- Hydepark: Nowa Fantastyka & Science Fiction – porównanie techniczne.

Hydepark:

Nowa Fantastyka & Science Fiction – porównanie techniczne.

Za niemal dwadzieścia zyli stałem się szczęśliwym posiadaczem październikowych numerów zarówno SF jak i NF. Kupując SF byłem ukontentowany. Za dziesięć złotych otrzymałem dosyć grubą „gazetkę”, o dużej ilości strawnej treści. Wydając drugą dziesiątkę byłem zawiedziony. Dostałem cieniutkie (dosł.) pisemko z podtytułem „miesięcznik miłośników fantastyki”.

– Cholera, jestem chyba prawdziwym miłośnikiem – myślałem, ważąc w dłoniach gazetkę, swym formatem przypominającą badziew kupowany przez moje dzieci.

 

Nie da się ukryć faktu, że SF przerósł starszego brata NF i to zarówno doborem tekstów, jak i publicystyką. Jest wprawdzie w NF dział publicystyczny, ale omijam go szerokim łukiem i czytam na samym końcu, gdyż jest po prostu nudny. I nie rozumiem dlaczego z NF wypadły felietony. To od nich zaczynałem lekturę pisma.

 

SF w dziale publicystycznym proponuje zarówno wywiady z ciekawymi "ludźami", jak felietony, matryce lepszych i gorszych dni Pawlaka, Pilipiuka, Domagalskiego i Grzędowicza. Czasem są odkrywcze lub nie, a czasem zabawne lub nie – ale są. Zapewniają miły wstęp, choć są na końcu.

 

Okładki NF, już od kilku numerów epatują brzydotą i nekrofilią, na co delikatnie zwróciła mi uwagę starsza pani, w saloniku prasowym, w którym zaopatruję się w oba pisemka. Stwierdziła wprawdzie, że – są złowieszcze – ale panowie redaktorzy, tak niegdyś nie bywało (a czytuję pismo z przerwami, już od dwudziestu dwu lat). Wiem, że się pewnie już zbieracie, ale zróbcie coś dla młodszych i dajcie w końcu ładną babę na okładkę, najlepiej niekompletnie ubraną.

 

Pod względem doboru tekstów troszkę się w NF poprawiło. Krytyka na portalu (nie moja wprawdzie, ale popieram) pomogła ? Nie ma już tekstów głupich – udających mądre.

 

Teraz statystyka.

Nowa Fantastyka 80 stron.

Science Fiction to stron 78.

Dlaczego więc czułem się oszukany? Wynika to z grubości papieru. SF ma papier gruby, a NF cienki, kredowy.

 

Opowiadania w NF zajmują 47 stron, natomiast w SF stron mamy 60.

Szeroko rozumiana publicystyka zajmuję w NF stron 7, a w SF to 6 stron (za to lepiej wchodzących, jak mawiają kolesie spod sklepu ABC).

W NF mamy komiks – stron 4. W SF jest go brak, ale nie jest to wybrak pisma (cóż można na 4 stronach popatrzoczytać).

Recenzje to w NF 12 stron natomiast w SF to zaledwie 2 strony (osobiście z zasady nie czytuję recenzji i sądzę, że dla dużej części czytelników nie przedstawiają żadnej wartości).

Pozostałe strony to w zasadzie reklamy.

 

Podsumowując: W NF możemy poczytać 54 strony i 4 pooglądać oraz zapoznać się z 12 stronami kryptoreklamy (recenzje). W SF dostajemy do czytania 66 stron oraz 2 strony kryptoreklamy.

 

Jednak liczy się pierwsze wrażenie. Wydając dziesięć zyla więcej poczytasz kupując Science Fiction. Jeśli zaś jesteś koneserem fantastyki i chcesz wiedzieć co w trawie piszczy – kupuj Nową Fantastykę.

 

Z pozdrowieniami dla redakcji – veslao.

Komentarze

obserwuj

Dlaczego więc czułem się oszukany? Wynika to z grubości papieru. SF ma papier gruby, a NF cienki, kredowy.

Ee...a co to ma za znaczenie?

 

W NF mamy komiks - stron 4.

Dodajmy, że dopiero od niedawna i to wyjątkowo kiepski, brzydko rysowany, ważny tylko dla starych wyjadaczy, którzy z NF są od zeszłego wieku.

 

(osobiście z zasady nie czytuję recenzji i sądzę, że dla dużej części czytelników nie przedstawiają żadnej wartości).

Zaliczam się do tej części. Mnie interesuje tylko, jakie książki wyszły - a jakie one są, to sam sprawdze. 

 

Nie wypowiem się co do opowiadań/publicystyki w SFFiH, bo zwyczajnie nie dociera w moje rejony. No i z tego co słyszałem/czytałem, nie płacą tam autorowi za pierwsze wydrukowane opowiadanie - co jest dla mnie jawnym przykładem całkowitego braku profesjonalizmu pisma. Weryfikejszyn informejszyn anyone? 

Mnie również brakuje w NF felietonów, z wielu recenzji możnaby zrezygnować - po co ich aż tyle w gazetce, skoro mogę tylko wpisać tytuł książki w google i wyskakuje mi kilka różnych komentarzy z portali. Fakt, nie zawsze dobrych, ale... Popieram tutaj Mortycjana. Wystarczy podać tytuły książek, które wchodzą, reszty czytelnicy sami się dowiedzą. Co nie znaczy, że recenzji w NF nie powinno być, jest ich tylko, moim zdaniem, stanowczo za dużo. O wiele chętniej czytałbym felietony Przybyłka itd.

Co do komiksu, nie zgodzę się, mnie kreska się podobała, fakt, że całość jest bez koloru, ale to już tak ma być. Na koniec wydadzą wszystkie odcinki w jednym, pokolorowanym egzemplarzu. I będzie dobrze.

Jeśli chodzi o okładki pism... mam to gdzieś, jakie są, byle nie było na nich Edwardów i spółki ze "Zmierzchu" ;)

Pozdr.

Nie ma co, ale do obiektywności to temu porównaniu trochę brakuje, oparte głównie na subiektywnych odczuciach. Mi na przykład publicystyka w NF się podoba i czytam recenzje (Ba! Nawet kieruje się kupnem książek na podstawie co poniektórych). Nie wiem, czy jestem mniejszością, czy większością, ale bez przeprowadzenia tzw. badania marketingowego, to za dużo sobie "sądzić" na ten temat nie można.

Ostatnie okładki mi też nie przypadły do gustu, zwłaszcza gdy w pociągu siądzie obok mnie jakiś rodzic z dzieckiem, a ja chce wyciągnąć z plecaka gazetę. Oprócz estetycznych przedstawicielek płci pięknej, mnie ucieszyłyby jeszcze bardziej otwarte kompozycje, jak jakieś pejzaże, czy po prostu lepiej dopracowane tła.

Raz kupiłem SF (zachęcony bardzo ładnym wydaniem i genialną okładką - dla ciekawych, piszę o numerze czerwcowym br.) i przeczytałem opowiadania. Były niezłe, ale jakoś mnie nie zachwyciły, więc pozostałem przy NF.

