Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 02/17

Łukasz M. Wiśniewski

TORMENT: UDRĘCZONE WIELOŚWIATY

 

Nieco przed premierą gry – dumnie określanej jako duchowa spadkobierczyni kultowego „Planescape: Torment” – mieliśmy okazję przyjrzeć się jej trochę bliżej i porozmawiać z szefem ekipy odpowiedzialnej za scenariusz.

 

Marcin Waincetel

GRANICE WYOBRAŹNI

pomiędzy realizmem i fantastyką w polskiej literaturze

 

W literaturze docenia się nie tylko pomysł, formę, ale też odwagę w eksperymentowaniu – tworzenie gatunkowych hybryd. Zjawisko interesujące dla czytelników, bywa jednak kłopotliwe dla badaczy. Zwłaszcza gdy granice pomiędzy konwencjami ulegają stopniowemu zamazaniu. Dzieje się tak choćby pomiędzy realizmem i fantastyką, co widać na charakterystycznym fragmencie współczesnej polskiej prozy.

 

Tomasz Miecznikowski

ROANOKE – PRAWDZIWE ZAGINIĘCIA, FANTASTYCZNE POWROTY

 

W 1590 roku świat dowiedział się o zaginięciu pierwszej angielskiej kolonii zamieszkałej na wyspie Roanoke, na terenie dzisiejszej Karoliny Północnej w USA. W 2016 roku twórcy serialu „American Horror Story” postanowili przedstawić widzom swoją wersję tego do dziś niewyjaśnionego wydarzenia. Jak to dobrze znamy z popkultury, wersję nie pierwszą i z pewnością nie ostatnią.

 

Marcin Zwierzchowski

ROBOT TEŻ CZŁOWIEK

 

Seriale „Westworld” i „Humans” w zupełnie inny sposób podchodzą do tematyki powstania Sztucznej Inteligencji. Inicjują jednak dyskusję, której za jakiś czas po prostu nie będziemy mogli uniknąć.

 

Marta Sobiecka

DIABŁY POLSKIE, DIABŁY NASZE

część 1

 

Leśny diablik, domowy skrzat, szlachcic, bankier. Raz trzyma w szponach za kwartę gorzały, innym razem za zagraniczne szmugle. Mami, prawi komplementy, wyprowadza w pole, by innym razem dać się wpuścić w maliny przez chłopka-roztropka.

 

Ponadto w numerze:

– opowiadania m.in. Iana McDonalda;

– felietony i inne stałe atrakcje.

Komentarze

obserwuj

Średni, równy poziom.

 

W publicystyce:

 

Wiśniewski zachęcił mnie do kupna gry; ciekawy artykuł o Ronaoke, ale sporo było w nim literówek utrudniających czytanie; na plus również Kosik; no i Ziębiński. Facet pisze czasem o kompletnych bzdetach, ale zawsze się go przyjemnie czyta :)

 

W opowiadaniach:

 

„Wyrównanie” – Wyjątkowo szybko poszło, pomimo ostrzeżeń o wysokim progu wejścia. Gdyby nie rozwiązanie popychające fabułę do przodu z gatunku deus ex machina to byłoby najlepsze opowiadanie.

„Czwarta wiadmość” – Nie mój typ fantastyki, pomimo tego, że napisane sprawnie. Mam wrażenie, że większość tekstów o cyborgizacji i robotach musi się skończyć, albo puentą, że maszyny są bardziej ludzkie od ludzi, albo skłaniać do przemysleń nt tego co czyni nas ludźmi.

„Ballada o Kwatuszku” – Mam mieszane uczucia. Na pewno wyżej oceniłbym je jeżeli głównym bohaterem nie byłby Jaskier i nie byłoby to opowiadanie mające w założeniu nawiązywać do świata wiedźmińskiego. Opowiadającym tamtą historię mógłby równie dobrze być jakiś chłopek, który zmaga się z następstwami tego, że za życia wyobracał za dużo dziewczyn na sianie. Nie da się jednak ukryć, że pomysł autor miał i kilka razy się uśmiechnąłem :)

„Botanica Veneris' – Podróż bohaterki, która jest pretekstem do opisania przez autora flory, fauny, budowli o dziwnych nazwach i kształtach.  Wymęczyłem się brnąc przez to. No i do tej pory nie wiem czy Yoo to książę czy księżniczka?

