- Hydepark: "Co nas kręci, co nas podnieca" - inspiracje.

Hydepark:

opowiadania

"Co nas kręci, co nas podnieca" - inspiracje.

Zatem: Co was inspiruje? Sztuka? Natura? Muzyka? Ludzie? Wszystko naraz? Może piszecie przy muzyce, a może lubicie popatrzeć przez okno i to was motywuje. Podzielmy się tym co krystalizuje się w naszych dziełach. Może też kim jesteśmy, bo nie wszyscy się tu znamy, a myślę, że byłoby dobrze coś o sobie wiedzieć i wymienić poglądy, a także przykłady inspiracji. Jak na pisanie wpływa nasze życie? Może nauczymy się czegoś od siebie nawzajem.

Komentarze

obserwuj

Mnie kręcą inspirujące lektury i międzyludzkie sytuacje. Z lekturami jest tak, że czasem zazdroszczę dobrego tekstu i mam ochotę napisać coś podobnego, a najlepiej - jeszcze świetniejszego. I nawet jak nie mam czasu na wykonanie projektu, pomysł zostaje i czeka. A z sytuacjami międzyludzkimi jest tak, że one, gdy im się przyjrzeć, są zawsze dwupozimowe: na pierwszym poziomie to jest behawioryzm, jakieś zachowanie; ale niżej płynie nurt ciemny, zagmatwany, trudny do zdefiniowania i ukazania. To mnie fascynuje. Dlatego z jednej strony lubię książki takie, jak "Rogi" Joe Hilla, z drugiej - "Fale" Virginii Woolf, "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta, "Sklepy cynamonowe" Bruno Schulza czy "Skóra" Kathe Koji. Poza tym zawsze pomocna jest muzyka. Mari Boine, The Stranglers, Love And Rockets, Andreas Vollenweider i wiele, wiele innych jeszcze dźwięków. Ostatnio Katie Melua, Mano Negra i Manu Chao.
Pozdrawiam.

Fajne pytanie.

Mnie kręcą komiksy. To ciekawe - większość ludzi patrzy na komiksy z perspektywy Kaczora Donalda i nie traktuje ich poważnie. Ja natomiast uważam, że tacy twórcy, jak Andreas Martens, Leo, Neil Gaiman, Mike Carey (ci dwaj wypłynęli zresztą jako pełnoprawni literaci), Garth Ennis, Frank Miller, Tsutomu Nihei i wielu innych naprawdę potrafią powiedzieć coś nowego, odmiennego i w rezultacie zainspirować do czegoś oryginalnego.

Książki. Czytanie to podstawa. Warto znać klasyków, ale to nie wystarczy - trzeba szukać w miejscach, w których nie szuka nikt inny. Odnośnie pisania - King nauczył mnie składać słowa, Card pisać dialogi, Dick utrzymać klimat, wyżej wspomniany Gaiman otworzyć się na nowe pomysły i tak dalej...

A, i ciekawa sprawa - pierwsze opowiadanie na www.fantastyka.pl dodałem tylko po to, by wygrać jeden z egzemplarzy książki Prószyńskiego (pamiętacie ten konkurs związany z rozruchem witryny?). Po cichu liczyłem na Grę Endera - mój poprzedni egzemplarz rozleciał się już dawno temu. Niestety nie wygrałem, za to w wynik dodania Ludzi Godziny Czwartej na stronę skończył się publikacją na papierze. I co? Mam się teraz kłócić, że ja tylko chciałem tego pieprzonego Endera? ;)

Filmy. Tu, przyznam się szczerze, jestem noga - mało oglądam, ledwie znam klasykę kina, rzadko kiedy wypuszczę się do kina. Głównie cenię zrobione ze smakiem i stylem produkcje typu Fight Club czy Interstate 60. Nie znam się, choć wiem, że powinienem nadrobić spore zaległości (ale, spokojnie - Matriksa i Star Wars znam).

