznych traci jakikolwiek sens" oraz, że foton "(...)“podejmuje decyzję wstecz” (tylko z naszego punktu widzenia i naszego pojmowania czasu)", oraz, że "to tylko podważa nasze pojmowanie czasu, przyczynowości i zwyczajnie wskazuje, że czas (upływ, strzałka, pojęcie) i jego kierunek nie ma żadnego znacznia dla obiektów kwantowych", a także, że "Foton (...) niejako ignoruje upływ czasu". To wszystko cetaty z mojego powyższego, uproszczonego przedstawienia wyników eksperymentu Wheelera.

Więc Twoje twierdzenie, że "to świadczy o naturze korpuskularno-falowej cząstek kwantowych i istnienia splątania kwantowego i daje się wyjaśnić bez cofania w czasie" jest dziwnym zarzutem, bo właśnie w swoim poście kilkukrotnie powtórzyłem, że dla nas to wygląda w uproszczeniu na cofanie się w czasie, ale polega na czymś zupełnie innym z punktu widzenia mechaniki kwantowej. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ale w takim razie to wciąż zbyt daleko posunięte wnioski, bo i tak eksperyment niekoniecznie ma cokolwiek wspólnego z czasem :P No i, tak jak pisałem, upływ czasu ma i kwantowo znaczenie, zresztą pewnie nawet większe niż w klasycznym świecie.

Także rozumiem, że nie miałeś na myśli cofania w czasie, ale i tak się nie zgadzam – a to co w czasie dziwne, to mamy już w STW (co najwyżej można by dołożyć do obrazu kreacje cząstek wirtualnych, ale to znowu coś innego).

 

“i zwyczajnie wskazuje, że czas (upływ, strzałka, pojęcie) i jego kierunek nie ma żadnego znacznia dla obiektów kwantowych”

No i to brzmi właśnie jak sugestia jednak cofania w czasie i to właśnie mnie najbardziej zmyliło... A widzisz, są tacy, którzy rzeczywiście w coś takiego wierzą (zaczęło się bodaj od Cramera), choć w trochę bardziej skomplikowanym obrazie.

Слава Україні!

Odpowiem tak. W fizyce newtonowskiej przeszłość istnieje jako określony ciąg wydarzeń (dlatego dysponując kompletem informacji w teraźniejszości jesteśmy w stanie obliczyć jak wyglądała przeszłość). Jednak z punktu widzenia mechaniki kwantowej Wszechświat nie ma jednej, określonej przeszłości (podobnie jak i jednej określonej przyszłości). I bez względu na dokładność obserwacji teraźniejszości, nieobserowana przeszłość istnieje wyłacznie jako zbiór (nieskończonych) możliwości. Ale wykonane w teraźniejszości obserwacje naszego układu (np. tego w eksperymencie Wheelera) zaburzają przeszłość Wszechświata. To warte podkreślenia – Wszechświat nie ma jednej historii tylko swoje wszystkie możliwe historie i każdej z nich można przypisać jakieś prawdopodobieństwo (podobnie tak np. pozycji fotonu, gdy nieobserwowany pokonuje wszystkie możliwe trasy podczas eksperymentu Younga w swojej falowej postaci). Ale warto też raz jeszcze podkreślić, że nasze obserwacje zaburzają ten stan i wyznaczają różne historie Wszechświata. Czyli z punktu widzenia fizyki newtonowskiej takie działanie wygląda jak nasza ingerencja w przeszłość (czyli dotyczy czasu pojmowanego intuicyjnie w świecie praw fizyki newtonowskiej). 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dołożę swoją opinię, wielce subiektywną, niczym nie popartą.

Odniosę się do czasu i marasowowego zdania (w sensie zwykłe zdanie, a nie przekonanie/opinia, gdyż zdaje mi się cle)

Oczywiście to tylko podważa nasze pojmowanie czasu, przyczynowości i zwyczajnie wskazuje, że czas (upływ, strzałka, pojęcie) i jego kierunek nie ma żadnego znaczenia dla obiektów kwantowych. Podobnie jak nie ma znaczenia przestrzeń w splątaniu kwantowym.

Nie ma znaczenia, a co jeśli, sam fakt obserwacji unieruchamia, o czym zresztą dalej piszesz, choć nie szłabym tak daleko. Pytanie kogo unieruchamia, co i gdzie? Wychodziło by na to, że gdyby nie "kwanty" mielibyśmy czysty determinizm, pisałam o tym ostatnio na sb? Nie wiadomo, znaczy nie znamy czynników/warunków przejścia z makro do mikro. Jedno opisuje doświadczenie, drugie matematyka – niewiarygodne, że jakkolwiek byliśmy (rodzaj ludzki) w stanie to wykoncypować. Ciągle mnie to zdumiewa i poraża.

Czas przynależy do subiektywnego doświadczenia człowieka, upływu czasu w subiektywności trójprzestrzeni, choć z drugiej strony wszystkie miary dałoby radę zakwestionować, lecz porządkują nasz świat. Zatem przyjęłabym, że jest, bo nasze obrazowanie.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

O, gosh, zabrakło najważniejszego, pisz, Q, wg tego co myślisz! :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

A co jest nie tak z determinizmem? Hawking ładnie podsumowuje kwestię wolnej woli, właśnie w powiązaniu z mechaniką kwantową. Jeśli zgodzimy się, że to prawa przyrody kierują ludzkim zachowaniem (na najniższym poziomie jesteśmy przecież takim samym zbiorem obiektów kwantowych jak np. kamień, a w oparciu o biologię molekularną zgadzamy się chyba, że u podstaw procesów biologicznych leżą prawa fizyki i chemii), to chociaż mamy złudznie, że dokonujemy jakichś wyborów, to jednak wolna wola jest tylko czystą iluzją.

