- Hydepark: Pomocy! ;) - poszukiwane opowiadanie

Hydepark:

inne

Pomocy! ;) - poszukiwane opowiadanie

Czytałeś kiedyś jakieś opowiadanie, które wywarło na Tobie dobre wrażenie, ale było to dawno i nie pamiętasz tytułu? Chciałbyś do niego wrócić? Zapytaj w tym wątku, może ktoś będzie wiedział, o jaki tekst pytasz i udzieli Ci pomocy : )

WYRAŹNIE ZAZNACZAJCIE SPOILERY!

/beryl

 

A tutaj oryginalny temat sfuna:

 

 

Pomocy!

Od jakiegoś czasu "chodzi za mną" przeczytane kiedyś w (chyba) Młodym Techniku opowiadanie. Za nic nie potrafię sobie przypomnieć tytułu ani, tym bardziej, autora. Gorzej (albo i lepiej bo chętnie znowu przeczytam), że również treść tak sobie pamiętam – raczej ogólny "koloryt".

Zasadniczo było chyba o jakimś mutującym wszystko komputerze/czymś (?), działo się na jakiś leniwych przedmieściach (chyba amerykańskich – jakoś tak mi świta obrazek z basenem w ogródku) i z tego co kojarzę zaczynało się od lecącego trzmielopodobnego owada(?), który powodował jakieś hmmm... mutacje? No nie wiem, czy dokumentnie wszystkiego nie poplątałem – ponad 20 lat temu chyba to było – końcówka 80-tych albo sam początek 90-tych (chociaż mógł to być numer starszy, kupiony w antykwariacie).

Ktoś? Coś? Pomocy proszę, bo trochę mi to żyć nie daje ;)

Komentarze

obserwuj

Będzie ciężko ;)

"I needed to believe in something"

Tak też myślę :)

Jak moge sobie wykorzystac temat (bo pomóc nie umiem) to sama szukam odpowiedzi na dwa nurtujące mnie pytania, dotyczące zapomnianych tytułów.

 

  1. Opowiadanie z NF chyba gdzieś okolice 2009 ale może być rok odchyłu, nie pamiętam. Na pewno polskie, historia jest taka, że boheter ma na pieńku ze złym magiem, który chce od naszego bohatera jakiegoś dokumentu. Żeby zmusić do oddania go, pali dom (zamek?) bohatera i jego rodzinę, natomiast bohater nie jest w stanie ich uratować. Noc w noc zamek płonie ponownie a boheter próbuje uratować swoją rodzinę. W końcu wpadają dobrzy magowie i robią z czarnym charakterem porządek. Co mnie urzekło, to sposób, w jaki bohater ukrył dokument, żeby zły mag go nie odszukał. Nie wiem, czy tu spoilerować? :) Przy tym opowiadaniu pomyślałam: “Ależ on to sprytnie wymyślił”. i zaczęłam się starać wdrażać sprytne myślenie u siebie (z różnym skutkiem).
  2. Drugi tytuł to serial (a może film? Ale chyba serial) z dzieciństwa, czyli gdzieś tam przełom lat ‘80 i ‘90. dziewczyna przechodziła przez drzwi w żywopłocie, całe w różach i kolcach. Przechodziła do krainy, gdziw byłoo inaczej i ona chyba była tam lepsza. Mogła wracać do siebie, do domu, ale w naszym świecie obraz był ciemniejszy, jakby bardziej ponury. Najbardziej charakterystyczne było to przejście między światami całe w różach.

