- Hydepark: Piórka za styczeń - WYNIKI

Hydepark:

opowiadania

Piórka za styczeń - WYNIKI

Za styczeń Loża wyróżniła trzy teksty.

 

Eivrel, Bękart Apokalipsy

Fajnie nerwowa narracja – próba uwspółcześnienia (językowego) świata high fantasy (stylizacja z współczesnego kryminału przeniesiona na grunt neverlandu). Choć niektóre grepsy-zwroty nietrafione (we mnie; innym widać się spodobały, skoro nominacja ;-) – samo określenie „boss-magów” lub fragmenty jak ten „…a magia przecież jedna (pomijając techniczne niuanse). Ostatecznie decydowała przewaga liczebna. Siła złego na jednego (tutaj akurat przeciwnie)…” nie zabrzmiały za dobrze. Ale potem sam opis kalmara (ładny pomysł na postać!) – akapit od „Czytali, potem patrzyli sobie w oczy” do „Wygląd, który sugeruje: uciekaj, lub od razu umrzyj ze strachu” – ładny i ciekawy. (W ogóle – czy mi się wydaje, czy pobrzmiewa tu stylizacja na „młodego Dukaja”, zwłaszcza w scenie walki z monstrum?).

 

Nad czym można by popracować – to nad urealnieniem podwodnego świata (kiedy już pojawiają się tacy bohaterowie, to inaczej myślą niż ludzie, oparci na innej biologii); próba tego jest oczywiście – ale takich detali nigdy za wiele, żeby „wczuć się w świat” (ten czy inny, ale budowany na podobnych mechanizmach).

 

 

prosiaczek, Natura boi się próżni

Formalnie to „SF w starym stylu” – kiedy pomysł dominuje nad bohaterami, fabułą, organizuje strukturę tekstu. To nie grzech, czasem wręcz przeciwnie, ale w takiej sytuacji należy się też pilnować, żeby „nie stracić kontaktu z bohaterami” – żeby nie zaczęli się czytelnikowi wydawać jeno pionkami przestawianymi na planszy, by „zaprezentować wyjściowy koncept”. Napisane przyzwoicie, ze znajomością rzeczy i okiem do detali; choć tu i tam przydałoby się chyba więcej przytupu, żeby poszczególne sceny wybuchały z większym dynamitem. Opis Fieri Hominem – ładna koncepcja z zakresu new urbanism. Podobnie dobry park sztucznie kontrolowanej ewolucji.

 

Pomysł przewodni kojarzy się z „Lucy” Bessona czy „Limitless” z Cooperem. I, oczywiście, „Ostatnim pierdzielem na świecie” Urbaniuka z lutowej NF (kto nie czytał, niech się nie tylko wstydzi, ale też żałuje), gdzie pojawia się podobny motyw, ale punkt ciężkości z elementu „science” przeniesiony został na psychologię i socjologię (i lepiej ograny literacko IMO). I to chyba byłby największy mankament – tam jednak ten temat wybrzmiewa bardziej przejmująco. (Wiem, to cios poniżej pasa... ;-)

 

 

uradowanczyk, Zadyma na rozstaju światów

Rzecz na granicy groteski, przymrużenia oka – realistyczna narracja owinięta wokół abstrakcyjnego pomysłu. Zresztą, może nie aż tak abstrakcyjnego – o płaszczakach i Flatlandii pisano już jakiś czas temu ;-) Na poziomie języka napisane poprawnie – fabularnie jednak chciałoby się „czegoś więcej” (bohatera, intrygi czy scen, który dodawałyby lekturze dynamiki). Podobnie – opowiadanie można by skrócić bez szkody dla całości (skoro chodzi w nim głównie o „jeden pomysł”); a być może z zyskiem – temat przewodni zostałby w nim wtedy lepiej wyeksponowany i zaakcentowany.

 

 

Wyróżnionym gratuluję i proszę o kontakt na redakcyjnego maila i podanie swoich danych adresowych.

 

Komentarze

obserwuj

SPRAWOZDANIE STYCZEŃ 2015

 

1. Posąg w tytoniowym dymie

tak: Finkla, Adam, regulatorzy

nie: ocha, syf, vyzart

3:3

 

2. Najwłaściwszy rodzaj miłości

tak: ocha, regulatorzy, Użytkownicy

nie: Finkla, Adam, joseheim, syf

3:4

 

3. Operacja mikro

tak: Finkla, Użytkownicy

nie: Adam, ocha, regulatorzy, joseheim, syf

2:5

 

4. Bękart apokalipsy

tak: syf, Finkla, Adam, vyzart

nie: ocha, regulatorzy, joseheim

4:3

 

5. Natura boi się próżni

tak: Adam, ocha, regulatorzy, Finkla, vyzart, Użytkownicy

nie:

6:0

 

6. Zadyma na rozstaju światów

tak: ocha, joseheim, Finkla, Użytkownicy

nie: Adam, regulatorzy, syf

4:3

Gratulacje! :-)

Babska logika rządzi!

Gratulacje!

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Gratulacje!

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Gratulacje.

Powinszowania, serdeczności, wyrazy uznania ; )

...always look on the bright side of life ; )

Gratulacje dla wyróżnionych! :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Gratulacje!

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Haha, dzięki ;-)

Ja również gratuluję. :)

Gratuluję!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Gratulacje!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

gratulacje!

> ½ joke mode on<  Wstydzić się nie mam czego, bo “Pierdziela...” czytałem, ale mam czego żałować, bo czytałem.  >joke mode off<

Moim bardzo skromnym zdaniem “Natura...” dystansuje “Pierdziela...” o siedem długości. Czym są opisy skutków osobistego sprzeciwu wobec mody na zachłanne korzystanie z osiągnięć, najogólniej zwąc, medycyny   w porównaniu do śmiałej i nie bezpodstawnej ekstrapolacji, sondującej przyczyny?

<><>

Gratulacje dla całej trójki.

A ja jeszcze poczekam ze swoim komentarzem dot. Pierdziela a Natury. :-) Jestem ciekaw, czy uwaga Adama jest w stanie pobudzić dyskusję.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jeśli, to beze mnie.

Gratulacje dla wyróżnionych!

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Dyskusja kusi:) Szczególnie że też “Pierdziel” mnie nie powalił, choć momenty były.