Muzyka. Tu jest przeróżnie, nie ograniczam się do jednego gatunku. Co osobliwe, preferuję raczej rodzimą muzykę. L.U.C, Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach, Kawałek Kulki, Cool Kids Of Death, Dead Can Dance, Placebo, Nirvana... Długo by wymieniać.

Chyba wszystko, czasem jadę autem i coś widzę: pstryk i pomysł, innym razem obejrzę coś w telewizorni i od razu powstaje cały świat, od początku do końca. Nie ma reguł, jest tylko brak czasu.

Inspirować może wszystko. Zacznę od książek. King to mój ulubiony autor. Nikt inny nie potrafi w tak spaniały sposób budować atmosfery grozy. W zasadzie pierwszą książką jaką przeczytałem sam z własnej nieprzymuszonej woli, była właśnie "misery" Stephena Kinga. Dzięki niemu pokochałem świat książek. Inną wyjątkową pozycją jest oczywiście "Władca Pierścieni" niedościgniona pozycja wśród literatury fantasy. Żadna inna książka nie zmusiła mnie do takiego wytężenia wyobraźni. Ale nie bolało:) Byłem zachwycony i dzięki tej książce wiem, że chciałbym napisać własną powieść osadzoną w takim klimacie. Aczkolwiek dzięki horrorom Kinga, nie byłby to taki cukiereczek;) Jest jeszcze kilku autorów, którzy kształtują w pewnym sensie mój styl. Myślę, że tak jest z każdym z nas, zawsze coś podchwycimi od innych, a wszystko razem wzięte kształtuje nasz niepowtarzalny styl. Autorzy, których doceniam to: Goodkind Terry (Saga Miecz Prawdy), Dan Simmons (za błyskotliwego Hyperiona), Michael Crichton (za wszystko:D) Robin Cook (wspaniałe trillery medyczne), Shakespeare (za Sen Nocy Letniej) i innych, ale co tu będę wymieniał.

Osoby piszące często omijają niebieski ekran. To źle. Wiem, że w tych czasach sztuka filmowa leży, jednak co jakiś czas pojawia się film warty obejrzenia - albo bajki:), - ktore inspirują człowieka. Avatar, to naprawdę ciekawa produkcja, może nie ma fabuły i chyba każdemu ten film kojarzy się z pewną bajką:), jednak ta produkcja uświadomiła mnie, że nie wszystko jeszcze zostało wymyślone - chyba, że ktoś z was wcześniej widział taką koncepceje jedności ze światem zwierząt i roślin, ale ja nie. Więc nawet filmy mogą nas czegoś uczyć i rozwijać wyobraźnię. Owszem w pisaniu się nie podszkolimy, ale zdeterminują nas do myślenia nad czymś nowym.

Komiksów nie czytam więc nie wiem.

Ale produkcje typu manga czasami zachwycają mnie swoją pomysłowością.

Jestem również graczem. Może ostatnio nie często zaglądam do wirtualnego świata, ale jest pare gier, które mogą zainspirować. niestety na PC nie znam takiej gry. Ale nigdy nie zapomne wielu straconych dni przed grą Chrono Cross. Wspaniały świat i rewelacyjna fabuła. Ehh...

A muzyka? Też inspiruje. Niestety ja jestem pod tym względem dziwny i słucham raczej mało znanych zespołów. Taka muzyka uświadamia mnie, że komercyjna strona twórczości nie musi wiązać się z tym, że utwór ma być płytki. Literatuta ma duże zadanie wobec ludzi, którzy ją czytają. Więc nie powinniśmy zasypywać ich bzdurami, ale uczyć i przekazywać pewne wartości, w które wierzymy.

Ale się rozpisałem. Ludzie nie czytajcie, bo zamuliłem.

@pyrek

Jestem również graczem. Może ostatnio nie często zaglądam do wirtualnego świata, ale jest pare gier, które mogą zainspirować. niestety na PC nie znam takiej gry.

