- Hydepark: Nowa Fantastyka Wrzesień 2010

Hydepark:

czasopisma

Nowa Fantastyka Wrzesień 2010

Niestety wraz z początkiem września kończą się wakacje i czas wracać do codzienności. Tymczasem można już dostać wrześniową NF, którą będzie można poczytać podczas coraz chłodniejszych wieczorów. Jak Wam się podoba ten numer? Które opowiadania są godne przeczytania? Wyraźcie swoje zdanie.

Pozdrawiam.

Komentarze

obserwuj

Ha! Ja jeszcze się wakacjami cieszę cały miesiąc!
I na razie tylko tyle mam do powiedzenia, NF zazwyczaj kupuję w okolicach 15 każdego miesiąca ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Też mam jeszcze miesiąc wakacji! Studenci górą. ;p
Ale wiadomo, o co chodzi z tym końcem wakacji, wiadomo.
Jeszcze nie czytałam i tylko spamuję tutaj. Udało mi się przejrzeć i znaleźć stronę z nazwiskami wyróżnionych (moja póżność domagała się nakarmienia ;) ). Małe to to trochę, ale jest :D Nie narzekam.

Redil, dzięki za założenie tematu (podpinam wyżej) i zapraszam do dzielenia się wrażeniami (niech no tylko dj Jajko przeczyta ten numer, to też dorzuci swoje trzy żółtka)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

A ja w kioskach to tylko sierpniowy i WS znalazłem : /

Też nie mogę dostać nigdzie nowego numeru, w kioskach nadal tylko sierpniowy, skandal!!

Powinien już być dostępny.
Może wykupili? :D

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ja specjalnie zamówiłem w moim lokalnym kioseczku, ale jeszcze im nie przysłali :(.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

O, znowu okładka, która sprawi, że przy kupowaniu będą się dziwnie ludzie patrzeć :D

Buuu... Myślałam, że już zobaczę jakieś opka naszych wyróżnionych... :(

meraxes, no kolorowe to-to jest ;d pamiętam jak czytałem w autobusie numer z wampirami jak ludzie się ze zgrozą wpatrywali w okładkę :]

Bynajmniej nie zniechęcony okładką, zapoznałem się z zawartością numeru. Numer okraszony inskrypcją "Z piekła rodem", więc otwierając go, porzuciłem wszelką nadzieję. I dobrze, bo nie zawiodłem się. Za bardzo.

Publicystyka

W artykule "Piekło jest we mnie" Przemysław Pieniążek bierze na warsztat bohaterów fantastyki naznaczonych infernalnym piętnem - by wspomnieć tylko Solomona Kane'a, Constantine'a, Spawna czy Hellboya. Jak zwykle, na trzech stronach trudno pokusić się o rozwinięcie tematu, wyszła więc wyliczanka z opisem. Strawne, do przeczytania i zapomnienia.

"Piekielne wojny (bez których nie byłoby SF)"
Michała R. Wiśniewskiego to przekrojowa analiza fantastyczno-naukowych bojów na wyniszczenie prowadzonych na łamach powieści, na ekranach kin i telewizorów. „War, war never changes" przypomina autor sławetne słowa z serii gier Fallout, po czym udowadnia, że jest zgoła inaczej. Nie powiem, przeczytałem z zainteresowaniem.

Wywiad z Maciejem Parowskim
odsłania po części kulisy powrotu Funky'ego Kovala po latach absencji. Warto przeczytać, by dowiedzieć, co ma wspólnego cykl Polcha, Parowskiego i Rojka z Matrixem, kto oprócz Amerykanów kupił prawa do ekranizacji (i nie zapłacił), przed jakimi trudnościami stanął scenarzysta piszący pośród innej rzeczywistości za oknem i dlaczego z tria twórców nad nowym wcieleniem Funky'ego pracował tylko duet Polch-Parowski i co ten ostatni myśli o internetowej aktywności twórców i krytyków.

Na koniec - „Niemcy muszą zwyciężyć, czyli inna bitwa o Anglię". Agnieszka Haska i Jerzy Stachowicz opisują niegdysiejsze brytyjskie publikacje traktujące o inwazjach wrażych sił na Wyspy. I to Brytyjczycy zawsze dostają wciry. Jak zwykle nie brakuje ciekawostek, aż sam poczułem zew krwi i już, już miałem się porwać z szabelką, by rzezać flegmatycznych angoli i topić ich w herbacie.

Proza polska


„Wojna piekieł"
młodego Grzegorza Sendy to kawał znakomitej literatury. Tak przynajmniej twierdzi redaktor Parowski, cytując za rednaczem z werbalnej zapowiedzi numeru: „ostatnim tak mocnym debiutem był debiut Jacka Dukaja sprzed wielu lat". Nie powiem - ma chłopak nieprzeciętny talent literacki, ale choć przeczytałem to opowiadanie dwa razy, to nawet teraz nie potrafiłbym opisać, o co w nim chodzi.

