Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 03/16

NOWA FANTASTYKA 03/2016

 

Maciej Bachorski

CZAS BOI SIĘ PIRAMID

 

Kraj faraonów fascynuje od pokoleń nie tylko naukowców i poszukiwaczy skarbów. Przeszło trzy tysiące lat historii zakopanej w pustynnych piaskach wywarło niebagatelny wpływ na kształt współczesnej cywilizacji, a wciąż owiane tajemnicą kultura i wierzenia na trwałe zadomowiły się w popkulturze, stając się tematem chętnie wykorzystywanym przez twórców, także tych specjalizujących się w fantastyce.

 

Andrzej Kaczmarczyk

PÓŁ ŻARTEM, PÓŁ STRASZNIE

 

W zamierzchłych czasach, gdy jaskiniowcy wracali ze zwycięskiej bitwy z dinozaurami pod Grunwaldem, zanim powstały „Igrzyska Śmierci” i „Zmierzch”, a nawet zanim z prasy Gutenberga wyszedł pierwszy egzemplarz „Harry’ego Pottera”, rząd dusz przez lata należał do innej serii książek dla młodzieży – „Gęsiej Skórki” R.L. Stine’a.

 

Tomasz Miecznikowski

DUCHY MARY E. WILKINS FREEMAN

 

Przekraczanie barier rzeczywistości, niezwykłe przygody detektywów od spraw nadnaturalnych, eksploracje, ekscytacje, kosmos – o tym pisali, tym żyli męscy klasycy opowieści niesamowitych. A o czym pisały panie?

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

JAK BYĆ NIEWIDZIALNYM

 

Jedna z pierwszych recept na niewidzialność pochodzi z końca XVII wieku. Składnikami sukcesu miały być: głowa samobójcy, siedem ziaren czarnej fasoli oraz dużo dobrej brandy. Głowę i fasolę należało zakopać w środę przed wschodem słońca, a następnie przez tydzień podlewać brandy, co skutkowałoby pojawieniem się ducha działającego jak nawóz – następnego dnia fasola byłaby wyrośnięta i dojrzała. Wtedy wystarczy przekonać małą dziewczynkę do zebrania strączków; jedno ziarno, włożone w usta, czyniłoby niewidzialnym.

 

Ponadto w numerze:

- konkurs na opowiadanie ze świata "Wiedźmina" Andrzeja Sapkowskiego

– pierwsza część wywiadu z laureatem Oskara, Zbigniewem Rybczyńskim

– opowiadania m.in. Kena Liu i Elizabeth Bear

– felietony i inne stałe atrakcje

 

=============================

 

Jerzy Rzymowski (JeRzy)

jerzy.rzymowski@gmail.com

jerzyrzymowski@fantastyka.pl (praca)

Komentarze

obserwuj

Polowanie czas zacząć :)

Fajna okładka :)

Napisałem, obszerny komentarz o artykule pana Ziębińskiego, ale usunąłem go, ponieważ stwierdziłem, że nie warto zaczynać dyskusji o stanie polskiego YT. Szkoda, że ten felieton został napisany z tak pesymistycznego punktu widzenia. Wstyd, redakcjo NF, za przepuszczenie tego tekstu!

Sometimes...

Ja przeczytałem pierwotny komentarz!wink

Ale Nazgul jest szybki jak kobra :)

 

Numeru jeszcze nie dostałem, ale sam jestem mocno zniechęcony pseudo humorystycznymi filmikami z YT. Doszukiwanie się na siłę w nich głębi i odniesień, ukrytych znaczeń i aluzji to, dla mnie, absurd. Wstydu, redakcjo NF, nie ma. 

 

Ale szkoda, że pierwotny komentarz zniknął. Miałem prześledzić wszystkie linki. Być może zmieniłbym zdanie na temat filmików z YT.

Sprawa zbytnio mnie nie rusza. W YT szukam innych rzeczy, szkoda mi czasu na te bzdury. A najlepiej to preferuję czerwoną wersję tej stronki…wink

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

W porządku linki mogę wstawić ponownie. Chodzi Tobie bardziej o kanały czy raczej konkretne filmiki?  Ale faktycznie, nieco się zagalopowałem :V Tak czy inaczej polecam jeden z odcinków popularnego kanału serwującego zazwyczaj “głupotę w czystej postaci“, który  potępia hejt wspomniany przez Ziębińskiego. Powtarzam, że wcześniejsze teksty felietonisty naprawdę doceniam ;) https://www.youtube.com/watch?v=lTGB2skMCHM

Sometimes...

