- Hydepark: Wersja czytnikowa NF i FWS

Hydepark:

czasopisma

Wersja czytnikowa NF i FWS

Z przykrością informuję, że Prószyński Media Sp. z o.o. (wydawca NF i FWS) podjęło decyzję o zakończeniu publikacji cyfrowej wersji “Nowej Fantastyki” i “Fantastyki Wydania Specjalnego”. Po bardzo dobrych wynikach sprzedaży przez pierwsze miesiące, w kolejnych nastąpiło raptowne pogorszenie i w efekcie utrzymywanie e-wydania okazało się nieopłacalne. Jak wielokrotnie podkreślałem, nasze losy leżą w rękach czytelników – tworzymy pismo dla Was i bez Was nie istniejemy. Ta sytuacja jest bardzo dobitnym dowodem prawdziwości tego stwierdzenia. Tym bardziej zachęcam do kupowania papierowego wydania, aby przynajmniej w tradycyjnej wersji pismo przetrwało jak najdłużej.

Komentarze

obserwuj

Więc nie tylko “WSF” ale i “NF”?!

Znów trzeba będzie dopłacać do papieru, nadginać trasę do lepiej zaopatrzonych kiosków, wytężać wzrok w obliczu małej czcionki, potem znajdować miejsce na przeczytane egzemplarze... I te dobre promocje, gdzie udawało się kupić NF za 4 zł...

Bardzo zła informacja. W ciągu ostatniego roku kupiłem 3 papierowe wersje, resztę elektronicznych (mam wszystko poza numerami z czerwca i grudnia). Czekałem raczej na możliwość prenumeraty elektronicznej, a tu taki przykry obrót spraw.

Oj, źle się dzieje :( Dystrybucja elektroniczna tak na logikę powinna być właśnie tańsza dla wydawnictwa i efektowniejsza... Ok, ja z reguły kupowałam papier, ale nie każdy numer, a nad prenumeratą zastanawiałam się tylko elektroniczną. Szkoda, że się nie pojawiła nawet taka opcja.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Szczerze mówiąc, jestem mocno zaskoczony. Cóż to za tajemnicze koszty czają się w edycji elektronicznej, że aż tak śrubują progi opłacalności? Przecież 90% pracy zostało już wykonane na potrzeby edycji papierowej. Nie sposób uwierzyć, że formatowanie na czytniki czy miejsce na serwerach sklepów internetowych są aż tak kosztowne. 

Czy można prosić przynajmniej o procentowe rozbicie kosztów edycji elektronicznej takiego pisma? Nie mieści mi się w głowie, że mając de facto całą zawartość, już poniesione koszty i wstępne sformatowanie w InDesignie firma sama pozbawia się dodatkowego żródła dochodu.

Mam nadzieję, że nie wyszło niegrzecznie, ale trochę mi się bulwers włączył :)

Wersję elektroniczną do formatów epub i mobi robi się od podstaw, a nie przenosi się z InDesigna – to akurat dotyczy tylko pdf-ów. Koszt opracowania formatów czytnikowych to jedno, do tego marże dystrybutorów i aż 23% VAT, który jest nałożony na e-booki. Gdyby pismo sprzedawało się w wersji czytnikowej tak, jak przez pierwsze miesiące, wydawca byłby zadowolony. Niestety, ostatnio nie osiągało nawet jednej trzeciej tamtych początkowych wyników. Jest to o tyle zaskakujące, że do jakości opracowania raczej nie było zastrzeżeń (jedyne usterki wynikały z zabezpieczeń dokładanych przez niektórych dystrybutorów), a samo pismo od jakiegoś czasu jest oceniane przez czytelników pozytywnie. Problem na pewno stanowił brak prenumeraty e-wydania, ale akurat na to nie mieliśmy wpływu.

O ile dobrze się orientuję, dystrybutorzy elektroniczni kasują ok. 25% ceny “okładkowej”. Do tego VAT 23%, a reszta do kieszeni. Wydanie papierowe 8% VAT, strzelam, że dystrybutor+detalista skubią razem ok. 40%... wychodzi mi remis, 52% ceny okładkowej do kieszeni. Dodatkowo przy e-booku darmowa zawartość (koszt wrzucamy w wydanie papierowe), nic tylko formatować i czekać.

Jeżeli mimo tego wydawca stwierdził, że wysiłek wkładany w tworzenie wersji elektronicznej nie jest wart zachodu to ufff... LUDZIE, KUPUJCIE WERSJĘ PAPIEROWĄ, PÓKI JEST!