Elegant, syn Sważycy, potomek Sarmatów, mężny farys patriotycznego uniesienia i zaprzysięgły antysemita prowadzi bój z bez mała całym otaczającym go światem, który początkowo przypomina skrzyżowanie Rzeczpospolitej z czasów belle epoque z okupacyjną rzeczywistością wojennego getta, w której rej wiodą „czteroczwórkowcy" (kolaboranci pilnujący porządku), niejaki Wilczur, łysy doktor -szaman trzęsący miastem, a nawet imć Skurwysyn, chojrak w metalowej zbroi. Gdzieś tam w tle przewija się ukochana bohatera, nadobna Judyta i jego koledzy z „bojówki" elegantów, która najpierw sama spuszcza wpierdol innym, by potem sama się wykrwawić. Jeśli powyższy opis wydaje się skomplikowany, to poczytajcie opowiadanie, gdzie nic nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Czytało się niezgorzej, ale przyznaję: za głupi jestem, żeby się jarać kilkunastoma stronami opowieści o wojnie piekieł rodem z sennych koszmarów. I pewnie za to będę się smażył na wolnym ogniu w którymś z ostatnich kręgów Inferna. Chyba, że założenie było takie, bym czytając to przeszedł istną gehennę. No, jeśli tak, to zwracam honor. Za formę daję 5, za przyswajalność - 1.

Czytając dział Miniatury literackie nielicho się zdziwiłem. Doborem tekstów znaczy. Bo niby fajne, bo niby krótkie, bo niby Grzegorz Janusz, ale zupełnie mi nie podeszło. Z miniaturek Janusza zapamiętałem tylko dość obrazoburcze spojrzenie na powstanie mitu o ukrzyżowaniu Jezuska, reszta to niestety jeden wielki ziew. Z reszty opowiadań najbardziej zaskakują bodaj „Wiem, kto jest mordercą" Filipa Haki, w którym to tekście autor stosuje całkiem zmyślny zabieg literacki; oraz „Szatnia" Piotra Rożogi, groteskowa satyra apokaliptycznych wizji. „Mała, chińska osobowość" Jarosław Klonowskiego - wariacja na temat wirtualnej rzeczywistości, może być. „Nowy szczegół" Aleksandry Raszki - pół strony pitolenia, które można by streścić jednym zdaniem. „Animowana chusteczka" - tylko dla melomanów, bo reszta tekstu to „do ch...usteczki" nie podobna.

Proza zagraniczna


„Obcy w raju" Edwarda M. Lernera to hard sf w może nie najlepszym, ale dobrym wydaniu. Iście rajska planeta Eden, do której dociera wyprawa badawcza w poszukiwaniu Pionierów, prastarych ludzkich kolonistów, którzy po wyniszczeniu Ziemi ruszyli na podbój wszechświata na pokładach statków pokoleniowych. Biolożka Amanda ląduje na powierzchni i dokonuje rekonesansu, podczas gdy jej mąż Cameron, złota rączka techno archeologii, zostaje na orbicie, próbując zgłębić archaiczne archiwa zdezelowanego statku Pionierów. Początkową sielankę zakłócają dramatyczne wydarzenia, a atmosfera gęstnieje z minuty na minutę. Lerner umiejętnie buduje nastrój zagrożenia, zrazu tajemniczego, zręcznie dozując prawdę o planecie i przyczynach upadku zaawansowanej cywilizacji Pionierów. Fabuła trzyma w napięciu, potęguje suspens, w oczekiwaniu na epilog zmagań dwójki bohaterów z piekielnym rajem.

Protagonistą opowiadania „Śmierć w Bawarii" S. Andrew Swanna jest Otto Schedel, detektyw norymberskiej policji miejskiej, zawezwany, by zbadać przypadek samobójstwa jednego z emerytów. Rzecz dzieje się w Niemczech, roku pańskiego 1942, w alternatywnej wersji rzeczywistości, w której Hitler nigdy nie doszedł do władzy, a stery rządów przejęła Federalna Partia Komunistyczna. I jak to w życiu bywa, z początku oczywista sprawa nabiera rumieńców. Swann stworzył ciekawą otoczkę opowieści, wprowadzając na scenę dziejów przekonywający ustrój, z całym dobrodziejstwem marksistowskiego inwentarza. I choć sama fabuła niczym nie zaskakuje (ot, zwykła opowieść Chandlerowska), to siłą opowiadania jest właśnie wykreowany na jego potrzeby świat. Tak mnie jednak zastanawia, czy ten Steven Swinarski to nie ma czasem jakiś polskich korzeni, hę?