Daj mi link do czegoś najbardziej “wartościowego i godnego obejrzenia” z całego tego yuotubowego szaleństwa. Coś co przywróci mi wiarę w polskich youtuberów. Coś wyjątkowo głupiego, a zarazem ambitnego i intrygującego. Ot, zadanie na miarę obrońcy sieczki z you tuba :)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Niektóre to już powszechnie znana klasyka, choć ograniczałem się tylko do nowszych pozycji. To czy wpłyną na opinię o YT zależy głównie od gustu oraz oczekiwań :P

https://www.youtube.com/watch?v=O6UBkXLN4PI

https://www.youtube.com/watch?v=jqS0WdCdQco

https://www.youtube.com/watch?v=lTGB2skMCHM

https://www.youtube.com/watch?v=UlWMkCB3MH4

https://www.youtube.com/watch?v=zTvKOevhmw0

https://www.youtube.com/watch?v=F7YahXC0Bro

https://www.youtube.com/watch?v=wYRaXbXvx2A

https://www.youtube.com/watch?v=7d0ql9R-Gcs

Trochę się tego uzbierało, ale mam nadzieję, że spełniłem swe przeznaczenie w rzuceniu linków do Jedynych Prawilnych Filmików w czeluści portalu NF :D

 

 

Sometimes...

Obejrzałem wszystkie i, cholercia, przyłapałem się na klikaniu w inne…

Choć wizerunek filmików z YT nieco się w mych oczach ocieplił, to nadal zdania nie zmieniam. Dużo banałów, taniej filozofii i słabego humoru. To wszystko, w lwiej części, jest dla gimbusów wink 

Za stary na to jestem ;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nie do końca pojmuję istotę/odnogę waszej dyskusji, panowie, bo początkowa jej część została wycięta, ale muszę przyznać (i zgodzić się po trosze), że ostatni akapit artykułu p. Ziębińskiego robi faktycznie bardzo niekorzystne wrażenie całości. A jeśli chodzi o kwestię, którą poruszył autor – myślę, że szkoda jakiegokolwiek czasu, wymyślania i atramentu by pisać i czytać coś takiego: zarówno sam hejt jak i o nim. Hejt uważam za domenę ludzi niedostosowanych do współżycia społecznego i zamiast promować to słowo (kto w ogóle wprowadził do słownika takiego paszkwila?), nacechowanie cholernie negatywnie, powinniśmy pisać, mówić i czytać o netykiecie. Dawać poprawny przykład. Na piedestale pokazywać wzorce zachowań, pożądane reakcje, a nie te negatywne. Przy okazji pochwalę, że nasz portal to jedno z niewielu takich miejsc w Internecie, gdzie są pielęgnowane bardzo fajne, uprzejmo-krytyczne, merytoryczne komentarze dla osób piszących.

 

Co do reszty marcowego numeru wypowiem się później, bo jeszcze nie mam całości za sobą.

Przeczytane! Wrażenia z lektury: polskie opowiadania – świetne pomysły, niebanalne, nowatorskie, ale… Brak mi tu jakiejś wbijającej w ziemię opowieści. Akcja w “Rzece zapomnienia” dość przewidywalna (poza zakończeniem), w “Kołowrocie przeznaczenia” fabuła wydaje się być kompletnie pretekstowa, a w “Tytusie Androidusie” jakoś mi brak… emocji (no wiem, wiem – roboty uczuć nie mają smiley). Bardzo podobały mi się opowiadania Elizabeth Bear – bardzo różne,  ale każde z nich ciekawe z innych przyczyn.  No i Ken Liu – klasa sama dla siebie! Świetne! Dodałbym jeszcze do komentarza “mz”, że opowiadanie porusza też temat “parametryzacji” ludzi. Do każdego można przypisać liczbę, która wszystko załatwia i wyjaśnia.

Coraz bardziej podobają mi się polskie felietony. Tym razem brawa dla Ziębińskiego (a z takim dystansem początkowo do niego podchodziłem). Celnie i w punkt.