Gdybyśmy próbowali  wysnuć ludzkie zachowanie z procesów na poziomie kwantowym, efekt okazałby się pochodną tak skomplikowanych działań i tylu zmiennych, że w praktyce nie da się przewidzieć ich wyniku. Jak to zauważył Hawking: "Musielibyśmy znać stany początkowe każdego z tysięcy bilionów częstek ludzkiego ciała i rozwiązać podobną liczbę równań. Zajęłoby to kilka miliardów lat". Dlatego porzucamy prawa fizyki jako niepraktyczny sposób na przewidywanie ludzkch zachowań i sięgamy po tzw. teorię efektywną czyli konstrukcję do modelowania jakiegoś obserwowanego zjawiska bez szczegółowego opisywania kryjących się za nim złożonych procesów. Taką konstrukcją jest m.in. wolna wola, ekonomia, chemia itp. Determinizm naukowy, który dotyczy całego wszechświata, czy kamieni, dotyczy także ludzi, nie jesteśmy wyjątkiem. Wolna wola to po prostu uproszczenie niewyobrażalnie skomplikowanych rekacji fizycznych i chemicznych niewyobrażalnie wielu cząstek, reakcji i równań. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ale dużo tu długich komentarzy. O.o Moje opowiadanie będzie gotowe, jak je napiszę, a wtedy wrzucę. Wszak opowiadanie nie jogurt, terminu ważności nie ma. :P

Z wolną wolą, jak na razie wszystko w porządku. ! bohu dzięki za kwanty. ;-) Nie chciałabym żyć w świecie dziewiętnastowiecznym, (w skrócie Newtonowskim). Jeśli stany dałoby się wyliczyć/przewidzieć,  cóż by nam pozostało? Podporządkowanie się, realizowanie "losu".

Spore konsekwencje.

 

Wolna wola nie jest iluzją, acz funkcjonuje w określonych warunkach – to prawda. 

,Jak to zauważył Hawking: "Musielibyśmy znać stany początkowe każdego z tysięcy bilionów cząstek ludzkiego ciała i rozwiązać podobną liczbę równań. Zajęłoby to kilka miliardów lat".

Niekoniecznie, marasie, zależy od zdolności obliczeniowej i przyjętego modelu przetwarzania danych. Nieprzewidywalność i sam moment "rejestracji" czyni różnicę, przynajmniej dla mnie. 

Teoria efektywna" – efektywność zaczyna mi się już czkawką odbijać, ponieważ też biłam jej pokłony. Dzisiaj wydaje mi się konceptem, może nie aż tak, że nie ważnym, lecz tym, który dla obrazu całości mało znaczy i jest bez sensu. Dalej, ciągnę te moje z mchu i paproci wyrosłe koncepcje. 

Na pewnym poziomie masz rację, lecz wolnej woli nikt dotąd nie zoperacjonalizował. Ekonomia dla mnie nie jest nauką, lecz uprawianiem zawodu i przenaukowieniem, który stracił cel, chemia – ok, bo doświadczenia.

 

W przypadku człowieka, wola jest raczej jasna, decydujesz/wybierasz to czy tamto w określonych warunkach, tak jak kwanty swoje położenie. ;-

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

W przypadku człowieka, wola jest raczej jasna, decydujesz/wybierasz to czy tamto w określonych warunkach, tak jak kwanty swoje położenie. ;-)

No właśnie napisałem powyżej, że nie jest wcale jasna i tak naprawdę wcale niczego nie wybieramy. Ale nie chcę wkraczać na grząski teren filozofii, pojęcia świadomości itd. Wolna wola jest jasna tylko dla osób wierzących. Chociaż i one mają problem z pogodzeniem wolnej woli np. z grzechem pierworodnym albo boskim planem. Jednak religia to teren jeszcze bardziej grząski  więc nie zapuszczam się dalej.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nie będziemy się zapuszczać, a o religii – lepiej nie mówmy. Prawda. :-) Coś może kiedyś przy piwie, najlepiej ciemnym, da się tę kwestię definitywnie rozstrzygnąć. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Odpowiem tak. W fizyce newtonowskiej przeszłość istnieje jako określony ciąg wydarzeń (dlatego dysponując kompletem informacji w teraźniejszości jesteśmy w stanie obliczyć jak wyglądała przeszłość). Jednak z punktu widzenia mechaniki kwantowej Wszechświat nie ma jednej, określonej przeszłości (podobnie jak i jednej określonej przyszłości). I bez względu na dokładność obserwacji teraźniejszości, nieobserowana przeszłość istnieje wyłacznie jako zbiór (nieskończonych) możliwości. Ale wykonane w teraźniejszości obserwacje naszego układu (np. tego w eksperymencie Wheelera) zaburzają przeszłość Wszechświata. To warte podkreślenia – Wszechświat nie ma jednej historii tylko swoje wszystkie możliwe historie i każdej z nich można przypisać jakieś prawdopodobieństwo (podobnie tak np. pozycji fotonu, gdy nieobserwowany pokonuje wszystkie możliwe trasy podczas eksperymentu Younga w swojej falowej postaci). Ale warto też raz jeszcze podkreślić, że nasze obserwacje zaburzają ten stan i wyznaczają różne historie Wszechświata. Czyli z punktu widzenia fizyki newtonowskiej takie działanie wygląda jak nasza ingerencja w przeszłość (czyli dotyczy czasu pojmowanego intuicyjnie w świecie praw fizyki newtonowskiej). 

Ale równie dobrze to można opisać jako przekazywanie informacji na odległość (do drugiej gałęzi interferometru) bez żadnego bawienia się czasem – i w pewnym sensie byłoby to bliższe prawdy o tyle, że to opis splątania kwantowego, o którym naiwnie myśli się raczej właśnie jako natychmiastowej informacji.

