- Hydepark: Stylizacja - lubicie, używacie?

Hydepark:

inne

Stylizacja - lubicie, używacie?

W najnowszym numerze Nowej Fantastyki jest wywiad z Elżbietą Cherezińską. Co prawda nie czytałem jeszcze żadnej książki tej pani, ale od dłuższego czasu mam ochotę na Koronę Śniegu i Krwi.

Czego dowiedziałem się z rzeczonego wywiadu, to to, że autorka nie używa przy pisaniu stylizacji. Muszę przyznać, że poczytuję to sobie za plus.

 

No, ale właśnie. Są wśród nas tacy, którzy męczą się aby nadać swojej historii stylizowany język. Są też tacy, którym to się podoba i tacy, którzy po pierwszych zdaniach rzucą tak napisane opowiadanie, o powieści nie wspominając.

Do której grupy należycie i dlaczego? Co was przekonuje, co was odrzuca?

 

 

 

Komentarze

obserwuj

Zapraszam do dyskusji : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl, jakby co mam Koronę na biblioteczce, przyszła z jakiegoś konkursu. Bagatela 736 stron, łykiesz w weekend (jak zrezygnujesz ze snu) ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Zapamiętam ; ) Niestety ostatnio inne lektury pochłaniają mój czas.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wydaje mi się, że są dwa rodzaje stylizacji: jedna ogólna, a druga dotycząca poszczególnych postaci.

Ty pytasz o pierwszą. Hmmm. Sądzę, że dobrze zrobiona stylizacja wzbogaca tekst, stanowi kolejny element, który odróżnia go od pozostałych setek opowiadań.

To prawda, nie mamy pojęcia, jak mówiono przed setkami lat, a “day ut ia pobrusa, a ti poziwai” jest niezrozumiałe bez wyjaśnień, ale, IMO, warto spróbować pokazać czytelnikowi, że akcja nie dzieje się w dwudziestym wieku.

Ta druga stylizacja na pewnym etapie zaawansowania, przy dłuższych opowiadaniach jest wręcz obowiązkowa. A jeśli wszyscy bohaterowie będą używali takiego samego języka, to Autor tekstu zbierze lekki ochrzan. ;-)

Babska logika rządzi!

Ja nie jestem absolutnym przeciwnikiem stylizacji, bo wydaje mi się stosowne, żeby unikać słów i zwrotów, które mimo braku odniesienia do naszego, nowoczesnego świata i mimo tego, że są stare, to kojarzą nam się wybitnie z nowoczesną mową (chociaż teraz trudno mi się zebrać na jakiś przykład). Lubię też lekkie stylizowanie – kiedy to są raczej pojedyncze słowa, związki. Natomiast nie przepadam za tekstami całkowicie stylizowanymi – nie zdzierżyłbym całej powieści pisanej takim językiem. Powiedzmy, że zaliczyłem Krzyżaków (którzy mi się mimo wszystko podobali) i to mi wystarczy ; )

 

EDIT: Przy okazji, Finklo, przypominają mi się Twoje słowa o tym, że tekst sf jest ambitniejszy, bo trudniej go napisać niż tekst fantasy (wymaga większej wiedzy itd.). Nie chcę wnikać w istotę sporu, bo nie na to miejsce w tym temacie, ale weź teraz pomyśl o tym, ile pracy trzeba włożyć w konsekwentną stylizację :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Po pierwsze, tekst fantasy w qasi średniowieczu wymaga całej masy wiedzy. Czułabym się urażona, gdyby ktoś powiedział, że kosmosy i Lovecrafty są trudniejsze niż to, co piszę. Po drugie stylizacja w kosmosach też istnieje. Często staje si3 pseudonaukowym bełkotem. No i w końcu trzecie – jeśli stylizacja jest dobra podkreśla charakter tekstu. A jednak między Zapachem a opkiem z NF jest duża różnica w stylizacji. I tę z NF uważam za lepszą.

https://www.martakrajewska.eu

Berylu, i cały czas tak sądzę. Można nawet doszukiwać się analogii – wysiłek poświęcony na stylizację liczy się na plus tak samo jak ten włożony w zbadanie tematu (czy to neurochirurgii, czy strzelania z łuku albo produkcji łapci z łyka). O ile zrobi się to dobrze i odpowiednio poda. Bo jeśli Szanowny Autor bardziej popisuje się znajomością słówek i dziedziny, niż z nich korzysta, to czyta się niespecjalnie przyjemnie.

