- Hydepark: ZAWODOWCY kontra AMATORZY

Hydepark:

opowiadania

ZAWODOWCY kontra AMATORZY

Niestety nie jest to zapowiedź konfliktu w stylu Aliens vs Predator, tylko pytanie, wcale trywialne: Czy istnieje szansa, by ktoś kto profesjonalnie zajmuje się redakcją, korektą czy pisze recenzje byłby zainteresowany pomocą dla próbującego swoich sił początkującego pisarza?

Odpowiedź brzmi: NIE. Dlaczego – zapytacie? Zawodowiec ceni swój czas, nie będzie go marnował na darmowe lekcje pokory. Czy jest choć cień szansy, by zmienić ten stan rzeczy?

Komentarze

obserwuj

Na forum dyskusyjnym Fahrenheita udzielaja się panie redaktorki z Fabryki Słów. Są tam również prowadzone warsztaty literackie.

Odradzam Fahrenheita, mam bardzo złe doświadczenia w zachowaniu tychże wyżej wymienionych oraz braku poszanowania do ustawy o prawach autorskich. Im się wydaje, że stoją ponad prawem, abstrahuję też fatalną atmosferę rodem z parodii Hitchcoca. Oprócz tego "fabrykują" autorów na jedno kopyto.

Abstrahuje się od czegoś, nie coś. Zachowanie komentujących jest tam faktycznie bardzo ostre, ale JEST. Wskazują konkretne błędy, a nie tylko "na zachętę 3".

Achika, dzięki.

Miałem na myśli poziom, reprezentowany przez komentujących. Na pewno owe panie spełniają się społecznie, tego im zarzucić nie można, ale czy aby na pewno ich uwagi są profesjonalne? :P

Też nie przepadam za Fahrenheitem, nie tyle dlatego, że jest tam ostra krytyka, ile przez atmosferę i to, co mofFiss nazwał "fabrykowaniem na jedno kopyto". Ilekroć przeglądałam tam komentarze miałam wrażenie, że pisać należy pod linijkę, z kątomierzem i ekierką w ręku, a wszelkie odejścia od wzoru trzeba tępić bezlitośnie.

Zaś jeśli o sam temat chodzi: redaktorów i profesjonalnych pisarzy mamy w Polsce ilu? Dziesiątki? Setki? Natomiast osób aspirujących do zostania pisarzami - tysiące, począwszy od trolli na blogaskach, które zapewniają blogerów, że wydadzą "ksiozke" i zagryzają za krytykę, a skończywszy na takich, którzy już faktycznie potrafią pisać i tylko czekają na szansę (na przykład jak nasi piórkowicze;p). Moim zdaniem nie ma szans, ponieważ to jest po prostu niemożliwe, musieliby chyba się rozdwoić albo wręcz roztroić, zresztą komu będzie się chcieć wyławiać w wolnym czasie wśród tekstów kiepskiej jakości te perełki, skoro często musi to robić zawodowo?

Ktoś chce uczyć się pisać? Istnieją w Necie poradniki, fora, na których niekoniecznie od razu zjadają z kopytami, ale dają rady, można pracować samemu. A potem słać na konkursy, do czasopism czy wklejać na to forum choćby;p

Osobiście wolę, żeby korektor szybko zabrał się za poprawki książki, na której pojawienie czekam od tygodni, niż żeby biegał i służył pomocą początkującym, których jest po prostu zbyt wielu.

Zgadzam się z niektórymi przedmówcami, że w fahrenheicie pilnują bardzo poprawności językowej i raczej ostro wytykają błędy. Bardzo dużo można się tam nauczyć, jeśli ktoś nie lubi się uczyć na przykładzie ( na przykład klasyka literatury czytana w ilościach hurtowych).

Warto zerknąć do zakużonej strefy, a potem zaraz spojrzeć na swój tekst. I nie sądzę że charakterystyczne swędzenie to wysypka albo paranoja. To wstyd po prostu ;)

To nie żadna krytporeklama. To dobry wzorzec. Chwilowo niedościgniony, niestety. Tutaj za wnikliwe wytykanie językowych błędów dostaje się (zaszczytną, przyznaję) łatkę "czepialskiego". Pani od Polskiego też zawsze jest czepialska, prawda? A jak spowodować, żeby zawodowi redaktorzy redagowali komuś teksty. No cóż. Zawodostwo polega na tym, że się na swojej pracy zarabia... Zawodowi tancerze udzielają porad za pieniądze. Zawodowi gitarzyści też. Nie znam zawodowych garncarzy, ale podejrzwam, że może być podobnie.

ciekawe czy zawodowi malkontenci tez? :D

Ja czerpię z tego tylko bolesną satysfakcję. Ale to też waluta, tylko niewymienialna w kantorach.

