- Hydepark: Jak zabić bohatera

Hydepark:

inne

Jak zabić bohatera

Hmm... Nie wydaje się, aby taki temat już istniał (choć może niezbyt wnikliwie szukałam...), a zagadnienie jest bardzo interesujące. 

Proponuję dyskusję o tym jak – realistycznie ale również oryginalnie – zabić bohatera opowiadania.

 

Ostatnimi czasy marzy mi się, aby nurt rzeki porwał młyńskie koło, które następnie odbije się kilka razy od brzegu, po czym zgliździ młynarza. Nie jestem tylko pewna czy to w ogóle jest możliwe – ktoś ma jakieś doświadczenia z młynami wodnymi? Czy takie koło może ześlizgnąć się z osi?

 

Ktoś? Coś?

Komentarze

obserwuj

Zgliździ – rany, jakie boskie słówko! :D

Nie znam się na mechanice kół wodnych ale przypuszczam, że byłoby trudno, zwłaszcza że punkt przyłożenia siły nurtu rzeki sprzyja raczej ruchowi obrotowemu niż postępowemu, więc ciężko byłoby urwać ośkę samym nurtem.

Osobiście jestem mało zabójczym autorem, a jak przychodzi co do czego, to moi bohaterowie zazwyczaj giną w kontaktowej walce.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Ciekawy temat. IMO, jeśli ktoś ma bardzo oryginalny sposób zabicia bohatera to go chyba nie zdradzi (potem będzie, że czerpał z XYZta, jak sam wymyślił i się wygadał) ;). O młyńskich kołach nie wiem nic. O młyńskich kamieniach wiem, że mój wykładowca, który “Młyński” się nazywał, mawiał, że on jak ten “kamień młyński”, jak się przywiążemy, to z nim na dno pójdziemy. Dupek z niego był, to i młyńskie koło może być toćkę wredne i się “zemsknąć”. Ale to opinia do cna subiektywna ;). 

A może młynarz mógłby zahaczyć o koło kapotą i dać się utopić?

Też się nie znam na kołach. Widziałam w jakimś skansenie, ale nie analizowałam pod tym kątem...

Babska logika rządzi!

 

Werweno – cieszę się, że się podoba :D Jedno z moich ulubionych, nie ukrywam.

 

Wicked G – no serce mi łamiesz z tym punktem przyłożenia siły nurtu... Może jakiś boczny wiatr by pomógł?

 

Emtri – Młyński kamień! To jest rewelacja! Jakby się “zemsknął” wrednie to by jeszcze i pół młyna rozwalił! Rzeź po prostu! Super!

Tylko czy kamień młyński może się zemsknąć?

 

Edit:

Finklo! Ale utopienie jest takie nudne...

 

 

Hmm... Dlaczego?

Zawsze możesz napisać, że ryba piła ucięła oś :) A tak na serie, gdyby koło obracało się z jakąś kosmiczną prędkością, to gniazdo, w którym zamocowane jest koło (nie wiem jak to nazwać, coś jak widelec od roweru) mogłoby się wytrzeć od tarcia, a potem poluzować i koło teoretycznie byłoby wolne. Nie słuchaj mnie bo jeszcze ci coś namieszam :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Marudzisz. Pokombinuj... Młynarz początkowo przytomny, szamocze się, odruchowo i bezsensownie wpycha kończynę gdzieś tam, napór wody łamie ją jak zapałkę, piana na potoku nagle robi się różowa, machina staje, bo kikut przyblokował... Młynarzowa zaskoczona nagłą ciszą wychodzi, woła męża, klnie, że znowu do karczmy polazł, coś tam robi z mechanizmem, na przykład wyłącza wodę (coś takiego było w “Ogniem i mieczem”), cofa koło o kawalątek, przeszkoda wypada, młynarzowa włącza wodę, koło zaczyna się znowu obracać, spod wody wyjeżdża... Przy pierwszych kilku obrotach kobieta nie rozumie, co widzi, mózg beznamiętnie dodaje coraz to nowe szczegóły...

I jak? Wynudziłaś się?

Ale możesz wymyślić coś innego – rozsmarowanie po trybach tej całej maszynerii, albo może coś ze skrzydłami wiatraka?

Babska logika rządzi!

Finkla, niezawodna i bezbłędna. Muszę dodawać, że czekam na pełnokrwistą powieść? Ciągle szukam Toystories w warszawskich księgarniach, ale ni ma o.O. 

FInklo – tylko czemu młynarz, człowiek wszak obyty z młyńskim kołem i rzeką, miałby do tej rzeki wpaść?

Chyba... Chyba, ze ten młynarz młody i niedoświadczony jest... Dopiero się uczy... Wtedy nie miałby może żony, ale...

Hmm... Kurczaki, może to jest jakiś pomysł? Jakby jeszcze dodać wspomnianą przez Wicked prędkość?