„Córki Posejdona” – O tym w jaką stronę może pójść inżynieria genetyczna. Dzieje się pod wodą i do tego, gdzieś tam w tle pobrzmiewa baśniowy świat. Musi być numer jeden :)

 

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Nie ma felietonu Wielgosza. Mam nadzieję, że to przypadek, a nie represje za niezręczną (to teraz modne słowo) wzmiankę o Kaczyńskim w poprzednim numerze? wink

michale85em, dziękuję za opinię, ale pozwolę sobie nie zgodzić, że pisałam o tym, co czyni nas ludźmi. Finał dotyczył tego, co znaczy być sobą. Albo raczej tą konkretną osobą, którą jesteś. To nie tak łatwo zdefiniować ani uprościć do czynników, które po prostu czynią nas ludźmi. Choć oczywiście też możesz się ze mną nie zgodzić ^^ Pzdr, M.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Jakże mógłbym się z Tobą nie zgodzić skoro otrzymaliśmy wykładnię tego co autor miał na myśli :) Po prostu nie mój typ fantastyki i nie potrafię go ocenić obiektywnie, więc pewnie trochę upraszczam. :)

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

“ciekawy artykuł o Ronaoke, ale sporo było w nim literówek utrudniających czytanie”

 

Czy mógłbym poprosić o przykłady tych literówek? Pytał całkiem poważnie i bez złośliwości, bo po przeczytaniu tej uwagi przejrzałem ponownie artykuł, tym razem już na łamach pisma, a nie na ekranie i najwyraźniej coś wpada mi w ślepą plamkę.

– “Co takiego przydarzyło Amelii Eathart”

– była podana data 1990 zamiast 1690

-“ w pamięci czytelników mocno utkwił w pamięci’

Nie chce mi się tego czytać drugi raz, na pewno coś tam dalej jeszcze było.

To jak się literówki nie zauważy to nic. Najgorzej jak się w głowie zlepek liter ułoży w jakieś inne słowo niż to napisane i trzeba się wracać po trzech zdaniach  smiley

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Dzięki. Pewnie dlatego nie wyłapałem tych błędów podczas ponownego sprawdzania. Literówki sensu stricto prawdopodobnie bym zauważył, nawet gdyby Word ich nie zaznaczył, ale to są potknięcia wynikające z przeredagowania zdania – zmian szyku i tym podobnych – i niestety umknęły mojej uwadze.

Lutowy numer już za mną. Czas na krótką, subiektywną ocenę.

„Wyrównanie” Szymona Stoczka – mam niedosyt po lekturze tego opowiadania. Bo to świat niebanalny, tajemniczy, o którym właściwie dowiadujemy się tylko, że jest… niebanalny i tajemniczy. Żadnych szczegółów, podpowiedzi. Czym jest Siphra? Gdzie się kręci i po co? Co jest na powierzchni? Itd. itp. Akcja interesująca, jeśli nie liczyć fabularnego twistu z małżeństwem, wtrąconego na zasadzie „deus ex machina”. Za to usatysfakcjonowało mnie zakończenie.

„Czwarta wiadomość” Magdaleny Kucenty, czyli Tenszy. Na początku trudno było mi „wejść” w specyficzny sposób narracji. Ale po doczytaniu do końca – rozumiem dlaczego i doceniam. Tak po prostu było ciekawiej! A i interesujące, nienachalne pytania same się narzucają – co sprawia, że „ja” to „ja”? Czy „ja” przetransferowany w świat cyfrowy to też będę „ja”? Dodatkowy plus za mechanizm wyboru szczęśliwców, za slumsiarzy i nobilów oraz za nad wyraz ciekawą konstrukcję wiadomości. Najlepsze polskie opowiadanie numeru!

