- Hydepark: TEORIA PISANIA

Hydepark:

inne

TEORIA PISANIA

No nie napiszę tu zbyt dużo, bo tej treści WCIĄŻ niedawno się edytować. :) 

 

Tak P. S. 

A skoro tak: zauważ Drogi Przyjacielu  Berylu, że wreszcie! po tylu napomnieniach, zakwalifikowałem wątek NIE jako "czasopisma" :) Choć nie jestem teraz do końca pewien, czy brałeś pod uwagę, że chciałem, ale nie miałem możliwości... Z uwagi na pewne braki ;D

Cóż, zmierzając do tematu... :) 

 

Komentarze

obserwuj

O szlag! Napisałem "nie da się" a wyszło " niedawno" ;)  Nie da się poprawić... :/

Niemniej, kontynuując ten wątek dedykowany pewnym tekstom... 

I już wiem, że wielu z czytających od razu pomyśli o sobie w tym momencie ;) 

Zupełnie nie doceniając mojej ksobnej megalomanii ;D (nawet to Ich nie odstraszy...) 

 

Czyli już tak na serio, pytanie brzmi: 

 

Dlaczego piszemy? 

Dlaczego raz lepiej, raz gorzej? 

Od czego to zależy? 

Czy w ogóle warto? 

Przecież można tak wiele zrobić, zamiast siedzieć na klawiaturą... 

 

No i NAJWAŻNIEJSZE, czy pisanie to ucieczka, czy powrót do rzeczywistości? 

Skoro pochłania tyle czasu warto chyba podyskutować.... 

:) 

 

Podyskutować merytorycznie i nie, bo merytoryczność nie jest celem. 

 

Tu coś, co skłoniło mnie do dyskusji na ów temat: 

Nauka mówi tak:  https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3830620/

 

Czyli, w skrócie, z życiowym stresem radzą sobie lepiej Ci, którzy potrafią go wyrazić w słowach, niekoniecznie mówionych :) 

 

 

No i NAJWAŻNIEJSZE, czy pisanie to ucieczka, czy powrót do rzeczywistości? 

To jest imo świetne pytanie i chciałabym usłyszeć, co mają na ten temat do powiedzenia użytkownicy. Szkoda, Lisie, że nie mogłeś się powstrzymać i musiałeś opakować temat tego wątku w cztery pełne lania wody posty, które jeśli coś wywołają, to przede wszystkim besztanie Beryla :(

 

A żeby całkiem nie offtopować, to dorzucę swoją cegiełkę i załączę link do Efektu Sylvii Plath. Jako że to nadal tylko teoria (choć poparta niezłymi badaniami) to ciekawa jestem, co o niej sądzicie.

www.facebook.com/mika.modrzynska

I już wiem, że wielu z czytających od razu pomyśli o sobie w tym momencie ;)

Dobre, naprawdę dobre. Uśmiałem się. Ostro poszedłeś. ;)

 

Pisanie bywa orzeźwiające. ;)

 

Szkoda, Lisie, że nie mogłeś się powstrzymać i musiałeś opakować temat tego wątku w cztery pełne lania wody posty, które jeśli coś wywołają, to przede wszystkim besztanie Beryla :(

Eeee, nie... ;D

Mam wrażenie, że świetnie wyważyłem, że ktoś empatyczny mi pomoże w przeciwwadze :) 

Blackburn, chyba już ten wątek, byś napisał to, co chcesz :) 

Opcja edytowania komentarzy aż tak Cię brzydzi, że chcesz, żebym usunął to konto pośrednio z tego powodu?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dlaczego piszemy?

Bo to fajne zajęcie. Relaksuje, pozwala się rozwijać, można wywalić wszystkie myśli na papier. 

Wiadomo – czasami szlag może trafić, jak słówka nie układają się w zdania, ale samo rozwiązanie problemu przynosi niemałą satysfakcję. 

...czy pisanie to ucieczka, czy powrót do rzeczywistości? 

Jaka tam ucieczka... Raczej spacerek dla przyjemności :)

 

PS. Nie, Lisie, nie pójdę na rynek ;)

Dlaczego mam wrażenie, że ten temat to jakaś osobista wycieczka a nie próba rozkręcenia sensownej dyskusji...

 

Ale na temat (albo nie na temat). Nawiązując do teorii wspomnianej przez Kam. Ja bym się zastanawiała czy nie jest odwrotnie, że osoby bardziej wrażliwe, podatne na choroby psychiczne (takie jak depresja) częściej nie sięgają za pióro? I czy nie dałoby się tego samego powiedzieć o ludziach sztuki/ filmu? Poza tym w przypadku kobiet piszących warto również wziąć pod uwagę czasy w jakich tworzyły. Chociażby przełom XIX/XX wiek. Sam fakt tego, że myślenie, czytanie i pisanie mogło zostać uznane za niebezpieczne, a lekarstwem na depresję był odpoczynek pozbawiony jakiejkolwiek aktywności intelektualnej. To raczej nie jest tak, że kobiety zaczynały pisać i nagle popadały w depresję...