I nie ma dyskusji... Ech ;-)

 

Pogmeram trochę. Od razu, na wstępie, zaznaczę, że i ja, jak wielu tu obecnych, staram się o druk własnego opowiadania w NF. Otwarta przyłbica, te sprawy, a przy okazji i wyjaśnienie, dlaczego sympatyzuję z portalowymi autorami – tymi, którym już się udało i tymi, którym jeszcze nie. Pierwsi musieli wpakować sporo pracy w tekst, utrafić w gust redakcyjny, a drudzy – dzielnie znieść porażkę i nie poddać się, nie zniechęcić.

 

_MC_, gdybym nie czytał “Pierdziela”, nie wstydziłbym się ani nie żałował ;-) To tak z przekory dodaję, bo jakkolwiek daleki jestem od negatywnej oceny “Pierdziela” w porównaniu z “Naturą” – wyjaśnię zaraz – to uważam opowiadania Urbaniuka po prostu za dobrze napisany tekst, wpasowujący się tematem (trudnym, bo starość to temat dziś niełatwy) w Wasz projekt.

 

Dla mnie te obydwa kawałki mają jeden punkt wspólny – motyw długowieczności. Potem, uważam, są zupełnie inne, inaczej ujmują zagadnienie, inne aspekty eksponują. Można je porównywać właśnie przez porównanie ujęcia tematu, przez jego “rozegranie”.

 

“Naturę” uznaję za opowiadanie szerzej i głębiej badające możliwe, przyszłe zmiany – zarówno indywidualne, jak i społeczne – mogące nastąpić w przyszłości. Niezbyt optymistyczne i kolorowe, a przynajmniej tak je odczytałem. Zgodzę się, że dramat głównego bohatera, walka o odzyskanie życia pełnego emocji, jest przytłoczony ciężarem naukowych wywodów i żargonu. Tym niemniej to wizję i wątpliwości, które budzi lektura, uznaję za bardziej “ambitne” (jakkolwiek to zdefiniować, na własny użytek mierzę to liczbą powracających przemyśleń <<na temat>>).

 

“Pierdziel” z kolei, dla mnie, to pokaz zawodowego podejścia do tekstu: gra na emocjach, ekstrapoluje już istniejący trend kultu młodości do pogranicza absurdu, wycelowany jest w – jak mi się zdaje – dzisiejszych czytelników “w wieku produkcyjnym”, zanęca tych nieco młodszych wulgaryzacją tytułowego pierdziela, a starszych typowo męską rozrywką, pozwalającą na ucieczkę od gnającej rzeczywistości (ryby, papieros, wódeczka)... Jest ustawiony, moim zdaniem, “pod publikę”. Dobrze ustawiony, należy dodać.

 

To dlaczego “Naturę” tak trudno przetrawić?

 

Najtrafniej, póki co, ujął to chyba Jacek Dukaj przy okazji recenzji Interstellar, więc nie będę się produkował, zacytuję (za: http://kulturaliberalna.pl/2014/12/02/jacek-dukaj-interstellar/ )

 

Hard SF – fantastyka naukowa najpoważniej traktująca swą naukowość – postępując w swych spekulacjach dwa-trzy kroki przed coraz szybciej przesuwającym się frontem nauk, stopniowo tak oddaliła się od poziomu wiedzy tzw. przeciętnego odbiorcy, że dla zrozumienia fabuły takiej książki i napędzających jej świat koncepcji trzeba już:

 

(A) specjalistycznego ścisłego wykształcenia czytelnika;

albo

(B) długich wykładów naukowych podanych w samej książce (tzw. infodumpów).

 

Kiedy Wells na przełomie XIX i XX w. tworzył swoje fikcje naukowe, koncepcje podróży w czasie czy inwazji z Marsa zrozumieć mógł każdy. Pół wieku później amerykańska SF Złotej Ery (a był to okres największego optymizmu co do mocy ludzkiego rozumu i zbawczej roli postępu technologicznego) zachowała kontakt z nadal dość licznymi rzeszami czytelników: tych, którzy co jakiś czas zaglądali do periodyków popularnonaukowych albo przynajmniej uważali w szkole na lekcjach fizyki, matematyki i biologii; to bowiem wystarczało. Na początku XXI w. zaś hard SF operuje na horyzontach poznania doktorantów kosmologii, fizyki kwantowej, filozofii matematyki, biologii molekularnej czy kognitywistyki.

 

Życzyłbym sobie, żeby Prosiaczek umiał – a może tak naprawdę chciał – zrobić “Naturę” w pół drogi przynajmniej “pod publikę”, ale już w obecnym kształcie, wydaje mi się, samo pokazanie obydwu tych tekstów obok siebie mogłoby stanowić ciekawy kontrast, zderzyć czytelnika z czymś “trudniej połykalnym”. Sądzę, że taką trudniejszą S-F, mającą mniejsze wzięcie (w końcu periodyk to przedsięwzięcie komercyjne, musi się sprzedawać) – też warto promować pod auspicjami NF. Absolutnie nie neguję tutaj redakcyjnych decyzji, po to człowiek ma pagony, by je podejmować, raczej myślę, że formuła ścisłej selekcji do NF powoduje, że wiele dobrych tekstów (a przy tym z mniejszym gronem potencjalnych odbiorców) na rynku polskim po prostu nie ma jak i gdzie się zmieścić. Podejrzewam, że niektóre teksty _mc_ odcina z bólem serca.

 

Pytanie – co dalej? Publikacja w sieci, piórko na portalu i cześć?

 

Internet żyje w tempie przyspieszonym wielokrotnie. Dobry tekst w internecie, jeżeli żyje tygodnie lub miesiące – to jakby książka przeżyła dekadę na rynku i stała się “klasykiem”. Wiekszość jednakże tonie anonimowo w szumie informacyjnym.

 

Czy jakakolwiek inicjatywa e-wydania tekstów (bo to niższy koszt dystrybucji), przy jakimś wolontaryjnym (bezkosztowym dla wydawnictwa) trybie redakcji przez ochotników, a wsparta recenzją w “papierowym” NF, ma szansę na nabranie realnego kształtu planu do wykonania? Czy w takiej inicjatywie byłoby miejsce na teksty dobre, ale “jeszcze nie dość dobre na druk”?

 

Pytanie zostawiam otwarte, bo sam nie znam odpowiedzi. Jestem za to ciekaw opinii. ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Czując, że powinienem się do powyższego jakoś ustosunkować, chciałbym podziękować portalowym kolegom za poparcie i za opinie. Dziękuję Rybosławie, za czas, jaki poświęciłeś na napisanie tego długiego komentarza, za myślenie życzeniowe, bo, niestety, tak całkiem to chyba się nie zmienię ;-), i za wskazówki, dzieki którym, mam nadzieję, moje pisanie stało się choć trochę strawniejsze.