„Ballada o Kwiatuszku” Michała Smyka – czytało się gładko, bo autor rzuca dowcipami na granicy przeszarżowania. I gdyby to nie był Jaskier… Myślę, że wtedy opowiadanie czytałoby się lepiej. A tu świadomość, że autor uśmiercił jednego z moich ulubionych bohaterów literackich – nie pomaga. „Ballada…” jest jak oglądanie na wystawie zamku zbudowanego z zapałek – budzi podziw w momencie oglądania, ale zapomina się o nim przy wyjściu.

„Botanica veneris” Iana McDonalda. Dzięki temu, że wzbudziło moje wspomnienia o „Księżniczce Marsa” Burroughsa – dla mnie najlepsze opowiadanie numeru. Za ten klimat staroświeckiej fantastyki, za stylizację na opowieści o podróżach do nieznanych krajów… Majstersztyk!

 I „Córki Posejdona” Seanan McGuire – najsłabsze opowiadanie lutowe. Feministyczny raj na dnie oceanu? Przemiana w syreny jako ucieczka przed światem i męską dominacją? Nie kupuję tego.

W publicystyce – moje pytania wyartykułował mz w „Robot też człowiek”. Muszę tylko jeszcze obejrzeć „Humans”. Dobry też „Torment: udręczone wieloświaty”. Chyba się skuszę na Numenerę. Trochę chaotyczny artykuł o diabłach pani Sobieckiej. Wypadałoby mocniej zaznaczyć, że Diabeł Łańcucki był historyczną postacią z krwi i kości. Brakuje mi Rokity – z dziecięcych lektur „Baśni polskich” świta mi, że Boruta był diabłem „szlacheckim”, a Rokita – „chłopskim”. No i zastrzeliły mnie „czary mleczne”. Rzucane na karmiące matki? Czy pomocne przy produkcji masła? Dalej nie będę już drążył tego tematu…

O „Granicach wyobraźni” się nie wypowiem, bo za mało wymienionych panów czytałem. Acz myślałem, że skończyły się czasy „getta fantastycznego” i nie interesuje mnie specjalnie, do jakiego nurtu krytycy zaliczają to, co czytam.

Felietonowo – słabszy niż zwykle Parowski, cieszę się na powrót Ziębińskiego. I gdzie się zgubił pan Wielgosz? To, że się czasem z nim nie zgadzam nie znaczy, że nie lubię go czytać.

Błądzików trochę więcej niż zazwyczaj – 24. Ale tu większość skupia się w opowiadaniu pana Stoczka – „rządza mordu”, „nota bene”, „świętobliwy”, „kopuliste”. Oraz kwiateczek typu „powiódł martwym oczodołem po twarzach zebranych”. Że wzrokiem można wodzić to wiem, ale oczodołem? Brrr, ohyda!

Aha, też mi przeszkadzało, że książę Yoo z opowiadania McDonalda to kobieta. Tak było w oryginale? Dla zmyłki? Bo zdecydowanie „księżniczkę” łatwiej w trakcie lektury przyswoić.  

Do marca!

PS. A stopka redakcyjna nosi buty numer 14, bo to podobno najmniejsze jakie produkują laugh.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Mateusz miał miesięczną przerwę bo go przywaliły inne obowiązki, ale wróci. Poza zwykłym “Zastrzykiem” zamówiłem u niego jeszcze artykuł o “kuchni przyszłości”, bo wydaje mi się, że to ciekawy temat z pogranicza fantastyki i nauki – drukowanie potraw, kotlety z próbówki, etc.

 

Poza tym myślę, że mogę zasygnalizować, że – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – będziemy mieć za jakiś czas na łamach “NF” nowy cykl artykułów. Jego autorem będzie Witold Vargas, współtwórca “Bestiariusza słowiańskiego” i  kolejnych książek z tej serii, przybliżających polskie legendy i wierzenia. Jego artykuły będą dotyczyły podobnej tematyki i również będą ilustrowane przez autora. Zapowiada się bardzo smakowicie. :)

Reasumując – jest (i będzie) dobrze :). A lamus zakończył się już na dobre czy jeszcze powróci?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Lamus trwa, stale i niezmiennie, co drugi miesiąc. :) W marcowym numerze druga część “kolejowego” artykułu, który ukazał się w styczniu.