Sądzę, że można by (na szybko) wymyślić co najmniej trzy powody dla których edytor/zawodowiec mógłby robić coś charytatywnie:
1. edytor ma poczucie misji, wie sporo o języku i na dodatek jest purystą, poprawia bo tak trzeba;
2. edytor udziela się społecznie, oczywiście formą rekompensaty za poświęcony czas jest poważanie i prestiż społeczny;
3. edytor też człowiek, mając powody zgoła irracjonalne sprawdzi przecinki koleżance kolegi bo to dobry kolega.

nie przesadzajcie z tym potępianiem Fahrenheita. to naprawdę dobra szkoła. lepiej chyba, żeby ktoś wytknął początkującemu pisarzowi podstawowe często błędy, niż żeby wszyscy kadzili sobie nawzajem, nie? jeśli ktoś boi się ostrej krytyki niech się w ogóle nie bierze za pisanie. kiedy już jakiś tekst pójdzie do druku, to recenzenzenci też nie będą głaskali. [mam na myśli profesjonalistów, a nie rozrzuconych po internetowych portalach 'recenzentów', którzy dzielą czas między flekowanie książek, a naukę do egzaminów końcowych w gimnazjum] twardziochem trzeba być, a nie mięciochem. mnie wrzucenie kilku swoich tekstów na forum Fahrenheita bardzo pomogło. i nie bardzo rozumiem na czym niby ma polegać urabianie autorów na jedno 'fabryczne kopyto'. że niby wszyscy fabryczni autorzy piszą tak samo? że nie ma różnicy między, na przykład - Piekarą, a Pilipiukiem? przesada chyba troszkę. każda droga, która wiedzie do celu jest dobra. nawet jeśli wiedzie przez forum Fahrenheita:) i ni można przepuszczać żadnej okazji, żeby się czegoś nauczyć.

Isenna napisała:

Też nie przepadam za Fahrenheitem, nie tyle dlatego, że jest tam ostra krytyka, ile przez atmosferę i to, co mofFiss nazwał "fabrykowaniem na jedno kopyto". Ilekroć przeglądałam tam komentarze miałam wrażenie, że pisać należy pod linijkę, z kątomierzem i ekierką w ręku, a wszelkie odejścia od wzoru trzeba tępić bezlitośnie.

Wprawdzie, jak słusznie zauważył baazyl, kryptoreklama niemile widziana, :-) jednak chciałbym wystąpić w obronie "Fahrenheita". Odniosłem dokładnie przeciwne wrażenie niż Isenna: na ZakuŻonych Warsztatach ceniona jest oryginalność i twórcze podejście do zadanego tematu, wytykane są zaś po prostu wszelkie braki warsztatowe kandydatów na grafomanów. (A ostra krytyka jest tam jak najbardziej uzasadniona). Jeśli więc warsztaty, to fahrenheitowe. Ewentualnie - choć nie wiem, czy jeszcze istnieje - Klub Tfurców.

baazyl, pytasz o zawodowców pomagających amatorom, to ci odpowiadamy.

Ok, baazyl. Co zatem proponujesz ?

Pewne jest, że obecna formuła, w której amatorzy(chyba) zwracają innym amatorom ( i nielicznym zawodowcom) uwagi dotyczące polszczyzny, stylu i tak dalej, spotyka się z rozmaitym przyjęciem ( od dziękuję po czepiasz się). Zawodowcy są powściągliwi aż do przesady, co można nawet zrozumieć, bo po co gimnazjalistę zniechęcać?

Forum fantastyki ma swój dział, na którym można publikować teksty specjalnie w celu otrzymania krytyki, nie złotego piórka. Może zatem i tutaj należałoby po prostu założyć osobny dział, w którym autorzy nie mieliby prawa powiedzieć 'czepiasz się' (jak również otrzymywać piórek i innych takich), a za to zabronić krytyki w głównej nawie i tam po prostu walić jedynkami w tych, którzy uważają, że styl to pewien zestaw specyficznych dla autora błędów?

Kogo trudno Ci oceniać, baazyl?

A w kwestii uruchomienia: zna ktoś profesjonalistę? Niech go tu zaprosi. I dowie sie czy robimy zrzutę czy po prostu jakoś inaczej mu rekompensujemy

Tak. Wszyscy z redakcji NF. Odnieś się do mojego pomysłu wydzielenia osobnej części portalu, bo mam wrażenie, że słuchasz tylko sam siebie :) :)

Które komentarze? Profesjonalnego podejścia do czego?

Pytasz o to, co można zrobić, więc dostajesz pomysły, które ignorujesz. Sprowadziłeś dyskusję do : kto zna kogoś, kto za kasę nam tu sprawdzi opowiadania.

Pytanie brzmi: czy to jest właściwe miejsce do redagowania tekstów. Moze trzeba założyć własne?

Redagowanie, porady i recenzowanie w formie innej niż istniejąca (czyli szczątkowa), uważam za utopię. Trzeba by rzeczywiście komuś zapłacić.

Profesjonalne komentarze byłyby pewnie świetną prawą, jednak na portalu promuje się przecież 'efektywne czytanie', dobrze komentujący są wyróżniani, jest loża. Komentujący niejednokrotnie wykazują się polonistyczną wiedzą.

Nie licz na cokolwiek ponad wypowiedź, krótką i, dolar przeciwko zardzewiałemu gwoździowi, w najlepszym razie wykrętną. Dlaczego?

1. Młoda osoba z umiejętnościami o wiele za małymi w stosunku do ambicji zostaje „zmiażdżona”. Może postąpić różnie: zamilknąć, obszczekać na innym forum, zignorować, skwitować krytykę tak, że krytykującemu odechce się raz na zawsze.