 

Kurczaki, Finka, Wicked G! Dzięki! Normalnie, jeśli skończę to pisać, to, przysięgam, będzie dla Was dedykacja jak nic!

 

Hmm... Dlaczego?

Mógłby wpaść, bo się porządnie upił i na kacu był. Ruchy już nie te. ;D

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Ale musi być woda? W młynie jest część specjalnie przystosowana do zabijania młynarzy – żarna i mechanizm napędowy. Może nie tak malowniczy, jak koło, ale działa zupełnie podobnie – młyn pracuje, wystarczy że się ktoś “zapląta” w zębatki i maszyna go wciąga w tryby. Albo mieli na papkę młyńskim kamieniem.

 

Inna, bardziej przyciemna wersja (o której nota bene czytałam) to “eksplozja” mechanizmu. To były drewniano-metalowe części; jak coś się w nich zacięło, to materiał nie wytrzymywał naprężeń i pękał w spektakularny sposób. Można np. oberwać rozpędzona przekładną czy latająca “drzazgą” drewna.

 

Zrzucony z góry worek mąki/ziarna (nieuważny pomocnik przy rozładunku/załadunku) też robi robotę – śmierć może nie ma miejscy, ale zrobienie z kogoś “roślinki” jak najbardziej.

 

A wezbrana rzeka (np. powódź, większe opady) mogła koło porwać jak najbardziej :)

Ewentualnie ośka nie była dawno wymieniania i próchnica/korniki/nadgnicie załatwiają, że złamie się pod ciężarem koła i naciskiem wody. Ale młynarz musiałby być leniwym idiotą bez wyobraźni, żeby tak zapuścić warsztat pracy...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Albo dostał nowy młyn po kimś... a ten ktoś mu mówił, że wszystko w porządku. 

 

Niestety, nie mam pomysłu jak zabić kogoś w młynie ;)

Można też pomyśleć, że była to próba może nie tyle morderstwa, co sprawienia jak największych kłopotów młynarzowi. Ktoś uszkadza mocowanie koła na tyle, żeby trzymało się na słowo honoru. Później zwalnia tamę, która blokowała na ileś rzekę, przez co prędkość koła jest bardzo duża. Koło się zrywa i zabija młynarza porwanego np. przez nurt wytworzony po otwarciu tamy. 

 

Jak zwykle wpadłem na przekombinowany pomysł.

Ja ostatnio, jak planowałam (do “Truskawek”) zabić faceta to przeprowadziłam rozpoznanie w necie, a potem jeszcze pomęczyłam AlekxFagus. Jakby jakieś Biuro zahaczyło o naszą rozmowę, to chyba miałabym zapewniony wyrok, a ona za współudział też. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jak zabić bohatera? Najlepiej na śmierć. Ha!

Kurcze, Sirin, nie chce mi się w to wierzyć, jakieś słabe te wybuchy.

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

To samo pomyślałam, gdy zrzuciłam bombę na Waszyngton (oj, bezwiednie zostałam terrorystką). Przeczytaj opis małym druczkiem, tam możesz znaleźć dlaczego za mało ofiar. Ukształtowanie terenu ma znaczenie i czasem lepiej użyć mniejszy ładunek. A teraz jakieś służby specjalne mogą mnie zgarnąć. I regret nothing :D (posłużę się angielskimi wyrażeniami)

Mnie się udało łącznie zabić i ranić najwięcej 29 mln. W Tokio. Ktoś więcej?

Współtopiłem Japonię w ramach operacji “Kompot z wiśni” :-)

 

Dekapitacji, rozczłonkowanie, kula... Wszystkie sposoby w miarę rychłe.

 

A taką, dajmy na to, wolno działająca trucizną, na którą nie ma antidotum – lub nieuleczalną, śmiertelna choroba – i bohater, który kurczowo trzyma się życia, wzbrania się przed coraz częstszymi myślami o samobójstwie, walczy z rezygnacją, lecz opada z sił... I jeszcze trzyma to w tajemnicy, bo coś tam, ważne powody, odpowiedzialność, szukanie następcy, wrogowie czyhają... 

 

I tak go zabijać, kawałek po kawałku? Zobaczyć, czu na końcu umiera martwy, pusty czy jednak ktoś wciąż żywy?

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A próbowaliście walnąć 100mt na Pekin z kierunkiem na południe?

 

Dobra, bo zaraz zaczniemy się licytować w liczbach ofiar, a potem przyjdą do nas panowie w ciemnych okularach (swoją drogą można o tym napisać szorcika).

 

Ja też lubię swoich bohaterów zamrażać, głodzić. Ale to oklepane. Lepiej rzucić do mrowiska, lub wykrwawić przez odcięcie pewnej części ciała podczas pewnej czynności, do której ta część ciała jest współstworzona.

PsychoFish – podoba mi się pomysł zabijania po kawałku!

 

Sirin – przecież od odcięcia palca wskazującego nikt się nie wykrwawi na śmierć! wink

Hmm... Dlaczego?

Nowa Fantastyka