A teraz łyżka dziegciu do tej beczki miodu. Korektor (korektorzy?) – spadek formy jak u piłkarzy ręcznych. Naliczyłem 14 literówek. Są i poważniejsze błędy – sponsor Cartera nosił nazwisko Carnarvon a nie Canaveron, jest “partogeneza” a nie poprawna “partenogeneza” , coś “trzeszczy na radiu” a nie “w radiu”. No i nie wiedzieć czemu imię pani Bear raz jest pisane “Elizabeth” (właściwie), a raz “Elisabeth”.

Na deser zostawiłem sobie wstępniak Naczelnego. Czyż nie do tego służy DKNF? Gdyby nie polecanki JeRzego, nigdy nie przeczytałbym “Cyrku Nocy”, “Genezis” czy “Gwiazdozbioru psa”. I nie wiedziałbym nawet co straciłem smiley.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Na­li­czy­łem 14 li­te­ró­wek. Są i po­waż­niej­sze błędy – spon­sor Car­te­ra nosił na­zwi­sko Car­nar­von a nie Ca­na­ve­ron, jest “par­to­ge­ne­za” a nie po­praw­na “par­te­no­ge­ne­za” , coś “trzesz­czy na radiu” a nie “w radiu”. No i nie wie­dzieć czemu imię pani Bear raz jest pi­sa­ne “Eli­za­beth” (wła­ści­wie), a raz “Eli­sa­beth”.

surprise

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Tym razem brawa dla Ziębińskiego (a z takim dystansem początkowo do niego podchodziłem). Celnie i w punkt.

U mnie sprawa ma się dokładnie na odwrót :P

Sometimes...

Dobra, przeczytałem całość i po kolei:

Wstępniak jak wstępniak (fajnie, że wspomniany jest Lucek), zapowiedzi zasypane (niestety) komiksami.

W zastrzyku przyszłości ciekawostka. Fajnie przeczytać. 7/10

Czas się boi piramid naszego kolegi Maćka całkiem spoko. Odczuwam co prawda delikatny przesyt tematyki filmowej, ale im dalej w artykuł, tym bardziej się ratował. Jednak przyznam, że po tytule spodziewałem się zupełnie innej tematyki niż poruszona. Chciałem przeczytać o czym innym, ale to co dostałem, też jest solidnie wykonane, więc spokojnie 7/10.

Język przyszłości jest bardzo jednostronny. Miałem wrażenie, że pan Zbigniew Rybczyński jest jednym z ludzi, którzy pozjadali wszystkie rozumy i jego wypowiedź mnie nie przekonała ani trochę. Ale za to obrazki towarzyszące wywiadowi ładne. 2/10

Poł żartem, pół strasznie. Ominąłem, nie moja tematyka i przesyt filmami.

Duchy. Wspomnienie ze zbyt dużą ilością streszczeń. Teraz już nie muszę sięgać po lekturę dzieł autorki. 5/10

Rzeka zapomnienia. Przepraszam, Adamie, ale nie dałem rady przeczytać tego tekstu. Męczyłem się z nim i na trzy podejścia dotarłem do połowy. Jaki jest mój zarzut? Kompletnie niczym nie zaciekawia, żeby czytać dalej, a też nie potrafiłem wczuć się w klimat. Argumentem dla tych kilku stron był “autor z portalu”. I to te portalowe teksty uważam za bardziej udane (a chyba dwa Twoje czytałem).

Kołowrót przeznaczenia zaciekawia za to… dziwacznością. Bo chciałbym rozwikłać tę dziwaczność, ale… nic z tego nie wychodzi. Z wrażeniem z pierwszej strony zostaje też na ostatniej. Opowiadanie jest dziwaczne. No i trochę mordobicia, nie bardzo wiem czemu służącego. 4/10

Tytus Androidus. Bardzo przyjemna satyra. Lustereczko na człowieka, a jeszcze trochę fabuły się zmieściło. Może niepozorny, ale najlepszy tekst numeru. 7.5/10 (kto jest autorem z forum, jaki nick, bo nie byłem w stanie zlokalizować?)

Przymierze. MZ napisał, że nie było takiego pomysłu. A dla mnie to lekko podkręcona przez współczesność Mechaniczna pomarańcza. Lekkie opowiadanie, ale nie specjalnie mi się podobało. Nie zostanie w pamięci. 6/10

W pętli. Kupiłem magazyn ze względu na Kena Liu (ogłoszenie wiedźmińskie i reklamę zbioru opowiadań, w którym jestem). I hm… sympatyczny tekst do przeczytania na wieczór, ale nic poza tym. Zostawia pozytywne wrażenia, ale nie wpija się w psychikę. Nie odczułem ciężaru emocjonalnego, który niby jest tu zaznaczony. Opowiadanie należałoby nieco rozszerzyć o warstwę uczuć. Wtedy jego wymowa byłaby potężniejsza. 7/10

Żurnaliści, dystrybutorzy… Nie jestem fanem tego cyklu, choć z każdego artykułu wyciągam jakieś ziarenko od osoby obytej i doświadczonej. Nie oceniam, bo mam wrażenie, że nie zrozumiałem, po co jest ten artykuł.

