- Hydepark: Jakie powinno być zakończenie?

Hydepark:

Jakie powinno być zakończenie?

Czytałam w życiu wiele opowiadań, które świetnie się zapowiadały: klimat grozy, przerażenia, zagadki, wciągały od pierwszego zdania. A zakończenie... no cóż... zakończenie było kompletną porażką. Albo "Deus ex machina" albo sam autor go nie rozumiał.

 

Sztandarowym przykładem takiej prozy jest Łukasz Orbitowski. Mistrz klimatu i anty-mistrz zakończeń (do teraz nie wiem o co chodziło w "świętym Wrocławiu").

 

Tutaj tez napotykam często nieźle zapowiadające się teksty z jakimiś dziwacznymi albo rozbrajającymi (w sensie negatywnym) zakończeniami.

 

Jakie powinno być zakończenie? Czy jak u O. Henry'ego – zaskakujące? Czy wyjaśniające wszystko jak w kryminale? Czy tak niedopowiedziane, że aż niezrozumiałe? Jakie jest zakończenie idealne? Jakie zakończenia was denerwują?

Komentarze

obserwuj

Katy, nie obraź się, nie myśl, że ja... Ale ten temat to jeden z takich, które... No, kurde, jakie ma być zakończenie... przecież to zależy od mnóstwa czynników! Nie ma formuły na idealne zakończenie, tak samo na idealnego bohatera, idealny świat...  :/

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl, popieram. Nie ma idealnego zakończenia. To co dla jednego będzie idealnym zakończeniem, innemu wyda się płytkie/kiepskie/spartaczone itp.

Zasadniczo lubię, jak mnie zakończenie zaskakuje, ale czasem odczuwam satysfakcję, jak uda mi się zgadnąć (i nie mówię tu o przewidywalności zakończenia, granica zależy od włożonego wysiłku umysłowego).

Jedna z rzeczy, za którymi nie przepadam, to typowy happy end - ktoś musi zginąć ;>

Tak jak napisał beryl, nie ma konkretnej recepty na dobre zakończenie. Mogę jedynie napisać od siebie jakie opowiadania ja osobiście lubię. Według mnie opowiadanie powinno mieć jakiś sens (poruszać konkretne zagadnienie)
i sukcesywnie zmierzać do jasnej puenty. Nie lubię łopatologicznego tłumaczenia o co chodziło autorowi, ani nie lubię opowiadań, które są tego sensu pozbawione tylko opowiadają np. o tym jak bohater spędził dzień lub co mu się przydarzyło.

Ja najbardziej cenię zakończenia wymagające chwili zastanowienia, zawierające w sobie element zaskoczenia (acz nie "to byli Chińczycy!" albo deus ex machina) wiele wyjaśniające i dodatkowo otwierajace widoki na dalsze dzieje, które czytelnik - bądź autor, kiedyś - moga sobie dośpiewać. Sam staram się takie pisać, wychodzi mi albo nie, przykład czegoś takiego można znaleźć w moim Smoczym Leżu.

Dobre, urtur, dobre! Autoreklama!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jakie powinno być zakończenie? A no takie, jakie je sobie wymyślił autor.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Jak już zaleciało autorekalmą... ;)
Bo trudno mi jednoznacznie stwierdzić, jakie zakończenia lubię (np w filmach nie trawię happy-endu, jak rzekł Sylwien - zginąć ktoś musi. ;) Ale Sapkowskiemu Jutty odżałować nie potrafię), ale wiem, jakie lubię tworzyć. Takie, które (mam nadzieję, że jest jak bym tego chciała) zmuszają do namyślenia się, trochę przewrotne... I trochę okrutne (kolejna autoreklama, Epilog "Ze śmiercią mu do twarzy"). ;) To chyba ma związek z tym, że zaczęłam pisać w gimnazjum z myślą, aby "zmienić świat na lepsze", i nie przez zachowanie godne św. Teresy z Kalkuty, a raczej przez mało przyjemne wyciąganie z ludzi na wierzch tego, co w nich najgorsze, przeżucie tego i wyplucie im pod nogi. ;) Czemu tak? Bo to ludzie najbardziej zapamiętują. Ale i też najbardziej ich to denerwuje. ;)
A że nie wszystkie moje teksty są w tym klimacie? No ile można... xD Zresztą, człowiek był młody i głupi, teraz wie, że nie tak łatwo świat zmienić. ;) Ale można próbować, no nie? :D

