- Hydepark: Wybór książki

Hydepark:

książki

Wybór książki

Pytanie jest proste i banalne: Czym się kierujecie przy zakupie/wypożyczeniu książki fantasy, która została wydana przez nieznanego Wam dotąd autora?

Czy wpierw sprawdzacie komentarze na forach, opinię znajomych, czy może sugerujecie się okładką lub opisem z tyłu książki? A może jest to po prostu strzał w nadziei, że trafi się w dzieisątkę?

 

Czekam na burzę mózgów:D

Komentarze

obserwuj

Wydawnictwo i opis z tyłu książki. Ewentualnie jeśli zasłyszałem wcześniej jakieś pozytywne opinie (ale na ogół nie szukam ich specjalnie).

Przyznaję, że dużo zależy od okładki (ot, taka pustota, ale tą metodą poznałam Pratchetta). Zazwyczaj otwieram na dowolnej stronie i ją czytam-jeżeli mi podpasuje, to biorę. Opisem z tyłu nigdy się nie sugeruję, bo tam zazwyczaj jest coś w stylu "Best fantasy ever written" jeżeli chodzi o opinie z jakiś gazet, a same opisy fabuły drastycznie się nie zgadzają z tym co jest w książce. Opiniami znajomych/ludzi z internetu (określmy ich takim zbiorowym mianem) zazwyczaj się nie sugeruję, ponieważ zazwyczaj nie pokrywają się z moją oceną. No, chyba że to ktoś o kim wiem na pewno, że mamy pokrewne gusta. W bibliotece nie medytuję tyle nad wyborem książki, bo jak mi się nie spodoba, to ją przecież oddam nie ponosząc kosztów własnych (a kupowanie książek czyni poważne ubytki w moim skromnym studenckim budżecie, nawet w antykwariacie, więc się sto razy zastanowię, zanim wydam te 30 zł).

Osobiście przede wszystkim polegam na opiniach znajomych o podobnych zainteresowaniach czytelniczych. Rzadko się zawodzę.
Z fantastyki polskiej - jeśli coś dostało Zajdla, to warto do tego zajrzeć.
Z fantastyki rosyjskiej (białoruskiej, ukraińskiej) - jak dotąd nie zawiodłam się na niej, więc często biorę na próbę książki nieznanych autorów, wybierając po zajawce z tyłu i pobieżnym przejrzeniu.
Fantastykę anglojęzyczną, także tłumaczoną, (amerykańską, angielską, kanadyjską, australijską, itp.) biorę wyłącznie poleconą albo też wszędzie reklamowaną, która okazuje się pół na pół całkiem przyzwoitą lekturą albo też frapującym słabością zjawiskiem socjologicznym
Są też oczywiście serwisy typu goodreads, lubimyczytac albo biblionetka, które czasem mają do polecenia coś ciekawego.

Ściągam ebooka z Chomikuja i czytam fragment. Jak mnie zaciekawi, to kupuję książkę (czytanie z monitora boli...).

Czytam pierwsze dziesięć stron. Jak się spodoba, to biorę.

Z polskiej fantastyki mam swoich ulubionych autorów i w zasadzie grono to pozostaje niezmienione. Czasami jakaś przypadkowa książka wpadnie mi w ręce u znajomego, albo przeczytam opis w internecie, ale są to pojedyncze przypadki. Co do literatury zagranicznej czytam to, co akurat reklemują i czasami coś ciekawego się znajdzie.

Jeżeli coś przyciągnie moją uwagę, to otwieram i czytam pierwszą stronę. Biorę, jeżeli mnie wciągnie. W sytuacji, gdy pierwsza strona jest słaba, to daję drugą szansę i czytam do trzeciej. Wtedy albo odkładam na półkę i zapominam o sprawie albo zapamiętuję tytuł w oczekiwaniu na nadmiar funduszy w portfelu. Samo zaś wyciągnięcie ręki po dany tytuł jest kwestią przypadku; kolor, czcionka tytułu, może miejsce na wystawce.

Ja zawsze najpierw sugeruję się okładką i tytułem. Jesli to mnie zaciekawi, czytam z tyłu o czym mniej więcej jest. Choć trafiłem na parę pozycji, których streszczenie z tyłu tomiszcza nijak miało się do faktycznej zawartości...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

COŚ musi przyciagnąć uwagę. Czasem okładka, czasem tytuł, a czasem gdzieś o uszy obije się nazwisko autora.  Potem czytam pierwszą i losową stronę. Jak zaciekawi i styl podpasuje, kupuję. Biorę też pod uwagę zdanie kilku znajomych, ale nie na zasadzie: "to jest fajne, kup" i kupuję, ale zwracam uwagę i postępuję jak powyżej. Ewentualnie pożyczam od nich. Bywa, że nawet jak przeczytam pożyczoną, to i tak kupię dla siebie. Miałam tak z Łukjanienką na przykład.
Bywa, przyznam, że zainteresuje mnie recenzja (rzadko je czytam, ale zdarza mi się), ale też nie kupuję od razu, tylko sprawdzam.