Czy można powiedzieć, że jest wiele przeszłości? No może poniekąd, ale to raczej wynika z naszej niewiedzy o otoczeniu. Gdybyśmy byli wszechwiedzący, to moglibyśmy stwierdzić kiedy został dokonany pomiar i w którym dokładnie momencie doszło do kolapsu. A brak wiedzy nie jest niczym wyjątkowym dla mechaniki kwantowej. Wszechświat nie ma tylko określonej przyszłości.

Chyba zakładasz (tak sądzę po “podobnie tak np. pozycji fotonu, gdy nieobserwowany pokonuje wszystkie możliwe trasy podczas eksperymentu Younga w swojej falowej postaci”, ale może się mylę), że rozmyte w przestrzeni fale obrazują jakiś obraz naszej niewiedzy o rzeczywistym położeniu cząstki – ale to przecież nieprawda, funkcja falowa to realny obiekt i świadczy o tym nawet interferencja elektronów.

Слава Україні!

Wszechświat nie ma tylko określonej przyszłości.

 

Zakłada się więc, że istnieje jakiś obiektywny czas całego wszechświata? 

Chyba że mówiąc o “określonej” przyszłości używasz tego terminu wymiennie z “oznaczoną”, dającą się przewidzieć w procesie analizy zależności?

Jakoś sobie wbiłem w głowę, że czas w sumie już cały “jest”, jedynie my, poruszając się w nim, odnosimy psychologiczne wrażenie, że upływa. Że owszem, strzałka czasu opisuje kierunek wielu zjawisk fizycznych, ale tak naprawdę nie ma jednego wielkiego zegara na biurku Pana Boga, który opisuje czas naszego świata.

Jakoś sobie wbiłem w głowę, że czas w sumie już cały “jest”, jedynie my, poruszając się w nim, odnosimy psychologiczne wrażenie, że upływa. Że owszem, strzałka czasu opisuje kierunek wielu zjawisk fizycznych, ale tak naprawdę nie ma jednego wielkiego zegara na biurku Pana Boga, który opisuje czas naszego świata.

To jest w sumie frapująca kwestia i arcyciekawy pomysł na opowiadanie (wiem, wiem – było, wiem, Chiang), by przedstawić historię z perspektywy istoty, dla której czas jest wymiarem całkiem takim, jak dla nas przestrzeń.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

No i Tralfamadorczycy...

Z tego punktu widzenia śmierć jest tylko końcem pewnego łańcucha zdarzeń, ale człowiek jako istota jest “niewymazywalny”. Tylko tkwi wciąż w tym samym miejscu :) To jest trochę nieintuicyjne, bo jednak zakładam, że większość z nas ma poczucie przebywania w jednym punkcie czasowym, tymczasem to może być iluzja...

Zakłada się więc, że istnieje jakiś obiektywny czas całego wszechświata? 

Nie do końca, tzn. akurat czas płynie zależnie od obserwatora. Ale kolejność zdarzeń jest lokalnie zachowana, więc można rozróżnić przyszłość i przeszłość lokalnie i, co istotne, ta przyszłość zawsze jest po tej samej stronie :P

Więc w zasadzie chodzi o przewidywalność, zgadza się. Ale nie przewidywalność naszych teorii, bo warto zaznaczyć, że świat jest fundamentalnie opisywany przez rozkłady prawdopodobieństwa.

 

To jest w sumie frapująca kwestia i arcyciekawy pomysł na opowiadanie (wiem, wiem – było, wiem, Chiang), by przedstawić historię z perspektywy istoty, dla której czas jest wymiarem całkiem takim, jak dla nas przestrzeń.

No, mógłbym pomarudzić, że stwierdzenie “czas jest wymiarem” jest kolejną bajką popularnonaukową i żeby zrozumieć na czym to polega, to trzeba by poznać trochę lepszej matematyki jak choćby algebra liniowa, podstawy teorii grup albo geometrii różniczkowej... Ale chyba odpuszczę tłumaczenie i tylko spojrzę na to wilkiem.

Zresztą wiadomo, że to Fantastyka naukowa, więc można olać prawa fizyki :P Ale sygnalizuję, bo może warto wiedzieć, że mówi się o pewnym trochę koślawym wyobrażeniu.

Слава Україні!

Kurcze,  za trudne Geki, z tym czasem jako wymiarem! Przy świadomości – nie działa. Chyba. Dalej snuję bajki z mchu i paproci. Nie może być. Czas stworzyliśmy dla nas.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Zresztą wiadomo, że to Fantastyka naukowa, więc można olać prawa fizyki :P

 

Wtedy to tylko fantastyka. Ale często dobrze się ją czyta :)

 

No, mógłbym pomarudzić, że stwierdzenie “czas jest wymiarem” jest kolejną bajką popularnonaukową

Każda próba ubrania myśli w język degeneruje przekaz. Ważne, by dobrać słowa tak, aby odbiorca był maksymalnie blisko tego, co chcieliśmy mu przekazać i umiał to sobie wyobrazić. 

 

żeby zrozumieć na czym to polega, to trzeba by poznać trochę lepszej matematyki jak choćby algebra liniowa, podstawy teorii grup albo geometrii różniczkowej

Zrozumieć, czy potrafić to wyłożyć w równaniach? Bo ze zrozumieniem to ponoć jest tak, że jeśli nie umiesz czegoś ubrać w proste słowa, to... wiadomo. ;) A jeśli nawet zrozumieć, to czy sobie wyobrazić to zjawisko? 

A jeśli sobie wyobrazić, to jak je opisać, aby ktoś nieznający lepszej matematyki mógł wyobrazić sobie coś maksymalnie podobnego? 

 

Ale chyba odpuszczę tłumaczenie i tylko spojrzę na to wilkiem.