Ja tu nie chciałam uprawiać autoreklamy. W zakończeniach uważam, że jestem raczej kiepska (mówię to szczerze, nie oczekuję ochów w stylu "nie nie! wcale nie! Twoje opowiadanie X ma rewelacyjne zakonczenie!"), nie jestem już w gimnazjum i świat  nie kręci się wokół mnie i moich tekstów (ciekawe kto je w ogóle czyta hehe).
Chyba źle postawiłam pytanie. Bo to, co najbardziej mnie frapuje to zakonczenia ktore sa ni w piec ni w dziewiec. Takie Krasnoludy z toporami pojawiajace sie w Norwegii, w zimowym lesie w czasie drugiej wojny swiatowej (moj ulubiony przyklad jak rozwalic opowiadanie, to pojawilo sie kiedys tam w SF) - to nie byla kwestia pomyslu, bo ten, swoja droga, byl dosc oryginalny. Byla to raczej kwestia hm źle rozładowanego napięcia, które ktoś spaprał idiotycznymi krasnoludami w zlym momencie? Czasem wlasnie napotykam na takie teksty (i chyba sama takie piszę). Zakonczenie w zlym miejscu, zakonczenie tak niedopowiedziane, ze niezrozumiale (ja lubie jak jest wzglednie lopatologicznie, jak 70 % pytan pozostaje jednak odpowiedzianych, nie mowie "dopowiedzianych"), zakonczenie za krotkie w stosunku do reszty tekstu... ech. Idealne zakonczenie to takie, ktore unika wpadek w stylu: złego miejsca, idiotycznego rozładowania napięcia czymś, co powoduje że czytelnik rechocze miast płakać z głownym bohaterem (oczywiscie w przypadku gdy smiech na koncu nie byl zamierzeniem autora), zbytniego skrocenia i splycenia tekstu. Nie twierdze, ze jest uniwersalna recepta na uniwersalne zakonczenie.... chociaz swoja droga jakis Amerykanin wyliczyl co musi miec powiesc zeby odniosla sukces w stylu: 5%  seksu, 30% akcji, ils tam procent dialogow, iles procent opisow etc. Moze dlatego amerykanskie ksiazki sa takie hm wszystkie do siebie podobne:P?

Zakończenie jest pochodną treści, przede wszystkim. Gdy sam pomysł w całości jest "chwilowcem" (padały przykłady własnej twórczości, więc ja też, proszę, "Siła zbiorowego życzenia"), zakończenie powinno być konkretne. Chciałem opowiedzieć to i to, odtąd dotąd, kropka. Jeśli pomysł jest wart kontynuacji lub od razu dalszy ciąg zakłada, zakończyć należy, moim zdaniem, wielokropkiem. W znaczeniu: ta część historii kończy się w tym miejscu i takim sposobem, jeśliś ciekaw, czytelniku, co dalej, poczekaj... Bardzo nie lubię przerywań opowieści w takim miejscu, bym czuł się zmuszany do czekania na kontynuację --- "a bełt znajdował się już tak blisko jego piersi, że nie wiedział, czy zdąży się uchylić...". Panie baranie, tego, Panie Autorze, jak Pan sam nie wiesz, czy utrupić, czy nie, to daj se Pan spokój!
Morały, happy endy --- sprawa gustu piszących i odbierających. Jak dla mnie, pierwszy może być, byle nie kłuł w oczy. Drugi --- no cóż, lubię dobre zakończenia (byle nie arcysłodziutkie, "i odtąd wieczysty pokój zapanował między od wieków zwaśnionymi..."). Sztucznych nie lubię. Wszystko z czegoś wynika; nieprawdaż?