Co do naszego wychwalanego pod niebiosa od kilku numerów Kovala, to powiem szczerze, że cała ta nagonka mnie trochę dziwi. Pierwszy raz o tym komiksie dowiedziałem się z tych numerów, sama główna postać absolutnie nic mi nie mówi, a streszczenie tego co było wcześniej nie naszkicowało mi całego obrazu postaci. Wg mnie jeśli już uruchamiać taki komiks w NF, to może lepiej coś nowego, żeby wypromować jakiś nowych, polskich autorów.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Mortycjan: No i z tego co słyszałem/czytałem, nie płacą tam autorowi za pierwsze wydrukowane opowiadanie

Prawdę mówiąc pierwsze słyszę i jakoś nie chce mi się w to wierzyć. W rzeczywistości nie płaci się autorom szortów, pojawiających się cyklicznie. Publikacja szorta jest już nagrodą dla jego autora, wystarczającą by czuł się usatysfakcjonowany (nie licząc oczywiście faktu, że jest to szort uznany za najlepszy w swojej konkursowej edycji i to też ma wymiar nie przeliczalny na bilety Narodowego Banku Polskiego) - mówię po sobie, bo w następnej edycji szortów pojawi się mój, pt. "To już nie jest ten sam las, co niegdyś". W tym przypadku brak zapłaty kompletnie mnie nie uwiera, bo będzie to jednocześnie mój debiut na papierze.

Publikacja szorta jest już nagrodą dla jego autora, wystarczającą by czuł się usatysfakcjonowany

Cóż... co kto lubi. Ja tam uważam, że pisanie to rzemieślnicza praca jak każda inna - i również jak każda inna, jest płatne. Niezależnie od długości. 

Też słyszałem o niepłaceniu przez SF debiutantom. No ale cóż, jeżeli nikt nie chce kupić opowiadania, to autorowi czasem wystarcza możliwość pokazania go całemu światu. Nikt mu przecież nie każe publikować akurat w tym periodyku :P

Po pierwsze: powyższe "techniczne porównanie", to nic innego jak zwyczajne, subiektywne psioczenie na jedno, bo podoba mi się drugie. Jeżeli autor wątku chciał być "techniczny", to czemu nie policzył znaków w obydwu pismach? Bo się nie chciało? Jakby to zrobił, to może zauważyłby fakt pompowania tekstu?

Teksty, publicystyka, recenzje - co kto lubi. Okładki? Tak samo. Mnie na przykład odrzuca jak widzę Mass Effecty i inne giercowe bzdury, albo podobne wkładki w numerze - co to ma wspólnego z literaturą nie wiem, za to wiem, że potrafi ładnie wabić target graczy. Podobnie nie pojawiło żadne zestawienie powierzchni reklamowej, a powinno, bo to zasadne w "technicznym porównaniu" pism.

Tak więc autor ładnie i pobieżnie udowodnił sobie - nikomu innemu - że jedno pismo lubi a drugiego nie. Tylko co z tego wynika?

Po drugie: nie płacenie za teksty debiutanckie w Sffihu było już wałkowane kilka razy tu i tam. Podobno taką taktykę miało pismo za poprzedniego naczelnego. Podobno nie płacono za pierwszy, czasami drugi a nawet trzeci tekst debiutanta. I nie chodziło o szorty. Podobno.

Jak jest dzisiaj? Nie mam pojęcia. Jeżeli ktoś chce znać moje zdanie, to za każdy materiał puszczony w piśmie redakcja powinna zapłacić autorowi, bo na tym materiale zarabia.

Pokazanie nazwiska światu (bynajmniej nie całemu) jako zapłata - to nic innego jak wykorzystywanie naiwności debiutantów. Nie bądźmy śmieszni.

Nie. Tu nie o debiutantów chodzi. Zwycięzcy kolejnych edycji szortowo-konkursowych finiszują na łamach. To fajna idea, bo forum przypisane jest do miesięcznika i miesięcznik nagradza tym samym 'swoich' autorów. Ale przecież to nie wyłącznie debiutanci, przykładem jest Jewgienij Olejniczak, który autorem wielokroć publikowanym jest, ale jeśli jego szort zwycięży - a zwycięża - to za jego późniejszą publikację Jewgienij nie dostaje ni grosza. Przecież to tradycja z taaaką brodą i gdyby ludziom przeszkadzało, że ich praca nie zostanie przeliczona na gotówkę, do tej pory idea zmarłaby śmiercią naturalną z braku piszących. A piszący wciąż piszą, tak starzy, publikowani już częstokroć po wielokroć ;) jak i nowi.

Telmand, z całym światem to ironia, czasem trzeba zwrócić na nią uwagę. A co do Twojego zdania na temat płacenia za teksty, mam podobne. Ale sprzedaż opowiadania to umowa między osobą piszącą, a osobą wydającą. I tu do tych dwóch osób należy ustalenie, ile i czy będzie płacone. A jeśli autor godzi się na sprzedaż swojego dzieła za cene jedynie ukazania go, to już jego sprawa. Znów powtarzam, nikt mu tego nie każe, a dodatkowo nikt nie może kazać wydawcy płacić.

Z drugiej strony szort pozakonkursowy, wysłany bezpośrednio na skrzynkę redakcji, w efekcie zamieszczany w piśmie, jak najbardziej jest przeliczany na złotówki - czyli nie w rozmiarach i doświadczeniu tkwi istota problemu ;D a w tradycji, która autorom, jak przypuszczam, nie przeszkadza.

a.k.j

Ależ ja wiem, że ironia, ależ ja zwracam uwagę i dookreślam. Głównie tym, którzy mogą ironii nie wyłapać i wierzyć, że puszczenie jednego, albo dwóch tekstów, to droga do raju popularności. Nie na naszym ryneczku, gdzie - co wiem z pierwszej ręki - redaktorzy nie czytają nawet konkurencyjnych pism i nie wiedzą jakie nazwiska się gdzie pojawiły.

terebka

Nie rozmawiamy tylko o szortach. Przeliczenie szorta w znakach na złotówki dałoby autorowi kilkadziesiąt złotych. Mówimy też o tekstach dłuższych, bo wiesz, płacenie za teksty dłuższe to też tradycja. I też z taaaaką brodą. O ile debiutant niewiele straci, jak mu szorta za darmo puszczą, o tyle redakcja sporo zyska, jak puści hurtem szortów naście, a nikomu nie zapłaci. Nie sądzisz? Z całym szacunkiem do tradycji spodenkowej (która wcale takiej brody nie ma).

Podtrzymuję swoje zdanie - jeżeli ktoś zarabia na cudzej twórczości, to winien jest zapłacić twórcy. I już. No ale jak w poście powyżej stoi - bardzo mądrze - jak się autor zgadza na taki układ, to jego sprawa.

Dobrze, czy zatem to właśnie SFFiH jest przykładem wydawnictwa niepłacącego autorom? Bo prawdę mówiąc, nie licząc wyjątku szortowego, informacja o takich praktykach jest dla mnie zupełną nowością. Wiem, że nie płaci "Magazyn Fantastyczny" W pierwszej połowie przyszłego roku poznam to na własnej skórze. Wiem, że nie płaci nowa na rynku "Doza", ale u niej wszystko może się zmienić już niedługo - sprawa podobno jest otwarta. Ale SFFiH, pod finansowym patronatem Fabryki Słów, która do lichot wydawniczych nie należy?  Hm.

 

 

Wiem, że nie płaci "Magazyn Fantastyczny" W pierwszej połowie przyszłego roku poznam to na własnej skórze.

Jeśli nie podpisałeś umowy, nie mają prawa wydrukować Twojego tekstu. O ile dobrze odczytałem intencję słów "poznam to na własnej skórze"... 

