- Hydepark: Artykuł "Niewidzialne arcydzieła"

Hydepark:

książki

Artykuł "Niewidzialne arcydzieła"

Przeczytałam właśnie w "Polityce" artykuł pt. "Niewidzialne arcydzieła" i jestem pod przygnębiającym wrażeniem.

Jest – podobno – taka pisarka, Chimamanda Ngozi Adiche, autorka bestsellerowej powieści "Americanah", gwiazda w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W Polsce – zupełnie nieznana, jak znakomita większość pisarzy i ich dzieł z corocznych list najważniejszych książek według "New York Times". Bo nie ma przekładów na język polski. Ok, można powiedzieć – co nam tam Stany! Ale z literaturą europejską i światową jest podobno jeszcze gorzej. Ukazują się, jasne, że się ukazują, ale albo nobliści, albo o Hitlerze, albo pisarze znani i uznani od wielu wielu lat, albo po prostu jakieś zupełnie szczątkowe ilości tytułów.

Autorka artykułu porównuje Adiche do Zadie Smith, na którą moda była jakieś dziesięć lat temu albo i więcej. I ja pamiętam tę modę, snobizm na Smith, zapoczątkowany przez "Białe zęby", któremu zresztą sama uległam, bo parę jej powieści mam jeszcze na półce. A teraz  – no właśnie, jakoś brak tego snobizmu, tego poczucia, że są książki, które trzeba przeczytać. A może jednak się mylę? Sama czytam teraz mniej niż kiedyś, bo parę lat temu wpadłam z typowym dla naszych czasów opóźnieniem w wir dorosłości. Praca, rodzina, dom, korki... Na pewno dużo mi umyka. Może i to?

 

I jeszcze sobie to tłumaczyłam tym, że polski rynek to jednak taki mały jest. I ile można na nim niby upchnąć? A pisarze mają pecha, bo jeśli – ze względów językowych – nie przebiją się na rodzimym rynku, to droga dalej jest dla nich właściwie zamknięta. Ale, cholera, bądźmy szczerzy – taki mały to jednak ten rynek nie jest.

 

I jeszcze przy okazji jakiejś tutaj dyskusji, zdaje się wywołanej postacią Kai Malanowskiej, która żaliła się, że za swoją powieść dostała 6800 zł, pisałam, że dobra literatura się obroni. A potem, żeby samej sobie udowodnić tę tezę, sprawdziłam listę najlepiej sprzedających się w Polsce książek. I co? I dupa, za przeproszeniem. Poradniki, biografie celebrytów, autobiografie celebrytów i inne takie badziewia.

 

Czy naprawdę w Polsce nie znajdzie się kilkadziesiąt tysięcy osób, gotowych kupić i przeczytać współczesną literaturę, którą czyta się obecnie na świecie? 

I obawiam się jednak, że to taki samonapędzający się mechanizm. Wydawnictwom nie chce się promować, więc ludzie nie czytają. Nikomu nie chce rozbudzać jakiegoś "małego literackiego snobizmu", jak to określił Maciej Świerkocki.

No właśnie, przydałby się taki snobizm. Myślę, że dużo by pomógł.

 

Narzekam od rana, sama nie wiem po co. Ale jakoś mnie ten artykuł ruszył. Świat stoi otworem, a jednak nie zawsze wiemy w tym naszym kąciku, co dzieje się dalej.

Komentarze

obserwuj

Badania przeprowadzone na rzecz Instytutu Książki w 2012 roku:

Zagraniczne publikacje to olbrzymia część rynku. W2011 roku, z liczby 31 515 wydanych ogółem tytułów, tłumaczenia stanowiły ponad 26 proc (8 094)

W 2013:

Zagraniczne publikacje to znacząca część rynku. W 2012 roku, z liczby 34 147 wydanych ogółem tytułów, tłumaczenia stanowiły 20 proc (6688 tytułów).

No i chyba tyle w temacie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Chyba o czymś innym piszemy, Berylu. Może przeczytaj jeszcze raz.

 Ukazują się, jasne, że się ukazują, ale albo nobliści, albo o Hitlerze, albo pisarze znani i uznani od wielu wielu lat, albo po prostu jakieś zupełnie szczątkowe ilości tytułów.