A ja z kolei przytoczę pana Browna. Osobiście lubię jego książki (choć czytałam wiele lepiej napisanych) za pomysł. Ale pomysł do... hmm... rozdziału trzeciego od końca. Bo, cholera, wszystkie jego książki, które miałam okazję przeczytać, kończą się tak samo. Jakby nagle zawiła intryga stała się dla niego za trudna, albo zabrakło pomysłu, co dalej. I denerwuje mnie ta świadomość, że na końcu czeka mnie rozczarowanie.
Osobiście lubię zakończenia otwarte, kiedy czytelnik może sam zadecydować jak skończyła się historia (np. King "Komórka"), nie lubię gdy wszyscy uchodzą cało. Ktoś MUSI zginąć. No chyba, że mamy doczynienia z komedią, czy romansem. Lubię domyśleć się zakończenia, ale tylko wtedy, gdy wymaga to myslenia, łączenia faktów, a nie przewidywalność.

Myślę, z  resztą,że zakończenia są strasznie trudne. Jak podsumować całą historię i jej nie zepsuć...?

Zakończenie powinno być przede wszystkim w pełni zrozumiałe dla czytelników. Bo to, że jest zrozumiałe dla autora, niekoniecznie znaczy, że dla wszystkich innych też będzie... 

Zakończenie powinno być przede wszystkim w pełni zrozumiałe dla czytelników. Bo to, że jest zrozumiałe dla autora, niekoniecznie znaczy, że dla wszystkich innych też będzie...

Nie do końca się z tym zgadzam. Często "zakończenia zrozumiałe tylko dla autora" może zrozumieć każdy, ale mało komu chce się po prostu nad tym myśleć. No i jeszcze może się okazać, że wszyscy zrozumieją, poza jednym za przeproszeniem idiotą. Czy to oznacza, że zakończenie jest złe? Sądzę, że wręcz przeciwnie. ;)

Ja się podpiszę pod zdaniem, że jeżeli pojedyncze opowiadanie to zamknięta całość, to jego zakończenie również powinno być w jakiś sposób domknięte. Nie ma nic gorszego, jak opowiadanie, które pozostawia nas z wieloma pytaniami. Wyjątek stanowi taki tekst, który od początku nastawiony jest na pewne niejasności. Ale powiem was szczerze, że po calkiem sporej liczbie opowiadań (w tym tych z NF), czytając zakończenie dostawałem szału. Opowiadanie przez cały czas wydawało się składne, ale oczywiście, przecież autor musiał wykazać się powalającą inteligencją, tworząc na koniec niedopowiedzenie, jakże inaczej. Przecież to jasne - skoro on wie, to i my też. A jak nie? Znaczy, że za tępi jesteśmy. Nic, moim zdaniem, nie psuje opowiadania jak taki właśnie zabieg.

PS
Katy, nikt nie mówił, że Ty chcesz się reklamować ;) To my zaczęliśmy.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@Ikumi

Chyba nie zrozumialaś co miałem na myśli. Dla przykładu - moje ostatnie opowiadanie. Niemal każdy miał jakieś "ale" co do zakończenia, niemal każdy pisał, że jest nielogiczne... Wszyscy doskonale rozumieli wydarzenia, ich ciąg itd., tylko nikt nie uznał zakończenia za "prawidłowe", wynikające z ciągu.

A wystarczyło, żebym przedostatnią kwestię Trolla zmienił z "To nie jest dziecko." na rażące w oczy prostotą i oczywistością "Ja potworem?! A kim wy jesteście?! Dzieci mówiły wam, a wy nie wierzyliście..." - i wszystko stałoby się jasne. Tylko skąd autor ma wiedzieć, co dla większości będzie niezrozumiale, co zrozumiale, a co rażącym prostactwem i nieposzanowaniem inteligencji czytelnika? Kwestia wyczucia.   

Przecież to jasne - skoro on wie, to i my też. A jak nie? Znaczy, że za tępi jesteśmy. 

I to jest właśnie koronne wyjaśnienie stosowane przez tragicznych mentalnie autorów pokroju naszego kochanego Liska... ;]

pokroju naszego kochanego Liska... ;]
Ciii... Niech jego imię pozostanie zapomniane!