- Syberia 1 i 2
- Beyond: Good & Evil
- The Longest Journey
- Psychonauts
- American McGee's Alice

Nie znam tych tytułów, jednak przypomniała mi się jedna gra zainspirowana twórczością Lovecrafta "Call of cthulhu" rewelacja:D Gra ma trochę błędów, ale fabuła wymiata i gra rozkręca się z każdą minutą, napięcie rośnie nieprzerwanie. Polecam.
A te co wymieniłeś pewnie sprawdze. Dzięki.

A mnie inspiruje życie.  Możliwość patrzenia na świat z wielu perspektyw. Uwielbiam chwile, w których zmysły mogą pracować na pełnych obrotach. Ubóstwiam zapach ziemi po deszczu i świeżo skoszonej trawy, godzinami mogłabym patrzeć na promienie słońca odbijające się od zaśnieżonych górskich szczytów, jak i na słońce znikające gdzieś za lazurową taflą morza. Uwielbiam podróże, gdy zbyt długo siedzę w jednym miejscu, zaczynam popadać w depresję. Książki pochłaniam nałogowo, głównie fantastykę i thrillery. Lubię "Pana Tadeusza" i "Chłopów" - bo mają w sobie jakiś nieodparty urok. Co do filmów - przepadam za musicalami i komediami, ale "Władcę Pierścieni" czy "Star Wars" mogłabym oglądać godzinami. Japońskimi mangami również nie gardzę :)  Muzyka to dla mnie głównie Queen, Dżem i Mozart. W wirtualnym świecie gier gościłam często, gdy czasu nie pochłaniały mi jeszcze dzieci :) Tu nie popiszę się żadną oryginalnością, bo fascynowało mnie Diablo, Warcraft, Heroes of Might and Magic i ostatnio Wiedźmin.  A tak całkiem na marginesie - mam 25 lat, mieszkam w Warszawie, właśnie skończyłam prawo i jestem mamą dwóch cudownych dziewczynek :)
 

To zależy też trochę od formy. Jesli chodzi o opowiadania, to największą inspiracją są... bezsennosć i sny. Gdy nie możesz zasnąć, tłuką się po głowie najróżniejsze dziwne myśli i pomysły. Dla mnie w opowiadaniu (jako w krótkim teksćie, nie mówie tu o cyklach) najwazniejszy jest pomysł, więc wyłapywanie tych wszystkich strzępków własnej, zwichrowanej wyobraźni jest niezwykle inspirujące. Podobnie sny, z tym, że muszą być plastyczne i odpowiednio zakręcone. Nie każdy takie ma. Ja mam. Gdybym prowadził notes snów, na co jestem zbyt leniwy, historie same by się tam układały.
Mogłyby być tylko trochę dziwne :)

Jeśli chodzi o ogólne, to naprawdę, cała popkultura. Od Azji do Wlk. Brytanii, w każdym przejawie. Jako, że jestem pochłaniaczem, oglądam, czytam i gram dużo, to mam praktycznie "na talerzu" mnóstwo inspiracji. Poza tym, jestem wielkim fanem zostawiania zawoalowanych  odniesień do popkulturowych memów i dzieł w swoich tekstach, więc Internet jest dla mnie wymarzonym narzędziem. Odkąd szperam, dla przykładu, po takim Tv Tropes (serdecznie polecam tą wiki wszystkim pisarzom), czuje, że moje horyzonty poszerzyły się co najmniej czterokrotnie.
Oczywiście, rodzi to wszystko niebezpieczeństwo kalkowania, dlatego staram się być czujny.

Są oczywiście jeszcze personalni  mistrzowie. King, Fowles, Lovecraft,Adams, Zelazny, Welsh, czy z polskich chociażby Sapkowski, Pilipiuk,Kossakowska czy Krajewski.