 

Ja się wypowiem tylko w kwestii okładek. Cóż, miałem trochę numerów NF, czy raczej wtedy jeszcze F z lat 80- tych i powiem tyle, że te nowe okładki nie dorastają do pięt tym starym. Tak samo jak większość obrazków w NF. Dla mnie tamte miały jakiś taki klimat, aurę tej tajemniczości, prawdziwej fantastyki. A nowe, cóż... Ot takie se obrazki, bez specjalnych emocji. SFFiH nie kupuję, więc w kwestii porównania obu pism nie zabieram zdania.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Terebko

Nikt tutaj nie mówi, że Sfliterki nie płaci za teksty debiutantów. Były takie informacje kiedyś, teraz, po przejęciu pisma przez FS trzeba spytać autorów drukowanych na łamach - o ile pamiętam, RD napisał, że płacą. Rozmawiamy o samym problemie - nie o konkretnym piśmie, konkretnym wydawnictwie. Siedzisz na forum Sffiha, zapytaj bywalców, jak to teraz jest - to najpewniejsze źródło.

Od siebie mogę powiedzieć tylko tyle, że NF płaci.

Mortycjan - chodziło zapewne o to, że tekst leżakuje w MF z oczekiwaniem na druk, toteż autor jeszcze nie wie, czy dostanie złotówki, czy nie.

Mortycjan - chodziło zapewne o to, że tekst leżakuje w MF z oczekiwaniem na druk, toteż autor jeszcze nie wie, czy dostanie złotówki, czy nie.

Chyba nie bardzo rozumiem... NAJPIERW podpisuje się umowę, płaci autorowi, a dopiero potem redakcja może opowiadanie wydrukować. Jeśli wysyłam opowiadanie, a redakcja drukuje je bez mojej zgody (na piśmie), to sprawa ląduje w sądzie (ew. rozwiązujemy pobulownie, ale ja bym się w takie rzeczy nie bawił, bo więcej można zarobić pozywając. Chyba, że autor planuje jeszcze w owym piśmie publikować, ale takich piśmideł to bym już nie tykał nawet kijem przez szmatę z odległości trzech metrów). 

(ew. rozwiązujemy pobulownie

Yy... tudzież polubownie, jak kto woli... 

Mortycjan, nie czytasz ze zrozumieniem cudzych postów. Nikt nie napisał, że tekst już został wydrukowany - nie bierz sobie z sufitu takich rzeczy.

Autor wysłał tekst, autor dostał od rednacza powiadomienie, że są tekstem zainteresowani, że pójdzie do druku, ale na razie ląduje w kolejce, bo kolejka jest aż do przyszłego roku, albo i później. No i autor czeka. To wszystko.
Jak przyjdzie jego kolej, jak przyjdzie jego czas, to się dowie, czy jest umowa, czy nie. Czy będzie to druk za pieniądze, czy nie. No chyba, że sam wcześniej się dopyta i wtedy wybierze, czy chce za darmo, czy nie chce. To wszystko.
Co Ty od razu z sądami wyjeżdżasz?

Jeżeli czasopismo puszcza tekst i autorowi nie płaci, to się zabezpieczy w prosty sposób. Przed publikacją autor będzie musiał wyrazić zgodę na jednorazowy druk - nieodpłatny. I koniec tematu.
Jeżeli natomiast będzie zapłata, to będzie umowa.
Nie szukaj wszędzie kontrowersji.

 Nikt nie napisał, że tekst już został wydrukowany - nie bierz sobie z sufitu takich rzeczy.

"tekst leżakuje w MF z oczekiwaniem na druk" zabrzmiało dla mnie, jakby numer właśnie został zdany do drukarni i "oczekiwał na druk". Pardąsik, jeśli źle zrozumiałem. 

Nie. To nie całkiem tak, Mortycjan. Wkradło się nieco nadinterpretacji moich postów. Być może trochę były niejasne. W każdym z wspomnianych przypadków autor jest powiadamiany z miejsca o warunkach publikacji: przybliżonym terminie oraz zapłacie. "Doza" informuje o tym na swojej stronie internetowej i nikt nie ma prawa twierdzić później, że on nie wiedział i domagać się swoich "praw". W przypadku MF-u Naczelny Robert Zaręba powiadamia o zakwalifikowaniu się tekstu wraz z informacją o gratisowym jednorazowym udostępnieniu mu tekstu oraz pytaniem, czy mimo to autor zgodę wyraża. Tu nic nie zostawia się na koniec. Nie ma dezinformacji. Autor wie na co się zgadza i jeśli po zfinalizowaniu umowy naraz zacznie się domagać finansowych "zaległości", moim zdaniem sam się eliminuje jako strona w dyskusji.

 

Aby nie było, też jestem zwolennikiem nagradzania czyjejś pracy. Jeśli jednak wszystko jest jasne od początku, hipokrytą bym był użalając się nad swym biednym autorskim losem.

W kwestii płacenia bądź nie: towar jest wart tyle, za ile ktoś go zamierza kupić. Jeśli więc jakies pismo składa autorowi propozycję: wydrukujemy, ale za darmo - to ma do tego prawo. Zaś autor ma prawo się zgodzić bądź nie. Jeżeli autor przystaje na takie warunki, to znaczy, że mu odpowiadają; gdyby nie odpowiadały, to by się nie zgodził - i albo próbował druku gdzie indziej, albo by zrezygnował. Jeżeli dostatecznie wielu autorów by rezygnowało, to pismo musiałoby zacząć płacić.

Ja uważam, że "skąpo ubrane" panie zawężają grono odbiorców...

To niech dają jeszcze skąpo ubranego pana do pary. :P

Morten: dlaczego niby? Jak dobrze narysowana, to ja jestem za. :D
Lubię patrzeć na ładne rysunki. ^^

Zresztą, poł nagi facet na okładce fantastyki? To odrazu wiadomo, że będzie to typek jak Conan.:P Jak chodzi o przyciągnięcie płci pięknej: nie każda Conanów lubi.:P

Nie każda lubi też półnagie Amazonki. :D

A tam. :P
Powszechnie wiadomo, że WSZYSTKIE kobiety mają zapędy lesbijskie.xD No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że oceniają wzajemnie swój wygląd, która ładna, a która nie? Faceci tak już nie mają (znaczy, nie oceniają, czy inny facet jest ładny, czy nie). :P

Może i coś w tym jest? :D

No nie, ludziska, ja proszę bez chainmail bikini... Toż to kicz kiczów jest.

No tak, to trzymanie się za ręce, cmokanie na dzień dobry i do widzenia...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Abstrahując od wszelkich subiektywnych odczuć dotyczących grubości papieru, urody okładek, sensu publikacji komiksu i temu podobnych, chciałbym się odnieść tylko do jednego sformułowania. Stanowczo sprzeciwiam się nazywaniu działu recenzji "stronami kryptoreklamy". Przy różnych okazjach podkreślałem, jak ważna jest dla mnie, jako szefa publicystyki, niezależność tego działu od wszelkich nacisków i autonomiczność recenzentów w ocenianiu przydzielonych im książek, filmów, komiksów, etc. To się nigdy nie zmieniło i nie zmieni, a wszelkie insynuacje, że recenzje powstają pod czyjeś dyktando, są zwyczajnie obraźliwe. Mogą to potwierdzić zarówno sami recenzenci, jak wydawcy, dystrybutorzy i osoby, które w dowolnych okolicznościach obserwowały proces powstawania tego działu w NF. Wszyscy, którzy się tam udzielają, firmują to własnymi nazwiskami, a dodatkowo marką "Nowej Fantastyki" - używanie recenzji do kryptoreklamy byłoby strzelaniem sobie w stopę, bo godziłoby w wieloletni dorobek, podważało wiarygodność i uszczuplało prestiż pisma. Można się z wyrażanymi tam opiniami zgadzać lub nie, ale sugerowanie kryptoreklamy to bezczelność.

