Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 09/17

Maciej Bachorski

CO SKRYWAJĄ GŁĘBINY

czyli fantastyka z otchłani mórz i oceanów

 

Mimo, że pokrywają ponad 70% Ziemi i to w nich narodziło się życie, morza i oceany po dziś dzień pozostają najmniej poznanym obszarem całego globu ‒ małym wszechświatem na wyciągnięcie ręki. A przy tym zaskakująco nieprzyjaznym człowiekowi.

 

Robert Ziębiński

CZŁOWIEK I JEGO ZOMBIE

 

Nigdy nie pokochał Hollywood. Nigdy nie został członkiem krzykliwej kasty twórców, którzy im mniej mają do powiedzenia, tym głośnej podkreślają swoje jestestwo. George Romero był wizjonerem, który zrewolucjonizował horror; ostatnim z twórców, którym bardziej zależało na kompletnym dziele niż na pieniądzach.

 

Radosław Pisula

CENTAUR W MASCE KONIA

Bohaterowie superkuriozalni

 

Zapraszam na krótki przegląd najdziwaczniejszych bohaterów przewijających się przez kolorowe zeszyty pierwszej ery superheroizmu, którzy ‒ może niesłusznie ‒ zaginęli w mrokach dziejów.

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

JAK NIE USZCZĘŚLIWIĆ ŚWIATA

 

Przedwojenne polskie kino nie stroniło od tematów kojarzonych z science fiction. Choć nie doczekaliśmy się rodzimej wizji przyszłości w stylu „Aelity”, o „Metropolis” już nie wspominając, to wątek cudownych wynalazków odmieniających przyszłość i przynoszących szczęście ludzkości pojawiał się w niejednym rodzimym filmie.

 

Ponadto w numerze:

– wywiad z Peterem Wattsem;

– opowiadania m.in. Carrie Vaughn i Dana Wellsa;

– inauguracja nowego cyklu felietonów Tomasza Kołodziejczaka;

– felietony recenzje i inne atrakcje.

Komentarze

obserwuj

Numer wrześniowy za mną, toteż, idąc za radą stopki redakcyjnej, bez lania wody spisuję moje wrażenia.

„Nieważni” Przemysława Hytrosia – bardzo dobrze mi się czytało, mimo dość sztampowego pomysłu (niezwyczajny uczeń w „queście” po schedę mistrza). Ale świat dość ciekawy (budził u mnie odległe skojarzenia z „Trawą” S.S. Tepper). Jedyne co zgrzyta, to Obcy i ich postawa „jak dorośniecie, to pogadamy”. Jakieś galaktyczne przedszkole czy co?

„Improwizowany demon wybuchowy” Dana Wellsa – krótka, niezobowiązująca lektura na lato. Trochę akcji, trochę humoru, trochę urban fantasy. Ale do Dresdena się nie umywa.

„Przewodnik” Marii Galiny – tak przeze mnie oczekiwana fantastyka rosyjska. I, ponownie, nie zawodzi. Co prawda trochę nielogiczności by się znalazło, ale za to przestroga, by na siłę nie uczłowieczać (a właściwie, hm, upsiać?) obcych form życia – przednio podana. Podobało mi się!

„W rękach losu” Carrie Vaughn – trochę odgrzewa lekko zapomniane kotlety. A mianowicie spór między romantyzmem i pozytywizmem. Vaughn stawia na „pracę u podstaw”. Ale napisane dość lekko, nie ma jakichś zgrzytów (no, może wątkiem romansowym – jakoś taki… harlequinowy).

W publicystyce – znowu zawitał Ziębiński. I znowu chyba jego najlepiej mi się czytało. Ale też i bohater, George Romero, niesłychanie ciekawy. Bardzo ciekawie mówi też Watts, niestety, pani Kułakowska czasem próbuje go zagadać. Oraz wtłoczyć w jego słowa własne poglądy. Trochę mnie zjeżyła takim sposobem prowadzenia wywiadu. Postuluję – następnym razem więcej Wattsa, mniej Kułakowskiej. Poza tym – ciekawie o fantastyce (pod)morskiej, oraz mało mnie interesujący marginalni bohaterowie komiksowi. Kołodziejczakowi dam trochę czasu, bo na razie niespecjalnie łapię, o co mu chodzi.

Literówkowo – sporo, 20. I co prawda nie czytam NF od deski do deski, ale zauważyłem jeszcze dwie literówki w reklamach, czego drzewiej nie bywało. Ale reklamy chyba nie redakcja przygotowuje?

