Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 01/23

Android/iOS   |   Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Audio

 

 

Łukasz M. Wiśniewski, Joanna Kułakowska

SPLAT!

 

Podczas tegorocznej edycji Splat!FilmFest pokazano prawie 70 filmów. Zdecydowaliśmy się na specyficzną selekcję w ramach nurtów, które zarysowały się nam najwyraźniej.

 

GRANICE DOBREGO SMAKU

wywiad z Damienem Leone

 

Podobno w trakcie październikowych seansów filmu „Terrifier 2. Masakra w Święta” w reżyserii Damiena Leone widzowie mdleli, wymiotowali albo potrzebowali natychmiastowej interwencji medycznej. Niskobudżetowy slasher w ciągu trzech tygodni ograniczonej dystrybucji w USA zwrócił się dwudziestokrotnie. W Polsce pokazywany był przedpremierowo w Halloween podczas 8. Splat!FilmFest, a od 23 grudnia 2022 można go oglądać w polskich kinach.

 

Przemysław Pawełek

NAJDZIWNIEJSI BOHATEROWIE NA ZIEMI

 

Burzliwe i barwne lata 60. w USA odbiły się też na komiksie, dając czytelnikom między innymi jedną z najbardziej dziwacznych grup superbohaterów: Doom Patrol.

 

Marcin Zwierzchowski

DOOM PATROL

Szalony plan szalonego serialu

 

Oglądanie serialu „Doom Patrol” to… doświadczenie. A jakim doświadczeniem jest praca na planie produkcji, w której bohaterów zaatakować mogą tyłki, a droga do innego uniwersum wiedzie przez gardziel osła?

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

STRASZNE RZECZY DZIEJĄ SIĘ W HANGARZE

 

Poczucie niesamowitości zawsze towarzyszyło nowym technologiom, a literaci, później również filmowcy, przekuwali społeczne lęki na budzące grozę dzieła. Lotnictwo, jako dziedzina pełna nie tylko cudownych wynalazków, ale również budzących przerażenie katastrof, tylko czekało na swojego Grabińskiego. Okazał się nim Janusz Meissner (1901-1978), pisarz, dziennikarz, a przede wszystkim pilot, kapitan Wojska Polskiego. 

 

WIEDŹMIN: RODOWÓD KRWI

Declan de Barra i Lauren Hissrich o serialu

 

Nie chciałem elfów Tolkienowskich, idealnych, półboskich – mówi Declan De Barra, showrunner „Rodowodu krwi”. Opiekująca się uniwersum „Wiedźmina” Lauren Schmidt Hissrich dodaje: Planujemy na wiele sezonów. Zostańcie z nami.

 

Ponadto w numerze:

– Baba cmentarna w Legendarzu;

pocztówka z Helikonu o alternatywnych wersjach mitów;

– opowiadania m.in. Marty Sobieckiej i Aleksandra Matłuchina;

– kolejne spotkanie z Lilem i Putem;

– felietony, recenzje i promocja prenumeraty.

 

Android/iOS   |   Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Audio

Komentarze

obserwuj

Recenzja z lekkim wspomaganiem*

 

Tym razem wstępniak w sumie jest recenzją (Andora), czy to dobrze, czy źle, nie wiem – zwykle czytam NF "od deski do deski" – czyli po prostu po kolei – i wstępniak mi trochę spoileruje, a trochę zachęca. Teraz ani za dużo nie zachęcił ani za dużo nie zaspoilerował.

Postanowiłem sprawdzić, na ile trudne jest wytrwanie w tych ramach (niezbyt zaspoilerować, a jednak zachęcić) – postaram się tym wpisem / recenzją – zachęcić do lektury pisma, powiedzieć o swoich odczuciach, a jednocześnie za wiele nie zdradzić…. 