Najpierw czytam streszczenie z tyłu. Później jedną-dwie strony z początku, a następnie losowo otwieram w środku i czytam jakiś fragment. Muszę wiedzieć, czy styl autora do mnie przemawia. Jeżeli tak, w tedy stawiam na intuicję. Jeżeli myślę, że może to być fajna historia od samego początku (od wzięcia książki do ręki) to biorę, jeżeli jednak pojawi się wahanie, czy na pewno się opłaca wydawać na to pieniądze, to wolę zapamiętać tytuł i poszukać w bibliotekach. Oczywiście okładka też stanowi pewne pole odniesienia, ale staram się na to nie zwracać szczególnej uwagi. Nie kieruję się też napisami: "Taki a taki pisarz poleca..." bo co z tego, że mogę lubić jego książki, skoro gust czytelniczy możemy mieć różny. Jak na razie system nie zawiódł.
W bibliotece czytam po prostu streszczenie z tyłu.

Nigdy nie czytam opinii o książce przed przeczytaniem jej- w zwyczajnej obawie, że gdzieś w podświadomości zostanie jakieś uprzedzenie, bo ktoś gdzieś napisał, że mu się nie podobała. Opis na okładce, owszem- ale tylko ze względu na poznanie zarysu fabuły. Liczę więc zazwyczaj na szczęśliwy traf, nie zawsze się udaje, ale jakiejś wprawy przez lata nabrałam:P
Jedyne co mechanicznie biorę pod uwagę, to wydawnictwo. Są takie przy których opis książki nówiący jaka to jest  "rewelacyjna!" oznacza, że w ogóle nie należy jej brac do rąk.

Czytam recenzje (nie będę ukrywał, że zwykle na "Esensji"). A w bibliotece często kieruję się opisami na okładce. Przy czym jeżeli jest to fantasy, to opis zazwyczaj mnie zniechęca, bo wolę science-fiction. :D

Wiem, że nie jest to najmądrzejsze, ale zazwyczaj kieruję się wyglądem okładki. ^^ I cóż, do tej pory zawiodłam się tylko raz (w przypadku "Załatwiaczki", książka mnie nie zadowoliła), za to w ten sposób poznałam Opowieści z Narni (moją uwagę zwrócił tom "Srebrne Krzesło"). Tak samo poznałam dzieła Terrego Pratchetta, lubię koty, więc kiedy trafiłam na "Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury" nie zastanawiałam się ani chwili. ;)

Czytam kawałek, często ze środka książki, na ogół w Empiku. Przy wypożyczeniach sprawa jest prostsza - jeśli książka mi się nie spodoba, po prostu nie doczytam. I tu często kieruję się pierszym wrażeniem: okłdką, kilkoma zdaniami z pierwszej strony.

Ach.. co do Empiku, to jest to najwspanialsze miejsce na ziemi :D Rozważałam nawet z koleżanką zamieszkanie tam na stałe ;)
Ps. A tak na poważnie, to zawsze jak jestem w jego okolicy, to choćbym nie wiem jak się opierała, zawsze prędzej czy później tam wlezę ;)

U mnie na pewno okładka. To takie pierwsze wrażenie, jak w spotkaniach z obcymi ludźmi. Dużą wagę przywiązuję do wydawnictwa, stosują również metodę już wymienianą. Mianowicie czytam parę losowych stron, jeśli styl, ogółem szczątki fabuły czy postaci mi się podobają, kupuję.

Ja też stosuję praktykę z ebookami :)

stosunek ceny do ilości stron - kryterium wyboru książki przed dłuższą podróżą koleją :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Na szczęście są stragany antykwaryczne i tzw. "Kartony z książkami za złotówkę" :)

Zawartość tych kartonów niestety często mnie rozczarowuje. Za to na większości dworców są już księtarnie. Kupuję książkę na podróż i po przeczytaniu decyduję, czy chcę ją sobie zostawić, czy wystawić na allegro w ramach wietrzenia półek.

Kartony kojarzą mi się raczej z kiepskimi romansidłami i podrzędnymi SF o zielonych ufolutkach z marsa... ;)
Antykwariat fajna sprawa, kiedyś sprzedając podręczniki całkiem przypadkiem trafiłam na naprawdę fajną książkę o sztukach walki, z rysunkami, więc można było podstawowych chwytów się nauczyć z niemal każdej dziedziny walki. Pewnie jakby poszukać to i fantastyka fajna się trafi. ;)

E tam, czasem można znaleźć coś dobrego. Moją największą zdobyczą był "Stan zagrożenia" Sawaszkiewicza za całe
1.50 zł.

A ja w ten spossób uzupełniam sobie klasykę. Za złotówkę znalazłam tam też "Kalendarz Gildii" Pratchetta. Ale której, to nie powiem :P

Antykwariaty sa ok. Też parę razy niezłe perełki wygrzebałem za bezcen.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Może to trochę głupie, ale jak wybieram książki fantastyczne, których akcja jest osadzona w innym świecie to sprawdzam czy mają mapę. Jak mają to są świetne i to mi się już parę razy sprawdziło. :D

@ kubek7895 To znaczy, że nie przeczytałeś nic Sapkowskiego?

Nowa Fantastyka