Jak być niewidzialnym. Ciekawe zagadnienie. Brakuje dogłębności, ale na nią też nie bardzo jest miejsce. 6/10

Reklama wiedźmińskiego konkursu. 10/10 :) Długo musieliście namawiać AS?

Szkoda, że tak dużo recenzji zostało poświęconych książkom w cyklach/seriach.

Pierwszy krok do gwiazd – o.O ; czytałem to wczoraj wieczorem, a już sprawdzam, o czym to było, bo kompletnie nie pamiętam. A.. coś o przemianach. Za to vis a vis artykułu jest piękna reklama.

O Ziębińskim już napisałem. Dodam ocenę. 5/10

Orbitowanie po kinie. Jak zawsze na poziomie. 7/10

Cały numer wypadł blado. Okładka całkiem fajna, choć filmowa. Bez fajerwerków w prozie. Bez jakiegoś super artykułu. Piszecie o rocznicy śmierci Lema gdzieś na marginesie i jakby przypadkowo, a artykułu o nim żadnego. Tego zabrakło najbardziej w marcowym wydaniu. A korekta chyba poszła spać. Dużo literówek. Całość 5/10

Sirinie, nie masz za co przepraszać. Raz na wozie, raz pod wozem. ;-)

 

Edit: Staruchu, dzięki za słowo. :-)

Wielkie dzięki za opinię, Sirinie. Miło, że tekścik dał radę :)

And one day, the dream shall lead the way

I dalej w niusiku brak linka/przycisku do zakupu e-wersji… Ech.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A ja trochę nie na temat. Może ktoś z redakcji się wypowie, co z opowiadaniami na konkurs wiedźminowski, które odpadną?  Mam ukończony znakomity tekst, który surowe jury może odrzucić, a już widzę, że przeróbki mogą tekst zwyczajnie popsuć. Czy zatem będzie można prace odrzucone słać do innych redakcji? Wrzucać na portale?

Po ogłoszeniu wyników, jeśli tekst nie zostanie zakwalifikowany do publikacji w “NF”, możesz z nim robić co uznasz za stosowne. Wcześniejsza publikacja gdziekolwiek indziej po prostu go dyskwalifikuje, ponieważ z zasady publikujemy opowiadania premierowe.

Dzięki. Pytałem, bo to jednak wiedźmin, do którego prawa ma Sapkowski.

Gwidonie, kiedyś ten temat był już poruszany.

 

Generalnie fanfik łamie prawa autorskie, chyba że posiadacz praw zgodzi się na fanfik. Generalnie mało kto ściga w praktyce fanfiki, na których nikt nie zarabia.

 

Tu, jak rozumiem ogłoszenie, zgoda AS jest.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dzięki za szczere recenzje. Pozdrawiam ;) /ten od Kołowrotu 

Skromny fp: www.facebook.com/Eivrelinho

Autor "Kołowrotu przeznaczenia" też jest z forum? No to czemu mi tego nie powiedział – zaznaczyłbym w notce autorskiej.

Okej, to faktycznie mamy numer historyczny – wszystkie trzy teksty z działu polskiego napisali autorzy z portalu… :-)

 

Autor nie pomyślał :<

Skromny fp: www.facebook.com/Eivrelinho

Szok i niedowierzanie! Sami “wyłowieni”?

Po tylu latach portal spełnił funkcję sita selekcyjnego w 100%?

 

Ja cię pierdziu… :-) 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

O prozie polskiej i artykule rexa wypowiedziałem się już w stosownych wątkach. Jeszcze raz gratuluję publikacji portalowiczom :)

Skupię się na prozie zagranicznej. A ta trzyma wysoki poziom z ostatnich numerów.

Ken Liu nie zawodzi choć zgodzę się z Sirinem, że z pomysłu można było wyciągnąć troszkę więcej.

Bear w Przymierzu pokazał swoje kolejne oblicze. Każdy tekst tej autorki jest inny, a wszystkie wysokiej jakości. 