Więc – do dzieła:

Kolejna baba – tym razem cmentarna – w legendarzu. Jak zawsze lubię poczytać, trochę przypomnieć sobie, trochę dowiedzieć się nowego, tym bardziej, że podane w lekkostrawnej formie. Poza tym ja po prostu lubię te uśmiechnięte fotki, tym bardziej, że 

Artykuł "w mitologii było inaczej" zwraca uwagę na taką rzecz, która zawsze mnie z jednej strony uwierała mocno a z drugiej fascynowała w mitologiach (wszelakich, nie tylko grecko-rzymskiej) – że tam gdzie nie ma czegoś takiego jak KK, co by stwierdzał co jest a co nie jest prawilne – to nie ma też jednej wspólnej wersji.

Wszystkie wywiady (te dwa pierwsze, potem przy komiksach kolejny i przy końcu NF ostastni) oceniam jako… zbyt grzeczne. To pewnie moje zboczenie, ale mam wrażenie, że prawdziwie ciekawe odpowiedzi powstają, gdy pytania nie są w stu procentach wygodne – owszem, fajnie jak wywiad jest prowadzony w miłej sielskiej atmosferze, ale jakoś jak tak obaj rozmówcy sobie wyjmują słowa z ust (a takie wrażenie odniosłem zwłaszcza w drugim wywiadzie) – to nie ma pola dla twórczej polemiki. Najciekawszy był dla mnie w sumie wywiad ostatni.

Nie bywam na festiwalach a filmy wolę… oglądać w samotności. Ale z przyjemnością przeczytałem relację Joanny Kułakowskiej i Łukasza M. Wiśniewskiego z festiwalu Splat!FilmFest – przy okazji nauczyłem się nowego słowa – tłumsamczenie – nie wiedziałem, że dorobiliśmy się polskiej wersji mansplaningu. Super słówko!

"Filmowe Walki Beowulfa", artykuł Andrzeja Kaczmarczyka przypadł mi do gustu ponieważ lubię spojrzenia na jeden temat z wielu perspektyw a tu swoiste podsumowanie wielu filmów przedstawiających historię Beowulfa. Po drodze okazało się, że części z nich nie widziałem – więc trzeba nadrobić.

Komiks – artykuły o nim rozsiane w kilku miejscach NF – najpierw rzecz o Doom Patrol – przeczytałem z zaciekawieniem, choć prawdę mówiąc trochę inny typ komiksu lubię najbardziej, kolejne artykuły ze świata komiksowego przyjąłem lepiej, pewnie dlatego, że mniej dotyczyły komiksu superbohaterskiego. Tu, podobnie jak z wywiadami, miałem dziwne wrażenie, że im bliżej końca numeru, to te arty o komiksach są lepsze. Czy rzeczywiście tak jest, czy też poczucie utraty (bo z każdą przewracaną stronicą NF bliżej końca i już nie będzie mojej ulubionej czytanki przez kolejny miesiąc) – tak zmieniało moją percepcję?

Z prozy polskiej:

Marta Sobiecka – Ciastko z wróżbą – opowiadanie w klimatach kraju kwitnącej wiśni i jakiegoś większego świata autorki, którego niestety nie znam (a mam mieszane uczucia, czy chcę się zapoznać) – sprawne warsztatowo, acz trochę nie byłem w stanie pełni cieszyć się utworem, bo szwankuje mi pamięć o japońskich słówkach i na przykład o typach yokai – pewnie ktoś bardziej obyty uznałby to za zbyteczne, jednak dla mnie brakowało wyjaśnienia czym np. jest jorogumo. Znalazłem się tym razem po drugiej stronie muru "z języka", który lubię tworzyć we własnych tworach i choć było to tutaj o wiele mniej nasilone niż u mnie sprawiło, że zacząłem się zastanawiać nad wybraną drogą ekspozycji światów. Hmmm… cenne. Czytać czyjś tekst przez pryzmat własnych, czy to megalomania czy zboczenie "zawodowe"?

