- Hydepark: Klisze w cyberpunku

Hydepark:

czasopisma

Klisze w cyberpunku

Jako że prawie wszystko zostało już napisane, trudno o oryginalne pomysły, ale można unikać bardzo ogranych klisz. Zainspirowany cyberpunkowym konkursem, mam pytanie: jakich klisz nie chcielibyście już widzieć w cyberpunku? Co jest już wyjątkowo nudne?

Komentarze

obserwuj

Podbijam. :)

Kurka, Blackburn! Miałem skupić się na rozsyłaniu CV, a nie na zajmowaniu ciekawymi tematami...

Cyberpunk w mojej opinii to zjawisko. Jest to próba odpowiedzi na pytanie, jak istota ludzka, ograniczona swoją cielesnością, obarczona swoją niedoskonałością, będzie reagować na możliwość przekroczenia swoich barier dzięki technologi informatycznej, tudzież technologii jako takiej.

No i właśnie taka definicja – interakcja miedzy człowiekiem, a technologią jest największym ograniczeniem cyberpunku i jednocześnie największą możliwością tego gatunku.

Oczywiście by wszystko dopełnić obrazu należało jeszcze nadmienić, że kierunek cyberpunku z założenia jest dytopijny. Dlatego to zawęża pole manewru. Nawet jeżeli zrezygnujemy z postrzegania gatunku poprzez pryzmat 3xM (Miasto, Masa, Maszyna) to pisanie o szczęśliwej ludzkości mija się z rozumieniem cyberpunku ;)

Jednym słowem operować można jedynie w pewnych klamrach i nic tego nie zmieni :)

 

O, super, że się włączyłeś, Blacktom. :)

Klamry definiują ten podgatunek i nic w tym złego nie ma. Podstawowe gadżety nadają klimatu. Najwyraźniejsze cyberpunkowe elementy, to transhumanizm i virtual. No i właśnie ten drugi wydaje się być mocno wyeksploatowany – ciekawe, czy w tym kontekście można jeszcze coś nowego pokazać?

Mam zdanie, że nie do końca “nic złego”. Przykładem ostatni konkurs. Ilu tak naprawdę startujących pisało cyberpunk, a ilu s-f rozmaitej kategorii od postapo, a na socjo s-f kończąc (w moim wypadku też pojawiły się wątpliwości)?

Twierdzę, że te klamry spinają tak mocno; wytyczają tak solidne granice, że wszystko co za nią sprawia, że cyberpunk to jedynie gadżety. No, a skoro mur jest nie do przejścia, to zostaje  jedynie skupić się na tym co wewnątrz obwarowań ;)

Obwarowania definiują świat cyberpunku.  A w nim istnieją historie ludzi. Z jednej strony wydaje się, że można już tylko skupić się na tych historiach i fabułach, a z drugiej, czy świat cyberpunku został już do końca zbadany pod względem technologii i jej wpływu na człowieka? Coś mi nie pozwala w to uwierzyć...

...interakcja miedzy człowiekiem, a technologią jest największym ograniczeniem cyberpunku i jednocześnie największą możliwością tego gatunku.

– to już wiemy ;)

 

Edit:

 

To zaczyna przypominać dialog, a miałem nadzieję, że ktoś zacznie wyprowadzać mnie z błędu ;p

 

 

Eeee... no tak, chiciaż ja w kontekście tematu, czyli klisz. Czy serfowanie, ganianie i życie w cyberprzestrzeni już się nie ograło za mocno?  

 

Edit: nikt się nie dołącza  :(

 

edyta: cyberpunk utknął na pewnym poziomie ekstrapolacji wpływu technologii na człowieka. Mnie  nie chodzi o wychodzenie poza nurt.

Nie smutaj Blackburn, temat zacny. Widocznie się nie znają... To już moja druga prowokacja. Ktoś zapewne pęknie ;p

 

Wracając do tematu... To zgoła tragiczny paradoks. Okazuje się, że trzeba patrzeć w tę sama stronę co wszyscy i dostrzec to czego inni nie widzą. Być bardziej wizjonerem i to diablo inteligentnym :)

 

Klisze. Ostatnio z nimi walczę, jak z wiatrakami.