Ależ nie, rzucam ci rękawicę – opisz to tak, abym zrozumiał. A jeszcze lepiej tak, abym umiał to sobie wyobrazić. :) 

 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Kłopot, Geki w równaniach dotyczących rzeczywistości kwantowej polega na tym, że ona przekracza słowa. Rysuje – niewidzialne, nieobieralne w słowa. Możliwe są przybliżenia, ale nie oddające w satysfakcjonujący sposób konsekwencji. I nie, że mniej, ale w ogóle. ;-)

Czasami myślę, sobie, że sięgnęliśmy po niewidzialne. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ja się wycofuję z naszej rozmowy, Golodhu, uznając nasze wzajemne wysiłki za daremne :) Mechanika kwantowa to zbyt wiele koncepcji, modeli i hipotez. Nasza rozmowa o jej zawiłościach przypomina mi chodzenie po wielkim lesie we mgle i bezskuteczne nawoływanie się. Czytamy chyba inne książki, inne rzeczy nam się w nich spodobały i inaczej zrozumieliśmy pewne sprawy. Mam wrażenie, że mówimy o zupełnie innych kwestiach. Skończy się pewnie na przepisywaniu całych rozdziałów z książek :), a przecież nawet wśród najwybitniejszych fizyków nie ma zgody co do spraw podstawowych. Zostańmy może przy koncepcji, że czas zwyczajnie nie istnieje :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Jasne, Marasie, ja to głównie znam mechanikę kwantową od strony równań, więc mogę też mieć trochę wypaczone spojrzenie na te sprawy :P

 

Zrozumieć, czy potrafić to wyłożyć w równaniach? Bo ze zrozumieniem to ponoć jest tak, że jeśli nie umiesz czegoś ubrać w proste słowa, to... wiadomo. ;) A jeśli nawet zrozumieć, to czy sobie wyobrazić to zjawisko? 

A jeśli sobie wyobrazić, to jak je opisać, aby ktoś nieznający lepszej matematyki mógł wyobrazić sobie coś maksymalnie podobnego? 

Wyłożyć w równaniach to znaczy przewidzieć... Ale przetłumaczenie języka matematyki na rzeczywistość to nie lada sztuka i nie bez powodu tylko specjaliści jak Hawking czy Kaku potrafią czynić takie czary. A i tak prowadzi to do błędnych przesądów – i o ile zwykle to tylko przesądy, to czasem ktoś np. stwierdzi, że w LHC może powstać czarna dziura i to już jest poważny kłopot.

 

Ależ nie, rzucam ci rękawicę – opisz to tak, abym zrozumiał. A jeszcze lepiej tak, abym umiał to sobie wyobrazić. :) 

Spróbuję, ale nie obiecuję kiedy :P Może w weekend postaram się coś napisać, dziś chyba brak mi sił.

Слава Україні!

i o ile zwykle to tylko przesądy, to czasem ktoś np. stwierdzi, że w LHC może powstać czarna dziura i to już jest poważny kłopot.

 

Bo może. Jak ktoś zrobi w ściance dziurę i pomaluje flamastrem obrzeża na czarno ;)

A przed uruchomieniem, z tego co pamiętam, goniący za sensacją straszyli raczej dziwadełkami...

Mechanika kwantowa to zbyt wiele koncepcji, modeli i hipotez.

Pozwolę sobie skomentować to jedno zdanie i już nie będę przeszkadzał. Mechanika kwantowa ma jedną koncepcję, ale oczywiście kilka modeli matematycznych (np. Diraca i Feynmana). Trudno nazwać ją hipotezą, bo już “awansowała” do teorii.

Wrażenie “niepewności” czy wielości koncepcji bierze się stąd, że język (sposób opisu świata) mechaniki kwantowej jest bardzo różny od naszych codziennych doświadczeń. Na przykład pojęcie pędu i położenia okazują się nieprzystające do opisu obiektów kwantowych. Stąd bierze się wałkowana publicystycznie nieoznaczoność.

obrazek z czapki, ale pokazuje o co chodzi z energią i pędem

 

Jedynym opisem (pozwalającym zestawić przewidywania teorii z eksperymentem) jest model matematyczny, bo nasz język etniczny zwyczajnie nie ma adekwatnych pojęć.  Wyrażenie “funkcja falowa” nic nie znaczy w sensie semantycznym (branym wprost ze znaczenia słów). Popularyzacja przez opisywanie prozą zjawisk kwantowych, wywołuje właśnie u słuchaczy wrażenie obcowania z tajemnicą, czymś niezwykłym i nie do końca poznanym.

Oczywiście zawsze jest co badać!

 

W końcu to portal literacki, więc się zabawię parafrazując Dantego:

Nie ma pędu, energii ni położenia, jest tylko Funkcja Falowa i właśnie jej – nie ma.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Miałem już milczeć, ale czuję się wywołany do tablicy, więc odniosę się do komentarza Radka. Mój skrót myślowy i uproszczenie w poście na zakończenie mojego udziału w dyskusji został odebrany specyficznie i rozebrany na składowe (raczej mamy tu bardziej czepianie się słów i brak zrozumienia – a zapewniam, że wiem na czym polega różnica między teorią  a hipotezą), więc na koniec kilka uwag.

 

Ja: "Mechanika kwantowa to zbyt wiele koncepcji, modeli i hipotez.

 

Radek: Pozwolę sobie skomentować to jedno zdanie i już nie będę przeszkadzał. Mechanika kwantowa ma jedną koncepcję, ale oczywiście kilka modeli matematycznych (np. Diraca i Feynmana). Trudno nazwać ją hipotezą, bo już “awansowała” do teorii.