To nie Ty pisałaś? Widocznie się pomyliłem. Oczywiście odnoszę się do tej szczątkowej ilości (w sumie powinno być liczby) tytułów.

 

Żeby było jeszcze ciekawiej:

W Polsce – zupełnie nieznana, jak znakomita większość pisarzy i ich dzieł z corocznych list najważniejszych książek według "New York Times". Bo nie ma przekładów na język polski.

Przejrzałem sobie listę NYT z 2013 w kategorii non-fiction i okazało się, że znalazłem polskie wydania większości książek :)

 

Wypowiadam się tylko co do rdzenia Twojej tezy, bo Twojego toku myślenia nie podzielam, ale i nie widzę sensu w spieraniu się.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jako prawnik zapewne rozumiesz różnicę pomiędzy "albo" i "lub". Ilości szczątkowe odnosiły się do rdzenia mojej wypowiedzi, czyli nowych książek nowych autorów. Jeśli nie było to wystarczająco jasne – mea culpa.

Najwyraźniej włożyłeś w zweryfikowanie tej tezy zdecydowanie więcej pracy niż ja, przez to też – jeżeli masz rację – częściowo ją obaliłeś. Napisałam też zresztą, że jest bardzo prawdopodobne, że to mnie coś po prostu umyka.

A ja, Berylu, po prostu dziele się na portalu literackim tym, co przeczytałam rano o zagranicznej literaturze współczesnej. Artykuł polecam. Dalej uważam, że snobizm na czytanie byłby fajnym snobizmem.

Spierać się nie chcę, zwłaszcza z Tobą.

Jako prawnik zapewne rozumiesz różnicę pomiędzy "albo" i "lub"

Tak, lubiliśmy się z logiką i tautologiami :)

 

A ja, Berylu, po prostu dziele się na portalu literackim tym, co przeczytałam rano o zagranicznej literaturze współczesnej.

Przecież ja nie mówię, że to źle, po prostu tak przypadkowo się składa, że niedawno w innym celu przerabiałem statystyki polskiego rynku pisarskiego i bardzo szybko postarałem się zweryfikować czy to, o czym piszesz jest prawdą – przecież nie w złej wierze. Dodam jeszcze tylko, że autorki "Americanah" znalazłem 3 książki wydane przez Zysk, a sama powieść, od której zaczyna się ów artykuł i Twoje, jak to sama nazywasz, "narzekanie", została w USA wydana w kwietniu tamtego roku, więc może jeszcze nie zdążyli jej przetłumaczyć, bo i pewnie nie jest taka priorytetowa jak bardziej poczytna literatura. W końcu nawet popularnego Harry'ego Pottera nie tłumaczyli nie wiadomo jak szybko :)

Co do snobizmu, jak już mówiłem, zdania nie zabiorę :)

 

Spierać się nie chcę, zwłaszcza z Tobą.

Mam nadzieję, że to dlatego, że mnie tak bardzo lubisz, a nie z jakiegoś innego, złego powodu :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A mógłbyś mi podać link to tej listy? Bo z non-fiction znalazłam tylko bestsellery. Natomiast z 10 najlepszych książek 2013 wg NYT widzę, że wydano jedną (ale zakładam, że mogłam coś przegapić), natomiast chyba dwóch autorek jakieś wcześniejsze powieści mają polskie przekłady. I jednego historyka. Ale to 2013, mają jeszcze czas. :)

No, z tą Adichie to mnie zagiąłeś, przyznaję. Tu mi trochę głupio. Rzeczywiście.

 

Wspominasz o zagranicznych pisarzach, którzy w Polsce mają problemy żeby zaistnieć. Ja zauważyłem, że w polskiej literaturze jest tak, że drukuję się parę uznanych nazwisk, które zapewniają zbyt, a reszta nie ma szans znaleźć na półkach księgarni. A chętnie wydałbym te trzydzieści parę złotych za dobrą książkę jakiegoś nowego rodzimego autora.

Ale to bestsellery. To w Polsce by były kulinarne kłopoty Kasi Cichopek czy coś takiego. I właściwie nie o non-fiction jednak chodzi.

Raf303 – nie jestem tutaj jednak pewna, chociaż nie chcę się wdawać w drugą dyskusję. Lista nominacji do Nike jest zazwyczaj dość długa i często autorzy są stosunkowo młodymi ludźmi.