Nielegalne walki.

Cyborgizacja ciała.

Gangi.

Handel ludźmi.

Triada.

Mega miasto.

Zatrucie środowiska.

Upadek obyczajów.

Wirtualna rzeczywistość.

Wszczepy.

Manipulacja pamięcią.

Manipulacja emocją.

Manipulacja rzeczywistością.

itd. itd.

 

Będę bić brawo jeżeli ktoś, zapoda tu pomysł, który będzie cyberpunkiem, a nie jedynie liftingiem ;)

 

Edit:

Wolałbym nie widzieć już żadnej kliszy ;)

Cyberpunk is dead. ;(

 

edit: sporo z wymienionych to ramy cyberpunka.;)

No cóż, jest bardzo blisko... To jak z ewolucją. Nadmierna specjalizacja to śmierć. Cyberpunk przetrwa tylko jeżeli przestanie być cyberpunkiem. Paradoks goni paradoks...

Edit.

To...to... Ramy tworzą ograniczenia są przyczyną powstawania klisz. Kończą się możliwości :)

 

Edit 2.

Oby tylko zainteresowanie tym tematem nie odpowiadało zainteresowaniu cyberpunkiem, bo inaczej faktycznie rozmawiamy o trupie ;)

Cyberpunk nigdy nie umrze. Podobnie jak fantasy ; )

Co do klisz, to wydaje mi się, że nie trzeba ich unikać – chodzi raczej o to, w jak sposób ich inteligentnie używać. W każdym opowiadaniu klisze spełniają tylko i wyłącznie funkcje dekoracyjne, podobnie jak dekoracje w teatrze. Dodają nastrój, klimat, odmalowują świat przedstawiony w opowiadaniu. Natomiast to, co zawsze w dobrych historiach jest najistotniejsze to ludzie – ich motywacje, zachowania, decyzje, przemiany wewnętrzne. I to właśnie w cyberpunku powinno być sednem historii. I to, suma sumarum, decyduje o jakości opka. Klisze to tylko dodatek, niezbędny ale jednak dodatek. Pozdrawiam : )

...always look on the bright side of life ; )

Zacnie prawisz, jacku. Większość to obowiązkowa dekoracja, bez której trudno by stworzyć cyberpunkowy klimat.

Natomiast to, co zawsze w dobrych historiach jest najistotniejsze to ludzie – ich motywacje, zachowania, decyzje, przemiany wewnętrzne. I to właśnie w cyberpunku powinno być sednem historii.

– tak i nie, tak i nie... Sami ludzie to za mało. Bez interakcji z techniką to już nie cyberpunk, a jedynie dramat/komedia/kryminał w konwencji cyberpunkowej ;p

Tematyka samych historii cyberpunku czy wirtualnej rzeczywistości nie jest wyczerpana, bo ktoś tak uważa i już. Sami mistrzowie są po prostu wyeksploatowani do granic możliwości. Dlaczego wszyscy korzystają z dzieł Gibsona, umiejscawiają swoje własne światy albo w Japonii albo w USA, a totalnie nie zwracają uwagi na własne korzenie. Przykładem może tutaj być nasza drużyna startująca w cybersporcie gier trójwymiarowych, posiadająca spory potencjał – niewiele słychać o zdolnych polakach pokonujących najsilniejsze drużyny na świecie. To jest prawie jak cyberpunk, uważany za zapomniany gatunek literacki.

Przy okazji zauważyłem, że nikt nie wybiera już cyber przeciwników świadomie, gdyż sama rzeczywistość robi to automatycznie. Na przykład w Polsce każdy boi się nadepnąć na odcisk białemu niedźwiedziowi (mam na myśli hakowanie ich sieci), z kolei w Stanach Zjednoczonych, rosyjscy hakerzy włamują się do każdej większej instytucji rządowej... śmiechu warte ;-)

Koniec życia, ale nie miłość

Największym problemem cyberpunku jest chyba to, że mimo, że żyjemy w cyberpunkowej rzeczywistości, żeby nie napisać dystopii, to twórcy utknęli w przeszłości i nie bardzo zdają sobie z tego sprawę. To tak jak z tymi nieszczęsnymi interfejsami graficznymi w hollywoodzkich produkcjach o hakerach, gdzie błyska się, mieni, bryły wirują, a HACKING jest IN PROGRESS na 95%.