2. Młoda osoba jak wyżej „uchwyci” szansę, podejmie dialog, poprawi, douczy się — i wyskoczy z pretensjami, że mimo niezaprzeczalnego postępu nikt nie chce opublikować wspaniałej powieści. Kto winien? Jasne, że ten, kto pomagał osiągać wspomniany postęp...

To są krańcowości, ale nie marginesy na tyle wąskie, by nie pamiętać o ich istnieniu.

Odpowiesz, że nie interesują Cię takie osoby. Że jeśli pomagać, to tym, którzy już coś potrafią. Zgoda... Czy pokazanie, jakie ta osoba popełnia błędy, w czym się „rozpędza” ponad miarę, a w czym tego „rozpędu” brakuje, nie jest pomocą? Ja uważam, że jest, że taka pomoc wystarczy komuś, kto myśli i chce pisać. Jeśli ten ktoś sam chce usłyszeć, przeczytać więcej, porównać z innymi opiniami — może zwyczajnie zapytać, co jeszcze, co więcej i dlaczego. Tym osobom, jak myślę, następna szkoła pisania nie jest potrzebna...

Baazyl - a jak twoim zdaniem praca takiego redaktora miałaby wyglądać? Że siądzie i przez 8 godzin będzie sprawdzał teksty na forum? Czy jakąś osobną zakładkę "opinia redaktora"? I czemu ta praca miałaby służyć? Bo zadaniem redaktora jest przede wszystkim przygotowanie tekstu do druku, a tekst wrzucony w internet, na druk ma niestety niewielkie szanse. No i dodatkowo jest różnica między redakcją i korektą, redakcja i recenzja to już w ogóle ;) Poza tym obawiam się, że taki redaktor musiałby mieć zapewnioną całkowitą anonimowość i ochronę 24 na dobę, a i tak dostawałby listy z pogróżkami (byłem taaki przywiązany do tego przecinka, a ty @##%##% go usunąłeś!!!).

Ale pomyśl tak: jeżeli wrzucasz tekst na forum, to jest to zazwyczaj pierwszy etap "wychodzenia z tekstem do ludzi", i wtedy licza się przede wszystkim opinie "zwykłych" użytkowników - najpierw czy pomysł jest fajny, czy da się czytać, czy ortografia interpunkcja nie kuleją. Potem ktos zauważy, że nadużywasz zaimków, potem - że mieszasz czasy, ktoś inny - że zdanie z pierwszego akapitu jest powtórzone w szóstym, a postepowanie bohatera jest pozbawione sensu. Ktoś wytknie potknięcia językowe, ktoś nielogiczności fabuły. I to się liczy, to przecież nie jest mało!!! Po paru takich uwagach patrzysz już na tekst inaczej. Po co jeszcze jakiś kolejny redaktor?

Ale z drugiej strony - pytasz: Czy istnieje szansa, by ktoś kto profesjonalnie zajmuje się redakcją, korektą czy pisze recenzje byłby zainteresowany pomocą dla próbującego swoich sił początkującego pisarza? I sam sobie odpowiadasz - nie. A ja ci odpowiem - TAK :) Ale licz raczej na koleżeńską pomoc, albo wymianę tekst za tekst, a nie na umowę o pracę od 8 do 16 ;) Wielokrotnie zdarzyło mi się poza pracą zawodową redagować teksty znajomych ot tak, żeby z wprawy nie wyjść ;) I prace magisterskie, i opowiadania, i publicystykę. Za darmo. Czemu nie? Podejrzewam, że wiele osób z tego forum też para się redaktorstwem albo są po polonistyce i chętnie podejmie się przeczytania czegoś, nawet ze zwykłej ludzkiej ciekawości, ale pewnie w wolnej chwili, nie w ramach jakiejś kolejnej "loży redaktorów". Bardziej czy mniej profesjonalnie - ale jakaś obróbka jest. Już ci wydawcy tekstu z czerwonymi poprawkami nie odeślą ;)

Pytasz o stawki redaktorów - są różne ;) Ja na studiach zaczynałam od 60zł/arkusz (40 tysięcy znaków), potem było trochę lepiej ;) No i inaczej płaci się za redakcję, inaczej za korektę, inaczej za redakcję merytoryczną... Ale ostanio widziałam ogłoszenia 30zł/arkusz - chyba jest źle.