Przepraszam... - wyraz "kryptoreklama" użyłem na wyrost, co dla wszystkich jest jak sądzę oczywiste (również dla JeRzy), gdyż recenzje dotyczą wielu wydawnictw, a prostokaty są przyznawane równomiernie. Publicystyka ma jednak swoje prawa.
 
Veslao po prostu nie czytuję recenzji i uważa, że strony zadrukowane nimi, to pótora zyla wydane z chudego portfela na rzecz, której wcale nie chciał.

Pozdro dla wszystkich. Sorry za użycie archaicznego SF zamiast SFFiH. 
Poza tym świat bez NF nie byłby taki fajny, gdyż pamietam czasy gdy SF nie był jeszcze ok.

Serdecznie dziękuję administracji strony, za to że przepadł mój komentarz. Widocznie za długo siedziałem na serwisie, bo po kliknięciu knefla "dodaj", odświeżyła mi się cała dyskusja, ja byłem jako niezalogowany, a po moim komentarzu brak śladów.

Co do tematu. Nie chce mi się pisać wszystkiego od początku, powiem tylko, że dla mnie recenzje książek są ważne, bo chronią mój chudy portfel, i jest to warte tego półtorej zyla. Jednakowoż moim skromnym zdaniem, popracujcie w NF nad szatą graficzną, bo w niektórych przypadkach element graficzny (tytuł, okładka książki, ocena i motto przewodnie recenzji), zajmuje połowę miejsca na recenzję. To fajnie, że pismo wygląda nowocześnie, ale to nie gazetka dla nastolatek, i mnie, a pewnie i większosć czytelników, interesuje głównie treść. Pozyskane miejsce możecie przeznaczyć na jakiś felieton.

To fajnie, że pismo wygląda nowocześnie, ale to nie gazetka dla nastolatek...

NIestety NF jest pismem dla nastolatek i nastolatków.
Odmienną rolę spełnia Czas Fantastyki  (pismo dla zaawansowanych) i nie bez powodu je stworzył pan red. M. Parowski. Raz, że jest tam szefem. Dwa, że może odciąć się od zapędów marketingowców. Inna sprawa że wydawane w tej formie nie budzi zaufania, jak na poważne pismo przystało.

No coż, co do NF, pożyjemy, zobaczymy.

@SFFIH i niepłacenie debiutantom.

Tak istotnie było, ale za poprzedniego właściciela pisma.

Krisbaum - już wcześniej dostawaliśmy sygnały, że recenzje są za krótkie i pracowaliśmy nad poprawieniem tego stanu rzeczy. Z przyjemnością mogę oznajmić, że Twój postulat już został spełniony. Od październikowego numeru NF, czyli tego, który właśnie jest w sprzedaży, układ graficzny recenzji został poprawiony; możesz się przekonać na własne oczy porównując z numerem wrześniowym. Tytuły recenzji, okładki i ramki z podsumowaniem zostały zmniejszone, ale w taki sposób, aby nie stracić na czytelności, a poszczególne elementy zostały bardziej efektywnie rozmieszczone względem siebie. Wygospodarowaliśmy w ten sposób w każdej recenzji parę dodatkowych setek znaków. :)

Mortycjan - nieprawdą jest, że SF nie płaci za pierwsze opowiadanie. Płaci, jak najbardziej.
Nieprawdą jest też, że najpierw podpisuje się umowę, potem jest przelew, a potem druk. W większości wydawnictw prasowych umowę podpisuje się po fakcie - czyli po druku. Generalnie chyba rzadkościa jest, że dostaje sie tekst i się go drukuje - wcześniej jest informacja, że tekst sie kwalifikuje, korekta autorska itd. Innymi słowy - autor kilka razy musi dać wyraz temu, że chce tekst opublikować.

Oj tak, okładki brzydkie:(

Wszystko zależy od nakładu, kiedyś NF sprzedawała się w oszałamiającej ilości 100k egz. miesiecznie. Dlatego dobór tekstów mógł być inny, redakcja była w stanie płącić więcej za lepsze utwory. Dzisiaj pewnie kręci się wokół 10-15k. Z tego co słyszałem nakład SFFH jest oo połowę mniejszy.

Moim skromnym zdaniem szansą dla obu czasopism jest drukowanie dobrych, lub nawet świetnych polskich tekstów nowego pokolenia. Innej drogi nie ma, przyjrzycie się innym światowym periodykom - ich nakłady sukcesywnie spadaja.

Zatem, nie marudźcie i czytajcie, a raczej kupujcie, 10 zeta to nie jest majatek.

Jeszcze na koniec dygresja - życzę powodzenia nowej redakcji NF, bo dzieki niej wiele zmieniło się na lepsze.

M.Parowski, nie przeczę jest już legendą polskiej sceny sf, wykorzystał swoją szansę, teraz niech da innym możlwiość pociągniecia pisma...

pozdrawiam, moffiss

A propos okładki - to akurat broniłbym NF. Obie redakcje czasem dają jakieś koszmarki, aby zareklamować/wypromować własne książki (SF należy do Fabryki Słów, NF uruchomiło własną serię).

Dla mnie jednak liczy się środek. A w tym przypadku NF przegrywa z SF.

"Wszystko zależy od nakładu, kiedyś NF sprzedawała się w oszałamiającej ilości 100k egz. miesiecznie. Dlatego dobór tekstów mógł być inny, redakcja była w stanie płącić więcej za lepsze utwory. Dzisiaj pewnie kręci się wokół 10-15k. Z tego co słyszałem nakład SFFH jest oo połowę mniejszy."

Nie sądzę aby stawka aż tak znacząco zmalała. Raczej obecnej NF nie stać na poważne promocje lub druk znanych autorów, którzy mogą sobie ustawiać stawki, zażyczyć słono. Znane i cenione nazwiska mogą wypromować pismo. Ale to dodatkowy koszt.

Co do nakładu SFFiH to wynosi on ok. 15 tys. egz. O czym można przeczytać na stronie pisma. Nie sądzę też by była to suma zawyżona zbytnio, bo zwyczajnie ich na to niestać. Optymalny nakład. Więc powoli dogania ono NF. Sprzedaż NF to ok. 17-20 tys. egz.

A propos okładki - to akurat broniłbym NF. Obie redakcje czasem dają jakieś koszmarki, aby zareklamować/wypromować własne książki (SF należy do Fabryki Słów, NF uruchomiło własną serię).

Koszmarki koszmarkami, ale przecież okładka ma zachęcać do kupna książki. Promocja własnych serii - jasne. Ale czasami awrto posłuchać marketingowców i dać ładny obrazek zamiast ponurego, kościstego gościa. Albo szkieleta na motorze. Rysowników w naszym pięknym kraju nie brakuje. Ale chyba ktoś tu oszczędza. Teraz już nie wystarczy znaczek NF, logo na okładce, by zachęcić czytelnika potencjalnego. Kiedyś on coś znaczył, bez dwóch zdań, panie JeRzy, jeżeli tak bronisz tej marki administracyjnym tonem. Dzisiaj częściej sięga się po książki wydawnictwa Fabrka Słów. Polecam więcej wysiłku włożyć w prace. Ponieść koszty - zatrudnić profesjonalistów.