 

Kojarzycie coś? :)

https://www.martakrajewska.eu

Niestety, nie umiem pomóc. Choć ta brama w różach mi się skojarzyła z Labiryntem, ale Bowie jest tam tak charakterystyczny, że na pewno byś o nim wspomniała. :)

Sama mam zagwostkę w tym stylu:

Dzieckiem będąc, czytałam w Fantastyce (raczej to nie była już Nowa Fantastyka, ale memoria fragilis, szczególnie moja) opowiadanie raczej zagraniczne. W tytule coś miało z odniesieniem do poziomów góra – dół. Świat totalitarny, ludzie żyją w czymś na kształt obozu koncentracyjnego. I to jest ta lepsza opcja, bo co jakiś czas trafiają “na dół” na przesłuchanie (tortury, przypalanie papierosami, takie tam), potem znowu do obozu, gdzie ich łatają i w koło Macieju.  Bohaterem jest facet, który po wyjściu “z dołu” zakochuje się, ma nawet rywala.

Też czytałam dawno (circa 25 lat temu) w antologii fantastyki południowoamerykańskiej (lub coś w ten deseń) opowiadanie o windzie, horror. Facet dostaje zaproszenie na spotkanie, udaje się pod wskazany adres. Wsiada do windy i wysiada w ciemność, drzwi się za nim zamykają. Dalej jest coraz lepiej. Normalnie po nocach mi się to śniło, jak zresztą inne wariacje na temat windy. :)

Ktoś kojarzy?

O, rany! To chyba rzeczywiście “Labirynt” :D  Wiesz, dla mnie wtedy Dawid Bowie niewiele znaczył :p Zapamiętałam, że kłóciła się z kimś w domu, więc z opisu mi pasuje. I ten braciszek porwany też mi coś świta.

Dzięki wielkie, rooms :) Skróciłaś moje męki, choć boję się teraz wrócić do tego filmu, żeby się nie rozczrować.

https://www.martakrajewska.eu

Jak można zapomnieć Bowiego?! :) Ale rozumiem, że nie każdy ma na stanie starszego brata, który wprowadzi w kanony... Abstrahując od dorobku, jego postać Króla Olch jest do zakochania, podejrzewam, iż to on mnie tak skrzywił, że wolę zwykle czarne charaktery. :) W tym filmie gra też Jennifer Conelly (świetna w “Requiem dla snu”) i te wszystkie mapety... Oglądałam z córką przed wakacjami i moim zdaniem się broni (na tle innych bajek), wiadomo, że efekty specjalne nie te (choć motyw ze schodami dalej efektowny). Córce (lat 6) się podobało, a nie przepada za filmami z ludźmi (woli kreskówki). Choć może chciała zrobić przyjemność mamusi.... :D

No, mam tylko star­szą sio­strę i to ra­czej ja ją w kan­o­ny wpro­wa­dzam, jak idzie o mu­zy­kę ;P

Spró­bu­ję obej­rzeć. Też mam có­recz­kę w tym wieku, też jesz­cze nie do­ro­sła do ludzi w fil­mach :) U mnie ge­ne­ral­nie pa­nu­je moda na “Jeźdź­ców smo­ków” w każ­dej od­sło­nie a młod­sze, synek, uważa mnie za smoka i oswa­ja mnie kilka razy dzien­nie, kła­dąc mi dłoń na nosie...

Ale przy­sią­dzie­my dziel­nie do La­bi­ryn­tu i zo­ba­czy­my, co z tego wyj­dzie.

Cie­szę się, że mi po­mo­głaś. Chyba ze dwa lata mi się ten film błąka po gło­wie (ma tam dużo pu­ste­go miej­sca).

https://www.martakrajewska.eu

Zazdroszczę tych “Jeźdźców”, bo mi się szalenie podobają (ja z tych dorosłych, co kochają kreskówki), a my tylko “mam tę moc” i “mam tę moc” (nie narzekam tak bardzo, przynajmniej odpuściła kucyki). I też mam młodszego synka :) Jak miał 7 miesięcy to nucił melodyjkę na hasło: “mój mały kucyk”, teraz głównie auta mu w głowie.

Nie wiem, jak Ty, ale ja szczerze nie mogę się doczekać, aż puszczę dzieciom te wszystkie moje ulubione filmy, polecę książki itd. (muzyką już katujemy:)).