 

Zacznę może od tego, że wszystkie te teorie (np. strun, supersymetrii czy tzw. teoria wszystkiego), to w rzeczywistości bardziej hipotezy naukowe i termin "teoria" używany jest wobec nich w nie całkiem ścisłym znaczeniu – jako zbiór twierdzeń i pomniejszych koncepcji. Hipoteza jest naukowym przypuszczeniem i wymaga weryfikacji bądź konfirmacji żeby zostać uznaną za teorię, ale przecież i teorie (np. Arystotelesa) z czasem odchodziły do lamusa, gdy okazywało się, że nie opisują świata zgodnie z prawdą albo niekompletnie (to a propos awansu hipotezy na teorię). Czyli być może za rogiem czeka na nas jakaś całkiem nowa, zupełnie inna teoria, która nie będzie pasowała do teorii kwantowej, jak ta nie pasuje do teorii względności (ok, wiem, wiem teoria względności nieźle opisuje świat makro, a kwantowa póki co w miarę sprawdza się w skali mikro). Ale nawet nie o mi chodzi.

 

Przede wszystkim mechanika kwantowa nie ma jednej koncepcji (jak twierdzisz, Radku. Owszem możemy mówić o fizyce kwantowej (dziale fizyki), obejmującym teorię kwantową (mechanikę kwantową, chociaż termin fizyka i mechanika jest stosowany wymiennie), która aktualnie uważana jest za najwłaściwszy sposób opisywania rzeczywistości/budowy Wszechświata, (i pewnie o to Ci chodziło). Ale z mojego rzuconego luźnie zdania wynika, że mechanika kwantowa zawiera w sobie wiele koncepcji, a nie, że oprócz niej jest wiele innych koncepcji (obok jest tylko fizyka klasyczna, nieuwzględniająca efektów kwantowych, a ja nie zaprzeczam koncepcji, że świat składa się z kwantów podlegających mechanice kwantowej i nie twierdzę, że są jakieś inne koncepcje np. że świat to zbiór długopisów – chcociaż kto wie, taki świat, z takimi prawami natury też może przecież istnieć). Weź również pod uwagę, że owa mechanika/fizyka kwantowa posiada też wiele interpretacji (np. kopenhaską, relacyjną Rovelliego), modeli (zmienych ukrytcyh Bohma), oraz cała masą sformułowań (np. tzw. historie alternatywne – tutaj zakręcimy się właśnie przy eksperymentach Younga czy Wheelera). Pisaliśmy z Golodhem o różnych teoriach wewnątrz teorii itd., koncepcjach i modelach. W ramach fizyki kwantowej. I właśnie o tej różnorodności wspomniałem w powyższym uproszczonym zdaniu.

 

Ale pomarudzę dalej. Skoro już czepiamy się słów, to i samych "mechanik" jest kilka – np. mechanika Bohma (teoria fali pilotującej), mechanika falowa Schrodingera równoważna kolejnej mechanice – mechanice macierzowej itd.

W samej kwantowej teorii mamy też liczne teorie. Np. teorię dynamicznego kolapsu, teorię zbioru kauzalnego. I wreszcie kilka kwantowych teorii pola, których nie potrafimy zunifikować w jedną (elektrodynamika kwantowa – model dla wszystkich kwantowych teroii pola, teoria oddziaływania słabego zunifikowana przez Weinberga z elektromagnetyzmem [oddziaływanie elektrosłabe], chromodynamika kwantowa dla oddziaływan silnych, cała mas tzw. GUT-ów [czyli teorie wielkiej uniifikacji łączące oddziaływani silne, słabe i elektromagnetyzm], których nie potwierdzają doświadczenia. No i obowiązujący z braku-laku Model Standardowy (elektrosłabe oraz osobno QCD]. Możemy jednak uznać Model Standardowy za niesatysfakcjonujący, ponieważ nie unifikuje oddziaływań elektrosłabego i silnego i przede wszystkim nie obejmuje grawitacji. Czyli to wciąż nie jest jedna teoria tylko kilka różnych, nachodzących na siebie, ale nie jednolitych.

W obrębie mechaniki kwantowej mamy również dwie sztandardowe i rywalizujące ze sobą teorie szukające sposobu na połącznie mechaniki kwantowej z teorią względności -  teorię strun (pięć teorii , 11 wymiarów i 10 od potęgi 500 odmiennych przestrzeni wewnętrznych oraz miliony sposobów zawinięcia wymiarów itd,) oraz teorię pętlowej grawitacji kwantowej. 

Mamy również wiele innych lub pośrednich wizji (koncepcji? hipotez? – wybierz sobie odpowienie słowo, Radku) unifikacji przedstawianych np. przez Barboura, Weinberga, Tegmarka czy Penrose.

W tychże pomniejszych teoriach mamy z kolei różne koncepccje (np. spinowej siatki tworzącej skwantowane objętości – skoro mówiliśmy o pojęciu czasu). 

A czy w odniesieniu do mechaniki kwantowej można mówić o hipotezach pojmowanych (zdaje się) tak, jak je pojmuje Radek? Oczywiście. Taką hipotezą jest przecież hipoteza wieloświatów (uznajmy ją nawet za kolejną interpretację kwantową) Hugha Everetta (sam nazywał ją Wieloświatową Interpretacją Mechaniki Kwantowej).

I nawet wspomniana już M-teoria (faworyzowana kandydatka na teorię wszystkiego) jest raczej siecią kilku teorii, a nie jednolitą teorią i pogódźmy się z tym, że być może nie da się znaleźć jednej teorii opisującej wszystko i do opisu Wszechświata potrzebujemy po prostu nie jednej, a wielu teorii pasujących do różnych sytuacji, a każdej z nich odpowiadać będzie inna wersja rzeczywistości.

Bo nawet Albert Einstein, sam będąc współtwórcą mechaniki kwantowej, uważał, że powinna istnieć jeszcze jakaś ukryta deterministyczna teoria, leżąca u podstaw mechaniki kwantowej, którą to mechaniką kwantową w znanej mu postaci uważał za teorię niedokończoną...