Potwarz – Wiktor Orłowski – kojarzę nick z portalu (nie wiem czy słusznie, czy mi się coś nie poheblało, starość nie radość, ale wydawało mi się, że to była autorka skrywająca się pod męskim pseudonimem albo odwrotnie), fajna gra słów w pierwszym zdaniu utworu, Jim lubi takie rzeczy. Pomysł opowiadania nie jest może nowy, ale wykonanie – pierwszorzędne, można rzec takie… wysublimowane. I tylko tyle o tym powiem. Warto samemu przeczytać. Naprawdę warto.

 

proza zagraniczna:

Mars. Informator Turystyczny.

Ruth Nestvold.

Czy interesującą opowieść można opowiedzieć w postaci Informatora Turystycznego?

Można.

A przeczytać – trzeba.

To króciutkie opowiadanko przypominało mi niektóre zabawy formą Stanisława Lema.

Polecam.

 

Lepsze dziewczyny z odpadków. 

Również polecam. Niesamowita atmosfera. 

Brrrr… Po przeczytaniu przyszedł mi do głowy cytat bodajże z Freuda: "dzieci nie są złośliwe dzieci są złe".

 

Aleksandr Matłuchin – Ścieg

Typowo rosyjskie – co może być zarówno komplementem jak i przytykiem. Na początku opowiadanie wiele mi obiecało, w środku trochę znużyło, potem przywróciło zainteresowanie. Znalazłem w nim wiele płaszczyzn odbioru, gdzieś mi tam rezonowało zarówno Dostojewskim jak i Krainą Chichów Jonathana Carrolla. Ogólnie – jak cała literatura ruska – wymęczy, sponiewiera, ale jednak zostaje w głowie. Sprawnie wydziergane.

Z Lamusa – podobnie jak duet Zygmunta Kałużyńskiego i Tomasza Raczka, tak duet Agnieszki Hłaskiego i Jerzego Stachowicza wyciąga co rusz perełki, tym razem pokazując mi nieznaną twarz Janusza Meissnera, pisarza, którego znam z utworów takich jak Żądło Genowefy czy L jak Lucy. Ciekawe.

Dalej w sumie tym samym lamusowym tropem – kolejna recenzja – Rafała Śliwiaka – co zabawne, o nowym wydaniu książek, które stoją u mnie od dziesiątek lat na przeznaczonej im półce i które akurat w zeszłym roku postanowiłem sobie odświeżyć czytelniczo. Rzeczy takie jak "Wywrócony świat" czy "Fale tłumią wiatr" Strugackich. Aż zachciało mi się zakupić nowe wersje. Kto wie, może tak zrobię, bo stare wydania, mimo starań z mojej strony, po paru nieszczęściach jakie je nawiedziły (najbardziej zaszkodził przeciekający dach) – już się mocno rozsypują.

Pozostałe artykuły w dziale książki nie za bardzo mnie zachęciły, bym o wspominiane tytuły wzbogacił swoją bibliotekę, choć może gdybym miał więcej miejsca to bym się zastanowił nad tymi niesamowitnikami – o których napisał Rafał Śliwiak.

Felieton Rafała Kosika "Zamrażanie historii" – jak zwykle trafny, ale… Ci co najbardziej powinni i tak go nie przeczytają ;)

Lil i Put trzymają poziom.

Felieton Łukasza Orbitowskiego uświadomił mi, a właściwie przypomniał – jedno – że to uczucie, z którym się zmagam od lat, ta chęć zniknięcia i zostania zapomnianym, jakby nigdy mnie nie było – jest doświadczeniem może nie tyle powszechnym, co – dość częstym – a niektórzy, jak autor felietonu, radzą sobie z nim o wiele lepiej niż ja sam. 

 

____ ____ ____ ____ ____ ____ ____ ____ ____ ____ ____ ____

*Tekst recenzji powstał przy współudziale GPT-3

entropia nigdy nie maleje

Coś ostatnio jakoś pechowo w tych dwudziestkach. Jak nie pandemia, to wojna. Może 2023 będzie…

Nie lepiej nie zapeszać. I wziąć się do czytania „NF”.