Ok, z bólem serca muszę przejść do opowiadania które pominąłem, „Operacji Reinigung” Konrada Zielonki. Z bólem serca, bo uważam, że to opowiadanie absolutnie w „NF” nie powinno się znaleźć. Na naszym portalu sporo (większość?) opowiadań jest po prostu lepszych. Dlaczego? Już wyłuszczam. Od początku mój niepokój wzbudziła kompozycja dzieła. Frontowy żołnierz, prowadzący dziennik na polu boju z minutową dokładnością? To znaczy serią po wrogu, a potem ołówek do ręki? Hm?! Panikę wzbudziło opisanie oddziału składającego się z dziewięciu żołnierzy kwestią – „jest nas dziewięcioro”. Jakiś ukryty transgender czy co? Korytarze, tunele (a właściwie – chodniki kopalniane) nie mają ścian. Ścianą jest lita skała, ocios. Toteż w takim chodniku nie można „usłyszeć szeptów za ścianą”. Po wtóre – to nie sala spotkań korporacji. Tu nie ma w chodnikach kratek wentylacyjnych pod sufitem. Toteż nie można słyszeć „wiatru w szybach wentylacyjnych”, bo te są oddalone o kilometry (jak to wynika z treści). Dalej – jeden z żołnierzy mówi „zostały nam dwa dni drogi”. Nie ma takiej kopalni (właśnie ze względu na problemy z przewietrzaniem), której chodniki ciągnęłyby się tak daleko. Poza tym – gdzie mogłyby się ciągnąć? Bo w dwa dni drogi można przejść ze 100 km pewnie. Kiedy ci Niemcy tyle tych wyrobisk wykonali? A te hałdy wyciągniętego urobku… Słowo „wżynać” odnosi się do żniw, właściwe w tym kontekście jest „wrzynać”. Ktoś czuje wibracje tranzystora – lampowy jeszcze był? Ktoś tam spodobałby się „zdrajcą Rzeszy” (zamiast „zdrajcom”). Już o faktach, że Wustewaltersdorf (czyli nasz Walim), w roku 1944 był na terytorium Rzeszy i żaden desant potrzebny nie był, oraz że Heinkle raczej nie latały „kilku godzin” w jedną stronę, bo po prostu miały za mały zasięg, nie wspomnę. Ufff, wyżołądkowałem się na babole, a podsumowanie? Fabuła jak z etapu (zacnej co prawda, ale leciwej) gry „Wolfenstein 3D”. Z równą jej maestrią graficzną i „miodnością”. Nie deprecjonując wysiłków pana Zielonki – jeszcze dużo pracy przed nim. Ale dlaczego musi się uczyć na łamach „NF”?

Z obawą czekam na numer październikowy.

 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Czy Przemysław Hytroś, to ta sama osoba co Przemek Hytroś z portalu: http://www.fantastyka.pl/profil/12134

 

 

Z obawą cze­kam na numer paź­dzier­ni­ko­wy.

Następny numer to 35 urodziny NF!!!  Zatem bez obaw. Będzie łogiń! ;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

He he… no to ja też się pochwalę. Wrześniowy jest też moim pierwszym numerem prenumeraty :)

 

Przyszedł wczoraj, ale zdołałem jedynie pobieżnie przejrzeć :) Siadam do lektury, ale najpierw, obowiązkowo piszę nowe opowiadanie :)

Muszę zakupić bo ciekaw jestem właśnie Przemka Hytrosia. Jego opowiadania z portalu wspominam dość dobrze, więc i apetyt zaostrzony. No i fajnie że na łamy wraca Kołodziejczak, szkoda tylko że nie z opowiadaniem.

Muszę się upewnić, ale jak JeRzy dał, to i ja mam swój malutki udział w recenzjach. Mam tym samym mocne postanowienie, że zapracuję sobie na utrzymanie regularnej obecności na łamach NF.

Też czekam na fajerwerki w numerze październikowym (będą, prawda?).