W zeszłym miesiącu kupiłam oba czasopisma. SFFiH przeczytałam od deski do deski - i zapewne będę kupować je regularnie. NF... cóż, nie dałam rady nawet wszystkiego przeczytać. Wiecie, ja nie mam jeszcze dwudziestu lat, a czuję się jak stary ramol, bo z rozrzewnieniem patrzę na stosik numerów z czasów, gdy raczkowałam, a do których dobrałam się w gimnazjum;p (I po części to dzięki nim pokochałam fantastykę - tam odkryłam Świad Dysku, Wiedźmina, Białołęcką, Orsona Scott Carda...) moFFis ma rację, że dziesięć zeta nie majątek, ale wolę je utopić w SF, bo tam mam gwarantowany przynajmniej jeden tekst, który mi się spodoba, a w NF niekoniecznie. Plus wolę tamtejszą publicystykę, pomimo tego, że pan Pilipiuk lubi w swoich felietonach nawiązywać do własnej wspaniałości/wspaniałości swoich tworów.
Choć Jakubowi (i zapewne nie jemu jednemu, ale nie wiem, kto jeszcze macza w tym palce, więc nie wypiszę) należą się ukłony za to, że próbuje coś zmieniać. A pomysły wydają się niezłe - to forum, które przyciąga ludzi (rok temu pożałowałabym na choć jeden numer, a teraz na pewno będę kupować ilekroć coś piórkowiczów się pojawi), dołączenie Stanie się czas do numeru, własna seria książek, niby drobne zmiany w stylu dodania znaków na recenzje (nawiasem mówiąc, nigdy ich nie czytam, jakoś zawsze wiem, po jaką powieść chcę sięgnąć i myślę, że tyle stron na recenzje to chyba ciut za dużo, ale może się nie znam). Stałych fanów NF raczej nie straci, a może zyska dzięki temu nowych;p

Tak przy okazji, co do grubości... Nabrałam się na tę sztuczkę z papierem. Znaczy się, w pierwszej chwili myślałam, że SFFiH ma znacznie więcej stron, a tu się okazuje, że wcale nie.

Jeszcze na koniec dygresja - życzę powodzenia nowej redakcji NF, bo dzieki niej wiele zmieniło się na lepsze.
M.Parowski, nie przeczę jest już legendą polskiej sceny sf, wykorzystał swoją szansę, teraz niech da innym możlwiość pociągniecia pisma...

I jeszcze słówko. Kiedyś należy złożyć broń. Teraz jeszcze można z honorem.
Młodzi, ok. zagadzam się. Ale owi "młodzi" powinni mieć za sobą pierwsze wzloty i upadki. proponował bym do redakcyjnego składu Philipiuka, na przykład. Nie jest co prawda najmłodszy, ale i nie staki stary. Ale chyba ma inne plany. Gdyby red. M. Parowski odszedł, mógłby więcej czasu poświęcić "Czasowi Fantastyki". Może zmodernizowałby pismo, by przestało straszyć z półek sklepowych. Obecna forma niezbyt mi odpowiada. W każdym bądź razie już dawno pan redaktor zwodował szalupe ratunkową, gdyby szlak wszysto trafił. Dla mnie był to strzał w 10. Pismo prezentuje o wiele ciekawsze teksty niż NF. Chodzi o publicystykę. Ale czegoś mi tam brakuje. Przepływa między palcami. Wiem, subiektywna ocena. Ale przydałoby się na rynku poważne pismo o fantastyce dla osób starszych i dojrzałych. Ale to jego pismo. Ale chciałbym aby istniało. NF dla młodszych i CzF dla starszych, do tego mamy dodatek Wydanie Specjalne plus SFFiH ze swoim gettem i pomysłami, gdzieś na horyzońcie widać też inne próby. Lepiej żeby było więcej pism. Precz z monopolem na fantastykę. Precz z preczem!

W kwestii dołączenia ksiązki do numeru NF. Niezbyt dobra to pozycja. Wolałbym Zajdla. Albo Spakowskiego. Ale znów te koszta... Ale okładka dobra.

Walka SFFiH i NF zapowiada się ciekawie.

W sumie NF kosztuje 10 zł. Może redakcja/wydawca powinna zrezygnować z dobrego papieru na rzecz zwiększenia ilości stron?? Może to by zachęciło do czytania? Wierni fani NF będą przy piśmie zawsze. Ale jakzachęcić nowych czytelników i p odbić nakład? Proponuje grubsze pismo. Więcej treści. Więcej publicystyki. W każdym numerze jakiś wywiad. Dodatowe stałe rubryki, np. Z KANONU NF.

Lisek - nikt nie dołączy książki, która w księgarni kosztuje trzy razy tyle, co numer. Natomiast wydaje mi się, że czasopismo za 10 złotych z książką przyciąga uwagę bardziej niż czasopismo za 10 złotych bez książki. Nie znam statystyk sprzedaży, może się mylę, ale sądzę, że to mogło wpłynąć na ilość sprzedanych numerów.

Co do okładek... No cóż, jak pojechałam w zeszłym miesiącu z NF do babci, to załamała nade mną ręce, że takie rzeczy czytam;p W ogóle był choć jeden głos, że się te obrazki komuś podobają?XD

W ogóle był choć jeden głos, że się te obrazki komuś podobają?XD

Tak. Rysownikowi. 

Lisek - nikt nie dołączy książki, która w księgarni kosztuje trzy razy tyle, co numer. Natomiast wydaje mi się, że czasopismo za 10 złotych z książką przyciąga uwagę bardziej niż czasopismo za 10 złotych bez książki. Nie znam statystyk sprzedaży, może się mylę, ale sądzę, że to mogło wpłynąć na ilość sprzedanych numerów.

Wydawnictwo Prószyńki i S-ka oraz NF współpracują ze sobą od wielu lat. Podobnie jak SFFiH z Fabryką Słów. To w pewnym sensie naczynia połączone. Zajrzyj do stopki redakcyjnej. Zauważysz tam, że nad promocją NF czuwają ludzie z Prószyńskiego. Wiele książek wydawanych przez wyd. Prószyński było asygnowane na okładce marką NF. też komiksy. Sprzedaż była dobra. Więc czemu teraz Póśzyński nie może zrobić czegoś dla NF? Jaki to problem? To leży w ich współnym interesie. Nikt z nas na prawdę nie wie co dzieje się w środku. Nie był przy rozmowach w cztery oczy. Nie wie, co się dzieje w redakcji. Ale napewno są jakieś sposoby dodania do pisma dobrej książki, a nie jakiegoś śmiecia, który teraz wala mi się po pokoju.
Ewnetualnie nalezy z takiej zrezygnować na rzecz komisu (dobrego) lub płyty z archiwalnymi numerami NF. Płyty mnie bardzo mile zaskoczyły.
Co do okładek. Też należy ponieść pewien koszt by coś tam wypromować. Dobrze zapłacić dobremu rysownikowi. Kilka okładek numerów NF z tego roku sa tak brzydkie że szkoda gadać. Już lepiej było dać na okładkę plakat filmowy. Spece za oceanu zarabiają grube miliony, żeby nas zaciągnąc do kin. Ich plakaty filmowe coś mówią. Może i byłaby to chamska reklama, ale wiele z tych plakatów to dopieszczone caczuszka. Można na okładkę pisma dać reklamę ksiązki, oczywiście jakąś fajną. Ale wystarczy zajrzeć na strony znnaych grafików, którzy umiszczają tam swoje prace. Mają dużo dobrych pomysłów. Jest w czym wybierać, a tu pod rząd okładki ciemne, szare, mroczne i byle jakie.
Bo jeżeli już ma być mroczno, to czemu nie zrobić tego lepiej. Napewno przychodzą wam do głowy jakieś przykłady.
Droga Isenno, jak się chce to wszystko można. Policz sobie. NF sprzedaj 20 tys. egz. miesięcznie, plus dodatek itd. Czy na prawdę mają aż tak niski budżet, żeby nie było ich stać na klasowych pisarzy i rysowników? Czy nie mają przyjaciół wśród wyd. Prószyński i S-ka?
Ale całej prawdy i tylko prawdy nigdy nie przeczytamy na tym portalu, oprócz dąsów JeRzego. Robi co mu karzą, a mi brakuje w NF feleitonów Sapkowskiego, czy Rafała Ziemnkiewcza. Mam dosyć Orbitowskiego. Brakuje mi kilku dodatkowych stałych rubryk. Których nie ma i pewnie długo nie będzie. Dawniej NF miała kiepski papier ale przynajmniej było więcej treści. Dawniej na to nażekali. Teraz ja narzekam - jakość pisma bardzo dobra, ale czegoś mi brak. Target pisma (żargon marketingu) to czytelnik młody. Może dlatego?

