Czasopisma

Dodaj recenzję

Wydanie Specjalne 04/18

Komentarze

obserwuj

Jako, że z wiekiem pojawiła się u mnie dziwna awersja do tekstów krótkich, zacząłem lekturę najnowszego Wydania Specjalnego Fantastyki od Gregory'ego. Wszak to prawie minipowieść.

 

Wszyscy jesteśmy całkowicie zdrowi

 

Dla mnie ten tekst już od początku aspirował do opowieści psychologicznej. Co z automatu łapie dużego plusa ( wspomnę tutaj ubóstwiane przeze mnie „W labiryncie” Rusnaka. Bardzo ubolewam, że tamto opowiadanie przeszło bez większego echa. Dla mnie to był pewniak do Zajdla, ba do Nike. Do Hugo i Nebuli! Rusnakowi za tamten tekst oddałbym nawet portfel i kluczyki do auta ).

Ale koniec tych dygresji, wróćmy do Gregory'ego. Opowieść psychologiczna. Hmmm… Na tej płaszczyźnie ten tekst odniósł pewne sukcesy, ale nie obyło się i bez porażek, a nawet upadku. Ot, weźmy choćby ( chyba aspirującego do głównego bohatera ) Harrisona. Strasznie powierzchownie potraktowano jego historię. To co się o nim dowiadujemy to tyle co nic. A to co wiemy, jest na tyle intrygujące, że ta postać zasługuje na choć jeden solidny akapit retrospekcji. Nie rozumiałem tego bohatera, nie wczułem się w jego traumę. Podobnie sprawa się ma z doktor Jan. O ile pod koniec, nabiera trochę koloru, tak przez lwią część jest szara i nijaka. Ale może to zaleta u psycholożki :) Z takich detali, które mi przeszkadzały to dziwna maniera autora do pisania pojedynczych słów kursywą. Przyznam, że miałem kilka teorii, dlaczego została ona zastosowana, ale koniec końców nie rozumiem, jaką funkcję miał ten zabieg pełnić. Całość mnie wciągnęła. Nie przeszkadzało mi dość spokojne tempo, te tajemnice pacjentów i ich powolne odkrywanie. Szkoda tylko, ze tekst za bardzo skupił się na Grace. Choć to ciekawa postać. Solidne opowiadanie. Oceniam je na 7/10.

 

E.T.er

 

Na początku obawiałem się, że Jedliński pójdzie drogą banałów i truizmów o tym jak nasze życie coraz mniej jest życiem, a coraz bardziej e-życiem. Potem, budowa opowiadania, skojarzyła mi się ze „Ślepym stadem” Brunner'a, a fabularnie z „Głosem Pana” Lema. Ale to nie zarzuty, bo sam tekst pozostaje nadal bardzo oryginalny. A nawet uważam, że taki sposób na narrację sprawdził się lepiej niż u Brunner'a. Bo tam bohater często był spychany na bok, a u Jedlińskiego był w każdym akapicie. Bo wszak bohaterem, a może raczej bohaterami, byli ONI, Oni z dna… Bardzo podobał mi się ten tekst. Najlepszy z całego numeru. Piotruś, życzę Ci za to opowiadanie nominacji do Zajdla. Ocena: 9/10.

 

Cienie głębszych piwnic

 

Spodobał mi się tytuł. Ma w sobie coś mrocznego, niepokojącego. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o opowiadaniu. Po pierwszych zdaniach myślałem, że to będzie political fiction i to bliskiego zasięgu. Okazało się to tylko mrugnięciem oka Autora do czytelnika. Później wszystko wskazywało na literaturę grozy ( nawiedzony dworek ). A jak się na koniec okazało, to mamy do czynienia z zakręconym postapo. Niby przyjemne, smaczne do kawki, ale to na tyle. Ot, rozrywkowa fantastyka. Jeśli szukacie czegoś choć odrobinę ambitnego, to omijajcie. A jak czegoś lekkiego, to czytać. Ocena 5/10.