Dział polski za mną. “Nieważni” – sztampowe i mocno przewidywalne. Kim jest “pasterz” domyśliłam się od razu, gdy tylko padła w tekście wzmianka zawierająca jego prawdziwe dane osobowe. Toteż scena pod koniec w stylu ‘I am your father, Luke’ nie ruszyła mnie. Szkoda, że najciekawszą, jak dla mnie, do opisania rzecz, czyli kontakt z tą ‘chorobliwie chudą istotą’, autor sobie odpuścił. A te pajęczaki nieodparcie kojarzyły mi się z opowiadaniem Shadziowatego na Science2017 :) No i mam wątpliwości co do S w SF. Trawa wciąż jest trawą, chociaż przemalowaną na fioletowo. W układzie niby są dwa słońca, ale w zasadzie to niewiadomo po co, bo poza tym, ze ‘dwa słońca fajnie brzmi’ to autor o nich zapomniał (opis planety – przy dwóch słońcach pierwsze co powinno zwrócić uwagę, to nierównomierne oświetlenie a w scenie z zorzą mamy opis zorzy na Saturnie (zarejestrowanej przez sondę Cassini, nawet kolorki się zgadzają;)), kwestia dzień/noc – czy do ‘dnia’ wystarczy obecność jednego słońca czy muszą być oba?). Po drugie, zdanie “Na tej półkuli Filae można zobaczyć tylko po zmroku” nie może być prawdziwe. W ogóle, wszystkie większe, znane do tej pory naturalne księżyce są związane z macierzystą planetą obrotem synchronicznym. Nawet, jeśli z jakiegoś powodu Laniakea nie jest w obrocie synchronicznym a w rezonansie orbitalnym 2:1, to są jeszcze *dwa* słońca, a księżyc obiega planetę, a planeta układ słońc. No nie da się, żeby zawsze na jednej z półkul było widać planetę tylko po zmroku. Może się trochę czepiam, ale od SF oczekuję, że autor dokona researchu. Całość mnie nie zachwyciła, ale czytało się dobrze. Największym plusem opowiadania są pajęczaki – i konieczność przywiezienia ich na żer i gody – to wyszło naprawdę fajnie. To, że jakaśtam rasa chce czy nie nawiązywać z ludźmi kontakt, momentami wydawało mi się w tym opowiadaniu zbędne.

“Operacja Reinigung” – to opowiadanie zmusiło mnie do napisania tutaj komentarza. Jak. To. Się. Znalazło. W. NF.???!!!??!?!? Kilka razy sprawdzałam, czy ja aby na pewno czytam NF a nie jakiegoś drukowanego blogaska. Rozumiem, że gusta, że sondowanie rynku, ale to opowiadanie było tak złe na tak wielu poziomach, że straciłam ochotę na dalsze czytanie numeru. Na prenumerowanie. Na cokolwiek. Czy to-to w ogóle było redagowane? Błędy ortograficzne (spodobaliby się plugawym zdrajcą Rzeszy), literówki (raz jest Donnerwetter innym razem Donnerwatter, mniej więcej 50/50), powtórzenia (”Ta najbliżej mnie wygląda, jakby coś przebiło ją od środka. W innej, wiem, jak nieprawdopodobnie to brzmi, wypalił się na czarno kontur… jakby człowieka. Powietrze w tym miejscu pachnie dziwnie, jakby ozonem(…)). Wtręty z niemieckiego – pytanie za 100pktów, w jakim języku pisał swój dziennik bohater, pochodzący z Niemiec? Po polsku i co parę zdań przypominał sobie, że jest Niemcem i musi wtrącić jakieś ‘scheisse’ czy ‘Herr Gott’? Bo tak to wyglądało. Dalej, maniera nadużywania wielokropków tam, gdzie autor uznał, że będzie “mhroczniej i dramatyczniej”, czyli akapit bez wielokropka się nie liczy. No dobra, rozumiem, że może to po prostu bohater od dziennika miał taką manierę. Ale-ale! Na pół strony głos został oddany doktorowi Zemphowi, który też sobie prowadzi dziennik (może prawdziwy nazista MUSI pisać dziennik?:P) i tak samo wielokropkuje. Nawet w depeszy się znalazł wielokropek… . . . !!! Cud, że raport się obył bez, ale podejrzewam, że wyłącznie dlatego, iż jest zbyt krótki. Logika opka poraża. Szczególnie rozwaliło mnie stwierdzenie bohatera, że ‘jest tak ciemno, że marsz przez las byłby samobójstwem’, ale, jak widać, jest wystarczająco jasno, by bohater to napisał w swoim kajeciku :). Zero spójności postaci (raz twierdzi, że jest żołnierzem i obchodzą go tylko rozkazy, innym razem “nie lubi profesorka” i mu grozi bronią), dziennik zarówno głównego bohatera jak i profesora Zempha są pisane IDENTYCZNYM stylem.  Mogłabym wymieniać jeszcze długo, ale szkoda mi klawatury. Serio, widziałam lepsze opka pisane przez piętnastolatki, piszące pierwsze opowiadanie w życiu. Skandal, że to zostało puszczone drukiem. I jeszcze w takiej formie.

Oooo, to w opowiadaniach taaakie kwiatki?

Ja zaczęłam od publicystyki, która niezła jest. Wyznaję, że czytam z zainteresowaniem.

No zobaczym, zobaczym, co tam jeszcze ciekawego.