Ostatnio inspirują mnie bardzo scenariusze serialów. Taki scenariusz musi być dość zwięzły, by zmieścić się w formacie i dość giętki, by w budżecie. Poza tym, musi uwzględniać długoterminowe relacje postaci, ich ewolucję i spinające serial w całość wątki. Dodatkowym wyzwaniem jest to, że musisz w stopniu zadowalającym zgrać swoją wizję ze scenarzystami innych odcinków (bardzo cenię taką umiejętność, bo sam bawiłem się kiedyś w takie pisanie, w niestety niedokończonym projekcie Empatia2, w Action Mag Opowiadania, którego już pewnie nikt nie pamięta)

Mnie inspirują głownie własne przeżycia, czasami sny. Ale zazwyczaj jest to nagły zapalnik. Widzę pościel rozwieszoną u znajomych na karniszu i powstaje "Sen Nocy Letniej", z ostatniego zdania "Sen Nocy Letniej" powstaje "Pralnia Snów". Opko na "nie-konkurs" to sposób, w jaki sama chciałabym być żegnana i w jaki sama żegnałam się z bliskimi osobami, które już odeszły. Napisałam kilka innych rzeczy bo spojrzałam na rzucony w kąt zatęchły ręcznik lub na wypełnioną praniem pralkę. Noszę przy sobie mały notes, by spisywać pomysły, które rodzą się na środku ulicy czy dialogi warte zapamiętania. Czasami budzę się w nocy i też coś zapiszę. Inspirują mnie ludzie, skomplikowane relacje, małe kłamstewska wynikające z ludzkich namiętności. Inspirują mnie znajomi dzięki którym mam materiał badawczy.  Uwielbiam dobre awangardowe, niezależne, zaangażowane społecznie, dokumenty choć "Władcą Pierścieni" nie pogardzę (my precioussss). Cenię sobie bardzo, kinowo i muzycznie, filmy Tonyeg'o Gatliffa, rezysera "Exils", "Vengo", "Gadjo Dilo". Wspaniałe filmy drogi z genialną muzyką. Z kina inspiracji nie czerpię choć kocham. Czytam mniej niż oglądam, piszę mniej niż bym chciała. Pomysłów w głowie mnóstwo, kilka rozpoczętych i czekających na kontynuację. Z twórczości pisanej: Tomasz Mann i jego "Czarodziejska Góra" + "Zamienione Głowy", Bertold Brecht i jego "Powieść za Trzy Grosze", Roland Topor i jego Opowiadania, Jean Paul Sartre i jego proza no i wiecznie żywy Bergman ze swoimi scenariuszami. Czasami sięgam po Johna Irvinga, Kinga choć "Lśnienie" odłożyłam jako młodzianka na półkę - zbyt bardzo się bałam. Ale wrócę:)  Uwielbiam broń białą i niektórymi rodzajami tej broni wladam:) Lubię też boksować, biegać i czuć pot na skórze, uwielbiam się fizycznie męczyć, lubię sytuacje trudne. Mam 28 lat. Dzieci brak. Praca jest poniekąd moją pasją stąd śmieję się gdy ktoś mi zarzuca, że caly czas pracuję. Pracuję bardzo dużo ale nie pracoholik. Chcialabym żyć jak Kapuścinski. Reszta na bronku:)  
aaaa...pisać lubię gdy mieszkanie puste, ciemno na około, na biurku pali się mała lampka a kieliszek z winem/butelka z bronkiem stoi obok:)

A mnie inspiruje dosłownie wszystko :P Po usłyszeniu nawet durnego tekstu powiedzianego przez kolegę potrafi mi przyjśc pomysł na opowiadanie, lub chociaż pojedyńcze zdarzenie, do którego wymyślam resztę .

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

A mnie dziwi, że nikt nie pisze o literaturze naukowej albo popularnonaukowej, w rodzaju "Świat nauki" albo "Poradnik inteligenta" Polityki. Dlatego, że próbka mała czy jakiś inny powód? Na pewno brak takich inspiracji tłumaczyłby taki deficyt S-F w opowiadaniach, zarówno tutaj, jak i na łamach.