Jeżeli ktoś przeczyta to, co napisałam - gratuluję :P Może trochę nieskładnie, ale mnie wylogowało w trakcie i musiałam sobie przypominać, co chciałam powiedzieć. Pozdrawiam wszystkich, którzy zadadzą sobie trud zrozumienia, co chciałam przekazać :P

Bardzo dobrze to napisałaś. Jakub pisał już przecież dawno o tym i różne inne dyskusje okołobiegunowe się odbywały. Na tej stronie pomagamy sobie sami nawzajem. Jedni zwrócą uwagę tylko na interpunkcję czy ortografię, ale są i tacy, którzy są w stanie wskazać błędy w kompozycji itd. Redaktorzy przyglądają się tekstom i wyławiają tych rokujących dobrze autorów. Ich teksty przeznaczone do druku potem i tak ktoś zawsze redaguje. A najmniejszego sensu nie ma korekta tekstów wrzuconych tu na stronie. Tu znaleźć się powinny właśnie te wszystkie drobne wskazówki. Jak ktoś chce, to weźmie się za siebie, sam poszuka sobie stron w sieci, na których są jakieś kursy pisania, wskazówki dla autorów itd. Żadna płatna niańka nie jest tu potrzebna.

baazyl, ma być niby czat z Jakubem Ćwiekiem. popytaj.  on organizuje warsztaty. to znaczy, to chyba wygląda tak, że to ty organizujesz, skrzykujesz ekipę, zbierasz kaskę, a on przyjeżdża i prowadzi. myślę, że takie coś ma więcej sensu niż sieciowe porady. fachowców lub amatorów. zawsze to twarzą w twarz.

Hm, baazyl, ja cię chyba nie rozumiem. Czego w takim razie oczekujesz? Że ludzie powiązani z pisaniem zamiast zajmować się zarabianiem pieniędzy, będą siedzieć na forach i pomagać debiutantom? W Internecie - nie. Samokształcenie - nie. Fora - nie. Warsztaty - nie. Odnoszę wrażenie, że jedynie rozwiązanie, które cię zadowoli, to tłum redaktorów i korektorów, którzy nagle zasypią forum uwagami zawodowców (o ile zakład, że najmniej połowa uraczonych takimi uwagami obraziłaby się na cały świat?) i zaczną wyławiać osobistości z "iskrą bożą". Co jest niemożliwe.

Co do nauki z sieci, ja dla odmiany 80 procent tego, co umiem, zawdzięczam właśnie jej;p Widać miałam większe szczęście do komentujących, bo "podobało/nie podobało mi się" zdarzało się rzadko, za to dostawałam wiele uwag, plus czytałam opowiadania innych i komentarze do tych tekstów. Pewnie, nie jestem wybitna, ale zanim zaczęłam szaleć po forach literackich... szkoda słów;p

Pytając o radę "jak pisać" - o co pytasz tak naprawdę? Bo w tym pytaniu zawiera się:

1) Jak pisać, żeby nie robić błędów - i na to pytanie odpowie ci owszem, redaktor, ale i student filologii (nie tylko polskiej) po pierwszym roku, i nauczyciel polskiego, i amator, który po prostu się na tym zna - reguły gramatyki, ortografii, interpunkcji, podstawowe zasady budowania zdań będą takie same - schody zaczynają się na płaszczyźnie stylistycznej i treściowej, każdy redaktor poprawi ten sam tekst inaczej, jednemu podobają się długie zdania i dużo przymiotników, jednemu nie, ale uzna, że taki styl autora, więc jego prawo, jeszcze inny bezlitośnie wykreśli połowę tekstu.

2) Jak pisać powieści, opowiadania, literaturę w ogóle - tu rad najlepiej szukać u ludzi, którzy piszą, którzy już cos wydali - skoro im się udało, no to muszę mieć jakiś pomysł ;) nie u redaktorów, którzy są ekspertami, ale w kwestiach technicznych.

3) Jak pisać, żeby to, co piszę, podobało się ludziom, żeby zostać zauważonym, żeby mnie wydali, żeby się sprzedało - na to pytanie nikt ci niestety, odpowiedzi nie udzieli, bo jej nie ma. Zdarzają się koszmarne szmiry, które czytają miliony, i rewelacyjne powieści, które stoją niezauważone na półkach - nie ma reguły.

@Jeszcze dopowiem ostatnią rzecz jaką zauważyłem, ludzie utalentowani, z tzw. "iskrą bożą" najszybciej wypadają z tego peletonu, bo pomimo umiejętności kreowania wybitnych i oryginalnych światów, nie osiągnęli zadawalającego poziomu literackiego warsztatu. Wygrywają rzemieślnicy, bo redaktor dokonujący wyboru, woli prawie gotowy tekst do druku. Mylę się?

Po analizie oferty ilu wydawnictw to stwierdziłeś? Odnośnie tekstów "prawie gotowych do druku", to spróbuj przede wszystkim postawić się w roli redaktora, a właściwie selekcjonera w wydawnictwie. Masz do wyboru tekst, który czyta się bardzo dobrze, choć nie jest bardzo oryginalny, odkrywczy, czy porywający, ale się czyta, nie ma, lub ma mało błędów, albo tekst, który może i jest super-duper świetnie obmyślony, czy wręcz nawet genialny, wybitny, ale napisany tak, że zęby zgrzytają po pierwszym akapicie. Który tekst wybierzesz? Będziesz masochistycznie przegryzał się przez nieporadności składniowe, stylistyczne, ortografy i kreatywną interpunkcję, bo dana powieść na 1000 stron znormalizowanych BYĆ MOŻE jest genialna? Sorry, nikt nie ma na to czasu ani pieniędzy. Feliks W. Kres już wiele lat temu pisał, że dobre wykonanie pomoże przepchnąć nawet słabe opowiadanie, złe wykonanie zabije nawet najgenialniejsze pomysły. Krótko mówiąc: jak masz "iskrę bożą", talent, czy jak tam sobie to nazwiesz, to super. Siadaj teraz i szlifuj i nie marudź, że wszyscy tylko kłody pod nogi, a zawodowcy to nawet nie spojrzą. A czasem spojrzą. Wielokrotnie już spoglądali i pochylali się, aż im się znudziło, bo ileż można? I nierzadko tylko po to, żeby od niedoszłego "geniusza" oberwać potem inwektywą (może nie?) a wszystko za przysłowiowy damski ...