 

Hrönir

 

Muszę przyznać, że Autorowi udało mi się zaskoczyć. Niby mamy poszukiwanie tajemniczego miasta, ale gdy bohaterowie już tam „docierają”… No, nie tego się spodziewałem. Ciekawy tekst, zadający chyba już aktualne pytania o wiarygodność informacji z sieci. Dobra rzecz. Ocena 7/10.

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Co czytelnik to inne gusta. Skazywałem ten numer na porażkę dopóki nie dotarłem do Gregorego. Męczyły mnie pozostałe opowiadania, a najdłuższe z nich przeczytałem najszybciej. Nawet nie wiem czy moim typem najlepszych opowiadań w podsumowaniu rocznym nie będzie właśnie “Wszyscy jesteśmy całkowicie zdrowi”. Pozostałe opowiadania tak w granicach 4/10 – 6/10 ,a to ostatnie to właściwie dziesiątka.

Początek E.T.eru mnie znudził. Ale gdzieś od usypiających książek, o ironio, wciągnęło. Fragment z MMO – świetny. Ale im dalej czytałam, tym bardziej nieodparcie nasuwała mi się myśl: bardzo dobre nakreślenie tajemnicy, ale autor z tego nie wybrnie. Nie da się z tego ładnie wybrnąć. Ale może może może jednak mnie zaskoczy? Nie zaskoczył. Zakończenie było w 100% takie, jak być musiało, a tak bardzo chciałam zbierać własną szczękę z podłogi :P Niemniej, eksperyment mi się podobał (poza fragmentami z bohaterem od smsa, te imho najsłabsze).

Hronir – nawet, nawet. Tylko bohaterka przeokrutnie naiwna. Jechać gdzieś i nie sprawdzić *jak* tam można dotrzeć? Aha, na “tęczową sadzawkę” się nie nabrałam, z miejsca mnie uderzyło, że to coś nie tak :P

Cienie głębszych piwnic – bardzo dobry tytuł i niestety bardzo przeciętne opowiadanie. Tzn., nie było złe do momentu pojawienia się tego znajomego. Bohaterka, która radośnie poleciała na dawnego adoratora, bo mówił do niej per “Piękna” i nagle zapomniała o mężu i chorym dziecku (w początku było podkreślone, że potrzebowała pieniędzy na rehabilitację) i postanowiła się urwać z fagasem, to nie jest postać, którą jestem w stanie w jakikolwiek sposób polubić. Do tego dużo rzeczy strasznie ponaciąganych, nikt inny nie wiedział o co chodzi, wszyscy umierali po “kontakcie”, nawet egzorcysta nie pomógł a tu średnio bystra laska w jedną noc wszystko elegancko rozkminia. Ba i jeszcze pomaga “tamtym” w realizacji ich celu. Rozczarowałam się. Bo zapowiadało się na coś dużo lepszego.

 

Minipowieści jeszcze nie przeczytałam ale przeczytam.

Daryl Gregory – “Wszyscy jesteśmy całkowicie zdrowi” jest dla mnie zagranicznym opowiadaniem roku mimo drobnych “ale”; natomiast po Adamie Podlewskim spodziewałem się lepszego tekstu.

Doczytałam “Wszyscy jesteśmy całkowicie zdrowi” – świetne. Postacie i ich historie bardzo intrygująco poprowadzone (może poza Harissonem, który jakiś taki nijaki mi się wydał). Misterna sieć połączeń między bohaterami, układająca się w momentami bardzo zaskakującą opowieść. Jedno z lepszych i najbardziej wciągających opowiadań w NF, jakie ostatnimi czasy czytałam. Warto było kupić “specjala” dla tego tekstu.

Przeczytałem prozę polską.