 

It's ok not to.

Dlaczego mam wrażenie, że ten temat to jakaś osobista wycieczka a nie próba rozkręcenia sensownej dyskusji...

 

To ciekawe pytanie :) 

Jeśli już tak piszesz, to może zdobądź się na większą jasność niż insynuacujność, która chyba Ci nie bardzo pasuje... 

Zatem w czyją osobistość jest to wycieczka, Twoim Zdaniem,  Dogs? 

:D

 

Gdyby ten temat był próbą rozkręcenia sensownej dyskusji, to odniósłbyś się Fantastyczny Panie Lisie, oczywiście moim Zdaniem, również do merytorycznej części mojej wypowiedzi ;D

 

 

 

Wiadomo – czasami szlag może trafić, jak słówka nie układają się w zdania, ale samo rozwiązanie problemu przynosi niemałą satysfakcję. 

Zdecydowanie. Fajnie jest mieć skończony tekst :D

It's ok not to.

Gdyby ten temat był próbą rozkręcenia sensownej dyskusji, to odniósłbyś się Fantastyczny Panie Lisie, oczywiście moim Zdaniem, również do merytorycznej części mojej wypowiedzi ;D

Ten argument nie ma zupełnie sensu :) 

Jak Ty to robisz FPL, że piszesz składne i ładne, przejrzyste i jedwabiste opowiadania, a Twoje posty to często jakiś nieczytelny słowotok, urywane frazy, niezrozumiałe gmatwanie dla samego gmatwania?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Zacząłem pisać w celach terapeutycznych, dla siebie. Ale tak mi się to spodobało, że zacząłem sobie wyobrażać niestworzone rzeczy, np. że wydam książkę i zarobię krocie! Ostatnie miesiące przyniosły gorzkie rozczarowanie, gdy dotarło do mnie, że po prostu słaby ze mnie pisarz. Obecnie piszę dla zabicia czasu, ale już nie mam tej frajdy co dawniej. Może dlatego, że lubię, jak coś ma cel, a pisanie w moim przypadku do niczego nie prowadzi.

Teoria o podatności poetek na choroby jest dla mnie niezbadaną ziemią, bo nie znam żadnej poetki, a po drugie nie cierpię poezji.

czy pisanie to ucieczka, czy powrót do rzeczywistości? 

To trochę zalatuje patologią. Dlaczego to ma być ucieczka? Może niektórzy tak to traktują, ale myślę, że to margines. Co do powrotu do rzeczywistości to już w ogóle nieporozumienie na stronie poświęconej fantastyce :) Poza tym sugeruje, że ktoś faktycznie ma poważne problemy psychiczne, żeby pisanie przywróciło go do świata.

Dlaczego raz lepiej, raz gorzej? 

Z pisaniem jak ze zdrowiem. Czasem dopisuje, czasem nie. Poza tym, pisanie wymaga zaangażowania (jak wszystkie pasje) i czasu, a tego nie zawsze mamy pod dostatkiem. Najlepiej mnie zrozumieją osoby z małym dzieckiem w domu :)

Czy w ogóle warto?

No cóż, lepsze to niż chlać czy ćpać. Gorsze od ruchu fizycznego i zdrowej diety, szczególnie niebezpieczne dla kręgosłupa, nadgarstków i d... pupy :) O oczach nie wspominając. Ale to również dobry sposób na rozwijanie się intelektualnie i kreatywnie. Aczkolwiek nie zawsze, wystarczy, że nie lubimy krytyki, albo piszemy wyłącznie do szuflady, nigdy nie pokazując komuś naszych dzieł.

Fajnie tak prowadzić dyskusję z samym sobą :D

 

A ja zadam pytanie od siebie. Żyjemy w czasach Internetu, krótkich wiadomości, newsów, do tego jesteśmy wręcz zalewani informacjami. Czy pisarstwo w obecnej formie przetrwa? Nie pytam o formę książki, bo wiadomo, że papier w końcu zostanie wyparty, ale raczej o treść powieści, jej długość, prostolinijność, itp.

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

Skull ustawiasz za cel portalowe piórka lub publikacje w ezinach / w NF(?) i ciśniesz ;-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Tak cisnąłem, że została dymiąca czacha :)

Oczywiście zaproponowany cel nie jest zły, ale przy obecnym moim poziomie nieosiągalny, a nie wiem, jak (o ile) mogę podnieść swoje umiejętności. “Samo pisanie” nie wystarczy.

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

To trochę zalatuje patologią. Dlaczego to ma być ucieczka? Może niektórzy tak to traktują, ale myślę, że to margines. 