 

I tyle z mojej strony.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Właśnie mi chodziło o rozdzielenie pojęcia fizyka i mechanika w tym sensie, że mechanika jest częścią fizyki, a część nie jest całością.

Nie chciałem ani wywoływać nikogo do tablicy, ani tym bardziej przeszkadzać. Oczywiście nie ma czegoś takiego (jeszcze) jak jednolita teoria pola (do tego miała pretensje hipoteza Teorii Strun).

Miałem zamiar wtrącić, że na takie zdania, do którego się wtedy przyczepiłem, trzeba uważać.

W obrębie mechaniki kwantowej mamy również dwie sztandardowe i rywalizujące ze sobą teorie szukające sposobu na połącznie mechaniki kwantowej z teorią względności -  teorię strun oraz teorię pętlowej grawitacji kwantowej. 

To kolejne zdanie, do którego bym się przyczepił, bo oczywiście chodzi o Ogólną Teorię Względności.

 

QED (czyli elektrodynamika kwantowa) łączy Szczególną Teorię Względności z mechaniką kwantową niejako “od zawsze”.

Bo nawet Albert Einstein, sam będąc współtwórcą mechaniki kwantowej, uważał, że powinna istnieć jeszcze jakaś ukryta deterministyczna teoria, leżąca u podstaw mechaniki kwantowej, którą to mechaniką kwantową w znanej mu postaci uważał za teorię niedokończoną...

I to było uznane za jedną z dwóch słabości Einsteina.

Mamy również wiele innych lub pośrednich wizji (koncepcji? hipotez? – wybierz sobie odpowienie słowo, Radku) unifikacji przedstawianych np. przez Barboura, Weinberga, Tegmarka czy Penrose.

W kwestii formalnej koncepcja to koncepcja (wydaje mi się to zrozumiałe w sposób bezpośredni :-) ). Hipoteza to taka koncepcja, która wyjaśnia wszystkie wyniki eksperymentalne, uzyskane do tej pory (w jakiejś dziedzinie). Teoria to taka hipoteza, która pozwala przewidzieć eksperyment, sprzeczny z innymi, konkurencyjnymi hipotezami. Oczywiście możemy mówić o teorii po wykonaniu tego eksperymentu. Chyba obzerwacja też może być.

Dlatego Teoria Strun nie jest teorią, mimo takiej fajnej nazwy. To samo (jak na razie) dotyczy innych wizji (koncepcji?) unifikacji.

Mechanika kwantowa (pewnie jakoś rozszerzona) będzie częścią Teorii Wielkiej Unifikacji i jej narzędziem, ale część (ani narzędzie) nie jest całością.

 

Mówiłem, że się czepiam i nie chcę przeszkadzać.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

No, w tym rzecz, że wiele kwestii to tak naprawdę interpretacja matematycznych teorii, które opisują mechanikę kwantową, niż rzeczywiście szukanie czegoś – czyli w zasadzie zajęcie dla filozofów. I tu chyba warto postawić wyraźną granicę między pomysłami typu fala pilotująca czy wieloświaty Everetta, a np. teorią strun – która jest problematyczna z innej strony, tzn. to niesamowita teoria matematyczna, która daje rozwiązania mechaniki kwantowej, ale nie mamy jak jej zweryfikować. No i fizycy raczej zajmują się szukaniem tych teorii matematycznych, które mogą w przyszłości dać rzeczywiste rezultaty, niż hipotez filozoficznych, które bywają fundamentalnie nieweryfikowalne.

 

No i kilka detali/łapania za słówka, żeby rozwinąć pewne wątki :P

modeli (zmienych ukrytcyh Bohma)

Zmienne ukryte zdaje się są już wykluczone, bo mechanika kwantowa łamie nierówności Bella.

Chyba, że mówimy o teorii zmiennych ukrytych nielokalnych, ale to z kolei kłóci się z naszym przeświadczeniem o STW...

Możemy jednak uznać Model Standardowy za niesatysfakcjonujący, ponieważ nie unifikuje oddziaływań elektrosłabego i silnego i przede wszystkim nie obejmuje grawitacji.

No, a poza tym ma już drobne dziury – zakłada bezmasowe neutrina (w praktyce nie są) i nie tłumaczy ciemnej materii (co w sumie też niekoniecznie musi dziwić).

 

chromodynamika kwantowa dla oddziaływan silnych, cała mas tzw. GUT-ów [czyli teorie wielkiej uniifikacji łączące oddziaływani silne, słabe i elektromagnetyzm], których nie potwierdzają doświadczenia

A tu tylko dodam, że większość GUTów to tak naprawdę ten sam pomysł – czyli oddziaływania elektrosłabe to SU(2), silne to SU(3), więc szukamy z teorii grup tych, które mogą je połączyć. Więc jeśli mamy solidne podstawy sądzić, że któryś z GUTów jest poprawny; ale oczywiście nie umiemy stwierdzić który :P Może Hiperkamiokande przyniesie jakąś odpowiedź za parę lat.

 

Слава Україні!

Spróbuję. Film zaczyna się od klikbajtowego stwierdzenia, że jeśli ktoś rozumie mechanikę kwantową, to jej nie rozumie (pseudo-Feynmann). Tu dochodzimy do próby interpretacji słowa “rozumieć”. Jeśli uważamy przez to wyrobienie sobie intuicji, jaką mamy w odniesieniu do zjawisk życia codziennego i fizyki newtonowskiej, to prawda. Tego już w filmie nie ma, a mogłoby być ciekawe.

Dalej mamy dość szkolne porównanie zjawiska interferencji światła (fotonów) z interferencją elektronów (rzeczywiście potwierdzone eksperymentalnie). Przez chwilę miga na ekranie funkcja falowa bez wyjaśnienia co to i jak to działa.