Inicjatywa interesująca, z pewnością, choć z drugiej strony nasza droga od zera do bohatera(od zjechania na stronie NF do druku) jest, wydaje mi się, dobrze zagospodarowana i amatorów odnoszących jakieś tam sukcesy skutecznie zachęca do dalszych prac. Oczywiście nie torpeduję tego pomysłu, ale czasami człowiek znajduje się w takim miejscu, że trzeba bić w punkt; albo się uda, albo nie. Pamiętam, jak jeszcze były same piórka, a potem pojawiła się opinia _mc_, super bonus, który pozwalał i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie dawał amatorom wgląd w redaktorski umysł ;-)

 

 

 

-->Fisz Żebyśmy mieli jasność: ilości “pierwiastka science" w tekście wcale nie umniejsza jego szans na pojawienie się w magazynie, a wręcz przeciwnie. Więc tu się mylisz w swojej diagnozie.

 

Tekst prosiaczka jest fajny, ale IMO nie na tyle, żeby jeszcze znaleźć się w druku; dlaczego – o tym po części napisałem w komentarzu. (Samo podobieństwo do tematyki opowiadania Urbaniuka to nie wszystko). Że komuś się podoba bardziej od "Pierdziela"? Jego prawo. Ale nie dyskutuję z takimi głosami nie dlatego, "bo w internetach wszystkie opinie mają rację“, bo nie mają – tekst prosiaczka, nawet jak się podoba bardziej,  lepszy od Urbaniakowego nie jest, oczywiście w perspektywie mojej i tego, co wiem/nie wiem o literaturze i fantastyce. Tylko dlatego, bo siłą rzeczy w takiej dyskusji pojawiłby się (tak jak pojawia się i tu, choć  próbuję tego usilnie uniknąć), element wartościujący. I w końcu mogłoby się stać i tak, że prosiaczek zamiast się cieszyć z wyróżnienia, dałby mi w mordę na nieodległym Pyrkonie, zaczaiwszy się gdzieś w zaułku hali targów ;-)

 

Summa summarum end jest taki (miejmy nadzieję, że happy), że z kolejnym opowiadaniem prosiaczka nadesłanym na redakcyjną skrzynkę, jak to się najczęściej dzieje z piórkowiczami, zapoznam się co najmniej z ciekawością i może wtedy wyjdzie z tego coś więcej? Obaczym.

 

Prosiaku – prąciem uprzejmie. Mnie się podoba twój tekst, bo sięga do tradycyjnej, opartej na nauce sci-fi, taki mam gust. I tak, opinia zawodowca do tekstu – zawsze się przydaje, bo pokazuje choćby na co zwraca uwagę redaktor. A redaktor, jak mawia mój kolega, to twój najlepszy przyjaciel, bo pilnuje, żebyś trzymał poziom ;-)

Pytanie zadałem, bo po całym roku z portalu idzie zebrać sporo opowiadań, być może nie na druk, ale na promocję “rokujących” – luźna myśl. Sam fakt, że udaje się recenzje do tekstu z redakcji NF otrzymać, to spory krok w kierunku amatorów takich jak ty czy ja, doceniam.

 

_mc_ – bardziej mi chodziło o skrzywienie w stronę hard, utrudniające “czytelność’ tekstu. Ale dobrze wiedzieć, że hard-hard wciąż gdzieś ma szansę i że się mylę ;-)

 

A tak z ciekawości zapytam, na wasze zbiorowe, redakcyjne doświadczenie i to co wiesz lub obserwujesz – jaką popularnością cieszy się obecnie hard sci-fi, czy znane nazwisko kojarzone z tym gatunkiem, typu Watts/Doctorov/Dukaj etc. na okładce podnosi wam sprzedaż? Malakh wprost wspominał, że na rynku hard sci-fi to nisza.

 

 

że prosiaczek zamiast się cieszyć z wyróżnienia, dałby mi w mordę na nieodległym Pyrkonie, zaczaiwszy się gdzieś w zaułku hali targów ;-)

To by było wydarzenie towarzyskie roku :-D A jaka promocja! :-D Wydaje mi się, że wartościowanie jest nieuknione, zgoda. Ty musisz wybierać teksty do swojego działu, użytkownicy wartościują, nominując, Loża wartościuje, głosując – nie da się uciec, tu nie ma obiektywnych miar “dobroci”.

 

No dobra, ale akurat tego wątku wartościowania nie ma chyba co roztrząsać.

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Każdy ma swój gust. Dla mnie, na przykład, umiejętnie wplecione w fabułę elementy science dają z automatu +10% do oceny końcowej ;-)

W mordę bym w życiu nie dał, bo nigdy nie ćwiczyłem sztuk walki, mam osiemdziesiąt kilogramów, wolę perswazję i dyplomację, no i posiadam instynkt samozachowawczy, w przeciwieństwie do żali i pretensji, o które, mam nadzieję, nikt mnie nie posądza ;-)

Dam za to dobry tekst :-)

→ SF/hard SF

 

Zdefiniuj "popularność" ;-)

 

Jeśli chodzi o stronę komecyjną – wiadomo, lepiej sprzedaj się fantasy (wystarczy zerknąć na listy bestsellerów). Przy SF – nie tyle chodzi o sygnaturę gatunkową, co nazwisko tego, kto to napisał (”Dukaj", "Watts", to już dziś marki, i to one przyciągają do tekstów). Natomiast nawet mimo tego  utrudnienia na szczęście istnieje jeszcze grupa autorów, która pisze SF z temperamentu: np. Podrzucki, Cyran (fenomenalny zbiór “Teoria diabła”), Zbierzchowski ze swoim “Holocaustem F”, Kosik, jak oderwie się od FNiNa, Kuba Nowak ze swoimi oszałamiającymi opowiadaniami-wizjami, Paweł Majka, żeby wymienić na szybko. Znaczy, widać, że wciąż można. Z tym że – o czym niektórzy zapominają – nie wystarczy do opowiadania dodać garść "science", żeby z marszu stało się dobrą LITERATURĄ fantastycznonaukową.

 

 

Uch, to tak jak zdefiniuj “literaturę”...  No dobrze, “popularność” mozna zdefiniować przez mierzalną lub przybliżoną liczbę potencjalnych nabywców tekstu z gatunki sci-fi/hard scifi, deklarujących, że lubią ten gatunek. Ale to takie podejście komercyjne, bo przecież filmy sci-fi, jak w dyskusji obok ktoś kiedyś słusznie zauwazył, wcale nie są metkowane jakio sci-fi, a i tak – a może własnie dlatego –  odnoszą sukces (”Incepcja” – Dick jak malowany).