 

Bellatrix – ciekawa opinia o “Operacji Reinigung” :)

 

Póki co zmierzyłem się z dwoma tekstami.

 

Mnie Hyroś znudził i nie doczytałem.

 

Ale “Operacja Reinigung” bardzo przypadła do gustu. Poczułem wręcz smak tamtych podziemi. Może mam w sobie żyłkę grotołaza?

Bardzo klimatowe, horrorowe opowiadanie w tematach, jakie lubię – Naziści, zombie, biomechanoidy – no, po prostu zacnie :) 

Widać, że autor jest fascynatem tej tematyki :)

 

Mocne pozdro!

 

PiotrSkowronek, ale uważasz, że co w mojej opinii nt. “Operacji” się nie zgadza? Nie ma literówek, powtórzeń, ortografów, wielokropków w każdym akapicie (a w niektórych po kilka razy) czy co? :)

Bellatrix – pewnie masz rację, ale ja na to po prostu nie zwróciłem uwagi. Zrzucam to na karb typowej, męskiej umiejętności skupienia się tylko na jednej rzeczy jednocześnie :) 

 

Twój koment mi się podoba, ale po prostu zwróciłem uwagę na fabułę i klimat. A nawet wersja pamiętnikowa bardzo mi odpowiada. Może przy drugim czytaniu wyłapałbym błędy, które wskazałaś :)

 

Nie mniej miło móc wymienić z Tobą uwagi na temat tekstu :)

Ja akurat mam alergię na wielokropki – sama nadużywałam nagminnie, ale tych tekstów, z czasów gdy wydawało mi się, że wielokropek podkreśla dramatyzm sytuacji, nikomu bym nie pokazała ;)

Mnie niestety rozliczne usterki stylistyczno-ortograficzno-interpunkcyjne nie pozwoliły skupić się na treści, odrzucało mnie od co drugiego zdania. Sam pomysł może i fajny, ale wykonanie mnie zabiło :) Większość z tego to wina redaktora, który powinien wyłapać. MC miał urlop? Bo zwykle redaguje porządnie, a to jakoś tak… no… :p

Aha :) 

A może po prostu ten żołdak pisał z błędami? Zazwyczaj przecież z żołnierza żaden poeta :P

Na to z kolei tych błędów było za mało ;) No i profesor też wielokropkami jechał ;)

He he laugh

Dobrej nocy życzę! wink

Dziękuję, widzę, że jesteś prawdziwy Skowronek, że o 22 dobranoc mówisz :D Dla mnie się dopiero wieczór zaczął ;)

Po dziewięciu godzinach pracy fizycznej człowiek w nocy po prostu śpi:p

Po publicystyce Ziębiński rzeczywiście bezkonkurencji, co mnie nie zdziwiło, bo chyba bezkrytycznie traktuję teksty tego pana. Wezmę w obronę Kułakowską pomimo tego, że raczej w większości z jej poglądami się nie zgadzam. Raczej tzn pewnie 95 procent.  Mimo to  po prostu wolę takie wywiady, gdzie osoba je przeprowadzająca wdaje się w dyskusję z osobą indagowaną, niż odwala to na zasadzie pele-mele, nie odnosząc się w ogóle do odpowiedzi pytanego, bo mam wrażenie że Wiśniewski równie dobrze mógłby zapytać Wattsa o ulubiony kolor, bez względu na to co na poprzednie pytania odpowiedział.  A te ciekawostki o dziwnych  bohaterach komiksowych potraktowałem jak opowieści z lamusa, więc fajnie mi się to czytało. W opowieściach podwodnych zabrakło mi zakończenia, bo wstęp był, ale zrobiła się z tego jakaś zwykła wyliczanka? Chociaż fajna, bo temat dla mnie ciekawszy od odkrywania kosmosu:) Trochę strach po opowiadania sięgać po takich obszernych  recenzjach Starucha i Bellatrix, że muszę dwa razy scrollem myszki przewinąć, żeby to przeczytać:P

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Cztery bardzo dobre opowiadania i jedno bardzo słabe.

 

Najbardziej urzekł mnie “Przewodnik”, który wygrywa numer, super pomysł i wykonanie. “Nieważni” niby oparte na utartym pomyśle, ale przyjemne i malownicze, lubię takie teksty. “Operacja…” mimo wymienionych tu wad nadrabiała klimatem i bardzo wciągała. “W rękach losu” również dobre.

 

“Improwizowany demon…” – bardzo słabe. Jest pomysł na demona i to w zasadzie tyle. Nie ma tu ani fabuły, ani bohaterów, nic.

Nowa Fantastyka