 

A tu, w numerze styczniowym, taka oto proza polska.

„Ciastko z wróżbą” Marty Sobieckiej – Ja wiem, że dzięki kulturowej inwazji Nipponu japońskość jest bardzo modna, ale ileż można? Już mi tymi skośnookimi się, jak by to powiedziała moja babcia, „chepie”. Czyli już na starcie byłem niechętnie nastawiony do tego tekstu. I mogłoby się to nastawienie zmienić, bo pomysł całkiem niegłupi (spłycając – wplecenie „ludzi-roślin” w infosferę i wszechobecność tejże). Niestety zalew słów nie pozwolił się cieszyć tym opkiem. Gdyby je tak o połowę choć skrócić? I na marginesie – w Japonii mają jakieś inne restauracje? U nas chyba bardzo rzadko podaje się „parujące” dania, a tam co i rusz.

„Potwarz” baj Witor Orłowski – co mi się podoba? Podoba mi się zabawa słowami (choćby tytułem) oraz nawiązania do Beatlesów. Co mniej? Wymowa. Bo konstatacja, że nie lubimy/jesteśmy wrodzy wobec tego, czego nie znamy, to ciut za mało jak dla mnie.

Znaczy – czytało się fajnie, ale jednak chciałoby się coś poza wprawkę w sprawnym posługiwaniu się językiem. No i peklowane ogórki: <facepalm>.

Teraz zagranica.

„Mars. Informator turystyczny” Ruth Nestvold – nie jest to może dzieło wybitne, ale fajny pomysł nieźle zrealizowany. Czyli czego chcieć więcej od opowiadania? Się mi!

„Lepsze dziewczyny z odpadków” Nino Cipri – horrorek do przeczytania w wolnej chwili. Prosta, nieskomplikowana historia podana w prosty sposób. W sam raz lektura do kolejki w przychodni.

„Ścieg” Aleksandra Matiuchina – też horror, ale gorszy niż poprzedni. Niemiłosiernie przeciągnięty i mimo wschodnich klimatów, które lubię, nie udało mi się opowiadania przeczytać „na raz”, bo było za długie i rozwlekłe.

 

W publicystyce tym razem mało dla mnie, bo ani niemiłosiernie schlastanego „Rodowodu krwi”, ani filmów niejadalnych oglądał nie będę. Komiksów raczej nie śledzę, a „Beowulf” kojarzy mi się tylko z „Grendelem” grupy Marillion.

Na szczęście są Klęczar, Orbitowski i Vargas. Te teksty zawsze czytam z przyjemnością!

 

Literówek – 5.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Opowiadania bardzo mi się podobały, relacja ze SPLAT też, chętnie bym się kiedyś wybrał na ten festiwal. Wywiady ciekawe, pogranicza gatunków zawsze spoko, a wywiad z Leone bardzo kinofilski, fajnie odsłania kulisy i pokazuje pasje typa. felietony dopiero przxede mna.

OKŁADKA

Ktoś tam na FB wspomniał, ze niepokojąca. Na pierwszy rzut oka niby nie, ale jak się dokładniej przyjrzy, to faktycznie.

 

PUBLICYSTYKA

 

Orbitowski – jak zwykle na plus.

 

W mitologii było inaczej – Ninedin rozwija temat, o którym mówiła też w trakcie panelu na 40-leciu NF. Temat bardzo ciekawy i właściwie godzien dalszego poszerzenia w odrębnym artykule. Przy okazji całkiem ciekawy punkt odniesienia do dyskusji na temat tego, czy adaptacje i remaki powinny być wiernymi odzwierciedleniami oryginałów.

