- Hydepark: Wydawnictwa i wydania

Hydepark:

książki

Wydawnictwa i wydania

.

Komentarze

obserwuj

Zainspirowana rozmową o starych wydaniach książek, postanowiłam założyć ten temat. Mam nadzieję, że nie ma już podobnego.

A żeby rozpocząć: Mam wrażenie, że dzisiejsze wydania książek robi się celowo nadmuchane w granicach rozsądku. A to duży format, a to twarda okładka, a to mała ilość tekstu na stronie, często wszystko na raz.

Stare wydania książek, które widziałam, wydają się bardziej skondensowane, ale to chyba zależy od wydawnictwa.

Mogłabyś jeszcze napisała o czym ten wątek, bo temat jest delikatnie mówiąc ogólny ;-)

Już, w komentarzu wyżej. :-)

To chyba dobrze by było, gdyby ktoś z moderatorów zedytował tytuł tematu ;-)

A co do treści – niestety masz rację, jest taka praktyka, co szybko kończy się przepełnieniem półek  :-( 

W tym temacie chciałabym rozmawiać o tym, jak  są wydawane książki.

 

Mam dwa wydania “Fantastycznych Zwierząt i jak je znaleźć” Rowli – jedno z 2001 i drugie z  2017. 

Pierwsze  jest drobne – 45 stron formatu pocztówki, miękka okładka, dużo tekstu, drobne ilustracje + dopiski na marginesach, niby autorstwa bohaterów cyklu HP. Cena na okładce: 10 zł.

Drugie jest większe: format standardowy dla książek, ponad 140 stron w twardej okładce, przez większą czcionkę mniej tekstu na stronie oraz porządne ilustracje.  Brak dopisków. Cena okładkowa: 25zł.

Bardzo dużo zależy od wydawnictwa. Jak mają plan, że książka ma mieć 300-305 stron to tak dopasują interlinię i czcionkę żeby im wyszło. Mam dwie książki z jednej serii i każda ma inny rozstrzał czcionki, bo w jednej jest więcej znaków niż w drugiej... Ale obie tyle samo stron.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

O, z czymś takim się jeszcze nie spotkałam, Cet.  Z tego, co ja zaobserwowałam, łażąc po księgarniach, jeśli jedno wydawnictwo wypuszcza książki od jednego autora i/lub cyklu, to na ogół są one spójne ze ze sobą, także we wnętrzu, wielkością czcionki i ilością tekstu na stronie. Dla przykładu, ze Świata Dysku Pratchetta “Eryk” ma około 114 stron a “Niewiczoczni Akademicy” – 400. Albo to “czarne” wydanie powieści Gaimana od Maga z niezbyt czytelnymi przez nadmierną stylizację tytułami. Rozstrzał między “Koraliną” a “Amerykańskimi Bogami” jest potężny.

Stare wydania książek, które widziałam, wydają się bardziej skondensowane, ale to chyba zależy od wydawnictwa.

To ja tak dla odmiany podam inny przykład. Robiłam dziś porządki na jednym z regałów z książkami w domu. Po raz pierwszy od dawna zajrzałam na półkę z takimi naprawdę starymi (wydania lata osiemdziesiąte), o których zdążyłam zapomnieć, że mam. I np. “Lato leśnych ludzi”, “Rycerz bez skazy”, czy książki George’a Owena Baxtera – wydania zeszytowe w kilku częściach (od 2 do 4).  Żadna z tych pozycji, gdyby wydać normalnie, nie byłaby objętościowo specjalnie duża, a i tak było to podzielone, co z kondensacją nie ma za wiele wspólnego. 

A w tym samym okresie były wydawane i inne książki w różnych formatach, często bardzo skondensowane (wydania prawie kieszonkowe, z mikroskopijną czcionką). 

 

jeśli jedno wydawnictwo wypuszcza książki od jednego autora i/lub cyklu, to na ogół są one spójne ze ze sobą

“Na ogół” – dobre określenie. Znam wyjątki spoza tego ogółu, które mnie osobiście wkurzają, bo nie wyglądają za dobrze na półce. Konkret jako przykład – “Noc między tam i tu” i “Świt między dobrym i złym” – jedna autorka, jedno wydawnictwo, a drugi tom jest innego formatu niż pierwszy.     

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

“Konkret jako przykład – “Noc między tam i tu” i “Świt między dobrym i złym” – jedna autorka, jedno wydawnictwo, a drugi tom jest innego formatu niż pierwszy. “

 

A czy między pierwszym a drugim tomem nie zmieniono formatu i nie wypuszczono wznowienia pierwszego tomu w nowym formacie? Sama mam książki o Sherlocku Holmesie w trzech różnych wydaniach od ALGO.

Może. Ale nie mam zamiaru kupować po raz drugi tej samej książki (tom 1) tylko dlatego, że wydawnictwo zmieniło format po drodze. Wolę te pieniądze wydać, na inną książkę, niż na dubel. Uważam, że to nie fair w stosunku do czytelnika. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Czy ja wiem? Jeśli jedno i drugie wydanie dzieli kilka lat, to nie widzę problemu ze zmianą.  Sama mam kupione lata temu dwa pierwsze tomy Percy’ego Jacksona z wydania z różnokolorowymi grzbietami i złotymi literami. Kiedy kilka lat później uzupełniałam kolekcję, dostępne było w zasadzie tylko nowe wydanie ze grzbietami i okładkami, które po ułożeniu tworzą obrazy. Kupiłam te, bo nie chciało mi się biegać po księgarniach za starą edycją.