 

Kurczę, _mc_, ale coś jest albo ze mną, albo z naszym rynkiem nie tak. Znam Kosika, znam Zbierzchowskiego, Majkę odpuściłem chwilowo po informacji, że wziął się za Metro 2033 (chociaż gdzieś mi tam tyka strasznie fajna recenzja o bombach mitologicznych, tylko nie pamiętam, czy to ten autor), o Cyranie i Nowaku nie słyszałem/nie czytałem, a Podrzuckiego znam tylko z ciekawych artykułów w NF.

 

Kufa, czy to tylko ja jestem taki nierozgarnięty? Nie wiem, co się dzieje, kogo warto czytać? Nie wlewa mi się nazwisko w przeglądarkę – to nie ma?

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Bo to trzeba czytać Nową Fantastykę, dziadku ;-P

 

Paradoksalnie, uważam, że w erze sieci (i zalewu informacji), czasopismo papierowe ma właśnie coraz większy sens: bo zapewnia selekcję, wskazuje, co jego zdaniem ciekawe, pozwala trzymac rękę na pulsie. I nie przegapiać takich właśnie autorów.

 

Ad rem.

 

Cyran to autor obecny na łamach NF od początku lat 90.; informatyk, eseista z "Czasu Fantastyki", “autor osobny"”, który idzie drogą swoich fascynacji; pisze niedużo, ale jak już napisze, to często kapcie spadają z nóg (zerknij np. do "Rzymu" z "Teorii diabła"). Dobra wieść jest taka, że mam jego najnowsze opowiadanie do "Nowych perpektyw" i w okolicach lata powinno się znaleźć na łamach :-)

 

Nowak to laureat konkursu NF i British Council, "polski Ted Chiang", być może najciekawsze nazwisko w SF, które pojawiło się u nas w XXI wieku; autor, który ma tylko jedną słabość: pisuje niezbyt często. Serio – “Dziwne dni", “Karnawał”, “Ekumenizm", “Rychu", "Amnezjak”, Zimno, gdy zajdzie” czy takie “Retro” to są opowiadania mające siłę rażenia tekstów Dukaja, masakrycznie wizyjne, z uchem do neologizmów, wypieszczone językowo, bazujące na mega eklektycznych konceptach (w “Amnezjaku” np. – przeplata się dwór Jagiełły, odległy kosmos i subkultura kibolska). Mówięc językiem akademickim: facet nie bierze jeńców. Jeśli ktoś chce pisać fantastykę, która mogłaby się równać z tekstami najlepszych na tym poletku – Nowaka po prostu MUSI znać.

 

Majka pisze najróżniejsze rzeczy, więc akurat "Metrem" bym się nie sugerował. Obok SF (np. ”Grewolucja", “Pseudaki”, "Oko cyklonu”), jest to też wypaśna fantasy, także humorystycznea (zguglaj Kwokę i Buhaja); a "Pokój światów” to miks steampunka, postapo, powieści awanturniczej i biblioteki etnograficznej; znaczy, bomba, nie tylko mitologiczna ;-)

 

Podrzucki zaś to naukowiec pełną gębą, mający ambicje pisać tak "twardo" (tzn. tak blisko dzisiejszego stanu badań), jak tylko się da. W zeszłym roku drukowaliśmy jego "Falstart” (kryminał SF), a najlepszy przegląd tego, jak i o czym pisze, da Ci lektura Trylogii Yggdrasill. Warto.

 

Który to apel kieruję i do Ciebie, i do każdego, kto lubi czytać – albo chciałby pisać – dobrą fantastykę.

(W sumie faktycznie dziwię się, że można nie znać tych nazwisk – czytając jednocześnie NF; hm, przydałoby się ich zapopularyzować, tylko jak – felietonem w NF? ale czytelnicy z dłuższym stażem raczej będą ich kojarzyć. Sprawa do przemyślenia).

 

Bon appetit :-)

 

[...]  hm, przydałoby się ich zapopularyzować, tylko jak [...].

A portal to byt abstrakcyjny?, oderwany od świata? Bo od NF na pewno daleko w praktyce leżący. Trzeba zmienić praktykę, myślę...

O, taki felietonik to świetny pomysł! 

Adam, ale czego byś oczekiwał na portalu? Ja jestem miś o bardzo małym rozumku i zakładam, że jak ktoś jest tutaj, to w końcu – nawet jak wcześniej nie słyszał o NF i trafił po sekcji warsztatowej – ciekawość ludzka w nim przeważy i zaglądnie między okładki czasopisma,  choćby po to, żeby wiedzieć, co piszą ci, którzy tam publikują. Ale jeśli jak nie ma w takim userze choćby tej odrobiny ciekawości, to jaka “socjotechnika portalowa” zmusi go, żeby zapoznał się z magazynem? Bo jak magazyn będzie czytał, to będzie wiedział, kto to Cyran, Nowak czy reszta.

 

 

Pozwolę sobie, nieco ryzykancko, stwierdzić, że zawieszasz poprzeczkę oczekiwań nazbyt wysoko jak dla przeciętnego młodego człowieka, zainteresowanego fantastyką.

Po pierwsze – kasa. Magazyn kosztuje, portal jest za darmo. A za kilka niekupionych czasopism można nabyć taką fajną, zaj...tą strzelankę...

Po drugie – żeby kupić, trzeba wyjść z domu, a czasem pada deszcz, komputer natomiast nie wymaga przebierania nogami...

Po trzecie – odnośnie powyższego – prenumerata wymaga i kasy, i fatygi...

Po czwarte – wiem, że powyżej byłem bardzo złośliwy, ale takie są realia. Internet ruguje czytelnictwo tradycyjne, temu nie zaprzeczysz. Więc zaczynajcie od Internetu, od portalu. Zanęta, haczyk w postaci prezentacji pisarza, jego twórczości, drobny wykładzik o różnicy między panem Sobotą a panią Kossakowską, dyskusyjka... Tematów “jak mrówków”, użytkownicy sami podpowiedzą, tylko trzeba zastartować. Czy przełoży się to na wzrost popytu na papierową NF? Nie pytaj, bo tego nikt nie wie. Ale może wywołać popyt na NF elektoniczną. Tańszą, bo odpada koszt druku i papieru, farb, ale ilość sprzedanych taniej egzemplarzy może dać w efekcie większy zysk...