Wcale nie mówiłam, że NF nie stać na klasowych pisarzy i rysowników. Też uważam, że okładki są brzydkie, na prozę psioczę od dawna. Po prostu zasugerowanie dodania książki pokroju kogoś takiego jak Sapkowski wydało mi się wręcz zabawne - te powieści spokojnie znikną z półek księgarni w cenie 30 - 40 złotych. Dlaczego więc ktoś miałby je oddawać za 10? To byłaby czysta strata.
A co do jakości Stanie się czas - mnie się książkę czytało dobrze. Pewnie, że nie genialna, ale dla mnie to był miły prezent. Nie wszyscy muszą myśleć, że to śmieć.

Ja też "Stanie się czas" przeczytałem z przyjemnością. I uważam że był to bardzo fajny dodatek do pisma, oby więcej takich niespodzianek w przyszłości było.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

veslao, pozwoliłem sobie podmienić obrazek na początku

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nazwać książkę "Stanie się czas" śmieciem to moim zdaniem ignorancja (przeczytałeś, Lisku, zanim rzuciłeś w kąt?). Ja przeczytałem, nie żałuję, zwłaszcza, że na pułkach w księgarniach tej książki nie dostanę.

Śmieciem osobiście nie nazwę żadnej powieści, która została wydana - wiem bowiem, że skoro ktoś to wydał, to autor pisze przynajmniej dobrze. Pomijając tutaj szczególnie trudne przypadki komercyjnej fantastyki typu Eragona. Poza tym, po co nam Sapkowski i Zajdel w dodatkach? Takie książki zagorzały czytelnik dawno ma już za sobą, albo rychło mieć będzie. A taka pozycja jak wspomniana książka Poula Andersona bez NF prawdopodobnie zostałaby pominięta przez większość polskich czytelników.

P.S. - Krisbaum, ja zacząłem kopiować to, co napiszę, bo na ogół jak kończę pisać koment, wylogowuje mnie . a tak wystarczy wkleić i voila ;)

Narzekacie na NF a przecież gołym okiem widać, że:

1. redakcja, tworząc ten portal, rozpoczęła polowania na wybijających się nowych twórców

2. jest sekcja komiks, wyglada na podobną propozycję dla grafików - praca się podobają, to może zaprosimy cię do współpracy

3. mizernie, bo JeRzy mało się angażuje (zapewnie emocjonalnie) ogłaszane są konukrsy na materiały publicystyczne - czy aby napewno dla starych wyjadaczy?

Czyli mówisz i masz: chcesz dobrych opowiadań? Komentuj i wybieraj. Chcesz wspaniałych grafik? To na co czekasz - głosuj i podpisuj się pod wybranymi pracami. Chcesz wicej felietonów icotylko? Pisz krytycznie lub jakkolwiek w dziale publicystycznym.

Kurdebele, gdzie nie wejrzeć, sami młodzi/starzy malkontenci, co to tylko narzekać potrafią, bo panie za starych czasów to było, a teraz to już ino kicha. Polska cecha narodowa?

@krisbaum

A widzisz takie notoryczne narzekania na forum FOTO albo CD-Action? Nie? No właśnie. Trzeba po prostu robić dobre pismo, a nie się obijać przy każdej możliwej okazji i udawać, że wszystko gra.

@baazyl - oczywiście, masz całkowitą rację. Tylko niech mi ktoś powie - ile tych talentów zostało już wyłowionych. Ja do tej pory rozpoznałem dwie osoby, które umiesciły tekst w gazecie (jedna przypadkiem, bo tekst poszedł i na net, i do red. PArowskiego). Na dodatek - w przypadku jednej osoby tekst z NF był gorszy od tego z portalu. I to w sytuacji, gdy w piśmie ukazują się rzeczy, od których szczęka się urywa przy ziewaniu.
Gdyby redakcja rzeczywiscie chciała wyławiać talenty, byłoby ich wiecej na łamach - bo to dobre jest m.in. marketingowo. Mnie osobiście wydaje się, że portal powstał z nadzieją, że ci, którzy się tu pojawiaja, zaczną też kupować pismo. Reszta - to mało znacząca otoczka.

Z drugiej strony łatwiej pojawić się w druku, kiedy na stronce ma się dobre teksty... nie jest tak źle ;)

I jeszcze jedno - będę szalenie zaskoczony, jeśli jakiś komiks z tej strony ukaże się w druku. Wydaje mi się bowiem, że niewiele komiksów spełnia wymagania redakcji pod względem jakości scenarzystów ;)

Moim zdaniem członkowie Loży NF powinni współpracować z M.Parowskim. Inaczej Loża sobie a redakcja sobie. Co za problem pogadac nawet na gg czy po-mailować od czasu do czasu i wymienić się uwagami, czy spostrzeżeniami.
Wszystkim wyjdzie na dobre, gdy poznają z jednej strony tajniki redakcji a z drugiej opinie wybranych użytkowników, którzy bądź co bądź pracują charytatywnie i w dobrej wierze wybierają teksty.

Co do porównania technicznego, to może ja jestem jakiś dziwny, ale wolę grubsze pismo na papierze o mniejszej gramaturze niż cieńsze, które za pomocą grubszego papieru sztucznie się "podpasa". Z Veslao zgadzam się w zasadzie tylko w jednym punkcie - chciałbym czytać w "NF" więcej felietonów. Niekoniecznie bardzo znanych nazwisk - bo szczerze mówiąc felietony w "SFFiH" bywają (zdecydowanie zbyt często) nudne jak flaki z olejem. To już wolałbym poczytać kogoś w tej chwili bardziej anonimowego, za to piszącego ze swadą.

Co do jakości zamieszczanych w obu pismach opowiadań, to mam zdanie zupełnie przeciwne. "SFFiH" ma taką dziwną zasadę, że publikuje głównie teksty polskich autorów, widocznie wychodząc z zasady "dobre, bo polskie". Co niestety nie oznacza "dobre". Zdarzało mi się czytać "SFFiH", a "NF" czytam regularnie, mam więc jako takie porównanie. Używając jako probierza stopnia "usypialności" tekstów, to muszę uczciwie przyznać, że "SFFiH" jest skuteczniejszym środkiem nasennym. A chyba nie o to redakcji chodzi, co nie? Proza polska na "NF" jest jaka jest, a o gustach podobno się nie dyskutuje. Ale nawet słabszy miesiąc podopiecznych red. Parowskiego często ratują opowiadania zagraniczne. Nie zawsze, ale jednak wystarczająco często.