Hrönir mocno nierówny, miał wciągające fragmenty, ale i dużo takich, które czytałem bez specjalnego zaangażowania. “E.T.er” i  “Cienie…” bardzo dobre.

Zygfrydzie! Wygląda na to, że tym razem nie będziesz ostatni z recenzją :-) Ja jeszcze nie zacząłem czytać tego numeru :-(

 

Z FWS  udaje mi się jeszcze być na bieżąco. Z NF jest gorzej, co prawda czytam równolegle numer grudniowy, ale ominąłem październikowy i listopadowy, do których muszę wrócić.

Żeby nie offtopować, podobały mi się fragmenty z MMO w E.T.erze. Aż mi się przypominały dawne czasy wowa. Wyobraziłem sobie też przeciętnego 60-latka, który czyta ten tekst i próbuje zrozumieć co to jest agro czy buff  XD

O dziwo akurat wśród znajomych użytkowników buffów jest pełen przekrój wiekowy ;-) 

Daryl Gregory WSZYSCY JESTEŚMY CAŁKOWICIE ZDROWI  fenomenalny tekst, ścisła czołówka opowiadań, które przeczytałem w NF. Rozpisanie postaci i ich relacji. Świetna fabułą. Pomysły. Narracja.  Zaskoczenia. Długo można wymieniać.

Hronir – z jednej strony pierwsza połowa tekstu zbyt długa. Tzn. niby nie ma tam lania wody, a jednak nadmierne rozpisanie zmniejszyło przyswajalność i zmusiło do lekkiego przemęczenia – i to pomimo całkiem fajnych komentarzy względem rzeczywistości. Ale… autorowi udało się zmylić czytelnika co do kierunku, w którym tekst idzie. Fajnie też skomentowano tu temat postprawdy. No i wreszcie, pomimo lekkiego moralizowania, pod koniec tekstu znalazł się bardzo celny komentarz wobec tego, jak ludzie oceniają siebie w odniesieniu do postprawdy. A po tym wszystkim jeszcze pokazanie ile jest warta próba zmiany czegokolwiek. Tekst na plus.

 

E.T.E.R. – podobna sytuacja – pierwsza połowa tekstu zmęczyła, a jednak jako całość na plus. Mnie tekst “zaskoczył  w sposób płynny”. W sensie, ze nie nagle, ale jakoś tak stopniowo pojawiło się bardzo niestadardowe rozwiązanie zagadki tkwiącej w tekście. Fragment osadzony w grze – nie podobał mi się, ale… jego obecność jest w pełni zasadna. Brakło zakończenia na końcu, ale paradoksalnie wpisuje się to w przekaz “jeśli już spotkamy się z obcą inteligencją, to możemy tego nie zauważyć i przejsć do porzadku dziennego”.

 

“Cienie głębszych piwnic” – tekst bardzo rpzeciętny. Niby płynny, a w zasadzie niewiele z niego wychodzi.

 

“Wszyscy jesteśmy całkowicie zdrowi” – tekst niby dobry, ale bardzo przegadany – sporo by zyskał na skróceniu lub… wydłużeniu. Ale wydłużeniu poprzez dodanie wątków lub wzgłębienie się w obecne. Sprawy nie ułatwia problem z narracją. Naprzemienna narracja pierwszo– i trzecioosobowa jest ok. Ale tutaj autor potrafił ją przestawiać w kompletnie losowych momentach. W dodatku miejscami całość wygląda jak notatka ze zdarzenia. Szkoda, bo pomysł jest.

Swoją drogą czy tylko mi się rzuciło w oczy, jak chętnie autor podkreślał marki? Samo w sob ie to nie jest złe (choć wielu autorów pewnie się tego boi z obawy, ze zostanie to odczytane jako kryptoreklama lub antyreklama), ale tutaj był jednoczesny bardzo mocny niedobór ogólnego opisu otoczenia.

Pomysł jest, ale gdzieś zgubiono jego potencjał.

Nowa Fantastyka