 

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A, cholera, nie chcę spamować, ale jeżeli ktoś szuka przykładu spieprzonego zakończenia to ja zapraszam do przeczytania mojego Dragonezowego opowiadania. I nie żeby to była reklama ;-)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Opowiadanie ma mieć takie zakończenie, jakie Ci się podoba. I już.

Mortycja i beryl, straszną wiochę robicie na tym portalu.

Niech sobie autor kończy opowiadania jak zechce - byle z sensem ;)
Powinien też pamiętać o tym, że coś co jemu wydaje się oczywiste nie musi być takie dla czytelnika (wejść w jego skórę - prawdziwa sztuka).
A prywatnie, nie posłowi - dj Jajko lubi, jak opowiadanie zamyka się jednym, celnym, puentoiuącym zdaniem czy akapitem. Lubię też wredność, która wówczas wynika. Przy najmniej jeśli chodzi o któtsze teksty.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

W opowiadaniu zakończenie powinno być pointą, w który czytelnik wpatruje się z opadniętą szczęką. W powieści bądź cyklu powinno być zwieńczeniem wszystkich zaczętych wątków, żeby nie pozostało uczucie niedosytu jeśli coś nie zostało wyjaśnione. Powinno się również kończyć źle, czyli tak samo jak w życiu...

"Powinno się również kończyć źle, czyli tak samo jak w życiu..."

Skąd ten pesymizm? W życiu też mogą być happy endy :) Ale fakt, złe i smutne zakończenia bardziej wstrząsają czytelnikiem.

"Tak samo jak w życiu..."

No... generalnie w życiu to nie ma ani zakończeń, ani żadnej fabuły...

"No... generalnie w życiu to nie ma ani zakończeń, ani żadnej fabuły"

Jak to? Życie to taka gra RPG, tylko, że nie można wczytać sejwa. Są questy, rozwój postaci, rozbudowane opcje dialogowe z innymi ludźmi, a bywają też i zakończenia bardzo spektakularne, niemal sensacyjne. A to jaka jest fabuła zależy wyłącznie od "gracza" ;)

Chodziło mi o brak "zamkniętej" fabuły.
W literaturze autor wprowadza trochę postaci, trochę wątków, splata ze sobą i ładnie rozwiązuje w zakończeniu. To jest to, co zasadniczo różni literaturę od tzw. "życia". (Może dlatego wolę książki, które pozostają otwarte).

Fabułę swojego życia każdy powinien tworzyć sam, a jeśli chodzi o happy endy to jedynym jest ten kiedy po kolejnym zakrapianym weekendzie odnajdziemy drogę do własnego domu i złożymy głowę na swojej poduszce. Innego niestety nie widzę...

Zakończenie powinno być wieloznaczne;)

Nie da się jednoznacznie na to odpowiedzieć, zależy od...wszystkiego co autor napisał.
 Ale jedno mogę rzec.
Zakończenie powinno być takie, w którym wygrywa ZŁO!! Dość kolorowych misiów i ratowania świata. Ciemność ma zawładnąć, a płomienie strawić miasta i lądy. Wszystko ma zginąc itp. itd. Bardzo niewiele jest książek fantasy, w których to zło zwycięża. A szkoda...uważam, że motyw upadania królestw, ras - całego świata jest o wiele ciekawszy, niż ratowanie tego wszystkiego przez dziecko z farmy, które w BOSKI sposób stało się WYBRAŃCEM
To wszystko z mojej strony :P

Felik - jeżeli usunąć z Twojej wypowiedzi wszelkie pozerskie zagrania i teksty (typu:"Dość kolorowych misiów", "Ciemność ma zawładnąć, a płomienie strawić miasta i lądy") to osobiście mogłabym się z Tobą nawet zgodzić. :P Naprawdę: można sobie zazwyczaj darować takie wstawki do postów, wtedy brzmią poważniej i jest większa szansa na to, że ktoś uszanuje Twoją wypowiedź. ;) A tak to brzmi lekko, jak napalonego po Tibi dzieciaka na przełomie gimnazjum/liceum. Tyle ode mnie. ;)

@Felik
Co to jest ZŁO?

@Ajwenhoł
zło jest to wartość przeciwna dobru:)

Ta. I orki z goblinami.

Nowa Fantastyka