Potem pokazano następny eksperyment (intuicyjnie nieunikniony), w którym badamy którą szczeliną elektron przelatuje. Efekt: pasków interferencyjnych nie ma. Teoria spiskowa: elektron wie, że jest obserwowany i zachowuje się przyzwoicie jak na cząstkę przystało :-)

Świadomość elektronu w zderzeniu ze świadomością człowieka powoduje... Nieprawda!

Nie chodzi o świadomość, a o AKT pomiaru położenia elektronu (w której szczelinie był). Niezależnie od sposobu jego dokonania (patrz delayed choice experiment, gdzie prezenter płynnie przeszedł z elektronów na fotony).

O tym, że “teorie” niemożliwe do potwierdzenia ani sfalsyfikowania eksperymentalnego są nienaukowe też wspomniał, jak powiedział, o niemożności pogodzenia teorii relatywistycznej z mechaniką kwantową. Trochę przesadził o tej niemożności pogodzenia, bo jon H2+ (dwa protony i elektron) liczyłem relatywistycznie na studiach i to na ustnym przy tablicy.

 

Drogi Dinos, jeśli masz wrażenie, że fizyka kwantowa umyka Twojej intuicji, to nie jesteś sam. Tu wracamy do znaczenia słowa rozumieć.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Dziękuje za odpowiedź.

Z wątku wyzwaniowego zrobił się wątek fizyczny :/

Może zostawmy ten wątek na sprawy związane z wyzwaniem a w celach dyskusji na tematy naukowe załóżmy oddzielny temat? Co wy na to?

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Jestem za!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Mała aktualizacja:

Alicella

Finkla

Sara Winter

AmonRa

Shanti 

 

Nadal o Was pamiętam!

 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Ja też pamiętam, nie trzeba mi przypominać co pół roku... ;-)

Babska logika rządzi!

Również pamiętam. ;)

No to na co jeszcze czekacie!

Odnoszę wrażenie, że całkiem sporo osób czeka z utęsknieniem na wasze teksty.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Może w takim razie to czas puścić nowe wyzwanie? :P

Слава Україні!

A jak ktoś ma ewentualnie wątpliwości, bo myśli, że mu będę wrednie komentował, to bez obaw, nie będę komentował :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Marasie, a ja nadal czekam na twój komentarz pod Dziećmi Wody. :)

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Nie będę mówić w imieniu innych, ale w moim przypadku zwlekanie nie wynika z obawy przed pańskim komentarzem, marasie. Po prostu akurat piszę coś ważniejszego. Jak skończę, wrócę do wyzwania (bo już dawno zaczęłam) :)

Jak to było? Uderz w stół... Ale nie, Saro, nie Ciebie miałem na myśli. Napisałem krytyczny komentarz, Ty się z wieloma moimi uwagami nie zgodziłaś i to jest przecież naturalna kolej rzeczy. Ja nie mam monopolu na rację, Ty masz prawo walczyć o swój tekst. Chodziło mi o inne osoby z wyzwania, które mogą czuć do niego niechęć z powodu mojej osoby, bo podobną krytykę z mojej strony uznały jedynie za chęć zgnojenia autora i wywołania poczucia dojechania. Więc uspokajam w razie “w”, jak już gdzieś wspominałem, na Golodhu moje komentowanie wyzwań się skończy.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Też pamiętam, trzeba od razu tak ostro bóstwo poganiać...?

Odbywam przerwę od portalu i jak wrócę, to będzie ;)

Maras, ta Twoja deklaracja, że nie będziesz komentował tekstów z wyzwania to może być dla niektórych minus. Ja wiem, że jeszcze Ci nie odpowiedziałem, ale zbieram się żeby to zrobić, bo na Twój komentarz czekałem najbardziej. Nie rób więc se jaj, tylko obiecaj, że będziesz te teksty komentował.

Known some call is air am

Nie rób więc se jaj, tylko obiecaj, że będziesz te teksty komentował.

 

Otóż to, Marasie! Czuję się trochę winny całej sytuacji i wcale nie jest mi z tym dobrze :P

Podbijam.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Moja aktywność na portalu była znikoma w ostatnim czasie, więc dopiero się wywiedziałam, że byłam wzywana.

 

Gekikara,

dzięki za przypomnienie, ale z żalem przyznaję, że tekst na wyzwanie jest dość nisko na liście moich priorytetów i w tym momencie pracuję nad kilkoma innymi tekstami, więc w najbliższym czasie nic ode się nie pojawi. Mogę oczywiście oddać swoje miejsce komuś, kto wyrobi się w terminie krótszym niż 6 miesięcy i zrobię to chętnie, bo widzę lekkie zamieranie w temacie :(. Wybaczcie, ale doba ograniczona, a pracować też kiedyś trzeba. 

 

mr.maras,

dziękuję, za tą jakże szczerą troskę :) niemniej tak jak pisałam wyżej, moja lista priorytetów pisania jest taka, a nie inna i tekst na wyzwanie jest na niej dość nisko. 

Jednocześnie wydawało mi się, że temat między nami jest zakończony i jasny – stąd Twoje ewentualne komentarze nie miały i nie mają jakiekolwiek wpływu na moje ewentualne uczestnictwo. Myślałam, że wyraziłam swoje stanowisko wyraźnie pod jednym ze swoich opowiadań. 

Jednocześnie nie ma potrzeby robienia jakiejś tajemnicy – napisałam swój komentarz publicznie i jeżeli już czujesz potrzebę odwołania się do mnie i mojego zdania, to doprawdy nie widzę potrzeby na jakieś półsłówka i niedopowiedzenia. 

 

Życzę wszystkim dużo weny w nowym roku i jeszcze raz wybaczcie brak aktywności – pracuję teraz nad ciut innymi tekstami.