Ocho, wpisz sobie w Google "Rynek książki w Polsce instytut książki" i datę :) Zapewniam Cię, że poradników i biografii aż tak dużo wśród najlepiej sprzedających się książek nie ma. W polskiej literaturze rządzi literatura kobieca a w zagranicznej szeroko pojęta fantastyka.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Może się nie do końca precyzyjnie wyraziłem. W domyśle miałem autorów z gatunku Fantastyki, tych jest dla mnie jak na lekarstwo, przynajmniej kiedy przechodzę się po księgarni.

Cóż, Berylu, znowu muszę przyznać Ci rację, mimo że powoli schodzimy z tematu (który, jak się okazuje, nie jest jednak tak bardzo z d... jak mi się wydawało po Twoich kilku pierwszych postach;)). Nie znoszę określenia "literatura kobieca"! No, nienawidzę! :)

 

I tak, rzeczywiście – czytałam kiedyś, że Cichopek się kiepsko sprzedaje. Chyba granica przyzwoitości została przekroczona. :)

Hihi.

 

Nie znoszę określenia "literatura kobieca"! No, nienawidzę! :)

Co poradzisz? Ono ma jak najlepsze uzasadnienie – jest taki typ literatury, który tylko babie się spodoba, bo chłop go nie zniesie ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A czyżby to znaczyło, że w Polsce znakomita większość czytelników to czytelniczki? Przejrzałam sobie na szybko parę list bestsellerów empiku i tam – obok... grrrrr... "literatury kobiecej" – kulinaria i wspomnienia gwiazd. Czyli coś, co grrrr... stereotypowo przypisalibyśmy też zapewne kobietom. Nawet kryminałów nie ma za dużo.

Z tego, co pamiętam, to rzeczywiście według statystyk częściej czytają kobiety. Na marginesie: wbrew stereotypowi jest więcej młodych niż starszych czytelników, stąd też taka popularność literatury młodzieżowej. Inna sprawa, że ci starsi, którzy już czytają, czytają częściej. I nie, też nie wiem, po co to tutaj piszę, ale skoro już było słówko o czytelnictwie, to wtrąciłem swoje trzy grosze ;p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Niedawno trafiłem na taką kontrowersyjną listę: http://booklips.pl/zestawienia/100-ksiazek-ktore-kazdy-powinien-w-zyciu-przeczytac-wg-amazona/.  Większość książek była przetłumaczona na polski, nawet sporo z tej listy czytałem.  Czasami jednak czuję się dziwnie, kiedy n.p. King daje gdzieś książkową polecankę roku i ja nie wiem w ogóle, o czym on pisze, z serialami jednak jest prościej ;).  Mnie i tak przeraża lista nieprzeczytanych książek w rodzimym języku, które zalegają mi na półce, a ostatnio też w czytniku – jest tutaj trochę dobrych, bardzo dobrych książek, może i arcydzieł. W chwili, kiedy nie mogłem się doczekać przetłumaczenia czegoś na polski, sięgałem po oryginał – dotyczy to jednakże w ogromnej większości komiksów (wśród których są rzecz jasna arcydzieła). "Taniec smoków" Martina zakupiłem w Amazonie na czytnik tuż po premierze, ale po pięciuset stronach odpadłem... Jest taki pisarz, David Ambrose, którego książkę p.t. "Przesąd" uważam za jedną z najlepszych książek fantastycznych jaką czytałem, nic innego tego pisarza u nas chyba nie wydali i nieraz mam ochotę sięgnąć po coś jego autorstwa w języku angielskim. No i nie mogę się doczekać kolejnej części z cyklu fantasy Richarda Morgana, tutaj w końcu  nie wytrzymam i czytnę  po angielsku.