 

MC, 

 

Ja miałem piętnaście lat przerwy w czytaniu NF, a i nawet wtedy nie kupowałem regularnie. Skrzywienie na prawo mnie odrzucało.  Teraz nie mam czasu ganiać za papierem, kupuję wyłącznie wersję elektroniczną, a recenzje pisuje, bo widzę, że autorzy różnych tekstów, publikowanych w NF, jak kania dżdżu (ci nienasyceni jeszcze sławą) czekają na reakcje, na komentarz, na jakiekolwiek sprzężenie zwrotne – a Internet skraca dystans i już od kilku dostałem miłe wiadomości, utwierdzające mnie, że ktoś jednak te moje wynurzenia czyta :-) Co więcej, cieszę się, bo częściej to jest takie moje “dziękuję” za ciekawy tekst i nie spodziewałem się, że autor po prostu czeka na reakcję, jakąkolwiek, na tyle, by się po recenzji odezwać...

Teraz NF czytam w transporcie, w kiblu, w przerwie na obiad – ale to właśnie portal daje interakcję, zachęca. Czy tego chcecie, czy nie, proporcje się, niestety, odwróciły na korzyść obecności w sieci. Pracowaleś z Dukajem nad SA, przecież nie bez powodu forma jest właśnie taka, jaka jest... Z jednej strony, środek wyrazu artystycznego. Z drugiej – czysty biznes. Tak, naklepię Fiszową gaduło-recenzję;-)

 

Dzięki za dossier – ale widzisz, lubię o sobie myśleć, ze durny nie jestem, coś tam czytam w czasie (nie)wolnym – a Nowaka i Cyrana zupełnie nie kojarzyłem, a dla ciebie to znane i być może ważne postaci. Nie gniewaj się, ale do niedawna nazwiska Rzymowski, Cetnarowski, Zwierzchowski nic a nic mi nie mówiły, dopiero – mała bo mała, ale jednak – obecność Redakcji “na wyciągnięcie maila” spowodowała, że za pustymi dźwiękami pojawiły się osoby, twarze (ze zdjęć, ale są), zerkam sobie co tam który z was gdzie publikował, słowem: zostało rozbudzone zainteresowanie.

 

Być może rozpoznawalność autorów trzeba budować właśnie spotkaniami on-line. Na weryfikatorium widziałem całkiem aktywnych Przechrztę i Pilipiuka, amatorzy mają do nich sporo pytań. Na lubimyczytać.pl regularnie odpalają akcję ze zbieraniem pytań do autorów i przeprowadzają z ich użyciem wywiad. Użytkownicy mają możliwość zaangażować się w budowanie, choćby w drobnej części, kształtu miejsc, w których będą chcieli spędzać czas. Na NF wszystko mocno jest nakierowane na produkcję treści, piórka, Twoje recenzje, konkursy ciekawe – ale to sama ta interakcja, z zawodowcami lub innymi amatorami, tworzy ciekawe miejsce. Jasne, pismo jest ważne, ale już nie najważniejsze.

 

Moim prywatnym zdaniem nie wykorzystujecie w pełni potencjału już zgromadzonego wokół portalu do rozwoju biznesu w sieci, ale absolutnie rozumiem, że tu nie wszystko od Redakcji zależy.

 

Edit: a do czytania NF wrociłem właśnie przez portal :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wpisuję cokolwiek, by gwiazdka migotała, bo dyskusja robi się interesująca. 

Sorry, taki mamy klimat.

Adam, Fiszu, chciałem zacząć odpowiedź od wyjaśniania, gdzie i czemu się (niestety) mylicie – że przepływ sił przerobowych, pieniędzy, wsparcia czy infrastruktury cały czas idzie od magazynu do portalu, nie odwrotnie, niezależnie od tego, co się może wydawać, gdy zobaczysz z 50 komentarzy pod swoim opowiadaniem, że jak ktoś nie ma w sobie chęci, żeby zobaczyć "co to kurna za nowa fantastyka, o której co poniektórzy cały czas tu biadolą", to i stu redaktorów na portalu mu nie pomoże ("o, fajnie, stu redaktorów jest na portalu, ale i tak nie czytam za forsę, więc w sumie phi"), i tak dalej, i na tym podobna nutę – ale. Ale przecież i Wam, i mi chodzi z grubsza o to samo, teraz tylko trzeba się zastanowić, jak to osiągnąć. Z Waszego podpuszczenia wykombinowałem póki co coś takiego.

 

Zostaje kwestia "obecności na portalu". No więc widzicie – z mojej perspektywy to ja jestem obecny na portalu aż furczy, drzazgi z drzewa lecą, kurz się unosi z podlogi, z nieba biją pioruny. To znaczy – staram się być na bieżąco, przeglądam co ciekawsze wątki, że o tematach związanych z magazynem nie wspomnę (wiadomo). Tylko że w większości nie piszę w tych wątkach; bo choć lurkuję, zasadniczo nie udzielam się gremialnie na forach, fejsbukach itp. (Najbardziej – to właśnie u nas na portalu, niedowiarki).

 

Jakkolwiek bowiem może się Wam wydawać, że ja tu jestem "w ramach obowiązków służbowych" – no to jest wręcz przeciwnie: ja tu jestem, jak wszyscy: w czasie wolnym od roboty, w czasie wolnym od innych obowiązków, kiedy nie zajmuję się hobby tudzież rodziną (cholera, czemu rodzina mi wyszła na końcu...? Freud by się uśmiał). Jak wezmę to wszystko do kupy, to i tak mi wychodzi, że ja tu jestem od groma i hoho... Żeby nie powiedzieć, za dużo ;-) (Ot, co znaczy punkt widzenia). Do tego staram się odpowiadać na maile, jeżdżę po konwentach, gdzie mi się uda, promuję jedyną słuszną myśl o naszym Forum Światłym i Wspaniały. Rozumiem, że w czasach sieci to mało (jak nie napisze się do kogoś konkretnie garści dedykowanych wiadomości, to ten ktoś na wrażenie, że jest opuszczony, samotny i nikt go nie lubi drapać po brzuszku; to druga strona medalu tej "bliskości kontaktu").

 

Czy to jest “wykorzystane”? No pewnie nie – inaczej już dawno wozilibyśmy się z malakhiem  na konwenty limuzynami, w środku szampan, cosplaye i 50 Cent (na żywo, żeby zanucił coś do kotleta, byle nie za głośno, bo pogonim!). Ale ciśniemy tyle, ile fabryka dała. Wam też zależy na silnej pozycji portalu? (Jak i mi). No to zachęcam do udzielania się w tematach związanych z NF i FWS, bo tam najczęściej cichutko i tylko krzak wiatr przegania środkiem ulicy (sprawdzić, czy nie Fisz), zakładaniach kolejnych, żeby podyskutować o konkretnych opowiadaniach/artykułach z poszczególnych numerów, rozgłaszania wszem i wobec poza portalem dobrej nowinie o NF, zachęcania młodych, którzy jeszcze o nas nie słyszeli, żeby nas czytali, komentowali, rozpowszechniali.