 

Sceptycznie za to podchodzę do wydań filmowych. Rzadko kiedy trafia się seria, gdzie zrobiono film na podstawie każdej części cyklu, a nawet jeśli się uda pociągnąć adaptacje do końca, między jednym a drugim tomem w edycji filmowej minie  bardzo dużo czasu, więc siłą rzeczy zaciekawiony czytelnik będzie kupi następne tomy już w zwykłym wydaniu. Pół biedy, jeśli od tego normalnego, filmowe różni się jedynie szatą graficzną (do dziś dostępne jest filmowe wydanie pierwszego tomu Kronik Narnii, mimo że film wyszedł ok. 15 lat temu), ale np. filmowe wydanie “Osobliwego Domu Pani Peregrine” jest w miękkiej oprawie, choć standardowe dostępne jest jedynie w twardej.

Ciekawie wychodzi jak się porównuje niedawne wydanie-cegłę “Ziemiomorza” Le Guin ze starymi wydaniami. Części 1-3 Phantom Pressu chyba łącznie zajmują mniej, niż ten fragment wydania zbiorczego, w której rozdmuchano część pierwszą (Czarnoksiężnika z archipelagu). NO ALE NA PÓŁCE KSIĘGARNI JAK WYGLĄDA.

A osobna rzecz, że ciekawe czy Le Guin pomimo ogromnej jakości miałaby dzisiaj szansę, skoro poszczególne części Ziemiomorza w tych starszych wydaniach zajmują średnio poniżej 150 stron formatu 12x20. A przecież to klasyka – i to z tej części klasyk, która swój status ma w pełni zasłużony.

Patrząc na to, co Rafał Dębski zrobił z “Ramienia Perseusza” (autor, który potrafi pisać wartko rozwodnił fabułę jak się da, byle zrobić serię z materiału na jedną książkę), to chyba priorytety wydawnictw na pierwszym miejscu stawiają objętość.

 

EDIT: A co do wznowień – najgorsze %^& jest wtedy, gdy wydawca we wznowieniu dodaje jakiś dodatkowy tekst autora, licząc na to, ze zmusi posiadaczy starszego wydania do ponownego zakupu. Przy wznowieniu “Noteki” tak robiono – i to więcej niż raz. Najpierw wznowienie, w którym z 6 opowiadań zrobiono 7 albo 8 (już nie pamiętam), a po kolejnych kilku latach wznowienie z łącznie 9 opowiadaniami.

 

Powieści Jordana z cyklu Koła Czasu też są większe w nowym wydaniu w twardej oprawie o poprzedniego w miękkiej.

 

Obecnie także, powieści dla dzieci, jeśli są krótkie, to też często wydaje się w zbiorczych tomach. Zarówno klasyki literatury dziecięcej (Narnia, Muminki) jak i nowości typu erie o Basi, Kici Koci i bajki Disneya.

 

Twój edit przypomniał mi też o rocznicowym wydaniu “Zmierzchu” Stephenie Meyer, gdzie do “klasyka” dołączono w tym samym tomie wersję genderbenderową. Dla mnie to było głupie posunięcie. Nie wchodząc w szczegóły, doszłam do wniosku, że takim wydaniem zainteresowaliby się jedynie dawni fani, którzy po tylu latach nie posiadają już książek Meyer.

Pewnie Ameryki nie odkryję, ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy obecne wypasione wydania książek nie są próbą zniechęcenoa do ebooków.

Nie są, ebooki mają się dobrze. Są natomiast próba podkręcenia sprzedaży “teraz” (na prezenty, dla gadżeciarzy).

Odkąd mam czytnik, przy zakupach książkowych myślę w kategoriach a) dużo ilusracji, specificzny układ tekstu, etc. → kopia fizyczna i b) sam tekst w środku, ewentualnie powtarzające się ozdobniki i klasyka, która wydań miała od groma → Legimi. Dlatego zwróciłam na to uwagę.

Co do sezonu świątecznego to też się zgodzę i dodam od siebie, że Empik w zapowiedziach ma dużo pakietów książkowych, które są o wiele lepsze niż zebranie kilku powieści w jeden tom.

Pytanie techniczne: Dodając książkę do katalogu portalu spotkałem się z niemożliwością dodania wydawnictwa spoza listy. Albo listę trzeba częściej aktualizować, albo dodać wprowadzić opcję “dodaj wydawnictwo”.

Albo napisać bezpośrednio do Beryla, który jest tu administratorem :) 

Od pewnego czasu wiedziałam, że w Polsce wydano oficjalnie jedynie pięć z czternastu książek Bauma o Krainie Oz, ale dopiero dziś zorientowałam się, że są to tomy od pierwszego do czwartego i trzynasty.

Trochę żałuję, że nie ma oficjalnego tłumaczenia dla całej serii, tym bardziej, że zmieściłyby się w trend wielotomowych serii dla starszych dzieci (Dziennik Cwaniaczka, Zwiadowcy, Wojownicy etc.).

Nowa Fantastyka