Ja, niestety, też odnoszę wrażenie, że baazyl cały czas nie mówi wprost, o co konkretnie mu chodzi.

Zwłąszcza, baazyl, że w innym wątku wyraźnie zaznaczasz, że publikowanie tutaj jest stratą opowiadania.  W innych miejscach, gdzie utwory są intensywnie analizowane, a rozsądne porady udzielane, być nie chcesz, a tutaj, gdzie głównie się publikuje, żeby pokazać się światu z jak najlepszej strony, chciałbyś porad i to konkretnych, zindywidualizowanych i do tego, ani trochę złośliwych :) Nie wiem czy da radę wywrócić cały świat do góry nogami tak, żeby wszystko było tak, jak się jednej osobie wymarzy. Zwłaszcza, że inni tez mają marzenia i to często zupełnie przeciwne :)

Dopowiem jeszcze, że tym bardziej nie ma co narzekać na redaktorów rzekomo obcinających geniuszy przy samej ziemi za brak warsztatu, bo przecież łatwiej nauczyć się rzemiosła, niż nabrać skądś talentu i iskry bożej, prawda? Jesli redaktorzy narzekają na słabe wykonanie, to trzeba dać im dobre. Kiedy dostaną super fabułę i do tego dobrze napisaną, na pewno wybiorą właśnie tę, a nie byle jaką.

Po co się spieszyć, po co żądać specjalnej taryfy dla geniuszy fabuł i światów? Trzeba kupić trzy poradniki, zapisać się do biblioteki, dużo pisać, jeszcze więcej czytać, mnóstwo pracować i cierpliwie czekać na swoją kolej. Po co się spieszyć? 

Nawet Philip K. Dick się doczekał.

baazyl : do tego nie trzeba marki, tylko wolne zasoby. Biorąc pod uwagę czas oczekiwania na reakcję na wysłane opowiadanie, nie wygląda, jakby tam się nudzili i czekali, aż ktoś się wreszcie zgłosi z opowiadaniem do dokładnie zredagowania. Czemu nie zacząć od pani od polskiego? Na pewno nie tylko się wzruszy, ale i chętnie pomoże!

@Uważam, że NF posiada jeszcze na tyle silna markę, by dać uzytkownikow/autorom coś, czego nie ma na innych portalach - profesjonalną krytykę dla wybranych i rokujących pisarzy.

No ale przecież tak się dzieje. NF wybiera rokującego pisarza i prosi go o napisanie tekstu do druku, a jak mniemam wtedy Maciej Parowski już osobiście pracuje z autorem.

A co tu myśleć? Zawodowy recenzent/redaktor też zwykle ma co robić, bo pracuje np w wydawnictwie, gdzie ma mnóstwo swoich tekstów do obrobienia. Potrzeba w takiej sytuacji albo kasy dla niego (płatne warsztaty) albo musisz szukać idealisty, któremu jeszcze chce się wysłuchiwać od "młodych gniewnych", że się nie zna.,

To nie ja mówię sam do siebie, tylko staram się z Ciebie wyciągnąć, co konkretnie masz na myśli i powoli zaczynasz się już deklarować. Jak rozumiem, to Twój pomysł to: niech fantastyka skombinuje skąd zewnętrznych redaktorów (za kasę, za reklamę, za coś tam, w każdym razie za swoje), żeby popracowali trochę z rokującymi autorami stąd, tak?

Ale marką NF redaktorowi nie zapłaci. Zresztą czym innym w końcu jest ten portal? Przecież to jest właśnie to, co postulujesz: wrzucasz opowiadanie, a jeśli jest tego warte, to osoby z redakcji skomentują, poradzą, ocenią, a jeśli jest naprawdę rokujące, to zaproszą do współpracy.

Czy jest możliwe, by dla przykładu osoby z brązowymi piórkami - czyli rokujące, zamiast nagród i dyplomów, dostały inny prezent? Profesjonalną recenzję, redakcje?

GENIALNY POMYSŁ!

To zróbcie zrzutkę i opłaćcie redaktora, który się tym zajmie.

@Harkonnen2 - osoby z redakcji nie komentują tutaj opowiadań, poza zdawkowymi zachętami. Chyba nigdy nie było takiej intencji.

Założę się, że nawet emerytki z fahrenheita chętnie tutaj pobuszują, by zdobyc nowych fanów, czyli zgodzą sie na czołganie opków brazowych ludzi [niezłe, kojarzy się aparheidem]. Z weryfikatorium.pl tez pewnie znajdą się zainteresowani.