Czy jakieś tematy naukowe jeszcze mogą być podstawą do opowiadań S-F, czy to juz wszystko... za trudne ;)

Ja o literaturze popularnonaukowej nie piszę bo nie czytuję, po prostu. Sięgałam po to jako młodziak, korzystając z zasobów ojca. Twarde S-F mnie nie kręci. Wystarczy jednak sięgnąć do dokumentu Wernera Herzoga "Odległa Błękitna Planeta" by zobaczyć jakim S-F jest świat sam w sobie:) Gorąco polecam ten dokument. Poza tym "Odyseja Kosmiczna" Kubricka. Rewelka.

mnie też potrafi zainspirować wszystko. dźwięk, książki, rozmowa z innym człowiekiem itp. mam na biurku taki papierowy kalendarz z setkami stron i cały prawie zagryzmolony różnymi notatkami. lubię zapisywać słowa, zdania, pomysły. tylko wkurzam sie, gdy rozleję cos na nim, a zdarza mi się to często... ale najbardziej lubie słuchać wiatru albo patrzec w niebo. bo gdy przypływaja do mnie obrazy, bohaterzy i ich losy to jest tak, jakbym  stała się kronikarzem, bezpośrednim obserwatorem zdarzeń wydarzeń, bohaterem utworu. uwielbiam to uczucie, gdy spisuję to, co widzę, słyszę i czuję:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

A mnie zainspirował baazyl i jego frustracje. Dziękuję, baazyl!

=> malkontis. Za trudne dla przytłaczającej większości, za nudne dla jak przed przecinkiem...
Spróbuj napisać porywające dzieło ze strunami jako bohaterkami głównymi.

Wierzę, że Malkontis i ze strunami sobie poradzi:)

A dla Misiaela wielkie gratulacje. Widziałam na fejsbuku okładkę "Nowej Fantastyki" z nazwiskiem Misiaela on the top:)

Nie podpuścicie mnie. O strunach pisałem na maturze i do dzisiaj mi się śni. :p

Nowa - dzięki za gratulacje. A co okładki, to nie byłem mniej zaskoczony od Ciebie.

Emocje, głównie i przede wszystkim, obserwuję reakcje ludzi dosłownie na wszystko, na rzeczy i dobre i złe, staram się to przelać na papier (dysk twardy), ogólnie życie i to co sie może nam przytrafić, wszystko co widze i słyszę, musze najpierw zbudowac sobie nastrój (ostatnio jest przejrzenie Szinkla eee Szinkiela, i puszczenie sobie depresyjnej muzyki,TRIP 52 Dębiec leci cały czas choć jest w sumie mało depresyjny to wbija nastrój, odgrzebuje z głowy trzymamy tam od kilku tygodni pomysł i lecę)
Pomysł może przynieśc wszystko, film, książka, gra też (stare czasy sprzed 5-6 lat jak moi bohateriowei mili klasy postaci i ograniczenia żywcem wyjęte z Baldur's Gate)
Mistrzów jest 3 jak dla mnie Tolkien, Sapkowski i King (Jak Grzędowicz dokończy Pana Lodowego Ogrodu, to chyba do nich dołączy) Pare miesięcy temu czytałem "Komórkę" Kinga i dostałe wswe łapki "Pod kopuła" czas nie pozwolił przeczytać i wpadłem na pomysł, przeleżal, teraz o nim pisze, o zjawisku, nie jest to klasa Kinga ale to jak on opisuje emocje to jest dla mnie mantra, do takich umiejetności chciałbym się kiedyś doczłapać
Może mi się uda jak zabije jeszcze kilka wywern na pobliskich bagnach i podniosę sobie charyzmę/inteligencję