Jest masa naprawdę ciekawych tematów na styku rozwoju technologii i nauk społecznych,  które nas bezpośrednio dotyczą, właściwie podanych autorom na tacy: rozwój sztucznych inteligencji, a rola człowieka (od robotnika w fabryce i kierowcy autobusu,  przez pisarzy i chirurgów, a na mistrzach szachowych i go kończąc), tempo rozwoju technologicznego, a kondycja psychiczna człowieka (”uzależnienia” od technologii, społeczne wykluczenie osób starszych, wirtualizacja życia), rządy globalnych korporacji, a dysproporcja w dystrybucji bogactwa (jak się ma Dolina Krzemowa do faweli w Rio), subkultury (czy to goście wszczepiający sobie mangesy pod skórę, czy to goście żeniący się z manekinami, transhumanizm, a zorganizowana religiia (czy wirtualizacja własnej jaźni to zdawna wyczekiwanie życie wieczne?).

Problem jest standardowy: żeby napisać coś na któryś z powyższych tematów, trzeba coś wiedzieć (na początek wystarczy zdawać sobie sprawę, z tego, że takie tematy istnieją), a żeby zebrać garść klisz i skleić je w całość, nie trzeba się znać na niczym.

na emeryturze

W sumie racja... Chociaż, czy te tematy nie zaczynają już wychodzi poza cyberpunk i wchodzić w sferę np. socjo s-f ? Pewnie wszystko zależy od tego jak poprowadzi się fabułę...

 

Ale czy to oznacza (patrząc na to, co się dzieje, albo raczej nie dzieje na naszym podwórku wydawniczym), że temat jest za trudny? Nie ma kto pisać wystarczająco ambitnie, a może tej ambicji nikt nie chce wydawać, bo okazuje się, że ludzie dalej myślą jak 30 lat temu i genialna wizja zwyczajnie do nich nie trafia?

 

 

 

Można zadać pytanie dlaczego autorzy znani, będący dawniej głównymi prekursorami w dziedzinie cyberpunku nie chcą opatrywać nowych dzieł, utworów czy kompilacji własnymi nazwiskami?

Kupując dzisiaj hipotetycznie antologię Blade Runnera (której jeszcze nie ma), dostajemy dwa, trzy lub w sumie kilka filmów, które mają ze sobą tyle wspólnego co “Wales i Gromit” z “Krecikiem”. Mimo wszystko, przeciętny fan Dicka powinien być w pewien sposób zadowolony – nie chcę oczywiście reklamować w żaden sposób nowego filmu ;-). Są ludzie, którzy za przełom w aktualnej sferze cyberpunku uważają dzieło CD Project (Red) Cyberpunk 2077 – chyba cierpliwość, będzie łagodzić emocje fanów tego gatunku.

http://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=18489

Koniec życia, ale nie miłość

Blade Runner to generalnie nie cyberpunk (jak i sam Dick). I to nie tylko chodzi o daty ;) Wizja miasta przyszłości jak najbardziej, przeludnione molochy z wszechobecną reklamą i owszem :)

 

Z resztą to nic nowego... Bardzo łatwo wyskoczyć z torów tego zjawiska. 

 

Edit:

Definicja. Tu tkwi problem. Ktoś kiedyś napisał, że definicją cybepunka jest tekst “Neuromancera”, inne to tylko uogólnienia... ;)

Cyberpunk to gatunek literacki – podobnie jak groteska, komedia czy sonet. I, podobnie jak one, ma swoje ograniczenia wynikające z ram gatunkowych. Czy da się to jakoś obejść? Myślę, że dobrą metodą na to, by ożywić cyberpunka jest mieszanie gatunków, łączenie ze sobą wielu dekoracji i motywów z różnych literackich stołów. Ale to niełatwe, bo wymaga znajomości tychże ; )