Oooo, ma pamietam jak złapały klimat na “To pierwszy raz jak sięga pamięć”. I tyle. Tylko ta jedna linijka tekstu przez cały, calutki dzień. “Mam te moc” to już byl upgrade :)

 

No, póki co puszczam ulubione bajki. Jak jesteś z kreskówkowców to pewnie tez tak masz. Moje dzieci kochaja Totoro. I udało mi sie nim zarazić też siostrzenice, bo mi raz nieopatrznie pozwolono puścić im bajke na dobranoc hłe hłe... :)

https://www.martakrajewska.eu

---> rooms. Sprawdź, czy nie była to “Kara większa”. Tak mi się kojarzy. Więcej nie podam, po katastrofie regałowej książki w pudłach, niedostępne.

To może i ja zapytam o pewną książkę/opowiadanie, skoro już jest okazja:D Kiedyś już pytalam, ale nikt nie wiedzial. Może teraz coś się zmienilo:D Zatem: początki rasy ludzkiej. Jest sobie grupa istot czlekoksztaltnych, malorozumnych. Wśród nich nagle (?) jeden osobnik staje się ,,inteligentny''. Początkowo jest wykluczany (?), ale z czasem część jego wspólplemieńców dostrzega zalety przebywania z nim, dotychczasowy przywódca  – ten silny – traci poparcie. Ktoś zna?

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Adamie, strzał w dziesiątkę! Bardzo Ci dziękuję, bo też mnie to męczyło od dłuższego czasu. Przy okazji przeleciałam cały rocznik 1991 oraz 1990 Nowej Fantastyki na fantaście i przypomniałam sobie, że sporo fajnych opowiadań tam było. Na pewno je odświeżę:)

EDIT: Szczerze mówiąc, zastanawiam się, dlaczego na stronie NF nie ma takiego archiwum z tytułami opowiadań...

Za mną chodzi coś, co czytałem bardzo daaaawno temu, za gówniarza – tylko nie pomnę czy w starej NF, czy  też w fantastyce dla młodszego czytelnika... “Aby przeżyć, karaluchu” czy coś takiego. Googiel nic mi nie zwraca na tą frazę.

Szukam dokładnego tytułu i autora, może to gdzieś jest do przeczytania. Kojarzy ktoś?

 

 

EDIT: Mam. “Aby przetrwać, karaluchu”, Marcin Skwarczyński, Mała Fantastyka z 1990. No, to teraz szukam tekstu...

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Marsylka – mnie się to tylko kojarzy z Welinem Hala Duncana – tam też był podobny motyw – dokładnie nie pamiętam o co chodziło, bo czytałem dawno.  Ale to był tylko jeden z wątków, więc pewnie nie o to chodzi. 

"I needed to believe in something"

To opowiadanie, o które mi chodzi bylo w ,,Fantastyce’‘ bodajże  w latach 87-91, jeśli ktoś skojarzy, to będę wdzięczna:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Opowiadanie z NF chyba gdzieś okolice 2009 ale może być rok odchyłu, nie pamiętam. Na pewno polskie, historia jest taka, że boheter ma na pieńku ze złym magiem, który chce od naszego bohatera jakiegoś dokumentu. Żeby zmusić do oddania go, pali dom (zamek?) bohatera i jego rodzinę, natomiast bohater nie jest w stanie ich uratować. Noc w noc zamek płonie ponownie a boheter próbuje uratować swoją rodzinę. W końcu wpadają dobrzy magowie i robią z czarnym charakterem porządek. Co mnie urzekło, to sposób, w jaki bohater ukrył dokument, żeby zły mag go nie odszukał. Nie wiem, czy tu spoilerować? :) Przy tym opowiadaniu pomyślałam: “Ależ on to sprytnie wymyślił”. i zaczęłam się starać wdrażać sprytne myślenie u siebie (z różnym skutkiem).

Krajemar, to jest NF 8/2008   UPADEK ZAMKU RENDOL Swiatosława Łoginowa.