 

“Granice dobrego smaku” – wtf? Przez cztery kolejne pytania prowadzący wywiad i człowiek przepytywany zachwycają się flakami i tym, ze ktoś zwymiotował na seansie, by piąte pytanie zabrzmiało “jak sprawić, żeby w czasie kręcenia gore nie przekroczyć granicy?”. Serio? To jest rozmowa dwóch dorosłych osób? W każdym razie w tym miejscu skończyłem lekturę, bo to do niczego nie prowadziło. No sorry, nawet o bardzo brutalnych scenach da się pisać inaczej, niż z świecącymi oczami.

 

Splat – fajna lista-ściągawka, choć chyba w formie tabelarycznej byłaby bardziej przyjazna.

 

Marzyłam, żeby pisać – coś chyba nie styknęło, bo niewiele można się z tego wywiadu dowiedzieć.

 

“Najdziwniejsi bohaterowie” – o, a to jest warte uwagi bez względu na to, czy ktoś czytuje komiksy, czy nie, bo ten artykuł mówi też trochę o historii gatunku i podejścia do fantastyki “szerokoodbiorczej”.

 

KOMIKS

No zadomowili się Lil i Put, bez nich byłoby dziwnie :)

 

OPOWIADANIA POLSKIE

 

“Ciasto z wróżba” – fajny tekst, choć mocno przeciągnięty. A jednocześnie – co paradoksalne – mimo przeciągnięcia widać, że początkowe sceny są jakby upychane butem. Tym niemniej całość mi się bardzo podobała.

“Potwarz” – Wiktoria wchodzi na wody mniej popkulturowe niż zwykle i wychodzi to bardzo dobrze. Co prawda początkowa i końcowa część trochę naszpikowana pojedynczymi elementami jakby niepasującymi do scenerii, ale środkowa część opowiadania wyszła bardzo fajnie i całość też się podobała.

 

OPOWIADANIA ZAGRANICZNE

 

“Mars. Informator turystyczny” – początek męczący, ale potem gdy zaczyna się wyłaniać sens opowiadania, zaczyna być ciekawe. No i udało się autorce zaskoczyć – spodziewałem się nieco innej roli człowieka w tym tekście :)

“Lepsze dziewczyny z odpadków” – dobre. Naprawdę dobre, zostaje w pamięci.

“Ścieg” – mam z tym opowiadaniem pewne problemy. I w sumie inne niż Jim i Staruch. Bo to, ze jest przeciągnięcie, to akurat w przypadku tego opowiadania uzasadnione, dobrze odzwierciedla nastój wioski i ludzi jakoś z nią związanych – więc tu jest dobry przykład przeciągnięcia. Ale sama opowieść… Autor miał bardzo mocny pomysł na bardzo mroczny horror. Taki, który mógł rozdrapywać głowę. Ale zrealizował to na tyle spokojnie, że nie wykorzystał nawet połowy potencjału kluczowych, mrocznych scen, przez co wyszła na w pół obyczajówka. A szkoda, bo możliwości były tu ogromne.

Natomiast mam i inny problem. Podobny jak z tym, że od roku nie korzystam z Auchana, choć kiedyś korzystałem często. Zgadzam się z tym, ze nie wszyscy Rosjanie są źli. Ale jednocześnie mam nadzieję, ze redakcja jednak rzuca okiem, czy ktoś na wyjeździe, czy niekoniecznie.

 

“Natomiast mam i inny problem. Podobny jak z tym, że od roku nie korzystam z Auchana, choć kiedyś korzystałem często. Zgadzam się z tym, ze nie wszyscy Rosjanie są źli. Ale jednocześnie mam nadzieję, ze redakcja jednak rzuca okiem, czy ktoś na wyjeździe, czy niekoniecznie.”

 

Paweł Laudański, który pełni rolę naszego redakcyjnego “wschodniego korespondenta”, bardzo skrupulatnie dba o to, żeby nie promować autorów popierających napaść na Ukrainę. Jeżeli pojawia się u nas jakiś rosyjski twórca, to możesz być spokojny, że nie jest to putinista.