 

Bo jak magazyn będzie mocny, to i portal taki będzie. (Kiedy to sobie uświadomić, wszystko naraz robi się prostsze).

 

gdzie i czemu się (niestety) mylicie – że przepływ sił przerobowych, pieniędzy, wsparcia czy infrastruktury cały czas idzie od magazynu do portalu, nie odwrotnie,

_MC_: ja to rozumiem, że mocny magazyn oznacza portal. Musi być sprzedaż, musi być mocna marka – to jest, przynajmniej dla mnie, oczywiste. Bez tego ciężko się gada we własnej organizacji, a wykresik lub dwa pokazujący strzał w górze na sprzedanym wolumenie zawsze robi wrażenie i ułatwia dyskusję o dalszych środkach na promocję.

Ja ci mówię: oprócz tego, co piszesz, nie eksploatujecie w pełni tego, nawet biernego, ruchu na portalu w kierunku zwiększenia sprzedaży magazynu tak, jak być może moglibyście to robić. Być może się mylę i tę próbę już przeprowadziliście, w takim razie nie było tematu.

 

Ja mówię: wydaje mi się, że nie monetyzujecie ruchu na portalu – nie wykorzystujecie go dobrze do wzmocnienia magazynu. Trochę kpiąco piszesz, że “jak nie napisze się do kogoś konkretnie garści dedykowanych wiadomości, to ten ktoś na wrażenie, że jest opuszczony, samotny” – ale pogódź się z tym, takie są realia sieciowego marketingu. Zresztą pamiętam, że wspominałeś ty lub JeRzy, że malakh w innym miejscu dokładnie tym się zajmował/zajmuje.

 

Wydaje mi się, że można to zweryfikować małym eksperymentem. Cztery razy w miesiącu mailing po 500 maili można wysłać za darmo. Trzeba tylko taką kampanie przygotować, dobrać odpowiednią grupę użytkowników (np. 500 unikalnych userów, wg dat ostatniego logowania na portalu <<rokujący szansę na powrót/kupno>> – niech i najstarszy będzie trzy, cztery lata temu), przygotować formularz do ewentualnego wypisania się z mailingu (bo trzeba userom taką opcję zawsze dać) – i posłać podobny content jak na facebooku + być może mix do promowanych przez Redakcję artykułów na portalu, jako ewentualnego rozszerzenia. Macie te adresy w bazie.

 I zweryfikować, czy jest wymierny efekt efekt po miesiącu, po dwóch... (bo można w ten sposób spróbować zwiększyć sprzedaż elektroniczną – z maila do sklepów dystrybutorów na klik albo dwa. Wersje mobilne to dobry moment, by je tak promować; być może w ten sposób zwiększycie retencję użytkowników – na pewno te dwa parametry można monitorować. Co jeszcze? Jajko i malakh na pewno będą wiedzieli lepiej ode mnie co, przy ograniczonych  środkach, można monitorować).

 

EDIT:

I na podstawie tego eksperymentu decydować, czy warto zainwestować parę stów w większy mailing – do całej bazy zarejestrowanych na portalu użytkowników.

/EDIT

 

Męczyłem już Jajka tym pomysłem, ale go chyba po prostu zamęczyłem lub inne okoliczności przyrody sprawiają, że on nie jest realny – tego nie wiem  ;-)

 

że ja tu jestem "w ramach obowiązków służbowych" – no to jest wręcz przeciwnie: ja tu jestem, jak wszyscy: w czasie wolnym od roboty,

(...)

(Najbardziej – to właśnie u nas na portalu, niedowiarki).

O widzisz, a to zmienia postać rzeczy – taki sam społecznik, jak wszyscy ;-) W takim razie duży szacunek, musi, kochasz tę robotę ;-)

A w to ostatnie akurat wierzę.

 

tylko krzak wiatr przegania środkiem ulicy (sprawdzić, czy nie Fisz)

Ale że Fisz-krzak czy Fisz-wiatr? :-D

 

Jeżeli chodzi o NF, to, co robicie, moim zdaniem robicie nieźle (wiadomo, każdy czytelnik ma inny gust, tego się nie da uniknąć – ale ogólnie jest naprawdę dobrze) – więc uważam, że warto wydać na magazyn pieniądze.

 

To, IMHO, jest duży plus, że pojawiacie się na portalu. Dziękuję. W ten właśnie sposób budujecie relację i chęć pomocy, wręcz aktywny wolontoriat ludzi dobrej woli (loża, Beryl, brajt – heloł, co to jest, jeśli nie wolontariat właśnie?). A – wiem to z doświadczenia – przekierować ruch z jednego miejsca na inny, zmonetyzować – nie jest wcale tak łatwo, jak się wydaje; trochę czasem trzeba metodą prób i błędów przy niedużych lub znikomych nakładach finansowych, poeksperymentować z sieciowym marketingiem. Niestety, to kosztuje czas, wiem. Moje uwagi zmierzają do tego, że utrzymujecie to gdzieś na pół gwizdka (bo widać, że próbujecie), ale nie ma tego kroku dalej by ściągnąć użytkowników do zakupu treści.

 

A wątek z literackimi polecankami to naprawdę fajny pomysł.

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Psycho wypisał, co istotne. Podpisuję się, zastrzegając sobie prawo do kręcenia nosem wedle własnych, stabilnych gustów.

<mc na żywo, tylko tego nie spierd...l, wdech-wydech, wdech-wydech>

 

– Hej chłopaki, tak przechodziłem przypadkiem. Co słychać? 

 

W oddali słychać  nadciągajce milczenie. 

 

Fajnie się z wami gada. A znacie to? Przed chwilą wymyśliłem...

 

Milczenie zasnuwa nie tylko niebo, ale calutką atmosferę. 

 

Ha, ha... Ekhm, ubawicie się. Podchodzi klient do prostytutki i mruga porozumiewawczo okiem. 

"Hej, mała, o której kończysz robotę? "

 

Narrator,  nie wytrzymując ciśnienia milczenia, znika jakby go wogóle nie było. 