O, świetna wiadomość o cyklu pana Witolda! Czekam :)

Będzie krótko, bo właśnie skończyłam drugi numer, ale już się biorę za nadrabianie zaległości, czyli numer pierwszy :)

 

Przyjemny numer. Publicystyka satysfakcjonująca. Opowiadania polskie, o dziwo, lepsze niż zagraniczne. O ile jeszcze “Córki Posejdona” przeczytałam z zainteresowaniem, o tyle “Botanica Veneris” bardzo wymęczyło.

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

Krótko o dwóch sprawach w kontekście publicystyki.

Cieszy powrót Ziębińskiego, bardzo ciekawy felieton. Dodać można jeszcze uwagę, że przez ostatnie dwadzieścia lat, przynajmniej u nas, zrobiono wszystko, aby sprowadzić tv do poziomu rynsztokowego, więc jej znikniecie nie powinno boleć. A pisze to jako człowiek, który się na telewizji wychował i jest jej wielkim zwolennikiem:)

Za to Rafał Kosik przeszedł w tym miesiącu samego siebie. Żeby wyglądać tsunami na Morzu Śródziemnym trzeba mieć mózg z drewna, jasne jest więc, że autor na potrzeby felietonu próbuje udawać głupiego, a takiego pogrywania nie lubię.

Poza tym wszystko w normie. Na plus wybija się jeszcze tekst o Roanoke.

Tymczasem w prawdziwym świecie:

 

“Most of the tsunamis that have occurred within Europe have happened in the Mediterranean Sea because in the Mediterranean Sea there are earthquakes, submarine landslide and volcanoes.”

 

https://www.wikiwand.com/en/List_of_tsunamis_in_Europe

 

No i teraz ciekawe, czy Michał przeprosi, czy będzie szedł w zaparte. ;)

Jeśli zachodzi taka potrzeba to oczywiście przepraszam, kajam się i zobowiązuje przy najbliższej okazji wręczyć autorowi kwiaty oraz bombonierkę, niestety w prawdziwym świecie złożoności zjawisk przyrodniczych nie wyczerpuje tabelka z wikipedii.

Zawężając temat do meritum: porównaj siłę trzęsienia powodującego falę w podlinkowanych przypadkach oraz felietonie (autor uczciwie ją podaje) i zwróć uwagę na częstotliwość występowania jednego i drugiego zjawiska (szczególnie w interesującym nas rejonie świata). Wyciągnięte wnioski powinny dać odpowiedź na interesujące Cię pytanie;)

 

W numerze lutowym literatura polska powaliła mnie na kolana i długo trzymała w tej niewygodnej pozycji.

3 punkty:

WYRÓWNANIE, Szymon Stoczek;

CZWARTA WIADOMOŚĆ, Magdalena Kucenty.

2 punkty:

BALLADA O KWIATUSZKU, Michał Smyk.

1 punkt:

BOTANICA VENERIS: TRZYNAŚCIE WYCINANEK WYKONANYCH PRZEZ IDĘ, HRABINĘ RATHANGAN, Ian McDonald;

CÓRKI POSEJDONA, Seanan McGuire.

Krótko – proza polska – podobały mi się wszystkie opowiadania. O tekstach Tenszy i Smyka napisałem w odpowiednich tematach. “Wyrównanie” bardzo dobre – jest interesujący świat, a jednocześnie spora dawka fabuły.

 

Proza zagraniczna – “Botanica…” – odpadłem. Może i malownicze, ale chaotyczne i wynudziłem się strasznie. “Córki…” mi się za to podobały.

Jak mnie, botanica veneris znakomite! Za to corki posejdona nudne i nieprzekonujace

Wreszcie tu dotarłam. Ja mam podobnie co zygfryd – Botanica mnie zmęczyła, za to “Wyrównanie “ Skoczka było super, a Córki też niczego sobie (i ten śliczny tytuł ^^). 

O Balladzie wypowiedziałam się w odpowiednim temacie, o Czwartej mi oczywiście nie wypada (przyznam tylko, że autorka musi się jeszcze wiele nauczyć :D).

Natomiast zestawienie Jogurta cieszy moje serce i duszę. YAY! Dziękuję!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Nowa Fantastyka