Też pamiętam to opowiadanie, komentowałam je te 6 lat temu na forum i teraz łatwo odnalazłam autora i tytuł ;) Szok! Jak to dawno temu było...

LadyBlack – dziękuję Ci bardzo :) To świetne opowiadanie, z chęcią do niego wrócę.

https://www.martakrajewska.eu

Myślę, że stfur się nie obrazi, jeśli trochę zedytuję temat i dam do rozumienia, że każdy może tutaj pytać o poszukiwane opowiadanie? : )

 

Tylko w opisie wyraźnie zaznaczajcie spoilery!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Eee tam... przecież, że się nie będę obrażał ;), moje pytanie i tak chyba umarło ;)

 

Ale może ktoś posiada Młody Technik nr 6/1991? – tam było opowiadanie "Katalizator" Sławomira Mila i być może to właśnie to czego szukam, chociaż to strzał w ciemno. Może też ktoś ma to opowiadanie tak po prostu?

A ja zapytam o książkę, if you dontmajndujecie ;)

W księgarniach (łatwa do kupienia) jakieś 10 lat temu (niebieska chyba... – to jak z kupowaniem samochodu przez blondynkę (; ).

Teraz będzie łatwiej: opowiada o dwóch kumplach (naukowcach). Jeden pies na baby i (chyba) kosmosolub (astronom, atrolog, fizyk?). Przystojniak itp. Ginie od przypirzenia meteorytu (pioruna?) w jego chatkę.

Drugi duuuży, ale szpetny. Doktor czegoś, a z czasem chyba i profesor.  Sporo metafizyki we wszystkim.

Książka była “znana” i pewnie nie powinienem jej tytułu zapomnieć... Niestety, dość często zapominam takowe, a tę książkę – czego prawie nigdy nie robię – z chęcią przeczytałbym raz jeszcze.

Pomożecie, dobrzy ludzie?

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

A polskie czy zagraniczne?

"I needed to believe in something"

Zagramaniczna. Anglojezyczna.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Szukam opowiadania, które jest tutaj na portalu, ale nie pamiętam tytułu. Szukałem długo, różnymi frazami.

Zdaje się, opublikowane nie dawniej, jak dwa lata temu, ale nie daję głowy. Surrealizm. Podróżnik idzie przez dziwny świat, zdaje się, że były tam góry z różowej gąbki (?). Charakterystyczna była mapa – pomysł na mapę. Pamiętam jeszcze opis twarzy (chyba na początku), wyzierających spod skóry na dłoni. Mam nadzieję, że za dużo nie pokręciłem. Pamięta ktoś?

Pamiętam to opowiadanie, było nominowane. Możliwe, że jest w archiwum.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Othersun “Odejdź królestwo moje”.

 

Dostępne, jako archiwalne, tylko przez bezpośredni link: 

http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/56843416 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Właśnie znalazłem, ale dzięki :)

Dzień dobry,

Szukam opowiadania, prawdopodobnie publikowane było w Fantastyce, ale mogę się mylić, bo to laaata temu było.

 

Z tego co pamiętam i kojarzę:

Opowiadanie było o dwóch chłopcach, którzy wbrew zakazowi taty zagrali w grę RPG.  Spotykają gnoma (?) który coś im daje (worek, linę, łuk?). Oni udają się potem w podróż, trafiają do labiryntu, podczas przeskakiwania nad dziurą w podłodze wpada im do środka ten worek. Są w opłakanym położeniu, a tu nagle pojawia się tata, który dołączył do gry, razem udają się do końca labiryntu, gdzie tata ratuje księżniczkę, ona go całuje...

Świat w książce opisywany jest tak, jakby wszyscy byli w wewnątrz tej gry. Opowiadanie pisane fajnym językiem, lekkie ale i klimatyczne. Zdaje się, że było zagraniczne, ale zabić się nie dam, nie pamiętam.

 

Czytałem je jak byłem młody, teraz chętnie poczytał bym synkowi, tylko w ząb nie pamiętam co to było.. Może ktoś-coś podpowie...