Ile pracy kosztuje stylizacja? No, mam jakąś orientację. A ile dobra stylizacja? Mam nadzieję, że się kiedyś dowiem. ;-)

Babska logika rządzi!

Dawno, dawno temu, gdy stawiałem pierwsze kroki pisarskie, zauroczony cyklem wiedźmińskim... :P

Na szczęście, mi przeszło (stylizowanie, nie zauroczenie), bo – pomijając słaby, dopiero raczkujący warsztat – wypociny moje były całkowicie nieczytelne, jeśli ktoś próbował zmierzyć się z nimi bez pomocy słowników ;)

Osobiście lubię stylizowane teksty, jeśli przekaz jest czytelny, a znaczenia niezrozumiałych słów idzie się domyślić z kontekstu. Przesada – jeśli pominąć stan środków na koncie bankowym :) – nigdy nie jest dobra.

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Stylizacja jest narzędziem. Takim jak dajmy na to – nóż. Nożem można ukroić chleb albo... pomiziać bliźniego po gardle. Ze stylizacją – podobnie. Dobrze użyta podnosi jakość tekstu, źle – zarzyna historię skuteczniej od członka chińskiej Triady.

...always look on the bright side of life ; )

Niezła i różnorodna stylizacja jest w Atlasie Chmur. Co bohater i czasy to trochę inny język.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Zgadzam się z panią Cherezińską w stu procentach (nawiasem pisząc, “Odrodzone królestwo” jest świetne). Każdy używa języka sobie współczesnego, dlatego XIII-wieczny dialog powinien być albo napisany w oryginalnym trzynastowiecznym językiem (i nikt by tego nie zrozumiał), albo przetłumaczony na język współczesny i wtedy właśnie czujemy się jak osoby prowadzące ten dialog.

Oczywiście stylizacja jest dobra, gdy dotyczy niektórych bohaterów czy sytuacji i pokazuje różnice kulturowe itp. Na przykład bohater szlachcic spotyka wieśniaka albo bohater spotyka kogoś sprzed stu lat.

No dobrze, uwspółcześniamy język, żeby dobrze się wczuć. Ale co w takim razie z wyrażeniami typowo naszymi, których w dawnych czasach nie używano? Przecież wiadomo, że nikt na balu u króla nie podbije do dam z tekstem: “siema, laseczki!”. Wystrzeganie się zbyt współczesnych sformułowań to juz jest stylizacja.

 

Osobiście uważam też, że jeśli cos jest napisane nawet dziwnie, ale za charakterem, to nasz móżg szybko się przyzwyczai i nawet nie będziemy zauważać stylizacji.

https://www.martakrajewska.eu

Wystrzeganie się zbyt współczesnych sformułowań to juz jest stylizacja.

Nie powiedziałbym. “Siema, laseczki” (dajmy na to) to przykład sformułowania, którego nie używa każdy. Wiadomo, że wystrzegasz się takich rzeczy jak np. “zrobić sajgon” albo “szarpałbym jak Reksio szynkę”, ale nie przesadzajmy, że to już jest stylizacja :)

 

Osobiście uważam też, że jeśli cos jest napisane nawet dziwnie, ale za charakterem, to nasz móżg szybko się przyzwyczai i nawet nie będziemy zauważać stylizacji.

Nie spotkałem się jeszcze z taką stylizacją, którą przestałbym zauważać. A trochę ich przerobiłem.

 

Tak na marginesie, co wy z tym “osobiście uważam”, “osobiście lubię” – a czy moglibyście uważać albo lubić nieosobiście?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

osobiście tak nie uważam :D

https://www.martakrajewska.eu

Konkurs pod prostym hasłem Stylizacja 201x chodzi mi po głowie od lat :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

https://www.martakrajewska.eu

Jak jest coś dobrze napisane, to mi stylizacja nie przeszkadza. Ale ogólnie – szczególnie za tą chłopską/średniowieczną raczej nie przepadam, za co mogę chyba podziękować szkolnym lekturom.