LU­DZIE, KU­PUJ­CIE WER­SJĘ PA­PIE­RO­WĄ, PÓKI JEST!

popieram

Jedna bardzo ważna zaleta e-booka jest taka, że archiwum jest cały czas dostępne w internecie, nie trzeba wycofywać pisma z kiosków po miesiącu. Więc nawet jeżeli kilka wydań dołuje, to mogą z czasem odrobić swoje, nawet przez “kapiącą” sprzedaż, choćby to miało potrwać i kilka lat. Można też łączyć wydania archiwalne w promocyjne pakiety, dodawać do książek jako bonus (a Prószyński wydaje ich sporo), przy okazji zachodzi crosspromocja... e-booki mogą zarabiać na siebie na wiele sposobów, trzeba tylko być kreatywnym i cierpliwym. 

Ech... nie składajcie broni, plis!

Leszku, ale jeśli e-wydanie kupuje ułamek klientów, to nawet mimo nieco niższych kosztów i dłuższego “półkowego” życia produktu – nie poradzisz na rachunek kosztów i przychodów.

 

Dla mnie to niestety tez zła wiadomość, bo ja jestem elektroniczny od ‘zawsze’ – po prostu nie mam gdzie składować papieru, a słowa pisanego nienawidzę zimą wrzucac do pieca.

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Do pieca??? Apage satanas!!

Mam pół strychu wypełnione “Fantastyką” i “Teraz Rockiem”. I wara reszcie rodziny od tego!!!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

A mnie naszła pewna refleksja, która (może) jest wyjaśnieniem całej sytuacji.

 

Musimy cofnąć się o kilka miesięcy do legendarnej i wspaniałej promocji prenumeraty: archiwum NF.  Warto by sprawdzić związek spadku zainteresowania e-wydań z (potencjalnym) wzrostem prenumeratorów papierowych egzemplarzy. Być może lwia część kupujących e-wydania ma teraz papier, więc prognozowany wzrost elektronicznej NF miałby miejsce po roku, gdy prenumerata się skończy. Jeśli dane sprawdzą się z moimi przewidywaniami, warto by reaktywować wtedy e-wydania.

 

Albo warto by (równo rok po tamtej promocji) ruszyć z nową: archiwum FWS!!! :O

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

@Staruch

Druga opcja to recykling przy tronie... ;-) 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

To nie ten papier co “Trybuna Robotnicza” frown. Jakieś tortury proponujesz, Rybko smiley

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No wiem, wiem, ale jak się ugniecie... brrr. Nie zrobiłbym tego.

No i zostałem bez NF. Ech.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wielka szkoda crying

Od stycznia 2015, po prawie 20 latach, zamieniłem prenumeratę papierową NF+FWS na wersję czytnikową. Skakałem z radości. Z jednej strony, ale tylko z jednej, mniej wygodnie – no bo brak prenumeraty i co miesiąc zakupy, ale dalej tylko lepiej – nawet cały rocznik waży tylko co karta SD, nie zajmuje miejsca na półkach, mogę spokojnie zabrać (i dzwigać) na wakacje/wczasy/długie weekendy wszystkie nieprzeczytane numery do odrobienia zaległości czytelniczych, no i najważniejsze – mam elektroniczne archiwum w wygodnym formacie, do którego mogę wracać do co lepszych tekstów. Teraz wszystko to się kończy, wielka szkoda... Wygląda na to, że jestem jednym z niewielu czytelników NF i jednocześnie użytkowników czytników w Polsce, myślałem że jest nas więcej... sad

Co do ceny e-wydania to zaskakiwały mnie niektóre ‘promocje’ (czasami nawet po 4 zł), bo jako wieloletniemu czytelnikowi wystarczyłaby mi w zupełności cena jak z prenumeraty – przecież i tak bym kupił. Nie rozumiem decyzji cenowych wydawcy w tym względzie. W końcu można się było spodziewać, że sprzedaż ‘siądzie’, bo gdy towar wart 8-9zł sprzedaje się po 4 to sprzedaż ‘siada’ o 50%. Pytanie czy w planach marketingowych wydawnictwa klientem e-wydania (’targetem’) miał być przypadkowy łowca promocji czy stały czytelnik? Ale to jest pytanie na zupełnie inne forum.

Cóż, ls, “Świat Czytników” zaproponował czytelnikom bombardowanie fanpage’u wydawnictwa w tej sprawie:

 

https://www.facebook.com/Proszynski/ 

 

i już się pojawiły megatywne recenjze, na które obsługa Prószyńskiego reaguje alergicznie, próbując je przekeirować na profil NF... Propponuję ci, żebys tam wystawił recenzję wydawnictwu (gwiazdki) zgodnie z własnym uważaniem.