Beare w kooperacji z Monette najbardziej przypadło mi do gustu. Bubołaka zapamiętam na długi. Niby pomysł dość prosty, ale fajnie skonstruowany i zrealizowany.

 

3 punkty– BUBOŁAK– Historia wciągnęła mnie bez reszty chociaż tytuł kojarzy mi się z czymś co wyciąga się z nosa.

2 punkty– TYTUS ANDROIDUS– musi być dobre bo przetrwało próbę czasu

1 punkt– KOŁOWRÓT PRZEZNACZENIA– ciekawa historia i do tego nauczyłem się nowego słowa (letalny), czyli nie dość, że bawi to jeszcze uczy i równolegle KENLIU za W PĘTLI– zazwyczaj jest wyżej w moich zestawieniach, ale dostał punkty ujemne za straszliwą przewidywalność. Jak już główna bohaterka dostała pracę to wiadomo było jak to się skończy. Ale początek bardzo mi się podobał.

Nie było opowiadania, które mógłbym nazwać słabym.

 

No tak ,niezwykły numer, bo jakiś drugi Dzik się pojawił. I będą nas potem mylili, jak mylą się Podlewscy ;-)

Jeśli chodzi o prozę, to generalnie zgadzam się z przedmówcami. Bardzo fajna Bear, a Liu, choć zgrabnie napisany, to sztampowy. Dodatkowo w tłumaczeniu tekstu Liu jakieś koszmarki, typu “nauki komputerowe” (błędna dosłowna kalka, ”informatyka” po prostu) czy “finansowością ilościowymi” (WTF, to nawet nie wiem, co tam mogło być w oryginale, może “computational finanance”? – informatyka finansowa)

W tekście Adama fajny jest rozmach, ale chyba Autor chciał złapać za dużo srok za ogon. Połączenie space opery z transhumanizmem jest ryzykowne – to poniekąd bardzo przeciwstawne gatunki. To znaczy można to robić, ale już tak może w odpowiednio skomponowanej powieści.

“Tytus Androidus” bardzo zgrabny, kompaktowy oldschool w dobrym tego słowa znaczeniu.

 

Przede wszystkim: “Bubołak” duetu Bear i Monette. Prosty pomysł ograny bardzo ładnie. Nienowy? Może. Urzekająco przygodowy? TAK! ;-) Nie wiem co tu napisać, żeby nie zdradzić za wiele, więc wspomnę tylko o kosmosie, piratach i niezwykłym wehikule gwiezdnym… ;-)

 

“Przymierze” Bear to dla mnie ciekawy i zarazem niepokojący tekst. O granicach humanizmu w karaniu, o konsekwencjach, o odwróceniu ról… Ponownie, nienowy temat ale jak zgrabnie podany. :-)

 

“W pętli” Kena Liu, jak już zauważył przedmówca, cierpi na koszmarki w tłumaczeniu. Kurczę felek, dygresja – kolega, tłumacz, potrafi mnie zaczepić o możliwie branżowe tłumaczeniu dosłownie JEDNEJ kwestii dialogowej tylko po to, żeby nie strzelić kiksa, a tu przykłady przytoczone przez dziko wręcz kłują w oczy. Treść przewidywalna, mnie postępowanie i motywacja głównej bohaterki wydało się naciągane do granic możliwości niczym prezerwatywa rozmiaru azjatyckiego na penisa rozmiaru afrykańskiego. Do jednego momentu, w którym krótkie, bezlitosne uzmysłowienie tego, jak priorytetyzujemy pewne sprawy, uzasadnia wszystko. Rozegranie dramatu dzieckiem niepełnosprytnym to jednak taki ograny chwyt… Summa summarum, problem ciekawy, tekst nieco zawodzi – jak na Kena Liu, rzecz jasna. 

 

“Rzeka zapomnienia” Adama Dzika – czytając to opowiadanie miałem deja vu. Dlaczego? Bo pamiętam prosiaczkowych “Spetryfikowanych”, opublikowanych kawał czasu temu na portalu fantastyka.pl. “Rzeka…” wydała mi się twórczym rozwinięciem przedstawionego tam motywu. Ciekawym, drażniącym wyobraźnię fana hard sci-fi. Finał wprawdzie nie zaskakuje, ale sama koncepcja tego, jak obce zmiany w paradygmacie może wywołać daleki kosmos, przedstawiona jest, jak dla mnie, nadzwyczaj smacznie. Mię się bardzo, cieszę się, że Adam wrócił do i przetworzył stary pomysł, znacznie go uatrakcyjniając. Mimo wszystko, hard to hard, jeśli ktoś nie lubi takiego klasycznego sci-fi to tekst może zablokować czytelnika najdalej w połowie.