Sapkowski nie jest dla mnie mistrzem. Ok. Wiedźmin był genialny, ale reszta nie wypaliła. Teraz Sapkowski niczym nie zaskakuje i nie pisze dobrych powieści. Takie moje zdanie. Tolkien jest ikoną fantasy. Prawdopodobnie nikt nie osiągnie jego sukcesu i "mistrzostwa". Co do "Komórki" - słaba książka - niestety. "Pod kopułą" - to pierwsza książka od wielu lat, którą napisał doskonale. Może jeszcze stworzy parę dzieł - na co liczę, gdyż jest to mój ulubiony pisarz i jak widzę wielu z was. Moją ulubioną książką Kinka jest " Smętarz dla zwieżaków" czy jak to tam inne tłumaczenia były. Ta podoba mi się najbardziej. Po "Łowcy snów" tylko kolejne części "Mrocznej wierzy" mu wyszły. Nie idealizujmy Kinga na największego twórcę. Moja siostra przeczytała "Komórkę" jako pierwszą książkę Kinga. Była zachwycona. Dla mnie to była bułka z margaryną, a nie dobra książka. Kopuła jak najbardziej trafiła w me gusta i poczułem, że ten autor jeszcze się nie wypalił. A co powiecie na temat autora jakim jest Koontz? Dla mnie bomba. Taka alternatywa wobec Kinga. Jak myślicie?

o ja! ale byków nawaliłem:D

Czytałem pare książek Koontza i przypadły mi do gudtu. Jedna była o matce hermafrodytce, która sama się zapłodniła, urodziła dwie córki potrafiące nawiązać kontakt ze zwierzetami i dwóch synów z których jeden miał cztery jądra, ale za to brakowało mu wacka. Śmieszna była, ale tytułu sobie nie przypomnę :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Tej akurat nie czytałem. Ale najlepsza to: "Odd Thomas". Polecam. Klimat jest genialny, a do tego niesamowite poczucie humoru:) Jedna z najlepszych książek jaką czytałem.

Każdy ma gorsze i lepsze książki, ale to na dziełach tych panów się wychowałem i uczyłem czym jest fantastyka, więc ich bedę idealizował, choć musze się zgodzić, że wiedźmin jest wzorem niedoścignionycm nawet dla autora, mi się "komórka" podobała, kwestia gustu, ale jak pisałem ten styl, te emocje, rękę bym sobie dał uciąć za niego, nie za konkretna książkę, bo nie da się chyba przeczytać jego wszystkich książek (osttanie opowiadania, cos ze słońcem w tytule, "Po zachodzie słońca" chyba, nie dałem rady, po 1/4 odłożyłem i nie wracam) ale za całokształt. Coś kiedys czytałem Koontza i było bardzo fajne, ale co nie wiem, zabij mnie nie pamietam, mam tylko przyjemne odczucia związane z nazwiskiem. Jak bedę miał czas (hahahaha) to sięgnę po "Odd Thomas"
Dzięki Ci Perunie za biblioteki w stolicy

Jeszcze w kwestii Sapka, to może pobronię trochę, choć niezbyt intensywnie. Fakt, saga wiedźmiśka była z tomu na tom coraz dziwniejsza i miała tzw. "zdupykoniec" ;-), ale nawet w Pani Jeziora mamy furę genialnych scen i dialogów, choćby samą wielką bitwę. Cytat (z pamieci, nie gonić) "I marszałek rzekł... ...Nie ma już którędy spierdalać." używam czasem nawet do dziś w żartobliwych rozmowach.

 Trylogia śląska była niezła do ostatniego tomu, w którym okazało się, że najfajniesze wątki nie doczekały się prawdziwego rozstrzygnięcia, a dosłowne deus ex machina nie satysfakcjonowało ani trochę, choć przecież dało się je przewidzieć od pierwszego tomu. Ale znowu, czytało się to tak dobrze, że nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że była do niczego.

Żmija byłaby natomiast ekstra książką, gdyby Sapkowski poszedł całkowice w realizm i usunął nudny, wtórny i bezsensowny wątek fantastyczny. Bo realia wojny afgańskiej oddał znakomicie.

Co do Koontza, nie wiem. On jakoś zawsze wydawał mi się o klasę niżej od Kinga piszącym i mającym równie absurdalne, lecz nie tak genialne pomysły. Oczywiście, King nowy nie umywa się też do Kinga starego.