Tu odpowiedź wydaje mi się dość prosta, szczególnie jeśli chodzi o fantastykę :) . Zresztą dość podobna do sensu czytania tylko jakby level up. Poswiecanie czasu na wymyślaniu nieistniejących bohaterów, zdarzeń, światów trudno przecież uznać za pobyt w realu. Niezależnie od tego jaką motywację przypisuje sobie piszący. Czy to patologia. Jeśli tak to dość powszechna :), więc to raczej złe słowo. 

 

 Poza tym sugeruje, że ktoś faktycznie ma poważne problemy psychiczne, żeby pisanie przywróciło go do świata.

No to akurat  stoi w sprzeczność z przytoczonym we wstępie badaniem ;). Wydaje mi się, że jednak tak, gdyż pisanie pozwala na przemyślenie pewnych rzeczy, w sposób niekoniecznie uswiadomiony.

Oczywiście nie wszyscy autorzy SF mają "poważne problemy psychiczne", ale jeśli już spojrzeć statystycznie, to osoby nazwijmy to w jakiś sposób "zaburzone" są  wśród  nich nadreprezentowane, weźmy chociaż P. K. Dicka, czy Kinga. Jest też udowodnione, że ogólnie wśród tzw twórców częściej występuje depresja, czy zaburzenia lękowe. 

 

Patrząc w ten sposób, znaczy poprzez pisanie jako proces terapeutyczny rozwiązywania wewnętrznych konfliktów nasuwa mi się oczywiście, jak nie trudno zgadnąć sam Lem. :) 

 W jego twórczości wiele jest odniesień mniej lub bardziej zawoalowanych do rzeczywistości. W części świadomych w części jednak dość sporej nie. Gdyż myślę, że sam być może się zdziwił do jakich dochodził wniosków. 

Weźmy np. Eden. bo to dość prosty przykład. Mamy tu ekipę naukowców, ladujących na obcej planecie. Pomijając wątki poboczne, napotykają tam masową eksterminację autochtonow, przez grupę "uprzywilejowaną". Mamy rowy wypełnione zmasakrowanymi ciałami. Powstaje hipoteza, że jedną z przyczyn eksterminacji mogą być różnice genetyczne, tzn. "genetyczna gorszość ofiar". Naukowcy jednak dochodzą do wniosku, że nie powinni interweniować, gdyż mają za małą wiedzę o tym, co tu tak naprawdę się dzieje, za mało znają tę obcą cywilizacje by móc wyrobić sobie zdanie. 

Cóż, ten wątek w świetle wojennych przeżyć Lema, który sam przecież należał wtedy do istot gorszych genetycznie, wydaje mi się tak niewłaściwy i w zasadzie smutny, że sądzę, że gdyby był świadomy tego, co pisze i o czym, Eden wyglądałby zupełnie inaczej. :) 

 

 

To ja się zapytam konkretnie o słowo "ucieczka", bo zawsze mnie to zastanawiało. Wszyscy używają go w tym kontekście na automacie, bo taki akurat zwrot się przyjął, czy serio tak nie lubicie rzeczywistości, że musicie od niej uciekać? Bo jeśli to drugie, to trochę to smutne. Dla mnie pisanie i czytanie to po prostu ulepszenie mojego świata, dodanie do niego nowych, świetnych elementów. Coś jakby dodatkowy mod do gry, którą i tak lubię. Perspektywa, że ktoś miałby zarzucać mi konkretnie ucieczkę, zawsze budziła we mnie bardzo mocny wewnętrzny sprzeciw. Ja rozumiem, że niektórzy nie mają łatwo w życiu, ale zwrot jest używany naprawdę często, a akurat osoby piszące chyba zastanawiają się czasem nad słowami.

Dla mnie pisanie i czytanie to po prostu ulepszenie mojego świata, dodanie do niego nowych, świetnych elementów. Coś jakby dodatkowy mod do gry, którą i tak lubię. Perspektywa, że ktoś miałby zarzucać mi konkretnie ucieczkę, zawsze budziła we mnie bardzo mocny wewnętrzny sprzeciw. 

Może to kwestia nomenklatury.

Może "modyfikacja świata" jest rzeczywiście lepsza niż "ucieczka". 

Więc może Ci, którym taka definicja pisania bardziej odpowiada, niech po prostu mówią, dlaczego mają potrzebę ten Świat modyfikować :) 

@Teyami:

Polać jej!

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

Hmmm, czy ja dobrze rozumiem, że pisząc, że pisanie jest "ucieczką" zaraziłem wiele osób :) 

A czego się spodziewałeś? Może jeszcze napisz, że publikowanie zmyślonych historyjek na łamach kolorowego czasopisma nie wydaje się zbyt dojrzałą życiową aspiracją.

Ludzie mają bardzo wrażliwe uczucia i trzeba o nie dbać. Odrobinę empatii, na litość boską.

na emeryturze

O, Gary! ;) 

Cóż zrażanie do siebie jest moją specjalnością.

Ale akurat trochę nie przewidziałem... :) 

 

Nowa Fantastyka