 

 

 

Nie biegam, bo nie lubię

... <zdejmuje berecik z głowy i rzuca nim o ziemię>

 

– Krufa, jak zwykle...  Wiedziałem!

Nie biegam, bo nie lubię

Spokojnie, corcoranie, _mc_pewnie do rodziny poleciał – ale chyba wróci ;-)

 

@_mc_ – odnośnie promocji “szeptanej” – zerknij na lubimyczytac.pl – wrzuciłem tam trzy ostatnie recenzje NF. Gratis, bo uważam, że macie fajny produkt, wart zakupu. I jeszcze sam za recenzowane numery zapłaciłem, żeby nie było – nic nie sponsorowaliście :-) Na FB od czasu do czasu puszczę coś z Waszego fan-page’a. 

 

To na pewno nie wystarczy, mój autolans jako recenzenta tu i tam, ale jak widać – to nie wzbudza dyskusji. Za szybko żyjemy, za mało czasu mamy na własne szukanie, imho to musi być ten link do sklepu, ten mail, który sam cię odnajdzie i zanęci cię jakąś treścią do zakupu.

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Kufa, Cocorian!

Tu Gondor walczy z Mordorem – dzielny, błędny rycerz PsychoFish i jego giermek AdamKB odważyli się skrzyżować miecze z wiedźminem  -mc– !

 

Nie wypada przerywać! To starcie miało przejść do legend tego forum!

Osobiście to... pogubiłem się i nie wiem już o co walczą, ale i tak jest ciekawie ;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nazgulu, Corcoranie, ta dyskusja ma prawie rok ;-) 

 

Z jednej strony Redakcja NF chciałaby większego ruchu nas, czytelników, wokół samego NF i FWS. To zrozumiałe, JeRzy już wczesniej mocno to podkreślił – portal zależy od istnienia NF, nie będzie samodzielnym bytem – takie założenie. NF jako magazyn opiniotwórczy, dyskusje o artykułach, opowiadaniach, ruch wokół treści w samym magazynie – takie ma marzenie Redakcja. Jest to marzenie absolutnie zrozumiałe, ale z obecnymi uzyszkodnikami internetu i ich wzorcem postępowania, trudne do zrealizowania bez aktywnego promowania takich działań.

 

Z drugiej strony, użytkownicy portalu uwielbiają produkować własne treści, czytać inne darmowe treści, a jakoś z tego ruchu na portalu chyba sprzedaż NF i FWS za bardzo nie rośnie. Mnie, na miejscu Redakcji, też by to strasznie martwiło – bo aż serce boli.

 

I gdzieś pośrodku pojawiają się tacy ludzie jak Adam, brajt czy ja – którzy albo widzą, albo wiedzą (z racji zawodu i doświadczenia), co tu jeszcze można by zrobić, albo przynajmniej spróbować zrobić, by spróbować zwiększyć sprzedaż i aktywność wokół NF lub/i portalu.

 

Największą realną robotę odwalił chyba brajt, sadzając nową wersję portalu w 2014 roku, która poprawiła sporo bolesnych technicznie problemów. A i ta wersja daleka jest od ideału, należy zaznaczyć, ale – brajt to zrobił za darmo. Robota warta w tej branży pięciocyfrową kwotę na fakturze.

 

I tak się wymieniamy od czasu do czasu argumentami, próbując znaleźć jakieś kolejne kroki “aby żyło się lepiej” lub przynajmniej wymienić obserwacjami. Żeby nie było – konstruktywnymi, bo inne nie mają sensu. Redakcja w ramach wydawnictwa ma swoje ograniczenia wewnątrzorganizacyjne, dla mnie jest jasne, że jak nie pójdzie im w górę sprzedaż czy zainteresowanie w sieci, to mają blokadę na wielu akcjach. Co więcej, redagują chyba więcej niż jedno pismo w miesiącu, więc też roboty full. A z drugiej strony, bez dodatkowej pracy – częściowo technicznej – lub wsparcia wolontariuszy, nic im nie drgnie do przodu.

 

Tylko plan jakiś potrzebny, kierunek i kamienie milowe... ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Na­zgu­lu, Cor­co­ra­nie, ta dys­ku­sja ma pra­wie rok ;-) 

Cholera, ale się zasiedziałem... ;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Ej,  a znacie to? 

Podchodzi klient do.... 

 

Nie no, ja pieprzę taką robotę.... 

 

Nie biegam, bo nie lubię

Takie dyskusje mają więcej niż rok. Jeszcze na forum, tym chyba powoli zamierającym, temat większego czynnego, widocznego dla wszystkich udzielania się redakcji  pojawiał się przy różnych okazjach. Raz pozytywnych, pochwała za coś, raz negatywnych, na przykład przytyki za “puszczenie” ewidentnego knota. Po uruchomieniu tego portalu, ale w jego pierwszej edycji, sypnęły się teksty w zatrważającym procencie słabiutkie, kiepsko napisane, co mogło ówczesną redakcje utwierdzić w przekonaniu, że nie ma czego i kogo szukać wśród użytkowników. Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Raz, że wyklarowała się stawka “top twenty”, a dwa, że radykalnie zmalał napływ ewidentnej chały treściowej i językowej. Oba zjawiska mają swoje przyczyny; pierwsze to rzeczywiste zdolności, poparte ambicją i pracą, drugie to rozejście się “strasznych” wieści, że “tam biją”. Ale jak nie “bić” cymbałów, piszących, że “wychodząc z ogrodów woń kwiatów silnie umilkła”?

Tyle tytułem swoistego wstępu.

Dlaczego ruch na i wokół portalu nie należy do imponujących pod względem ilości i jakości? Dlaczego nie przekłada się, w praktycznie liczącym się stopniu nie przekłada się na czynne, nabywcze że tak nazwę, zainteresowanie czasopismem? Sądzę, że zjawisko ma swoje źródło w niespełnianiu bazowej obietnicy, zachęcającej do “produkowania się” na portalu. Hasło głosiło: to najkrótsza droga do prawdziwego debiutu! A ile ich było, tych debiutów?

Nie, żadnego wylewania gorzkich żalów nie będzie. Przyczyny leżą na widoku, a że najciemniej pod latarnią...

– profil pisma nazwę, starając się być możliwie obiektywnym, wyważonym pod względem zakładanej grupy odbiorców. Bardzo mało kogo interesuje trudna Science, gry, filmy i wmuszana reklamami literatura kształtują inne gusta;

– wspomniana przeze mnie “grupa przodownicza” to osoby o ambicjach większych niż potrzebne do napisania kontynuacji opisu wiadomej ilości twarzy wiadomo kogo, więc nic dziwnego, że uznanie znajdują u podobnych sobie i praktycznie tylko u nich, odpornych na modę, Internet i resztę, kształtującą gusta ludzi uległych wobec jawnych i niejawnych nacisków mediów wszelkiego rodzaju.