I tu dochodzimy do kwestii nazwisk, które pojawiają się na łamach "NF". Czytam niektóre komentarze i własnym oczom nie wierzę. Wystarczy otworzyć kilka poprzednich numerów i zobaczyć, kogo opublikowali. Jeśli Białołęcka czy Brzezińska, a z cudzoziemców - Resnick, Barker, Gaiman, Straub to nie jest pierwsza liga, to ja już nie wiem, kto do niej należy. A, że tak mało "odkryć z portalu"? Cóż, nie każdy się urodził, żeby zostać pisarzem. Oj, nie każdy. Zresztą, od czego jest Loża, jeśli nie od tego, by podetknąć redakcji pod nos dobrego "portalowca", hm?

Pamięci narzekających na jakość "Stanie się czas" polecam stare polskie przysłowie o darowanym koniu. Oraz fakt, że gdyby nie NF, ta książka pewnie jeszcze długo nie ukazałaby się w polskim przekładzie. O ile w ogóle. Jasne, arcydziełem tego nazwać nie można, ale czytało się bez zgrzytu zębów, więc mogę się jedynie wymownie popukać w głowę w kierunku krytykantów.

Co do recenzji, to ja się akurat cieszę, że są i to tak obszerne, bo rodowód literacki zobowiązuje. Nie ma sensu ślepo zapatrywać się w konkurencję, która temat traktuje po macoszemu. I choć do Fabryki Słów nic nie mam (poza wyrazami uznania, bo robią kawał dobrej roboty), to ichnie Nagrody Nautilusa pominę szyderczym milczeniem. To się dopiero nazywa kryptoreklama, drogi Veslao. Jako świeżo upieczony autor kilku recenzji w "NF", mogę zaświadczyć, że ani ze strony wydawnictw, ani tym bardziej redakcji nigdy nie czułem żadnych nacisków. Ocenę wystawiam sam, tekst recenzji piszę pod dyktando własnego widzimisię i podpisuję ją własnym nazwiskiem, biorąc odpowiedzialność za moje poglądy. Może i niektóre portale i inne czasopisma podchodzą do tego inaczej, ale JeRzy jest w tej materii niekorumpowalny. Co zresztą doskonale widać po dziale recenzji - myślicie, że pod tymi wszystkimi nazwiskami recenzentów kryje się dział marketingu Prószyński Media? Takiego wała. To wszystko są stali współpracownicy pisma, którzy niejedną książkę czy komiks przeczytali i niejeden film obejrzeli i z niejednego pieca chleb jedli.

I nie, redakcja nie płaci mi za stawanie w jej obronie.

Resnick, Barker, Gaiman, Straub to nie jest pierwsza liga, to ja już nie wiem, kto do niej należy.

To, że autor jest sławny, nie znaczy, że opowiadanie kupione przez NF jest dobre.

Jasne, arcydziełem tego nazwać nie można, ale czytało się bez zgrzytu zębów, więc mogę się jedynie wymownie popukać w głowę w kierunku krytykantów.

Hmm, to może zamiast tego trzeba było przetłumaczyc i wydać jakieś mało znane arcydzieło? Pierwszy lepszy kryminał z biblioteki czyta się bez zgrzytu zębów.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

A ja mam fajny pomysł. Następnym razem, niech każdy czytelnik wyśle do redakcji maila, jaką książkę chciałby mieć dołączoną do czasopisma, a redakcja ją dołączy i wyśle każdemu imiennie do domu. I wszyscy będą szczęśliwi. Plus na dodatkowe życzenie wersja NF z felietonami lub bez, ew. z recenzjami lub dodatkowym opowiadaniem wybranego autora zamiast nich. A co kurwa... Płacę, to wymagam, nie? Przecież nie robią tego pisma tylko dla siebie, ale dla nas, to niech się dostosują do czytelnika.

A tak na poważnie, to kupuję obie gazety i raczej odpowiadają mi takie, jakie są. Fakt, że czasami znajdą się w nich opowiadania, których zdzierżyć nie idzie, (Ci którzy czytali moja parodię wiedza o co chodzi :P), no ale cóż. Zawsze trafi się chociaż jedno dobre, dla którego te 10 zł warto było wydać.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

@ Snow - jasne, że sławne nazwisko nie znaczy dobry tekst. Każdemu zdarzają się słabsze (vide Gaiman i jego "Żeńskie końcówki" z "NF 05/2010). Ale pisarze z dorobkiem gwarantują przynajmniej określony poziom, poza który nie schodzą. Bo przecież nie bez kozery Resnick czy Gaiman zgarnęli tyle nominacji i samych nagród Hugo. Człowieka-orkiestry Barkera też czytelnikom przedstawiać nie trzeba. Podobnie jak Strauba, o którym sam King mówi, że jest od niego lepszym pisarzem. A Białołęcka czy Brzezińska tych kilku Zajdli też na zachętę przecież nie dostały niczym wiadomo-kto pokojowego Nobla.

A ja się cieszę, że opublikowali akurat książkę Poula Andersona. To autor z poważnym dorobkiem literackim, dziecko "złotego wieku SF", ale młodszym czytelnikom raczej mało znany. Warto więc przypominać o jemu podobnych, bo w przeszłości też powstawały ciekawe książki.

Jedna Brzezińska wiosny nie czyni. Przeczytałam to opowiadanie w Empiku, bo reszty nie miałam po prostu ochoty. Już wyrzuciłam dość pieniędzy na czasopismo, którego i tak nie jestem w stanie przeczytać do końca. Przy okazji, przypomnę, że szanowny pan Parowski panią Brzezińską swojego czasu krytykował bardzo ostro. Gdyby nie to, że jest popularna, pewnie nie dopuściłby tego tekstu do druku - woli opowiadania ambitne, fantastykę zaangażowaną, czy jak to się zwie. Której ja nie znoszę, ale to już kwestia gustu.

I żeby nie było... Stanie się czas uważam za miłą lekturę, przyjemny dodatek, nie sądzę, że redakcja powinna skupiać się na odkryciach z portalu (bo bądźmy szczerzy, większości z nas do pisarzy publikowanych bardzo daleko). Ale nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że SFFH działa usypiająco - zaczęłam je kupować regularnie i nie żałuję, trzy numery NF za to zalegają na półce, nie doczytane nawet. O gustach podobno się nie dyskutuje. Nie będę udowadniać, że SFFH jest lepsze ani, że NF powinno zrobić coś tam, coś tam i coś tam (okey, w jednym punkcie uważam, że powinno coś zrobić: dać wreszcie jakąś normalną okładkę, ale to tylko i wyłącznie moja opinia). Po prostu będę kupować SFFH, a NF omijać szerokim łukiem;p Bo nie ma w nim nic, co mogłoby mnie zainteresować, chyba, że kupię z ciekawości dla tekstu piórkowicza.