Zaciekawiła mnie wypowiedź gary_joinera, który podał gotowe tematy do literackiej obróbki. Ciekawe, że niektóre z tych motywów pojawiły się swego czasu w moich opowiadaniach.  Prawdą jest, że sklejanie klisz to tylko odtwarzanie a nie tworzenie literatury. Dlatego dobrego cyberpunka nie jest łatwo napisać. Stąd też pewnego rodzaju dziura w podaży książek cyberpunkowych na rynku. Ale dziura ta jest pozorna, bo jeśli ktoś szuka cyberpunka, to go znajdzie. przykładem niech będzie chociażby świetna gra karciana Netrunner, bijąca rekordy popularności na zachodzie – u nas prawie nieznana.

Myślę, że cyberpunk się nie skończył. Stał się raczej towarem dla koneserów, dla tych którzy nie przepadają za komercyjnym rynkiem wydawniczym. W pewnym sensie CP to nisza, w której mogą się schronić tylko wybrańcy, powiernicy pierścienia –  ludzie, którzy realnie patrząc na świat, widzą że ewidentnie zmierza on w kierunku cyberpunkowych wizji. Bo cyberpunk, w przeciwieństwie do takiego np. fantasy, ma  więcej wspólnego z rzeczywistością niż nam się wydaje. Ten gatunek zwyczajnie pokazuje jak będzie wyglądało życie za trzysta, czterysta lat. W tym sensie dobry cyberpunk to gatunek spokrewniony z twardym SF, ściśle trzymający się pewnych ram naukowego prawdopodobieństwa.

...always look on the bright side of life ; )

Nie jestem pewny, czy można porównywać ramy cyberpunka do klasycznych gatunków literackich. No bo czym tak naprawdę jest cybepunk? Ja sam definiuję go jako interakcję miedzy człowiekiem, a technologią. Kto inny jako 3xM. W zasadzie kto się odezwie ten ma inny pomysł.

Czy w ogóle jest ogólna definicja tego gatunku? Czy jest taki gatunek? Ja uważam, że trzeba rozumieć cyberpunk w kategorii zjawiska ;)

 

Poza tym łącząc jeden gatunek z innym siłą rzeczy powstaje hybryda, która nigdy nie będzie ani jednym, ani drugim. Szczerze powiedziawszy np. zcybernetyzowani krasnale to najgorsze co można zrobić, aby ten “gatunek” odrestaurować. Ale to oczywiście rzecz gustu ;)

Szczerze powiedziawszy np. zcybernetyzowani krasnale to najgorsze co można zrobić, aby ten “gatunek” odrestaurować.

 Było – “Fairyland”, Paul McAuley, 1997.

Hmm... przecież cyberpunk to jest s-f, tylko że skupiające się na tejże relacji człowieka z technologią, wyraźnie eksponując to i często wyolbrzymiając. Cyberpunk to też  socjo s-f, bo czym różni się świat orwellowski od cyberpunka? – wiem, uśmiechy się pojawiają – ale przecież to tylko inna ekstrapolacja jakiegośtam sytemu rządzenia czy reżimu politycznego/korporacyjnego i wpływu na życie jednostki.

Cyberpunk to s-f, więc łączenie go z fantasy byłoby rzeczywiście chyba mało interesujące, jeśli chcemy zostać w granicach s-f, ale zcybernetyzowany elf w świecie fantasy już nie musi tak razić. Jak rozumiem, chcemy zostać w świecie s-f, dlatego taka hybryda nas nie interesuje. 

Wracając do cyberpunka, wygląda na to, że dwie sprawy mogą być zaniedbywane – właśnie warstwa socjologiczna utknęła w miejscu, a ekstrapolacja wpływu technologii na człowieka robi się nieświeża – nie chodzi o całkowitą rezygnację z dorobku cyberpunka, ale o dodawanie nowych/innych ekstrapolacji. 

@Blacktom: Oczywiście, że cyberpunk to gatunek (podobnie jak choćby fantasy). A 3 razy M to nie postulat cyberpunku tylko Tadeusza Peipera i jego futurystycznej wizji  poezji.  Co do zcyber-cośtam krasnali jak sam widzisz – słowo stało się ciałem (choć nawet o tym nie wiedziałem).  Rym!