Zdawkowa zachęta to też jest coś. Coś, co powinno skłonić "autora" do dalszej pracy i starań. Przyznam, że nie rozumiem tego podejścia wielu ludzi w naszym kraju: ktoś powinien przyjść i pokazać, zrobić, nauczyć. A samemu to, przecież się nie da. Nikt w tym kraju nie chce się samodzielnie uczyć. I tu też. Zamiast siąść i jak najwięcej pisać a potem wysyłać do pism, do portali, do wydawnictw, płacz "niech by ktoś przyszedł i powiedział co nie tak, a najlepiej profesjonalnie zredagował".

@btw, marka drogi harkonnenie jest aboslutnie towarem wymiennym. Patrz na reklamy!

A jak to sobie wyobrażasz, hę?

"Panie redaktorze! Chcielibyśmy zaprosić pana do współpracy przy redagowaniu opowiadań obiecujących autorów. Niestety nie możemy panu zapłacić pełnej stawki, więc możemy panu dać reklamę w piśmie, bo mamy markę. Ewentualnie w imię rozwoju polskiej literatury proszę to zrobić za darmo".

Harkonnen2, nie chodzi przecież o komentowanie każdego opka tylko  tych wyróżnionych, w nagrodę. Napisanie opowiadania zajmuje trochę czasu, tj.w moim przypadku trwa to krótko, idę za ciosem, ale późniejsze kręcenie nosem, samodzielna redakcja, wycinanie słów, odleżenie tekstu itd - to trwa. Człowiek nie śpi po nocach, śni mu się zakończenie, obgryza nerwowo paznokcie. Kilka dni/tygodni póżniej wrzuca na portal i ...czasami nic czasami wiele. Ja akurat widzę co zgrzytnęło w moim opku choć historia jest fajna. Ale nie każdy to wie. Jeśli autor przeżywa skrajne emocje związane ze swym opowiadaniem (bo jednak oddajesz część siebie,nie ukrywajmy) to fajnie by było przeczytać profesjonalną ocenę np: Pana Parowskiego. Ja bym oddała swój miecz za taką ocenę. I nie chodzi o gratyfikację bo ja się rajcuję brązowym piórkiem. Tylko o wskazanie kierunku. Ja tam chętnie się dowiem, co się spodobało a nad czym warto jeszcze pracować, choć oczywiście moja wdzięczność do czytelników i pozostałych autorów w komentowaniu wspólnych twórczości jest nieoceniona. p.s. Uważam, że możliwość wrzucania opków na portal NF przeszła najśmielsze oczekiwania i samych autorów i redakcji.  Jest ich taaaaaak wiele. Serdeczności!

Harkonnen 2 - ad "Panie redaktorze!....." - dokładnie tak! hehe.

@ ale późniejsze kręcenie nosem, samodzielna redakcja, wycinanie słów, odleżenie tekstu itd - to trwa

Welcom in the world of professional writing. Spytaj dowolnego autora ile czasu zajmuje mu "redakcja autorska". Poczytaj sobie wypowiedzy chociażby Andrzeja Pilipiuka, na forum NF możesz zapytać Konrada Lewandowskiego.

@ I nie chodzi o gratyfikację bo ja się rajcuję brązowym piórkiem. Tylko o wskazanie kierunku. Ja tam chętnie się dowiem, co się spodobało a nad czym warto jeszcze pracować, choć oczywiście moja wdzięczność do czytelników i pozostałych autorów w komentowaniu wspólnych twórczości jest nieoceniona.

Dlatego powtarzam jak mantrę: pisz, wysyłaj, nie tylko na portal, ale na konkursy, pisz na forach, pisz do wydawnictw, pisz do pism. Wszędzie gdzie się da. W końcu ktoś odpowie. A przede wszystkim właśnie ślęcz, niedosypiaj, szlifuj i rozsyłaj.

A właśnie: możecie zapytać też np. Marka Huberatha na jakimś konwencie ile czasu zajęło mu napisanie "Miast pod skałą".

Jaki kompromis? Chcecie mieć profesjonalne rady? Zbierzcie się w kupę i zamalujcie do kogoś z pytaniem, czy byłby w stanie wam to zrobić. Spróbujcie zorganizować jakiś panel czy warsztaty na konwencie (mało to ich?). Poproście kogoś SAMI i nie czekajcie, aż ktoś wam przyjdzie i da, bo akurat wrzuciliście na portal.

Harkonnen2 - spoko, ja to uwielbiam, te kreatywne niedosypianie, sięganie w nocy do notesu by zapisać myśl, która w nocy może uciec. Ja to wszystko rozumiem i biorę to za element szlifowania warsztatu i kreacji. Spoko. Wiem też, że trzeba walczyć, wysyłać, męczyć itd. Spoko. Mimo wszystko, uważam że pomysł Baazyla co do profesjonalnej oceny w nagrodę jest super trafiony. Można mi tak myśleć, czy nie? Naprawdę nie jestem postacią, która chce mieć wszystko na talerzu, od razu, w gotowej postaci. Wiem na czym  świat literacki (ale też filmowy) stoi i jak należy walczyć. Mimo wszystko podtrzymuję swoje stanowisko co do oceny:)

Harkonnen2 - proszę, bez takich agresji w tonie. Przecie to pokojowa rozmowa. Rozumiem, że jakiekolwiek zdanie inne niż ogółu jest be. Be bo be. Ja swojego zdania nie zmienię choć i z Twoim się zgadzam: że trzeba walczyć, wychodzić itd. ale to już napisałam powyżej:)

Zależy jeszcze, co rozumie się pod pojęciem "profesjonalnej oceny" :) Ocenę redaktora z wypunktowaniem błędów ortograficznych, stylistycznych i interpunkcyjnych? Ocenę pisarza? Ocenę wydawcy? Ocenę kogoś z "Nowej Fantastyki"? Bo ja tak widzę, że Baazylowi (przynajmniej początkowo) chodziło bardziej o redakcję, Nowej - o recenzję.