Nie wiem, ale brzmi fajnie i też się chętnie dowiem :)

https://www.martakrajewska.eu

Też mnie zainteresowała ta fabuła :D

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

A mnie – ni cholery. :(

 

Mam nadzieję, że pomogłem, zatem pozdrawiam. ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Oj Seth, Buka koło ciebie stoi, trudno cię ostatnio zadowolić ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Trudno? Oo Hmm...  jednakże nie należy ustawać w staraniach! ;);)

Sorry, taki mamy klimat.

Mamusia nie była obrażona, że tatuś pocałował księżniczkę? ;) 

 

Niestety, nie kojarzę, ale jak czytałam, to opis mnie nieco rozbawił. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

W zawierusze przeprowadzek zaginęło mi opowiadanie z zeszłego, najdalej zaprzeszłego roku. Dotyczy dziewczyny studiującej języki, dotkniętej tzw. “alingwalnością”. Przypadłość tę zdołała jednak przekuć w atut. 

Nie potrafię opowiadać opowiadań, ale może komuś coś się przypomni? Mogę odpowiadać na pytania :-) 

Pozdrawiam serdecznie. 

Łagodna,  zdaje się,  że to jedno z opek  nominowanych do zajdlaw tym roku: Kre(jz)Olka Krystyny Chodorowskiej 

Mój syn zgłębia ostatnio temat podróży w czasie. Kilka mu podrzuciłem, ale jest jedno którego tytułu i autora zapomniałem, a wydaje mi się znaczące.

Otóż – gremium naukowców wysyła sondę (w postaci kuli?) w podróż w czasie, coraz głębiej w przeszłość. Za każdym jej powrotem świat naukowców delikatnie się zmienia (krzesła z drewnianych w kamienne?), aż po ostatnim powrocie szef naukowców stwierdza – “podróże w czasie są całkowicie bezpieczne i nie zmieniają teraźniejszości”, bijąc brawo płetwami.

Tak przynajmniej pamiętam treść tego opowiadania.

Ktoś? Coś?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

William Tenn, “Program Brooklyn”.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

To jest to smiley! Dzięki jerohu!!!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Cieszę się, że pomogłem :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nieopodal wioski był cmentarz bogomilców, miejscowy facet był kowalem i gdy przyszła powódź, pomimo zagrożenia ze strony żywiołu wrócił do warsztatu, ratować swoje narzędzia.

 

Pamięta ktoś może : ) ?

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

to ja się spytam o jedno portalowe “opowiadanie” (w cudzysłowiu, bo trudno nazwać opowiadaniem bodajże trzy zdania).

pisane na jakiś konkurs, w treści była mowa o chłopaku, który dojadał wyrzucone przez dziewczynę ogryzki jabłka...

z chęcią przeczytałbym to jeszcze raz, ale obawiam się, że autor wykasował swój tekst :( za nic nie mogę go znaleźć.

I nie znajdziesz. Opowiadanko istotnie było maleńkie, a napisał je Corcoran.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy – ależ ty masz pamięć :D

Ano, mam! Jak, nie przymierzając, słoń. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

szkoda, tekst był zacny.  Dzięki za info

Czytałem kiedyś opowiadanie “najlepsze na portalu”. Chociaż teraz już nie wiem, jak to ustaliłem, na pewno miało złoto, może największa liczba komentarzy albo jakieś głosowanie było? Nie pamiętam. Przeszukałem piórka i nie namierzyłem.

To była forma baśni, jakaś dziewczyna (wojowniczka?) uciekała na pustynię przed czarodziejskim wzywaniem jej przez księżniczkę w pałacu. Bardzo klimatyczne, zajrzałbym tam jeszcze raz.

Dokładnie tak :) To rodzaj piórka mnie zmylił. Dziękuję :)

Cesarzowa Tilisza zwyciężyła w plebiscycie na  najlepsze opowiadanie w 2015 roku. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Otóż to, coś mi tam dobrze w głowie kołatało :)

;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W którymś z numerów NF było opowiadanie o żłobieńcach, żołnierzach często krzyczących KIA. Niestety nie mogę znaleźć go w swojej kolekcji, ktoś wie który to numer i tytuł opowiadania. 