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dołożyłam swoję bombkę ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Ha, dj po naciskach na skorupkę z góry (albowiem ni cholery nie jest w temat zamieszany) przyglądnął się sprawie – nie wydawnictwo podjęło decyzję a Prószyński Media – wydawca NF

 

Prószyński i Ska jest jeno i wyłącznie marką książek i obrywa zupełnie niesłusznie rykoszetem :)

 

Ba dum!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ja to nawet doczytałam, ale nie znalazłam strony Prószyński Media, a jak się nie da dobić drzwiami, to się próbuje oknami...

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Cóż, na 100 zadowolonych osób jedna wystawi dobrą opinę.

Na 100 niezadowolonych 80 wystawi opinię złą, nawet jeśli często bez sensu :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Z reguły złych opinii nie wystawiam, tylko więcej nie kupuje produktu ;) Natomiast, jeśli znajdzie się jakiś kanał komunikacyjny z Prószyński Media, to chętnie im bezpośrednio pomarudzę.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

DYREKTOR OPERACYJNY

Agnieszka Sempolska

tel. 22 27 81 741 

e-mail: agnieszkasempolska@proszynskimedia.pl 

 

 

DYREKTOR WYDAWNICZY

Elżbieta Kwiatkowska 

tel. 22 27 81 749

e-mail: elzbietakwiatkowska@proszynskimedia.pl 

 

WYDAWNICZY czy OPERACYJNY. szanowni państwo?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Czyli od przyszłego miesiąca trzeba kupować po dwa egzemplarze tego samego numeru... aby mieć pewność, że chociaż forma papierowa się utrzyma.

Work smart, not hard

Ba a może dział handlowy? Niejaka Anna Gajewska.

 

Dyrektor wydawniczy jest, z tego co wiem, od wydawania książek

Dyrektor operacyjny – zamorduj mnie, nie wiem :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dziękuję za likwidację Czasu Fantastyki. Dziękuję za likwidację elektronicznej wersji NF. Na szczęście pojawiło się kilka e-pism, które zastąpiły obydwie pozycje. Tak jak ktoś napisał wyżej – to ewenement na skalę światową (choć bardziej zabolał mnie koniec SFsignal). Dziękuję, życzę sukcesów.

 

Borejko ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wielka szkoda. Jestem Czytelnikiem Fantastyki od numeru 1/1982 i mam póki co wszystkie numery. Wersja czytnikowa jest super pomysłem ale dlaczego nie było możliwości jej prenumeraty. Chętnie do prenumeraty papierowej dodałbym jeszcze wersję na czytnik. Papier powiększałby kolekcję a na czytniku miałbym do czytana.  Szczególnie przydatne w drodze do pracy komunikacją miejską.

Proponowałbym zmianę podejścia i nie sprzedawanie czasopisma jak książek przez księgarnie ale prenumeratę. W ten sposób moglibyście zapewnić zbyt wydania elektronicznego na 12 miesięcy.

Jeszcze jedna uwaga przy okazji prenumeraty. Bardzo brakuje sztynwej przekładki przy wysyłce numerów w prenumeracie. Czasami muszę kupić dodatkowy egzemplarz bo otrzymany pocztą jest tak sponiewierany.

pantoniuk

Największa wtopa z tą decyzją jest taka, że boleśnie dotyka miłośników Fantastyki za granicą. W Anglii numer kosztuje około £5 – czyli wszystkie koszty wtapia dystrybutor-importer. Za te pieniądze mógłbym mieć 4 numery elektroniczne. Gdyby faktycznie zaproponować prenumeratę, te pieniądze trafiłyby bezpośrednio do wydawnictwa. Wydaje mi się, że czas testu był za krótki.

Dodatkowo za duży błąd uważam przemielanie tego przez dystrybutorów, trzeba było te elektroniczne numery sprzedawać bezpośrednio ze strony, a posiadaczom numerów papierowych umożliwiać pobieranie bezpłatnie (ciekawe jakie wtedy byłyby liczby, gdyby kolekcjonerzy kupowali numer papierowy na półkę, a czytali na czytniku).

Ja nie zamierzam przepłacać i z braku wersji elektronicznej nie będę kupował w ogóle. Kupiłem ostatnio 11,12/2015, 1/2016 oraz 3-6/2016 – przeczytam i będę czytał, jak będę miał okazję w Polsce nabyć numer.

Nowa Fantastyka