 

Wstępniak

Nie widziałam jeszcze Andoru, lecz zastrzeżenia i wątpliwości wydają mi się w pełni uzasadnione, gdyż jeśli nie pozostawać w konwencji po cóż z niej korzystać?

 

Opowiadania polskie

Ciastko z wróżbą: nie podeszło. Potencjalnie mogłoby być ciekawe, lecz narracja wydaje mi się prowadzona niezbyt zgrabnie, brakuje lekkości i – chyba – japońskości pomimo używanych słów i odniesień. Pod tym względem mało klimatyczne. Zdecydowanie za długie, jakby kolejne słowa miały nabijać znaki, a nie znaczenia i dużo wyjaśniania zamiast historii.

Nie wiem po co mylić czytelnika i przeplatać imię z nazwiskiem policjantki co kilka zdań, właściwie bez powodu. Przy pierwszym razie musiałam się cofnąć, potem przyglądałam się temu sznurowi z dwóch nitek, innych postaci już nie śledziłam pod tym względem. Z chwilą, gdy Kaori zobaczyła w sklepie meduzę, opowiadanie stało się zbyt przewidywalne, ponieważ było za mało tła. Czemu całość jest pisana dialogami i czynnościami, a świata brakuje, dlaczego wprowadzane są nowe wątki, postaci?

Struktura tekstu jest mozaikowa i z początku podobało mi się, zwłaszcza przez dłuższe wstawki kursywą, lecz gdy one się skończyły, pozostał kalejdoskop, który ładował się długo na serwer. Niektórzy czytelnicy wtedy patrzą i czekają, czekają, potem się dowiadują itd. strona za stroną, napięcia ni ma. Może dlatego, że opowiadanie tworzone było na użytek powieści?

Płatek sakury oznacza płatek wiśni ozdobnej – dlaczego więc sakura? Hanami ok, jest bardziej znane, jednak i tak dodałabym przypisy. Czemu opuszkiem kciuka przesunęła po paznokciach za którymi widziała brud, zamiast inaczej zareagować?

Jako opowiadanie – całość przegadana, europeizmy, psychologicznie/kognitywistycznie słabo wyklarowane. Wartością opowiadania bardziej są liczne odniesienia do obecnej rzeczywistości niż cyberpunk czy futuryzm.

Potwarz: nie podeszło. Za grą słowem niewiele stoi. Nieśmiały fioletowy ognik pojawił się, lecz w tej samej chwili zgasł, zdmuchnięty pierwszą falą anihilacji. Miał utrzymać się niczym zapałka wetknięta w fazę sublimacji ciemnej materii i zniknąć, aby ochronić niczym latarnia pola wzrastającej, półprzezroczystej kukurydzy. Eleanor Rigby na próżno potrząsała zapalniczką i krzesała ponownie. 

Czy było czym się opiekować, pisząc? Fabułą chyba nie, gdyż jej niewiele, bohaterką – nie wiadomo kim jest, innymi – nie znamy, światem – tam go właściwie nie ma, prócz dialogów i mało uzasadnionych emocji. 

Kapryfolium to wiciokrzew? Jakiego koloru miał kwiaty, zdziczały w gospodarstwie (?), sekatora nie było. Cóż, trudno, nad rzeką i na polach też dobrze się krzewi, a zdziczenie mu nie przeszkadza.

Niektóre zdania ładne, metafory i porównania przekombinowane, lecz Billy i tak zrozumiał. Najlepsza jest część środkowa.

 

Opowiadanie zagraniczne:

Mars. Informator turystyczny: fajne, świetna narracja, która zbudowała to opowiadanie.

Lepsze dziewczyny z odpadków: dobre, mroczna opowieść o dzieciach i dorosłych

Ścieg: straszliwy pomysł z mogących krążyć we snach, realistycznie opisany. 