 

Edit.

Ogólnie – szczególnie. Aż to zostawię :)

And one day, the dream shall lead the way

No bo to wszystko wina “Krzyżaków”. Kto normalny daje coś takiego do czytania trzynastolatkowi? Masochizm. A potem wszyscy mówią, że traumę mają i stylizacji nie lubią :/

https://www.martakrajewska.eu

“Krzyżacy” i Eliza Orzeszkowa. Podejrzewam, że przez “Nad Niemnem” dziś też bym nie przebrnął ;)

And one day, the dream shall lead the way

A mi to Krzyżacy się podobali. Historia mi się podobała. Chociaż pamiętam, że ciężkie boje z nimi miałem miejscami przez ową stylizację :)

O Elizie Orzeszkowej proszę nie wspominać. Uważam ją za najnudniejszą znaną pisarkę w dziejach.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie Konopnicką?

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Nie, Orzeszkowa wygrywa. Ale o czym my tam... aaa! Stylizacja :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

“Krzyżaków” przeczytałam w siódmej klasie podstawówki, w dwa dni, z wypiekami na twarzy. Tam mi stylizacja (jeszcze) nie przeszkadzała. W ogóle mi w klasyce nie przeszkadzała, ale też uważam, że co się z klasyki nie przeczyta do dwudziestego roku życia, to przepadło. :)

 

Nad Niemnem jest świetne! Tylko jak w dzisiejszych czasach ktoś by zaczął od 40str opisu przyrody to by się wydawcy ze śmiechu położyli. Ale ta scena, gdzie krzyczą do echa jest super. Bardzo mi się podobała :)

A Krzyżacy – nuda i schemat. Jak zwykle u Sienkiewicza piekny młodzian, rubaszny starszy wuj czy inny, do tego niewiasta, albo omdlewająca Danuśka vel Oleńka albo Hajduczek Wołodyjowskiego vel Jagienka. Boooooring!

Za to “Szkice węglem” rządzą.

https://www.martakrajewska.eu

Jak dla mnie z klasyki to “Lalka” wymiata :)

And one day, the dream shall lead the way

A Krzyżacy – nuda i schemat. Czy nuda? Kwestia gustu. Schemat? Zapewne. I właśnie dlatego to odpowiednia książka dla trzynastolatków. :)

Natomiast co do tego, czy tekst SF jest ambitniejszy od fantasy... Hm, no co za koszmarne uogólnienie! :)

A ja przez Krzyżaków nie przebrnęłam i to wcale nie przez stylizację, a przez okrucieństwo. Ale Trylogię kocham i czytam co jakieś pięć lat. Orzeszkową też lubiłam. I jako jedyna na moim roku studiów przeczytałam s agę o Buddenbrookach, wprawdzie po polsku, ale jednak.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Skoro rozmawiamy o lekturach szkolnych – a czytałem wszystkie – to wyznam, że dla mnie najgłupszą, najbardziej irytującą, naiwną i w ogóle żałosną książką było “arcydzieło” pt. “Ludzie bezdomni”. Brnąc przez to coś, życzyłem autorowi męczarni w piekle.

Sorry, taki mamy klimat.

“Ludzie bezdomni” byli do przełknięcia. Ja, choć przeczytałam, strasznie się namęczyłam przy “Panu Tadeuszu”. Kiedy kolejny raz wzięłam do ręki było lepiej, a za trzecim już całkiem dobrze.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A mnie ta ksiazka urzekla juz w podstawowce, ot i widzisz.

Sorry, taki mamy klimat.

A co nam to mowi?

Że nawet, jeśli nasz ksiązka komus się nie spodoba, to i tak może zostać klasyką.

Wersja druga: nawet, jeśli nasz ksiązka stanie sie klasyką, i tak pewnie się komus nie spodoba :)

https://www.martakrajewska.eu

Ekhem. Ale mieliśmy mówić o stylizacji :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka