Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 05/17

Łukasz M. Wiśniewski

ŻYCIE JAK W ZEGARKU

 

Automaty, mechaniczne kopie żywych stworzeń, towarzyszą ludzkości już dobre dwa i pół tysiąca lat. Co prawda z początku bardziej w wersji artystycznych wizji, niż czynów dokonanych, ale jednak.

 

Marcin Waincetel

ARTURIAŃSKIE DZIEDZICTWO

Przeobrażenia mitów w popkulturze

 

Choć historycy nie posiadają jednoznacznych dowodów na potwierdzenie istnienia króla Artura, to jego obecność w popkulturze jest wyjątkowo odczuwalna. Legenda od wieków żyje własnym, fantastycznym życiem. Pojawiają się jednak dawne podania i współczesne adaptacje, w których władca Brytanii nie jest wcale najważniejszym, ani najciekawszym bohaterem.

 

Krzysztof Sokołowski

JAROSŁAW GRZĘDOWICZ – SAM PRZECIW ŚWIATOM

 

Jarosław Grzędowicz debiutował w 1982 roku, mając siedemnaście lat. Opowiadanie „Azyl dla starych pilotów” przysypał popiół trzech i pół dekady; jest obecnie uznawane za zaginione. Ale już „Twierdzy Trzech Studni” z tego samego 1982 roku nic już nie przysypie. Powinna być dostępna wszędzie – dla swych literackich walorów, lecz także jako niecichnące echo strzału startera do biegu przez tor przeszkód, którego tymczasową metą jest znakomity „Hel3”.

 

Krzysztof Piasek

MEMRYSTOR

Ślepy zaułek, czy brama do przyszłości?

 

Memrystor – opornik z pamięcią – przestał był tylko hipotezą. Ten element elektroniczny może nam wkrótce przynieść rewolucję technologiczną.

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

NAWIEDZONY TELEGRAF Z LAMUSA

 

Duchy na łączach, ludzki umysł przeniesiony do sieci, sztuczna inteligencja, roboty, cyberprzestrzeń – te koncepcje znamy z klasyki cyberpunku i pomysłów wielkich internetowych korporacji. Często jednak zapomina się, że korzeni należy szukać jeszcze w wieku pary, elektryczności i postępującej industrializacji. XIX wiek miał przecież swój odpowiednik Internetu – telegraf.

 

 

Ponadto w numerze:

– opowiadania m.in. Alastaira Reynoldsa i Paula McAuleya;

– felietony, recenzje i inne stałe atrakcje.

Recenzje

Komentarze

obserwuj

I między innymi  opowiadanie lakeholmena.

Przyjmuję kopniaki za tłumaczenie Reynoldsa, gdyby kogoś nóżka świerzbiła.

Czemu w powyższym poście są zajawki artykułów, a autorów prozy polskiej nie ma wymienionych nawet z nazwiska? 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Zapowiada się ładna dawka solidnego science ficton yes

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Przyjemny artykuł o automatach. Fajnie, że w numerze pojawia się coś o Grzędowiczu, ale chyba zamiast przybliżania jego dorobku pisarskiego i charakterystyki jego bohaterów wolałbym po prostu wywiad. Lamus, Piskorski i Orbitowski jak zwykle na plus.

Na minus artykuł p. Parowskiego. Jeżeli miała to być recenzja, to wyszło z niej coś co wygląda jak mikrodemo omawianej książki. Dziewięśdziesiąt procent objętości to wyliczanie przykładów z niej. Kosik pisze o takich oczywistościach, że aż ciężko to komentować. No i rozbawiła mnie uwaga jednej z recenzentek, która negatywnie oceniła to, że tłumaczka nie pisała o "maginiach" tylko użyła męskiej formy; chyba mało wyzwolona ta tłumaczka jest smiley Od razu przypomina się pani która była ministrą, zwłaszcza, że popełniła ostatnio książkę o której wzmiankę zauważyłem na portalu. Całe szczęście, że przynajmniej na razie takich dziwolągów językowych jest niewiele. Aaa no i wcięło gdzieś cenę książki Ćwieka, chociaż bardziej brakuje w tamtym miejscu podawania liczby stron. Kilka numerów temu była recenzja "Domu z liści". Może bym po tę książkę sięgnął, ale jak sprawdziłem, że ma ponad 700 stron to dałem sobie spokój mając na uwadze jej formę i to, że budzi skrajne opinie. Na minus też układ/ilość reklam. Pierwsza treść do czytania, poza dwoma kolumnami redaktorów, zaczyna się dopiero od czwartej strony, gdzie i tak są wciśnięte reklamy. Od artykułu Kosika pismo wygląda tak, że całą prawą stronę zajmuje reklama. Doceniam to, że wydawnictwo stara się utrzymać cenę, ale wolałbym zapłacić te trzy złote więcej i mieć więcej do poczytania.

 

"Ciecz przechłodzona" – Nie przekonał mnie pomysł na to opowiadanie. Ciężko napisać bez spojlerów, ale kosmici, portal społecznościowy i ludzie mający największą liczbę followersów będący zalążkami krystalizacji to chyba mieszanka nie dla mnie.

"Złącze" – Żołnierska opowieść o okrucieństwie wojen. Czytając zadawałem sobie pytanie co to ma wspólnego z fantastyką, ale lepiej gdyby tego wątku s-f na końcu nie było, bo wydaje się wrzucony na siłę.

"Coś umiera w Radosnej" –  Jednak jest magini laugh i też jest sieczka z tą różnicą, że zamiast karabinów i wozów bojowych są topory, kusze i wszystko dzieje się w fantastycznej scenerii.

Kosik o niewolnictwie, Orbitowski o zmianach na gorsze i jeszcze te wszystkie polskie opowiadania jakieś pesymistyczne…

"Babelsberg" – Opowiadania o androidach nie są moimi ulubionymi, ale to czytało się całkiem przyjemnie. Chyba dzięki postaciom Dzidziusia i Dereka, które na tle tego dołującego numeru się wyróżniają :)

"Ciesz się chwiłą" – Właściwie sam tytuł mówi o czym będzie. Niczym specjalnym mnie ten tekst nie ujął. No i rzuca się w oczy to, że zapomniano przetłumaczyć Jupitera na Jowisza.

"Planeta strachu" – Osadnicy pozostawieni samym sobie wysyłają sygnał ratunkowy. Na miejsce dociera załoga statku latającego, z panią naukowiec na pokładzie. Opowiadań, albo filmów zbudowanych na podobnym schemacie była cała masa. Miejscem akcji mogła równie dobrze być Ziemia, a nie Wenus (tyle, że wtedy nie dałoby się wepchnąć tego tekstu do zbioru w którym miał się znaleźć). Czyta się dobrze, ale zakończenie trochę rozczarowuje. Najlepsze opowiadanie numeru, ale konkurencja była bardzo słaba.

 

Ogólnie to niestety najsłabszy numer od dłuższego czasu który czytałem. Czekam na czerwiec smiley

 

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Memrystor – opornik z pamięcią – przestał był tylko hipotezą. – A nie "przestał być"? W gazecie to samo :D

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Z polskich najbardziej mi podeszła “Ciecz przechłodzona” (pewnie z racji własnego stopnia naukowego:P), ciekawie zawiązana akcja, intrygujące ‘zapiski’ na pocztówkach, chciało się czytać i wiedzieć, co będzie dalej. Zakończenie i przesłanie trochę rozczarowało. A najbardziej irytowało “zapożyczenie” z Odysei Kosmicznej i to, co Autor z nim zrobił. Nie dało się wymyślić tu jednak czegoś własnego?

Dwa pozostałe polskie zlały mi się w jedną, niezbyt strawną mieszankę. O ile “Złącze” jeszcze jakoś – z trudem bo z trudem – przemęczyłam (tylko po to, by stwierdzić, że ze strzelby Czechowa to Autor zrobił armatę i załamać się końcówką pod tytułem ‘nie ma tu fantastyki, no dobra to coś wciśniemy’), to “Coś umiera w Radosnej” mnie znudziło po dwóch stronach i przeskanowałam tylko, notując, że ‘o, znowu gwałt’. Po takich opowiadaniach rozumiem tych, co deklarują, że wolą czytać opowiadania z tutejszej strony niż papierowe. Serio, do redakcji nie nadchodzi nic lepszego? ;/

 

Babelsberg – niezłe. Ciekawie wykreowany świat, dobrze zaprezentowani bohaterowie. Nie powaliło, ale podobało się.

Ciesz się chwilą – a to dla odmiany załamujące. Autor dorwał się do wikipedii i postanowił podzielić się odkrytą tam wiedzą z czytelnikami czy co? I ten tekst o prezydencie… od razu widać, że Autor made in USA i to nie jest skojarzenie pozytywne. Sam pomysł – marzenie bohaterki i jego realizacja w końcówce – dobre. Ale odnoszę wrażenie, że Autor pisał to na zamówienie i na ‘odczep się’. Szkoda.

Ostatniego jeszcze nie przeczytałam, ale poczułam potrzebę uzewnętrznienia się już teraz ;)

A ja z pytaniem (Numeru jeszcze nie przeczytałem bo z przyczyn technicznych – mieszkam za granicą – dostałem dopiero wczoraj) dlaczego w NF nie ma, obok publicystyki, fantastycznego kącika humorystycznego?

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

„Był miesiąc maj, szumiał gaj”… oraz strony najnowszego numeru „Nowej Fantastyki”.

A w nim – „Ciecz przechłodzona” Istvana Vizvary’ego. Ciekawa fabuła, niebanalny pomysł (ludzkość u progu wielkiej, fazowej przemiany?). Ale jednak… coś mi tu lekko zgrzyta. Nie wszystko wyjaśnione jest tak, jakbym się tego spodziewał. Nie całkiem zrozumiałem po prostu (ale może za mało czujnie czytałem?). Ogólnie – na plus.

„Złącze” Marcina Strzyżewskiego – wojna w skali mikro, w paskudnym wydaniu. Ale o ile opowiadanie mi się podobało, to już zakończenie – nie. Pomijając już fakt użycia chyba najbardziej wyświechtanego triku fabularnego – to był sen/iluzja, nie widzę celu przeżywania takich „cyberwspomnień”. Masochizm? Uwarunkowanie antywojenne? Nie dostrzegam w tym sensu. I za samo zakończenie – ocena tego opowiadania poszybowała w dół.

„Coś umiera w Radosnej” Macieja Rumiancewa – fantasy. Nie przepadam. Ale są plusy. Po pierwsze – nie kończy się w stylu „a potem odjechali w stronę zachodzącego słońca i ze szczęściem w sercu wyrżnęli jeszcze tysiąc potworów”. I drugi – chrześcijaństwo w świecie krasnoludów i magii? O, to mogłoby być ciekawe opowiadanie. Ale tutaj, jakby „chudzielca” zastąpiono Anubisem czy Thorem, różnicy by nie było. Zmarnowany potencjał.

„Babelsberg” Alastaira Reynoldsa – taka sobie historyjka o SI. Sprawnie napisana, ale czegoś zabrakło. Jakoś nie mogę uwierzyć w taką SI – na Ziemi prawie ludzką, w przestrzeni – wprost przeciwnie. Nie mogłem się pozbyć podczas lektury wrażenia sztuczności, nieprawdopodobności.

„Ciesz się chwilą” Jacka McDevitta – takie opowiadania uwielbiam. Proste, łatwe i przyjemne. A w szczegółach – w sumie nic wielkiego. Pewnie co drugi portalowicz byłby w stanie napisać takie opowiadanie. Ale liczy się – pomysł. Taki, który siedzi w głowie i zapewnia rozmyślania na kilka wieczorów. Najlepsze opowiadanie numeru!

„Planeta strachu” Paula McAuleya – a to opowiadanie akurat najmniej mi się podobało. Jakieś zimnowojenne odgrzewane kotlety? Nic ciekawego. A już kiedy Amerykanie próbują się wcielać w Rosjan (ogólnie w Słowian), wychodzi z tego katastrofa aż miło. Zero prawdopodobieństwa psychologicznego. Porażka niestety!

Ponarzekam tym razem trochę na publicystykę. Bywa, że felietony zamieniają się w monotonną wyliczankę. Napisał Iksiński w Scienceweeku, a o tym Ygrekowski w Soczewce, a o tym Zetnicki w Zwieździe. I tak przez parę stron. Toteż srodze (tym razem) rozczarował Parowski takąż właśnie wyliczanką, z której dla mnie nic nie wynika. Jakiś kontekst? Omówienia? Anegdoty? Do tak niebezpiecznego progu monotonii (acz, jak dla mnie, nie przekraczając go), zbliżają się artykuły o królu Arturze i automatach. Aha, w artykule Wiśniewskiego brakuje mi wzmianki o szachiście Kempelena. Mimo, że to mistyfikacja, spory wpływ na współczesnych wywarł. W artykule o memrystorze Krzysztofa Piaska (przyznaję, ciekawym), jakoś mi brakuje łopatologicznego wyjaśnienia przełomowości tegoż wynalazku. O Grzędowiczu się nie wypowiadam, bo nie czytałem. Za to chętnie poczytam o innych polskich fantastach. Nawet o tych zapomnianych trochę. Co teraz robi Baraniecki? Huberath?

Literówkowo – bardzo dobrze, czyli jednocyfrowo.

PS1. Jak zwykle, szacun dla stopki redakcyjnej :)

PS2. Nosiwodo, chciałeś? Dlaczego w tekście Reynoldsa jest  – „z Pasu Kuipera Słońce wygląda jak…”? A nie lepiej brzmi – „z Pasa Kuipera”?

 

EDIT: O, widzę że okładka nowego numeru zaktualizowała się z boku strony :). Bellatrix, doceniam ciętą ironię. Mogłaś jeszcze dodać, że żyje. To też cenna informacja ;)! 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Huberath to chyba w dalszym ciągu się fizykochemią zajmuje ;)

Memrystor – opornik z pamięcią – przestał był tylko hipotezą. – A nie "przestał być"? W gazecie to samo :D

 

Najlepsze jest to, że ani w druku ani na stronie tego nie zauważyłem laugh Jakiś autopilot się chyba włącza. Praca przy korekcie jednak łatwa pewnie nie jest. A tak z innej beczki to o co chodziło z Sapkowskim w poprzednim numerze; co miało w kwietniu się pojawić, a było wspomniane przez mz? O to, że zdecydował się pokajać w związku z  wypowiedziami o grach czy o to, że wspomniał o tym, że coś tam pisze nowego z Wiedźminem? Też chętnie poczytałbym co tam u tych polskich, starszych fantastów jak Kochański, Kres, Zimniak itd. To raczej temat dla p. Parowskiego. Na pewno ciekawsze to będzie od robienia recenzji seriali/książek na dwie strony zapełnione wyliczankami.

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Też chętnie poczytałbym co tam u tych polskich, starszych fantastów jak Kochański, Kres, Zimniak itd. To raczej temat dla p. Parowskiego. Na pewno ciekawsze to będzie od robienia recenzji seriali/książek na dwie strony zapełnione wyliczankami.

I to jest słuszna koncepcja, popieram yes

Krótki rzut okiem na prozę. Generalnie w wielu punktach zgadzam się z przedmówcami:

 

“Ciecz przechłodzona” – dobre, z klimatem, ale autor jakby nie pociągnął tematu i urwał opowieść gdy dopiero zaczynała się rozkręcać.

“Złącze” – taki sobie tekst o okropieństwach wojny, jak na debiut całkiem przyzwoite. Niestety zakończenie od czapy zupełnie rozwala odbiór całego opowiadania. Nie trzeba wszystkiego ufantastyczniać na siłę. Zastanwiam się jak MC mógł to przepuścić w takiej formie wink

“Coś umiera w Radosnej” – wypełniacz numeru, już nie pamiętam o co chodziło, kojarzę że dużo trupów było, kto miał zginąć zginął, a kto przeżyć przeżył, bo autor sobie tak umyślił cheeky

“Babelsberg” – fajna historia o SI. Nie zgadzam się ze Staruchem, że SI była nieludzka w kosmosie a ludzka na Ziemii. Ona cały czas była nieludzka, albo właśnie zadziwiająco ludzka, w tym sensie, że jakiś socjopata także mógłby wykorzystać okazję do pozbycia się konkurencji do sławy.

“Ciesz się chwilą” – przyjemne opowiadanie (jeśli można tak powiedzieć w sytuacji gdy dochodzi do zagłady ludzkości), w którym liczy się pomysł, doceniam delikatne szpilki pod adresem środowiska naukowego. Zgadzam się, że orędzie prezydenta USA było kiczowate, w stylu filmów katastroficznych, ale nie o nie w tym tekście chodziło. Całość oceniam na plus.

“Planeta strachu” – chyba najsłabszy tekst numeru. Już nie chodzi o tych Rosjan, ale sposób budowania napięcia (z początku jeszcze jest nieźle, ale im dalej w las tym gorzej) i przede wszystkim rozwiązanie całej zagadki. Jak porównam sobie z opowiadaniami Lema o Pirxie pisanymi 50 lat temu, to szkoda gadać…

PS2. Nosiwodo, chciałeś? Dlaczego w tekście Reynoldsa jest  – „z Pasu Kuipera Słońce wygląda jak…”? A nie lepiej brzmi – „z Pasa Kuipera”?

 

Hm. Paczpan. To ja sprawdzę w prawdziwym, papierowym słowniku i wrócę. Bo na internetach piszą i tak, i tak.

Ale chyba miałeś rację, i lepiej jest pasa. http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Kuipera-pas;3954727.html

No to kopniak zaliczony.

Całego numeru jeszcze nie skończyłem czytać, ale… Będę bronić końcówki “Złącza”!

Początkowo tez to odebrałem jako “od czapy”, ale po zerknięciu do tego działu oświeciło mnie po przeczytaniu opinii Starucha. Bo tak nagle pomyślałem, że końcówka ma pokazać, jak to nasze społeczeństwo idzie w kierunku, w którym książki/filmy/symulacje w konwencji dramatu ludzie zaczynają odbierać jak tanią rozrywkę, a nie coś do refleksji.

Jeśli faktycznie tak jest – wtedy zakończenie nabiera sensu, choć mogłoby to być nieco inaczej  sformułowane. Zwyczajnie brakło czytelności.

Jeśli chodzi o dział naszego “Ojca Redaktora”, w najbliższych miesiącach pojawi się w nim zapis dyskusji prowadzonej przez Maćka i Annę Groblińską z Radia Łódź, z udziałem…

…werble… 

…werble…

…werble…

…Andrzeja Sapkowskiego… 

…Wojciecha Siudmaka…  

…Tomasza Bagińskiego…

…i Joanny Karpowicz.

Tyle dobra w jednym miejscu – co Wy na to? :)

Będę bronić końcówki “Złącza”! Bo tak nagle pomyślałem, że końcówka ma pokazać, jak to nasze społeczeństwo idzie w kierunku, w którym książki/filmy/symulacje w konwencji dramatu ludzie zaczynają odbierać jak tanią rozrywkę, a nie coś do refleksji.

Mogę zgodzić się z taką interpretacją, ale jeśli to miałaby być poważna refleksja, to nie można jej “opędzić” jednym akapitem. Tu było co najwyżej zasygnalizowanie problemu, więc jednak zakończenie na minus. Tym bardziej, że wcale nie jestem przekonany, że autor faktycznie miał coś takiego na myśli. Cała pozostała część tekstu niczego takiego nie sugerowała. Może chodziło o zaskoczenie czytelnika, ale mnie to strasznie zgrzyta.

 

JeRzy – bardzo dobra wiadomość, szykuje się dyskusja nietuzinkowych postaci :-)

JeRzy – będziem wyglądać ;)…

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Łoo, zapowiada się interesująco :) A wiadomo już coś na temat wspominanego wcześniej cyklu  Witolda Vargasa?

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Witold Vargas  aktualnie jest zajęty kończeniem nowej książki (o kowalach) – musimy poczekać, aż zakończy prace nad nią. Ale jesteśmy w kontakcie. :)

Ok, dzięki za odzew :)

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Witam!

Ja z opóźnieniem, bo opka czytam po nocy w pracy na przerwach :-)

Ciecz Przechłodzona – Idea/pomysł naprawdę dobre, ale wykonanie mnie nie przekonało. Dziwnie sformulowane zdania (nie mam na myśli tych celowo dzienych z pocztówek), jakieś literówki czy brak akapitu lub "-"by oddzielić didaskalia… to wszystko przeszkadzało w odbiorze.

Złącze – Znów ciekawy pomysł. Ale pisać opowiadanie (a napisane całkiem sprawnie) dla jednego zaskoczenia czytelnika? Bo jeżeli zakończenie miało być głębsze w przekazie i skłonić do refleksji, to chyba jest zbyt płytkie i na szybko. Powiedziałbym, że niczym niezapowiadane pojawiło się z "czterech liter". Fabularnie za to dosyć ciekawie. Z rytmu czytania wybiła mnie tylko jedna literówka. ;-)

JeRzy – zapowiedź obiecująca :-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

W moim odczuciu tylko pierwsze opowiadanie (Ciecz przechłodzona) ratuje dział polski od całkowitego zatopienia. Dla porównania – w pierwszym numerze Fantomu sytuacja jest jakby 'bardziej stabilna'.

Mam podobne odczucia jak Zkorzenia, zwłaszcza jeśli chodzi o dział polski w bieżącym numerze :) Czekam za to niecierpliwie na następny i opowiadanie Tenszy :)

Kupiłam i czytam. Na razie stwierdzam, że albo mi się zaostrzył starczy krytycyzm albo jest średnio. Szczegóły później.

Na pewno mam wciąż słabość do Reynoldsa ;)

Przede mną numer czerwcowy, więc to najlepszy moment aby napisać dwa słowa o numerze majowym:)

Raczej nieudany numer. Publicystycznie: Orbita w normie, Piskorski tym razem ciekawiej, Kosik, ekhm… facet najwyraźniej z rozbiegu pisze dla dwunastolatków, takiej porcji banału nie jestem w stanie strawić. Interesujący jedynie artykuł o memrystorach, przede wszystkim ze względu na zahaczenie o arcyciekawy temat pt. “rewolucyjny wynalazek vs realia wolnego rynku, czyli dlaczego to się nie może udać”. Tak, temat wart pióra. Reszta bryndzowata, ze wskazaniem na O.D., który streszcza książkę, której wcale nie chcę czytać.

Proza polska: W “Cieczy…” bardzo podoba mi się oszczędny sposób prowadzenie narracji, nie wiem tylko dlaczego autor porzucił ten styl w pół tekstu, od chwili wizyty bohaterów w Pradze rozwodząc się bez wyraźnej potrzeby na szczególnymi urokami tego miasta (na które osobiście pozostaję ślepy). Końcówka też raczej niesatysfakcjonująca, ale w ogólnym rozrachunku tekst podobał mi się.

“Złącze” to z kilku względów tekst numeru. Nie dla tego, że gdzieś od czasu “Paragrafu 22” takie kawałki raczej przynudzają i nie dlatego, że autor mógłby się pokusić o subtelniejsze wyłożenie sprawy w scenie de facto kończącej tekst, tak aby zostawić nieco miejsca wyobraźni czytelnika. Na przykładzie tego tekstu widać za to, za co MC bierze pieniądze. Napisać laurkę do takiego gniota, no, to naprawdę wymaga wyobraźni. Szacunek. Po drugie “Złącze” pokazuje że w NF może przejść dowolny gatunek – tak topornego, banalnego nawiązania do fantastyki naprawdę się nie spodziewałem. To już lepiej było zostawić tekst bez ostatniej sceny, przynajmniej struktura opowieści nie zostałaby zgwałcona. Po tym tekście zrozumiałem ludzi twierdzących, że nie opłaca się kupować NF, bo na portalu są teksty lepsze i to za darmo. Niemal fizycznie odczułem ból straty pozostawionej w kiosku dychy.

“Coś umiera…”, po opiniach zamieszczonych powyżej, odpuściłem. Nie ma co sobie jeszcze bardziej psuć humoru.

Zagranica: “Babelsberg” takie tam. Tak naprawdę nie wiem dlaczego bohatera wsadzili do tej paki, autor wyjaśnia to przez całą ostatnią i przydługą sceną ale i tak nie wiem. Zabrakło tu jakiegoś nerwu, postawienia sprawy na ostrzu noża, cała sytuacja wyszła bezpłciowo. No ale podobało mi się, że ze wszystkich przeprowadzonych przez bohatera rozmów, najwięcej sensu miała ta z dzieciakami. 

“Ciesz się…” bardzo fajne. Najlepszy tekst. Lubię takie klimaty, fantastyka o ludziach, nie o dupiemarynie w przebraniu jakiejś tam sztucznej inteligencji, czy innego dziadostwa. Ciepłe, kobiece (choć pisał chyba facet) o emocjach. Dla mnie bomba.

“Planeta…”, o matko. Zapowiadało się tak fajnie, a zakończyło tragicznie. Uwielbiam sytuacje, gdzie trzeba nawiedzić nie dającą sygnału życia bazę, ale tutaj fabuła poprowadzona została tak, że aż zęby bolą, a na zakończenie najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Podobno NF drukowała tego autora ostatnio 25 lat temu, no cóż, niepotrzebnie się to zmieniło.

Z pewnym opóźnieniem…

Publicystyka

Życie jak w zegarku – Nie moja bajka, ale przeczytałam z zainteresowaniem. Fajny krótki rys historyczny. Na reszcie kompletnie się nie znam, gry to nie moja pasja.

Arturiańskie dziedzictwo – Oj. Temat wałkowany wielokrotnie, ale najwyraźniej wciąż jest zapotrzebowanie. Początek niezły, a potem chaos – trochę jak rozprawka w liceum. W porządku, ale zrobiłabym to lepiej. Akurat to jest moja działka.

Grzędowicz– takie wspominki i laurka dla autora. Nie wiem po co. Wygląda na zapychacz. Nic nowego. (Tzn. wiem dlaczego, ale z okazji jubileuszu zdecydowanie wolałabym przeczytać wywiad lub opowiadanie niż laurkę).

Memrystor Bardzo ciekawe. Nie znam się na tym, więc można mi kity wciskać w tej dziedzinie, ale napisane fajnie i wydaje się z sensem, skoro się nie znudziłam. Pobudza wyobraźnię.

Orbitowski – pisze o tym, co znam z doświadczenia. "To" wystraszyło mnie bardzo, bardzo. Orbita czyta się zawsze dobrze. Zresztą od jego tekstu zaczynam zazwyczaj czytanie NF w ostatnich czasach

 

Proza polska

Ciecz przechłodzona – Dobre. Przeczytałam z zainteresowaniem. Ładnie prowadzona zagadka, jak w kryminale. Napięcie delikatnie narasta. Finał nieoczywisty. Autor porusza ciekawe zagadnienie.

Złącze – Hmm… napisane nie najgorzej. Sprawnie opisana wojna, bohaterowie dość przekonujący. "Pierwszy" koniec historii nawet lekko zaskakuje, ale tylko lekko. "Drugi" koniec przewidywałam od połowy, kiedy nie działo się absolutnie nic fantastycznego w opowiadaniu o wojnie. Znaczy się – będzie rzeczywistość wirtualna albo coś podobnego. Napisane dobrze, ale takie twisty widziałam już wcześniej.

Coś umiera w Radosnej– Oj. Poza tytułem, który mi się dość podoba, nie ma tam właściwie nic fajnego. Słabo napisane, słaba historia, słabi bohaterowie. Nudne. Doczytałam z obowiązku, miałam nadzieję, że koniec może będzie zaskakujący, ale nie. Nic tam nie było.

Żeby tak całkiem nie zjechać, to powiem, że sam pomysł, że chrześcijanie przechodzą z naszego świata do "świata alternatywnego" i zaczyna się wielka wojna, to jest dobry pomysł. Ale trzeba by to solidnie przemyśleć, uargumentować i opisać, a nie bazować na cudowności, niedomówieniach i ściemnianiu. Gdyby opowiadanie zostało na portalu NF, to by było "spokoprzeciętnieudane", ale jakim cudem znalazło się w papierowej NF, to nie wiem.

Różnorodność, ponoć.

Jak na trzy opowiadania, to było sporo gwałtów, chyba trzy i pół. Ciekawe po co. W przypadku tych opowiadań, taki zabieg nie podnosi dramatyzmu, raczej przeszkadza niż “ubarwia”.

 

 

Proza zagraniczna

Babelsberg – Dobre. Ja mam słabość do Reynoldsa, nie patrzę obiektywnie. Mnie się podobało bardzo. Sztuczna inteligencja Reynoldsa to taki ludzki chłopak :)

Ciesz się chwilą – Hmm…Krótkie, zgrabne i z morałem. Tylko to już było tyle razy, że jakoś się nie zachwyciłam. Konspekt scenariusza kolejnego amerykańskiego filmu katastroficznego. Ale z drugiej strony nie mogło być inaczej, skoro to opowiadanie ze zbioru "The End is Nigh"

Planeta strachu – bardzo fajny początek, środek też niezły a na końcu cienko, słabiutkie rozwiązanie. Szkoda, bo lubię takie opowiadania. Ale mimo wszystko podobało mi się.

Parowski – usypiająco, monotonnie i w sumie nie wiem już o czym.

Nawiedzony telegraf – bardzo ciekawe i inspirujące, jest materiał na opowiadania.

Piskorski – czytało się dobrze.

Kosik – niezbyt odkrywcze, trochę bla, bla, bla ależ jesteśmy zniewoleni. Taaa… Jak to szło?: "Wolność, to możliwość wyboru niewoli", czy jakoś podobnie.

 

Przypomniałam sobie, dlaczego przestałam kupować i czytać NF – za dużo rzeczy "takich sobie średnich i średnio interesujących" w jednym numerze. Gdybym sobie nie obiecała, że doczytam, to bym nie doczytała. Ale to nie koniec prób ;). Czytam numer czerwcowy (w podróży pójdzie nieźle) i mam już lipcowy. Zobaczymy jak wypadną.

Z zagranicznej “Bavelsberg” i “Ciesz się chwilą” bardzo dobre, “Planeta Strachu” kiepska. To już drugie kiepskie opowiadanie z tej antologii, nie rozumiem, czemu Martin traci czas na takie projekty, kiedy cały świat czeka na “Wichry zimy”.

Z polskiej nic nie zachwyciło, najlepiej chyba wypada “Złącze”, głównie za drugą część, bo pierwsza odrzucała sadyzmem i szokowaniem trochę na siłę, co ostatnio mi się przejadło. “Ciecz przechłodzona” pół oczka niżej, “Coś umiera…” jakoś mi nie podeszło.

Nowa Fantastyka