Może nie czytałeś Koontza najlepszych książek. Np. Północ czy Nieznajomi, Szepty, Grom, Opiekunowie... I Jeszcze kilka jest fenomenalnych dzieł tego autora.
A co do Sapkowskiego... Najlepszy tekst - może nie zacytuje najlepiej - ale: tak ci poderżnę gardło, że szybciej się utopisz, niż wykrwawisz:D
A czytaliście Crichtona? Moim zdaniem geniusz. Nie ma takiego gościa, co w inteligentnieszy sposób pisał swoje książki. Nawet Brown, co jest uważany za "najinteligentniejszego" autora naszych czasów. Tak pisali i mówili w tv :P Ha ha. Szkoda, że już Crichtona nie ma:(

Czytam teraz Herberta George Wells'a Opowieści Fantastyczne. Jestem na opowiadaniu pt: "Wehikuł Czasu". Świetne opisy, takie archaiczne miejscami, choć nie dziwne, skoro gość tworzył w XIX wieku. Ale jednocześnie wizjonerskie. Archaiczny wizjoner - brzmi dosyć nietypowo. Polecam.

No to ja się pochwalę, że  oprócz różnych takich dziwnych ("córka dyrektora cyrku", dziwaczne), to czytam czeskie opowiadania niesamowite z XIX wieku. "Śmierć i róża" chyba. Po polsku, rzecz jasna, taka antologia. Niektóre doskonałe.

U mnie podobnie jak u Pyrka. Czytanie zaczęło się od Tolkiena, chociaż nie od "Władcy..." i pokochałem świat oraz historię Śródziemia. "Slimarillion" jest zdecydowanie najlepszym co w życiu przeczytałem. Dalej był King i dwa opowiadania ze zbioru "Cztery pory roku". Chodzi mi o "Ciało" i "Metodę oddychania" Te dwa opowiadania tak bardzo do mnie przemówiły i miały na mnie taki wpływ, że nie mogłem nie pokochać tego autora. Obecnie zwracam się lekko w kierunku czarnego romantyzmu, gdzie bardzo podobają mi się teksty E.A. Poe.

Jeśli chodzi o filmy, to nie mam ulubionego gatunku. Lubię kino Quentina Tarantino, czy Tima Burtona, zwłaszcza wcześniejsze. Bracia Coen i James Cameron w starszym wydaniu, głownie Terminatory. Guy Ritchie, Christopher Nolan itd.

Z muzyki słucham prawie wszystkiego. Trochę metalu, trochę electro, trochę rapu. Ogólnie wszystko może wpaść w ucho.

A do opowiadań najczęściej inspirują mnie sny. Potem trzeba je tylko ubrać w słowa i podrasować. Ogólnie też nie mam w głowie całego opowiadania od początku do końca. Wiele zmienia się w trakcie pisania, a nowe pomysły przychodzą ciągle.

To tyle jeśli chodzi o mnie. Pozdrawiam.

Inspiruje mię Chaos, względność, potencjalność.
I większość tego, o czym przeciętni ludzie nie chcą nawet słyszeć. Trudna rada. Co zdeformowane, odkształcone, wypaczone, jednostkowe, staje się wyjątkowe. Lubię grzebać w tabu, chociaż przyznaję, że w obliczu pewnych tematów wymiękam w tempie ekspresowym (ergo: uciekam z dzikim wrzaskiem i popadam w kilkudniową paranoję). Wszystko w myśl przekonania: co mnie nie zabije, to wzmocni ;). Niestety, zaczyna to wpływać na moje do-szufladkowe pisanie; niegdyś takie ładne, take słodkie, takie czyste; obecnie lekko zajeżdżające BDSM, psychopatami i infekcjami pasożytniczymi z komplikacjami. ;(

mnie jak narazie inspirowala ludzka głupota, którą wyśmiałem w ostatnich dwóch tekstach, to naprawdę temat bez dna! :P

Nowa Fantastyka