Dreammy, mi też chodziło o redakcję, wydawcę:) Sorki, piszę w szale, nie panuję nad myślami jeszcze:):)

Ja to widzę trochę inaczej - owszem, redakcja fajna rzecz, ale czy rzeczywiście jest potrzebna tu, na tym forum? Po co robić z postów wyliczanki błędów, nawet gdyby miał to robić "profesjonalny" redaktor? I tak zaraz się zacznie czepianie, że ten przecinek tu musi być, a ten przymiotnik istnieje, sprawdziłem w słowniku Lindego. Zwłaszcza że - jak już pisałam - zadaniem redaktora jest przygotowanie tekstu DO DRUKU, a tekst w internecie ma na to nikłe szanse. Poprawi błędy w jednym, a co z tym, z którym wiążesz nadzieje na wydanie? Za to recenzja - o, to już coś innego. Fajnie byłoby wiedzieć, dlaczego akurat na to, a nie inne opowiadanie redakcja zwróciła uwagę, a co jednak zgrzyta - i nie mówię tu wcale o długasnych ocenach, bo tzw. recenzje wewnętrzne też mają czasem po kilka zdań, nikt nie bedzie pisał elaboratów i analiz dłuzszych niż samo opowiadanie ;) Do tego wcale nie trzeba nikomu płacić... chyba ;) Byłoby fajnie, gdyby przy zwycięzcach i wyróznionych pojawiało się jakieś uzasadnienie - nawet dwu-trzyzdaniowe. Ale nie bądźmy zbyt zachłanni. Naprawdę.

Dreammy, uzasadnienie, właśnie! To też dobre.

Przepraszam, co to jest recenzja? Takie coś, gdzie jest powiedziane, co jest słąbe, a co mocne? Zakończenie ok, ale słownictwo ubogie? Rozwinięcie za szybko, ale temat przejrzały i już niemodny?  Coś takiego? Nie wyliczanka problemów?

Malkontis, jesteś mieszkańcem Warszawskiego Ursynowa? Tak apropo Twojego shorta o zorzy polarnej. Ja tutaj z tym pytaniem bo nie chciałam Ci zaśmiecać przestrzeni pod twórczością

Śmieć śmiało, śmieć!  Poza tym, możesz napisać tam jakieś pochlebstwo, czemu nie?

W kwestii rzeczonej dzielnicy mieszkaniowej - nie jestem mieszańcem, ale koleżanka żony brata mojej siostry chyba jest. Pozdrowienia dla koleżanki! I innych mieszańców.

ps. Gdzie jest ten Ursynów? A Natolin? To coś podobnego?

No coś circa about:)Shortów nie komentuję bo ich nie czuję. No dobra, odeszliśmy od wątku głównego. Pozdrooo

To jest drabelek, droga koleżanko, nie jakiś szort. Drabelek. Policz sobie.

No dobrze, dobrze. Drebelek. Zatem szorty czuję, drebelków nie:)

Od Twojej ostatniej wizyty tutaj nie było chyba takiej sugestii. Poza tym.... czy mamy jakiś wybór? :D :D:D

Co więcej, jeśli mówisz nie o redakcyjnej pomocy, tylko recenzji, to, jak zapewne wiesz, znajdziesz zarówno pozytywne recenzje, jak i negatywne tego samego opowiadania, zależnie nie tylko od gustu recenzenta, ale również jego nastroju i tego, co ostatnio pił. Jeden woli dialogi, drugi opisy. Jeden lubi ryzykowny styl, inni tradycyjny. Ten woli formę, a tamten treść. Na pewno chcesz recenzji? :)

Można wprowadzić dla ułatwienia taką tabelaryczną formę oceniania jak w przedszkolach: jest gotowy do podjęcia nauki pisania; wie, że nie należy chwalić się nadmiernie bogactwem słownictwa; zna i rozumie następstwo czasów; wie, czego nie wolno robić bez zgody lekarza... e, to nie pasuje; zna imiona klasyków; dokonuje czynności samoobsługowych (sam wstawi sobie przecinki); wie, komu udostępniać swoje teksty; wie, czym zajmują się inni piszący (zna aktualnie popularne nurty pisarskie i tendencje). Trochę pozmieniałem, ale mniej więcej tak to wygląda. I teraz pani/pan redaktor zaznacza ptaszkiem czy co tam ma, na ile punktów ocenia daną umiejętność. I okazuje się, że np. Adaś nie musi już ćwiczyć czynności samoobsługowych, a Bartuś zna i rozumie stosowane przez siebie orzeczenia, przydawki i okoliczniki.