Może mi się wydawać, że jednak większość ciekawych rzeczy jednak jest po polsku wydawana. "Wydaje mi się" – to chyba dobre określenie :) Ominie mnie pewnie lektura wielu wspaniałych książek, ale jakoś trzeba z tym żyć :) W ogóle w ostatnich latach czytam jedynie fantastykę, kryminał, brakuje mi dobrej, fajnej powieści obyczajowej. Z listy do której link wkleiłem powyżej polecam książkę "Middlesex" Eugenidesa , jakiś czas temu wydaną po polsku. Sam zaś od dłuższego czasu staram się zabrać za "Korekty" Frazena i jakoś mi się nie udaje. To ponoć pełną gębą powieść obyczajowa, saga rodzinna – by ją napisać Frazen odizolował się na parę lat, siedział w wyciszonym pomieszczeniu i trzaskał dzieło ponoć o rozmiarze tych pisanych kiedyś przez Tomasza Manna.

Janie_Janku, ja napisałam to, co napisałam, bo ten artykuł dał mi do myślenia. I, rzeczywiście, przypomniałam sobie, jak to kiedyś kupowałam i czytałam książki dlatego, że wszyscy o tej książce mówili, pisali, i to niekoniecznie z powodu Nobla. Zadie Smith jest świetnym przykładem, wymienionym też w tym artykule.

I nie wiem też, czy teraz coś się zmieniło w ogóle, jak to sugeruje autorka artykułu w "Polityce", czy w szczególe – tzn. u mnie. I nie oszukujmy się – książka wymieniona na 10 miejscu najlepszych książek w roku 2012 ma marne szanse na trafienie na listę najlepszych książek w historii. Tylko mnie nie chodzi o Joyce'a czy Marqueza, a o to, co dzieje się tu i teraz. :) Bo zaraz będzie następne tu i teraz, a na listę taką o jakiej wspomniałeś trafią bardzo nieliczni.

Ja się mogę mylić, w tym pytaniu może się przejawić moja seksistowska natura, ale nie jest czasem tak, że mężczyźni po prostu czytają literaturę bardziej zróżnicowaną, stąd żaden gatunek nie wybija się na czoło aż tak bardzo, jak literatura kobieca?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A kobiety nie czytają bardziej zróżnicowanej? Każda czytająca kobieta zaczytuje się Grocholą?

Bardziej w znaczeniu bardziej od kobiet. Nie mogą jednocześnie mężczyźni czytać bardziej zróżnicowaną literaturę od kobiet i kobiety od mężczyzn.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A czy jest jakiś gatunek literacki, którego nie czytują kobiety? Bo panowie, jak już zostało wyżej ustalone, unikają "literatury kobieciej"...

Babska logika rządzi!

Skąd, ja czytuję. Tym bardziej, że połowa literatury kobiecej to erotyka.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Oj, Brajcie, wiesz o co mi chodzi. Patrząc się na moje otoczenie mogę stwierdzić, że kobiety czytają to samo co mężczyźni, plus pewien ich odsetek czyta tzw. literaturę kobiecą. Ale to takie badania statystyczne bardzo niereprezentatywne. 

No, to by sugerowało, że kobiety (plus Brajt) bardziej różnicują. Zapewne analiza procentów dałaby odmienne rezultaty, ale nie znam takich danych.

Babska logika rządzi!

Też nie znam procentów, ale na oko (z doświadczenia tak zwanego kupowacza prezentów dla kobiet i chodziciela z kobietami na zakupy) stawiam tezę, że właśnie stąd może się brać wynik.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tak jak sobie patrzę, to w ostatnich latach za snobistyczną można chyba uznać literaturę faktu, chodzi o tę reportażowo/biograficzną. Głównie za sprawą rozwinięcia skrzydeł przez wydawnictwo Czarne. Inteligentni czytelnicy :) wciąż czekają na ciekawe, ekscytujące, egzotyczne, poruszające (umysł i serce:) historie, a coraz rzadziej dostarcza ich powieść. W tych reportażowych książkach są to na dodatek historie z życia wzięte, z całego świata wręcz, patrząc na przekrój tematyki. A ja  mam w ogóle teorię, że obecnie dobrą powieść zastąpiły tak naprawdę dobre seriale. Tak bardzo bym chciał przeczytać tak dobrze napisaną powieść, jak dobrze nakręcony był "Breaking bad". 

A tu lista książek czytanych ostatnio przez moją żonę : "Sezon burz" Sapkowskiego, "Beksińscy", "Ostatnia noc jej życia" (seria o detektywie Murdochu), "Dowody tajemnicy. Śledztwo w sprawie zjawisk nadprzyrodzonych". 

Nowa Fantastyka