 

“Kołowrót przeznaczenia” Mateusza Petryki zachwyca worldbuildingiem, ale fabuła jest faktycznie pretekstowa. Brakowało mi odrobinę wytłumaczenia, na czym polega owa zmienność, której współczynniki pojawiają się tu i tam z jakiegoś powodu. Spodobała mi się niezwykła wyobraźnia, wizja stojąca za tekstem. Niestety, znów pojawia się chwyt “na dziecko”. Summa summarum, ciekawa lektura, choć nie każdemu przypadnie do gustu.

 

“Tytus Androidus” Jakuba Łukaczyńskiego to miód na serce zmęczonego podróżnika (numer czytałem na lotnisku) – dowcipny, satyryczny obraz tego, jak może wyglądać algorytm na literacki sukces z dość zaskakującym (ale jak się zastanowić, to cholernie logicznym), martyrologicznym finałem. Uśmiechałem się czytając, stylem tekst nawiązuje do humoresek Lema, co mnie zawsze kupuje bez dalszych pytań. :-) 

 

 

 

W publicystyce mocno, niczym Chińczyki w polityce, trzyma się Orbitowski. ‘Pierwszy krok do gwiazd’ gorzki, zapadł mi w pamięć – Kosik tym razem mnie zainteresował, a różnie z tym bywa. “Czas się boi piramid” – ładna, kinowa przekrojówka, odświeżająca historię fantastyki wyrosłej z egipskich tajemnic. Mnie urzekło fota Borisa Karloffa ;-) “Duchy Mary…” Tomka Miecznikowskiego to z kolei interesująca lektura o kobiecie piszącej w czasach mężczyzn. Po dzieła autorki zapewne nie sięgnę, ale ciekawostka przykuła mnie tak, że czytałem, zamiast łapać okazję do drzemki. “Jak być niewidzialnym” również przypomniał mi historię i kawałek kina o niewidzialnym człowieku w interesujący sposób. Reszta publicystyki wywietrzała mi z głowy… :-(

 

Jak zwykle, multum recenzji, pozwalających utrzymać zgrubną orientację w terenie człowiekowi wiecznie nie mającemu czasu na nadrobienei zaległości w lekturach – duży plus za solidną robotę recenzentów.

 

 

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Numer portalowy jakich mało. Wszystkie trzy osoby w prozie polskiej, w artykułach Maciek Bachorski i Tomek Miecznikowski, w tłumaczeniu “Bubołaka” ja :)

Byłem teraz chwilowo w Polsce i NF mi jeszcze nie przyszło, więc niestety o tekstach jeszcze trochę czasu się nie wypowiem.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Panowie, dzięki za opinie :-)

 

Psycho, wiem, że zawęziłem grupę zainteresowanych. Cóż, cóż… :-)

Dzięki za miłe słowa Sajko!  :)

Diriad – gwardia z forum, to jest to! Gratsy!!!

And one day, the dream shall lead the way

Ciekaw jestem czy tylko mnie się zbiera na pawia jak czytam posty niejakiego Gwidona?

“Tekst ma się bronić sam. Pewnie, tylko bywa tak, że nie broni się on nie ze względu na autora, tylko czytelnika" --- Autor cytatu pragnie pozostać anonimowy :)

“Dodatkowo w tłumaczeniu tekstu Liu jakieś koszmarki, typu “nauki komputerowe” (błędna dosłowna kalka, ”informatyka” po prostu) czy “finansowością ilościowymi” (WTF, to nawet nie wiem, co tam mogło być w oryginale, może “computational finanance”? – informatyka finansowa)”

“W pętli” Kena Liu, jak już zauważył przedmówca, cierpi na koszmarki w tłumaczeniu. Kurczę felek, dygresja – kolega, tłumacz, potrafi mnie zaczepić o możliwie branżowe tłumaczeniu dosłownie JEDNEJ kwestii dialogowej tylko po to, żeby nie strzelić kiksa, a tu przykłady przytoczone przez dziko wręcz kłują w oczy.”