Wobec powyższego lawiny debiutów nie ma i nie będzie. Przynajmniej nie w przewidywalnym czasie.

Co mogłoby zaistnieć jako satysfakcjonująca namiastka? Była o tym mowa, była – wątła – dyskusja, jakieś zapowiedzi, nieśmiałe, były... Powstrzymuję się od snucia teorii, nazbyt podobnych do spiskowych, ale zapytać mam odwagę: dlaczego jeszcze nie ma e-zinu? Z numerem ISSN, spisem treści podawanym w NF (to tylko kilka wierszy drobnym drukiem)? Dlaczego zerowym albo przyzerowym kosztem nie daje się możliwości chociaż takiego awansu literackiego?

 

Adamie, zostaje jeszcze pytanie, czy e-zin, jakoś tam wspominany w NF, wspomoże NF sprzedaż i pornocję? Albo inaczej – jak to zrobić, żeby tak było?

 

Nikt przytomny nie dopuści do kanibalizmu produktów z jednej stajni, sam to wiesz. Treści “darmowe” muszą pomóc sprzedawać treści płatne. Tu, u bieżącego wydawcy, trochę się model biznesowy musiałby zmienić, a nie jestem pewien, czy chlebodawca szanownej redakcji jest na to gotowy  i związane z tym inwestycje w zmiany infrastruktury sprzedażowej – ot, sklep internetowy wydawncitwa jest i wszystko. 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie wiem, czy powinnam się wypowiadać, bo z czytelnictwem papierowym u mnie kiepsko, ale czy odpowiadając na pytanie Fisha: darmowy ezin, dostępny na paru stronach, rozsyłany do mailowo do użytkowników, z reklamami i próbką NFa ( w stylu fragment nie wiem, najlepszego czy godnego uwagi opowiadania/artykułu numeru papierowego), byłby bardzo od rzeczy?

W stylu: przeczytałeś, podobało się, chcesz więcej? Kup gazetę.

Ale ja się generalnie na marketingu nie znam :)

Zgodziłbym się z Tobą, Fishu, przynajmniej częściowo, gdyby redakcja i wydawca w widoczny dla każdego sposób i w znaczących ilościach korzystali z portalowych tekstów i, nie bójmy się tak sformułować, z portalowych autorów. A oni nawet wokół  Radka Raka odpowiedniego szumu nie podnieśli...

 

Może rok 2015 będzie dobrym rokiem, jeżeli chodzi o autorów? W ciągu chyba ostatniego roku w NF znalazły se opowiadania czarnejlucki i krajemarty. Na moje oko, jest masa krytyczna odpowiedniej jakości – kwestia tylko, czy _mc_ będzie chciał brać te teksty/utrafią w jego gust.

 

Swoją drogą e-zin moglibyśmy sklecać sami (bo pewnie spryciarz/-ra z Illustratorem i odpowiednimi umiejętnościami w ramach wolontariatu się znajdzie...?), umawiając się na dołożenie wskazanych przez redakcję fragmentów promocyjnych. Ale masowy mailing wymaga

 

 – bazy danych portalu (pewnie można sie dogadać z DJ-em na obsługę, ale to trzeba – dogadać)

– miejsca na serwerze do pobrania e-zinu, nawet dla niezalogowanych użytkowników (to pewnie do ogarnięcia z DJ-em – bo i statystykę downloadu warto wtedy monitorować)

– wzmianki w NF – no, tu moga być schody, nawet nie w redakcji, a u wydawcy

 – kilku stów rocznie na sam mailing większy niż 4 x 500 (tu albo sponsor, albo wydawca – i zapada wieczna cisza)

– promocji w sieci – o, tu są schody. Za darmochę łatwo nie pójdzie, więc albo wielu użytkowników musi chcieć pomóc, albo trzeba zainwestować twarde złotówki w reklamę (wracamy do mailingu i może akcji na FB).

 

Ja jestem tu krótko, niecałe 1,5 roku – rozmawialiście wczesniej z redakcją o konkretnym planie e-zinu czy to tylko taka luźna myśl była?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Za mało wiem, żeby się wypowiadać, a przede wszystkim nikt mnie nie upoważniał do upubliczniania tego (niemal) na pewno już nieaktualnego okrucha wiedzy. Pytaj tych, co nad nami.

Zamykając problem w jednym zdaniu: my chcemy, żeby coś się działo, ale dzianie się to dla decydentów dodatkowy balast, więc się nie dzieje.

I to by było na tyle, jak mawiał na zakończenie wykładu profesor mniemanologii stosowanej.

Pomysł na e-zin nie jest nowy, a i pewnie cieszylibyście się nim już dzisiaj, gdyby brajt nie postanowił zniknąć bez słowa. Trudno zorganizować na portalu coś na taką skalę, jeżeli nawet nie umiemy podmienić linka w menu.

Nie wspominając, Psycho, że nic nie jest tak proste, jak Ci się wydaje :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Trudno zorganizować na portalu coś na taką skalę, jeżeli nawet nie umiemy podmienić linka w menu.

 

I to jest, cholera, naprawdę pupa.

Trud­no zor­ga­ni­zo­wać na por­ta­lu coś na taką skalę, je­że­li nawet nie umie­my pod­mie­nić linka w menu.

Skoro nie ma i nie ma Yody, to może wypadałoby sprowadzić choć Obi one’a?

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

No to niech ktoś zorganizuje jakiegoś dobrodusznego webmajstra, który podejmie się (za darmo) przystosowania strony do e-zinu i możecie być pewni, że e-zin powstanie. Niewielkie wymagania, co? :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu, ja to wiem, że proste nie jest.

 

A tu przy implementacji jest fulltime job na kilka tygodni, jeśli nie mięsiecy – tylko uczący się fascynacji zrobią to za darmo, w dodatku bez gwarancji żadnych terminów. Temat tak prosty jak kasa. Zrzutkę jakąś robimy? :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Crowdfunding? : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Kickstarter odniósł sukces ;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Berylu, a dlaczego nie? Ty i Redakcja macie pomysły, ja jestem w stanie spisać to w formie ogólnego, funkcjonalnego projektu. Taki projekt posylasz do kilku firm do wyceny, wiesz ile to będzie – aż się prosi o crowdfunding :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nowa Fantastyka