Podbijam.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Ta dam! Oto jest! Niecały rok po ogłoszeniu wyzwania.

Można przeczytać.

Nie jest to bardzo twarde SF, ale starałam się nie łamać żadnych praw. Acz statki latają w moim uniwersum podejrzanie szybko...

Żałuję, ale nie starczyło mi czasu na solidną betę, więc pewnie znajdziecie jakieś niedociągnięcia.

A teraz pozastanawiam się, kogo nominować następnego. Osobom chcącym wziąć udział w wyzwaniu lub tego uniknąć mogę podać numer konta. Tylko poważne propozycje. ;-)

Babska logika rządzi!

Osobom chcącym wziąć udział w wyzwaniu lub tego uniknąć mogę podać numer konta.

Taa, w 193 roku pretorianie zorganizowali taką aukcję na zostanie cesarzem Rzymu. Wygrał niejaki Marek Didiusz Severus Julianus. Ktoś słyszał o takim cesarzu? Nie? A był, całe dwa miesiące. Zamordowali go ci sami pretorianie, których wcześniej przekupił. Zawsze mnie zastanawia, że nie wziął pod uwagę faktu, że jego poprzednik, Pertinaks (też konia z rzędem temu, kto o nim na poważnie słyszał) też rządził dwa miesiące, a przed nim pretorianie zlikwidowali Kommodusa. Ergo zasadniczo Marka Didiusza mam wysoko na liście historycznej nagrody Darwina.

http://altronapoleone.home.blog

OK, nie było żartu z kontem.

Babska logika rządzi!

Brawo, Finkla. Widzę, że mamy tutaj dwa w jednym :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ja myślę, że w ten sposób Drakaina chciała się zgłosić jako jeden z kandydatów:P

Btw Brawo Finklo, na pewno przeczytam:D

Слава Україні!

Trochę nie masz wyboru :P

http://altronapoleone.home.blog

W tym cały żart:P

Слава Україні!

Domyśliłam się :P

http://altronapoleone.home.blog

Widzę, że na śmierć zapomniałam o zabiciu Krara rękawiczką z azotem. Trudno, będzie żył. Przepraszam. Mam nadzieję, że to nie dyskwalifikuje opka.

Na wszelki wypadek od razu rzucę wyzwanie kolejnym ofiarom, żeby postawić Was przed faktem dokonanym. Oto moje ABC SF:

AdamKB

Bellatrix

Chroscisko.

Uzasadnienie: bardzo lubię Wasze opowiadania, zwłaszcza z SF i uważam, że dacie radę. :-)

Babska logika rządzi!

Ten wątek jeszcze istnieje? O.o

Istnieje i pamięta

Known some call is air am

https://i.giphy.com/media/g6704nnc1eMk8/giphy.webp

Слава Україні!

Ooo, widzę, że można zmienić zdanie i odrzucić nominację. No to ten... Zmieniłam zdanie i odrzucam nominację.

D:

Co Ty wyrabiasz???

Слава Україні!

Skoro pytasz... Przemyślałam sprawę, trochę się wydarzyło po drodze, i stwierdziłam, że nie chcę brać udziału w czymś, co zaczęło się od marasa. Dziękuję. Pozdrawiam. ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

Widzę, że na śmierć zapomniałam o zabiciu Krara rękawiczką z azotem. Trudno, będzie żył. Przepraszam. Mam nadzieję, że to nie dyskwalifikuje opka.

Na wszelki wypadek od razu rzucę wyzwanie kolejnym ofiarom, żeby postawić Was przed faktem dokonanym. Oto moje ABC SF:

AdamKB

Bellatrix

Chroscisko.

Finko, dziękuję za nominację. Czy wyzwanie podejmę? Jeszcze nie wiem. Daję znać, że wiadomość dotarła. Kto wie, może nawet skrobniemy coś z Bellą razem.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Chyżwar jest rozczarowany do tego stopnia, że zamknął się w Sfinksie i po kawałeczku oddaje Racheli czas :(

Known some call is air am

Mam nadzieję, że to nie dyskwalifikuje opka.

Poczytamy, zobaczymy ;-) Do końca czerwca przeczytam i podzielę się opinią. Przede wszystkie: wielkie gratulacje z okazji ukończenia opka!

 

Golodh, przepiękna wizualizacja gasnących oscylacji ciśnienia, prawie jak z lufy po wystrzale.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Ale jak to, że razem? Chyba że dwa teksty we współpracy.

Babska logika rządzi!

Ale jak to, że razem? Chyba że dwa teksty we współpracy.

Nie przesadzajmy, Finklo :)

Lepsze jedno a dobre.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Chciałbym zauważyć też, że choć byłby to jeden tekst, to aż 6 nowych nominacji :D

Слава Україні!

Chciałbym zauważyć też, że choć byłby to jeden tekst, to aż 6 nowych nominacji :D

Nie lubię łańcuszków szczęścia, więc zrzekam się prawa do nominacji.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Zaprawdę, powiadam Ci, możliwość odegrania się na kimś smakuje wybornie. :-)

Babska logika rządzi!

Zaprawdę, powiadam Ci, możliwość odegrania się na kimś smakuje wybornie. :-)

Na kimś? Ale dlaczego akurat na  Bogu ducha winnych użyszkownikach?

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

O kurczę, nie mów mi, że mogłam odrzucić rękawiczkę w Krara! ;-)

Babska logika rządzi!

“użyszkownik” – niezły neologizm, naprawdę

http://altronapoleone.home.blog

Podszyszkownik Kilkujadek xD

Known some call is air am

W świecie adminów obowiązuje określenie “użyszkodnik” ;)

Tu też, dlatego właśnie użyszkownik to taki piękny neologizm ;)

http://altronapoleone.home.blog

Nowa Fantastyka