- Hydepark: Definicja klasycznego sci-fi

Hydepark:

książki

Definicja klasycznego sci-fi

Co rozumiecie przez klasyczne sci-fi? Jakie elementy powinien zawierać utwór, by mógł zostać zaliczony do kanonu klasyki science fiction? I w czym wg Was leży oryginalność takiego utworu? W stylu autora i ogólnie fabule, czy w rewolucyjnym, niespotykanym dotąd elemencie science?

Zachęcam do dyskusji. :)

 

Wg mnie, opowiadanie lub książka sci-fi może bazować na kwestiach naukowych, których dotyczyły już jakieś fabuły. Grunt, żeby te naukowe zagadnienia były znane czytelnikowi, zrozumiałe dla niego i nie wymagały czterokrotnego przeczytania tego samego akapitu (okazjonalne dwukrotne, uważam, jest zawarte w kodeksie rzetelnego czytacza :)

Komentarze

obserwuj

Wydaje mi sie, ze hard SF jest fabularyzowaną hipotezą naukową.

Aktualnie kojarzę tylko kilku polskich autorów parających się sf: Marek Huberath, Jacek Dukaj i Wawrzyniec Podrzucki. Ten pierwszy, ku memu zaskoczeniu, jest pisarzem najmniej docenianym na rynku polskim. A, szkoda, bo oprócz solidnego warsztatu prezentuje oryginalne koncepcje, ubrane w atrakcyjne formy. Zaś ostatni z wymienionych wykorzystuje w sposób wręcz perfekcyjny swoją olbrzymią wiedzę naukową.

Reasumując, można śmiało zapodać, że rolą klasycznej SF jest brak obawy w zadawaniu trudnych, czasem skomplikowanych pytań, oraz próbą odpowiedzi na nie, zaś fabuła i kreowanie postać schodzi na drugi plan, jakby stanowiły li tylko tło dla przeprowadzenia naukowych spekulacji, prognoz, czy też badanie alternatywnych rozwiązań.

Pamiętam też zdanie, które gdzieś wpadło mi oko, napisane przez Konrada Fijałkowskiego: "Fantastyka naukowa - model rzeczywistości pomyślanej".

Klasyczne tylko dla gatunku s-f? Nakładasz silne ograniczenie i jednocześnie chcesz, żeby tekst stale zachowywał wartość. Tak się nie da, ze względu na specyfikę gatunku. Tutaj nie da się zbyt szczegółowo opisać pewnych rozwiązań technicznych, żeby już po kilku czy kilkunastu latach nie były anachronizmem. Za to można zawrzeć jakieś ogólne idee, prawdy uniwersalne dotyczące rozwoju cywilizacji, ewolucji człowieka itp. Im większa ogólność - taką drogę wybierają niektórzy pisarze - tym mniejsze szanse na szybkie przejście do lamusa. A lamusem niektórzy nie chcą zostać. Wydaje mi się, że wygrywają te teksty, które niosą jakieś ważne treści, czy to mówiące o nas teraz, czy o nas w przyszłości. Nowinki techniczne i styl (do pewnego stopnia!) nie mają znaczenia. Byłbym zapomniał - bez dobrej fabuły nie ma opowiadania czy powieści. W żadnym gatunku. Dlatego za klasykę gatunku może uchodzić tak samo powieść Zajdla, jak cykl ekumeniczny Le Guin.

Klasyczne SF musi zawierać pierwiastek S. Tzn. musi rozważeniem jakiegoś problemu naukowego. W scenerii adekwatnej. ;)
Pozdrawiam. 

*musi być

Eeetam, klasyczne sf musi się dziać w odległej przyszłości w dalekiej galaktyce i prezentować nieznane nam rozwiązania techniczne - tłumaczenie zasad działania jest zbędne :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Panie Jajko, reprezentujecie minimalizm gatunkowy czy krytykę syntetyczną? :)

Reprezentuję moje obiektywne zdanie :)

A poważnie, to jako SF traktuję każdą fantastykę dziejącą się w przyszłości i jeszcze lepiej w kosmosie. Zdaję sobie sprawę, że jest to uproszczenie, że większość z tego, co uznaję za sf to space opera, ale tak już to sobie upraszczam.
Pewnie dlatego, że sprawą drugorzędną jest dla mnie gatunek, do jakiego mogę twórczość zakwalifikować. Pierwszorzędna jest dla mnie ciekawa treść.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

TUTAJ znajduje się mój głos w dyskusji na temat klasycznej fantastyki naukowej. :) 

Marcinie, napisalem ci komentarz, :P

Dzięki. :-) No, to teraz możemy się zastanowić, skąd wzięła się tak duża popularność literatury fantasy w ostatnich latach. ;-)

Nie wiem, czy z tą popularnością nie przesadziłeś. Taka literatura jest popularna tylko w pewnych kręgach i te kręgi nie stanowią wcale większości osób, które czytają cokolwiek. Pominę milczeniem to, jak wielu ludzi w ogóle cokolwiek czyta. W dalszej części znajduje się uproszczony obraz rzeczywistości, wynikający z ograniczeń jego autora: Na mój gust po fantastykę sięgnęło więcej osób po tym, kiedy Jackson nakręcił trylogię o pierścionku i po Matrixie. W Polsce na fantastykę zwrócił uwagę Sapek (wiem, że inni mają też znaczenie, ale trzeba spojrzeć trzeźwo na nakłady książek poszczególnych autorów i zużycie egzemplarzy Wiedźminów w bibliotekach). Harry i Edward to zjawiska już wtórne w stosunku do tego wcześniejszego. Pan Jakub przestrzega przed dzieleniem kultury na popularną i tą „lepszą" (NF 7/2010), ale czasem się nie da. Chodzi mi o to, że fantastyka się umasowiła, stała się łatwiejsza w odbiorze (nie było trudno, wystarczyło sobie odpuścić z nadawaniem wyszukanego sensu filozoficznego czy innego), ale też stała się bardziej różnorodna. Nie jest produktem intelektualnie luksusowym, powstaje seryjnie, zaspokaja różne gusta. Tak, wiem, zief.

Miło się Ciebie słucha/czyta, Erreth :)

Nowa Fantastyka