Mam pytanie do forumowych matuzalemów ;).

W którejś antologii z lat 70-tych czytałem opowiadanie o mieszkańcu mrówkowca, który nagle zostaje odcięty od przyjemności (jedzenia na zamówienie, TV – chyba?), bo nie chciało mu się uiścić zapłaty w energii. Energię ów mieszkaniec przekazywał do sieci poprzez dynamo, pedałując na rowerku. Pamiętam też fragment, jak gość się skarży na publiczne jedzenie, bo zupa dostarczona wspólnym rurociągiem smakuje wczorajszą pomidorową. Opowiadanie kończy się, gdy mieszkaniec miotając inwektywy w kierunku systemu(?), wsiada na rowerek.

Utwór było prawdopodobnie polski, tytuł mógł brzmieć “Lokator nr ?” czy “Obywatel nr ?” (numer szedł w grube tysiące chyba), ale tego już kompletnie nie jestem pewien, może coś dorobiłem od siebie?

W każdym razie – ktoś, coś?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Znam to opowiadanie, Staruchu. Postaram się przypomnieć tytuł i autora. 

A teraz moja zagwozdka. 

Opowiadanie z “​Przeglądu technicznego” (raczej nie z Problemów) albo “​Młodego technika’​? Bohaterem jest jakiś facet, który napada i pożera szacownych obywateli. Nie wiem czy chory jest czy przemieniony w coś,  ale przyczajony w bramach, zakamarkach, śledzi ludzi na ulicach jakiegoś miasta ich zabija. Potem wraca do jakiegoś schronienia, leża czy barłogu w opuszczonej kamienicy.

Pamiętam przygnębiający, mroczny i brudny klimat tego opowiadania. Nic poza tym.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Staruchu, tak zareklamowałeś to opowiadanie, że sam bym przeczytał!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Mytrixie, ja je tylko streściłem zgodnie ze stanem mojej (kiepskiej) pamięci :). A jeśli masz ochotę na stareńkie, polskie opowiadania, to poczytaj w dziale recenzji o “Drugim progu życia”.

I żeby nie wypaść z tematu wątku – mr.marasie, jaki to mniej więcej był rok? Autor polski czy zagraniczny? Choć niestety w owym czasie “Przeglądu technicznego” ani “Młodego Technika” nie czytałem, może da się jakoś dojść po autorze?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Kiedyś w Fantastyce, stawiam że w latach 90-tych przeczytałem opowiadanie które zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Kilka stron, polski autor. Fabuła dotyczyła dziecka oddanego do jakiejś szkoły, które przechodziło różne nieprzyjemne sytuacje, chyba nawet tortury, ćwiczenia fizyczne, a na samym końcu bohater pisał opowieść czy wiersz, czekając na pluton egzekucyjny. Finał opowieści i przesłanie dotyczyło braku poetów / pisarzy na świecie, a szkoła miała ich znaleźć wśród młodych ludzi.

 

Szukam tytułu opowiadania i autora. Może ktoś będzie coś pamiętał. Z góry dzięki!

W związku z szałtoboksową dyskusją coś mi się przypomniało. Nie jest to może najwłaściwszy wątek, ale co tam.

Poszukuję (usilnie) pierwszego utworu fantastycznego, który czytałem w życiu. Był to chyba tomik z serii “Poczytaj mi, mamo” (ale pewien nie jestem). 

Fabuła opowiada o chłopcu, który za jakieś swoje winy zostaje porwany (z windy, z ostatniego piętra) przez pojazd zwany cyberlotem, transportujący go na stację kosmiczną, by... I dalej nie pamiętam.

Gdyby ktoś wiedział coś na temat tego wiekopomnego dzieła, będę wdzięczny dozgonnie :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Nowa Fantastyka