Szczerze pisząc, mnie też nie zachwyca wizja naspidowanych szóstkami kurdupli, ale już np. podwodne podróże i miasta w stylu J. Verna wymieszane z cyberpunkowymi gadżetami mogłyby nieźle namieszać w mojej nadpobudliwej wyobraźni.

Tak w ogóle: mieszanie gatunków to stan faktyczny literatury popularnej. Zob. Zmierzch, Harry Potter, można by wyliczać...

Pzdr : )

 

@Deirdriu: Aż strach pomyśleć, co czytasz wieczorami ; )

...always look on the bright side of life ; )

Aż strach pomyśleć, co czytasz wieczorami ; )

Bez przesady, McAuley jest dobrze przyjętym autorem, a “Fairyland” jest naprawdę dobra. Po polsku ma chyba tytuł “Kraina baśni”.

 

Bardzo podobał mi się post gary_joiner. Zgadzam się z tym punktem widzenia. Warto tutaj też wspomnieć Ray’a Kurzweil’a. Ledwie jedną książkę jego autorstwa wydano, ale podsuwa inspiracji co nie miara. Wiele rzeczy, które wiąże się z cyberpunkiem są obecne w literaturze naukowej i popularnonaukowej. Psychologia zajmuje się relacją z technologią w świetle tego, co się dzieje tu i teraz – uzależnienia od Internetu, relacje świata wirtualnego i rzeczywistego – eksplorowane przez cyberpunk, ale warto zapoznać się ze stanem faktycznym, obecnym w naszej rzeczywistości i z tego wyciągać wnioski. Już nie mówiąc o tworzeniu interfejsu mózg – komputer, co teraz jest częścią neurokognitywistyki. Wspomiany Kurzweil to propagator transhumanizmu. Transhumanizm jest też częścią filozofii i warto przeglądać rozważania teoretyczne.

Piszę trochę opłotkami, ale głównym motywem jest to, iż żaden rodzaj literatury nie jest martwy póki się go pisze. Najgorsze twory tego nie zmienią, ponieważ ludzie nadal się zastanawiają się nad tego typu tematyką. Np. manipulowanie rzeczywistością, które jest podane jako klisza, uważam za tak szeroki temat, który chyba nigdy mi się nie znudzi.

 

A na koniec cytat Davida Mitchella :)

 

It’s convenient to have a science fiction and fantasy section, it’s convenient to have a mainstream literary fiction section, but these should only be guides, they shouldn’t be demarcated territories where one type of reader belongs and another type of reader does not belong. ...

It’s a bizarre act of self-mutilation to say that ‘I don’t get on with science fiction and fantasy, therefore I’m never going to read any.’ What a shame. All those great books that you’re cutting yourself off from. ...

The book doesn’t care if it’s science fiction. The book doesn’t give a damn about genre, it just is what it is.

http://io9.gizmodo.com/david-mitchell-breaks-it-down-about-book-snobbery-the-1741551545

Pogrubienie moje.

Deirdriu – pewnie nie tylko to :)

 

jacek001 – ale zaadaptowano ten postulat do CP, czyż nie? Spasował jak ulał ;)

Faktycznie miesza się wszystko, szuka nowych, jak to określa Blackburn – ekstrapolacji, korzysta z tego, że cyberpunk to też s-f, aby przemycić nowe elementy z sąsiednich gatunków/nurtów...

Nie wiem jak Wy, ale mam wątpliwości, czy to służy cyberpunkowi, czy go nie rozmywa psując jego dorobek(krasnoludy na pewno;) ). Chociaż z drugiej strony jest jakieś inne wyjście? Może trzeba tylko ograniczyć rejony do odpowiednich zagadnień np. socjologiczna odnowa (jak wskazuje Blackburn), bardziej dostosowana do dzisiejszych czasów (jak zauważył gary)?

 

Edit:

Deirdriu – może to i racja...

 

Edit2:

Chodzi o “Zespolenie ducha z maszyną” ?

 

Edit 3:

Niee “Nadchodzi osobliwość” :)

Nowa Fantastyka