Podobnie jak wilk_zimowy zastanawiałam się nad autorem, cieszę się, że rozwialiście moje wątpliwości.

 

Najlepsze opowiadania numeru: wszystkie zagraniczne, a osobiście – dwa pierwsze.

 

Publicystyka

W mitologii było inaczej: ależ się ucieszyłam, kiedy przeczytałam. Na billboardach bym wyświetlała, że mitologia jest spisanymi opowieściami, nie obejmuje ustnych i tych zaginionych. A ostatnie zdanie! :)) Dotyczy również wielu innych rzeczy. Wielka szkoda, że łaciny i greki uczy się niewiele osób, coraz mniej jest nauczycieli do tych przedmiotów. Ponoć przedmioty są nieużytkowe, akurat. Pamiętam taką rozmowę Kołakowskiego z profesorem (łaciny), ich żal oraz argumenty. Fajna książka wyjdzie w Filtrach w marcu "Ciemny wiek: O niszczeniu świata klasycznego przez chrześcijan" C.Nixey.

Wiedźmin: Rodowód Krwi: interesujący wywiad, dlaczego niektóre wywiady są ciekawe, a inne nie? Dla mnie wiedza obu stron – co robią i po co.

Granice dobrego smaku: chyba aż obejrzę fragment tej masakry, bo jeśli reżysera pragnieniem jest, aby jatka była bardziej przystępna dla widzów na ekranie, ponieważ jest bezpieczna i oni, brr, mieli z tego frajdę, brrr. Zapotrzebowanie na takie filmy? Jeśli mamy popyt, zapewnijmy podaż, hmm. Dopisek, że "wciąż docenia się praktyczne efekty specjalne" – zmroził mnie, co będzie dalej… Sam wywiad nawet ciekawy, reżyser szczery do bólu. Niemniej lodowa ze mnie panna po przeczytaniu. Chyba wysłałabym reżysera i producentów na jakiś odcinek wojny, obozu dla uchodźców, w pewne zakątki Afryki, a dzisiaj znowu strzelanina w Stanach (LA), dziesięć osób zginęło.

SPLAT!: o, recenzja z przeglądu filmów, byłoby super, gdyby i z innych festiwali też się pojawiały, tam też są coraz częściej filmy zahaczające o sf. Zaciekawiła mnie Zalava i Svetlonoc.

Filmowe walki Beowulfa: nie znam Beowulfa, szczegółowe rozważania dotyczące kolejnych ekranizacji trochę mnie zmęczyły, lecz sama myśl ogromnie ciekawa. Spróbuję obejrzeć tę półgodzinną i Zemeckisa.

Doom Patrol: o, kurcze, chyba się złamię i chociaż jeden odcinek obejrzę, aby doświadczyć… ;-)

Straszne rzeczy dzieją się w hangarze: jak zwykle interesujący esej! :-)

Marzyłam, żeby pisać: wywiad z Katarzyną Puzyńską, interesujący, choć nie jestem odbiorcą jej książek.

 

Felietony: Vargas – kapitalne, w kółko bym powtarzała, że historia ma więcej niźli dwieście lat, naprawdę wciągają mnie eseje autora nt. poszczególnych stworów; tekst idealnie wpisuje się też w myśl Ninedin; Kosik, i jak się z nim nie zgodzić, ma rację, a cytat z Newtona – cudny ; Orbitowski jak zwykle nie zawodzi.

 

Recenzje książek: antologie Strugacckich; Ogrzyca i dzieci (fantasy dla dzieci 8-12 lat); ciekawa seria Niesamowitnicy przypominająca dokonania polskich pisarzy pierwszej połowy XX wieku (ebooki są dostępne bezpłatnie na stronie wydawnictwa, egz. druk. są płatne).

 

Komiksy i art. na ich temat, gry, planszówki: jak zwykle przeskanowałam. 

Lil i Put: o dłuższy :-), fajny. :D

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Nowa Fantastyka