Gdybym miał wybrać, które opowiadanie z wrześniowego numeru NF najbardziej przypadło mi do gustu, miałbym nie lada zagwozdkę. Oba opowiadania zagraniczne idą łeb w łeb, ale koniec końców postawiłbym na „Obcego w raju". Ale nie powiem, zachęciły mnie do sięgnięcia po nową serię pod auspicjami NF, w której ukażą się dzieła tych dwóch zagranicznych twórców. O tym polskim opowiadaniu pisałem wyżej - fajnie napisane, ale nie znoszę, jak się mnie katuje niemiłosiernie onirycznymi wizjami. Nie trawię i już.

Angoueleme:
-> Buuu... Myślałam, że już zobaczę jakieś opka naszych wyróżnionych... :(

Albo coś totalnie pokręciłam, albo w numerze jest to "Mała chińska osobowość".

No faktycznie jest. Trochę dziwne, bo autor chyba nie został wyróżniony srebrnym piórem?

Teraz to chyba już nawet złotym. Wszak opublikowany.

Nie. W profilu autor ma tylko brązowe piórko. Nigdy nie dostał srebrnego.

Pewnie wysyłał od razu do Parwoskiego, a nie bawił się w wyróżnienia na stronie. Tak przecież też mozna i niektórzy tak robią.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

*Parowskiego, zaspany jeszcze jestem :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fasoletti:
Pewnie wysyłał od razu do Parowskiego, a nie bawił się w wyróżnienia na stronie. Tak przecież też mozna i niektórzy tak robią.

Wydaje mi się, że w pisie jest ino lekko zmieniona wersja "Małej chińskiej osobowości", czyli tekstu, który został wrzucony na stronę NF. A zatem: autor nie wysyłał do tekstu bezpośrednio do Parowskiego, tylko został wyróżniony na portalu... A zo za tym idzie, chyba piórko powinno mu się zmienić na złote. Przynajmniej tak myślę. :D

* piśmie (i inne literówki), przepraszam. :D

Opowiadanie kolegi Klonowskiego było wyróżnione na portalu NF. Jak najbardziej słusznie zresztą, ale brązowym piórkiem, a nie srebrnym. Wynika z tego, że redakcja sama też dobiera sobie teksty do publikacji i że brązowe piórko wcale nie oznacza, że jeszcze nie można być opublikowanym, a srebrne nie gwarantuje, że się opublikowanym będzie. ;)

@M.Bizarre i Zico: A jak to jest u was? Zaproponowano wam już coś? Kiedy ujrzymy was na Łamach? :)

Post mi wsysło? Hmmm. Dziwne. Ponoć NF nie publikuje opowiadań, które już sie gdzieś pojawiły, no ale nie wiem na ile to prawda. Jak widać publikuje, więc może faktycznie, jesli tekst na stronie jest dobry, to i w piśmie zagości.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Z "Małą chińską osobowością" jest tak. Najpierw tekst dostał red. Parowski. Potem Jarek Klonowski zamieścił tekst tutaj. Parowski mimo wszystko dał ten tekst do papierowej "NF". Tak czy siak, przy tekście należy się złote piórko. Które dostawiam. :)
Pozdrawiam. 

I żeby była jasność. Jeśli zapraszamy autora do współpracy, to prosimy go o nowy, nie publikowany tekst. Z "Małą chińską osobowością" to był WYJĄTEK. Tak to proszę traktować. :)

Przeczytałem, niestety, nowy numer.
Nie wiem, czy to jakaś moja wada, czy są jakies inne przyczyny, ale od Wojny Piekieł odbiłem się identycznie jak wcześniej od kawałka Szczepana Twardocha. Ponieważ sama redakcja twierdzi, że tematyka jest zbliżona, to byłbym w stanie uznać, ze to jakaś wrodzona niechęć do badań nad duszą Polaka/człowieka, ale opowiadanie Orbitowskiego przeczytałęm bez bólu zębów.
Potem były minitaury - Grzegorz Janusz jak zwykle kiepski, opowiadanie o nowej powieści kryminalnej, w której czytelnik jest mordercą, równie słabe, świetne na tym tle Szatnia oraz Mała chińska osobowość. O Animowanej chusteczce trudno mówić, bo nijak nie zrozumiałem, co to robi w druku.
Niestety, nie było lepiej w opowiadaniach zagranicznych. "Obcy w raju" byłoby świetnym opowiadaniem o szaleństwie ekologicznym, jakie ogarnia ludzi, zwłaszcza w zamkniętym ekosystemie - ale pod warunkiem, że napisałby je lepszy pisarz. Śmierć w Bawarii, najlepszy z dłuższych tekstów, ma jedną wadę - mianowicie nie zrozumiałem, po co powstało to opowiadanie. Skoro komuś chce się wymyślać świat na nowo, niechże będzie ku temu jakiś poważny powód. Być może dla Amerykanów informacja, że nazistom byłoby bardzo blisko do komunistów oraz że istnieją mniej i bardziej nacjonalistyczne odmiany komunizmu, jest odkryciem. Dla mnie niespecjalnie.
Dobre za to teksty publicystyczne. Wprawdzie mam nieco zastrzeżeń co do tekstu o wojnie i fantastyce - bo miałem wrażenie, że zjawiska ostatnich lat zostały w nim przemilczane albo ledwie wspomniane, ale i tak jest dobrze. O wiele wiecej wątpliwości budzi wywiad z panem M. Parowskim o Funkym Kovalu. To jest tekst dla oddanych fanów. Ja np. nie wiem, kto to jest Rody - a dokłądnie nie wiedziałem tego w chwili czytania tekstu. Tak samo jak nie wiem, co dokładnie stało się z Funkym i Amerykanami. Ktos kupił prawo do scenariusza? odpowiedź pojawia sie dopiero w środku tekstu.