Czemu się dziwisz? Nagroda nobilituje, minimum pociesza, o pomoc bezinteresowną tak trudno, że lepiej się nie łudzić.

W tym momencie gryzę się w język, boleśnie.

To może zanim się jeszcze redakcja wprosi. ;)
Ja miałam to szczęście, że na początku pisarstwa (jakieś 7 lat temu) byłam zaprzyjaźniona z  dziewczyną, która zawodowo zajmowała się korektami, mimo że była w moim wieku (!). Ale ona to wogóle geniusz polonistyki jest, za hobby w wolnym czasie uznaje poprawianie błędów w gazetkach typu Bravo Girl, które jej siostra kupuje...
I to chyba był zresztą okres w którym dokonałam największego postępu. Teraz to się tylko cofam. xD
Osobiście poza Fantastyką przestałam się udzielać, sparzona kontaktem z "rozsławionym" portalem pisarskim, gdzie towarzycho zdradza braki w podstawowej wiedzy literackiej... :/ Od dobrych więc kilku lat uczę się pisać sama... Najlepsza metoda: czytać książki. Korzystam też czasem z poradnika, raczej w celach technicznych, kiedy nie mam pewności gdzie powinnam co umieścić.
A że moje "pisarstwo" to dno i 10m mułu to już tylko kwestia porażki genetycznej. xD
Sądzę osobiście, że można samemu dobrze nauczyć się pisać.

A Hemingwaya to uczyla siostra. C.S.Lewis spisywał od Tolkiena. A Faulkner ... szkoda gadać. On po prostu nie umiał pisać. Jeśli spytacie o Żeromskiego, to dam wam adres pani, która mu sprawdzała rozprawki. Do tej pory ponoć zyje i wychowała juz całe pokolenia literatów. Tylko przygłucha jest, niestety.

:)

 

                     Kiedyś - w poprzednim jakby wcieleniu - już fantastykę czytałem. Czytałem dwadzieścia prawie lat i - wszystko, jak leci. A później czytać przestałem. W ogóle -później, to mało czytałem. Upłynęło lat dwadzieścia. Teraz, w obecnym wcieleniu, znów czytam i to znowu głównie fantastykę. Co się zmieniło. Głównie to, że jakiś strasznie wybredny się zrobiłem. Np. zaledwie jeden tekst na kilka czytam do końca, jeden na kilkanaście uważam za dobry. To właśnie ten brak normalnej czytelniczej satysfakcji sprawił, że kilka razy sam coś spróbowałem naskrobać. Potem odkryłem ten portal. Teraz, kiedy istnieje potencjalna choćby możliwość, że ktoś od czasu do czasu coś „mojego" przeczyta, to jestem szczęśliwy. A jak piórko dostałem!  Ach, mówię wam!

                  Ale - weźmy teraz innych, baazyla na ten przykład. Wydaje mi się On ma... inny potencjał ( a nie dwie wolne chwilki dwa razy w tygodniu)  ale i potrzeby, i aspiracje - też inne.

                   Do rzeczy. Myślę, że z tych kilkuset tekstów nadesłanych na FORUM można by wybrać kilkanaście i ... zrobić kilka papierowych „NF" lepszych, niż jakakolwiek „NF", która dotychczas ujrzała światło dnia. Podkreślam - to tylko moje subiektywne zdanie.

                   Dobrze, a jaka jest dotychczasowa praktyka? „LUDZIE GODZINY CZWARTEJ", którzy zmienili się w znacznie słabszego ( podkreślam: to moje subiektywne zdanie) „KOCIEGO KRÓLA" . I to wszystko. Ktoś, kto czyta wersję papierową, a nie zaglądał jeszcze na e-witrynę, widząc, jaki jest efekt jej - e-witryny - aktywności... załamie tylko ręce i ją - e- witrynę - omijać będzie szerokim łukiem.

                   Tak więc problem widzę takim:

•1.      Stosunkowo słabe - często - teksty w papierowej NF.

•2.      Bardzo dobre teksty - stosunkowo rzadko, fakt - w wirtualu

•3.      Potrzeby i aspiracje młodych twórców - często nie zaspokojone.

                 

Malkontisuję się w tej dyskusji.

A ja się w niej nie zgadzam. :)

"Inny potencjał"?
 Bo czytanie, to jakby moje hobby -  tylko. A pisanie ? Z racji różnorakich obiektywnych uwarunkowań, to nawet jeszcze mniej - może nawet jakaś " chwilowa ekstrawagancja" - zaledwie.
 A dla Ciebie? A sam sobie na to pytanie odpowiedz !
Jesteś kreatywny, dynamiczny, odnoszę wrażenie ,  że masz i możliwości, i chęci, i czas... - i  ktoś kiedyś będzie sobie pluł w brodę, że Cię nie "przygarnął"- gdy była okazja. Bo i cóz takiego sie stanie? "Pójdziesz swoją drogą". Powodzenia życzę...Na tej, ewentualnie nowej drodze.
Jurek. R.

Nie chcą nam przykrości robić. xD

Nowa Fantastyka