 

Hej, tu tłumacz. Wielkie dzięki za uwagi, serio. Informatyka – faktycznie, byłoby prościej, mój kiks. Natomiast “finansowanie ilościowe” w oryginale to “Quantitative Trading”. Jeśli istnieje polski odpowiednik, którego nie znalazłem, to poproszę, wklejcie. Oczywiście, nie naprawi to opublikowanego tekstu, ale będę wiedział na przyszłość.

 

Jeśli zauważyliście jeszcze jakieś błędy w moim tłumaczeniu, to możecie mnie tu chłostać bezlitośnie przykładami. Będę się kajał i poprawiał.

 

Pozdrawiam,

nosiwoda

 

PS. aha, a z tą Elizabeth/Elisabeth to błąd na etapie wlewania tekstu. 

PPS. “Naliczyłem 14 literówek” możecie podać, w których tekstach są litrówki? W polskich czy zagranicznych?

O opowiadaniach polskich pisałem już w innych tematach. W skrócie – prosiaczek nieźle, Nevaz bardzo fajnie. Eivrel – tu niestety nie moje klimaty.

 

Proza zagraniczna – “Przymierze” dla mnie najlepsze w tym numerze. Dobry pomysł, dużo emocji. “Bubołak” niezły, choć fabuła szczątkowa, za to pomysł i zakończenie naprawdę dobre. “W pętli” dość przewidywalne, trochę zabrakło mi poruszenia jeszcze ważniejszego zagadnienia (po co oni w ogóle tam są?), ale mimo to dobrze się czytało. Na plus.

 

P.S. Chciałbym mieć tę supermoc Starucha. Ja tam literówkową ślepotę i rzadko je zauważam. A by się przydało do własnych tekstów.

Hej nosiwodo :-)

 

Strasznie dzielnie zniosles marudzenie na tłumaczenie, moje uznanie :-)

"Quantitative trading" na polski faktycznie łatwo przetłumaczyć nie jest, bo to pojęcie-czapa, przekute na polski przez lokalnych ekonomistów/matematyków finansowych w różny sposób. Można pójść z "handel w oparciu o metody ilościowe" lub zaryzykować dość ogólny związek z "handel z wykorzystaniem inżynierii finansowej", względnie wykorzystać kontekst opowiadania i nieco splycic do "handlu algorytmicznego" (choć to tak naprawdę podzbiór QT, ale pasuje do kontekstu w treści). I nie, nie jestem taki mądry: określenie jest branżowe, więc na słuczaj popytałem podręcznego matematyka finansowego o polską nomenklaturę. Mam wrażenie, że przy tłumaczeniu takiej konsultacji merytorycznej trochę zabrakło, taka była intencja mojej uwagi.

 

Tak z głowy to jeszcze uwieralo mnie tłumaczenie IF-ELSE. Nie to, ze źle, lecz wydało mi się troche toporne, niekoniecznie mocno obrazujące cos trywialnego dla programisty. W treści, jeżeli dobrze pojąłem, chodziło o skontrastowanie pewnej łatwości i zarazem bezduszność prostej zmiany w kodzie z dramatem, będącym jej konsekwencją w fizycznej rzeczywistości. Ja bym pewnie próbował tłumaczyć nie wprost, coś jak "banalna zmiana jednego warunku i zwiększenie współczynnika odpowiadającego za to i tamto". Składnia IF-ELSE w języku programowania żywcem przełożona z języka naturalnego angielskiego zabrzmiała mi chropawo po translacji na polski (choć pewnie dość wiernie oddaje i istotę i treść angielskiej wersji opowiadania), bo nie jest zbyt popularna gramatyka języka programowania oparta o polskie słowa kluczowe (jakkolwiek taki kompilator spokojnie można napisać; tylko kto go użyje poza naszymi? ). Obydwie branże i ich styki, IT i ekonomia, są zachwaszczone makaronizmami lub stworzonymi naprędce neologizmami (boleję, że " międzymordzie" nie przyjęło się na codzień :-):-) ) więc bez polskiego "insidera" bywa trudno :-)

 

Znaczy: zrozumieć kontekst i namierzyć konsultanta w razie potrzeby, to chciałem przekazać. :-)

 

P.S. Nomenklatura matematyczna, będąca często źródłem pojęć w IT/ekonomii, po polsku jest ustabilizowana i na pewno nie jeden do jednego z angielskimi odpowiednikami.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nowa Fantastyka