Nie staram się w jakikolwiek sposób bronić, ale wydaję mi się, że robienie wywiadu właśnie skierowanego do oddanych fanów, miesiąc przed wskrzeszeniem serii, jest całkiem logicznym posunięciem. To oni oczekują i najbardziej się obawiają i to oni są głównym "targetem" artykułów o Funky Kovalu.

@Angoueleme: w odpowiedzi na twoje pytanie (sorry, że późno, ale ostatnio stronkę pobieżnie oglądam), to powiem tyle: opowiadanie powstało, zostało też poprawione i przyjął je redaktor Parowski. Co do gdzie i jak, przekazywanie takich informacji chyba powinno zostać w gestii redakcji :) (zwłaszcza, że, przyznam się bez bicia, sam nie dopytywałem się zbyt uporczywie)

Korzystając z tego, że się pojawiłem, to pozwolę sobie na małe pytanko, skierowane do ludzi, którzy czytali moje historyjki o Gorgio (jeśl w ogóle tacy są ;)). Otóż przeglądałem sobie moją cyfrową szufladę z piętrzącymi się powoli w cyfrową stertkę tekstami i zorientowałem się, że mam tam jeszcze jeden, całkiem czytalny, kawałek o Burdelmistrzu. Jako, że nawiązuje on tak czy owak do poprzednich trzech, wydaję mi się, że nie ma sensu go posyłać gdzie indziej w oderwaniu od reszty, tylko opublikować tu, w ramach np. przypomnienia o istnieniu mojej osoby :) Są zainteresowani?

Numer kupiłam. Z sentymentu dla tej strony - i cóż, upewniłam się tylko, że jednak NF nie jest dla mnie;p
Wywiad faktycznie głównie dla fanów, może to i logiczne, ale ja fanką nie jestem, jak wydawano Funky'ego (...i to drugie wydanie)to ja raczkowałam. Publicystyka ujdzie, przeczytało się. Opowiadania... cóż, ja powtórzę za panią Brzezińską "Niech żyje fantastyka rozrywkowa!". Te ambitne, poważne teksty do mnie nie trafiają, widać jestem na nie zbyt ograniczona;P Miniatury przeczytałam (Mała, chińska osobowość najlepsza), Wojny piekieł nie zdzierżyłam, głowa rozbolała mnie w połowie lektury.
Pozostanę jednak przy SFFH, a po NF sięgnę, jak się ukażą teksty naszych piórkowiczów;p A tak przy okazji, w tym miesiącu wyróżnień nie będzie?

M. Bizzare, ja tam chętnie przeczytam;p Ale nie opłaca ci się bardziej próbować gdzieś papierowo jednak?

M. Bizzare - to naprawdę jest łatwizna, tak skonstruować pierwsze pytanie ewentualnie dołożyć przypis ze strony redakcji, aby tekst był pojmowalny dla wszystkich. Oddani fani nie zauważą, że dowiadują się jeszcze raz tego samego, a tacy mniej oddani nie będą się czuć dziwnie.

Maxencius - Tak, zgodzę się z tym, da się zrobić. De facto chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby coś takiego - tekst wprowadzający w zagadnienie dla nowych i wywiad bardziej dla zorientowanych w temacie.

Isenna - Niby możnaby to gdzieś wysłać, ale po pierwsze wymagałoby to wprowadzenia w fabułę tych, co nie czytali, a to co mam raczej się nie nadaję, a poza tym i tak mam kilka świeższych tekstów, które chętniej bym widział na papierze - nie żeby Gorgio był zły, ale akurat wolałbym na dzień dzisiejszy publikować mniej humorystyczne rzeczy.
Się zobaczy, jak mawiają :)

Nowa Fantastyka