@ Isenna - ostre polemiki w fandomie to żadna nowość. Gwoli przypomnienia: sam red. Parowski swego czasu został "wyklęty" przez środowisko Śląskiego Klubu Fantastyki, w nagrodę dostając Złotego Meteora. Co nie przeszkadza ani jemu, ani "NF" we współpracy z tymi ludźmi. Trzeba umieć oddzielić prywatę od zawodu, i tyle. A Brzezińska na pewno nie dostała się na łamy tylko dlatego, że ma znane nazwisko. Z autopsji wiem, że red. Parowski to bardzo autonomiczny człowiek, którego najwyższym priorytetem jako kierownika działu prozy polskiej jest zamieszczanie opowiadań spełniających jego wysmakowane gusta. Czy to dobrze, czy źle, każdy sam sobie oceni. Akurat "Powrót kmiecia" można z powodzeniem zaliczyć do wspomnianych "opowiadań ambitnych, fantastyki zaangażowanej", bo bardziej przypomina obyczajówkę niż fantasty. To co prawda nie moje klimaty, ale trzeba przyznać, że swój klimat ma. Szczególnie dzięki stylizacji języka.

@Kael - jasne, że SFFiH publikuje - z reguły - polskich autorów. Takie jest założenie pisma. Jasne, że NF daje też autorów zagranicznych. I doskonale Cię rozumiem - jeśli kiepski tekst polski jest ratowany przez dobry zagraniczny, człowiek nie ma poczucia źle wydanych pieniędzy.
Tyle, że ja mam taką dziwną konstrukcję, że od znanych nazwisk wolę dobre teksty. Podam przykład, który wielu wyda sie obrazoburczy - ale kiedyś czytałem wspaniałe opowiadanie Dawida Brina Thor spotyka Kapitana Amerykę. Genialne, wspaniałe, super. Potem w ręce wpadł mi Pierścień tego autora - i nie zdzierżyłęm, choć to podobno klasyka SF.
Jednak ostatnio po nabyciu SF nie miałem niestety wrażenia, że coś ratuje coś. Owszem, lepsze teksty były w zagranicznej części. Ale lepsze od tych z polskiej części, a nie dobre.
I jeszcze jedno "polska na "NF" jest jaka jest". To są Twoje słowa. Wiec jeśli jest taka jaka jest - a o gustach sie dyskutuje, jesli te gusty się potem narzuca większej grupie - to moze lepiej byłoby, gdyby jej nie było? Bo ostatnie zetknięcia z działem proza polska w NF nie zostawiły we mnie pozytywnego wspomnienia.

Maxenicius, ja też oczywiście wolę dobre teksty, ale to odwieczny problem wszystkich przejawów twórczości. Jednemu się  dane dzieło spodoba bądź nawet uzna je za arcydzieło, a innemu wyda się denne na maksa. Cóż, gusta - jak wszyscy wiemy - są różne i wszystkim nie dogodzisz. Także problem doboru to nie pierwszyzna. I kwestia nierozwiązywalna.

@KaEL - nie do końca rozumiem to stwierdzenie - jednemu się spodoba, drugiemu nie. Jakbyś nie wiedział, że są rzeczy, które sie podobają większej liczbie osób, a także takie, które budzą niechęć u szerokiego grona ludzi. Nie wprowadzajmy do dyskusji argumentów w typie ja wolę wino, mój kumpel wódkę, nikomu nie dogodzisz. Rolą redaktora jest tak dobierać teksty, aby były dobre i podobały się szerokiemu spektrum czytelników.

Z tego, co wiem, pan Parowski dostał ten Złoty Meteor właśnie za sposób w jaki krytykował przedstawicieli tego, co umownie można nazwać "fantastyką rozrywkową". I okey, nie czytam każdego numeru NF, ale zwykle je przynajmniej przeglądam - i jeśli w dziale fantastyki polskiej pokaże się jakieś opowiadanie, które jestem w stanie przeczytać, nie te wszystkie baaardzo ambitne teksty, których nie lubię (tak, inni może je uwielbiają, nie będę się sprzeczać, acz jak czytam opinie o ostatnich numerach, nie widzę ogólnego zachwytu), to zostało napisane przez kogoś znanego. Białołęcką czy Brzezińską na przykład. Stąd mój wniosek, być może mylny, że pan Parowski dopuszcza takie teksty tylko wtedy, kiedy napisze je ktoś, kogo odrzucić po prostu nie wypada. Ale nie upieram się, że mam rację. Mój gust, mój wybór, wolę zostać przy SFFH, bo nie mam ochoty kupować NF dla tych dwóch, trzech opowiadań zagranicznych, które MOŻE wynagrodzą mi męczarnie przy czytaniu opowiadań polskich - widać płytka jestem, bo do mnie nie trafiają.

No cóż - fantastyka, a szerzej - litearatura musi się wiązać z poważnym wysiłkiem, to nie może być tak, że człowiek przeczyta i się ucieszy, musi się głowić nad każdym zdaniem. I otake fantastyke MP walczy :)

Ta, i publikuje wiekopomne dzieła w stylu "Wojny Piekieł" i "Wiecznego Grunwaldu". Tak, uwziąłem się na te teksty, bo są idealnym przykładem tego, czego nie powinno się dawać do czasopisma kierowanego głównie w młodzież. Ja rozumiem, "Czas Fantastyki" okej, ale w NF?

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

do czasopisma kierowanego głównie w młodzież

Ha, ha, ha... To chyba do takiej, co sie za PRLu urodziła... 

@ Maxenicius - wiem doskonale o tym, o czym piszesz, ale wiedza to jedno, a odpowiadania do numery i tak wybiera garstka osób, wedle własnego gustu. Nie słyszałem o żadnych badaniach preferencji wśród czytelników "NF", więc trudno powiedzieć, co by się mogło spodobać szerszemu gronu. Redaktorzy prowadzący dobierają opowiadania, które IM wydają się w jakiś sposób ciekawe. Za to im płacą. A nie za schlebianie gustom gawiedzi. Nie zrozum mnie źle - nie chodzi mi o to, że dobór opowiadań, które spodobałyby się większej liczbie czytelników, jest niemożliwy. Ale niewątpliwie bardzo trudny.

Zresztą, z mojej perspektywy, przekrój tekstów całkiem dobrze wpasowuje się w różne grupy docelowe. Ktoś lubi głębokie wywody? To miał np. "Glinę i krew", "Wojnę piekieł" czy "Dzieci syberyjskie". Dla amatorów luźnej rozpierduchy - "Piekielnicy" na ten przykład. Miłośniku hard sf - a proszę "Obcego w raju". Rozrywkowa fantasy? A od czego Olga Gromyko. Albo "Cudowne źródełko". Historie alternatywne? "Śmierć w Bawarii" się kłania. Trochę flaków z dreszczykiem? No to "Udręczone dusze". Psychologia z nutką moralnego niepokoju? A co, "Kopciuch" czy "Pajęcza matnia", to nie łaska?

Można by tak wymieniać i wymieniać. Jeszcze się takie czasopismo nie znalazło, co by wszystkim (a choćby i większości) w pełni dogodziło. Nawet we wspomnianym w tej dyskusji CDA zdarzają się teksty wołające o pomstę do nieba. Coraz częściej.

Ale rozumiem, rozumiem, każdy by chciał, by to na co wydaje swoją krwawicę, do cna spełniało jego wymagania. Może i kiedyś nadejdą czasy, gdy każdy dostanie takie czasopismo, jakiego będzie chciał. Ale najprawdopodobniej wydarzy się to na świętego nigdy.

do czasopisma kierowanego głównie w młodzież
Ha, ha, ha... To chyba do takiej, co sie za PRLu urodziła...

Mortycjan wiesz jak jest... W tym wieku ludziom zdarza się przechiodzić tak zwaną drugą młodość :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka